czwartek, 20 lutego 2014

Rozdział 55

Paula

Kiedy poczułam ciepło rozprzestrzeniające się po moim ciele, chciałam przekręcić się na bok jednak coś mi to uniemożliwiło. Zdziwiona uchyliłam oczy i spojrzałam w dół by zobaczyć obejmujące mnie w tali umięśnione męskie ramię. Podążyłam wzrokiem ręce by dowiedzieć się do kogo ono należy i tak jak myślałam, zobaczyłam... Liama. Chłopak uśmiechał się szeroko przyglądając mi się. Jak zobaczył, że ja także na niego patrzę, złożył na moim policzku miękki pocałunek.
- Hej piękna – przyciągnął mnie mocniej do swojej, jak się okazało, nagiej klatki piersiowej.
- Co ty tu robisz? - zapytałam wciąż zdziwiona jego obecnością tutaj.
Wczoraj wieczorem, jak tylko wróciliśmy z klubu, do którego poszliśmy jakiś czas po uzgodnieniu z Liamem, co dalej z nami będzie, oboje postanowiliśmy, że zaczniemy powoli i... tę noc spędzimy osobno, ale jak widać ktoś tu nie dotrzymał słowa.
- Nie mogłem zasnąć z myślą, że jesteś w pokoju obok i to beze mnie, więc postanowiłem się do ciebie zakraść.
- Mogłeś mnie obudzić – posłałam mu delikatny uśmiech.
- Wiem, ale wyglądałaś tak uroczo i nie miałem serca by cię obudzić.
- Dlaczego tak słodzisz? Przecież już jestem twoja – odwróciłam się na bok przodem do niego.
- Bo zasługujesz na te wszystkie słodkie słówka. Chcę żebyś tym razem była ze mną szczęśliwa – potarł mój nos swoim nosem.
- Byłam szczęśliwa, jestem a także będę, nawet bez tego.
- Obiecałem, że tym razem cię nie zranię i zamierzam tego dokonać. Sprawię, że każdego dnia będziesz się we mnie coraz bardziej zakochiwać – musnął kącik moich ust.
- Trzymam cię za słowo – zachichotałam.
- Kocham cię kotku – westchnął cmokając mnie w usta.
- Myślę, że się do tego przyzwyczaję – zaśmiałam się i przygryzłam dolną wargę. - Też cię kocham.
- Może wybierzemy się gdzieś dzisiaj? Tylko we dwoje? - wymruczał przygryzając płatek mojego ucha.
- W sensie randka? - przymknęłam oczy gdy chłopak zjechał swoimi ustami na moją szyję.
- Mhm – mruknął na potwierdzenie nie przerywając swoich czynności. - Co ty na to?
- Nie wiem... Umówiłam się o 16 z Alexem... - jęknęłam.
- Znów on – warknął i odsunął się ode mnie. - Myślałem, że wybrałaś mnie.
- Bo wybrałam – westchnęłam rozdrażniona. - Już to przerabialiśmy wczoraj. Umówiłam się z nim by z nim zerwać, czy to dla ciebie aż taki problem?
- Tak – podkreślił wstając z łóżka. - Powinniśmy spędzać razem czas by wszystko wróciło do normy, a zamiast tego ty odrzucasz mnie dla niego – skrzywił się wspominając o Alexie.
- Li... - jęknęłam wstając z łóżka i podeszłam do niego. - Przecież robię to dla nas. Im szybciej się z tym pogodzisz, tym lepiej. Zostało nam parę godzin do mojego wyjścia. Spędźmy je w miłej atmosferze, a nie kłócąc się. Natomiast jeśli chodzi o randkę, to możemy pójść kiedy indziej. Nie próbuj robić nic na siłę. Mamy dużo czasu.
- Masz rację – westchnął i przyciągnął mnie do uścisku. - Przepraszam... Po prostu... wciąż do mnie nie dociera,że znów jesteś moja.
- Teoretycznie nie jestem, ale praktycznie zawsze byłam i będę. Moje serce należy do ciebie i tylko ciebie.
- A moje należy do ciebie – połączył nasze usta w namiętnym pocałunku.
Nasz uroczy moment przerwało chrząknięcie dobiegające od strony drzwi.
- Później się poobmacujecie, teraz chodźcie na śniadanie – zakpił Zayn i wyszedł znów zostawiając nas samych.
- Nie będziesz więcej zazdrosny o Alexa i o żadnego innego chłopaka? - zapytałam z nadzieją.
- Postaram się, ale nic nie obiecuję, zwłaszcza jeśli będą cię pożerać wzrokiem – spoważniał, na co się zaśmiałam. - To wcale nie jest śmieszne – naburmuszył się, a ja dostałam jeszcze większego napadu śmiechu.
- Jest – stwierdziłam między spazmami śmiechu.
- Ach tak? - uniósł brew do góry. - Ciekawe co powiesz na to.
Nim się zorientowałam o co mu chodzi, złapał mnie pod kolanami i przerzucił sobie przez ramię. Pisnęłam i zaczęłam uderzać go pięściami po plecach.
- Liam, puść mnie! Wiesz, że tego nie lubię – dałam mu klapsa w tyłek w nadziei, że mnie puści, ale się pomyliłam.
- Trzeba było się ze mnie nie śmiać, a teraz idziemy na śniadanie – zaśmiał się i ruszył w kierunku drzwi. - A i zapomniałbym – stwierdził i klepnął mnie w tyłek, na co znów pisnęłam. - Wiesz, że jak tak piszczysz to brzmisz bardzo seksownie?
- Liam! - po raz kolejny pisnęłam.
- O teraz to już całkowicie. Jeśli nie chcesz byśmy tu zostali, tylko poszli zjeść śniadanie, to przestań tak piszczeć.
- To mnie puść – jęknęłam.
- Tak lepiej też nie rób – drugi raz klepnął mnie w tyłek i wyniósł mnie z mojego pokoju, a następnie zszedł po schodach i wszedł do kuchni, gdzie byli już wszyscy.
- Możesz mnie już postawić? - warknęłam. - Naprawdę nie lubię gdy to robisz!
- A dostanę coś w zamian?
- Pomyślę nad tym – mruknęłam, ale chłopak mnie nie puścił.
- To ja pomyślę czy cię postawić – jestem na sto procent pewna, że na jego twarzy widnieje łobuzerski uśmieszek.
- Okej, zrobię co zechcesz – westchnęłam i po chwili znów stałam na ziemi.
- Trzymam cię za słowo – wyszeptał mi do ucha i klepnął w tyłek, na co podskoczyłam zaskoczona, a w kuchni rozniósł się śmiech wszystkich znajdujących się w niej chłopaków.
- Dojrzale – przewróciłam oczami patrząc na całą piątkę z pogardą.
Usiadłam przy stole i zaraz przy moim boku pojawił się Liam. Po dosłownie minucie, zostałam przyciągnięta przez bruneta na jego kolana.
- Co ty robisz? - zapytałam zaskoczona.
- Lubię mieć cię blisko – uśmiechnął się uroczo.
- Przecież siedziałeś dokładnie obok mnie – zauważyłam marszcząc brwi.
- To było wciąż za daleko – musnął moje czoło, a po pomieszczeniu rozniosło się „aww”.
- Jesteście tacy uroczy – westchnęła Julka.
- Jak na moje oko Liam jest zbyt słodki – Louis zrobił zamyśloną minę.
- Taa, też tak myślę – przytaknął mu Niall i pozostała dwójka.
- Przesadzacie – brunet pokręcił głową.
- A jak tam sex na zgodę? Coś dzisiaj cicho było – Louis spojrzał na nas podejrzliwym wzrokiem.
- Nie chcemy się śpieszyć – wyjaśnił Liam i pocałował mnie we włosy.
- I wszystko jasne – zawołał Harry, a reszta wybuchła śmiechem.
- Jestem ciekaw jak długo wytrzymacie – poruszył porozumiewawczo brwiami Louis.
- Zróbmy zakład – zaproponował Niall, na co zmroziłam go wzrokiem.
- Nie jesteśmy końmi na wyścigach, że można się o nas zakładać – przymrużyłam oczy i zmroziłam ich wzrokiem.
- Oj daj spokój – jęknął Louis. - Będzie fajnie.
- Chyba dla ciebie – prychnęłam.
- Po prostu zostawcie nas w spokoju – westchnął Liam. - Lepiej nam będzie bez waszej ingerencji i tym podobnych.
- On ma rację, dorośnijcie – podsumowała Martyna.
- Psujecie zabawę – pokręcił głową Lou.
- Zabawić to ty się możesz rączką – zakpiłam na co wszyscy wybuchli śmiechem.
- Wolę kiedy ktoś się ze mną zabawia – odszczeknął mi się.
- To sobie kogoś znajdź do tego, a nie wykorzystujesz nas – obronił mnie mój brunet. - Bo dostaniesz.
- Okej – jęknął poddany Tommo.
- Co dzisiaj robimy? - zapytał Zayn by zmienić temat.
- A która tak w ogóle jest godzina? - zapytałam marszcząc brwi.
O dziwo jestem wyspana, a przecież późno położyliśmy się spać.
- Trzynasta, kotek – pogłaskał mnie po plecach mój chłopak.
- O Boże, ale późno! Wy możecie robić co chcecie, ja już się umówiłam – przyznałam przypominając sobie, że miałam coś do zrobienia.
- Z kim? - zapytała ciekawska Julka.
- Z Alexem – na to imię Liam napiął wszystkie mięśnie.
- Co? Po co? - zdziwiła się Martyna i zmarszczyła brwi.
- Muszę z nim coś obgadać... Po części jestem jego dziewczyną – skrzywiłam się mówiąc to, bo wiedziałam, że Li nie będzie zadowolony z moich słów.
- O Boże, ty masz rację! - zawołała Julka. - Jesteście parą – no pięknie, teraz Payne jest na maksa wkurzony.
- Jesteś niewierna – zauważył Louis oczywiście żartując. - Zdradzasz go, ze swoim ex... - Lou urwał wiedząc, że powiedział o kilka słów za dużo i walnął się ręką w czoło. - Przepraszam... - westchnął.
- Nic się nie stało – skłamałam. Mój dobry humor uleciał od razu. - Już się najadłam – wyplątałam się z uchwytu Liama, do którego chyba jeszcze nie dotarło co się dzieje, po wzmiance o Alexie, i ruszyłam w stronę schodów.
- Paula... - usłyszałam Martynę, która próbowała mnie zatrzymać, jednak to spowodowało, że ruszyłam biegiem po schodach i zamknęłam się w pokoju.
Po dosłownie 2 minutach do pokoju wszedł Liam zastając mnie siedzącą tyłem do drzwi. Skąd wiem, że to on? Prawdopodobnie dlatego, że od razu poczułam otulające mnie, od tyłu, męskie ramiona, albo dlatego, że gdyby to był ktoś inny od samego początku zacząłby mnie pocieszać i tym podobne, ale nie on. Łącząc to wszystko w całość byłam na 100% pewna, że to on. Przekręciłam się by być do niego przodem. Wdrapałam się mu na kolana i wtuliłam się w jego klatkę piersiową, chowając głowę między jego szyję a obojczyk. Chłopak od razu objął mnie ramionami w tali, przyciągając bliżej do siebie, i oparł głowę o moją całując mnie we włosy. Zaciągnęłam się jego zapachem, co spowodowało, że w moich oczach pojawiły się łzy. Nieświadomie pociągnęłam nosem, przez co uścisk Liama się wzmocnił.
-Ciii – zamruczał. - Mała... Louis tylko żartował. Nie miał tego na myśli.
- W-wiem – zająknęłam się.
- To dlaczego płaczesz? - pogłaskał mnie po plecach.
- J-Ja nie wiem – odsunęłam się od niego i przetarłam nosa. - Chyba po prostu za tobą tęskniłam – wzruszyłam ramionami, na co chłopak się zaśmiał.
- I dlatego płaczesz? - otarł moje policzki z łez i uśmiechnął się do mnie. - Kochanie, to nie powód do płaczu – musnął moje czoło.
- Wiem – zaśmiałam się. - Po prostu... zrobiło mi się trochę smutno po tym co powiedział Louis i jak tu przyszedłeś i mnie przytuliłeś, to jakoś tak... no wiesz.
- Och Boże, kicia – zaśmiał się. - Wiesz, że mnie przestraszyłaś? Bałem się, że naprawdę cię to zraniło i będę musiał nie wiadomo jak się napracować by cię uspokoić – pokręcił rozbawiony głową.
- Czy możesz przestać się śmiać? - wydęłam dolną wargę. - Przez to czuję się jak idiotka...
- Przepraszam misiu, ale naprawdę, nie możesz mi tak robić – pokręcił głową od razu się uspokajając. - Nie jesteś idiotką. Po prostu się za mną stęskniłaś, to normalne. Ja też za tobą tęskniłem.
- Ale ty się na mnie nie rzucasz i nie płaczesz mi w szyję – stwierdziłam łącząc usta w jedną linię.
- Tak, ale to tylko dlatego, że jestem facetem, a faceci nie płaczą – zaśmiał się próbując przyciągnąć mnie bliżej do siebie, ale mu na to nie pozwoliłam.
- Widziałam jak płaczesz... i w sumie nie chcę do tego wspomnienia wracać, ale widziałam – uniosłam jedną brew do góry. - Jak widać nie jesteś prawdziwym mężczyzną – wystawiłam mu język.
- A chcesz się przekonać, że jestem? - zapytał z łobuzerskim uśmieszkiem na ustach, a ja już wiedziałam do czego pije.
- Liam! - pisnęłam i odsunęłam się od niego. - Jak możesz się mnie o coś takiego pytać? - udałam oburzoną i przerażoną jednocześnie.
- Przepraszam kochanie... wiem, że mieliśmy się nie śpieszyć... - zaczął się bronić. Złapał haczyk.
- Wybaczę ci tym razem – odetchnęłam głęboko dalej grając w tę grę. - Mam nadzieję, że to się więcej nie powtórzy – pokręciłam głową rozczarowana.
- Oczywiście, że nie – od razu zaprzeczył przysuwając się do mnie, ale nie tak żebym znów coś sobie pomyślała... jaki on jest naiwny...
- Dobrze. Nigdy mnie o to nie pytaj, tylko od razu bierz się do roboty – uśmiechnęłam się zadziornie z powrotem wchodząc na jego kolana i nim się zorientował o co mi chodzi, popchnęłam go tak żeby leżał na łóżku, a ja na nim i złączyłam nasze usta w pocałunku, który po kilku sekundach dopiero odwzajemnił.
Po chwili gdy dotarło do niego co powiedziałam, odsunął mnie delikatnie od siebie i spojrzał w oczy.
- Mówisz poważnie? - zapytał, a ja pokiwałam głową na potwierdzenie. - Czyli, że... nabrałaś mnie wcześniej? - ponownie potwierdziłam to kiwnięciem głowy posyłając mu cwany uśmieszek. - Wiesz co? Jesteś bardzo, ale to bardzo przebiegłym, lecz seksownym diabełkiem... i za to cię kocham – przyciągnął mnie do siebie i połączył ponownie nasze usta na co zachichotałam, ale oddałam pocałunek.
Ręce chłopaka zaczęły błądzić po całym moim ciele, a ja wcale nie byłam mu dłużna. Moje ręce również krzątały się po całym jego ciele. Możecie uznać mnie za dziwną, ale naprawdę się za nim stęskniłam. Niby cały czas przebywaliśmy w swoim towarzystwie, ale to nie było to. Brakowało mi... jego... tej naszej bliskości... wszystkiego. Bez niego czułam się jak bez serca i och, naprawdę mam ochotę wleźć z nim do łóżka, ale... nie mogę. Może brzmię jak tchórz, ale nie chcę by historia się powtórzyła. Nie chcę go znów stracić, bo tym razem tego nie wytrzymam. Więc mimo że naprawdę, naprawdę bardzo chcę to zrobić, bo strasznie mi go brakuje, to nie mogę. Dlatego też gdy tylko Li próbował ściągnąć moją koszulkę, odsunęłam się od niego przerywając naszą sesję obściskiwania się, przyznam, że bardzo namiętną.
- Sorki kotek, ale straciłeś swoją szansę – wstałam z łóżka i wzruszyłam ramionami. - Może innym razem.
- Co? Dlaczego? - uniósł się na łokciach wpatrując się we mnie i wydął dolną wargę, co spowodowało, że wyglądał jak taki mały, uroczy chłopiec.
- Jest już późno, a ja jestem umówiona. Muszę się wyszykować – przypomniałam mu.
- Znam cię doskonale i wiem, że to nie jest powód. O co chodzi? - usiadł na łóżku z poważną miną. - Poza tym jest wcześnie, powiedź mi, proszę.
- Nic się nie stało. Doskonale wiesz, że potrafię długo siedzieć w łazience, a nie chcę się spóźnić – ruszyłam do szafy by wybrać jakieś ubrania.
Kiedy szukałam bluzki z flagą USA, poczułam ramiona oplatające moją talię oraz ciepły oddech na szyi. Nie zwracając na to uwagi wciąż szukałam bluzki i gdy ją znalazłam wzięłam jeszcze wyjęte wcześniej pozostałe części ubrania i ruszyłam do łazienki, jednak zostałam zatrzymana.
- Dlaczego się zamykasz? Chyba umówiliśmy się, że będziemy o wszystkim sobie mówić, tak? - zapytał brunet przyciągając mnie do siebie.
- Nie zamykam się – zaprzeczyłam. - Muszę się przebrać. To nic takiego...
- Okej – westchnął poddany i poluźnił uścisk. - Ale porozmawiamy o tym wieczorem. Zawieźć cię?
- Wiesz... może lepiej będzie jak się przejdę. Muszę mu wszystko delikatnie przekazać, bo nie chcę żeby był na mnie zły czy coś... Chciałabym się z nim przyjaźnić.
- Jeśli o mnie chodzi, to ja nie będę miał nic przeciwko jeśli nie będziecie się przyjaźnić – uśmiechnął się.
- Liam – jęknęłam. - Nie chcę znów tego przerabiać. Jestem mu dużo winna...
- Nie jesteś mu nic winna – przerwał mi.
- Jestem. Dzięki niemu wyszłam z wiesz czego – spojrzałam na niego spod rzęs.
- Wiem, ale już mu się wystarczająco odpłaciłaś. Przez około 3 miesiące byłaś jego i doskonale wiemy co robiliście. Aż na tyle nie zasłużył.
- Jesteś zazdrosny? - zakpiłam.
- No jasne, że tak! Chodziłaś ze mną 19 dni, to jest różnica i to bardzo duża.
- Ale teraz znów jestem z tobą – uśmiechnęłam się.
- I tym razem to potrwa dużo dłużej – cmoknął mnie w czoło.
- Zgadzam się z tym – przytuliłam się do Liama. - Muszę już iść się szykować – przygryzłam dolną wargę.
- Okej, idź – westchnął. - A i jeśli nie będzie chciał się z tobą przyjaźnić, to pamiętaj, że to jego strata i mi to nawet pasuje – oparł swoje czoło o moje nie przerywając kontaktu wzrokowego.
- Dobrze – przytaknęłam. - Przyjedziesz po mnie?
- Jasne, jak skończycie rozmawiać to do mnie zadzwoń – położył swoje usta na moich składając czuły pocałunek.
Po chwili odsunęliśmy się od siebie i udałam się do łazienki by się wyszykować.
O godzinie 15.30 byłam już gotowa, więc wyszłam z domu i ruszyłam w stronę Starbucksa, w którym się umówiłam z Alexem. Po półgodzinnym spacerze, dotarłam na miejsce, gdzie już czekał na mnie jak zawsze świetnie wyglądający brunet.
- Cześć – uśmiechnęłam się do niego.
- Hej – oddał uśmiech i chciał mnie pocałować w usta, ale się odwróciłam i wyszło na pocałunek w policzek. - Wszystko okej? - zmarszczył brwi.
- Powiedźmy... - mruknęłam. - Raczej nie będziesz szczęśliwy...
- Tak coś myślałem, że to nie będzie ciekawa rozmowa – odsunął mi krzesełko, na którym usiadłam i przysunął mnie do stolika. - Zrywasz ze mną? - to nie bardzo brzmiało jak pytanie.
- Może najpierw pogadamy, napijemy się czegoś – zaproponowałam, by złagodzić sytuację.
- Okej – westchnął. - Czego się napijesz?
- White Caffe Mocha – rzuciłam.
- Jak zawsze – mruknął i poszedł złożyć zamówienie, a ja zaczęłam zastanawiać się jak delikatnie to rozegrać.
Po dwóch minutach chłopak wrócił, postawił przede mną moje zamówienie i usiadł z powrotem na swoim miejscu wraz ze swoją kawą.
- Dzięki – podziękowałam na co kiwnął głową.
- Czyli... zrywasz ze mną? - zapytał wpatrując się we mnie.
- Czy to aż tak oczywiste? - przygryzłam wargę.
- Już mieliśmy kilka sytuacji, że musieliśmy „pogadać”, więc to było do przewidzenia, że kiedyś nadejdzie ten moment. Czyli, że tak? - zapytał by się upewnić.
- Alex – jęknęłam.
Nienawidzę gdy to robi. Udaje, że mu nie zależy, a wiem, że jest inaczej. Widzę to w jego oczach.
- Nie zaprzeczyłaś – stwierdził spoglądając na swój kubek z kawą. - Po prostu to powiedź.
- Tak – westchnęłam.
- Wiedziałem – posłał mi sztuczny uśmiech i zaczął się bawić nakładką od kubka. - Wybaczyłaś mu? - nie musiał wymawiać tego imienia. Doskonale wiem o kogo mu chodzi.
- Tak – stwierdziłam, że nie ma co go okłamywać, i tak by się dowiedział. - Nie będę cię okłamywać... myślę, że byłeś tak jakby moją opcją na zapomnienie... Przepraszam, że cię wykorzystałam... Ja... nie wiedziałam, że tak to się skończy.
- Wiem o tym. W sumie to nawet się cieszę, że to ja mogłem pomóc ci zapomnieć... chociaż w sumie się nie udało – posłał mi lekki uśmiech, który tym razem był szczery.
- Przepraszam... nie potrzebnie to wszystko zaczynałam. Naprawdę myślałam, że cię kocham – wyznałam.
- Ale tak nie jest. To jego kochasz... - przytaknęłam mu spuszczając wzrok. - Cóż... najważniejsze, że teraz jesteś szczęśliwa... bo jesteś, tak? - znów przytaknęłam. - Jest okej.
- Dlaczego tak dobrze to znosisz? - nie mogłam wytrzymać by o to nie zapytać.
- Bo wiem, że to dla ciebie trudne – zaśmiał się. - Wciąż mi się podobasz i nie będę ukrywał, że coś do ciebie czuję, ale jeśli taka jest twoja decyzja to nic na to nie poradzę.
- Przepraszam... - zaczęłam, ale mi przerwał.
- Przestań już przepraszać. Wiedziałem w co się pakuję od samego początku. Cały czas przygotowywałem się na tę chwilę, bo wiedziałem, że nadejdzie.
- To dlaczego w to wszedłeś? To nie ma sensu – zmarszczyłam brwi.
- Miałem cichą nadzieję, że może się uda... Poza tym nie żałuję. Świetnie się z tobą bawiłem... no może z wyjątkiem dzisiejszego dnia no i tego kiedy mnie zdradziłaś... - zmarszczył brwi, ale po chwili się zaśmiał. - Naprawdę nie żałuję, że ze sobą chodziliśmy. Było fajnie – uśmiechnął się całkowicie szczerze, a mi kamień spadł z serca.
- Ja też się dobrze bawiłam – oddałam uśmiech. - Więc... zostaniemy przyjaciółmi?
- Jasne, że tak, chociaż może nie tak od razu. Muszę się no wiesz... odzwyczaić – zachichotał uroczo, co mnie rozczuliło. - Okej, muszę zapytać – spoważniał. - Wróciliście do siebie, czy do tego dążycie?
- Skąd pomysł, że do niego wracam?
- Spójrzmy na to. Zerwałaś ze mną i powiedziałaś, że mu wybaczyłaś... zresztą to było wiadome, że się nie podda. Za bardzo mu na tobie zależy.
- Oficjalnie nie jesteśmy razem, ale...
- Nie oficjalnie tak – dokończył za mnie. - To nawet dobrze, że poczekałaś aż mnie rzucisz. Uznam to za chęć dobroci w moją stronę.
- Cieszę się, że nie jesteś na mnie zły – uśmiechnęłam się.
- Nie potrafiłbym się na ciebie złościć – powiedział w tym samym momencie, w którym przyszedł do mnie SMS oczywiście od Liama.
Od Liam <3:
Jak tam kochanie? Wszystko dobrze poszło? Strasznie za
tobą tęsknię. O której przyjechać? Kocham Cię xx”
Na mojej twarzy pojawił się mimowolny uśmiech, który nie uszedł uwadze mojego towarzysza.
- Liam? - zapytał mając na myśli nadawcę wiadomości.
- Tak – spojrzałam na niego. - Pyta się o której ma po mnie przyjechać.
- Stęsknił się? - zainteresował się.
- Tak i to bardzo – przewróciłam oczami, ale zachichotałam.
- To powiedź mu żeby już po ciebie przyjechał. Długo się nie widzieliście, więc powinniście spędzać razem jak najwięcej czasu.
- Nic mu się nie stanie jak poczeka jeszcze trochę...
- Powiedź mu. Ja i tak już muszę iść – wzruszył ramionami, na co jęknęłam i wybrałam numer Liama.
- Hej kotek – gdy tylko usłyszałam jego głos, uśmiechnęłam się.
- Hej. Przyjedziesz po mnie teraz? - przygryzłam wargę patrząc na Alexa, który tylko przytaknął.
- No jasne. Coś się stało? Jak ci poszło? - dopytywał na co jęknęłam wewnętrznie.
- Dobrze i nic się nie stało.
- Okej. Zaraz będę. Kocham cię.
- Dobrze, ja ciebie też – rozłączyłam się i znów spojrzałam na Alexa. - Zaraz przyjedzie.
- Okej, to poczekam z tobą na niego – uśmiechnął się, ale po chwili spoważniał. - Wiesz, że jeśli coś to zawsze możesz na mnie liczyć?
- Oczywiście – przytaknęłam.
- Jeśli znów coś odwali to zamiast zamykać się w sobie masz przyjść do mnie, okej? - zapytał brzmiąc bardzo poważnie, co mnie trochę zawstydziło, więc opuściłam głowę.
- Nie sądzę by Liam dopuścił by coś podobnego się stało. On także przez to cierpiał...
- Możliwe, ale i tak mi to obiecaj. Wolę mieć pewność, że znów nie zrobisz jakiejś głupoty.
- Dobra – westchnęłam. - Obiecuję, zadowolony?
- Nawet nie wiesz jak – posłał mi zawadiacki uśmiech na co zachichotałam.
Gdy chciałam coś odpowiedzieć, przeszkodził mi dźwięk klaksonu, więc spojrzałam przez okno i dostrzegłam, opierającego się o drzwi samochodu od strony kierowcy, Liama, który gdy tylko skrzyżował ze mną spojrzenia, uśmiechnął się.
- To do zobaczenia w szkole – Alex wstał od stołu co spowodowało, że zwróciłam na niego swój wzrok.
- Okej – uśmiechnęłam się i również wstałam. - Mogę cię przytulić? - zapytałam niepewnie.
- Jeśli Liam nie będzie miał nic przeciwko, to tak – uśmiechnął się i rozłożył ramiona, w których po chwili się znalazłam.
- Odrobina zazdrości mu nie zaszkodzi – zaśmiałam się mu w szyję i mocno objęłam.
- Ale mi może – mruknął i odsunął się ode mnie. - Lepiej już idź, bo zaraz tu przyjdzie i zrobi aferę.
- Okej – uśmiechnęłam się szeroko na jego komentarz, bo oboje wiemy, że właśnie tak by to wyglądało. - Cześć.
- Pa – pożegnał się, więc udałam się do drzwi, przy których od razu pojawił się Liam i otworzył mi drzwi.
- Dłużej się nie dało? - zapytał na wejściu gdy podążaliśmy do drzwi samochody od strony pasażera.
- Nie bądź zazdrosny – zaśmiałam się do niego i musnęłam jego wargi, gdy wsiadałam do auta.
- Już ci mówiłem, że mam takie prawo – mruknął i zamknął moje drzwi, po czym zajął miejsce kierowcy.
- A ja ci mówię, że nie masz o co – posłałam mu uśmiech.
- Więc jak poszło? - zmienił temat.
- Dobrze. Bałam się, że będzie gorzej, ale Alex mi wszystko ułatwił. Powiedział, że spodziewał się tego i podświadomie przygotowywał się na ten moment.
- Serio? Przynajmniej w tej sprawie się z nim zgadzam – rozpromienił się.
- W jakiej? - zapytałam skonsternowana.
- Że powinniśmy być razem – połączył nasze usta w krótkim pocałunku i ruszyliśmy w drogę powrotną do domu.


Hejka :)
Mamy kolejny rozdzialik. Przyznam, że planowałam dodać go tydzień temu w sobotę, ale niestety nie udało mi się go napisać, a w niedziele wyjechałam na ferie i w sumie też pisałam tylko gdy miałam chwilę wolną, ale w końcu się udało :)

Mam nadzieję, że rozdział się wam spodoba i zostawicie po sobie jakiś ślad (czyt. zaznaczycie pod rozdziałem „czytam” i/lub dodacie komentarz).
Bardzo was proszę KOMENTUJCIE!! Wystarczy choćby kropka bym wiedziała, że ktoś to jeszcze czyta. Opowieść i tak już powoli dobiega końca, ale zostało jeszcze kilka rozdziałów i mam nadzieję, że wytrzymacie do końca.

Całuję i pozdrawiam xx

PS. Sorki za błędy jeśli są :P