niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdział 47

- Jesteś pewna, że chcesz iść do szkoły? - zapytał mnie już chyba po raz setny Louis.
- Tak, jestem pewna. Jedźmy już – warknęłam i wyszłam przed dom, gdzie czekał na nas samochód.
Chłopaki poszli w moje ślady. Oni są tak nieziemsko wkurzający, że szok. Co chwilę pytają mnie jak się czuję, czy nie jestem głodna, czy coś zjadłam, a teraz dodatkowo, czy na pewno wiem co robię. Rozmawiałam już z nimi kilka razy i wyjaśniłam im, że lekarze pozwolili mi wrócić do szkoły i ja sama też tego chcę, ale do nich to nie dociera. W końcu po wielu kłótniach, ulegli mi i właśnie teraz jesteśmy w drodze do szkoły. Po drodze zgarnęliśmy Julkę i Martynę. Tą pierwszą podrzuciliśmy do szkoły, która nawiasem mówiąc, faktycznie nie była daleko od domu i wydawała się być spoko. Następnie udaliśmy się do swojej szkoły. Kiedy już byliśmy na miejscu i chciałam wysiąść z auta, Harry przytrzymał drzwi, tak bym nie mogła wyjść. Z westchnieniem odwróciłam się przodem do pozostałych.
- Co tym razem? - rzuciłam obojętnie. Wiedziałam, że będzie jakieś „ale”.
- Obiecaj, że będziesz grzeczna – pogroził mi palcem Louis.
- Nie jestem dzieckiem! Nie traktuj mnie tak – oburzyłam się. - Będę robiła co będę chciała, jak zawsze.
- Na przerwach masz się nam meldować i jeżeli się źle poczujesz, to masz nam powiedzieć, to zabierzemy cię do domu – kontynuował.
- Och, no proszę cię. Jesteś gorszy od moich rodziców. Nie jestem śmiertelnie chora – zauważyłam.
- Ale mogłaś umrzeć – wtrącił Zayn. - Dostosuj się do naszych próśb, bo inaczej wrócisz do domu i zrobimy wszystko byś z niego nie wyszła.
Westchnęłam rozdrażniona i wywróciłam oczami. Z dwojga złego wolę to.
- No, więc dodatkowo, po zakończonych lekcjach nie wolno ci wracać samej, a jako, że kończysz równo z Liamem, to to z nim masz wrócić.
- Że co?! - zapytaliśmy równocześnie.
Spojrzałam na chłopaka i przysięgam, gdyby spojrzenie mogło zabijać, już by nie żył. W szpitalu robił wszystko co mógł bym mu wybaczyła, a kiedy to zrobiłam, on postanowił, że po spotyka się z Aurore. Żal mi go. Ale żeby nie było, nie zostawię tak tego. A właściwie, to już zaczęłam. Pogoda dzisiaj sprzyjała, dzięki czemu mogłam założyć ten zestaw. Wiem, że go pociągam i... postanowiłam, że się nim trochę pobawię. Niech żałuje tego co stracił.
- Dobrze słyszeliście – spojrzałam na Louisa, którego też postanowiłam zabić wzrokiem. - Nie chcę słyszeć żadnych wymówek i tym podobne. Zdania nie zmienimy.
- A jeżeli ja nie chcę z nim wracać? - zapytałam z cichą nadzieją. - Pamiętaj, że mam chłopaka, z którym prawdopodobnie będę chciała spędzać trochę czasu.
- To niech przychodzi do ciebie. Nie zamierzamy cię spuszczać ani na krok – odpowiedział mi Zayn. - Tylko no wiesz...
- Macie nie być za głośno – dokończył za niego Harry.
- Dla ciebie mogę zrobić wyjątek – wysłałam mu kokieteryjny uśmiech.
- Jestem o tym przekonany – puścił do mnie oczko, za co dostał z łokcia od Martyny, która nawiasem mówiąc posłała mi wrogie spojrzenie.
- Przestań flirtować z moim chłopakiem – mruknęła.
- Ja nic nie robię. Zapewniam go jedynie, że będzie tak jak sobie książę żywnie podoba – wzruszyłam ramionami. - Idziemy?
- Tak – rzucił Niall, a ja zostałam wypuszczona z samochodu.
Zaraz za mną wysiedli pozostali i każde z nas rozeszło się w swoją stronę. Przez chwilę mogłam zostać sama. Tak, przez chwilę, bo zaraz będzie dzwonek i przez następne godziny będę teoretycznie pilnowana przez Liama.
Ze swojej szafki wyciągnęłam potrzebne książki i udałam się do klasy. Zajęłam swoje miejsce, posyłając przy okazji uśmiech Alexowi i zaczęłam się zastanawiać jak mam mu powiedzieć to co wymyśliłam...
Kiedy lekcja się skończyła, szybko z niej wyszłam i poszłam do swojej szafki by wziąć inne książki. Przez te 2 tygodnie narobiło mi się sporo zaległości, ale dzięki pomocy chłopaków, wszystko miałam uzupełnione i w miarę kojarzyłam co robimy. A tak na serio, to chciałam szybko się ulotnić, by jeszcze przez chwilę zastanowić się nad moim postanowieniem.
- Witamy z powrotem w szkole - usłyszałam głos Aurore, która stała tuż obok mnie w towarzystwie Liama.
- Hej – mruknęłam. - Ty w jakiej sprawie?
- Bądź milsza, chciałam się przywitać i zapytać jak się masz.
- Och, jestem pewna, że twój chłopak mógłby ci powiedzieć za mnie. Nie musiałaś się fatygować.
- Chciałam się tego dowiedzieć od ciebie oraz przy okazji powiedzieć ci, że jutro mamy trening czirliderek.
- Jak to miło z twojej strony – posłałam jej sztuczny uśmiech. - Czuję się dobrze oraz odchodzę z drużyny.
- Co? - zapytał Liam. To chyba pierwszy raz kiedy się do mnie odezwał.
- To co słyszałeś. Odchodzę. Nie mam już ochoty się w to bawić. To, że jestem całkiem nieźle rozciągnięta, nie oznacza, że muszę należeć do drużyny... Co ja gadam. Wolę to wykorzystać do innych celów - mrugnęłam do niego i przygryzłam wargę.
- Paula – usłyszałam głos Alexa i już po chwili poczułam jego usta na swoich.
Czyżby chciał coś udowodnić? Nie zważając na nic, oddałam pocałunek i nawet go pogłębiłam. Chłopak przejechał językiem po mojej wardze prosząc o pozwolenie, a ja się zgodziłam i już po chwili szaleńczo się całowaliśmy. Moje ręce krążyły po jego plecach, a jego znajdowały się na moim tyłku. Ładnie... Jak tak dalej pójdzie, to Liam szybko zrobi się zazdrosny. Po chwili dotarło do nas odchrząknięcie. Niechętnie oderwałam się od chłopaka i spojrzałam w stronę parki.
- Nie ładnie tak przerywać w trakcie rozmowy – zauważyła Aurore.
- Nie ładnie tak przerywać w całowaniu – zadrwił z niej Alex.
- Jeszcze coś? - zapytałam jak gdyby nic i spojrzałam na Liama, któremu oczy świeciły się ze złości. Mój plan działa.
- To chyba już wszystko co chcieliśmy wiedzieć – zmarszczyła brwi blondynka.
- To dobrze – posłał jej uśmiech Alex i musnął moje wargi. - Ślicznie dziś wyglądasz – zamruczał mi nad uchem, ale na tyle głośno by parka, która jeszcze nie odeszła, to usłyszała.
W odpowiedzi zachichotałam i przyciągnęłam twarz Alexa do swojej tak, byśmy znów mogli się całować. Jeśli Alex wciąż ma taki być, to myślę, że nie będę się musiała dużo wysilać by Liaś był zazdrosny. Zasłużył na to. Nie to żebym była oziębła i nic nie czuła w związku z wykorzystywaniem Alexa. On mnie kocha, a ja wykorzystuję go do zemsty. Oboje coś z tego mamy. Jednak żeby pozbyć się wyrzutów sumienia,wymyśliłam co mogę zrobić, tak by było tak jak teraz, ale jednocześnie żebyśmy oboje zdawali sobie z tego sprawę... Rzecz jasna Alex w mniejszym stopniu...
Całowaliśmy się tak przez całą przerwę i jestem pewna, że chłopak będzie chciał więcej. Kiedy zadzwonił dzwonek, odsunęliśmy się od siebie, a nasze oddechy były strasznie płytkie.
- Jeszcze nigdy mnie tak nie całowałeś – zauważyłam, gdy mój oddech się w miarę uspokoił, w drodze do mojej klasy.
- Tęskniłem za tobą – zamruczał, całując mnie we włosy. - Przeszkadza ci to?
- Że mnie tak całowałeś? - zapytałam dla pewności, a on pokiwał głową. - Oczywiście, że nie! A zwłaszcza w towarzystwie moich znajomych – posłałam mu promienny uśmiech.
Stanęliśmy przed moją klasą i znów się pocałowaliśmy, ale tym razem spokojniej.
- Do zobaczenia później - odezwał się chłopak i klepnął mnie w tyłek, śmiejąc się przy tym.
- Jesteś zbyt pobudzony - udawałam obrażoną stojąc w progu. Kątem oka widziałam, że nauczyciela jeszcze nie ma i, że kilka osób, a raczej chłopaków, się temu przyglądało, łącznie z Liamem.
- Wiem, że sobie z tym poradzisz – uśmiechnął się kusząco. - To tylko radość.
- Wieżę, że tak jest – podeszłam do niego, musnęłam jego wargi swoimi i weszłam do klasy zająć swoje miejsce.
Trzeba go będzie bardziej pobudzić, żeby cały czas był taki jak teraz. I nawet wiem jak...

Kiedy lekcja dobiegła końca, jak zwykle udałam się do swojej szafki, przy której czekał już na mnie Alex. Odłożyłam książki i spojrzałam na niego. Uznałam, że czas mu powiedzieć.
- Muszę ci coś powiedzieć, tylko nie zrozum mnie źle...
- Mam się bać? - zapytał z uśmiechem. Oby mu ten humor został.
- Raczej nie. Nie wiem jak to powiedzieć... - skrzywiłam się.
- Normalnie.
- Okej. Tylko nie zrozum mnie źle. Nie chcę z tobą zerwać. Chodzi o to, że... Ostatnio wiele się działo i... Potrzebuję trochę luzu.
- Co masz przez to na myśli? - spoważniał.
- Chodzi o to, że przez cały tydzień ktoś nade mną siedział i byłam od tego kogoś uzależniona. Muszę mieć trochę swobody no i... chcę się na kimś zemścić, a do tego potrzebuję zarówno ciebie jak i twojego braku. Rozumiesz?
- Chcesz żebyśmy byli w wolnym związku... - podsumował.
- Tak, dokładnie to miałam na myśli.
- Zgadzasz się?
- Sam nie wiem...
- To teoretycznie nie będzie się różnic od tego co jest teraz. Będę do twojej dyspozycji w każdej możliwej chwili i ty w mojej, w ramach przyzwoitości. Jednak jeśli zobaczysz, że coś robię lub jeśli będę z kimś innym, nie będziesz wnikał w to co robiłam...
- Czyli mam być obojętny, gdy będziesz przyprawiać mnie o rogi?
- Nie będę cię zdradzać! Muszę się na kimś odegrać i żeby to się udało, muszę mieć swobodę działania. Proszę, spróbuj zrozumieć...
- Postaram się - westchnął.
- Czyli... Zgadzasz się? - zapytałam z nadzieją.
- Tak - przytaknął, a ja nie wytrzymałam i rzuciłam się na niego złączając nasze usta w pocałunku.
- Jesteś cudowny - zaśmiałam się. - Myślałam, że się nie zgodzisz...
- Dla ciebie jestem w stanie zrobić wszystko.
Znów się pocałowaliśmy i już byłam pewna, że mi się uda. Alex jest boski, ale... nie sądzę bym zdołała zapomnieć o Liamie... przynajmniej tak szybko. Liczę, że Alex mi w tym pomoże.
- Tak na marginesie. Teraz mieszkam z chłopakami i... powiedzieli, że nie mogę nigdzie wychodzić, ale zgodzili się byś mógł do mnie przychodzić kiedy tylko będziesz chciał - posłałam mu uśmiech, a on go oddał.

- Z przyjemnością skorzystam z tego pozwolenia - musnął moje usta.
Tak, Liam będzie zazdrosny.
Przez kolejne lekcje nic się nie działo. Chemię jakoś przetrwałam, niestety w towarzystwie Liama, ale na szczęście nie musieliśmy pracować w parach i mogłam się do niego nie odzywać. Jeśli chodzi o WF, to całą lekcję przesiedziałam na trybunach, ponieważ moja lekarka zdecydowała, że na razie wysiłek fizyczny jest dla mnie nie wskazany i napisała mi z niego zwolnienie. Tak, więc przez najbliższy czas będę się tam na maksa nudzić. Dobrze, że przynajmniej Alex ma teraz historię i może ze mną pisać pod ławką. Farcik.
Kiedy lekcja się skończyła, udałam się do stołówki, gdzie przy naszym stoliku byli już prawie wszyscy łącznie z Alexem. Przywitałam się z nim buziakiem i usiadłam obok niego. Chłopak objął mnie ramieniem, a ja się w niego wtuliłam.
- Czemu się nie odzywałaś? Miałaś nam się meldować – odezwał się z wyrzutem Louis.
- Oj daj spokój. Liam widział mnie na każdej lekcji, a przerwy spędzałam z Alexem, możesz go zapytać – posłałam mu niewinny uśmieszek.
- To prawda, była ze mną – pocałował mnie w czubek głowy.
- To nie zmienia faktu, że powinnaś mnie posłuchać – obruszył się.
- W takim razie zmieńmy zasady? - zaproponowałam. - Może będę się tobie meldować podczas lunchu, a przez resztę czasu oko będzie miał na mnie Alex... No i Liam podczas lekcji – na to ostatnie się skrzywiłam.
- Okej – przytaknął. - Ale nie powiem żebym był z tego zadowolony.
- Przestań. Aż tak bardzo się nudzisz?
- Nie, jedynie się o ciebie troszczę. Jako, że Liam się do ciebie nie odzywa i z wzajemnością, wszystko spadło na mnie. Będziesz coś jadła, prawda?
- Tak, przecież byście mi nie odpuścili – wywróciłam oczami.
- To dobrze – uśmiechnął się i chyba to już był koniec naszej rozmowy.
- On się o ciebie martwi – usłyszałam cichy szept Alexa.
- Louis? Jest moim przyjacielem, więc się troszczy o mnie – odszepnęłam.
- Mam na myśli Liama – spojrzałam na niego zaskoczona, po czym rozejrzałam się i dostrzegłam, że Payne się do nas dosiadł i, że zerka w naszą stronę.
- Wydaje ci się. Nie zależy mu...
- Zależy, ale nie umie ci tego pokazać... Co w sumie mi się podoba. Dzięki temu jesteś ze mną.
- Masz rację – uśmiechnęłam się. - A właśnie. Dziś rano miałam wrażenie, że chciałeś mu pokazać, że jestem twoja.
- A jesteś? - drażnił się ze mną.
- Jestem – musnęłam jego usta.
- I... tak, chciałem mu to pokazać.
- To bardzo dobrze – uśmiechnęłam się. - Możesz to robić tak często jak tylko chcesz.
- Na przykład teraz? - upewnił się.
- Owszem – uśmiechnęłam się i zaczęliśmy się całować, a jego ręce zjechały na mój tyłek.
- Ma to swojej plusy – szepnął mi w usta i lekko ścisnął moje pośladki.
- Też tak myślę – przygryzłam jego wargę.




Cześć :D
Dawno nic tu nie wstawiałam, no ale wiedzieliście, że tak będzie. Mam nadzieję, że się nie zawiedliście na mnie i, że rozdział się wam spodoba. No i jeśli nie za bardzo załapaliście o co chodzi w tym rozdziale, to śmiało piszcie, a ja wam wyjaśnię.

Kolejny rozdział powinnam dodać za tydzień, ale jak zwykle nic nie obiecuję.
Chciałam wam jeszcze serdecznie podziękować za komentarze oraz wejścia na moje blogi i przeprosić za tak krótki rozdział... Nie wiedziałam co mogę tu jeszcze napisać.

10 KOMENTARZY=NOWY ROZDZIAŁ
PS. Na 2 bloga rozdział dodam nie wiem kiedy, ale mam nadzieję, że niedługo. Chwilowo mam blokadę jeśli chodzi o tamtą historię.

Kontakt:
Twitter: @Love_Paula1D
GG: 7534371 (piszcie nawet jeśli jestem na 'nie przeszkadzać' bądź 'niedostępny')

Całuski xx

niedziela, 14 kwietnia 2013

Rozdział 46

Nareszcie się wyspałam. Szpitalne łóżko nie należy do najwygodniejszych, więc może dlatego spałam kamień? Możliwe. Niechętnie wstałam z łóżka, związałam włosy w luźnego koka i z nadzieją, że nikogo nie zastanę, zeszłam na dół. Jest 10, więc może nikogo nie będzie... Jednak się pomyliłam. Wszyscy byli w kuchni i na szczęście mnie nie zauważyli. Chciałam już wrócić na górę by się jakoś ogarnąć, gdy dostrzegł mnie Liam.
- Hej Paula. Chodź tu do nas – uśmiechnął się.
Niechętnie weszłam do kuchni.
- Boże! Jaka ty jesteś chuda – wytrzeszczył oczy Harry.
Wiedziałam, że tak będzie. Na moją piżamę składa się obcisła bluzeczka na cienkie ramiączka oraz długie kraciaste spodnie, a to wszystko w odcieniach szarości, czerni i czerwieni. W tym stroju bardzo widać jak schudłam...
Spuściłam głowę i już miałam wychodzić, ale Liam mnie zatrzymał.
- Co chcesz zjeść? - zapytał z poważną miną, patrząc mi w oczy.
- Tak naprawdę to nic, ale wiem, że coś wymyślisz – posłałam mu lekki uśmiech.
- Musisz jeść i musisz tego chcieć – upomniał mnie.
- Wiem, ale nie sądzę bym prędko rano stawała się głodna...
- Naleśniki? - zapytał olewając moją wypowiedź.
Przytaknęłam i usadowiłam się przy stole, gdzie siedzieli pozostali.
- Chyba musisz spędzić kilka dni z Niallem – stwierdził Louis. - On ci pomoże przytyć.
- Przecież ja tak dużo nie jem! - zaprzeczył blondasek.
- Nie, wcale – zaśmiała się pozostała trójka.
- Odpuśćcie – skrzywił się Liam patrząc na mnie.
W jego oczach malował się smutek. O nie...
- Już to przerabialiśmy – mruknęłam do niego. Doskonale wie co mam na myśli. - To nie twoja wina.
- Taa – mruknął, przytakując mi.
Wiem, że się o to obwinia, a nie powinien. Może prawda, to przez niego byłam smutna i w sumie, to dlatego jadałam coraz mniej, ale nie chcę by się o to obwiniał... Tak nie musi być. Kiedy wrócimy do siebie, wszystko wróci do normy i oboje będziemy szczęśliwi.
Zjadłam swojego naleśnika, mimo iż Liam zmuszał mnie do zjedzenia większej ilości, i udałam się do swojego pokoju. Kiedy się już w nim znalazłam, usiadłam na łóżku i zaczęłam się zastanawiać, co mogę robić aż do wieczora. Moje przemyślenia przerwał dzwoniący telefon.
- Halo? - przyłożyłam telefon do ucha.
- Paula? - usłyszałam głos Alexa. - Możemy się spotkać? Chciałbym z tobą porozmawiać...
- Mogłeś przyjść do szpitala... - rzuciłam zniesmaczona.
Wielokrotnie mówił mi, że mnie kocha, a nawet nie wpadł na chwilę.
- To nie jest rozmowa na telefon. Proszę, spotkajmy się...
- No dobrze, ale nie wiem czy mi się uda... Chłopaki są strasznie opiekuńczy.
- Postaraj się... Za 2 godziny w Starbucksie, tam gdzie zawsze?
- Okej. Zobaczę co da się zrobić.
- Już się nie mogę doczekać... Tęskniłem.
- Pa – rozłączyłam się.
Jestem przekonana, że trzeba będzie strasznie długo przekonywać chłopaków, by mnie puścili, ale może się uda?
Postanowiłam, że najpierw się wyszykuję, a dopiero potem powiem im o swoich planach. Udałam się do łazienki by wziąć prysznic. Ubrana w czarną, koronkową bieliznę, zrobiłam makijaż, czyli pomalowałam rzęsy tuszem, zrobiłam cienkie kreski czarną kredką, nałożyłam odrobinę pudru na twarz oraz różu na policzki i usta musnęłam błyszczykiem, i wzięłam się za układanie włosów. Postanowiłam zostawić je rozpuszczone, tak by falami opadały na moje ramiona oraz plecy. Następnie zaczęłam przeglądać zawartość szafy i zdecydowałam się, że założę sukienkę przed kolana, bez ramiączek, w malachitowo-czarną kratę z ćwiekami na biuście. Do sukienki wybrałam czarne szpilki oraz czarną kopertówkę, do której wsadziłam telefon oraz inne niezbędne rzeczy. Przejrzałam się jeszcze w lustrze i zeszłam na dół. Całe szykowanie się zajęło mi godzinkę. Dobrze, że umówiłam się z Alexem z 2 godzinnym uprzedzeniem. Wiem, że przekonywanie chłopaków trochę zajmie...
- Długo cię nie był... WOW – odezwał się Harry.
- Hej – uśmiechnęłam się. - Co myślicie? - okręciłam się wokół własnej osi.
- Wyglądasz bajecznie – odezwał się Louis.
- Cudownie – stwierdził Zayn.
- Smakowicie – przytaknął Niall.
- Liam, a ty co myślisz? - uśmiechnęłam się do niego prowokacyjnie.
- Idealnie. Jak zawsze wyglądasz idealnie – uważnie się we mnie wpatrywał.
- Dokąd się wybierasz, że się tak wystroiłaś? - zapytał Lou.
- No właśnie... Umówiłam się? - zapytałam niepewnie.
- Nie wiem czy możesz iść sama – stwierdził Zayn.
- Oj odpuście, okej? Nie jestem dzieckiem. Wrócę na noc – wywróciłam oczami.
- Z kim idziesz? - zapytał Harry.
- Z Alexem... - przymrużyłam oczy. Wiem, że nie za bardzo za nim przepadają.
- Chyba sobie żartujesz – podniósł głos Louis. - Nie zostawimy cię samej z nim. To wszystko przez niego!
- Wcale nie – mruknęłam. - Zresztą mam to gdzieś. Przyszłam się was zapytać, czy uważanie, że mu się spodoba, a nie by pytać was o zgodę.
- Nie wydaje mi się by to był dobry pomysł – dodał Zayn.
- Ej, ja z nim chcę tylko pogadać! Liam, powiedz coś – warknęłam na bruneta, który wydawał się być nieobecny.
- Niech robi co chce – mruknął obojętnie. - Ja muszę lecieć – wstał z kanapy.
- A ty dokąd? - zaciekawił się Niall.
- Umówiłem się z Aurore. Nie czekajcie na mnie. Nie wiem kiedy wrócę – posłał chłopakom lekki uśmiech, po czym wyszedł z domu, nawet na mnie nie patrząc.
- Uu... Pewnie nie wróci na noc – zaśmiał się Harry i dostał za to od Louisa po głowie.
Nie mogę uwierzyć... Jaki z Liama kretyn. Jak on tak śmie? Najpierw mi obiecuje, że po powrocie ze szpitala, będę mogła zadecydować czy coś będzie między nami, czy nie, a teraz sam zadecydował.
- Wychodzę. Dam wam znać jak już będę na miejscu i o której planuję wrócić żebyście się nie martwili, pasuje? - spojrzałam na wpatrujące się we mnie z napięciem miny.
- Tak – przytaknęli.
- Weź jakieś okrycie – zawołał Louis, gdy już miałam wychodzić.
Wzięłam, więc czarną skórę i wyszłam z domu. Zostało mi jakieś 40 minut, więc postanowiłam, że się przejdę. Kiedy znalazłam się już na miejscu, wysłałam esemesa chłopakom, że już dotarłam na miejsce, i zaczęłam się rozglądać, aż w końcu mój wzrok padł na siedzącego przy stoliku Alexa. Podeszłam do niego i usiadłam naprzeciwko chłopaka.
- Hej – przywitałam się.
- Hej. Tęskniłem za tobą – posłał mi promienny uśmiech. - Jak się czujesz?
- Jak widać lepiej, skoro wypisali mnie ze szpitala – mruknęłam.
- Masz rację... Jesteś na mnie zła? - zapytał niepewnie.
- A dlaczego mam nie być? Zerwałeś ze mną bez powodu i jeszcze mnie nie odwiedziłeś w szpitalu! A potrzebowałam towarzystwa...
- Tak, wiem... Tyle, że ja chciałem cię odwiedzić, ale twoi przyjaciele mi nie pozwolili – zrobił smutną minkę.
- O czym ty mówisz?
- Zaczepiłem ich raz w szkole by zapytać czy wszystko z tobą okej, a oni powiedzieli, że to nie mój biznes i, że mam się z tobą nie kontaktować. Próbowałem się do ciebie dodzwonić, ale miałaś wyłączony telefon.
- Tak, Liam mówił, że nie będzie mi potrzebny w szpitalu, więc go wyłączył i zostawił w domu. Ja... nie wiedziałam...
- Wiem. Może mieli racje nie chcąc bym miał z tobą kontakt. Zostawiłem cię samą i...
- To nie przez ciebie trafiłam do szpitala. Ani przez Liama. Niech to do was w końcu dotrze. Zasłużyłam sobie na to i koniec gadania.
- Okej – uśmiechnął się lekko. - Mam do ciebie pytanie, tylko nie reaguj zbyt nachalnie – przytaknęłam. - Czy jest szansa, że do mnie wrócisz?
Zaskoczył mnie tym pytaniem, nie powiem. Co ja mam zrobić? Miałam wrócić do Liama... tyle, że on wybrał Aurore.
- Nie wiem – przyznałam.
- Nie wróciłaś do Liama, prawda? - zapytał z nadzieją.
- Nie – zasmuciłam się.
- Ale na to liczyłaś – to nie było pytanie.
- Alex, zrozum. Ja go kocham i... chciałam mu wybaczyć, ale on jak zwykle spartolił.
- Może mu nie zależy. Gdyby było inaczej, robiłby wszystko byś do niego wróciła. Ja jestem w stanie o ciebie walczyć.
- Zależy... a raczej zależało mu... Kurcze, nie wiem co mam zrobić. Muszę pomyśleć...
- Rozumiem. Pamiętaj jednak, że się nie poddam. Kocham cię.
- Wiem – uśmiechnęłam się.
Po tej męczącej rozmowie, zmieniliśmy temat. Alex opowiadał mi co działo się w szkole, a ja o tym jak bardzo nudziłam się w szpitalu. Chłopak mówił, że często do szkoły przychodziły jakieś Directioners z prośbą przekazania mi życzeń, do niego, jak i do moich znajomych. Nie sądziłam, że wiedzą gdzie chodzę do szkoły... Podczas całej rozmowy, rozmyślałam o tym, jak to rozegrać. Kiedy byłam w szpitalu, Liam mówił mi jak bardzo mnie kocha i chce żebym dała mu drugą szansę, a teraz... mizia się gdzieś ze swoją czirlidereczką. Żałosny jest. Nie wiem czy jestem w stanie mu zaufać... Ale jednego jestem pewna. Nie pozwolę mu się tak traktować. Kiedy chodziłam z Alexem, podchodził mnie na różne sposoby, i się mu poddałam, jednak teraz tak nie będzie.
W trakcie rozmowy, zadzwonił do mnie Louis, że powinnam już wracać. Alex zaproponował, że mnie odprowadzi. Nie chcąc się z nim kłócić, zgodziłam się. Gdy znaleźliśmy się już przed domem chłopaków, Alex chciał odejść, ale go zatrzymałam.
- Wiesz... Myślałam trochę nad tym wszystkim – zaczęłam niepewnie.
- I? Co zadecydowałaś? - zapytał ze zniecierpliwieniem.
- Liam mnie zranił, i to nie raz, ale mu wybaczyłam. Zmarnował jednak drugą szansę...
- Czyli wybierasz mnie? - zapytał dla pewności.
- Nim odpowiem, muszę ci coś wyznać. Nie wiem czy będziesz chciał ze mną być, gdy się dowiesz.
- Sprawdźmy – posłał mi pokrzepiający uśmiech.
- Zdradziłam cię – przymrużyłam oczy.
- Co? - zapytał zaskoczony i jakby nie zrozumiał.
- Na balu, w pokoju nauczycielskim. To dlatego zachowywałam się dziwnie. Nie miałam serca ci o tym powiedzieć, więc zaczęłam cię olewać.
- Nie wierzę – wyszeptał.
- Wiem, że to żadna wymówka, ale... byłam pijana no i wzięłam coś przed balem. Dodatkowo Liam mnie prowokował, a wiesz, że go także kocham... Nie umiałam się oprzeć. Więc teoretycznie to słusznie zrobiłeś zrywając ze mną.
- Czyli to przez niego trafiłaś do szpitala? Przez Liama?
- Nie! - zaprzeczyłam od razu. - To była moja wina. Poczułam się strasznie z myślą, że zrobiłam ci to, co zrobił mi Liam i Maciek. Zrozumiałam, że jestem taka sama jak oni... Przepraszam...
- Nie mogę uwierzyć, że to zrobiłaś...
- Ja też nie – westchnęłam. - Popełniłam błąd i... zrozumiem jeśli to dla ciebie zbyt wiele i mi nie wybaczysz...
- Ja... nie mogę – skrzywił się, po czym wyciągnął rękę z mojej i zaczął iść w drogę powrotną.
Spuściłam głowę i weszłam na posesję One Direction.
- Walić to – usłyszałam głos Alexa, więc się odwróciłam i już po chwili staliśmy całując się na środku podjazdu chłopaków.
- Czyli... wybaczasz mi zdradę? - zapytałam dla pewności, gdy się od siebie odsunęliśmy.
- Tak – uśmiechnął się i musnął moje usta. - A ty zgadzasz się do mnie wrócić?
- Tak – uśmiechnęłam się promiennie i znów złączyłam nasze usta w pocałunku.
Kiedy skończyliśmy się całować, pożegnaliśmy się i wróciłam do domu. W progu dostrzegłam, że Zayn, Louis, Harry i Niall siedzą w kuchni i udają, że coś robią. Czyżby mnie podglądali?
- Wróciłam – posłałam im uśmiech, jak gdyby, nigdy, nic.
- Hej – przywitał się Louis. - Jadłaś coś?
- Nie – uśmiechnęłam się niewinnie.
- A jesteś głodna?
- Raczej nie, ale skoro się tak upominasz, to mogę coś zjeść.
- To dobrze – uśmiechnął się i podał mi obiad.
Zdjęłam kurtkę oraz buty, i usiadłam przy stole.
- Jak tam randka? - zapytał Harry.
- To nie była randka – wywróciłam oczami. - Alex chciał jedynie porozmawiać.
- Widzieliśmy – wystawił mi język.
- Mniejsza o to. Dlaczego nie pozwoliliście mu mnie odwiedzić?
- Uznaliśmy, że tak będzie najlepiej – odezwał się Niall.
- Następnym razem zapytajcie mnie o zdanie.
- Wróciliście do siebie? - zapytał Zayn.
- Tak i dla waszej informacji, powiedziałam mu, że go zdradziłam z Liamem. A jako, że raczej nie wiecie, to zrobiliśmy to na balu.
- Po co nam o tym mówisz? - zainteresował się Louis.
- Ponieważ chcę żebyście wiedzieli, że to Liam spowodował, że to się stało i między innymi dlatego trafiłam do szpitala oraz, że nie zamierzam wybaczyć Liamowi i nie będę się z nim nawet przyjaźnić.
Odstawiłam w połowie pełny talerz i udałam się do swojego pokoju. Może i zachowałam się dziecinnie, ale to już zaczęło mnie drażnić. Liam mnie wystawił i... to boli. Nie mogę pozwolić by znów mi namieszał w głowie. Tym razem się nie dam i zrobię wszystko by cierpiał na myśl, że nie będzie mnie miał.



Heja :D
Wiem, że nie tego się spodziewaliście, ale ostrzegałam, że Alex wróci i, że coś się stanie. Liam i Paula źle się zrozumieli i przez to znów się od siebie oddalili, ale... jeszcze się będzie dużo dziać i może coś się zmieni...?
No poza faktem, że pewnie będziecie na mnie źle, mam nadzieję, że rozdział się wam spodobał i, że będziecie komentować.
NOWY ROZDZIAŁ dodam za 2 tygodnie, bo mam za tydzień egzaminy i muszę się do nich trochę przygotować i czekam na KOMENATARZE.
10 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ

Jeśli chodzi o mojego drugiego bloga, to raczej jutro nie dodam nowego rozdziału, ale postaram się to jakoś naprawić w tygodniu. Mam teraz niezłe urwanie głowy i nie nadążam. Dlatego bądźcie czujni.
Jeszcze chciałabym dodać, że bardzo wam dziękuję za wejścia oraz za komentarze xx

Kontakt:
Twitter: @Love_Paula1D
GG: 7534371

Całuski xx

piątek, 5 kwietnia 2013

Rozdział 45

Mam już dosyć tego szpitala, bo ile można? To już tydzień. Tydzień męczarni. Po pierwsze, nie mogę wyjść z sali sama oraz powiadomienia pielęgniarki, że wychodzę. Po drugie nie pozwalają mi palić, chociaż i tak to robię gdy tylko Zayn przychodzi... no dobra, raz nie wypaliło, wtedy ubłagałam Liama, by załatwił mi fajki oraz poszedł ze mną. Nie był za bardzo skłonny się zgodzić, bo nie lubi jak palę, ale uległ. I tak powinien się cieszyć, bo muszę ograniczać, co mnie strasznie denerwuje. Kolejnym przekleństwem jest to, że muszę jeść jakieś dupne, bogate w coś tam posiłki i to przy nadzorze. Przez pierwsze 2 dni był to psycholog, ale udało mi się namówić lekarzy, że jest on zbyteczny i teraz Liam mnie pilnuje. Uznałam, że to bez sensu, no i jem te posiłki. Często zdarza mi się, że mam ochotę to wszystko zwymiotować, ale mi nie pozwalają. Dodatkowo co jakiś czas podłączają mi kroplówki, które mają mnie nawadniać oraz dokarmiać. Lekarze twierdzą, że mogliby mnie trzymać tylko na kroplówkach gdybym nie chciała jeść, ale są zmuszeni nauczyć mnie od nowa jeść. Ja nie wiem po co to wszystko. Mogliby mnie wypuścić do domu i miałabym święty spokój, albo przynajmniej określić się kiedy mnie wypuszczą, a nie, nic mi nie mówią. Jedynie Liam coś tam się trochę orientuje, ale nie chce mi powiedzieć, a próbowałam już chyba wszystkiego. Starałam się wpłynąć na jego miłość do mnie, a nawet na jego krocze, ale nawet to nie działa. Dlatego też muszę się zachowywać dobrze, ale nie zawsze tak jest. Odkąd wygoniłam Liama z mojej sali na noc, mogę wtedy się pozbywać ciążących mi posiłków. Trudno jest mi się przerzucić z jednego posiłku lub ich braku, na 3 posiłki dziennie. To przesada! Mam tego wszystkiego po dziurki w nosie. Jest tu tak niesamowicie nudno, że pewnie gdyby nie towarzystwo Liama, pewnie bym umarła z nudów.
Liam... Odkąd trafiłam do szpitala, nie opuszcza mnie na krok. Siedzi ze mną całymi dniami, a czasami gdy nie uda mi się go wyrzucić, to też nocami. Za każdym razem próbuję go namówić by poszedł do szkoły i zostawił mnie samą lub zamienił się z kimś, ale on jest niewyobrażanie uparty. Rozmawiał nawet z Paul'em i załatwił sobie zwolnienie z zajęć na tak długo jak tu będę. Liam z jednej strony jest cudowny, ale z drugiej uciążliwy. Chodzi za mną wszędzie, pilnuje mnie oraz na nic mi nie pozwala. Moją jedyną rozrywką w jego towarzystwie jest rozmawianie z nim lub całowanie się. Żeby nie było, nie narzekam, podoba mi się to, a zwłaszcza to drugie. Mam ochotę mu powiedzieć, że chcę dać mu tą drugą szansę, ale on upiera się, że mam zadecydować dopiero po powrocie do domu. Trochę mi z tym ciężko, ale przynajmniej pozwala mi da drobne zbliżenia... Ale koniec już o nim. Moją inną rozrywką w szpitalu, poza Liamem, są odwiedziny pozostałej ferajny. Przyjeżdżają codziennie po szkole i siedzą z nami godzinkę lub dwie... Czasami udaje nam się wtedy namówić Liama by jechał do domu, ale ciężko go złamać... W sumie także ze względu na niego mam ochotę wrócić do domu. Będzie mógł się wtedy porządnie wyspać, odpocząć oraz będę mogła mu powiedzieć co postanowiłam.
- O czym tak intensywnie myślisz? - zapytał gładząc mnie po policzku.
- Szczerze? O tym, że chcę już wrócić do domu. Mam dosyć tego miejsca... - westchnęłam.
- Wiem, ale nic na to nie poradzisz. Lekarze decydują o twoim wypisie – uśmiechnął się pocieszająco.
- Taa, chyba dzisiaj sobie z nimi porozmawiam jak przyjdą na wieczorny obchód. Powinni mnie wypuścić. Czuję się lepiej, jestem grzeczna, jem co chcą i nawet tego nie zwracam aż tak często. Czuję się mocno nawodniona oraz mam ochotę się napić czegoś mocniejszego, ale tego im nie powiem.
- A sądzisz, że jak wrócisz do domu to ci na to pozwolimy? Pamiętaj, że będziesz z nami mieszkać. Nie będzie tak łatwo...
- Oj no weź. Mogę pić alkohol! Poza tym wisicie mi urodzinowe przyjęcie, a nie wyobrażam go sobie bez procentów.
- Zmieniłaś się – szepnął cicho patrząc mi w oczy.
- Zawsze taka byłam, ale nie było ci dane mnie takiej poznać... Rozmawiałeś o tym z Martyną? - zapytałam niepewnie. Nie chcę by wiedział...
- Próbowałem, ale nie chciała mi nic powiedzieć. Ona nie twierdzi, że kiedyś taka byłaś...
- Byłam, ale ona też mnie takiej nie widziała... Wtedy się nie widywałyśmy.
- Kiedy się to wszystko działo?
- To było przed Maćkiem, a jak wiesz od Julki, chodziłam z nim 3 lata...
- Czyli... miałaś wtedy 16 lat?
- Raczej 14, może 15. To trwało z... jakiś czas...
- Czemu udzielasz tak skąpych oraz niedokładnych informacji?
- Liam, mówiłam ci, to zamknięty temat. Razem z Martyną uznałyśmy, że nie będziemy do tego wracać. Ona wie o prawie wszystkim i ci nie powie, tak jak i ja. Nie naciskaj.
- Kiedy ja chcę wiedzieć!
- Odpuść... Może ci kiedyś powiem, ale nic nie obiecuję... - spojrzałam mu głęboko w oczy i zobaczyłam iskierkę, która oznacza, że ma pomysł, mnie nie przechytrzy. - Nawet jeśli mnie upijesz, to ci nie powiem – pokręciłam rozdrażniona głową.
- Skąd wiedziałaś, że o tym myślałem – uniósł jedną brew do góry.
- Bo cię znam oraz ubiegając twoje pytanie, jestem pewne, że ci tego nie powiem, nie ma bata. Nie ma nic czym mógłbyś mnie nafaszerować bym ci powiedziała, a doskonale wiem, że nie śmiesz się posunąć aż tak daleko. Sorki. Albo powiem ci to w pełni świadoma, albo się nie dowiesz.
- Dobra jesteś – uśmiechnął się i zaczął całować wewnętrzną stronę mojej dłoni.
- Liam... nie złamiesz mnie. Choćbyś mi zrobił najlepszą minetkę na świecie lub doprowadził do najlepszego orgazmu jaki ktokolwiek mógłby mieć, to i tak ci nie powiem. Nie ma szans.
- Dlaczego uważasz, że właśnie do tego dążę?
- Już ci mówiłam, znam cię, ale jeśli chcesz spróbować mnie zmusić pod tym kątem, to masz ode mnie zielone światło – uśmiechnęłam się. - Skorzystam na tym, ale ty niestety nic nie dostaniesz w zamian... No może poza dobrym seksem.
- Jesteś taka otwarta... - wymruczał. - Mam ochotę zabrać cię do domu i dowiedzieć się co postanowiłaś.
- To czemu nie pozwalasz mi teraz zadecydować? - zapytałam z nadzieją.
- Ponieważ kiedy się obudziłaś, poprosiłaś mnie o cierpliwość oraz o czas...
- No i dostałam dużo czasu!
- Tak, ale powiedziałaś też, że nie możesz tu myśleć i dopiero w domu dasz mi odpowiedź... Zamierzam dotrzymać słowa.
- Jesteś wredny wiesz? A co jeśli teraz jestem za, a przez twoje zachowanie zmienię zdanie?
- Cóż, to będzie oznaczało, że gdybyś się od razu zgodziła, to by nam nie wyszło.
- A jeśli teraz jestem na nie i to co robisz, czyli to pieszczenie mi przeszkadza?
- Zawsze możesz odmówić, do niczego cię nie zmuszam – wzruszył ramionami i przestał pieścić moją rękę.
- Nie mówiłam, że chcę żebyś przestał – wymruczałam.
- A ja nie mówiłem, że chcę kontynuować – przygryzł wargę.
- Drażnisz się ze mną. Jeśli chodzi ci o tamto, to ci nie powiem, choćbyś nie wiem jak, a raczej wiem, mnie torturował.
- O, czemu tym razem nie wymieniasz tych tortur?
- Bo nie chcę ci podpowiadać... Niektóre są okrutne...
- Skąd ty masz takie doświadczenie w tych sprawach?
- Dział zamknięty – wzruszyłam ramionami.
- Dlaczego nie chcesz mi nic powiedzieć?
- Nie sądzę byś był na to gotowy. Tobie się może wydawać, że za bardzo wyolbrzymiam, ale to naprawdę nie są dobre wspomnienia. Zawdzięczam wszystko swojej przeszłości i tamtym wydarzeniom, ale miałam bardzo poważne trudności by o tym zapomnieć. Jednym z uszczerbków na mojej psychice jest moja zmienność nastrojów oraz wyolbrzymianie smutku, bólu i innych tego typu emocji.
- Kocham twoją zmienność nastrojów – zaczął mnie głaskać po ręce.
- Okej, tak ci się wydaje. Czasami może i jest to fajne, jak ze smutnej zamieniam się w wesołą albo z poważnej w mega rozkojarzoną, ale... Może inaczej. Podoba ci się to jak z zrozpaczonej, na przykład po zerwaniu, zamieniam się w agresywną lub beznamiętną, taką bez emocji?
- Nie – szepnął.
- No właśnie. Wszystko ma drugie dno, Liam... Zawsze trzeba rozpatrywać wszystkie opcje.
- Jak tak o tym mówisz, to ma to sens. Nie myślałem o tych zmianach nastroju. Przepraszam...
- Nic się nie stało. Nie rozmawiajmy o tym okej? - w odpowiedzi przytaknął. - A pocałujesz mnie chociaż na przeprosiny? - zapytałam uśmiechając się cwaniacko. Podłapałam to od niego.
- Skoro sobie tego życzysz – uśmiechnął się, po czym mnie pocałował.
Starałam się pogłębić pocałunek, ale nie było mi to dane. Od razu się ode mnie odsunął przygryzając wargę.
- Czemu mi to robisz? - skrzywiłam się.
- Bo jesteś podłączona do kroplówki i w każdej chwili może przyjść pielęgniarka i sprawdzić czy dawka jest okej.
- A jeśli bym chciała iść do toalety?
- Zmuszony byłbym zawołać pielęgniarkę. Wiesz, że lekarz tak sobie zażyczył...
- Okej, a jeśli chciałabym się przejść?
- Nie wypuszczą cię z kroplówką na dwór!
- A korytarz? Lub do... restauracji? - ledwo to wydusiłam.
- Jesteś głodna? - zapytał z zaskoczeniem i nadzieją.
- Gdybym powiedziała, że jestem, to by mnie puścili?
- Na pewno przyszedłby lekarz i sam zdecydował. Więc jesteś głodna, czy nie?
- Nie – spuściłam głowę. - Chcę iść do łazienki... - zmieniłam temat.
- Poczekaj, zawołam siostrę – już chciał wstać, ale go zatrzymałam.
- Ale nie po to... Mam inne zamiary... - zaczęłam palcem jeździć po jego ręce.
- Jakie? - zapytał niepewnie.
- No wiesz... Takie związane z... tobą... - posłałam mu pełne pożądania spojrzenie.
- Nie ma mowy – zaśmiał się. - Dopóki masz podłączoną kroplówkę, nie tknę cię.
- Czyli jeśli już nie będę miała kroplówki to... pójdziesz, że mną do łazienki? - zapytałam z nadzieją.
- Paula, nie będziemy TEGO robić w szpitalu! - oburzył się.
- Dobra, ale możemy się popieścić...
- Co cię naszło?
- To całe rozmawianie o tym jak mógłbyś ze mnie wyciągnąć informacje, a raczej próbować oraz twoje drobne pieszczoty i wracanie wspomnieniami do tamtych czasów, spowodowało, że mam na ciebie ochotę.
- No nie wiem...
- Możemy się tylko po obściskiwać. Działasz na mnie negatywnie – burknęłam.
- Och, tak. Zmiana taktyki. Chcesz mnie wziąć pod włos, na litość. Myślałem, że przestałaś już prób dotarcia do mnie poprzez emocje.
- Bo to prawda. Tyle, że twoja niechęć powoduje, że nie mam już na nic ochoty. No poza papieroskiem...
- To jak przyjdzie Zayn, nie lubię gdy palisz.
- Wiem i to mnie drażni. Nie rozmawiam z tobą.
- Zobaczymy jak długo wytrzymasz... - stwierdził uśmiechając się.
- Wkurzasz mnie – skrzywiłam się.
- No, wytrzymałaś aż 5 sekund. Nie chciałem cię zdenerwować...
- Jesteś wredny. Wyjdź stąd i nie wracaj!
- Oj daj spokój. Jutro cię wypiszą i nie będziesz zmuszona do spędzania czasu tylko ze mną.
Uśmiechnęłam się szeroko i dopiero po chwili Liam zorientował się, że się wygadał.
- Kurde. Ty mała, podstępna, ale również seksowna diablico. Wpłynęłaś na mnie!
- To mój sprawdzony sposób. Na początku próbowałam na ciebie wpłynąć za pomocą emocji, ale nie wyszło. Potem wpływałam na ciebie od krocza, też nie wyszło, a teraz gdy to połączyłam, czyli najpierw cię zaciekawiłam, potem podnieciłam, a na końcu wprowadziłam cię w tryb opiekuńczego i troskliwego. To musiało zadziałać.
- Skąd pomysł, że się podnieciłem?
- Było widać w twoich oczach i gdybym tylko cię dotknęła, to byśmy nawet nie zdążyli dojść do łazienki. Co ja gadam. Nawet byś nie próbował. Zrobilibyśmy to tu.
- Jesteś tego pewna?
- Tak. Gdybym dalej ciągnęła rozmowę upierając się, że masz wyjść, zacząłbyś mnie całować, a dalej samo by poszło.
Patrzył na mnie z zamyśloną miną. Po chwili w jego oczach dostrzegłam iskierki. Coś kombinuje.
- Jak ty mnie dobrze znasz – wymruczał przygryzając wargę i jeżdżąc palcem wzdłuż mojej ręki.
- Ta taktyka na mnie nie zadziała. Sama ją wymyśliłam. Nie złamiesz mnie – powiedziałam obojętnie. - Ale jak mówiłam, możesz próbować wszystkiego.
- Nie lubię kiedy masz rację... - skrzywił się.
- Och, zawsze ją mam. Jestem geniuszem zła.
- Tak i boginią seksu – uśmiechnął się lubieżnie.
- Ach, czyli taką obrałeś taktykę. Chcesz wpłynąć na moją psychikę... Wiesz... Nie masz szans. Gdybyś chodź trochę pomyślał, to do tych słów dodałbyś jakieś podniecające muśnięcia mojej skóry, albo zacząłbyś dotykać siebie.
- Uważasz, że gdy facet się dotyka to jest to podniecające? - zapytał ewidentnie zaciekawiony.
- A czy gdybym ja się dotykała, to by cię to podnieciło? - odpowiedziałam pytaniem.
- No wiesz... raczej sam wolałbym cię dotykać... Chociaż to też pewnie by mi sprawiło przyjemność.
- Może kiedyś to sprawdzimy – uśmiechnęłam się.
- Już się nie mogę doczekać – oddał uśmiech, po czym się pochylił i mnie pocałował.
- Uważasz, że jestem seksowną diablicą? - zapytałam gdy się od siebie odsunęliśmy.
- Tak jakoś mi się powiedziało – wzruszył niby obojętnie ramionami.
- Tak samo jak to, że jestem boginią seksu?
- No wiesz... Jesteś modelką i jesteś bardzo pociągająca...
- Taa... A gdybym nie była modelką?
- Proszę cię. Twoja uroda oraz figura... to bombowa mieszanka – uśmiechnął się uwodzicielsko.
- Wow, ale jesteś płytki... - pokręciłam rozczarowana głową. Oczywiście tak nie uważam.
- Ej, bez takich. Pytałaś o wygląd. Masz również cudowną osobowość, choć skomplikowaną.
- Dobrze wiedzieć – uśmiechnęłam się. - Ciebie chyba nie muszę dowartościowywać, nie?
- Z chęcią posłucham co o mnie myślisz...
- Okej. Jesteś brzydki jak nie wiem co. W końcu tylko brzydcy ludzie mają tyle fanów – rzuciłam z ironią. - A twoja osobowość jest jeszcze gorsza. Jesteś niesamowicie wkurzający, oschły, nieczuły oraz bardzo obleśny.
- Ależ ci dzisiaj humor dopisuje – zaśmiał się. - To prawdziwy cud, że mimo tego, że jestem tak okropny, ty, ideał, zakochałaś się we mnie.
- Taa... Jak widać mam bardzo niskie wymagania – zaśmiałam się. - Ty jesteś idealny, nie ja – pokręciłam rozbawiona głową.
- Dla mnie jesteś idealna – skradł kolejny pocałunek z moich ust.
Kiedy się odsunął, skrzywiłam się, ale nie dlatego, że to zrobił, a dlatego, że zaczął mnie boleć brzuch.
- Coś się stało? - zapytał niepewnie Liam.
- Brzuch mnie boli. Która godzina? - zapytałam. Coś mi nie pasowało...
- Zbliża się szósta. Wezwać lekarza?
- Nie, zaraz będzie obchód.
- Okej. Bardzo boli? - zapytał z troską.
- Nie. Chyba jestem głodna...
- To dobrze – uśmiechnął się.
- Dlaczego nie podawali kolacji? - zapytałam.
Nie zdążył mi odpowiedzieć, bo do sali weszła dr. Blue. Spojrzałam na Liama, a w jego oczach świeciły się iskierki radości. Spodobała mu się czy jak?
- Witam, jak się dziś czujesz? - zapytała patrząc na moją kartę.
- Całkiem dobrze – posłałam jej uśmiech, nie spuszczając wzroku z Liama.
O co mu chodzi? Skąd ta radość?
- Brzuch ją boli? - posłał lekarce uśmiech w ogóle nie zwracając na mnie uwagi.
- Tak? - zapytała zaintrygowana. O co chodzi?
- Chyba jestem... głodna? - odpowiedziałam niepewnie.
Nie lubię o tym mówić. Czuję się wtedy grubo...
- I chciałabyś coś zjeść? - zapytała z nadzieją i wówczas Liam się do mnie odwrócił.
Od razu zorientował się, że się mu przygląda. Zmarszczył brwi i przechylił lekko głowę na bok. Zawstydzona spuściłam głowę i zaczęłam bawić się palcami, na których po chwili znalazła się ręka Liama. Spojrzałam na niego, a on się promiennie uśmiechał. Westchnęłam głęboko i spojrzałam na doktor Blue
- Tak – przytaknęłam.
- To bardzo dobrze. Zaraz przyślę pielęgniarkę z twoją kolacją. Liam, miałeś rację, że to zadziała – uśmiechnęła się do chłopaka.
- Czyli..? - zapytał uśmiechając się.
- Tak. Paula, jutro rano cię wypiszemy – posłała mi szczery uśmiech. - Chociaż... jeśli chcesz to mogę to zrobić nawet teraz. Oczywiście po tym jak zjesz.
- Jasne, że zjem kolacje. Bardzo chciałabym spać dziś w swoim łóżku.
- Dobrze. Załatwię wszystkie papierki, a ty jedź. Powinniście zorganizować sobie jakiś transport.
- Oczywiście – Liam uśmiechnął się szeroko nie spuszczając mnie z oka.
Doktor Blue opuściła moją salę ewidentnie zdając sobie sprawę z tego, że jest tu już zbyteczna.
- Czyli to był test? - zapytałam unosząc jedną brew do góry.
- Tak. Chcieli cię tu trzymać jeszcze z co najmniej tydzień. Od kilku dni strasznie narzekałaś, że chcesz już wrócić do domu, więc... Dogadałem się z doktor Blue. Nie chcę byś się tu męczyła.
- Jesteś słodki. Dziękuję – dałam mu buziaka w policzek.
Po chwili do sali weszła pielęgniarka z moim posiłkiem. Zajęłam się jedzeniem go, a w tym czasie Liam zaczął z kimś rozmawiać przez telefon.
Kiedy skończyłam jeść, Liam się do mnie przysiadł. Wie, że nie lubię gdy się patrzy jak jem. Podał mi moje ubrania, które nawiasem mówiąc Martyna mi przywiozła, kiedy się już obudziłam. W sumie to ją o to poprosiłam. Szpitalna piżama... nie jest za ładna ani wygodna, a sporo miałam tu spędzić nie wiadomo ile i to jeszcze z Liamem, to się zbuntowałam. Wzięłam od chłopaka strój, który dla mnie wybrał i udałam się do łazienki. Zanim zaczęłam jeść pielęgniarka odłączyła kroplówkę oraz wyjęła wenflon, dzięki czemu mogłam to zrobić bez problemów. Przebrałam się jak się okazało w czarne podarte rurki, czerwoną koszulę w czarną kratę oraz czarną koronkową bieliznę. Wyszłam z łazienki z rozpiętą naumyślnie koszulą, sięgnęłam po czerwone Conversy i wróciłam do łóżka. Usiadłam na nim, oparłam nogi o kolana siedzącego obok łóżka Liama i zaczęłam zakładać buty oraz wiązać sznurowadła, specjalnie się przy tym pochylając do przodu. Brunet nie odezwał się ani słowem, a zamiast tego bacznie przyglądał się mi i moim piersiom.
Kiedy skończyłam, wyprostowałam się, po czym zaczęłam zapinać koszulę od dołu, patrząc na Liama.
- Dlaczego mi to robisz? - zapytał patrząc mi w oczy.
- Bo nie wykorzystałeś okazji, a także dlatego, że spartaczyłeś i mnie straciłeś w przeszłości.
- Wiesz, że żałuję. Myślałem, że już o tym rozmawialiśmy. O tym i o tym – mruknął.
- Tak, tak. Idziemy? Mam już dość tego miejsca...
W odpowiedzi przytaknął, wstając z krzesła, wziął moją torbę i udaliśmy się do wyjścia z sali. Kiedy znaleźliśmy się w windzie, podał mi moją fioletową bluzę z kapturem.
- Załóż kaptur. Paul czeka z ochroną przy wyjściu – sam też zaczął zakładać swoją szarą bluzę.
- Po pierwsze bluza nie pasuje do tego stroju, a po drugie, po co ochrona?
- To nie ważne. Zapnij ją i nie będzie nic widać. Przed szpitalem od kilku dni czatują fani i nie wiadomo jak dużo ich teraz będzie, a jesteś jeszcze osłabiona.
- Po co one tu czatują? Przecież ty praktycznie stąd nie wychodzisz, więc nie wiadomo czy tu jesteś czy nie.
- One są tu dla ciebie – odpowiedział, a ja wybałuszyłam oczy, gdy wychodziliśmy z windy. - Nie wiem skąd, ale nasi fani, dowiedzieli się, że tu jesteś i chcieli się życzyć ci szybkiego powrotu do zdrowia.
- I nie powiedziałeś mi o tym wcześnie, bo?
- Bo oni... chcą żebyśmy do siebie wrócili... No wiesz, Piam...
- Czyli są tu dla ciebie – westchnęłam. - Kamień z serca. Nie chcę mieć fanów. Niczym sobie na to nie zasłużyłam.
Nic nie powiedział. Wiem, że nie wie co powiedzieć. Nie może mi ani przytaknąć, ani zaprzeczyć... Szanuję to. Posłusznie założyłam kaptur i ruszyliśmy w kierunku drzwi. Brunet złapał mnie za rękę i wyszliśmy przed szpital od razu ruszając ku samochodowi. Faktycznie było całkiem sporo osób przed szpitalem, a wszyscy to fani One Direction, z transparentami typu: „Szybkiego powrotu do zdrowia, Paula” czy „Kochamy cię, zdrowiej”. Nie powiem, miło mi się zrobiło na zdjęciu. Słyszałam, że czasami fanki nie lubią wybranek lub przyjaciółek chłopaków i je hejtują, a tu taka miła niespodzianka. Pouśmiechałam się do kilku fanek, które piszczały i krzyczały „Piam” i tym podobne, oraz chciały się do nas dostać, ale ochrona nas pilnowała. Kiedy znaleźliśmy się już w busie, od razu ruszyliśmy do domu chłopców, który miał znów być również moim domem... na jakiś czas. Na miejscu byliśmy całkiem szybko. Na wejściu wszyscy, najwidoczniej uprzedzeni przez Liama, rzucili się na mnie.
- Nareszcie w domu – westchnęłam, gdy przestali mnie przytulać.
- Wszystko okej? - zapytał Liam bacznie mi się przyglądając. - Dobrze się czujesz?
- Tak, nie panikuj. Przeszłam tyle co z mojej sali do auta i z auta tutaj. Resztę trasy siedziałam. To mnie na pewno nie zmęczy.
- Martwię się po prostu – wzruszył ramionami i uśmiechnął się lekko.
- Nie musisz. Coś takiego mnie nie zmęczy, zwłaszcza, że w poniedziałek zamierzam iść do szkoły... I nim mi zaprzeczysz, doktor Blue się zgodziła.
- Nie chcę się z tobą kłócić – mruknął zdeprymowany.
- I słusznie – uśmiechnęłam się. - A kiedy... no wiesz... - rzuciłam okiem na towarzystwo i ściszyłam głos. - Kiedy porozmawiamy?
- Na pewno nie dzisiaj. Może jutro... albo pojutrze... zobaczymy.
- Jutro wieczorem i nie przyjmuję odmowy. Chcę ci w końcu zdradzić moją decyzję. Mam już tego dość...
- Okej – uśmiechnął się, po czym ruszył w stronę mojego pokoju zanieść moje rzeczy.
Kiedy wrócił, wszyscy udaliśmy się do salonu i tam zaczęliśmy rozmawiać oraz w późniejszym czasie oglądać jakiś film. Po około godzince, zostałam wyrzucona przez Liama do łóżka i przyznam, że faktycznie byłam strasznie zmęczona, dlatego gdy się już wykąpałam, od razu zmorzył mnie sen.



Hejka :D
Ten rozdzialik, udał się napisać trochę wcześniej hehe :D Jednak muszę powiedzieć, że mi się strasznie nie podoba. Mam takie wrażenie, że coś jest w nim nie tak i, że nie ma najmniejszego sensu. Wiem, że wasze zdanie może być odmienne, bo z reguły tak jest, ale i tak chciałabym was przeprosić za to gówno.
Bardzo dziękuję za te komentarze pod poprzednim postem. Widzicie? Jak chcecie to potraficie. Wystarczy was jedynie trochę zdopingować. Tak, więc kolejny rozdział za tydzień, jeśli będzie 10 KOMENTARZY.
Jeśli chodzi o bloga o Vanessie, to rozdział dodam jutro lub pojutrze.

10 KOMENTARZY=NOWY ROZDZIAŁ (tutaj)
Czekam na waszą opinię i życzę miłego (miejmy nadzieję) czytania i zastanawiania się co dalej.
Całuski xx

PS. Jeśli jest tu jakiś szóstoklasista, to jak się czuje po testach? - śmiało piszcie :)

Kontakt:
Twitter: @Love_Paula1D
Gadu-Gadu: 7534371


SPROSTOWANIE!!
Paula nie miała łatwego życia, nim poznała Maćka i Liama, i sporo przeszła. Nie chce o tym mówić i tylko Martyna wie jak to wszystko było. Julka nie wie prawie nic. To wszystko będzie opisane, gdy Paula w końcu odważy się wyjawić Liamowi prawdę, lecz nie wiem kiedy to będzie i czy w ogóle będzie.
Sprawa numer 2. Liam nie chciał by Paula wiedziała kiedy będzie mogła wyjść, bo nie chciał robić jej nadziei lub ją zdołować. Chciał żeby wyzdrowiała tak naprawdę, a nie byleby się uwolnić ze szpitala. A jako, że ją kocha, wymyślił ten mały teścik. Miał on wykazać, czy odczuwa głód.
Piam to fanowskie połączenie imion Liama i Pauli - tak dla jasności :D

Jeśli chcecie bym coś jeszcze objaśniła, piszcie xx