sobota, 10 marca 2012

Rozdział 4

*Martyna*

Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Przede mną stał bardzo przystojny, wysoki chłopak. Skądś kojarzyłam tę twarz, ale w tamtym momencie nie potrafiłam się nad tym zastanowić.
- Hej. Jestem Liam – przywitał się.
To imię coś mi mówiło. Przyjrzałam się mu dokładniej. I mnie olśniło. To jest Liam Payne z zespołu One Direction. Nie znam ich dokładnie, ale Julka coś o nich mówiła.
- Cześć. Jestem Martyna – odpowiedziałam. – Miło mi cię poznać.
- Mi bardziej – uśmiechnął się.
Do rozmowy włączyła się Justyna.
- To może pogadacie sobie sami, a ja pójdę zrobić kolacje – zwróciła się do mnie. – Przyjdź o 20.00 do domu.
- Jeśli można. Martyno może zjesz ze mną kolację? – zapytał się Liam spoglądając na mnie.
Nie byłam w stanie nic z siebie wydusić, więc tylko się potwierdzająco uśmiechnęłam.
- Zgadza się pani? – zwrócił się do Justyny.
- Żadna pani. Umawialiśmy się nie? Masz mi mówić po imieniu –zwróciła mu uwagę.
- Przepraszam. Więc Martyna może zostać u mnie na kolacje? – powtórzył pytanie.
Spojrzałam się tylko na nią prosząco.
- Dobrze – zgodziła się. – Tylko nie wróć za późno i grzecznie mi tu – spojrzała się ostrzegawczo na Liama.
- Ma się rozumieć – uśmiechnął się do niej i puścił mi przelotnie oczko. – Obiecuję nie za późno odstawić ją do domu.
Rozmawiali tak jeszcze przez chwilę przedrzeźniając się nawzajem, a ja stałam tylko zarumieniona i przysłuchiwałam się ich konwersacji. Nim się spostrzegłam Justyna już wyszła i w ten oto sposób zostałam sam na sam z Liamem.
Chłopak zaprosił mnie do salonu. Usiedliśmy razem na kanapie i zaczęliśmy rozmawiać. Gawędziliśmy o wielu rzeczach. Liam opowiadał głównie o zespole. Słuchałam go z zainteresowaniem. Dowiedziałam się jak się poznali, o swoich występach w X-Faktorze, ale największą frajdę sprawiło mu opowiadanie o pozostałych członkach grupy. Z jego opowieści  wynikało, że są ze sobą bardzo zżyci i, że się o nich troszczy. Kiedy mu powiedziałam, co stwierdziłam – powiedział mi, że mam trochę racji i, że nazywają go Dady Direction, Papa Smerf lub Papa Payne, bo jest z nich najodpowiedzialniejszy. Gdy skończył przyszła kolej na mnie. Strasznie się rozgadałam, choć to do mnie nie podobne. Widocznie za dużo czasu spędzam z Paulą. Ale wracając do naszej rozmowy. Liam z uwagą wysłuchiwał moich opowieści. Mówiłam mu o sobie, o swojej rodzinie, a także o Pauli, o naszych relacjach i przygodach.  Opowiedziałam mu też o jej niezwykle bujnej wyobraźni. Kiedy skończyłam oboje pękaliśmy ze śmiechu. Chłopak dodał, że Paula bardzo, by się odnalazła w towarzystwie chłopaków i powiedział, że musi koniecznie ją poznać. Wydaje mi się, że, pomimo iż znam Liama tak krótko zakolegowaliśmy się. Nie wiem też, dlaczego, ale on strasznie przypomina mi Paule. W sensie, że wiele ich łączy, jeśli chodzi o zachowanie, no może nie do końca, bo Paula jest bardzo rozrywkowa i dowcipna, a Liam taki jakby bardziej spokojny, ale oboje mają w sobie ukrytą swoją drugą stronę. Znając życie Paula, by temu zaprzeczyła, ale możliwe, że po poznaniu Liama sama to przyzna.
Po skończonej rozmowie przeszliśmy do kuchni zrobić kolację. Chciałam pomóc Liamowi, ale powiedział, że cytuję: „ Jesteś moim gościem i dlatego masz usiąść na krześle i siedzieć”. Rozśmieszył mnie tym, ale nie chciałam się z nim kłócić, więc posłuchałam go i usiadłam na krzesełku przy blacie przyglądając się jego poczynaniom. Doszłam do wniosku, że dogadałby się z Paulą. Ona też nie lubi jak ktoś jej pomaga w gotowaniu – strasznie lubi się popisywać.
Kontynuowaliśmy naszą rozmowę. Liam strasznie zdrowo się odżywia i bardzo dobrze gotuje. Zaczął mi właśnie opowiadać o trasie koncertowej po Europie, gdy nagle naszą rozmowę przerwał mój dzwoniący telefon. Pomyślałam, ze to pewnie Justyna dzwoni sprawdzić, co robimy – wydaje mi się, ze Liam też tak myśli, bo się uśmiechnął – jednak okazało się, że to nie ona dzwoni, a Paula. Bez zawahania odebrałam telefon.
- Halo? Paula?
- Hej Martyna – usłyszałam głos koleżanki.
- Hej. Czemu nie odbierałaś? Martwiłam się – ochrzaniłam ja.
- Jesteś sama? Możemy pogadać? – wypytywała niepewnie.
- Jasne. Poczekaj chwilę – odpowiedziałam spoglądając na Liama.
Zauważyłam, że mi się przygląda. Uśmiechnęłam się do niego, jak gdyby nigdy nic i dałam mu sygnał, że to coś ważnego i, że zaraz wracam. Wyszłam z kuchni i wyszłam przed drzwi frontowe. Kiedy byłam już sama od razu zaczęłam wypytywać przyjaciółkę, co spowodowało tak nagły telefon.
- Dobra. Już mogę gadać. Więc co się stało? Masz trochę nie wyraźny głos. Gdzie jesteś?
- Martyna… - zaczęła – Nie wiem… Nie wiem, co mam zrobić.
- Co się stało? – próbowałam się czegoś dowiedzieć.
- Sama nie wiem… - usłyszałam jak zaczyna płakać.
- Spokojnie. Powiedz mi, co się stało, po kolei.
- Ok. Więc po tym jak cię odwiozłam na lotnisko, spotkałam Maćka. Całe popołudnie spędziliśmy razem… Zmusił mnie abym poszła z nim na imprezę…
- No i co się dalej stało? – wypytywałam zdenerwowana.
- Na imprezie próbował mnie upić, ale mu się nie udało, więc sam się upił…
- Coś ci zrobił? – przerwałam jej.
- Chciał, ale nic nie zrobił…
- Mów dalej – głos drżał jej coraz bardziej tak jak i mój tyle, że z gniewu.
- Tak, więc… jak już wspomniałam upił się. Gdy tańczyliśmy… zaczął mnie całować… Z początku nie miałam nic, przeciwko, ale jego ręce… zaczęły schodzić coraz niżej… i niżej… jego pocałunki zmieniły się z delikatnych… w bardzo porywcze… - słuchałam jej przerażonego głosu i wyobrażałam sobie jak ciężko jej się o tym mówi. – Nagle zaczął rozpinać moją sukienkę… - Nie byłam w stanie tego dalej słuchać. To była przesada. Jak on mógł się tak wobec niej zachować? Odbiło mu? I to jeszcze przy ludziach…, Kiedy skończyła zaczęłam ją uspokajać. Miała szczęście, że się nic nie stało. Żałowałam, że mnie tam nie było…
- Spokojnie. Już po wszystkim – uspokajałam ją. – Weź zimny prysznic i połóż się spać. Nie myśl o tym. Nikt nie będzie jutro o tym pamiętał.
- Ale ja będę – wydarła się. Widać już było z nią coraz lepiej.
- Spokojnie. Porozmawiaj z nim jutro i zerwijcie.
- Ale… myślę, że mu wybaczę… - przerwała.
- Słucham? – nie wytrzymałam. – Zamierzasz mu wybaczyć? Po tym wszystkim? On chciał cię ośmieszyć… Wiem, że to ciacho i w ogóle, ale nie zasłużyłaś na takie traktowanie.
- Sama przed chwilą mówiłaś, że nikt nie będzie o tym pamiętał – broniła go. – A poza tym on był pijany…
- Rób jak chcesz! Ja bym mu nie darowała. Jak tylko go spotkam to dam mu popalić – wkurzyłam się, ale gdy usłyszałam jak zaczyna płakać, uspokoiłam się. – Proszę nie płacz. Połóż się spać. Ochłoń i zadzwoń do mnie jutro. Pa
- Dobrze. Do usłyszenia – rozłączyła się.
Nie byłam w stanie z nią dalej rozmawiać. Byłam zbyt zdenerwowana. Wszystko się we mnie gotuje. Jak ona może mu wybaczyć? Dawna Paula nigdy, by tak nie zrobiła. Dałaby mu popalić. Zmieniła się, a to wszystko przez niego. Chciała się mu przypodobać… ślepo się w nim zakochała. Z zamyślenia wyrwał mnie Liam:
- Kolacja gotowa – spojrzał mi w oczy. – Czy cos się stało? Jesteś jakaś taka zdenerwowana…
- Wszystko w porządku – skłamałam. – Chodźmy do środka.
Liam widząc, ze nie chcę mu powiedzieć, co się stało – odpuścił. Weszliśmy do domu i poszliśmy do jadalni. Stół był już nakryty. Wszystko wyglądało smakowicie, ale… jakoś straciłam apetyt. Zrobiło mi się trochę głupio, bo w końcu Liam bardzo się napracował, aby to dal mnie przyrządzić. Dlatego próbowałam coś w siebie wmusić. Liam próbował dowiedzieć się, co się stało. Postanowiłam, że mu powiem pod warunkiem, że nikomu nie powie. Obiecał mi, że będzie jak, gdyby nigdy nic, więc mu powiedziałam, co się stało. Chłopak był trochę w szoku, ale próbował to ukryć. Kiedy już skończyłam, zaczął mnie uspokajać i powiedział, ze zawsze mi doradzi. Jak już trochę ochłonęłam, zjadłam coś i Liam odprowadził mnie do domu. Pożegnaliśmy się i umówiliśmy na jutro na 10.00.
Zaraz po wejściu do domu przywitałam się z Kamilem, który „oglądał” telewizję i od razu poszłam do łazienki wziąć prysznic. Wykąpana i zmęczona padłam zmęczona na łóżko i zasnęłam.








Dzięki wielkie za komentarze i przepraszam, że skończyłam tamten rozdział w takim momencie, ale chciałam wprowadzić mały dreszczyk.
A no i sorry, że nie dodałam rozdziału wcześniej, ale miałam strasznie dużo nauki w tygodniu, a wczoraj był tak ekscytujący dzień, że nie mogłam się skupić. Dziewczyny… ONI TU MOŻLIWE, ŻE PRZYJADĄ. Jestem taka szczęśliwa…
PS. Możliwe, że nowy rozdział ukaże się już jutro, ale nic nie obiecuje. A no i KOMENTUJCIE. Zostawcie jakiś ślad po sobie.
See yaa


3 komentarze:

  1. hahah tak tak szczegolnie masa nauki z matmy:D
    hahah ;*:*
    Dobraaa je chcee koljeny i znwo cie zabije w takim moemencie konczyc niech ja cie tylko spotkam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham, tego bloga...
    Paula jak najszybciej dodaj następny:D
    Jakby co to Martyna(ta prawdziwa) , zapomniałam hasła :D

    OdpowiedzUsuń