czwartek, 22 marca 2012

Rozdział 7

Dziś byłam bardzo wyspana i podekscytowana. Dziś miałam poznać Liama. Nie jestem jego fanką, ani nawet jego zespołu, ale Jula owszem. Chyba mnie zabije jak się o tym dowie, ale teraz już nie czas na to. Muszę się przygotować na dzisiejszy dzień, dlatego też, czym prędzej wstałam z łóżka i pobiegłam do pokoju Martyny. Kiedy już stałam pod drzwiami – delikatnie zapukałam i uchyliłam drzwi.
- Hej! Śpisz jeszcze? – spytałam.
- Nie. Wchodź – odpowiedziała. – A ty, co tak wcześnie wstałaś? Jest dopiero… - spojrzała na telefon – 11.00 To jeszcze nie twoja pora.
- Też się dziwie, ale jakoś nie jestem już śpiąca.
- Ok. To, co może zjemy śniadanie, a potem przyszykujemy się do wyjścia. Jeszcze tylko zadzwonię do Liama i powiem mu, że wpadniemy ok. 14.00.
- Jasne. Mam nadzieję, że znajdę coś w walizce, bo szczerze to sama nie wiem, co tam wkładałam, więc akurat – w razie, czego – zdążymy polecieć do sklepu – wyszczerzyłam się na samą myśl o zakupach.
- Dobrze, ale teraz chodź do kuchni.
- Ok. O przy okazji przywitam się z twoja ciocią.
Wyszłyśmy z pokoju i poszłyśmy do kuchni, w której już był nie, kto inny jak Justyna. Przywitałyśmy się, po czym podziękowałam jej za możliwość noclegu i przeprosiłam za tak nagłe zrzucenie się na głowę. Justyna powiedziała, że po pierwsze mam mówić do niej po imieniu, a po drugie, że nic się nie stało i, że zawsze służy pomocą. Po krótkiej wymianie zdań zrobiła nam śniadanie, po czym poszłyśmy do mnie do pokoju ogarnąć, co to ja spakowałam do walizki. Zajęło nam to trochę czasu, ale okazało się, że mam sporo przydatnych rzeczy: kilka bluzek, spódniczek, bieliznę, a także wszystko to, co kupiłam na ostatnich zakupach z Martyną, czyli nie było tak źle, ale bez zakupów się nie obejdzie. Martyna poszła do swojego pokoju po jakieś ciuchy, a ja w tym czasie wzięłam prysznic, a po mnie moja przyjaciółka. Ja w tym czasie wybierałam ubranie. Dziś miało być chłodno, dlatego założyłam jasne dżinsowe rurki, cienki, biały T-shirt z flagą UK i białe Conversy, Martyna zaś założyła beżowe rurki, białą bluzkę na ramiączka, na to szary sweterek i krótkie białe Conversy.
Jak byłyśmy już ubrane wzięłyśmy się za makijaż i fryzury. Ja postawiłam na klasyk, czyli tusz na rzęsach, cienkie kreski eyelinerem i bezbarwny, malinowy błyszczyk, a włosy jak zawsze naturalnie, delikatnie pokręcone i rozpuszczone.  Martyna też wytuszowała rzęsy, namalowała cienkie linie eyelinerem i wybrała różowawy błyszczyk, a włosy wyprostowała i rozpuściła.
Byłyśmy gotowe! Zeszłyśmy na dół do salonu, ja usiadłam na sofie i włączyłam telewizję, natomiast Martyna w tym czasie rozmawiała z Liamem przez telefon, po czym się do mnie dołączyła. Miałyśmy sporo czasu, ponieważ jest dopiero 12.30, a z Liamem na 100% jesteśmy umówione o 14.00 u niego. Pewnie i tak się spóźnimy, bo to w końcu ja, ale mniejsza o to. Oglądałyśmy jakieś durny film. Tak naprawdę to nawet nie wiem, o czym on był i co to za film, bo zastanawiałam się czy zadzwonić do mamy. Wiem, że Martyna z nią rozmawiała, ale sama też muszę się z tym zmierzyć. No i jeszcze został Maciek. Zerwaliśmy, ale on ciągle do mnie wydzwania. Mam tego dosyć! Psuje mi tym tylko humor. Nie chcę z nim rozmawia, w ogóle nie chcę mieć z nim nic wspólnego. Powiedziałabym mu to, ale boję się, że jak odbiorę telefon to mu wybaczę. Nie chcę tego! Wyjechałam do Londynu, by zapomnieć o przeszłości i zacząć żyć od nowa. Wiem, ze robię z igły widły, ale tu nie chodzi o sam fakt zerwania, w końcu wiele par zrywa, tu chodzi o coś poważniejszego. Nie mówiłam o tym Martynie, bo nie chciałam, aby pokłóciła się ze swoim kuzynem na dobre, przecież jakby się dowiedziała, że mnie zdradził to chyba by go udusiła. On mnie zwyczajnie ośmieszył i upokorzył. Wszyscy o tym wiedzieli z wyjątkiem mnie. Dowiedziałam się, jako ostatnia i tak naprawdę to to był prawdziwy powód mojego wyjazdu. Ja go kocham, tak mi się przynajmniej zdaje… nie jestem do końca pewna uczuć, jakimi go darzę, a raczej darzyłam, bo teraz mam go gdzieś. Mam, więc nadzieję, że więcej go nie spotkam, zwłaszcza, że i tak miałam się tu sprowadzić na stałe.
Z rozmyślań wyrwała mnie Martyna.
- To, co? Czas się zbierać – zerknęłam na telefon była 13.50.
- Ok. Chodźmy.
Wstałyśmy z kanapy i skierowałyśmy się ku drzwiom. Na zewnątrz było trochę cieplej niż rano, dlatego nie wzięłam bluzy. Szłyśmy chodnikiem rozmawiając. Nasz „spacerek” nie trwał długo, bo Liam mieszkał dość blisko. Martyna pokazała mi dom, do którego zmierzałyśmy. Był to duży (ale bez przesad) dwu piętrowy dom z dużym ogrodem. Podeszłyśmy do drzwi i Martyna zapukała, po chwili drzwi się otworzyły. Stał w nich wysoki, bardzo przystojny chłopak. Martyna przywitała się z nim, po czym mnie przedstawiła.
- Liam. To jest moja przyjaciółka Paula, opowiadałam ci o niej. Paula to jest Liam.
- Hej – powiedział chłopak, po czym podszedł do mnie i dał buziaka w policzek.
- Cześć. Miło mi cię poznać – uśmiechnęłam się do niego.
- Mi także – odwzajemnił uśmiech. – Proszę, wejdźcie.
- OK – rzuciła Martyna
Weszłyśmy do środka. Liam zaprowadził nas do salonu, po czym poszedł do kuchni po coś do picia. Kiedy wrócił Martyna zaproponowała, aby chłopak pokazał mi dom. Zgodziliśmy się. Moja przyjaciółka została w salonie, a ja i Liam poszliśmy zwiedzać. Nie wiem, po co, ale widać Martyna coś knuła. Nie wolałam w to nie wnikać. Więc podążałam dzielnie za Liamem. Cały czas rozmawialiśmy, ale o niczym szczególnym. Podczas zwiedzania oczywiście chwaliłam jego dom. Dowiedziałam się, że Liam już tu nie mieszka, ponieważ mieszka z chłopakami z zespołu. Powiedział, ze na razie się tu zatrzymał, bo jego rodzina wyjechała. Zwiedziliśmy prawie cały dom z wyjątkiem jego pokoju. Chciał już abyśmy wrócili do Martyny, ale się mu wymsknęłam i weszłam do jego pokoju. Pokój jak pokój, nie wiem, czego się wstydził. Miał tu dużo zdjęć swojej rodziny, a także bliskich mu osób. Kiedy przeglądałam te zdjęcia, podszedł do szafki nocnej i coś schował. Nie chciałam wnikać, co, więc udałam, że nic nie widziałam. Pogadaliśmy jeszcze chwilę i zeszliśmy na dół do Martyny.
Moja przyjaciółka oglądała jakąś denną komedie romantyczną. W przeszłości pewnie, by mnie to zainteresowało, bo lubiłam tego typu filmy, ale jakoś ostatnio mam dosyć wszystkiego, co ma coś wspólnego z miłością. Kiedy film się skończył zaczęliśmy rozmawiać. Liam opowiadał różne historie związane z trasami koncertowymi i o przygodach, jakie przeżył wraz z pozostałymi członkami grupy, a także o X-Faktorze i o sobie. Dowiedziałam się o nim sporo rzeczy jak na przykład to, ze ma 2 siostry, że bardzo kocha chłopaków z One Direction itd. Potem przyszła kolej na mnie. Liam zadawał mi dużo pytań, na które nie zawsze znałam odpowiedź, wtedy wyręczała mnie Martyna. Gadaliśmy tak i śmialiśmy się, do czasu aż moja przyjaciółka zadała Liamowi pewne pytanie.
- OK, Liam. Wiemy już o tobie sporo i o twojej rodzinie, a może powiesz nam, czy masz dziewczynę lub jakaś wpadła ci w oko? – spojrzała na mnie podejrzliwie. Nie wiedziałam, o, co jej chodzi, więc postanowiłam w to nie wnikać i wysłuchać odpowiedzi Liama.
- No prawda, wiecie już o mnie sporo… Nie chciałem na razie o tym mówić, ale skoro chcecie. Tak. Mam dziewczynę. Nazywa się Danielle.
- Ooo… Jak wam się układa? – zapytała Martyna.
- Nie bądź wścibska. Chyba nauczyłaś się tego ode mnie – skarciłam ją.
- Spoko, nic się nie stało. Jeśli chcesz wiedzieć… Ostatnio jakoś tak oddalamy się od siebie, sam nie wiem, dlaczego. Staram się znajdywać dla niej jak najwięcej czasu, co nie jest łatwe, bo ciągle mamy jakieś koncerty, wywiady, spotkania z fanami itp., ale jej chyba na ty nie zależy – wytłumaczył.
- O to smutne – powiedziałam.
- A ty? – zwrócił się do mnie chłopak. – Masz chłopaka, bo wiem, że Martyna nie ma chłopaka. Więc co z tobą?
I tu właśnie moje serce pękło. Załamałam się. Nie byłam w stanie nic z siebie wydusić. Widziałam jak przyjaciółka patrzy na mnie spanikowana, a Liam zerka to na nią to na mnie ze zdziwieniem. Widać Martyna nic mu jeszcze nie powiedziała.
- Przepraszam… - wykrztusiłam, po czym pobiegłam do ogrodu.
- Paula… - usłyszałam przyjaciółkę.
- Czy powiedziałem oś nie tak… - próbował dowiedzieć się Liam.
Dalszej rozmowy nie słyszałam. Byłam już w ogrodzie. Nawet nie wiedziałam, kiedy okazało się, że płaczę. Siedziałam na schodach i płakałam. Nie wiedziałam, co mam zrobić. Czas płynął nieubłaganie szybko. Siedziałam tak sama, widocznie chcieli dać mi trochę prywatności. Cieszyłam się z tego powodu. Powoli zaczęłam się uspokajać, przestałam płakać, mój oddech się wyrównywał… Spojrzałam w niebo i zauważyłam, że się ściemnia. Telefon wskazywał godzinę 19.00. pomyślałam, ze może czas wejść do środka, przeprosić ich za moje zachowanie i za popsucie wieczoru oraz pójść do domu. Jednak nie mogłam wstać. Siedziałam tak jeszcze chwilę sama do czasu, aż ktoś usiadł obok mnie. Myślałam, ze to pewnie Martyna przyszła zabrać mnie do domu, ale okazało się, ze to Liam. Trochę mnie to zdziwiło, ale nie dałam tego po sobie poznać.
- Liam, ja… - zaczęłam, ale mi przerwał.
- Nie to ja przepraszam. To moja wina. Nie powinienem był poruszać tego tematu. Martyna powiedziała mi, o co chodzi.
- Nie, to nie twoja wina. Nic nie wiedziałeś. Nie obwiniaj się.
- Ale to moja wina… - zaczął, ale mu przerwałam.
- Skończ już, bo zaczynasz mnie denerwować, a złość piękności szkodzi. A wracając do tematu, to to moja wina. Jasne? I już daruj sobie obwinianie siebie.
- Dobrze – powiedział. Siedzieliśmy tak w ciszy. Nagle zerwał się delikatny, zimny wiatr. Zrobiło mi się trochę zimno, bo w końcu byłam ubrana w cienką koszulkę. Liam zauważył, że zadrżałam i zdjął swoją bluzę, a następnie mnie nią okrył.
- Nie, naprawdę nie…
- Uspokój się! – warknął przerywając mi. – Jest zimno, a poza tym jesteś osłabiona po płaczu. Nie chcę, abyś mi tu zachorowała.
- Ok. Dziękuję – odpowiedziałam zrezygnowana.
- Żaden problem. Zawsze możesz na mnie liczyć, nie ważne, czy jestem zajęty czy też nie, zawsze cię wysłucham i doradzę jeśli będzie ci to potrzebne.
- Będę pamiętać… - wyjąkałam. Liam objął mnie ramieniem, by mnie jeszcze bardziej ogrzać, bo cały czas drżałam.
- Liam… - przerwałam powstałą ciszę.
- Tak?
- Potrzebuję kogoś, aby się mu wygadać… - powiedziałam nieśmiało. – Martynie, o tym nie mówiłam…
- Spoko. Wysłucham cię i nic jej nie powiem jeśli sobie tego nie zażyczysz.
- Dziękuję. Tak, więc… - zaczęłam mu opowiadać wszystko od początku, nie obyło się bez płaczu i pocieszania. To dziwne uczucie. Znamy się zaledwie 1 dzień. Jakoś poczułam, że mogę mu zaufać, dlatego opowiedziałam mu wszyściuteńko, nawet to, czego nie wiedziała Martyna. Czułam się przy nim bardzo swobodnie i bezpiecznie. Jesteśmy jak starzy dobrzy przyjaciele. Liam jest cudownym chłopakiem, wręcz ideałem. Taki wrażliwy, odpowiedzialny, zabawny i z tego co słyszałam romantyczny. Jak Danielle może go ignorować? Nie mogę tego pojąć.
Siedzieliśmy tak razem przytuleni, aż tu nagle mój brzuch raczył poinformować nas o swojej obecności. Zaczęliśmy się śmiać i weszliśmy do domu. Skierowaliśmy się w stronę kuchni i mnie olśniło.
- Gdzie jest Martyna?
- Justyna dzwoniła. Miała jakąś sprawę do niej. Martyna chciała po ciebie pójść, ale… powiedziałem jej, że muszę z tobą pogadać – wytłumaczył mi.
- Ok. To będę musiała zaraz wracać. Która jest godzina?
- 22.00
-Coo? Tak późno? Znaczy no nie późno, ale… chyba się troszeczkę zasiedziałam.
-Tak. Trochę tam siedziałaś, nie powiem, że nie, ale nic się nie stało. Gadałem z Martyna i umówiliśmy się, że jeśli zechcesz to możesz tu zanocować lub wrócić do niej do domu.
- To ja może lepiej wrócę. Nie chcę się narzucać…
- To żaden problem – przerwał mi. – Moim zdaniem powinnaś zostać. Tam pewnie wszyscy już śpią i nie chcę, żebyś została tam zdana sama na siebie… A z reszta jesteś roztrzęsiona i chcę cię mieć na oku.
- Ok. Skoro nalegasz, ale ja nawet nie mam piżamy, a poza tym nic sobie nie zrobię.
- Tego nie wiem. A do spania coś ci znajdę. Natomiast teraz może zrobię nam kolację. Na co masz ochotę? – zapytał otwierając lodówkę.
- No nie wiem… Może ty cos zaproponujesz?
- Ok. Już wiem co zrobić. Usiądź sobie, a ja wezmę się do roboty.
- Nie ma mowy. Nie będę tu siedzieć i patrzeć. Pomogę ci i koniec. Nie znoszę sprzeciwu! – ostrzegłam go.
- No dobra, dobra.
Podeszłam do niego i po krótkiej wymianie zdań zdecydowaliśmy się, że zjemy mieszankę meksykańską. Strasznie lubiłam kuchnię meksykańską i jak się okazało Liam także. Wzięliśmy się, więc do roboty. Wspólnie uwinęliśmy się bardzo szybko. A kolacja była wyśmienita. Liam bardzo dobrze gotuje. Chłopak miał rację. Nie byłam śpiąca i zapewne nudziłabym się u Martyny. Siedzieliśmy razem w salonie, rozmawialiśmy i śmialiśmy się czasem bez powodu. Dobrze nam było w swoim towarzystwie. Aby się uspokoić włączyliśmy telewizję, ale tak naprawdę jej nie oglądaliśmy. Dochodziła 1.00 kiedy poczuliśmy zmęczenie.
- Chyba już czas się zbierać do spania – powiedział Liam widząc, że ziewam. – Jutro czeka nas bardzo męczący dzień, więc musisz się wyspać.
- Jak to bardzo męczący dzień? Co masz na myśli? – próbowałam się czegoś dowiedzieć. – Czyżbym o czymś nie wiedziała?
- A no tak. Martyna nie miała okazji ci o tym powiedzieć. Tak, więc jutro jedziemy do chłopaków.
- Co? – byłam w szoku. – I ty mi to mówisz dopiero teraz? Przecież jak ja będę jutro wyglądać! Będę niewyspana…
- Uspokój się. Nie idziemy tam wczesnym rankiem. Chłopaki to straszne śpiochy i z tego co słyszałem ty też – zaśmiał się. – Ale muszę przyznać jestem pod wielkim wrażeniem. Nigdy nie znałem nikogo, kto by w ciągu sekundy potrafił zmienić swój nastrój. Niedawno byłaś zrozpaczona, następnie wesoła, zmęczona no i teraz ten wybuch entuzjazmu – uśmiechnął się promiennie.
- Ahh dziękuję. Wezmę to za komplement. Ale to nie jest moja zaleta, a z resztą sam się przekonasz jak mnie lepiej poznasz.
- Mam się bać? – zaśmiał się. – A wracając do jutra, plan jest taki. Teraz idziemy spać, a jutro wstajemy jak się wyśpisz i pojedziemy do chłopaków. Ok?
- Tak. Tylko, że przedtem pójdziemy do Martyny, bo będę musiała się jakoś doprowadzić do ładu.
- Martyna uprzedziła mnie, że to powiesz. A teraz chodź pokażę ci gdzie masz spać.
- Ok.
Poszliśmy na górę do pokoju Liama. Usiadłam na łóżku, a on w tym czasie szukał czegoś w szafie.  Kiedy znalazł to czego szukał, podszedł do mnie i wręczył mi swój szary T-shirt ze SpangeBobem i jakieś spodenki, cały czas się uśmiechając. Wzięłam te rzeczy i poszliśmy do mojego pokoju. Zostawił mnie w nim samą, abym mogła się przebrać. Weszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Kiedy wyszłam z łazienki, usiadłam na łóżku. Siedziałam tak rozmyślając o jutrzejszym dniu, kiedy do pokoju wszedł Liam. Przykryłam się kołdrą, a on w tym czasie usiadł obok mnie. Przyszedł zapytać czy wszystko okej i poinformować mnie, że zrobi mi pobudkę o 10.00. Jak dla mnie to trochę wcześnie, ale przecież miałam jeszcze pójść do Martyny się przebrać no i oczywiście mieliśmy pojechać do chłopaków z One Direction. Dlatego też przytaknęłam mu, po czym powiedział, że lepiej żebym poszła już spać, bo jutro nie wstanę. Położyłam się, a on życzył mi dobrej nocy i poszedł do siebie. Chcąc być jutro wyspaną posłuchałam go i zasnęłam.










No i mamy 7. Zamierzałam dodać rozdział wczoraj, ale nie miałam za dużo czasu. Mam nadzieje, ze rozdział się podoba i z góry uprzedzam, że następny rozdział może być troszeczkę śmieszny.
Bardzo proszę KOMENTUJCIE, bo widzę, że mam sporo wejść, ale nie ma komentarzy.
Mam nadzieję, że się wam spodobał.
Kolejny rozdział powinien ukazać się już jutro.

5 komentarzy:

  1. PIEERWSZA!!
    KOCHAM TWÓJ BLOOOG

    OdpowiedzUsuń
  2. kurde ja miałam byc pierwsza noo zesz
    dobraaa takze rozdział super
    hahaha ;*:*
    chce juz koljeny tezz podobnooo smieszny ;D
    haha <333

    OdpowiedzUsuń
  3. Kobieto.. To jest zajebiste!!
    Dawaj następny, bo 8 najlepsza bedzie :D

    OdpowiedzUsuń
  4. KOCHAMM TO !! Dawaj kolejny rozdział ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. No i bravo.. ZAKOCHAŁAM SIĘ W TYM BLOGU! Prędko następny rozdział, bo już mnie ciekawość zżera ;))
    Jak możesz informuj mnie na tt: @AlexxAllleeexx

    Mój blog: http://alexx-the-future-starts-today.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń