sobota, 10 maja 2014

Rozdział 57 część 1

CZYTASZ = SKOMENTUJ


*kilka miesięcy później
- wakacje*


- Kochanie – wymruczałam Liamowi do ucha, które następnie lekko przygryzłam, na co chłopak jęknął. - Chodź, jest ładna pogoda, wykorzystajmy to.
- Wolę żebyśmy zostali w łóżku – złapał mnie za rękę i pociągnął do siebie przez co wylądowałam na jego klatce piersiowej.
Chciałam się podnieść z niego, ale uniemożliwił mi to, przytrzymując mnie w tali i przyciskając mocniej do siebie.
- Niee... - przeciągnęłam ostatnią literę. - Chcę pojeździć na nartach – marudziłam.
Wiem, że to na niego działa i nie jest wtedy w stanie mi niczego odmówić.
- Okej – westchnął. - Już się nie mogę doczekać aż zmienimy miejsce naszego pobytu – uśmiechnął się cwanie, co mnie zdenerwowało.
Liam doskonale wie, że strasznie mnie to denerwuje i nie zamierza mi nic zdradzić, tak jak było kilka dni temu. Po naszej randce, na której ponownie zostałam jego dziewczyną, powiedział mi, że zabiera mnie na wakacje, ale nie zdradził mi gdzie. Kilka dni przed naszym wylotem zdradził mi jakie ubrania mogą mi się przydać na wyjazd oraz że będą trwały 2 tygodnie. Za 2 dni mija 1 tydzień, który spędzamy w Alpach na nartach.
Po godzinie przygotowań, wyszliśmy z naszego domku, w którym mieszkamy i udaliśmy się na stok. Z chęcią pojeździłabym na snowboardzie, ale niestety Liam nie może, a ja nie chcę by czuł się z tym dziwnie. Jednym plusem jest to, że możemy jeździć trudniejszymi trasami. Przyznam, że te wakacje były mi bardzo potrzebne. Dzięki nim mogłam oderwać się od codzienności, a także od paparazzich, którzy odkąd dowiedzieli się, że do siebie wróciliśmy, nie odstępowali nas na krok. Już nawet do wytrzymania są ograniczenia, które zostały nasunięte Liamowi. Jednak najważniejszym ze wszystkich plusów jest to, że spędzam czas z moim chłopakiem sam na sam i nikt nam nie przeszkadza. Na stoku jest dziś wyjątkowo mało ludzi, co mnie bardzo cieszy, gdyż nie jesteśmy zatrzymywani by Li dawał autografy oraz robił sobie fotki z fanami. Oczywiście normalnie mi to nie przeszkadza. Rozumiem, że dla niektórych to coś wyjątkowego, bo są jego fanami i możliwe, że po raz pierwszy go widzą i mimo że zabierają nam czas lub w czymś przeszkadzają, znoszę to gdyż ja mam go na co dzień i mam nadzieję, że długo tak pozostanie.
Po kilku zjazdach, straciłam Liama z widoku, ale jakoś za bardzo się tym nie zamartwiam. Możliwe, że spotkał jakichś fanów lub po prostu jeździ wolniej ode mnie, bo szybciej na pewno nie... ach ta skromność... Jako że już długo jeździliśmy, postanowiłam poczekać na chłopaka na dole przy bramkach. Kiedy tak czekałam, poczułam jak ktoś mnie przytula od tyłu i jak się można domyślić jest to Payne. Jako iż na stoku już praktycznie nikogo nie ma, czekałam na niego w bramce, co chłopak dokładnie wykorzystał. Jedna z jego nart jest między moimi nogami, a druga na zewnątrz, przez co bardzo mocno się do mnie przycisnął, a swoje ramiona oplótł wokół moich bioder, co spowodowało, że jego splecione dłonie wylądowały na wysokości mojego centrum.
- Wiesz – wyszeptał mi do ucha – może wykorzystamy tą pozycję później? - przycisnął mnie do siebie mocniej. - Bardzo mi się ona podoba – przygryzł płatek mojego ucha.
- Ostatnio zrobiłeś się bardzo napalony – mruknęłam rozplatając jego dłonie i przechodząc przez bramkę, co zaraz po mnie zrobił również Li.
- Mnie to nie przeszkadza – zawołał za mną i mnie dogonił. - A tobie tak? - zmarszczył brwi.
- Tak. Nie. Nie wiem... - przygryzłam wargę, gdy usiedliśmy na krzesełkach na wyciągu.
- Ej – złapał mnie za rękę co spowodowało, że na niego spojrzałam. - Rozmawiaj ze mną – powiedział zmartwiony.
Nie dziwię mu się, nie chce bym znowu się zamknęła, bo to zawsze się później na mnie odbija.
- Nie zamykam się – pokręciłam głową, bo to na pewno kryło się za jego słowami. - Po prostu nie wiem jak mam to odbierać i... trochę mnie to przytłacza – końcówkę wyszeptałam.
- Skarbie, przecież wiesz, że chcę byś czuła się przy mnie swobodnie...
- I tak jest, po prostu... – przerwałam mu co on również zrobił.
- Przecież wiesz, że to wszystko to tylko żarty – wyjaśnił. - Oczywiście jestem na ciebie na maksa napalony, bo jesteś tak strasznie idealna i bardzo cię kocham, ale wiem, że wszystko ma swój umiar i dobrze mi tak jak jest, więc... - połączyłam nasze usta by go uciszyć i od razu się od niego odsunęłam.
- Już skończ, zrozumiałam aluzje i tak w sumie, to cieszę się, że wiesz iż istnieje umiar – zrobiłam poważną minę, która go zaintrygowała.
- Dlaczego? - zmarszczył brwi, gdy wysiedliśmy z wyciągu i zaczęliśmy odpinać narty, bo jak na dzisiaj wystarczy nam tego rodzaju sportu.
- Po prostu coś kiedyś widziałam w internecie, ale to nie jest istotne – wzruszyłam ramionami i wraz z nartami wybrałam się do naszego domku, w którym mieszkamy.
Narty zostawiłam w specjalnym przedsionku i przeszłam do holu gdzie zdjęłam buty i kurtkę, a następnie spodnie zimowe i skarpetki. Zostałam w szarej koszulce na grube ramiączka z napisem „It's not just a band to me.” i czarnych legginsach. Gdy chciałam odwiesić spodnie, zobaczyłam przyglądającego mi się Liama, który również się rozebrał z zimowych ciuchów.
- Powiesz mi, co takiego widziałaś? - zapytał, a ja się do niego uśmiechnęłam.
Zaczęłam się cofać lekko do tyłu, na co zmarszczył brwi.
- Że jak chłopak jest często napalony, to wcześniej staje się impotentem – zaśmiałam się. - A ja chcę mieć z tobą jeszcze dłuuugo frajdę – wzruszyłam ramionami.
- Myślisz, że mi to grozi? - uśmiechnął się i oblizał usta, podchodząc do mnie, przez co zaczęłam się cofać.
- Nawet myślę, że już się zaczęło – wybuchłam śmiechem, nie spuszczając go z wzroku.
- Lepiej wiej – mruknął tak żebym usłyszała i rzucił się w moją stronę.
Od razu się odwróciłam i zaczęłam przed nim uciekać nie przestając się śmiać. Po kilku runkach na parterze, wbiegłam na piętro po schodach i weszłam do naszej sypialni. Kiedy chciałam zamknąć drzwi, chłopak wśliznął nogę i mi to uniemożliwił. Nim zdążyłam uciec do łazienki, złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie, a następnie rzucił na łóżko i usiadł na mnie okrakiem. Mimo to nie przestałam się śmiać, co go jeszcze bardziej denerwowało.
- Czyli uważasz, że jestem impotentem, tak? - położył się na mnie całym ciężarem, co spowodowało, że ciężej mi się oddychało i nie mogłam się śmiać.
- Złaź, jesteś ciężki! - krzyknęłam na niego, ale on nawet trochę się nie poruszył.
- Powiedz, że nie jestem impotentem – zmrużył na mnie oczy.
- Chcesz mnie udusić? - zapytałam by wzbudzić w nim litość, ale nie wyszło.
- Wytrzymasz. Powiedz – naparł na mnie mocniej.
- Okej, okej, okej – zawołałam. - Nie jesteś impotentem, nie było jeszcze razu byś nie był przygotowany i mam szczerą nadzieję, że długo jeszcze nim nie zostaniesz.
- Wystarczyło powiedzieć tą pierwszą część, ale doceniam twoje chęci i ci wybaczam – zszedł ze mnie, a ja zaciągnęłam się głęboko powietrzem.
- Jesteś brutalny! - zawołałam zła. - Przez ciebie nie mogłam oddychać – walnęłam go w klatę z całej siły, więc na pewno coś poczuł.
- Ał – jęknął. - Przesadzasz. Miałem wszystko pod kontrolą.
- Widać nie jesteś taki leciutki jak ci się wydaje – fuknęłam.
- Ale jak się kochamy i na tobie leżę, to ci to jakoś nie przeszkadza – zauważył.
- Jaja se robisz? To zupełnie inna sytuacja i wtedy nie leżysz całym ciężarem ciała. Na dodatek to było specjalnie – poskarżyłam się.
- Okej, przepraszam – westchnął. - Więcej tak nie zrobię.
- Nawet nie próbuj – podkreśliłam i zeszłam z łóżka by udać się do łazienki.
- Gdzie idziesz? - zapytał obserwując każdy mój krok.
- Wziąć prysznic – rzuciłam i zamknęłam drzwi.
Rozebrałam się i weszłam do brodzika. Ciepła woda padała na moją skórę, co mnie rozluźniało. Po kilku chwilach Liam wszedł pod deszczownicę i przytulił mnie od tyłu. Składał delikatne pocałunki na mojej szyi, więc odchyliłam lekko głowę by miał lepszy dostęp.
- Nie gniewaj się – wymruczał w moją skórę tuż pod uchem.
- Nie gniewam – zaoponowałam.
Chłopak złapał mnie za ramiona i delikatnie odwrócił przodem do siebie by spojrzeć mi w oczy.
- Na pewno?
- Tak, a teraz zostaw mnie samą, chcę się wykąpać – posłałam mu uśmiech i sięgnęłam po żel do kąpieli, ale chłopak nawet nie myślał by drgnąć.
- Ja się tym zajmę – wyszczerzył się i zabrał ode mnie czekoladowy żel.
Nie chciałam się kłócić, więc przystałam na jego propozycję. Chociaż tak właściwie i tak nie mam nic przeciwko temu. Dłonie Liama wyczyniają istne cuda, a mi relaks się przyda. Jestem wręcz w 99% pewna, że robi to bo wciąż myśli, że jestem zła. W sumie to po części prawda. Jak mam się nie gniewać, skoro mnie przyduszał? Oczywiście wiem, że nie robił tego specjalnie i na pewno tego nie powtórzy, ale mimo wszystko to zrobił. Li nie chciał mi zrobić krzywdy i na pewno nigdy mi jej nie zrobi, ale nie mogę zaprzeczyć, że przez chwilę się go bałam i wciąż mnie to denerwuje.
Moje myśli wyparowały w momencie, w którym Liam zaczął wmasowywać mi żel pod prysznic w ramiona. Poza tym, że mnie mył, również robił mi masaż za co jestem mu dozgonnie wdzięczna. Kiedy umył mi już całe plecy i przeniósł się na przód do moich piersi, bezwiednie jęknęłam, co nie uszło uwadze chłopaka. Przysunął się bliżej do moich pleców i znów zaczął składać pocałunki na mojej szyi. Przez chwilę masował moje piersi, a następnie przesunął ręce na brzuch i w dół. Kiedy dotarł do mojego czułego miejsca, przestał mnie całować i zamiast tego zaczął ssać skórę oraz ją przygryzać tuż przy obojczyku. Jestem pewna, że zostanie ślad po tym co robi, ale nie mam siły się kłócić. Zapewne po tym co zaraz się wydarzy, wszystko mu wybaczę...

Po długim prysznicu, ubraliśmy się i postanowiliśmy zjeść obiad. Liam postanowił, że ugotuje coś ciekawego, więc przyrządził pieczonego kurczaka w miodzie z kaszą jaglaną, plastrami cytryny oraz sałatą. Jak zwykle jego potrawy są przepyszne, a dodatkowym plusem jest to, że to nie ja muszę gotować, choć miło mu się pomaga. Po zjedzonym posiłku udaliśmy się na spacer. Oddychanie świeżym powietrzem jest cudowne, zwłaszcza gdy... rzuca się palenie. Li zmusił mnie do tego gdyż stwierdził, że nie chce bym zachorowała na raka płuc. No i dodatkowo przekonał mnie tym, że palenie psuje cerę, a także poparł to drastycznymi zdjęciami. Nie zmienia to jednak tego, że jak jestem bardzo zdenerwowana to zdarza mi się zapalić. Payne jednak próbuje mi to uniemożliwić na wszelki sposób, dlatego po kryjomu kupiłam sobie e-papierosa i w tajemnicy przed nim sobie popalam. Jednak specjalnie dla niego co jakiś czas zmniejszam moc liquidów, więc nawet jak się dowie, powinien mi to wybaczyć. Po powrocie do domu rozsiedliśmy się na kanapie w salonie przy kominku, który Liam rozpalił, i wtuleni w siebie zaczęliśmy oglądać telewizję. Po długich konwersacjach Payno włączył Iron Mana, którego już widziałam chyba z 5 razy, ale nic nie powiedziałam, bo nie miałam innego pomysłu. Jakoś w połowie filmu zaczęłam się nudzić, bo w końcu ile razy można oglądać to samo? Poczułam się lekko senna, więc położyłam się na sofie i położyłam mojemu towarzyszowi głowę na kolanach. Postanowiłam więc poruszyć pewien temat, który już od jakiegoś czasu staram się odwlec w rozmowie.
- Liam... bo jest taka sprawa – odezwałam się niepewnie.
- Tak kotek? - zapytał bawiąc się moimi włosami.
- Tylko się nie nakręcaj, ani nie denerwuj i pozwól mi dokończyć – naprawdę nie wiem jak na to zareaguje.
Niby to nic wielkiego, ale jednak zawsze. Po nim można się wszystkiego spodziewać. Chłopak wziął pilota i przyciszył telewizor.
- Okej, słucham – posłał mi pocieszający uśmiech i skupił na mnie całą swoją uwagę.
- Dostałam propozycję wzięcia udziału w pokazie Victoria's Secret – podniosłam się z jego kolan, nie przestając obserwować jego twarzy.
- W sensie, że będziesz modelką? Na pokazie? - przytaknęłam niepewnie. - I będzie cię oglądać dużo ludzi... zwłaszcza mężczyzn... - znów przytaknęłam. - W skąpej i mega seksownej bieliźnie?
- Tak? - wciąż mu się przyglądałam, ale jego twarz wciąż była bez wyrazu.
- Informujesz mnie o tym, czy pytasz o zdanie?
- Tak właściwie to oba – skrzywiłam się lekko. - Chciałam cię zapytać o zdanie, ale w sumie... tak czy siak muszę się zgodzić... Miło by więc było gdybyś się zgodził, bo naprawdę nie chcę by coś się między nami popsuło i... - Liam przerwał mi składając na moich ustach pocałunek.
- Przestań na chwilę gadać, dobrze? - zapytał trzymając moje policzki w swoich dłoniach. Przytaknęłam mu, więc kontynuował. - Nic się nie stało, tak? Rozumiem, że to jest ważne dla twojej kariery i to akceptuję... z ciężkim sercem, ale akceptuje.
Uśmiechnęłam się szeroko i mocno pocałowałam chłopaka w usta.
- Cieszę się, że ci to nie przeszkadza – znów go pocałowałam, tyle, że lżej.
- Wiesz, nie cieszy mnie fakt, że inni mężczyźni będą cię podziwiać, a to moja powinność.
- Będą tam też kobiety, które będą się wręcz wnikliwie mi przyglądać – przerwałam mu.
- Jesteś hetero, więc nie robi mi to różnicy – wzruszył ramionami.
- A co jeśli jestem bi? - uniosłam prawą brew do góry.
- Nawet jeśli to... To ciało – przesunął ręką od policzka poprzez obojczyk i talię aż do uda i kolana, gdzie zatrzymał się na dłużej – należy do mnie.
- Niby od kiedy?
- Odkąd pewnego dnia w lipcu w moim pokoju pie...
- Dobra, dobra, dobra. Wiem o co chodzi, nie musisz mi mówić.
- Od kiedy jesteś taka wstydliwa? - posłał mi łobuzerski uśmiech.
- Nie jestem, po prostu nie chcę o tym gadać.
- Dlaczego? Byłaś świetna!
- Skończ – jęknęłam.
- Okej – zaśmiał się na co wywróciłam oczami. - Wracając do tego pokazu... Dostanę zaproszenie?
Zaśmiałam się na jego pytanie. Czy on naprawdę o to zapytał?
- Jeśli chcesz to możesz dostać, ale po co ci to? Chcesz sobie pooglądać modelki w skąpej bieliźnie?
- Tak, a zwłaszcza jedną – puścił mi oczko na co się zarumieniłam. - No i będę mordował wzrokiem każdego pajaca, który na ciebie spojrzy.
- Oni muszą na mnie patrzeć, bo o to chodzi w pokazie...
- Dobrze, to tylko tych, którzy będą pożerać cię wzrokiem.
- Jesteś uroczy – uśmiechnęłam się do niego słodko.
- Dostaniesz później te stroje dla siebie? Bo bardzo chciałbym je z ciebie ściągnąć.
- I bańka prysła – wywróciłam oczami.
- No ej! Muszę dostać coś w nagrodę za to, że będę tak ciężko pracował. O, no i fajnie by było gdybyś zrobiła dla mnie taki prywatny pokaz – znów zaczął głaskać mnie po udzie coraz bardziej zbliżając się do mojego centrum.
- Co? - zapytałam zdziwiona. Czy on żartuje? - Myślę, że wystarczająco się napatrzysz na dziewczyny w bieliźnie.
- Ale nie będę mógł skupić się na tobie, bo będę karcił ludzi wzrokiem, a nie chcę przegapić ciebie. Poza tym nigdy nie będę miał dosyć patrzenia na ciebie – zbliżył się do mnie i połączył nasze usta w namiętnym pocałunku.
Gdy nasze języki zaczęły toczyć walkę, Liam naparł na mnie całym ciałem i już wiedziałam dokąd to dąży, więc to przerwałam.
- Czasami jesteś taki słodki, ale po chwili niszczysz to słuchając małego Liama.
- Małego Liama? Jesteś pewna, że jest taki mały?
- Tego nie powiedziałam – zaczęłam się bronić.
- Powiedziałaś „mały Liam”. Mam ci przypomnieć, że nie jest taki mały?
- Doskonale pamiętam, że nie jest mały. Dobrze wiesz, że nie o to mi chodziło.
- Tak, wiem – westchnął. - Czemu nie umiem się z tobą kłócić?
- Pewnie dlatego, że jestem taka seksowna – wyszczerzyłam się do niego.
- Nie – przeciągnął ostatnią literę. - Raczej słodka – cmoknął mnie w nosek.
- Wypraszam sobie – odepchnęłam go. - Nie jestem słodka.
- Jesteś a także urocza, ale jeśli tak bardzo ci na tym zależy to niech ci będzie. Jesteś cholernie seksowna.
- I to mi się podoba – puściłam mu oczko i uśmiechnęłam się najładniej i najniewinniej jak umiałam.
- Kiedy tak właściwie jest ten pokaz? - Li zapytał po kilkuminutowej ciszy.
- Jakoś zaraz po naszym powrocie – wzruszyłam ramionami.
- Gdzie? - dopytywał.
- W Nowym Jorku – uśmiechnęłam się.
- W takim razie możemy trochę przedłużyć nasze wakacje, bo w sumie będziemy niedaleko... - przygryzł wargę gdy zdał sobie sprawę, że dał mi jakąś poszlakę apropo naszego wyjazdu.
- Jedziemy do Stanów? - zapytałam zaskoczona.
- Może – rzucił niby obojętnie.
Postanowiłam zakończyć tą rozmowę, bo wiadomo, że nic więcej mi nie powie... Chociaż mogłabym wypróbować na nim moje sztuczki, ale niech ma tą przyjemność z robienia mi niespodzianek.
- Już się nie mogę doczekać – namiętnie go pocałowałam, a gdy się od siebie odsunęliśmy, wróciliśmy do oglądania filmu.


Hejka :D
Znów dawno nic nie dodawałam, ale liczyłam, że może jednak jeszcze ktoś skomentuje poprzedni rozdział, ale jak widać się nie doczekałam...
Przepraszam za końcówkę, ale nie wiedziałam za bardzo jak to zakończyć, dlatego ta tandeta.
Mam nadzieję, że tym razem SKOMENTUJECIE. Drugą część postaram się dodać najszybciej jak to możliwe.

Całuski xx