wtorek, 20 marca 2012

Rozdział 6

*Paula*

               Za 1.5godziny miałam lądować w Anglii. Nie wiem, co mną kierowało. Po prostu wiedziałam, że muszę z stamtąd wyjechać. Nie zniosłabym myśli, że mogę GO spotkać lub, że ludzie zaczną mnie wytykać palcami. Wiem, że to bezsensowne rozmyślania, ale … W tej chwili nie chciałam tam być. Mam nadzieję, że Londyn będzie moim schronieniem, że nigdy GO nie spotkam i zacznę życie od nowa. Podróż strasznie mi się dłużyła. Nie wiedziałam, co mam robić. Próbowałam zasnąć, ale myśli i wspomnienia z tego dnia nie dawały mi spokoju. Jedyną motywacją i sensem mojego życia była dla mnie Martyna. Wiedziałam, że popsuję jej wakacje, ale naprawdę nie mogłam postąpić inaczej.
                Cały czas myślałam, co by było gdybym została… Z zamyślenia wyrwał mnie głos pilota, który powiedział, że za 10 minut lądujemy. Nawet nie zauważyłam, kiedy zapięłam pasy. Jestem zbyt rozkojarzona. Nie mogłam się doczekać spotkania z moja przyjaciółką. Pewnie się przerazi, gdy mnie zobaczy, w końcu całą trasę płakałam, więc pewnie wyglądam potwornie, ale teraz to nie miało dla mnie żadnego znaczenia.
              Po wylądowaniu samolotu na płycie lotniska wszyscy pasażerowie zostali skierowani w kierunku taśm bagażowych, niczym zmora podążałam za ludźmi. Kiedy nadjechała moja walizka zdjęłam ją z taśmy i skierowałam się w kierunku wyjścia. Gdy weszłam do hali przylotów przeleciałam wzrokiem po wszystkich znajdujących się tu ludziach. W pewnym momencie zauważyłam bardzo dobrze znajomą mi twarz – tak mi się przynamniej zdawało, bo przez strugi łez nie byłam w stanie do końca stwierdzić czy to na pewno ona. Nie myliłam się. Kiedy mnie ujrzała podbiegła, czym prędzej i zaczęła coś gadać. Nie chciałam jej teraz słuchać, pewnie zadawała mi milion pytań związanych z moim przylotem tutaj. Martyna chyba zauważyła, że jej nie słucham, więc czym prędzej mnie przytuliła - rozpłakałam się jeszcze bardziej. Po chwili z hałasu panującego w hali, udało mi się dosłyszeć kilka słów, które wymawia moja przyjaciółka.
- Spokojnie. Tu jesteś bezpieczna… Zaraz zabiorę cię do siebie do domu, tam ochłoniesz – pocieszała mnie.
- Liam… mógłbyś wziąć jej walizkę? – zawołała do kogoś, po czym odezwała się do mnie. – Już jedziemy do domu. Chodź, wypłaczesz mi się w samochodzie.
                Posłuchałam jej i uspokoiłam się na chwilę, ale nie do końca. Wciąż miałam łzy w oczach i ledwo widziałam, gdzie idę. Przyjaciółka objęła mnie ręką i skierowałyśmy się do samochodu. W samochodzie, wraz z Martyna, usiadłyśmy z tyłu. Oparłam się o nią i znów zaczęłam płakać. Tym razem mnie nie pocieszała, kazała mi się wypłakać. Byłam strasznie zmęczona podróżą, więc usnęłam. Miałam bardzo delikatny sen, bo pamiętam wszystko, co się później działo.
                Martyna rozmawiała z jakimś chłopakiem o niesamowitej barwie głosu. Nie wiele zrozumiałam z ich rozmowy, ponieważ szeptali, ale wiedziałam, że rozmawiają o mnie – najwyraźniej się martwili, choć ten chłopak nawet mnie nie znał. W pewnym momencie Martyna zaczęła mną delikatnie potrząsać, ale chłopak, który był z nią, zatrzymał ją. Powiedział, żeby mnie nie budziła. Martyna coś tam mu szepnęła, a on odpowiedział jej (z tego, co zrozumiałam), że mnie zaniesie do sypialni. Nagle poczułam jak Martyna delikatnie się ode mnie oddala i w tym samym momencie coś mnie obejmowało z drugiej strony. Zapewne chłopak towarzyszący Martynie, wziął mnie na ręce i skierował się w stronę drzwi, bo gdy poczułam delikatny podmuch wiatru, zaczęłam się budzić. Kiedy chłopak to zauważył, zaczął coś do mnie mówić, ale wychwyciłam tylko kilka słów.
- … śpij. Nic ci się nie stanie… Jesteś wyczerpana… odpocznij… - Posłuchałam go i znów zasnęłam.
                Obudziłam się w jakimś pokoju w łóżku. Poznałam ten pokój. Mieszkałam w nim kiedyś, jak byłam młodsza, podczas wakacji, jak przyjechałyśmy tu razem z Julią i Martyną do cioci Martyny do Londynu. Zastanawiałam się jak ja się tu znalazłam. Kiedy przypomniałam sobie, co się stało, zaczęłam się zastanawiać, która to już godzina. Gdy odwróciłam się na bok zauważyłam leżącą obok mnie Martynę. Dziewczyna cały czas na mnie patrzyła. Kiedy zauważyła, że na nią spoglądam, czym prędzej mnie przytuliła.
- Już się obudziłaś – usłyszałam w jej głosie troskę. – Pewnie jesteś wykończona. Może weź zimny prysznic i prześpij się jeszcze, jest już 22.30.
- Martyna… - zaczęłam, ale mi przerwała.
- Nie musisz mi się teraz tłumaczyć. Jeżeli będziesz chciała będziemy mogły pogadać jutro. Będziemy miały cały dzień – kiwnęłam jej głową i powoli wstałam z łóżka. Trochę mi się zakręciło w głowie, ale nie zważałam na to. Skierowałam się w stronę łazienki. W drodze do łazienki chwyciłam kosmetyczkę, która leżała na walizce. W łazience przejrzałam się w lustrze. Wyglądałam strasznie, nie byłam w stanie się rozpoznać. Oczy miałam spuchnięte i czerwone od płaczu, tusz rozmazany, natomiast włosy odstawały mi na wszystkie strony, a na dodatek ciuchy miałam całe mokre od łez i pogniecione. Czym prędzej wzięłam zimny prysznic, aby się uspokoić. Zrobiło mi się o wiele lepiej i nawet zaczęłam już wyglądać jak człowiek. Stałam owinięta w ręcznik przy drzwiach i pakowałam kosmetyczkę, gdy usłyszałam Martynę, która zawzięcie coś komuś tłumaczyła. Przybliżyłam się do drzwi i zaczęłam podsłuchiwać. Martyna chyba rozmawiała przez telefon… Zaraz, zaraz, z kim ona rozmawia? Byłam w szoku. Ona rozmawiała z moją mamą. Dziewczyna próbowała jej wszystko wytłumaczyć, chociaż nawet nie wiedziała, co było powodem mojego przyjazdu. Zastanawiałam się właśnie czy wyjść, kiedy usłyszałam jak Martyna obiecuje mojej mamie, że będzie do niej codziennie dzwonić i, że będzie się mną opiekować. Widać mama się o mnie martwi i moja przyjaciółka też. Postanowiłam, że nie zrobię jej awantury tylko podziękuję za to, że mnie wyręczyła, choć wiem, że będę musiała prędzej czy później porozmawiać z mamą.
                W tym samym momencie, w którym wyszłam z łazienki – Martyna skończyła rozmawiać i spojrzała na mnie. Wiedziałam, ze muszę jej wszystko wytłumaczyć. Podeszłam do niej i nieśmiało usiadłam na łóżku i zaczęłam jej wszystko tłumaczyć.
- Martyna… Zerwałam z Maćkiem.
- Co? – spytała zszokowana. – Co się stało?
- Umówiliśmy się wczoraj wieczorem u niego w domu. Miał wolną chatę… i chciał, abyśmy się ze sobą przespali. Powiedziałam mu, że jeszcze nie jestem gotowa…
- I co on na to? – przerwała mi.
- Powiedział, że w takim razie poczeka.
- No to, czemu zerwaliście?
- Rano zadzwonił do mnie i powiedział, ze musimy pogadać. Spotkaliśmy się w parku o 15.00, bo wcześniej musiałam coś załatwić, ale mniejsza o to. Kiedy więc się spotkaliśmy to on… ze mną zerwał.
- A powiedział przynajmniej dlaczego? – dopytywała się moja przyjaciółka.
- Tak. Powiedział: „ Wiesz… Jesteś ładna i w ogóle, ale… Nie możemy być razem… Tu nie chodzi o ciebie, a raczej o mnie. Po prostu już cię nie kocham, więc zapomnij o NAS… Pa”. Nie mogłam uwierzyć własnym uszom. On ze mną zerwał, bo nie chciałam się z nim przespać… A ja głupia myślałam, że on mnie kocha… Niektórzy mnie ostrzegali, ale ja ich nie słuchałam… Wierzyłam, że on się zmienił i, ze to wszystko to kłamstwa, że są o niego zazdrośni, ale… oni chcieli tylko mojego dobra… A on pragnął jedynie mojego ciała… Dlatego wyjechałam… Nie miałam siły spojrzeć nikomu w oczy… - nie wytrzymałam i znów zaczęłam płakać. To mnie przerosło…
- Spokojnie. To palant… Może tu znajdziesz jakiegoś chłopaka, który będzie ciebie wart… - moja przyjaciółka próbowała mnie uspokoić, ale jej to nie wyszło.
- Zrozum! On mnie zranił! Już nigdy się nie zakocham! Nie zaufam już nikomu! Żadnemu facetowi!! – wydarłam się na nią.
- Uspokój się. Na pewno znajdziesz miłość. Jesteś przecież cudowną osobą… Przestań, więc myśleć o tym kretynie. I zacznij żyć a nowo. On nie jest wart twoich łez – przytuliła mnie, a ja odwzajemniłam jej to. Była moją najlepszą przyjaciółką. Zawsze wiedziała, co ma zrobić, aby mnie ogarnąć. Ona jedyna jest w stanie wydrzeć się na mnie, kiedy ja cierpię, bo wie, ze tylko w ten sposób coś do mnie dotrze.
Płakałam tak jeszcze z dobre 15 minut, kiedy coś mi się przypomniało. Momentalnie się uspokoiłam.
- Martyna. Kto był z tobą po mnie na lotnisku?
- Kolega – powiedziała.
- Kolega? – spytałam podejrzliwie. – Czy ja o czymś nie wiem?
- Nie no weź. Przecież powiedziałabym ci, gdyby to było coś znaczyło.
- Mam nadzieję – roześmiałyśmy się. – Ten chłopak ma niesamowity głos…
- Nie mów na niego „ten chłopak”. On nazywa się Liam.
- Liam? Skądś kojarzę to imię i ten głos… - myślałam na głos.
- A może mówi ci coś One Direction?
- No jasne. Jula często słucha tego zespołu…
- No i Liam właśnie należy do tego zespołu.
- Serio? To… to ten chłopak to… to… to Liam Payne? WOW… Wiedziałam, że skądś kojarzę ten głos, ale jak… ty… on… JAK?!
- Justyna mnie z nim zapoznała. Mieszka niedaleko…
- O mój Boże – przerwałam jej. – On mnie widział w takim stanie? Aaa… I jak ja teraz wyjdę z domu?
- Widzę, że już z tobą lepiej – uśmiechnęła się porozumiewawczo. – Ale nie martw się na pewno to zrozumie…
- Ale… Co on sobie o mnie pomyśli? Wyglądałam jak jakaś fleja, jak bezdomny, jak, jak…
- Oj nie przesadzaj.  Nie wyglądałaś, aż tak źle, a z resztą miałaś prawo tak wyglądać, w końcu byłaś załamana. Ale mniejsza o to. Jutro będziesz miała okazję pokazać mu, jaka jesteś naprawdę.
- Coooooo?.. – wytrzeszczyłam na nią oczy. –Że co? … Ja… go… jak?.. serio?
- Tak. Ale się uspokój, oni nie lubią takich dziewczyn, a z resztą nie wiedziałam, że jesteś ich fanką…
- Bo nie jestem. Ale oni są celebrytami, a poza tym też są chłopakami, nie? I jakoś nie chcę, aby ktoś mnie widział w takim stanie.
- Dobra. Jutro pogadam z Liamem i powiem mu, aby nikomu nic nie mówił, jeżeli tyle to dla ciebie znaczy.
- Ok. Albo nie. Sama z nim pogadam.
- Dobra a teraz chodźmy już spać.
- O tam, bo inaczej będę miała wory po oczami. Dobranoc.
- Jezu. Co ja z tobą mam – zaczęła jęczeć Martyna. – Dobra dobranoc.
Pośmiałyśmy się jeszcze przez chwilę, po czym moja przyjaciółka uściskała mnie na dobranoc i poszła do siebie, a ja zasnęłam.







No i mamy 6 :D, ale jestem szczęśliwa. Przyznam, że rozdział nie zbyt mi się podoba, ale nie jest najgorszy. Mam nadzieję, że się spodoba. Liczę na wasze KOMENTARZE. Kolejny rozdział już niedługo :D haha
PS. Od teraz wszystkie rozdziały będą oczami Pauli.


4 komentarze:

  1. haha Liam i ten jego głos
    hahah ;*:*
    dobra to ja juz chce kolenjy i tyle <333 superr ;*:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebiste!!
    Dawaj następny rozdział ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. NASTĘPNY ROZDZIAŁ POPROSZĘ ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Będzie o Liamie takk? BĘDĘ CZYTAĆ NA 1000000%!
    A jeśli chodzi o rozdział to jest zajebisty! ;***
    Czekam na kolejny ;))

    Jak będziesz miała chwilkę to wpadnij też do mnie: http://alexx-the-future-starts-today.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń