niedziela, 28 października 2012

Rozdział 33


Paula

To już dziś. Dziś jest pierwszy dzień szkoły. Trochę się denerwuję, no wiecie, nowa szkoła, ludzie... Kogo ja chcę oszukać? Nigdy mnie to jakoś nie ruszało. Najbardziej boję się spotkania z NIM...

Martyna

Dziś pierwszy dzień szkoły. Trochę się denerwuję, bo to w końcu nowa szkoła, klasa i znajomi. No może to ostatnie za bardzo się nie zmieni. Mamy stałą paczkę i myślę, że tak zostanie.
Kiedy tylko otworzyłam oczy byłam bardzo podekscytowana. Rozpoczęcie roku było wczoraj, a już dziś zaczynamy naukę. Na rozpoczęciu nie byliśmy, bo oczywiście chłopcy mieli jakiś wywiad i wymarzyli sobie, że mamy z nimi iść. W sumie nie mam im tego za złe. Im więcej wolnego tym lepiej. Chociaż gdybym poszła na rozpoczęcie sama, mogłabym porozmawiać z Paulą, bo za bardzo nie chcę tego robić przy reszcie, a zwłaszcza Liamie. Co do Liama, opętał go jakiś szatan! Nie sypia chyba od 2 dni, ale tak w ogóle, bo odkąd dowiedział się, że ma szansę spotkać Paule – dżemie po 2, najdłużej 4 godziny. Ja nie wiem jak on tak może. Ja bym tak nie mogła. No rozumiem, chłopak jest szczęśliwy, a raczej ma nadzieję, ale to nie powód żeby zamieniać się w ZOMBI!
Szczerze przyznam, że jak tak o tym myślę to jeszcze bardziej boję się tego dnia...
- Szybciej, bo się spóźnimy! - wydzierał się Liam.
- Nie panikuj! - odpowiedział mu Louis.
- No, ale ile można układać włosy? - zapytał.
- Ułożenie moich włosów jest bardzo czasochłonne i wymaga niezwykłej precyzji – odezwał się schodzący po schodach Zayn.
- Już nie przesadzaj, nawet Paula szybciej się szykuje – burknął Liam i po chwili tego pożałował.
- Tęsknisz za nią, prawda? - zapytałam.
- Ja? Za nią? W życiu – ewidentnie kłamał.
- Wiesz, że możesz nam powiedzieć? - wtrącił się Niall.
- Wiem skarbie, ale serio, nie ma z czego. Wiecie wszystko – zapewnił.
- Niech ci będzie miśku – blondasek objął go ramieniem. - W razie czego wal śmiało.
- Jasne – uśmiechnął się Payne i gotowi wyszliśmy z domu.
Do szkoły dotarliśmy po pół godzinnej jeździe. Były małe korki, bo wszyscy śpieszyli się, a to do szkoły, a to do pracy. Chłopaki mówią, że to normalka, ale po pewnym czasie się przyzwyczaimy. Kiedy zobaczyłam naszą szkołę, nie powiem, że nie byłam zaskoczona, bo byłam. Budynek szkoły jest ogromny i wybudowany w starodawnym stylu. Na środku szkoły znajduje się wielki plac, na którym spotykają się ludzie w trakcie przerw. Po lewej stronie budynku, znajduje się sala gimnastyczna i boiska. Ta szkoła za nic nie przypomina szkół w Polsce. Całą szóstką skierowaliśmy się na główny korytarz, który był niewyobrażalnie duży. Ściany przyozdabiały bordowe szafki, które idealnie komponowały z całym budynkiem zrobionym z podobnego koloru cegieł.
Wszyscy zachwycali się wyglądem szkoły od środka, mój wzrok przykuła pewna postać. Z początku nie byłam pewna, czy to ona, lecz gdy się odwróciła, zyskałam pewność.
- Paula! - krzyknęłam i pobiegłam w jej stronę.
- Martyna! - również ruszyła w moją stronę.
Padłyśmy sobie w ramiona i mocno przytulałyśmy. Po chwili dołączyli do nas chłopcy.
- Ale za tobą tęskniłam – uścisnęłam ją mocniej.
- My też tęskniliśmy – dodali chłopcy.
- Ja też bardzo za wami tęskniłam – zachichotała. - Ale puśćcie mnie, bo mnie udusicie.
Nie wiem jak to się stało, ale wydawała się być szczęśliwa... Posłuchaliśmy jej prośby i odsunęliśmy od niej.
- Ale ty schudłaś! - przeraziłam się. Paula zawsze była szczupła, ale teraz? Wyglądała prawie jak anorektyczka.
- To samo jej mówiłem – dobiegł nas męski głos.
Spojrzałam za Paulę i zobaczyłam bardzo przystojnego chłopaka. Był brunetem, miał brązowe oczy i... i kolczyk w wardze. Nie powiem, zdziwił mnie jego widok. Paula z reguły nie przepada za tego typu facetami.
- Rozmawialiśmy już o tym – zrobiła obrażoną minkę Paula i odwróciła się do niego.
- Tak, wiem. Ale to nie zmienia mojego zdania – odpowiedział z uśmieszkiem.
- Ta, zdaję sobie z tego sprawę, ale przynajmniej udawaj. Dla mnie – uśmiechnęła się zalotnie.
- Dobrze – odpowiedział jej takim samym uśmiechem. - Może przedstawisz nas sobie? - zaproponował.
- No jasne. Gdzie moja głowa. Alex poznaj moją najlepszą przyjaciółkę Martynę – pokazała na mnie.
- Miło mi, Alex – uśmiechnął się.
- Martyna – odpowiedziałam i odwzajemniłam uśmiech.
- A to moi przyjaciele Zayn, Louis, Harry, Niall i... - zacięła się spoglądając na Liama.
- Zgaduję, że Liam – wyręczył ją.
- Zgadza się. I Liam – przytaknęła lekko zmieszana.
- Hej – odpowiedziało 4/5 One Direction.
- A to jest mój przyjaciel? - zapytała chłopaka.
- Można to tak nazwać – uśmiechnął się.
- No więc, to jest mój przyjaciel Alex – zwróciła się do nas, po czym znów do Alexa. - To trochę dziwnie brzmi.
Chłopak tylko pokiwał głową.
- Może powiecie nam jak się poznaliście? - zapytałam.
- No jasne, czemu nie – uśmiechnęła się do mnie Paula. - Kiedy wróciłam do Polski, nie miałam za bardzo ochoty siedzieć samej w domu, więc wyszłam do parku.
- Zobaczyłem jak smutna siedziała na ławce i się do niej dosiadłem – dodał Alex.
- Pogadaliśmy trochę i się za kumplowaliśmy – dokończyła Paula. - Alex jest takim moim pocieszycielem. Moja mama mówi, że dzięki niemu znów się uśmiecham – uśmiechnęła się promiennie.
- Przesadzasz – zaśmiał się dźwięcznie.
- Wcale nie – udała oburzoną. - Ja zawsze mam rację.
- Tak, jasne – znów się zaśmiał.
- Ej – szturchnęła go w ramię i zaczęła się śmiać.
- Widzę, że serio już z tobą lepiej – odezwał się z lekka smutny Zayn.
- Zayn nie przejmuj się – podeszła do niego i mocno go przytuliła. - To ciebie kocham najbardziej. Ale nie w ten sposób – dała mu buziaka w policzek.
- Wiem i to mi pasuje – uśmiechnął się.
- Jak wam się podoba szkoła? - zagadnął Alex.
- Jest niesamowita – odpowiedziałam. Byłam przekonana, że chłopcy tak od razu tego nie zrobią. - A tobie jak się podoba?
- Też na początku tak uważałem, ale po jakimś czasie przywykłem.
Spojrzałam na niego niepewnie.
- Alex jest na 2 roku – odpowiedziała Paula.
- Aaa... Teraz wszystko ma sens – odpowiedział Harry.
- Zaraz dzwonek – odezwał się Niall.
- O, tak. Co teraz macie? - zapytał brunet.
- Ja i Harry mamy Biologie – odpowiedziałam.
- My mamy Historie – odezwał się Niall zerkający na plan lekcji.
- Ja mam Angielski – wyszczerzyła się Paula.
- Wiem kotku – zaśmiał się.
- Ja również – po raz pierwszy odezwał się Liam.
- No, to idziemy razem, bo ja też. Martyna, uważajcie na profesora Eliota, bo nie lubi spóźnialskich – doradził chłopak. Przyznam, że zaczynam go lubić.
- Dzięki, zapamiętam.
- A nam też coś doradzisz? - zapytał Louis.
- Jasne. Profesor Moor jest bardzo miła i naiwna. Łatwo ją zmanipulować – uśmiechnął się do nich porozumiewawczo.
- W takim razie idziemy zając najlepsze miejsca – odezwał się Louis.
- Ja tam wolę mocne wejścia. Może tak spóźnienie... - mówił sam do siebie Zayn.
- Ja pozwolę mojemu urokowi działać samemu – wtrącił się Niall.
- Ej, pamiętajcie, że macie dziewczyny – zgasiła ich Paula. - A właśnie, co z Julką?
- Chodzi do liceum, przecznice od domu – odpowiedział jej Harry.
- Tak, zabieramy ją po drodze – dodałam. - A ty gdzie teraz mieszkasz?
- A gdzie ja mogę mieszkać? W swoim mieszkaniu. Właśnie. Jak spotkacie się z Julką powiedzcie jej, że może się do mnie wprowadzić jeśli chce.
- Wątpię w to, ale przekaże – uśmiechnął się Niall. - My idziemy. Zobaczymy się później?
- No jasne blondi – zachichotała brunetka.
- My też musimy iść – odezwał się Alex.
- Racja – przytaknęła mu Paula, po czym spojrzała na Liama. - Idziesz z nami?
Chłopak pokiwał głową na zgodę i ruszyli w długą korytarzem.
- Coś czuję, że to nie będzie zwyczajny rok – odezwał się Harry.
- Na to wygląda – przytaknęłam mu i skierowaliśmy się do klasy, w której mamy lekcje.

Liam

Jak tylko zobaczyłem Paule, wprost zaniemówiłem. Ona jest taka piękna, idealna i niestety już nie moja. Miałem wielką nadzieję, że może uda mi się ją odzyskać. Kiedy jednak zobaczyłem tego całego Alexa, nadzieja ze mnie uleciała. Jedynym plusem jest to, że mamy taki sam plan lekcji, co oznacza, że będę mógł ją widywać codziennie i z reguły bez tego idioty. Może uda mi się z nią pogadać i wszystko wyjaśnić.
W klasie usiadłem za Paulą, a Alex obok niej. W ogóle nie mogłem skupić się na lekcji. Jedyną rzeczą, a raczej osobą na której byłem skupiony była Paula. Jedynym wrzodem na tyłku był ten chłopak. Przez całą lekcje przesyłali sobie jakieś liściki i śmiali się z samych siebie. A wiecie co mnie w tym najbardziej denerwowało? To, że to powinienem być ja. To ja powinienem wysyłać jej liściki, flirtować z nią i śmiać się. To ja powinienem ją uszczęśliwiać, a nie on! Jednak... sam to spowodowałem. Cieszę się, że jest szczęśliwa i, że nie cierpi, ale sam też byłbym w stanie to naprawić. I dlatego nie zamierzam się poddać. Będę o nią walczył, aż ją zdobędę. Zaprzestanę jeśli powie mi, że mnie nie kocha... Prosto w oczy...
Nagle zadzwonił dzwonek. Zacząłem zbierać swoje, kiedy podeszły do mnie 2 dziewczyny.
- Hej, ty jesteś Liam Payne z One Direction? - zapytała jedna.
- Zgadza się – odpowiedziałem i z uprzejmości uśmiechnąłem.
- To może trochę dziwnie zabrzmieć i w ogóle, ale moja przyjaciółka chciałaby twój autograf.
- A czemu twoja koleżanka sama o niego nie poprosi? - zapytałem zadziornie.
Przyznam, że była bardzo ładna, a na dodatek wszystkiemu przyglądała się Paula. Uznałem, że może zazdrość coś poradzi.
- Bo się wstydzi. W końcu nie codziennie spotyka się gwiazdy oraz takie ciacha.
- Uważasz, że jestem ciachem – podłapałem.
- Gdybym zaprzeczyła okazałabym się być głupią blondynką.
- To widać jesteś bardzo mądrą blondynką – uśmiechnąłem się uwodzicielsko.
Schyliłem się i podpisałem jedną kartkę.
- To dla twojej koleżanki, a to – na drugiej kartce napisałem swój numer – dla ciebie.
- Nie chciałam autografu – dziewczyna przyjrzała się kartce, a ja uśmiechnąłem się kusząco. - Ale coś takiego jak najbardziej mi pasuje. Na pewno zadzwonię. A tak w ogóle jestem Aurore.– uśmiechnęła się i odeszła.
Zebrałem wszystkie rzeczy i spojrzałem na Paule, która z niedowierzaniem się we mnie wpatrywała. Kiedy nasze spojrzenia się spotkały przybrała pokerową minę.
- Stary, co to było? - zapytał Alex
Można się trochę pochwalić...
- Fanki. Normalka – odpowiedziałem obojętnie, a Paula prychnęła.
- Normalką nazywasz takie laski? - zapytał z niedowierzaniem.
- Zdarzają się i takie. Urok sławy – uśmiechnąłem się.
- Pozazdrościć – rzucił.
Tyle, że to ja zazdroszczę tobie – przemknęło mi przez głowę. Taka była prawda.
- Jeśli chcesz mogę ci jakąś załatwić – wpadłem na genialny pomysł.
- Dzięki za propozycję, ale... nie jestem na razie zainteresowany. Ale może kiedyś...
- Spoko – odpowiedziałem zawiedziony, ale i tak nie zamierzam się poddać.
- Zamierzacie dalej gadać o jakichś dziewczynach i urokach sławy, czy może w końcu wyjdziemy z tej sali? - zapytała Paula. Ewidentnie jest podirytowana.
- Tak, idziemy – odpowiedziałem.
- Chyba nie jesteś zazdrosna? - zapytał ją Alex. Nie przepadam za nim...
- Ja? Zazdrosna? O kogo? O nią? Nie żartuj sobie ze mnie. Jestem od niej lepsza – odpowiedziała z pewnością.
- Jesteś pewna siebie – zaśmiał się brunet.
- A co? Uważasz, że jest ode mnie lepsza? - spojrzała na niego z pogardą.
- Trudno stwierdzić. Nie znam was aż tak dobrze – próbował się wymigać, a ja postanowiłem go wkopać.
- Skoro tak, to możesz oceniać. Będzie fair – odezwałem się.
- Stary? - zapytał z niedowierzaniem.
- Sorry, czasem gadam to czego nie chcę – próbowałem się wymigać.
- Yyy... Trudno mi to powiedzieć, ale... Liam ma rację. Możesz ocenić.
- Ej, ej, ej. Nie mieliśmy czasem iść? Co teraz masz?
- Mamy biologie – ubiegłem Paule.
- Skąd wiesz co mam? - zapytała. To chyba pierwszy raz kiedy zwróciła się bezpośrednio do mnie.
- Mamy taki sam plan. Wydaje mi się, że kiedyś ci coś o tym napomknąłem...
- Pamiętam – odpowiedziała, ale nie mogłem wyczytać żadnych uczuć, ani z jej twarzy ani z głosu.
- No to ja zostawiam was samych, bo mam teraz Matme – odezwał się Alex.
- Spoko. Zobaczymy się później? - zapytała Paula.
- No jasne. Co masz przed lunchem?
- WF.
- To poczekam na ciebie na stołówce.
- Spoko. Jak spotkasz resztę, to powiedz im, że niedługo do nich dołączę.
- Żaden problem. Trzymaj się mała – dał jej buziaka w policzek.
- Pa.
Wyszedł z klasy. Spojrzeliśmy na siebie i bez słowa również wyszliśmy. Od razu skierowaliśmy się do odpowiedniej sali. Tym razem ławki były inaczej poukładany i były dwuosobowe. Spojrzałem na Paule i zaryzykowałem.
- Usiądziemy razem? - zapytałem niepewnie.
- Czemu nie. Wolę siedzieć z tobą niż z kimś obcym – odpowiedziała, a mnie kamień spadł z serca.
- Cieszę się, że się do mnie odzywasz – wymsknęło mi się.
- I słusznie. Powinnam się do ciebie nie odzywać, ale uznałam, że dziecinnym jest udawanie, że się kogoś nie zna.
- Wybaczyłaś mi? - zapytałem niepewnie.
- Nie... I nie wiem czy kiedykolwiek zdołam – odpowiedziała i już więcej się do siebie nie odezwaliśmy.
Lekcja minęła nam szybko. Paula od razu po dzwonku wyszła klasy nie zwracając na mnie uwagi. Na kolejnej lekcji, jaką była chemia, nic się nie zmieniło. Nie zamieniliśmy ze sobą ani słowa. Jednak na nasze nieszczęście profesor Grant podobierała nas w pary i ja z Paulą wylądowaliśmy razem. W sumie cieszę się z tego, a raczej cieszyłbym, gdyby nie to, że wiem, że Paula mi nie wybaczy. Można by powiedzieć, że się poddałem. Kolejną lekcją był WF. Na szczęście tą samą lekcję miał też Niall. Kiedy przebrani weszliśmy na salę ujrzałem Paule ubraną w workowate spodnie i obcisłą, białą bokserkę, przez którą prześwitywał jej czarny stanik. Mimowolnie przygryzłem wargę i nie potrafiłem odwrócić od niej oczu.
- Kochanie, ślinisz się – upomniał mnie Niall.
- Po pierwsze nie mów tak do mnie w szkole, bo sobie pomyślą, że jesteśmy gejami, a po drugie nic na to nie poradzę, że tak seksownie wygląda.
- Nie interesuje mnie co sobie inni pomyślą. Mamy dziewczyny... Znaczy ja mam, a ty miałeś, czyli jesteśmy hetero. No i musisz się ogarnąć kocie, bo gapienie się na nią nie pomoże ci zapomnieć.
- Może ja nie chcę zapomnieć? Ja ją kocham i ona jest dla mnie ważna. Nie zapomnę o niej.
- To jej to powiedz.
- Powiedziała, że mi nie wybaczy – zasmuciłem się.
- Jasne, a ja nie kocham jedzenia – zadrwił. - Jestem pewien, że zadbasz o to, żeby znów była twoja.
- Niall, wiesz, że nie jestem typem flirciarza...
- Ale z pomocą Zayna i Harrego będziesz. A zanim to się stanie, spróbuj to zrobić w swoim typie, czyli romantycznie.
- Nie da się tak. Poza tym ciągle łazi za nią ten cały Alex.
- Nie lubisz go – to nie było pytanie.
- Jak twoim zdaniem mam go lubić, skoro zarywa do mojej dziewczyny?
- Byłej dziewczyny...
- Niall – zagroziłem. - Nie pomagasz.
- No sorry, że chcę ci uświadomić, że ona już nie jest twoja?
- Możesz tak o tym nie mówić? Muszę ją odzyskać, bo inaczej zwariuję!
- Za późno, już zwariowałeś – zaśmiał się.
- Niall – rozbrzmiałem. - Lepiej wiej.
Chłopak posłuchał mojej rady i zabrał się w długą, a ja za nim. Ganialiśmy się po całej sali, a wszyscy na nas patrzyli. Dziewczyny chichotały z naszych wygłupów, a chłopaki najwyraźniej zrozumieli, że nie mają z nami szans. Niestety naszą zabawę przerwał trener Tanner. Za kare musieliśmy zrobić 100 pompek, co jak dla mnie było mało. Nie to żebym się chwalił, ale często ostatnio ćwiczyłem na siłce. Gorzej było z Niallem. Padł po 50. Zapytałem trenera, czy nie mogę zrobić pompek za kumpla. Trener po chwili namysłu zgodził się.
- Wisisz mi przysługę, kocie – odezwałem się do Nialla.
- Wynagrodzę ci to, skarbie – zaśmiał się.
- Widzę, że wciąż się kochacie – zaśmiała się Paula.
- A ty mi powiedz jak można go nie kochać? - zapytał Niall. - Widziałaś go nie raz w akcji.
Zauważyłem, że kilka dziewczyn spojrzało w naszą stronę... co ja gadam. Cały czas tu patrzyły, jednak teraz przysunęły się bliżej i nasłuchiwały.
- Widziałam – odpowiedziała Paula. - I nie żałuję, jednak staram się zapomnieć.
- I co? Wychodzi ci? - zapytałem podchodząc do niej bliżej.
- Myślę, że trochę tak. Patrz, odzywam się do ciebie.
- Niezmiernie mnie to cieszy – zakpiłem.
Po chwili dołączyła do nas Aurore.
- Hej Liam – przywitała się. - Jestem pod wrażeniem. Pakujesz?
- Zdarza się – odpowiedziałem pewny siebie. - Może się poznacie? Niall, Paula, to jest Aurore. Aurore poznaj mojego kumpla Nialla i... Paule.
- Tylko tyle? Nie powiesz kim dla ciebie jestem? - zapytała Paula.
- A ty powiedziałaś Aleksowi?
- Może – mruknęła.
- To ja również może jej powiem. Ale później.
- A zależy ci na tym – wtrącił się Niall. Wiedziałem, że próbuje mi się odwdzięczyć za te pompki.
- Pff – fuknęła i odeszła od nas.
- Co to było? - zapytała Aurore.
- Nic takiego. Zwykła wymiana zdań – uśmiechnąłem się do niej.
- Poważnie? Masz mnie za kretynkę? Przecież wiem, że kręciłeś z Paulą.
- Skąd to wiesz? - wtrącił się Niall.
- Moja przyjaciółka jest waszą fanką. Strasznie się załamała gdy zerwałeś z Danielle, a potem zacząłeś chodzić z Paulą. Tyle, że nie wiem czy wciąż jesteście razem. Nic na ten temat nie mówiłeś.
- Bo jeszcze się nie poddałem – rzuciłem i wybiegłem do szatni.
Szybko się przebrałem i ruszyłem w stronę szafki Pauli. Tak jak myślałem, jeszcze tam była. Podszedłem do niej zamykając jej przed oczami szafkę. Jeszcze nie było dzwonka, więc korytarz był pusty. Idealna okazja, by zadziałać.
- Czego chcesz? - zapytała.
- Chciałem z tobą pogadać – odpowiedziałem.
- O czym?
- O nas.
- Liam... nie chcę o tym rozmawiać – próbowała mnie wyminąć, ale uniemożliwiłem jej to przybliżając się do niej i trzymając jedną rękę przy jej głowie, a drugą przy tali.
- Ale ja chcę – odpowiedziałem jej.
- Nie możesz zrozumieć, że między nami wszystko skończone?
- Kocham cię – rzuciłem.
- Wiesz, że mnie zraniłeś tym co zrobiłeś? - zapytała.
- Jeśli powiesz mi, że mnie nie kochasz, wtedy dam ci spokój.
- Nie ko... - przerwałem jej przybliżając się do niej i złączając nasze usta w namiętnym pocałunku.
Dziewczyna oddała pocałunek z równie wielką namiętnością. Przez chwilę miałem wrażenie, że jednak ją odzyskam. Pogłębiłem zbliżenie, a ona również je oddała. Kiedy się od siebie oderwaliśmy, ciężko było nam obojgu złapać oddech. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. W jej spojrzeniu zauważyłem walkę. Odwróciła na chwilę wzrok, po czym znów na mnie spojrzała.
- Nic nie czuję – odpowiedziała, a moje serce pękło.
- Jak to? Przecież oddałaś pocałunek – próbowałem się ratować.
- Tak, bo chciałam sprawdzić, czy to działa... Jednak nic nie poczułam.
- Nie wierze ci. Dlaczego kłamiesz? Przecież ja cię kocham...
- Nie kłamię, a poza tym pamiętaj, że mnie zdradziłeś.
- Nie zrobiłem tego specjalnie. Ona dosypała mi coś do drinka... Przysięgam.
- Liam. Zrozum. To koniec.
- Nie poddam się – zarzekałem się.
- Obiecałeś, że odpuścisz, jeśli powiem ci, że cię nie kocham.
- Ale ja ci nie wierzę – odpowiedziałem bez zawahania.
- Mam do ciebie prośbę. Przy najbliższej okazji ogłoś, że zerwaliśmy, bo fanki wciąż myślą, że jesteśmy razem.
- Bo tak powinno być.
- Ale nie jest! Możemy się przyjaźnić, ale nic więcej – zarzekała się.
- Nie zostawię tak tego – odpowiedziałem, a Paula wyśliznęła się z mojego uścisku i odeszła zostawiając mnie samego.




Hejka :)
Tylko mnie nie zabijcie, za to jak się potoczył ten rozdział.
Bądźcie jednak pewni, że to jeszcze nie koniec.
Dobra, wracając do sprawy. Kolejny rozdział za tydzień po 10 komentarzach. A no i jest ankieta, bo jak widzę zdania co do kolejnego bloga są różne. Śmiało, piszcie co o tym sądzicie, ja nie mam nic przeciwko. Myślałam też nad tym, żeby połączyć bromans i zwykłą historię. Mam również pomysł na bloga z dziewczyną. Dlatego śmiało piszcie swoje opinie, ja się dostosuję, a tego bloga na razie nie zamierzam kończyć.
A no i oto nasi nowi bohaterowie:

Alex Star (20 lat)
Pochodzi z Polski, jest na 2 roku w Oxford University.
Przyjaciel Pauli, który się w niej kocha. Poznali się w Polsce,
gdy Paula była załamana po zerwaniu z Liamem. Jest jej osobistym
"pocieszaczem", dobrze się dogadują. Ludzie często oceniają go
po jego wyglądzie, wszyscy poza Paulą. Pali.

 
 

Aurore Clarck (20 lat)
Zakochana w sobie dwudziestolatka.
Pochodzi z Angli, jest na 2 roku w Oxford University.
Prowadza się tylko, ze
sławnymi chłopakami. Flirciara, z bogatej rodziny. Przewodnicząca
czirliderek. Próbuje rozkochać w sobie Liama, by później złamać
mu serce.


Pozdrawiam, całuski xx
A no i miłego słuchania jutro piosenki Little Things... Strasznie się jaram tą piosenką. Jestem ciekawa jak im wyszła :*

sobota, 20 października 2012

Rozdział 32

Maryna

Od wyjazdu Pauli minęły 3 tygodnie, a od kiedy nasz kontakt się urwał 1. Pomimo iż wyjechała do Polski nasz kontakt się nie urwał, aż do niedawna. Co prawda nie odbierała telefonów od Liama, ale ze mną, Julką i czasami chłopakami rozmawiała. Liam nie za dobrze to znosi. Chodzi cały czas załamany... Szkoda mi go... Tak, powiedział nam jak to było. Wszyscy doskonale wiemy, że spieprzył sprawę, on sam też to wie, ale nie winimy go za to. To wszystko wina Danielle... To ona to ukartowała... Zepsuła idealny związek... Żałuję, że jednak jej nie zatrzymaliśmy... Kiedy odwieźliśmy ją na lotnisko staraliśmy się ją od tego odwieźć. Błagaliśmy wręcz by porozmawiała z Liamem... wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy co się stało i byliśmy na niego porządnie wkurzeni, ale i tak gdzieś w głębi nas wiedzieliśmy, że on by jej tego tak po prostu nie zrobił... Wszystko utwierdziło się gdy Liam pojawił się na lotnisku i zaczęli rozmawiać...

Próbowaliśmy go za wszelką cenę zatrzymać, jednak był uparty. Sam ten fakt dał nam sporo do myślenia. Gdyby mu nie zależało, zostawiłby ją w spokoju. Liam jednak się nam wyrwał i pobiegł do Pauli.
- Nic z tego dobrego nie wyniknie – mruknął Zayn.
- Daj mu szansę, może to nie była prawda... Widziałeś jego twarz? - broniła go Julka.
- Pewnie spotkał się z Louisem... Od samego rana zapowiadał, że mu przywali...
- Ale jak on mógł mu to zrobić?! Przecież to jego kumpel z zespołu! - upierała się Julka.
- I tak nie ujdzie mu to na sucho. Jak tylko Paul się o tym dowie na pewno da mu popalić. W końcu teraz większość uwagi zwracana jest na Liama i na dodatek promujemy płytę, a on ma poobijaną twarz... Znów.
- Co racja to racja – stwierdziła Julka. - Znów Liam będzie musiał się tłumaczyć. Nie zdziwię się jeśli Paul będzie zły na Paulę, w końcu to tak jakby wszystko przez nią.
- To nie prawda! - wtrącił Zayn. - Za pierwszym razem jej broniły, a za drugim zasłużył.
- Skąd wiesz? Może wcale nie? - upierała się Julka.
- On ją zdradził! Na pewno nie jest bez winy... Jak to mówią 'Do tanga trzeba dwojga'...
- Może byście przestali się kłócić i zastanowili co dzieje się tam? - wtrąciłam się pokazując na Paulę, która ewidentnie była smutna i Liama, który starał się jej wszystko wytłumaczyć.
Ruszyliśmy w ich kierunku. Miałam ochotę odciągnąć go od niej z każdą chwilą gdy się przybliżaliśmy. Widziałam w jej oczach łzy i smutek. Wiedziałam, że ją to rani i mimo iż chciałam żeby porozmawiali, nie chciałam by ona cierpiała. Gdy byliśmy już dość blisko nich, Liam przybliżył się do Pauli i złapał jej policzki w dłonie zmuszając by na niego spojrzała. Zatrzymaliśmy się i czekaliśmy na ciąg dalszy wydarzeń. Liam coś powiedział Pauli, ale nie byliśmy w stanie usłyszeć co, jednak odpowiedź Pauli tak:
- Liam, nie... - zdjęła jego dłonie ze swoich policzków. - To koniec... Nie chcę cię znać...
Po tych słowach, po jej policzku spłynęła łza. Nie widzieliśmy za bardzo reakcji Liama, bo stał do nas tyłem, jednak byłam pewna, że szczęśliwy to on nie jest. Paula odwróciła się do niego tyłem, wzięła walizkę i odeszła na odprawę.
Mimo iż zniknęła Liam wciąż stał i wpatrywał się przed siebie. Nie wiem dlaczego, ale zaczęło mi być go szkoda. Niespodziewanie chłopak upadł na kolana, ukrył twarz w dłonie i zaczął najzwyczajniej w świecie płakać. Spojrzałam na towarzyszy i zobaczyłam na ich twarzach zaskoczenie i dezorientację. Żadne z nas nie wiedziało jak ma postąpić. Wtem dało się słyszeć piski. Spojrzeliśmy w tamtym kierunku i zauważyliśmy jak ochrona zatrzymuje rozwrzeszczane dziewczyny.
- Musimy go stąd zabrać – odezwał się Zayn. - Jeśli fanki lub paparazzi zobaczą go w takim stanie i zrobią zdjęcia, wybuchnie afera... Wtedy dodatkowo i Liamowi się oberwie, a tego nie chcemy...
- Zgadzam się – przytaknęłam.
Podeszliśmy do Liama. Zayn położył mu dłoń na ramieniu.
- Stary, musimy się zmywać – wyszeptał schylając się do kumpla Zayn. - Namierzyli nas.
- I co z tego? - wychlipał Liam podnosząc na nas wzrok.
Był w okropnym stanie, cały zapłakany.
- Moje życie nie ma już sensu – dodał.
- Trzeba było o tym pomyśleć nim ją zdradziłeś – skomentował Zayn za co walnęłam go w ramię.
- Nie zrobiłem tego specjalnie! - wrzasnął, a niektórzy ludzie na nas spojrzeli.
Zauważyłam, że jakiś mężczyzna z aparatem zmierza w naszym kierunku.
- Chłopcy, nie czas teraz na to – odezwałam się łapiąc Liama za ramię i próbując go podciągnąć do góry. - Musimy iść, teraz!
- Trzeba go jakoś ogarnąć... Może założymy mu kaptur i wyjdziemy tyłem? - poddał się Zayn.
- Tak, zdecydowanie lepiej, żeby nikt was nie złapał – skomentowałam.
- Nie mówcie jakby mnie tu nie było – burknął Liam. - Nie chcę się ukrywać... Moje życie bez niej nie ma sensu... Ja tak nie pociągnę.
- Nie wolno ci zrezygnować z zespołu – wybuchła Julka. - Chcesz zostawić fanów? Chłopców? Bez ciebie nie będzie One Direction... Nie wolno ci!
- Pomyśl o Pauli – odezwałam się spokojnie, a chłopak spojrzał na mnie. - Jeśli odejdziesz z zespołu, ona załamie się jeszcze bardziej... Wyjechała, bo nie chciała zniszczyć wam życia...
- Nie niszczyłaby go! - odpowiedział z przekonaniem.
- Zgadza się, ale ona się bała, że przez nią zespół się rozpadnie, dlatego zabroniła chłopakom traktować cię podle...
- No właśnie poczułem, jak oberwałem od Louisa – mruknął wkurzony.
- Mówiłem – szepnął do Julki Zayn.
Posłałam im groźne spojrzenie.
- Nie poddawaj się. Walcz o nią i dla niej – uśmiechnęłam się do Payne'a. - A teraz chodźmy, bo zaraz zrobią ci zdjęcia.
- Dobrze, ale pozwolicie mi powiedzieć co się stało – wstał na proste nogi.
- No jasne – rzuciła Julka.
Założyłam chłopakowi kaptur i skierowaliśmy się do tylnego wyjścia.

Na szczęście nikt nie zrobił nam zdjęcia z bliska. Oczywiście po necie krążyły plotki, że coś się stało, ale nikt nie wiedział co. Do czasu... Po tygodniu bez Pauli, Liam się załamał. Najpierw wydawało mu się, że to złudzenie, że ona wróci... Wszyscy tak sądziliśmy, ale nie wróciła. Wracając do wydarzeń. Kiedy byliśmy już w domu, Liam wszystko nam opowiedział. Z początku mu nie wierzyliśmy, ale biorąc pod uwagę jaka jest Danielle i jakim uczuciem Liam darzy Paulę, uwierzyliśmy mu. Wspieraliśmy go, jednak on wolał być sam. Często zamyka się w pokoju i chyba płacze. Już nie jest tak jak dawniej. Nie przesiaduje z nami na dole, tylko w swoim pokoju. Gdyby mógł wcale by z niego nie wychodził. Schodzi na dół tylko jeśli jest głodny, a to i tak zdarza się rzadko. Często musimy wmuszać w niego posiłki, bo jak on to określa: „... to i tak nie ma sensu, bez niej nie mam po co żyć...”. Smutne, lecz taka jest prawda. Z tego co wiemy od mamy Julki z Paulą też nie jest za dobrze, dlatego zawsze gdy rozmawiamy z nią, usiłujemy ją przekonać by wróciła.
Wracając do tematu. Liam jest w opłakanym stanie. Każdego wieczora schodzi do kuchni i bierze coś mocniejszego z barku. Zdarza się, że rano jest skacowany, z czego Paul nie jest za bardzo zadowolony. Taa, odkąd zobaczył Liama 2 już raz z poobijaną twarzą, nie spuszcza chłopaków z oczu. Wpada rano i wybywa wieczorem. Ma Liama pod ciągłym nadzorem. Chłopak z trudem to znosił, ale za bardzo nie miał wyboru. Jednak najgorzej było podczas koncertów i wywiadów. Paul pogadał z producentami programów i zabronił im wypytywać chłopaków o ich dziewczyny, to trochę pomogło, jednak fanki zaczęły się niepokoić. W sumie nie dziwię się im. Występy nie są już takie jak dawniej. Liam często nie daje rady zaśpiewać jakichś fragmentów, myli tekst, kroki, schodzi niespodziewanie ze sceny, a jego solówkę w Moments śpiewają chłopcy, gdyż on albo płacze gdzieś za sceną, albo stoi załamany na scenie i nie jest w stanie nawet ust otworzyć. Chłopcy to rozumieją i mu pomagają, jednak managerowie nie za bardzo. Ostatnio zmusili go do zaśpiewania Moments i choć to smutna piosenka tym razem było jeszcze gorzej. Liam włożył całe swoje serce w tą piosenkę i popłakał się na scenie. Chłopaki zaczęli go przytulać, pocieszać, ale to nic nie dało. Koncert zakończył się w połowie, a cały świat zaczął zastanawiać się co się stało. Zaczęli śledzić Liama, choć łatwe to nie było, bo w końcu nie wychodził z domu, ale odnaleźli także Paule. Zrobili jej kilka zdjęć z jakimś chłopakiem i wszyscy uznali, że Paula zdradza Liama. Ta wiadomość roztrzaskała Liama już na dobre. Przestał przychodzić na próby, wywiady i tym podobne....
Teraz już nic nie da się na to poradzić. Paula się nie odzywa, a Liam świruje. W internecie są coraz to nowsze zdjęcia jej i tego chłopaka co poprzednio.

- Jadę tam! - wrzasnął Liam wpadając do salonu.
- Co? Gdzie? - zapytałam. Siedziałam tam z Harrym.
- Muszę z nią porozmawiać! Nie zostawię tak tego...
- Nie możesz jechać do Polski! - odezwał się Hazza. - Paul cię nie puści.
- Mam go gdzieś! Chcę, żeby powiedziała mi prosto w oczy, że go kocha – zasmucił się.
- Nie ma takiej opcji! - do pomieszczenia wparował Louis. - Zostajesz!
- Ja tak dłużej nie wytrzymam... Nie mieliśmy z nią kontaktu od tygodnia... - jęczy.
Odkąd Paula wyjechała, zaczął zachowywać się jak jakieś małe dziecko. Ryczy, je i śpi, nic poza tym.
- Nie znajdziesz jej tam, nie wiesz gdzie możesz ją znaleźć – próbowałam go odwieźć od tego pomysłu.
- To podasz mi adres – odpowiedział z nadzieją.
- Nie ma mowy, nigdzie nie jedziesz – do salonu wkroczył Paul.
- Ale ja muszę! Nie rozumiecie mnie... - marudził.
- To może zadzwońcie do niej lub coś? Może wam to wszystko wyjaśni – zaproponował Higgins.
- Myślisz, że nie próbowaliśmy? Nie odbiera od nikogo z nas telefonu – zauważył Louis.
- A na dodatek, nie wiemy kiedy wraca, a za 2 dni zaczyna się szkoła – dodałam.
- Widzisz? Muszę tam pojechać – wykorzystał okazję Liam.
- Nie, nigdzie nie pojedziesz. Za 2 dni szkoła, nie możesz nie iść – upierał się Paul.
- Oj daj spokój, jestem gwiazdą, wybaczą mi to – znów, próbował się wymądrzać.
Tak, nie dość, że zachowuje się jak małe dziecko, to jeszcze jak jakiś zadufany gwiazdor.
- Nie! - wrzasnął Paul.
- Przestań się tak zachowywać – upomniał go Zayn, który pojawił się ni stąd ni zowąd.
- Może zadzwonię do mamy? Może ona będzie coś wiedzieć – zaproponowała Julka.
- Czemu wcześniej na to nie wpadłaś?! - wydarł się Liam.
- Nie mów tak do niej – warknął Niall.
- No pięknie, nawet Niam nam się tu kłóci – mruknął Zayn.
- Skarbie odpuść mu, jest zdesperowany, a poza tym sama umiem się bronić – odezwała się do Nialla Julka, po czym zwróciła się do Liama. - A z tobą policzę się jak tylko będziesz w lepszym humorze.
- Jasne, powodzenia – mruknął i odwrócił się do niej tyłem.
- Nie dziwię się, że Paula nie chce do ciebie wrócić – mruknął pod nosem Zayn.
- Coś ty kurwa powiedział?! - wydarł się na niego Liam.
- To co słyszałeś! Jesteś zasranym dupkiem. Zachowujesz się jak jakaś gwiazdorzyna... No cóż, przypomina mi to jedną z waszych kłótni nim byliście razem...
- Jak możesz tak mówić? - Liam ewidentnie nie wiedział co powiedzieć.
- Normalnie. W ogóle dziwię się, że ona chciała z tobą być. Byłeś dla niej podły. Przezywałeś ją, kłóciliście się cały czas... To było żałosne! Przez ciebie pokłóciła się nawet ze swoją siostrą.
- One zawsze się kłóciły – wtrąciłam się. - I co cię napadło?
- No co? Przecież wszyscy tak myślicie! Boicie się mu tylko tego wyznać, bo nie chcecie by odszedł z zespołu! A mi wcale na tym nie zależy! Ważniejsza jest dla mnie Paula, niż ten zafajdany gnojek.
- O, i kto tu gwiazdorzy – starał się trzymać gardę Liam. - To nie ja działam na dwa fronty! Chodzisz z Carol, a zarywasz do mojej laski, nie fajnie!
- Chciałeś powiedzieć ex laski, jak już. Nie jesteście razem i wcale do niej nie zarywam!
- No właśnie to widać! - mruknął oburzony Li.- Ślepy nie jestem. Widziałem jak się na nią patrzyłeś!
- Co ty pierdolisz? Na mózg ci już padło? - wypytywał go wkurzony Zayn. - Kocham Carol i to się nie zmieni! Paula jest tylko moją przyjaciółką.
- No tak! Od kiedy to całuje się z koleżankami?
- O czym ty pieprzysz?! Nie całowałem się z nią!
- Nie, skądże, a to w twoim pokoju lub na lotnisku?
- To drugie to było by cię wkurzyć, a to pierwsze miało miejsce nim odświeżyłem kontakty z Carol i Paula wtedy była wolna!
- Masz rację, ale to, że się z nią lizałeś nie oznacza, że coś do niej czujesz?!
- To nie moja wina, że jest pociągająca! Sam o tym dobrze wiesz! Odkąd tylko ją poznałeś, pożerałeś ją wzrokiem, mimo iż chodziłeś z Danielle!
- Nie kłam! Wcale tak nie było!
- Nie, w ogóle! Jedna seksowna dziewczyna ci nie wystarczała? - zadrwił Zayn.
- Boże, ty jesteś zazdrosny! Czemu wcześniej o tym nie pomyślałem? - mówił sam do siebie Li.
- O czym ty kurwa gadasz? Ja zazdrosny? O kogo niby? - pytał zaskoczony Mulat.
- Jak to o kogo?! O Danielle! Podobała ci się! Powiedziałeś to nam nim zacząłem z nią chodzić! Tobie jako jedynemu nie przeszkadzało to, że do ciebie zarywa! Nawet ci się to podobało!
- Pieprzysz! Nie zarywała do mnie!
- Nie, wcale! Zarywała do każdego, a ty jako jedyny się nie skarżyłeś i na dodatek najbardziej ze wszystkich nalegałeś, żebym z nią zerwał!
- Posrało cię. Jak w ogóle mogłeś o tym myśleć? Nie zrobiłbym czegoś takiego kumplowi.
- Jesteś pewien? W końcu jesteś Bad Boyem! A poza tym nie jesteśmy kumplami i już nigdy nimi nie będziemy! Może to ty namówiłeś Paule by ze mną zerwała, co?
- Tak, zwalaj na innych! Tylko kurwa, nie zdziw się jak wszyscy się od ciebie odwrócą! Dziwię się, że jeszcze tego nie zrobili!
- Bo oni widać im na mnie zależy, a tobie zależy tylko na sobie!
- O, i to niby ja jestem tym lalusiem? - zapytał pozostałych zebranych, łącznie ze mną. - On nie widzi poza sobą świata! Myśli, że wszystkim na nim zależy, ale się grubo myli!
- Przez ciebie zaczynam żałować, że Simon kazał mi przyjść drugi raz do X-Faktora! Nie poznałbym cię wtedy i byłbym gwiazdą, sam!
- Oh, faktycznie nie jesteś samolubny!
- Zamknijcie się obaj! To nam w niczym nie pomaga! - nie wytrzymałam.
Przez całą ich konwersację (o ile można to tak nazwać) nikt nie miał odwagi się wtrącić, ale teraz to już było przegięcie.
- Zachowujecie się jak gówniarze! Paula byłaby zawiedziona! Prosiła was byście się nie kłócili! - próbowałam przemówić im do tych małych rozumków.
- I dlaczego mamy dotrzymać obietnicy? Ona też jej nie dotrzymała – rzucił Zayn.
- Jak śmiesz tak mówić? - zapytał go Liam. - Przecież jesteście 'przyjaciółmi'!
- A co? Nie mówiła ci, że cię kocha? Że cię nigdy nie opuści? Że zawsze będzie cię kochać? - wyliczał, a Liamowi zrzedła mina. - Zgadza się. Nie dotrzymała słowa.
- To nie jej wina tylko moja! - wydarł się na cały głos, aż wszyscy zamarli.
- Zayn, wyjdź stąd – odezwał się Louis.
- Co? - zapytał Mulat
- Wypierdalaj stąd! - wrzasnęłam. - Jesteś sukinsynem! Jak możesz tak mówić o Pauli?! Jesteś skończonym idiotą! Wyjdź stąd i już nigdy nie pokazuj mi się na oczy!
Chłopak pokiwał rozczarowany głową i udał się na górę. Wkurzył mnie i to bardzo.
- Liam! Nie gadaj głupot i nie słuchaj tego gnojka! Ona nie chciała by to tak wyszło – uspokajałam się powoli. - Jeśli jej wszystko wyjaśnisz, to może da ci kolejną szansę.
- Może masz rację... Ale jak ja się z nią spotkam? Nie dość, że nie chce ze mną gadać, to jeszcze nie wiadomo kiedy wróci! O ile w ogóle wróci...
- Na pewno wróci. Ta szkoła to jej marzenie.
- Nie chcę wam przerywać, ale muszę już iść – odezwał się Paul. - Załatwcie swoje sprawy, tylko nikt ma mi nigdzie nie wyjeżdżać i zespół ma na tym nie ucierpieć jasne? To cześć.
Powiedziawszy to wyszedł.
- Julka, zadzwoń do swojej mamy i zapytaj ją co tam u Pauli i czy z nami pogada.
- Spoko – uśmiechnęła się i wyjęła telefon.
Wybrała numer do mamy i czekała aż odbierze.
- Hej mamo... U mnie wszystko w porządku, a u ciebie... Wiesz, tak naprawdę dzwonię by dowiedzieć się co tam u Pauli, dawno nie mieliśmy z nią kontaktu... Nie, nic nie wiem... Co?! Jak to?... Czemu wcześniej nie powiedziałaś?... Uwierzyłaś jej?... A wiesz przynajmniej, czy będzie chodziła do szkoły?... Serio?... No właśnie nie... Dobra, muszę kończyć... Tak, dam znać jak się czegoś dowiem... Też cię kocham. Pa... - rozłączyła się.
- I co? - zapytałam.
- Nie ma jej. Wróciła do Anglii... - odpowiedziała.
- Co?! - wydarliśmy się wszyscy.
- No tak. Wróciła z tydzień temu... Najprawdopodobniej jak urwał nam się kontakt.
- Gdzie teraz jest? - zapytał Liam z błyskiem nadziei w oku.
- Nie wiem. Wiem, że wróciła, bo niedługo zacznie się szkoła.
- Muszę ją znaleźć – rzucił Liam i już chciał wstać z łóżka, ale go zatrzymałam.
- Spotkasz się z nią w szkole. Wytrzymasz te dwa dni.
- Przemyśl co jej powiesz – zaproponował Louis.
- Musisz przygotować się na każdą odpowiedź – dodał Harry.
- Macie rację... Poczekam... - mruknął i poszedł na górę.
Kiedy zniknął wróciliśmy do sprawy Pauli.
- Dlaczego twoja mama nic nam nie powiedziała? - zapytałam.
- Paula powiedziała jej, że to niespodzianka i, że ma nic nie mówić.
- I nie wie gdzie jest? - zapytał Lou.
- Nie – odpowiedziała Julka i spojrzała na mnie znacząco.
- Ale my wiemy gdzie – dodałam i uśmiechnęłam się.
- Jak to? - zapytał Niall.
- Jest w swoim mieszkaniu. Gdzie indziej mogłaby być? - odpowiedziałam.
- No tak, to logiczne – przytaknął Louis.
- Dobrze, że Liam na to nie wpadł. Lepiej będzie jak będziemy mieć ich na oku podczas ich rozmowy. A najlepiej będzie pogadać z Paulą nim Liam to zrobi.
- Masz rację – skomentował Lou.
- Na to wygląda – dodał Harry.
- Teraz zostaje nam tylko czekać i starać się nie podpowiadać Liamowi o tym mieszkaniu – spoważniałam.
- Najlepiej o tym przy nim nie gadajmy... - zauważyła Julka.
- W ogóle o tym nie myślmy – poprawiłam ją.
- Spokojnie, on nie jest Edwardem. Nie umie czytać w myślach – skomentował Harry.
- Skąd ty wiesz, że Edzio czyta w myślach? - zapytałam zdziwiona swojego chłopaka.
- Louis ubóstwia Zmierzch – odpowiedział za niego Niall.
- Szkoda, że nie jest Edwardem – skomentował Louis. - Fajnie by było wiedzieć o czy wszyscy myślą...
- Jesteś szurnięty – zaśmiał się Hazza.
- Też cię kocham skarbie – posłał mu buziaka Lou.
- LARRY MOMENTS!!!! - wydarł się Niall, a wszyscy wybuchli śmiechem.




Hejka :D
No więc tak. Rozdział w ogóle mi się nie podoba, ale musiałam go jakoś tak napisać :/
Jest strasznie krótki i taki bezsensu, za co was przepraszam.
Bardzo dziękuję wam za komentarze i tak jak już zawsze - +10 komentarzy, kolejny rozdział :D i jak zwykle dodany za tydzień :)

A teraz coś nie dotyczącego tego bloga.
Zastanawiałam się ostatnio czy by może nie zacząć pisać nowego bloga (oczywiście ten też będę pisać) i koleżanki z klasy uznały, że mogłabym napisać bromans.... Co wy na to? Widzicie mnie w takiej roli? Piszcie w komentarzach :D Tylko szczerze :D

Pozdrawiam xx

poniedziałek, 15 października 2012

Rozdział 31


Kiedy się obudziłam, bałam się otworzyć oczy. Czułam, że ktoś jest obok mnie, ale za bardzo nie wiedziałam kto. Z wielkim przestrachem, powoli otworzyłam oczy i zobaczyłam Louisa. Kochany jest, został ze mną na całą noc by mnie pocieszyć i przypilnować. Taki przyjaciel to prawdziwy skarb...
Przyglądałam mu się gdy spał i uświadomiłam sobie, że to nie w jego ramionach chciałabym się teraz znajdować. Mimowolnie w moich oczach pojawiły się łzy. Nie chciałam obudzić Louisa, więc zwinęłam się w kłębek, schowałam twarz w poduszkę i zaczęłam płakać. Było mi strasznie ciężko. Jeszcze wczoraj to wszystko do mnie nie dotarło. Jedynym moim wówczas celem był wyjazd. Nie miałam ochotę go widzieć na oczy, tak jak i zresztą teraz. Wciąż nie może to do mnie dotrzeć. On mnie zdradził... Kochałam go... Zaufałam mu, a on co zrobił? Zranił mnie! Wmawiał mi, że mnie kocha... Gdyby tak było nie zdradziłby mnie, nawet jeśli ja bym to zrobiła (a w życiu by mi to przez myśl nie przeszło). Wszyscy faceci są tacy sami! Nie potrafią kochać! No dobra, może przesadziłam. Są wyjątki jak na przykład Zayn, Louis, Harry i Niall. Co do tych dwóch ostatnich to pewna nie jestem, bo nie koleguję się z nimi aż tak bardzo, ale wydaje mi się, że tak jest. Do niedawna myślałam, że Liam również należy do tego typu facetów, jednak się pomyliłam... Jest zwykłym gówniarzem, dla którego liczy się tylko kariera i zaliczanie dziewczyn nie zważając na uczucia innych... Nie wiem czy dam radę kiedykolwiek mu przebaczyć, ale jeśli tak to na pewno mu nie zaufam... Nie tak jak wcześniej! Wciąż zastanawia mnie, dlaczego on mi to zrobił? Przecież ja go kocham... wróć, kochałam! To uczucie już nigdy nie powróci... Już NIGDY nikogo nie pokocham... Do moich oczu napłynęła zdwojona ilość łez i tym razem nie dałam rady. Zaczęłam szlochać. Niestety mój płacz najwyraźniej zbudził mojego kumpla, gdyż nieznacznie się poruszył i zaczął coś mamrotać. Po chwili poczułam na plecach jego rękę, która głaskała mnie w geście uspokajającym.
- Nie płacz... Powiedz, co się stało?
- Nie wiesz? Chłopak mnie zdradził! - krzyknęłam odrywając się na chwilę od poduszki.
- Tak, wiem... Przepraszam... Zastanawiało mnie bardziej, dlaczego teraz płaczesz?
- Może, dlatego, że już nie mam chłopaka, którego kochałam? - zapytałam z ironią.
Wiem, chciał być miły, ale denerwował mnie. Miałam ochotę płakać, bez rozmowy... chciałam być sama...
- Przepraszam cię Louis, ale... chcę pobyć sama... Ty mnie nie zrozumiesz, jesteś szczęśliwy... A ja mam tego dosyć... - znów wtuliłam się w poduszkę.
- Nic się nie stało... - przytulił mnie. - Może chcesz, żeby Martyna przyszła?
Pokiwałam głową na tak. Chłopak wstał i gdy już chciał wyjść, zatrzymałam go.
- Zadzwoń po Julkę, chcę żeby przyszła – uśmiechnęłam się, co z powodu smutku wyglądało zapewne jak grymas.
Chłopak pokiwał tylko głową i wyszedł zostawiając mnie samą. Doskonale wiedziałam, że ta chwila nie będzie trwała wiecznie i zbytnio się nie pomyliłam. Chwilę po zniknięciu Louisa do pokoju wpadła moja przyjaciółka.
- Kochanie – zawołała. - Tylko już nie płacz...
Za pewne Louis wszystko jej powiedział...
Już po chwili byłam wtulona w moją przyjaciółkę i wypłakiwałam się jej w ramię. Po 10 minutach dołączyła do nas Julka.
- To prawda? - zapytała wchodząc do pokoju.
No tak, ona jeszcze nie wie... Pokiwałam twierdząco głową i znów się rozpłakałam mocniej wtulając się w przyjaciółkę.
- Niestety – odpowiedziała jej Martyna.
- Biedaku, tak mi ciebie szkoda... - rozżalała się nade mną. - Niech ja go tylko dostanę w swoje ręce! Wygarnę mu wszystko i będzie cię błagał o przebaczenie na kolanach...
- Miło, że się o mnie troszczysz... ale sama to załatwię... - wychlipałam uspokajając się na chwilę.
- Co zamierzasz zrobić? - zagadnęła moja kumpela.
Postanowiłam im powiedzieć. W końcu to moje dwie siostry. Nie zamierzałam się z nimi nie pożegnać...
- Wynoszę się stąd – odpowiedziałam już spokojnie i jednocześnie poważnie.
- Dokąd? - zapytała Martyna, a Julka jej przytaknęła.
- Wracam do Polski...
- Co?! - wydarły się równo.
 
Zayn

Dzień zaczął się normalnie... no prawie normalnie. Siedzieliśmy z Niallem w kuchni i jedliśmy śniadanie. Było dość wcześnie, jednak po tym co się stało wczoraj nikt nie mógł za bardzo zasnąć. Każdy martwił się o Paule... Ja chyba nie zniósł bym tego co ona teraz przechodzi. Jest to jak powtórka z rozrywki... a raczej horroru. Już nie będzie schodzić z Liamem na śniadanie, całować się z nim na blacie kuchennym, czy macać się pod stołem... Tak, ja wiem wszystko... Było to widać po ich twarzach, a zwłaszcza Liama, Paula nieźle się ukrywała, ale nie ze mną te numery... Ale wracając do teraźniejszości, zastanawiam się jak to teraz będzie? Co zrobi Paula? Będę musiał poczekać by poznać odpowiedź na te pytania, ale jedno wiem na pewno, cokolwiek postanowi pomogę jej w tym i poprę, choćby to była jakaś głupota (jeśli jednak postanowi się zabić, pociąć, naćpać, uchlać itp. to wtedy jej przeszkodzę). Moje rozmyślenia przerwała Paula wchodząca do kuchni. To było trochę dziwne, bo przed chwilą były u niej Julka i Martyna, a teraz jest sama.
- Hej, jak się trzymasz? - zapytałem.
- Jakoś leci – odpowiedziała. - Muszę z wami pogadać, wszystkimi...
- Niall? Pójdziesz po resztę? - zaproponowałem, chciałem powiedzieć Pauli co myślę.
- Jasne – uśmiechnął się i gdy chciał odejść pociągnąłem go za rękę by się zbliżył.
- Nie śpiesz się, muszę z nią pogadać – wyszeptałem.
- Spoko – rzucił i wyszedł z pomieszczenie zostawiając nas samych.
- Zayn? Mogę cię przytulić? - zapytała niepewnie.
Wstałem z krzesła, podszedłem do niej i przytuliłem ją, a ona oddała mi tym samym, a nawet mocniej. Nie wiem dlaczego, ale miałem wrażenie, że się ze mną żegna... Wiem, to niedorzeczne! Jest po prostu zmęczona i smutna...
- Dziękuję ci, że jesteś – odezwała się załamanym głosem.
- Zawsze przy tobie będę! Możesz na mnie zawsze polegać – wyszeptałem.
- Dziękuję... - odpowiedziała równie szeptem.
- Nie dziękuj, to mój obowiązek jako twojego przyjaciela...
- Najlepszego – dodała i odsunęliśmy się od siebie. - Będę tęsknić...
- Za czym? Dlaczego? - wypytywałem, nie miałem zielonego pojęcia o co jej chodzi.
- Za... - zawahała się. - Za nim... - zasmuciła się, jednak w jej oczach widać było, że coś ukrywa.
- Już są wszyscy! - wrzasnął Niall z salonu.
- Już idziemy! – odkrzyknąłem.
- Chodź – dodała.
- Poczekaj, pójdę po dziewczyny – nie czekając na jej odpowiedź poleciałem na górę, a ona za mną.
Nie powiem, zdziwiło mnie to.
- Są u ciebie? - zapytałem ją.
- Nie wchodź tam! - pisnęła.
Uznałem to za odpowiedź twierdząco i wszedłem do jej pokoju. To co zobaczyłem z lekka mnie zdziwiło. Nie wiedziałem co o tym myśleć...
- Co wy robicie? Chyba powinnyście ją rozpakowywać, a nie pakować – odezwałem się do Julki i Martyny, które pakowały walizkę i z tego co zauważyłem, była to już 2. - Co tu się dzieje?
Paula wepchnęła mnie do pokoju i zamknęła drzwi krzycząc do reszty, że zaraz przyjdziemy.
- Paula, wytłumacz mi to – odwróciłem się do dziewczyny przodem.
- Zayn, ja... ja wracam do Polski – odpowiedziała niepewnie.
- Co?! Dlaczego? - nie mogłem w to uwierzyć. Obiecałem sobie, że pomogę jej choćby w największej głupocie, a to, przewyższało wszystko!
- Ty się pytasz dlaczego? - wybuchła. - Jak ja mam mu teraz spojrzeć w oczy?! Po tym wszystkim co mi zrobił?! Ja tak nie dam rady – ściszyła głos. - Muszę... wyjechać...
- Pomożemy ci, zapomnisz o nim... - odpowiedziałem jej, po czym zwróciłem się do dziewczyn. - Pozwalacie jej na to?!
- Próbowałyśmy ją od tego odwieźć, ale się nam nie udało – odpowiedziała Martyna.
- Zresztą, jak wyjedzie na jakiś czas to będzie jej łatwiej o nim zapomnieć – dodała Julka.
- Co?! To chore! I co, zamierzałaś wyjechać nic nam nie mówiąc?! - znów zwróciłem się do Pauli.
- Ten uścisk i ta cała rozmowa, która miała zaraz się odbyć miała być takim jakby pożegnaniem... - wyznała.
- To jest nie fair wobec chłopaków, mnie... Dlaczego nie chciałaś nic nam powiedzieć?
- Bo byście mnie zatrzymali! - wrzasnęła. - A ja muszę się stąd wynieść niż ON wróci!
Westchnąłem.
- Mogłaś przynajmniej powiedzieć mi... Ufamy sobie...
- Chciałam! Ale Niall nam przerwał, a potem ty tu przyszedłeś...
- Co zresztą? - zapytałem.
- Nie powiemy im. Napiszę list pożegnalny czy coś... Wiem, obrażą się na mnie... Ale mam nadzieję, że może mnie zrozumieją i jednak wybaczą.
- Dobra – poddałem się. - O której masz samolot?
- Za godzinę – odpowiedziała.
- Zawiozę cię na lotnisko – mruknąłem. - Obiecałem sobie, że pomogę ci we wszystkim i zamierzam dotrzymać słowa...
- Dziękuję ci – pocałowała mnie w policzek. - Musimy wynieść stąd wszystko tak, by chłopcy się nie zorientowali.
- Ja się tym zajmę, a ty idź... idź się pożegnać – wyrzuciłem.
- Dziękuję – wyszeptała i wyszła z pokoju.

Louis

- Po co ona nas tu zawołała? - zapytałem już po raz setny Nialla.
- Nie wiem. Chciała z nami pogadać – odpowiedział już po raz enty blondasek i znów zapadła cisza.
Dziś nikt nie miał ochoty na żarty. W domu panowała grobowa cisza, aż dziwne... Jestem pewien, że gdy tylko ten gnój wróci do domu, to rozpęta się tu piekło!
- Już jestem – odezwała się Paula wchodząc do pokoju.
- Gdzie Zayn? - zapytał Harry.
- Yyy... Rozmawia przez telefon – odpowiedziała. - Ale zacznijmy bez niego.
- Co się stało? - zapytałem prosto z mostu.
- Chciałabym was poprosić, abyście odpuścili Liamowi...
- Co?! - wybuchnąłem. - Mam to zostawić w spokoju?! Temu idiocie należy się wpierdol, za to co zrobił!
- Nie, Louis... - westchnęła. - Zapomnijcie o tym... Stało się i nic na to nie poradzicie, ani wy ani ja. Dlatego pogódźmy się z tym...
- Jak możesz tak mówić?! On cię zranił! - wrzasnąłem.
Wiem, to trochę głupie z mojej strony tak się na niej wyżywać. Ona chce tylko jak najlepiej, ale denerwuje mnie to, że mu odpuściła!
- Ogarnij się – upomniał mnie Harry.
- Nie, on ma rację. Tak, zranił mnie, ale to tylko i wyłącznie mój problem, nie wasz. Nie chcę, aby zespół się przeze mnie rozpadł. To jest dla was ważne, a ja nie chcę być temu winna, dlatego zapomnijcie. Sama dam sobie radę.
Podszedłem do niej.
- Paula, kochanie, my się nie rozpadniemy! Nie pozwolilibyśmy na to. Ewentualnie nie odzywalibyśmy się do siebie, ale na pewno nie zawiedlibyśmy fanów.
- Może ty tak twierdzisz, ale ja go znam i wiem, że nie wytrzymałby takiego traktowania. Dlatego zachowujcie się jakby to nie miało miejsca, okej?
- Okej – wymusiłem uśmiech.
Nie zamierzałem tego tak zostawić.
- Chodźcie, przytulmy się – uśmiechnęła się.
- Tulimy – rzucił Niall i całą trójką rzuciliśmy się na Paule.
Przytulaliśmy się z całej siły i byłoby tak dalej, gdyby ktoś nam nie przerwał.
- Paula, musimy już iść – odezwała się Martyna.
- Już, już – odpowiedziała jej Paula i wyśliznęła się z naszego uścisku.
- Dokąd idziecie? - zapytał Hazza.
- Yyy... - zawahała się Paula.
- Na zakupy – rzuciła Martyna.
- Tak, one na pewno poprawią Pauli humor – dodała szybko Julka.
- Okej?
- Taa, zmusiły mnie. Pa – rzuciła Paula i wszystkie 3 wyszły z domu.
- To było dziwne – przyznałem.
- Taa, zdecydowanie – przytaknął mi Hazza.
- Ej, chłopaki, zobaczcie – odezwał się Niall pokazując nam jakąś kopertę.
- To liścik – oświecił nas Harry.
- Jakbyśmy tego nie wiedzieli – zakpił Niall.
- To od Pauli – rzuciłem zaskoczony.
Spojrzeli na mnie niepewnie. Od razu otworzyliśmy list.

Liam

Kiedy się obudziłem poczułem straszny ból głowy. Nie za bardzo wiedziałem co się wczoraj stało. Wiem tylko, że widziałem zdjęcia Pauli z jakimś facetem, wkurzyłem się i poszedłem do klubu odreagować. Trochę przesadziłem z alkoholem i tańczyłem z kilkoma całkiem niezłymi dziewczynami. Spotkałem też Danielle... tańczyłem z nią, piliśmy i... CAŁOWALIŚMY SIĘ!! A potem?.. Sam nie wiem...
Niechętnie otworzyłem oczy i porządnie się zdziwiłem. Zdecydowanie nie byłem w swoim pokoju. Przekręciłem głowę w lewo, by zorientować się gdzie jestem, gdy poczułem, że ktoś jest ze mną. Odwróciłem głowę w drugą stronę i zobaczyłem... Danielle! Jestem u niej w domu!
- Już się obudziłeś kochanie? - wy świergotała całując mnie po torsie.
- Nie mów tak do mnie – warknąłem i wstałem z łóżka. - Co ja tu robię?
- Nic nie pamiętasz? - zapytała zachwycona. - Całkiem dobre te prochy – wyszeptała, jednak i tak to usłyszałem.
- Czy my...
- Tak, spaliśmy ze sobą i było ci dobrze... Bardzo! - uśmiechnęła się z satysfakcją.
- Nie wierze... Jak ja mogłem jej to zrobić... To twoja wina! - warknąłem.
- Skądże. Sam byłeś bardzo chętny.
- Na pewno nie zdradziłbym Pauli!
- Byłeś na nią mega zły, w końcu cię zdradziła...
- Nie wiesz tego – przerwałem jej.
- Cały świat to wie. Nie możesz temu zaprzeczyć.
- Dla mnie Paula jest całym światem, reszta się nie liczy.
- Kiedyś to ja byłam całym twoim światem – uśmiechnęła się cierpko.
- Nigdy tak nie było – zauważyłem.
- Przecież ze mną chodziłeś! Kochałeś mnie!
- Myślałem, że tak jest, ale się myliłem. To nie była miłość!
- Nie wierze... - wstała z łóżka.
Spojrzałem na nią i zobaczyłem, że jest naga, zapewne tak jak i ja.
- Ubierz się – rzuciłem od niechcenia.
- Mogę twoją koszulę? - zapytała.
- Nie! Muszę stąd iść! Paula pewnie się martwi – rzuciłem zakładając bokserki i spodnie.
- Wątpię – mruknęła Danielle.
Odwróciłem się do niej przodem.
- Co masz na myśli?
- Dzwonili do ciebie. Rozmawiałeś z nią i powiedziałeś jej, że jesteś bardzo zajęty, a ja rozmawiałam z Louisem i dałam mu do zrozumienia, że nam przeszkadzają.
- Co?! - wrzasnąłem. - Jak mogłaś?! Nienawidzę cię!
- Sam jej to powiedziałeś! Pogódź się z tym!
- Co mi dałaś?
- Co? - zapytała jak głupia.
- Co mi dosypałaś do drinka?!
- Upiłeś się, tyle.
- Gdybym się upił i tak bym się z tobą nie przespał! Dosypałaś mi coś tak?
- Tak... Znaczy NIE! - wrzasnęła, a ja już wiedziałem jaka jest prawda.
- Nie wierze! Jesteś skończoną kretynką! Nie, wróć, dziwką! Puszczasz się na wszystkie strony!
- Jak śmiesz? - oburzyła się i uderzyła mnie z liścia.
- Taka jest prawda... Po cholerę przyszłaś do tego klubu? - zapytałem trzymając się za policzek.
- Chciałam się zabawić. To był przypadek, że się spotkaliśmy... Ale to całkiem dobrze – uśmiechnęła się i podeszła do mnie bliżej, a ja odruchowo zrobiłem krok w tył.
- Nie i mam nadzieję, że więcej się to nie powtórzy – sięgnąłem po mój T-shirt i skierowałem się ku wyjściu. - Zapomnij o tym i o mnie.
- Nigdy! Jeśli cię rzuci, wiesz gdzie możesz mnie znaleźć – rzuciła, a ja ze złością założyłem buty, chwyciłem kurtkę i wyszedłem z jej mieszkania.
Moim jedynym celem teraz był powrót do domu i błaganie o wybaczenie Pauli.

- Jestem! - wrzasnąłem na cały dom. - Paula?! Musimy pogadać!
Zdjąłem kurtkę i buty i nagle przede mną pojawił się Louis.
- Hej, gdzie jest Paula? - zapytałem po czym poczułem pięść mojego kumpla na twarzy.
Zachwiałem się i uderzyłem plecami o drzwi. Przyłożyłem rękę do twarzy i poczułem krew na wardze.
- Co to kurwa miało być? - zapytałem.
- I ty się mnie jeszcze pytasz? Zdradziłeś ją! Przez ciebie wyjechała, nawet się z nami nie żegnając! Ty zasrany dupku! Masz farta, że prosiła nas byśmy ci odpuścili, bo inaczej już dawno leżałbyś na ziemi dławiąc się krwią!
- Wyjechała? Dokąd? Kiedy wróci?
- Nie wiemy... Wyjeżdża do Polski – odezwał się Harry.
- Nie, nie! Muszę z nią porozmawiać! Wyjaśnić wszystko... - upierałem się.
- Może jeszcze zdążysz. Ale nie licz na przebaczenie – skomentował Niall, a już zacząłem się ubierać i pędem wypadłem z domu.
Pobiegłem do samochodu i już po chwili jechałem na lotnisko. Miałem wielką nadzieję, że zdążę na czas. Nie mogę pozwolić jej wyjechać... To może być ostatnia szansa na zobaczenie jej, a tego nie chcę. Jestem wręcz pewien, że mi nie wybaczy, ale liczę przynajmniej na to, że ją zatrzymam w Londynie. Mógłbym wtedy o nią zawalczyć, a tak to?
Kiedy dojechałem na miejsce, pędem wypadłem z samochodu i poleciałem do hali. Słyszałem kilka pisków, ale olałem to i dalej biegłem w stronę hali odlotów. Wtem ktoś mnie zatrzymał.
- Co ty tu do jasnej cholery robisz? Mało narozrabiałeś? - tak, to był Zayn.
- Muszę z nią pogadać! Gdzie ona jest? - zapytałem kumpla.
- Boże, Liam, co ci się stało? - zapytała Julka podchodząc do mnie.
- To nie istotne! Gdzie jest Paula! - wydarłem się.
Wszyscy spojrzeli w jednym kierunku. Podążyłem za ich wzrokiem i ją ujrzałem. Wyśliznąłem się z uścisku Zayna i pobiegłem do niej. Złapałem ją za ramiona i odwróciłem do siebie przodem.
- Paula, proszę... Nie rób tego... Nie wyjeżdżaj – błagałem.
- Liam? - zaszkliły jej się oczy, jednak nie chciała pokazać swojej słabość... ona cierpi...
- Proszę... Błagam... Zostań...
- Ja... ja nie mogę.
- Daj mi się wytłumaczyć...
- Z czego chcesz się tłumaczyć? - przerwała mi. - Z tego, że mnie zdradziłeś?! Ufałam ci, a ty tak po prostu wykorzystałeś moją nieobecność i przespałeś się z Danielle!
- To nie tak! - broniłem się. - Byłem pijany i ona...
- No tak – znów mi przerwała. - Najlepiej wszystko zwalić na alkohol, prawda? Gdybyś mnie kochał nie zrobiłbyś tego nawet po pijaku! W ogóle po co poszedłeś do tego zafajdanego klubu?
- To nie było tak! Myślałem, że mnie zdradziłaś i...
- I postanowiłeś mnie zdradzić! Jesteś dupkiem! Jak mogłeś sądzić, że cię zdradziłam!
- Nie wierzyłem w to! Musiałem odreagować...
- No właśnie widzę jak! Zdradzając mnie?! Serio?!
- Ty nic nie rozumiesz! Nie chciałem tego!
- Gdybyś nie chciał nie zrobiłbyś tego! Dlatego nie dziw się teraz, że wyjeżdżam! Boże – spojrzała w sufit – dlaczego mnie tak karzesz?
- Paula, ja cię kocham! Proszę zostań! Porozmawiamy, na spokojnie... Wytłumaczę ci wszystko... wyjaśnię jak to było... Daj mi szanse przynajmniej się wytłumaczyć, a potem... zrobisz co uznasz za słuszne... Ale daj mi tę szansę... - błagałem.
Wziąłem jej twarz w swoje dłonie i zmusiłem by patrzyła mi w oczy.
- Proszę... - wyszeptałem.
Czułem jak do moich oczu cisną się łzy. Ja ją naprawdę kocham! Nie chcę jej stracić! Ona jest tą jedyną...
- Liam, nie... - wyszeptała zdjęła moje ręce ze swoich policzków. - To koniec... Nie chcę cię znać...
Po tych słowach zarówno po jej jak i po moich policzkach spłynęły łzy. Dziewczyna odwróciła się do mnie tyłem, sięgnęła po walizkę i odeszła... Miejmy nadzieję, że nie na zawsze...



Hej :)
Więc tak, na początek was przepraszam, że rozdział jest dziś, a nie wczoraj, ale naprawdę, mam teraz tak bardzo napięty weekendowy grafik, że to może zdarzać się niestety często.
Druga sprawa... Mam nadzieję, że nie będziecie na mnie wściekli, ale musiałam tak zakończyć ten rozdział... Niestety jakiś dramacik musiał się pokazać. Jednak nie martwcie się, to jeszcze nie koniec przygody Pauli i Liama, a wręcz początek... Zresztą sami się przekonacie w swoim czasie.
Następny rozdział jak zwykle po +10 komentarzach i najprawdopodobniej za tydzień (niedziela bądź poniedziałek).

PS. Mam nadzieję, że nie opuścicie mnie przez ten rozdział i, że wciąż będziecie śledzić tą historię pomimo że zawodzę was z punktualnym dodawaniem rozdziałów.
Liczę, że rozdział się wam spodoba... Piszcie opinie i refleksje w komentarzach... A no i prośba do anonimów, podpisujcie się xx

Kontakt:
TT: @Love_Paula1D
GG: 7534371

Całuski :*

poniedziałek, 8 października 2012

Rozdział 30


Paula

- Paula, bo się spóźnimy! - narzekała Martyna.
- Chwila, muszę ją znaleźć – odpowiedziałam jej wciąż grzebiąc w walizce.
Tak, to już dziś. Już dziś będę mogła nareszcie Go zobaczyć... poczuć jego zapach, dotknąć, pocałować... Już dziś wracam do Londynu.
- Pośpiesz się – mruczała zdenerwowana Martyna. - Serio jest ci potrzebna? Na pewno ją masz, poszukasz jej w domu...
- Muszę ją znaleźć – odpowiedziałam z lekka poddenerwowana.
Serio mnie to już wkurzało. Samolot miałyśmy dopiero za godziny, a moja najlepsza przyjaciółka stoi nade mną i mnie pogania... To oczywiste, że obyłabym się bez tej bluzy, ale chcę ją mieć przy sobie. Kocham ją, bo w końcu należy do Liama. Dał mi ją w dniu wyjazdu, abym mogła się do niej przytulić i myśleć o nim... To takie słodkie z jego strony, ale wracając do tematu. Jestem w trakcie przewracania do góry nogami całej walizki, a moja kumpela mi tylko przeszkadza... Ona chyba tego nie pojmuje! Oczywiście, mogłam jej poszukać już w Londynie, ale pytanie po co mi ona wtedy? Przecież będę miała swojego chłopaka obok siebie...
- Ty nic nie rozumiesz – odezwałam się. - Ja ją muszę mieć, teraz. Pomóż mi ją znaleźć!
- Trzeba było o tym pomyśleć wczoraj jak się pakowałaś! - narzekała, ale przykucnęła przy mnie i zaczęła pomagać!
Spojrzałam tylko na nią z litością i wróciłam do szukania...
- MAM!! - wrzasnęłam i przytuliłam do siebie bluzę.
- To teraz pakuj wszystko z powrotem i idziemy! - odetchnęła z ulgą i zaczęła z powrotem wrzucać moje ciuchy do walizki.
Aby się szybciej uwinąć, pomogłam przyjaciółce i już po chwili byłyśmy gotowe do wyjścia. Założyłam na siebie bluzę Liama i zaciągnęłam się jej zapachem. Pomimo iż często ją zakładałam wciąż była przesiąknięta Nim. Samoistnie się uśmiechnęłam, chwyciłam walizkę i zmyślą, że już niedługo będę mogła przytulić mojego ukochanego, wyszłam z hotelowego pokoju. Przed hotelem czekała już na nas taksówka. Wsiadłyśmy do niej i ruszyliśmy w stronę lotniska. Przez całą trasę wyglądałam przez okno. Chciałam zapamiętać to miejsce, gdyż jest przepiękne plus nie wiadomo kiedy znów tu przyjadę.
- Będę tęsknić za tym miejscem – odezwałam się.
- Ja też. Fajnie było poleżeć na plaży i po smażyć się na słońcu – uśmiechnęła się.
- Chłopaki na pewno się zdziwią jak zobaczą nas takie opalone – zachichotałam.
- Ucieszą się – zawtórowała mi. - Jedynie Zayn może zrobić się trochę zazdrosny...
- On? Serio? Przecież on ma taką super ciemną karnację, że nie musi się opalać...
- Racja – zaśmiałyśmy się.
Po chwili już byłyśmy na lotnisku. Jako, że miałyśmy jeszcze sporo czasu poszłyśmy do kawiarni na kawę. Kiedy zbliżał się już czas aby się zbierać, poszłyśmy do odprawy, a następnie udałyśmy się do samolotu. W Londynie miałyśmy wylądować za 3 godziny, czyli już o 18 zobaczę mojego ukochanego chłopaka. Zajęłyśmy swoje miejsca i już po chwili samolot wystartował. Puszczono jakiś film, który przyznam w ogóle mnie nie interesował. Byłam zbyt podniecona faktem, że jeszcze tylko 3 godziny i będę mogła przytulić moich przyjaciół i chłopaka. Jestem naprawdę szczęśliwa, strasznie się za nimi stęskniłam. Mam ogromną nadzieję, że jeśli znów będziemy musieli się rozstać, okaże się, że możemy wyjechać wszyscy razem. Jeszcze chwila i się spotkamy...

Harry
- Harry, uspokój się! To twoje ciągłe chodzenie po domu nic nie da, czasu nie przyśpieszysz – próbował przemówić mi do rozumu Zayn.
Odkąd wstałem nie usiadłem choćby na sekundę, po prostu nie mogę! Jestem zbyt podniecony. Dziewczyny zaraz wracają i w końcu będę mógł przytulić moją ukochaną. Nie wiem jak oni to robią... Mam na myśli chłopaków. Siedzą przed telewizorem i oglądają jakiś film jak gdyby nigdy nic. Nie dociera chyba do nich, że Paula z Martyną zaraz przyjadą.
- Jak wy to robicie? - zapytałem wciąż krążąc po salonie. - One zaraz przyjadą!
- No przecież wiem! - odezwał się Niall, on jako jedyny oprócz mnie cieszy się, że dziewczyny zaraz wrócą. - Już się nie mogę doczekać, aż Paula zrobi tą jej specjalną zapiekankę...
- Ty myślisz tylko o jednym – mruknął Zayn. - Zamierzasz od razu na wejściu kazać jej gotować?
- Tak od razu to nie, ale jak minie już próg to tak – uśmiechnął się.
- Wątpię czy Liam ci na to pozwoli. Na pewno jak ją tylko zobaczy, to się na nią rzuci – zaśmiał się Louis.
- No to chwilę poczekam – z lekka zasmucił się blondasek.
- Chwilkę?! To będzie trwało chyba z tydzień, a Paula będzie tak zmęczona, że nawet nie zejdzie tu do nas – zaśmiał się Zayn.
- A tak w ogóle, gdzie jest Liam? - wtrąciłem się do rozmowy.
Dopiero teraz zauważyłem, że go z nami nie ma. Tak to na pewno, jeden z tych obiboków dostałby już dawno w pysk.
- Nie wiem – rzucił Zayn, a Louis mu przytaknął.
Spojrzeliśmy na blondaska.
- Jak go ostatnio widziałem to szedł do swojego pokoju z butelką wina w ręce...
- I nie zapytałeś go po co mu ona? - przerwałem mu.
- Co ja jestem, jego ojciec? Z tego co mi wiadomo to on jest Daddy Direction...
- A przynajmniej wiesz w jakim był humorze? - wtrącił się Louis widząc, że Niall mówi na poważnie.
- Był jakiś taki nieobecny, ale wnioskując po tym, że trzasnął drzwiami, raczej szczęśliwy nie był.
- Kiedy go widziałeś? - zapytałem z lekka zaniepokojony.
- Zanim zaczęliśmy oglądać film, czyli niedawno... - zastanawiał się.
- Wystarczająco, by wypić całą butelkę wina... - mruknął jakby do siebie Zayn.
Nie czekając na reakcję pozostałych skierowałem się do schodów w zamiarze pójścia do Liama, gdy on właśnie po nich schodził.
- O wilku mowa – mruknąłem i spojrzałem na przyjaciela. - Gdzie ty się wybierasz?
Zapytałem gdy zbliżył się do drzwi wyjściowych.
- Jak najdalej stąd – mruknął i gdy już chciał wyjść, złapałem go za rękę.
- Pamiętaj, że o 18 musimy być na lotnisku, bo Paula z Martyną przyjeżdżają.
Nie odpowiedział. Spojrzał na mnie jakby chciał mnie zamordować i bez słowa wyszedł trzaskając drzwiami.
- Co mu się stało? - zapytał Niall.
- Nie jestem pewien, ale najwyraźniej wypróżnił całą butelkę z wina! - krzyknął schodząc po schodach Zayn.
- To nie wróży nic dobrego – mruknął Louis, a my mu przytaknęliśmy.
- Najgorsze, że zaraz powinniśmy jechać na lotnisko po dziewczyny – rzuciłem.
- Miejmy nadzieję, że do tego czasu wróci, jeśli nie, to pojadę z tobą – poklepał mnie po ramieniu Lou.
- Zgoda – przytaknąłem i wszyscy wróciliśmy do salonu, czekając na Liama.

Paula
To już zaraz. Zaraz Go zobaczę.
- Uwaga! Proszę zapiąć pasy, zbliżamy się do lądowania – rozbrzmiał w głośnikach głos pilota.
- Nie wytrzymam – spanikowałam.
- Opanuj się, zaraz lądujemy, sama słyszałaś – próbowała mnie uspokoić moja kumpela.
- Nie wytrzymam – powtórzyłam. - Zaraz ich zobaczymy – uśmiechnęłam się.
Nigdy nie sądziłam, że będę się aż tak cieszyć z powodu jakiejkolwiek podróży. Martyna złapała mnie za ramiona i lekko potrząsnęła.
- Opanuj się kobieto! Nigdy się tak nie zachowywałaś! Wytrzymasz jeszcze te 5 minut, tak jak wytrzymałaś cały ten tydzień.
W końcu do mnie dotarło. Pokiwałam jej głową, że się z tym zgadzam i w miarę spokojna, zapięłam pasy.
Po wylądowaniu stewardessy pomagały pasażerom wyjąć torby podróżne, a następnie kierowały do wyjścia. Kiedy znalazłyśmy się w hali przylotów, na chwilę przestałam kontaktować. Jak robot poszłam za moją przyjaciółką i wzięłam swój bagaż. Moje myśli skierowane już były w stronę Liama. Tak strasznie za nim tęskniłam... Kocham go tak strasznie, że z pewnością nigdy go więcej nie opuszczę i nie mogę się już doczekać aż mu to powiem...
Szłyśmy w stronę hali głównej, gdzie powinni na nas czekać chłopcy. Harry wydzwaniał do nas co 5 minut by upewnić się o której lądujemy. W pewnym momencie, gdy znalazłyśmy się w głównej hali, zobaczyłyśmy, że na zewnątrz stoi masa dziewczyn, które cykają zdjęcia. Spojrzałyśmy z Martyną na siebie i już wiedziałyśmy co to oznacza... Chłopcy przyjechali... Z pewnością nie wszyscy, ale przynajmniej dwóch na pewno... I nie myliłam się. Zobaczyłyśmy jak dwóch chłopaków z kapturami na głowach zbliża się do nas. Ten pierwszy zdjął kaptur i naszym oczom ukazały się bujne, kręcone włosy chłopaka.
- Harry – wydarła się moja przyjaciółka i pobiegła do chłopaka, zostawiając mnie z walizkami.
- Hej kotek – uśmiechnął się i mocno do siebie przytulił, a następnie pocałował.
Przyglądałam się im z uśmiechem na twarzy po czym spojrzałam na drugiego chłopaka. Liczyłam, że będzie nim mój ukochany, jednak coś mi nie pasowało. Z tego co pamiętam, Liam jest trochę wyższy, a ewidentnie ten chłopak był niższy od Harrego, co oznacza, że to na pewno nie Liam. Chłopak zdjął kaptur i z uśmiechem podszedł do mnie.
- Cześć mała – przytulił mnie do siebie.
Byłam trochę zdziwiona, bo uważałam, że Liam przyjedzie, ale zamiast niego był Louis.
- Gdzie Liam? - zapytałam kiedy przestaliśmy się już przytulać i byliśmy całą czwórką w jednym miejscu. - Przyjechał z wami? - zapytałam z nadzieją.
- Emm... - mruknął Harry i spojrzał na Louisa. Ewidentnie coś przede mną ukrywali.
- Nie, nie ma go – odpowiedział za kumpla Lou. - Wyszedł z domu bez słowa jakąś godzinę temu...
Pokręciłam głową z niedowierzaniem.
- To nie możliwe. Na pewno jest z wami... Chce mi zrobić niespodziankę prawda? - zapytałam z nadzieją.
- Niestety, nie. Sami chcielibyśmy wiedzieć gdzie jest – odpowiedział Lou i objął mnie ramieniem.
Spojrzałam na ich twarze i wyczytałam z nich, że nie kłamią... Mówili prawdę.
- Nie przejmuj się, pewnie czeka na ciebie w domu – rzuciła pocieszająco Martyna. - Na pewno się za tobą stęsknił...
- Obyś miała rację – odpowiedziałam skwaszona.
Chłopaki wzięli nasze walizki i w ciszy udaliśmy się do wyjścia, a tam czekało nas niemiłe zaskoczenie. Wszystkie dziewczyny, które wcześniej stały przez lotniskiem, teraz zaczęły piszczeć i strzelać nam fotki. Chłopcy naciągnęli na głowy kaptury, a my z Martyną podążyłyśmy w ich ślady. Objęci wyszliśmy z budynku i czym prędzej udaliśmy się do samochodu i ruszyliśmy do domu. Mieliśmy farta, że nie było korków, jednak pomimo tego droga strasznie mi się dłużyła. Nie wiedziałam, co czeka mnie na miejscu. Miałam ogromną nadzieję, że Liam czeka na mnie w domu z jakąś niespodzianką... Jak strasznie się pomyliłam...
Kiedy dojechaliśmy na miejsce, od razu wybiegłam z samochodu i pobiegłam prosto do drzwi. Po chwili znalazłam się w czyichś objęciach. Z myślą, że to Liam, wkuliłam się w chłopaka i wciągnęłam nosem zapach jego bluzki, który mnie zdziwił. On nie pachniał tak jak Liam, a raczej jak...
- Zayn? - zapytałam.
- Tak słońce, to ja – odsunął się lekko ode mnie i gdy spojrzał na mój wyraz twarzy, jego uroczy uśmiech zniknął z twarzy. - Myślałaś, że to Liam... Niestety go nie ma, ale nie przejmuj się, na pewno zaraz wróci – próbował mnie pocieszyć.
- Na pewno – przytaknęłam mu i poszliśmy do salonu.
Po chwili dołączyła do nas reszta.
- Hej Paula – przywitał się Niall.
- Hej – odpowiedziałam smutno.
- Wciąż go nie ma? - zapytał Louis unikając mojego spojrzenia.
- Nie – odpowiedział mu Zayn.
- Dawał jakieś sygnały życia? - zapytała Martyna, a Zayn tylko pomachał głową na nie.
- Zaraz wróci, musi – odezwałam się.
Zayn objął mnie ramieniem i w takiej pozycji siedzieliśmy przed dość długi czas.

Było już po 23, a go wciąż nie ma. Denerwowałam się strasznie... Nie byłam w stanie nic przełknąć, choć reszta próbowała mnie do tego zmusić.
- Paula, musisz coś zjeść – klęczał przede mną Louis i próbował przemówić mi do rozumu.
- Nie możesz się głodzić – dodał Zayn. - To nic nie da.
- Ja mogę za nią zjeść – odezwał się Niall za co oberwał od Martyny.
- Nie jestem głodna – upierałam się przy swoim.
To była prawda. Nie byłam głodna. Nic bym nie przełknęła.
- Niall, możesz zjeść moją porcję, ja nic nie przełknę. Nie martwcie się, jak zgłodnieję to coś zjem, naprawdę.
- Niech ci będzie – rzuciła Martyna, a Niall zapiszczał i wybiegł do kuchni.
- Idę zapalić – odezwał się nagle Zayn i wstał z sofy.
- Poczekaj, pójdę z tobą. Muszę się przewietrzyć – rzuciłam i również wstałam z kanapy.
Wraz z Zaynem poszliśmy do ogrodu. Chłopak od razu wyciągnął paczkę fajek i wyciągnął jednego papierosa, zapalił go i spojrzał na mnie.
- Dasz jednego? - zapytałam patrząc mu w oczy.
- Ty palisz? - zapytał zdziwiony.
- Zdarza mi się – odpowiedziałam i wyciągnęłam do niego rękę. - Mogę?
- Jasne – podał mi paczkę.
Wyciągnęłam z niej papierosa i wsadziłam do buzi. Zayn przysunął się do mnie i podpalił fajkę.
- Dzięki – rzuciłam i zaciągnęłam się dymem.
- Liam wie? - przerwał krótką ciszę Zayn.
- Nie – odpowiedziałam.
- A Martyna?
- Nie mówiłam jej, ale nie wiem. Może jakoś się dowiedziała.
- Założę się, że twoja siostra na pewno nie wie.
- Zgadza się. Wiesz tylko ty i niech tak zostanie.
- Okej, pod warunkiem, że powiesz mi dlaczego palisz.
- Ja nie pale, ja popalam.
- Co to za słowo?
- To znaczy, że palę od czasu do czasu.
- A dlaczego w ogóle zaczęłaś?
- Wiesz, rozwód rodziców dla mnie trochę trudny i żeby od tego uciec zaczęłam palić i imprezować, tak na maksa.
- Ta, widziałem jak umiesz zabalować.
- Jeszcze nic nie widziałeś – zaśmiałam się.
- Wiesz, nie spodziewałem się tego po tobie.
- Tia – mruknęłam. - Nie wyglądam na taką no i też się tak nie zachowuję na co dzień, ale święta nie jestem, nigdy tak nie twierdziłam.
- Nie przeczę. Tylko nie spodziewałem się tego. Zamierzasz powiedzieć Liamowi?
- Szczerze to nie widzę powodu by mu mówić. Przestałam palić, bo nienawidziłam tego smrodku, który wdzierał się w ciuchy i trudno było go maskować. Nawet nie ciągnie mnie do fajek, no chyba, że mam jakiś powód. Jeśli zaś chodzi o imprezowanie, to staram się to ograniczyć. Nie chcę dawać złego przykładu mojej siostrze.
- Ale i tak powinnaś mu powiedzieć. Będzie wiedział żeby cię nie upijać.
- Zawsze sama mogę to zrobić – uśmiechnęłam się. - Nie potrzebuję do tego niczyjej pomocy.
- Lubisz pić sama? Bo ja jakoś nie szczególnie... - skrzywił się.
- Jak trzeba, to czemu nie, ale w towarzystwie zawsze raźniej. Można się zabawić – uśmiechnęłam się chytrze.
- Będę musiał ostrzec przed tobą twojego chłopaka...
- Nie musisz – zachichotałam. - Potrafię się opanować i zazwyczaj jestem grzeczna.
- Będę miał cię na oku – zagroził mi palcem.
Zaśmiałam się tylko i dopaliłam papierosa do końca. Rzuciłam papierosa na ziemię i przydeptałam,by go zgasić. Zayn zrobił to samo, po czym sięgnął do kieszeni spodni i wyjął paczkę z fajkami. Skierował je w moją stronę. Spojrzałam na niego, a on się uśmiechną i swoją miną częstował mnie papierosem. Uśmiechnęłam się do niego i gdy chciałam jednego wyjąć, zawahałam się.
- Śmiało, pogadamy jeszcze trochę, a ty się odprężysz – uśmiechnął się.
Odwzajemniłam uśmiech i wyjęłam papierosa. Zayn zrobił to samo, po czym podpalił mojego i swojego.
- Dzięki – rzuciłam i zaciągnęłam się dymem.
- Tylko się nie przyzwyczajaj. Więcej ci nie dam fajek, bo jeszcze się uzależnisz.
- Ty też powinieneś z tym skończyć. Nikt ci nie mówił, że przez palenie możesz stracić głos? A tego byśmy nie chcieli.
- My? Kogo masz na myśli?
- Chłopaków, waszych fanów, Paula no i ja też bym tego nie chciała.
- Nie chciałabyś? - przysunął się do mnie bliżej.
- Zayn, masz bardzo seksowny głos i nieźle śpiewasz, jednak do mojego CHŁOPAKA ci daleko – zaśmiałam się specjalnie podkreślając to słowo.
- Fanki tak nie twierdzą... - obruszył się.
- Ale ja tak – zauważyłam. - Wszyscy macie super głosy, które się dopełniają i szkoda by było jeden z nich stracić. A to wszystko przez twoją głupotę. Zrób tak jak ja. Ogranicz palenie, po pewnym czasie przestanie cię do niego ciągnąć, jednak musisz chcieć...
- Droga panno, nie praw mi tu kazań. Robię co w mojej mocy, ale to nie jest takie łatwe. Gdybyś była na moim miejscu też byś w tym siedziała.
- Zauważ, że chłopcy też w tym siedzą, a nie palą.
- Tyle, że ja już paliłem wcześniej, a teraz nie mogę rzucić.
- Pomogę ci – uśmiechnęłam się. - Ja dałam radę, to ty też dasz.
- Dziękuję – odpowiedział uśmiechem.
- Paula!! - usłyszeliśmy głos, więc szybko zgasiłam papierosa i w tym samym momencie na tarasie zjawił się Louis.
- Co robicie? - zapytał.
- Rozmawiamy – uśmiechnęłam się.
- Zayn, który to już? Nie przesadzasz? Jeszcze nam tu Paule udusisz – groził chłopakowi.
Spojrzałam na ofiarę Louisa i się do niego uśmiechnęłam, a on puścił mi oczko.
- Co cię do nas sprowadza? - zmieniłam temat
- Chciałem ci powiedzieć, że byłem w pokoju Liama i znalazłem to – podał mi gazetę.
To co zobaczyłam na pierwszej stronie zaskoczyło mnie. Byłam tam ja i jakiś facet i się całowaliśmy! WTF?! Otworzyłam artykuł i znalazłam tam kolejne zdjęcia. Na każdym byłam z innym facetem. Albo trzymaliśmy się za ręce, albo całowaliśmy, albo przytulaliśmy. No i jeszcze ten tytuł:
Paula Night, dziewczyna Liama Payne z One Direction
nie próżnuje! Zdradza swojego chłopaka?!”
- Co to ma być?! To nie możliwe! Skąd oni mają takie fotki? Przecież ja nie... - nie mogłam w to uwierzyć.
- To pewnie fotomontaż – zauważył Louis. - Jednak Liam chyba wziął to na poważnie...
- Z pewnością fotomontaż, takie zdarzenia nie miały w ogóle miejsca! To nie możliwe... Nie zrobiłabym mu tego... Muszę mu to powiedzieć...
- Cięłaś się? - zapytał Zayn, widać jeszcze to do niego nie dotarło.
- Tak, to długa historia... Już ci kiedyś mówiłam, że wszystkiego o mnie nie wiecie...
- Ale dlaczego? - wciąż nie wierzył.
- Kiedyś ci powiem, teraz muszę zadzwonić do Liama... Nie mów nikomu – rzuciłam wchodząc do domu i gasząc papierosa.
Chłopaki weszli za mną. Udaliśmy się do salonu, gdzie siedziała Martyna i Harry.
- Już wiesz? - zapytała Martyna.
- Niestety... Muszę do niego zadzwonić i mu to wyjaśnić! Jest już po północy... powinien już wrócić...
Odetchnęłam głęboko i wybrałam numer do Liama. Przez chwilę zastanawiałam się, dlaczego nie zrobiłam tego wcześniej... Może dlatego, że wciąż miałam nadzieję, że wróci... Po 3 sygnałach ktoś odebrał telefon.
- Czego? - usłyszałam jakby warknięcie.
- Liam? Gdzie ty jesteś? - wypaliłam.
- To ty... Jestem trochę zajęty... - wysapał?
- Kto śmie nam przerywać? - usłyszałam w słuchawce damski głos, równie zmęczony jak Liama.
- Nie przejmuj się, już kończę – odpowiedział jej chłopak, a mnie zamurowało.
- Z kim ty jesteś? - zapytałam.
- Nie twój interes! Muszę kończyć, bo zaraz dojdziemy – odpowiedział Liam.
Patrzyłam z niedowierzaniem na Louisa, który siedział obok mnie. Zabrał mi telefon i zaczął się wydzierać na Liama.
- Co ty kurwa odwalasz? Gdzie ty jesteś?... To nie możliwe... - rozłączył się.
Spojrzałam przerażona na Louisa i zobaczyłam na jego twarzy obrzydzenie i smutek.
- Danielle – wymówił po chwili to imię, a do moich oczu napłynęły łzy.
- Co Danielle? - zapytała Martyna.
- Jest z Liamem – odpowiedział poważnie.
A ja już nie wytrzymałam. Płakałam jak nigdy dotąd. To boli, naprawdę... Jak on mógł mi to zrobić?! Mówił mi, że mnie kocha, a zdradza mnie przy najbliższej okazji!...

Louis

Jestem bardzo zaskoczony... Jak on mógł jej to zrobić? I to jeszcze ze swoją ex?! To jest chore!! Szkoda mi Pauli, strasznie. Nie zasłużyła sobie na to... Będzie jej teraz bardzo ciężko! Historia się powtórzyła... Normalnie, nie wierze... Zasrany gnój... Jak go tylko zobaczę to tak mu złoję skórę, że popamięta mnie do końca życia... Ale co to da? Paula przez niego będzie teraz nieszczęśliwa! Bała się miłości po sytuacji z Maćkiem, ale zaufała Liamowi, a teraz co? Ten kretyn ją zdradził! Wątpię czy się po tym pozbiera... Przybliżyłem się do dziewczyny i objąłem ją ramieniem. Od razu się we mnie wtuliła.
- Nie płacz, nie warto. To zwykły, zafajdany sukinsyn... Jeszcze nas popamięta... - starałem się ją pocieszyć.
- Ja go kochałam – wychlipała. - Jak... on... mógł... mi to zrobić...
- To musiała być pomyłka... - odpowiedział jej Harry.
- Pomyłka?! - wybuchła. - Jak możesz tak mówić?! On mnie ZDRADZIŁ! Z Danielle! Ze swoją ex, z którą zerwał, bo go zdradziła!! To nie może być tylko pomyłka! - znów zaczęła płakać.
- Spokojnie... Nie denerwuj się... - uspokajałem ją.
- Chcę... iść do pokoju... - wychlipała.
Objąłem ją ramieniem i razem wstaliśmy z sofy. Udaliśmy się do jej pokoju. W drodze do niego, starała się uspokoić, lecz gdy tylko zobaczyła, że na jej łóżku leży koszula Liama, wyplątała się z mojego uścisku, podeszła do niej, zrzuciła ją na ziemię i zalana łzami rzuciła się na łóżko. Podszedłem do niej i przysiadłem na łóżku obok niej i delikatnie zacząłem głaskać po plecach. Na początku zadrżała, ale po chwili jej przeszło.
- Wrócę do Polski – odezwała się wciąż płaczliwie.
- Co?! Dlaczego? - zapytałem. - Pamiętaj, że niedługo zaczyna się szkoła...
- Wrócę do tego czasu... Chyba... Nie chcę go spotkać... Najlepiej, wrócę już dziś...
- Nie pozwolę ci jechać! Nie w takim stanie!
- Już mi lepiej! Nie rób ze mnie dziecka. Jestem dorosła i wracam do domu!
- Teraz to jest twój dom... Proszę, nie wyjeżdżaj... Możesz tego potem pożałować...
 
Paula
Poddałam się. Nie chciałam się z nim kłócić, ale muszę wyjechać... Nie zniosę spotkania z NIM! Postanowiłam inaczej to rozegrać.
- Możesz mnie zostawić samą? - zapytałam z twarzą zanurzoną w poduszce.
- W życiu! Jeszcze ci coś odbije... Nie chcemy powtórki z rozrywki... - starał się na spokojnie mi to przedstawić.
- Jesteście okropni! Nie róbcie ze mnie jakiejś ofiary! Dostałam nauczkę, skończmy z tym! - odezwała się już spokojniej.
- Dobrze, ale nie zostawię cię samej – upierał się przy swoim.
Postanowiłam zrobić to inaczej. Bez żadnego słowa wstałam z łóżka, wzięłam telefon i gdy chciałam wejść do łazienki, Louis mnie zatrzymał.
- Gdzie idziesz?
- Do łazienki? - zapytałam ironicznie. - Muszę się odświeżyć...
- Nie pozwolę ci wejść tam samej...
- A co? Wejdziesz tam ze mną? Będziesz pilnował jak się kąpię? Eleonor nie będzie zadowolona...
- No dobrze... Ale jeśli coś mi nie będzie pasowało to spodziewaj się mojej wizyty w środku.
- Jasne – odpowiedziałam.
Weszłam do łazienki, puściłam wodę pod prysznicem i zadzwoniłam do biura obsługi.
- Słucham? W czym mogę pomóc – usłyszałam w słuchawce.
- Proszę mnie połączyć z lotniskiem Heathrow – odpowiedziałam stanowczo.
- Już łączę...
Po chwili usłyszałam już normalny głos drugiej osoby, a nie automatu.
- Tak, słucham?
- Chciałabym zarezerwować bilet lotniczy do Polski.
- W obie strony? - zapytała kobieta.
- W jedną...
- Na kiedy?
- Jutro przed południem... - odpowiedziałam z pewnością w głosie.




Witam :)
Wiem, nawaliłam... Bardzo Was przepraszam za to, że nie dodałam wczoraj rozdziału, ale ta gala (3 nagrody dla 1D i pierwszy raz LWWY na żywo), potem kościół (przygotowania do bierzmowania) i na koniec mecz Barcelona – Real (kocham piłkę nożną) spowodowały, że straciłam czas i wenę, dlatego rozdział dodaję dopiero dziś.
Zdaję sobie sprawę, że Was zawiodłam, ale liczę, że mi wybaczycie.
A teraz wracając do rozdziału, jak widzicie sprawy trochę się pokomplikowały... Ale mimo to opowieść będzie się wam podobać.
Kolejny rozdział postaram się dodać w niedzielę ewentualni w poniedziałek.
I tak jak poprzednio, +10 komentarzy (tak dla przypomnienia)
PS. Napiszcie w komentarzach, co myślicie o Pauli (czy się jakoś zmieniła) i jak myślicie: Co się stanie dalej?
Z chęcią posłucham waszych opinii i propozycji :)
Kontakt ze mną:
TT: @Love_Paula1D
GG: 7534371

Całuski xx