niedziela, 26 maja 2013

Rozdział 49

Nie wiem dlaczego, ale takie imprezy jak ta, która się odbędzie dziś, są moimi ulubionymi. Może to dlatego, że można się przebrać za kogo się chce? A może dlatego, że nikt nie zauważy dziwnego zachowania? Zawsze można wszystkim wmówić, że to na potrzeby przebrania, a nie na serio. Tak, więc sumując to wszystko, jestem bardzo szczęśliwa, że chłopaki zgodzili się mnie puścić na tą imprezę Halloweenową. W tym roku, udało mi się zachować w tajemnicy za co, a raczej kogo się przebiorę. Zawsze w Polsce Julka zakradała się do mojego pokoju, gdy mnie nie było i rozpowiadała wszystkim co przygotowałam. Nie było to za fajne, zważywszy na to, że zawsze miała to być niespodzianka. Teraz jest inaczej. Z domu praktycznie nie wychodzę, no chyba, że do szkoły, a Julka tu nie mieszka, więc nie muszę się o nic martwić. Do imprezy zostały 2 godziny, więc czas najwyższy się już szykować. Na początku wzięłam prysznic i umyłam włosy. Kolejnym krokiem, jest ubranie bielizny, która składa się z obcisłego gorsetu z bladoróżowej satyny, pasa do podwiązek, koronkowych majteczek i białych jedwabnych pończoch. Kiedy już byłam ubrana, podeszłam do toaletki i wzięłam z niej specjalny krem, który na dziś kupiłam. Jest on zmieszany z białą farbą, co powoduje, że gdy się go naniesie na ciało, robi się ona blada, prawie biała. Kiedy posmarowałam część odsłoniętą nóg, zorientowałam się, że ktoś musi my pomóc w pomalowaniu karku. Podeszłam więc do drzwi i lekko je uchyliłam. Akurat w tym samym momencie po korytarzu przechodził Liam. Czy to jakiś zbieg okoliczności? Nie, to raczej szansa na zemstę...
- Liam? Mógłbyś mi pomóc? - pytał z miną proszącego szczeniaka.
- Czemu akurat ja mam ci pomóc? - popatrzył na mnie. Nie dostrzegł nic, bo zza drzwi wystaje tylko moja głowa.
- Bo jak widzisz, jesteś pod ręką, a poza tym, tylko ty widziałeś mnie w samej bieliźnie...
- Niech ci będzie – udawał niechętnego. Najwyraźniej moje ostatnie słowa zmieniły jego nastawienie.
Otworzyłam szerzej drzwi, wciąż stojąc za nimi. Chłopak wszedł do pokoju, a ja zamknęłam drzwi, podeszłam do toaletki, wzięłam balsam i usiadłam na krańcu łóżka.
- Posmaruj mi tym kark i ramiona. Sama nie dosięgam – spojrzałam na niego. Przez cały czas mnie obserwował.
- Ja... jasne – zająknął się.
Podałam mu krem i szybko upięłam włosy w koka, by mu nie przeszkadzały. Liam usiadł tuż za mną i po chwili poczułam jego zimne ręce na swoim karku.
- Po co ci to? - zapytał. Ewidentnie chciał odwrócić swoją uwagę od tego co robi, bądź jak wyglądam.
- Dzięki temu będę blada, a to potrzebne do kostiumu.
- Za co się przebierasz?
- W sumie... To miała być niespodzianka, ale skoro i tak tu jesteś... Będę straszną panną młodą.
- Ciekawy pomysł – uśmiechnął się. - A jest jakiś konkretny powód dlaczego taki strój?
- Raczej nie – wzruszyłam ramionami. - Przepraszam.
- Nic się nie stało – zapewne się uśmiechnął. - Przód też?
- Poproszę – odwróciłam się do niego przodem i przenieśliśmy się na środek łóżka. - A ty za kogo się przebierasz? - spojrzałam mu w oczy, gdy ten wyciskał krem na ręce.
- Miałem być Batman'em, ale postanowiłem, że przebiorę się za zombiaka. Podnieść brodę – mruknął, a ja wykonałam jego polecenie. Po chwili jego ręce znalazły się na mojej szyi.
- Dlaczego zmieniłeś zdanie? - wymruczałam.
To, że dotykał mojej szyi, powodowało, że się pod nim rozpływałam. Nie przewidziałam tego, że może się ta sytuacja obrócić przeciwko mnie.
- Uznałem, że tak będzie lepiej – uśmiechnął się widząc jak na mnie działa. - Zobacz, oboje będziemy zombi. Czy to nie przeznaczenie? - jego ręce znalazły się na moim dekolcie.
- Raczej zbieg okoliczności – mruknęłam opuszczając głowę, tak, że patrzyliśmy sobie prosto w oczy.
- Czemu się tak przed tym opierasz? Oboje wiemy, że coś do mnie czujesz...
- Skąd taka pewność? – wyszeptałam, bo jego dłonie znalazły się na górnej części moim piersi, które są opięte przez materiał.
- Bo widzę jak na ciebie działam... Na przykład teraz...
- To nie moja wina, że dawno nikt mnie nie dotykał – mruknęłam otwierając oczy. Nawet nie wiedziałam, że je zamknęłam. - Wiesz, że z Alexem muszę być ostrożna, bo nie chcę by coś zauważył...
- To czemu ja wiem o wszystkim?
- Ponieważ mieszkamy pod jednym dachem i niechcący się dowiedziałeś podczas urodzin Nialla, nie pamiętasz? - teraz kiedy jego dłonie przeniosły się na moje ręce, mogę się w końcu skupić.
- Czemu mu nie powiesz?
- Bo mi na nim zależy i nie chcę by się martwił...
- To dlaczego pozwalasz mi się dotykać? Myślisz, że przez to nie zranisz go?
- Nie, bo dla mnie to nic nie znaczy. Wie, że go kocham. Ufa mi.
- Ja na jego miejscu byłbym zazdrosny. Chłopak dotykający swoją ex, a moją obecną dziewczynę?Robiący to, na co ona mi nie pozwoliła? - pokręcił głową i przeniósł się na drugą rękę.
- Skoro wiesz, co on mógłby czuć, to dlaczego się na to godzisz? Mogłeś powiedzieć bym zadzwoniła po Alexa lub zawołała, któregoś z chłopaków.
- Zgodziłem się, bo tak wypada, poza tym, nie powiedziałem, że mi to jakoś przeszkadza...
- Jesteś egoistą.
- Nie zamieniajmy tej rozmowy w kłótnie. Nie chcę się z tobą wiecznie kłócić – odpowiedział spokojnie.
- A to dlaczego? Jakoś wcześniej ci to nie przeszkadzało, gwiazdorze – przekrzywiłam lekko głowę.
- To nie moja wina, – naśladował mnie – że jedyne na co mam ochotę to zedrzeć z ciebie to co masz na sobie...
- To możesz sobie pomarzyć – warknęłam i wstałam z łóżka.
- Czemu taka jesteś? Alex nie musi wiedzieć... w końcu i tak już masz przed nim sekrety. Jeden więcej, to żadna różnica – również wstał.
- Wiem co usiłujesz zrobić i uwierz, nie uda ci się – usiadłam przy toaletce by pomalować twarz.
- Niby co takiego?

- Chcesz wzbudzić we mnie poczucie winy, bym poleciała w twoje ramiona. Jesteś zbyt przewidywalny.
- Ja? Przewidywalny? Może mi nie o to chodziło? A, sorry, na pewno. Gdybym chciał cię mieć, zrobiłbym to samo co na balu. Pamiętasz? Zdradziłaś wtedy swojego chłopaka...
- Nie sil się, on o tym wie. Powiedziałam mu.
- I mimo to wciąż z tobą jest? On ma nie po kolei w głowie?
- Jak widać na szczęście nie jest taki jak ty. Wie, że się upiłam i dałam ponieść chwili – wzruszyłam ramionami.
- Czyli, że tak mała ilość alkoholu, pozwoliła ci to zrobić? Już samo to nie trzyma się kupy, bo jakoś z Alexem jeszcze nie spałaś, a chodzisz z nim na imprezy.
- Bo Alex wie, że tego nie chcę i trzyma ręce przy sobie. A no i wtedy to nie była wina alkoholu, tylko ekstazy.
- Brałaś? - zaskoczyłam go tym. - Ja nie...
- Wiem, że nie wiedziałeś. Wzięłam 2 porcje, dlatego moje zapory puściły. Przestań myśleć, że to przez ciebie – wywróciłam oczami i wróciłam do malowania.
- Czyli, że... Na serio nic do mnie nie czujesz? - zapytał z nadzieją, że zaprzeczę.
- Może i czuję, ale to nic nie zmienia.
- To ja już pójdę – odezwał się po kilku minutowej ciszy.

Zdążyłam się w międzyczasie umalować, uczesać i włożyć sukienkę.
- Poczekaj jeszcze chwilę – zatrzymałam go gdy już wychodził. - Zapniesz mi suwak?
Odwróciłam się do niego plecami.
- Okej – mruknął i podszedł do mnie.
- Liam... nie mów Alexowi o naszej rozmowie... ani o tym, że biorę. On myśli, że to było jednorazowe...
- Dobrze – westchnął. - Ale robię to tylko dla ciebie.
- Dziękuję – dałam mu buziaka w policzek, a chłopak wyszedł.
Nie wiem czy zrobiłam dobrze, że go okłamałam. Podczas tego balu byłam całkowicie świadoma swoich czynów, a odrobina alkoholu, pomogła mi jedynie odpuścić i poddać się uczuciu... Od dnia, w którym Liam i Zayn dowiedzieli się, że biorę, nie miałam kontaktu z żadnym narkotykiem. Co prawda mam mini zapasik na czarną godzinę, ale jak na razie taka nie nadeszła...
Podeszłam do dużego lustra stojącego niedaleko szafy i zaczęłam „poprawiać” włosy. Nie wiem czy można to tak nazwać, skoro są całe natapirowane i sterczą na wszystkie strony, ale właśnie o to chodzi. Kiedy je utrwaliłam lakierem do włosów, Wpięłam w nie podarty welon. Oczywiście taki był zamiar. Zarówno welon, jak i moja sukienka, która jest poobdzierana tak, że z przodu nie sięga nawet połowy ud, a z tyłu miejscami długa aż do kostek, są miejscami szare, a nawet czarne i dodatkowo pokryte „krwią”. Wszystko powoduje, że wyglądam upiornie, ale jednocześnie bardzo seksownie. Jeśli chodzi o makijaż, to mam niesamowicie wielkie worki pod oczami, krwiście czerwone usta oraz namalowaną krew spływającą od kącika ust aż na dekolt. Moja szyja również jest „pocięta” i miejscami „leje” się z ran krew. Efekt jest idealny, a zwłaszcza fakt, że jestem niesamowicie blada.
Gdy już byłam gotowa, zeszłam na dół, gdzie już zbierali się chłopaki.
- Niezły strój – obczaił mnie od góry do dołu Zayn.
- Twój także – uśmiechnęłam się. - Jesteś wampirem?
- No co ty – prychnął. - Jestem najprzystojniejszym wampirem jakiego świat kiedykolwiek widział.
- Spierałbym się z tym. Edwarda nigdy nie pokonasz – z salonu wyszedł Louis. - Jesteś panną młodą? - zwrócił się do mnie.
- Straszną panną młodą – poprawiłam go.
- Raczej upiorną – przysunął się do mnie Zayn. - Te worki pod oczami są straszne!
- Taki był cel – uśmiechnęłam się.
- Idziemy? - ze schodów zszedł Liam. - Martyna i Julka już czekają.
- Jasne – odpowiedzieli chłopcy i już po chwili jechaliśmy całą 8 do szkoły, gdzie miała się odbyć impreza.
Dyrektor definitywnie zabronił alkoholu na imprezie, więc zapowiada się trochę nudy. Na szczęście Alex obiecał załatwić trochę procentów plus zabrałam z domu małą saszetkę z białym proszkiem...
Kiedy dojechaliśmy na miejsce, od razu ruszyłam w poszukiwaniu Alexa. Umówiliśmy się przy wejściu na salę i jak się okazało już tam na mnie czekał w stroju anioła ciemności, oczywiście pozbawionego skrzydeł, co mnie strasznie ucieszyło.
- Witaj aniołku – mruknęłam zadziornie.
- Witaj straszna – musnął mój policzek. - Wyglądasz upiornie.
- Ty również – zaśmialiśmy się. - Masz to na co się umawialiśmy?
- No jasne, że tak – uśmiechnął się. - Ale to trochę później. Na razie sprawdzają.
- Szkoda – skrzywiłam się. - Mam do ciebie sprawę.
- Jaką?
- Liam przegiął i nawymyślał sobie parę rzeczy, dlatego chcę żebyś pomógł mi się na nim odgryźć.
- Jak? - zapytał zainteresowany. Dobrze wie, że będzie to dla niego korzystne.
- Wystarczy, że trochę się przy nim będziemy całować i... po dotykasz gdzie nie gdzie...
- Wiesz, że to się robi trochę dziwne? Nie to żebym miał coś przeciwko.
- Zrozum, Liam powiedział, że robił to czego ty nie możesz... Rozumiesz?
- Okej – uśmiechnął się i ugryzł mnie w ucho. - Czasami takie sytuacje mi się podobają.
- Mi także – uśmiechnęłam się i go pocałowałam.

Liam
 
To zaczyna się robić strasznie dziwne. Mam wrażenie, że jestem jakimś bohaterem opery mydlanej. Raz się dogadujemy, a po chwili już nie. A najbardziej wkurzające jest to, że pozwala mi się do siebie zbliżyć i nawet sama to prowokuje, a zaraz po, obściskuje się z tym swoim Alexem, tak jak teraz. Może nie miałem racji mówiąc, że na mało mu pozwala? Przecież oni prawie uprawiają seks na parkiecie!
- Przydałoby się im załatwić jakieś ustronne gniazdko – zaśmiał się Harry.
- To i tak by nic nie dało. Dalej nie zajdą – mruknąłem.
- Jesteś pewien? Widać mu pozwoliła... - wzruszył ramionami i ruszył z Martyną w stronę parkietu.

Po 2 godzinach, postanowiliśmy przenieść się do nas. Impreza bez alkoholu, czasami jest bardzo nudna, a zwłaszcza w szkole. No okej, mieliśmy alkohol i prawie zostaliśmy przyłapani, dlatego się przenieśliśmy. Tym razem zabraliśmy ze sobą kilka innych osób by rozkręcić się trochę. Jak to zwykle bywa zaczęliśmy grać w butelkę, ale to zdecydowanie było zbyt dziecinne. Postanowiliśmy więc zagrać w „Neva eva”.
- Więc tak – zaczął Louis. - Gra polega na tym, że po kolei ktoś mówi czego nigdy nie robił. Jeśli jest osoba, która to robiła, musi wypić kolejkę.
- A żeby dodać pikanterii, jeśli ktoś będzie pił 2 kolejki z rzędu, musi pocałować osobę wybraną przez pozostałych – wyszczerzył się Harry.
- A jeśli ktoś się na to nie zgadza? - odezwała się Paula.
- Ty się nigdy nie zgadzasz – zaśmiał się Zayn.
- To wtedy musisz zdjąć fanta – odpowiedział jej Lou.
- Dobra – westchnęła. - Idę po wódkę i kieliszki – wstała z podłogi i udała się do kuchni.
Natomiast my wszyscy usadowiliśmy się w kółku i na nią czekaliśmy.
- Pomogę jej – rzuciłem i ruszyłem do kuchni.
Kiedy wszedłem do pomieszczenia, zobaczyłem Paule pochylającą się nad stołem.
- Co robisz?
Podniosła głowę i wytarła nos dłonią.
- Nic – mruknęła. - Dam sobie radę.
Podszedłem do niej i spojrzałem na blat stołu, gdzie leżał rozsypany biały proszek.
- To są narkotyki?! - zapytałem zaskoczony.
- Nie, mąka – wywróciła oczami. - Daj spokój...
- Jak mam dać spokój? Bierzesz narkotyki i to u nas w domu! Chyba już ci mówiłem co o tym myślimy!
- Sorry – westchnęła. To nie było nawet odrobinę prawdziwe. - Chcesz trochę?
- Nie! Oczywiście, że nie! Ty też nie powinnaś.
- Dobra, więcej nie wezmę – chwyciła przezroczystą torebkę i wsypała do niej to co znajdowało się na stole.
Nim jednak ją zamknęła, oblizała palec i wsadziła go do środka, po czym potarła sobie dziąsła, a torebkę wsadziła między piersi.
- Dlaczego to robisz?
- Dlaczego wzięłam? Bo chcę się rozluźnić. Znając życie będą nam kazali się całować.
- Skąd taki pomysł? Może ja nie robiłem aż tak dużo rzeczy...
- Ale ja robiłam, to wystarczy – chwyciła wódkę i zaczęła iść w stronę drzwi. - Weź kieliszki.
Zrobiłem jak poprosiła i udałem się za nią do salonu. Zdecydowanie nie zostawię tak tego.
Kiedy zajęliśmy swoje miejsca i napełniliśmy każdemu po kielichu, Zayn postanowił zacząć.
- To na początek coś łatwego. Nigdy nie całowałem się z osobą tej samej płci.
Spojrzałem na koło i zobaczyłem, że swoje kolejki pije Harry, Louis i Paula. Jeśli chodzi o pocałunek Larrego, to wszyscy go doskonale pamiętamy, ale Paula?
- Serio? - zapytał Zayn patrząc na nią. - Nic nie mówiłaś.
- Jestem pewna, że wam wspominałam... Poza tym na pewno się tego spodziewaliście.
- Coś czuję, że ty pierwsza będziesz musiała wykonać zadanie – droczył się z nią.
- Zobaczymy – zaśmiała się, a Louis uzupełnił ich kieliszki.
- Teraz ja – uśmiechnął się Hazza. - Sorry Paula, ale nic innego nie przychodzi mi do głowy. Nigdy nikomu nie obciągałem.
Na twarzach wszystkich chłopaków, włącznie ze mną, pokazał się uśmiech, gdy co druga dziewczyna wypiła kolejkę. Oczywiście wśród nich była też Paula.
- Czemu mi to robicie? - skrzywiła się. - I w ogóle skąd ta pewność, że to robiłam?
- Strzelałem – wystawił mi język loczek.
- To nie nasza wina – wzruszył ramionami Zayn, a Paula wywróciła oczami.
- Moja kolej – uśmiechnął się Louis. - Nigdy nikt mi nie zrobił minetki.
Wszyscy popatrzyliśmy na niego niepewnie, a dziewczyny znów pociągnęły kielicha, poza Paulą.
- To jest nie fair! Jesteś facetem. To logiczne, że nie miałeś minetki, poza tym gra polega na tym, że mówisz czego ty nie robiłeś, a nie ktoś – oburzyła się.
- Jak zwykle szukasz drugiego dnia. Po prostu wypij kielicha i przyjmij to na klatę – wywrócił oczami.
- Jesteś niewiarygodny! Nie dość, że zrobiłeś to specjalnie, to jeszcze wbrew zasadom.
- Oj daruj. Jakoś innym to nie przeszkadza – mruknął Zayn.
- Psujesz zabawę – pokręcił głową Harry.
- Niech wam będzie – rzuciła poddana i wypiła kielicha. - Ale nie to co zawsze, to już się robi nudne.
- Całowanie się jest twoim zdaniem nudne? - odezwał się zaskoczony Niall.
- Nie. Raczej to, że na siłę chcecie bym do niego wróciła – pokazała na mnie.
- W sumie i tak planowaliśmy coś innego... - rzucił podejrzliwie Lou. - Zdejmij sukienkę, jako fant.
- Co? - zaśmiała się. - Oszalałeś? W życiu.
- Według zasad, fant to jedna część ubrania, a akurat sukienka, to jedna część – zauważył Zayn.
- To już wolę przelizać się z każdym obecnym tutaj chłopakiem – zakpiła, a niektórzy chłopacy poprawili się na miejscach ewidentnie zainteresowani. Co za bałwany? Po co my ich w ogóle zapraszaliśmy?
- Dzięki, nie skorzystamy, mamy dziewczyny – rzucił Lou.
- A ja chłopaka, więc odpuść.
- Okej, niech ci będzie – jęknął. - Powiedź o sobie jaką prawdę, którą można potwierdzić.
- Jestem dziewczyną – uśmiechnęła się triumfalnie. - To też muszę udowodnić?
- Z przyjemnością, to potwierdzimy – wyszczerzył się cwaniacko. - Jednak wracamy do rozbierania?
- Nie, jest pewien ktoś, który może to potwierdzić – wskazała na Alexa.
- Jemu nie wierzymy – wystawił język Zayn.
- Hym.... - zamyśliła się.
- Jest dziewczyną, darujcie i gramy dalej – nie wytrzymałem.
- Swojemu koledze chyba wierzycie? - podłapała.
- Ta... - mruknęli niezadowoleni.
- Liczyliśmy, że się jednak rozbierzesz... - mruknął rozczarowany Zayn.
- Może innym razem... - zastanowiła się. - Abo raczej nie liczcie – uśmiechnęła się zadziornie. - No i teraz moja kolej. Nigdy nie uprawiałam stosunku analnego.
Wszyscy na nią popatrzyliśmy, a ta podniosła kieliszek i go wypiła.
- To tak można? - zapytał zaskoczony Niall.
- A ktoś mówił, że nie? - odpowiedziała pytaniem i zdecydowaliśmy zostawić to w spokoju.

Po jakimś czasie gra się nam znudziła, więc postanowiliśmy trochę potańczyć. Przez cały czas po głowie latały mi dziwne myśli. Wszystkie wokół Pauli... Kiedy połączyłem wszystko w całość zdałem sobie sprawę, że mnie oszukała. Wszystko co mi powiedziała, było kłamstwem. Miałem ochotę z nią to wszystko wyjaśnić, ale to zdecydowanie nie jest rozmowa możliwa do przeprowadzenia na forum. Dlatego, gdy tylko wyszła na taras, od razu poszedłem za nią.
- Hej, co tam? - przywitałem się jakby nic się nie stało.
- Dobrze – uśmiechnęła się i wypuściła dym papierosowy z ust. - Właśnie, zapomniałam. Dzięki za pomoc, jak Louis się uchleje jest nie do zniesienia...
- Spoko – przysiadłem obok niej na leżaku stojącym nad basenem. - Dlaczego mnie okłamałaś?
- Co masz przez to na myśli?
- A na przykład to, że wtedy na balu zrobiłaś to pod wpływem narkotyków.
- A skąd wiesz, że to nie była prawda?
- Bo dziś jakoś ani na chwilę nie upuściłaś gardy, no i nie wzięłabyś 2 tabletek.

- To były inne narkotyki, i może racja, może wzięłam jedną... - zaczęła się łamać.
- Poszperałem trochę w necie i dowiedziałem się, że narkotyki nie odciągają cię od świadomości, jako takiej. Nie powodują tego, że robisz coś czego byś nie chciała gdybyś ich nie wzięła.
- No i co? Teraz liczysz, że ci przytaknę, ekspercie?
- Nie musisz – pochyliłem się w jej stronę. - Wiem, że tak jest i... wiem, że wciąż mnie pragniesz – pochyliłem się jeszcze bliżej. Nasze usta dzieliły centymetry.
- Dziwne... To bardziej wygląda jakbyś to ty mnie pragnął. Ciągle wmawiasz mi moje kłamstwa – przysunęła się bliżej, tak, że nasze usta prawie się stykały.
- Skoro ty twierdzisz, że ja pragnę ciebie, a ja, że ty mnie, to może to jakoś rozstrzygniemy?
- Co proponujesz? - przez cały czas wpatrywaliśmy się sobie w oczy.
- Pocałunek, nic więcej. To które jako pierwsze dotknie drugiego, pokazuje, że to pierwsze miało rację, stoi?
- Okej, a co jeśli jedno się podda?
- Jeśli nie będziemy chcieli tego kontynuować to możemy przerwać lub nie.
- Pasuje – uśmiechnęła się zadziornie.
Przybliżyliśmy się do siebie i złączyliśmy nasze usta. Paula wiedziała, że ma być fair, więc lekko uchyliła usta dając mi dostęp do środka. Toczyliśmy niesamowity bój, zarówno językami, jak i z naszymi ciałami by się nie poddać. Mimo iż naprawdę jej pragnę, nie mogę tego tak zostawić. Jeśli bym ją dotknął, odsunęłaby się triumfująco i nie dowiedziałbym się co do mnie czuje. Postanowiłem, więc zagrać nieczysto. Przejechałem językiem po jej podniebieniu, a ta jęknęła w moje usta, to dobry początek. Natarłem, więc na nią intensywniej i przygryzłem jej dolną wargę. Chyba zauważyła, że coś kombinuję, bo również zaczęła mnie prowokować. W pewnym momencie, oboje pomyśleliśmy o tym samym i zaczęliśmy się od siebie odsuwać, co spowodowało, że przestaliśmy się całować. Nasze spojrzenia się spotkały i jakby nam ktoś rozkazał, przyciągnęliśmy siebie nawzajem do pocałunku. Każde z nas się poddało, w tym samym czasie. Paula wplątała swoje palce w moje włosy, a ja przyciągnąłem ją za biodra, do siebie tak, że stykaliśmy się całymi ciałami. Z każdą chwilą całowaliśmy się coraz bardziej, przekazując sobie nawzajem namiętność oraz tęsknotę.
- Co tak długo tutaj sied... - usłyszeliśmy czyjś głos i od razu się od siebie oderwaliśmy.
Przed nami stał Zayn. Spojrzeliśmy na siebie, a potem na chłopaka.
- To nie tak jak myślisz – powiedzieliśmy równo, co wywołało u niego salwę śmiechu.
- Nie ważne – odpowiedział wciąż się śmiejąc. - Wasze drugie połówki nie muszą się o tym dowiedzieć. Spoko, więc nie przeszkadzajcie sobie. Dopilnuję by nikt wam więcej nie przerwał – rzucił nie dając nam nic powiedzieć i wrócił do wnętrza domu.
Zapadła pomiędzy nami cisza. Żadne z nas nie wiedziało co ma powiedzieć...
- Miałam rację, pragniesz mnie – rzuciła w pewnym momencie Paula.
- A ty pragniesz mnie – odpowiedziałem z uśmieszkiem. - Poddaliśmy się w tym samym momencie...
- Ale to się więcej nie powtórzy – oburzyła się. - I masz dopilnować by Zayn nikomu nic nie powiedział.
- Dlaczego miałbym to zrobić? Jeśli Alex się dowie, to cię rzuci i będę mógł cię zdobyć.
- Nie, bo wtedy cię znienawidzę – warknęła i weszła do wnętrza posiadłości, a ja zaraz za nią...



Hej, hej, hej :D
Na początek chciałam was przeprosić, że nie dodałam rozdziału tydzień temu, ale złapała mnie taka jakby blokada i w ogóle ten rozdzialik nie chciał się jakoś tak ani napisać, ani skleić w całość. Ale się udało!!
Kolejny rozdzialik nie wiem kiedy się pojawi, może za tydzień... Albo później.
A no i 10 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ
Jeśli chodzi o moje drugiego bloga, to nie wiem kiedy dodam, ale mam szczerą nadzieję, że w tym tygodniu.
Liczę, że rozdział się wam spodobał i, że go skomentujecie. To dla mnie bardzo ważne!!

A tak na marginesie...
Tak sobie wyobrażam suknię Pauli w tym rozdziale:
 
(to mój własnoręczny rysunek, więc proszę się nie czepiać szczegółów, nie umiem rysować postaci)

sobota, 11 maja 2013

Rozdział 48


PRZECZYTAJ NOTATKĘ!
TO PILNE!!

- To jak, idziemy? - zapytałam schodząc na dół, jak zwykle jestem ostatnia.
- Nie idziemy dziś do szkoły – odezwał się Liam.
- Co? Dlaczego? - zapytałam zaskoczona. - Gdzie reszta?
Przez te kilka dni zaczęliśmy ze sobą rozmawiać, ale nie jakoś tak bardzo. Od mojego pobytu w szpitalu, nie rozmawialiśmy o „nas”. Ale nie to żebym zaprzepaściła moje wcześniejsze postanowienia. Wciąż staram się go prowokować i drażnić i często mi to wychodzi. Raz jest to bardziej widoczne, a raz mniej, ale wiem, że to na niego działa. Alex domyślił się, że to na Liamie chcę się zemścić i... postanowił mi pomóc. Często w towarzystwie Payne'a odstawiamy jakieś scenki, a ten aż zaczyna kipieć. Przyznam, że... świetnie się przy tym bawię. Może to nie moralne, ale tak jest.
- Masz dziś wizytę u psychologa, zapomniałaś? - zapytał. - Już pojechali.
- O boże – jęknęłam. - Serio muszę tam iść?
- Tak – odpowiedział.
- Idę się przebrać – warknęłam i zwróciłam w stronę schodów.
- Po co, wyglądasz dobrze – uśmiechnął się.
- Ale ten strój nie pasuje na taką wizytę. Muszę zrobić wrażenie, dobre – wyjaśniłam i wróciłam na górę do swojego pokoju.
Zdjęłam strój, który miałam na sobie, i zostałam w samej bieliźnie. Już chciałam podejść do szafy, gdy usłyszałam dźwięk dzwoniącego telefonu. Westchnęłam sfrustrowana i spojrzałam na wyświetlacz, Alex.
- Hej, skarbie – usiadłam na łóżku.
- Cześć śliczna. Czemu nie przyjechałaś z resztą do szkoły?
- Och, zapomniałam ci powiedzieć. Mam dziś wizytę kontrolną i nie będzie mnie w szkole. Przepraszam...
- Nie musisz kochanie. Twoje zdrowie jest najważniejsze.
- Ale to nie zmienia faktu, że powinnam była ci powiedzieć. Zresztą... sama o tym całkowicie zapomniałam. Gdyby nie Liam, pewnie bym nie poszła.
- Chociaż raz się na coś przydał – zaśmiał się. - A właśnie, gdzie on jest? Nie widziałem go z pozostałymi.
- Jest ze mną. Lekarka chciała by ktoś ze znajomych ze mną przyszedł, by mogła spojrzeć na moją sytuację z dwóch stron...
- Ale czemu akurat on?
- Doskonale wiesz, że podczas pobytu w szpitalu, to on spędzał ze mną całe dnie oraz czasami zachowywaliśmy się jak para. Z tego powodu zaproponowała, żeby to był on.
- To bez sensu. On po prostu chciał z tobą spędzić czas.
- Tylko nie rób się zazdrosny. Napomknę coś o tobie w trakcie rozmowy. Może wcześniej się odwdzięczę – Alex nie wie jak dokładnie chcę się zemścić na Liamie ani za co.
Za każdym razem gdy schodzimy na ten temat, staram się odwrócić jego uwagę...
- O niego? W życiu.
- To dobrze. A teraz muszę już kończyć, bo muszę się ubrać.
- Moment! To oznacza, że..? - nie dokończył, nie musiał.
- Jestem w samej bieliźnie – zaśmiałam się.
- I ty mi to dopiero teraz mówisz?! Byłbym już dawno u ciebie.
- Och, jaki chętny. Jestem przekonana, że nim byś tu dotarł, już bym się ubrała.
- Szkoda... Poczekaj. Masz rację, ubierz się.
- Co ci tak nagle odbiło? Jeszcze przed chwilą... Och – już wiem o co chodzi. - Boisz się, że Liam tu wejdzie?
- Ej, jesteście tam sami. Wszystko się może wydarzyć...
- Proszę cię – wywróciłam oczami. - Przesadzasz.
- Wcale nie! Nie chcę by widział to co jest moje – zapewne się wyszczerzył.
- Dwie sprawy. Nie jestem twoja i... przykro mi, ale on już widział mnie w samej bieliźnie... i bez niej zresztą też.
- Wiem co usiłujesz zrobić i... udaje ci się. I choć teoretycznie nie jesteśmy razem, to w praktyce jesteś moja.
- Niech ci będzie. Nie chcę dalej o tym dyskutować. Ej, czy nie było już czasem dzwonka?
- Może był...
- Zasuwaj na lekcje! Musisz zrobić dla mnie notatki, bo pamiętaj, że już w weekend mamy imprezę Halloweenową – zauważyłam.
- Pamiętam, a notatki weźmiemy od kogoś innego...
- Marsz na zajęcia! - rozkazałam. Mimo wszystko nie chcę by się przeze mnie opuścił w nauce.
- Dobrze, nie denerwuj się. Pamiętaj, zadzwoń do mnie po badaniach. Kocham cię.
- Dobrze, ja ciebie też – rozłączyłam się i podeszłam do szafy.
Zaczęłam szperać po półkach, gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Liam.
- Proszę – krzyknęłam nie przerywając swoich czynności.
- Hej, chciałem powiedzieć, że... - przerwał, a ja odwróciłam się do niego przodem.
- Co chciałeś powiedzieć? - podpowiedziałam mu.
- Przepraszam, nie wiedziałem, że... - machnął na mnie ręką starając się na mnie nie patrzeć. - się przebierasz.
- To żaden problem. Gdyby mi to przeszkadzało, nie pozwoliłabym ci tu wejść – wzruszyłam ramionami i przeniosłam cały ciężar na jedną nogę. - Co chciałeś?
- A tak... Niedługo wychodzimy, więc mogłabyś się pośpieszyć?
- Jestem pewna, że jeśli mi pomożesz przy wyborze, to szybciej mi pójdzie – posłałam mu proszącą minkę i z powrotem odwróciłam się do szafy.
Usłyszałam jak zamyka drzwi i siada na łóżku. Został. Przez chwilę przeglądałam wszystkie sukienki i analizowałam w czym wyglądałabym najniewinniej. Przez cały czas czułam na sobie spojrzenie Liama. Może to brzmi narcystycznie, ale moje przeczucia potwierdzało jego odbicie w lusterku. Uśmiechnęłam się pod nosem i stanęłam na palcach, wyciągając się jak najbardziej w górę, by ściągnąć wieszak z odpowiednią sukienką. Ten ruch spowodował, że Liamowi aż pociemniały oczy. Zawsze mi mówił, że mam niezły tyłek i, że lubi na niego patrzeć. A skoro teraz mam okazję, to mogę mu na to pozwolić, tylko po to by go podniecić, a potem zgasić. Odwróciłam się do niego przodem przykładając do siebie sukienkę, a jego spojrzenie momentalnie przeskoczyło z okolic mojego dołu, na twarz.
- Co myślisz o tej? - uśmiechnęłam się. Szczerze, to od początku o niej myślałam.
- Bardzo ładna – uśmiechnął się patrząc na mnie od góry do dołu i z powrotem na twarz.
- No dobra – zdjęłam ją z wieszaka i w ogóle nie patrząc na chłopaka, zaczęłam ją zakładać.
Kiedy skończyłam, spojrzałam na Liama prosząco.
- Pomożesz mi? - zapytałam odwracając się do niego tyłem i zgarniając włosy na bok.
- Jasne – rzucił i już po chwili czułam jego ręce na sobie.
Jedną ręką trzymał mnie tuż nad tyłkiem, a drugą powoli zapinał suwak. Chłopak był bardzo blisko mnie.
- Dzięki – odwróciłam się do niego przodem i spojrzałam na szafę. Na najwyższej półce leżała kopertówka, która idealnie pasowała do sukienki. - A podasz mi jeszcze tą czarną torebeczkę, bo nie dosięgam do niej.
Stając centralnie za mną, wyciągnął się i spojrzał na mnie w dół pokazując na jedną z torebek.
- Ta?
- Nie, ta z koronką – wyjaśniłam, a on jeszcze bardziej się do mnie przysunął.
Jego tors dotykał moich pleców. Wiem co usiłuje zrobić... Żeby znów obrócić to na moją stronę, lekko się pochyliłam do przodu, co spowodowało, że mój tyłek dotknął jego krocza. Ściągnął odpowiednią kopertówkę i położył dłonie na moich plecach, tak by kciukami dotykać moich pośladków.
- Proszę bardzo – pochylił się nade mną i wyszeptał do ucha. Praktycznie na mnie leżał.
- Dziękuję – wyprostowałam się, a on razem ze mną. Nie odsunął się jednak ani na krok. - Jeszcze tylko biżuteria i będę gotowa – wyminęłam go jakby nic się nie stało, podeszłam do toaletki i zaczęłam szperać w szkatułce.
Wyciągnęłam z niej 2 bransoletki oraz srebrny naszyjnik z sercem, jednak nie ten sam co dostałam od Liama. Wciąż go mam, ale... nie noszę go. Dostarcza smutne wspomnienia, dlatego zamknięty jest w małym pudełeczku i leży na dnie szufladki.
- Pomóc ci? - zapytał Liam.
Jak się okazało stał tuż obok mnie i miał na myśli naszyjnik.
- Co ja bym bez ciebie zrobiła? - podałam mu łańcuszek.
- Na pewno sporo, ale po co masz się męczyć? Zawsze mogę ci pomóc – uśmiechnął się zapinając wisiorek.
- To może następnym razem poproszę cię żebyś mnie rozebrał, wykąpał i z powrotem ubrał – zakpiłam, a chłopak położył dłonie na moich ramionach i pochylił się nad moim uchem.
- Z przyjemnością – wymruczał i pocałował za uchem.
- Co ty robisz? - zapytałam zaskoczona, gdy zaczął całować mnie po szyi i ramieniu.
- Słyszałem, że jesteś z Alexem w wolnym związku... - mruknął.
- Och, więc o to chodzi – odepchnęłam go od siebie, założyłam bransoletki i podeszłam do dużego lustra by ułożyć włosy. - Źle słyszałeś. Chodzę z Alexem i jestem z nim szczęśliwa.
- I to dlatego jeszcze się z nim nie przespałaś? - rzucił, a po jego minie zrozumiałam, że nie chciał tego powiedzieć. - Przepraszam...
- Spoko, teoretycznie jesteś moim byłym więc nie powinieneś się mieszać w moje prywatne sprawy, ale jako, że sporo nas łączyło, oświecę cię. Zgadza się, nie spałam z nim jeszcze. Ostatnio za bardzo się pośpieszyłam i... żałuję tego – wzruszyłam ramionami zakładając buty. Strój wyglądał idealnie.
- Wcale tak nie myślisz. Byłaś ze mną szczęśliwa.
- Może wtedy tak, ale teraz, żałuję, że cokolwiek nas łączyło, chociaż... W sumie to nie. Dzięki temu poznałam Alexa, no i ty też masz korzyści, poznałeś Aurore. Wydaje się, że jesteście szczęśliwą parą.
- Jesteśmy w wolnym związku, od samego początku. Nie chcę się z nią wiązać, to tylko zabawka.
- Och, jakie to głębokie – zakpiłam. - Jesteś beznadziejny.
- Bo mnie zniszczyłaś – odwrócił mnie przodem do siebie i przyznam, że zaskoczyła mnie jego stanowczość oraz użycie siły. - Ty jesteś tego powodem.
- Taa, to ja cię zdradziłam z moją ex, a nie, czekaj. Ty to zrobiłeś. Hmm... Jakiż ten świat jest pokręcony – przekrzywiłam głowę nie przerywając naszego kontaktu wzrokowego.
- Jesteś hipokrytką – pokręcił głową. - Nie zrobiłem tego specjalnie!
- Tak, wiem. To nie była twoja wina i patrz, jakimś dziwnym trafem to ja zniszczyłam ciebie, a nie na odwrót. To ja powinnam się tak czuć, ale tak nie jest. Jestem w końcu szczęśliwa! - podniosłam głos. Nie panowałam już nad sobą.
- Czemu to do ciebie nie dociera? Byłaś ze mną szczęśliwa! Kiedy byłaś ze mną, nie miałaś ani myśli, ani prób samobójczych. Jakoś miłość do Alexa cię przed tym nie powstrzymywała.
- Skąd możesz to wiedzieć? Nasz związek opierał się tylko i wyłącznie na seksie! Nie zależało ci na mnie!
- Zależało! Kochałem cię i chciałem byś zawsze była blisko mnie – uspokoił się trochę. - Może faktycznie trochę się wtedy zagalopowałem, ale... sam nie wiem. Mogłaś powiedzieć, że ci to nie pasuje.
- O, to teraz to jest moja wina? Mówiłam ci o tym! Ale ty oczywiście musiałeś mnie zahipnotyzować tymi czułymi słówkami i delikatnymi pieszczotami.
- Lubiłaś to...
- Zgadza się, ale nie w chwilach, gdy chciałam z tobą o czymś ważnym porozmawiać lub udoskonalić nasz związek. Niszczyłeś to... twoja zdrada tylko potwierdziła, że nie powinniśmy być razem.
- Znów do tego wracasz!
- Bo to nas nie ominie! Może i ci to wybaczyłam, ale nie zapomnę o tym!
- Tylko dziwne, że jakoś zapomniałaś o tych chwilach, gdy byliśmy szczęśliwi. Nie widzisz tego? Przeznaczenie pcha nas ku sobie – złapał mnie za ramiona. - Powinniśmy być razem.
- Sranie w banie. Taki kit to nie mi wciskaj. A teraz musimy iść na moją wizytę.
- To jeszcze nie koniec tej rozmowy...
- Owszem, koniec – wyminęłam go.
Westchnęłam rozdrażniona i zeszłam na dół do samochodu Liama. Chłopak podążał tuż za mną. Po 30 minutach ciszy, zajechaliśmy do kliniki, do której mnie „przenieśli”. Udaliśmy się do odpowiedniego oddziału, a mianowicie poświęconemu anoreksji i bulimii. Recepcjonistka poinstruowała nas, do którego gabinetu mamy się udać. Nie powiem, trochę się stresuję. Od tej rozmowy, zależy czy będę zamknięta na tym oddziale 24/7, czy będę mogła normalnie funkcjonować. A najbardziej martwię się tym co powie Liam. Wystarczy tylko jedno słowo i zostanę tu zamknięta lub będę musiała przychodzić na spotkania praktycznie codziennie. Nie potrzebnie chciałam by ze mną poszedł... wróć. Niepotrzebnie się na to zgodziłam. Jakbym się uparła, to może przyszedłby ze mną ktoś inny. Weszliśmy do odpowiedniej sali, w której przywitała nas psycholog Stone.
- Usiądźcie – wskazała dwa fotele skierowane w stronę jej biurka.
To, na którym usiadłam ja, było bardziej na wprost kobiety, co powodowało, że zarówno ona, jak i Liam mają na mnie dobry widok. To drugie trochę mnie ucieszyło, bo będę mogła się z nim trochę podrażnić.
- Paula, jesteś gotowa? Chciałabym zacząć od ciebie – wyrwała mnie z zamyślenia.
- Oczywiście – posłałam jej uśmiech.
- Jak się czujesz, moja droga? - zapytała chwytając długopis w rękę.
- Dużo lepiej – odpowiedziałam na luzie.
- Wszystko układa ci się dobrze?
- Tak, jestem zadowolona z tego co się dzieje – kobieta po każdej mojej wypowiedzi oraz w jej trakcie coś notowała.
- Co robisz w ciągu dnia?
- Chodzę do szkoły, spotykam się z chłopakiem – uśmiechnęłam się szerzej na te słowa. - Odrabiam lekcje i itp.
- A jak z posiłkami? Często jadasz?
- Na początku trudno mi było wrócić do wcześniejszych przyzwyczajeń, ale jadam już śniadania i obiady. Do kolacji jeszcze nie mogę się przekonać, ale się staram.
- To dobrze. Zdarza ci się coś zwracać?
- Czasami mam taką ochotę, ale staram się wtedy robić wszystko by to się nie stało. Często zajmuję się czymś innym by odwrócić swoją uwagę, jednak rzadko mi nie wychodzi.
- Kiedy ostatni raz zwymiotowałaś?
- Zdaje się, że jakiś tydzień temu? Zjadłam bardzo duży obiad i nie byłam w stanie tego przyswoić.
- Okej, a masz czasem ochotę wymusić wymioty?
- Nie.
- To bardzo dobrze. Przybrałaś na wadze?
- Ymm... - nie sądziłam, że mnie o to zapyta. Nie lubię o tym mówić. Za każdym razem gdy widzę swoją wagę, chce mi się wymiotować. - Nie lubię o tym mówić na głos... To wciąż dla mnie trudne.
- Rozumiem, ale muszę to wiedzieć. Wolisz mi powiedzieć, czy mam cię tu zważyć?
- Nie ważyłam się, ale mam wrażenie, że przybyło mi trochę ciała. Chłopaki mówią, że już nie wyglądam jak upiór.
- Dobrze, a dasz się zważyć?
- Proszę, nie. Jestem przekonana, że wszystko idzie tak jak powinno. Liam może potwierdzić – spojrzałam na chłopaka przygryzając wargę.
Popatrzył na mnie niepewnie i gdy dostrzegł w moich oczach błaganie, jego zapory puściły.
- Ma rację. Nie wygląda już tak jak kiedyś, wygląda lepiej – odpowiedział, a ja w ramach podziękowania posłałam mu uśmiech.
Jestem mu naprawdę wdzięczna za pomoc, ale to nie powoduje, że się nad nim zlituję i przestanę go drażnić.
- A jak z posiłkami? To prawda? - zapytała pani doktor, a ja „niechcący” zahaczyłam o kraniec sukienki, która prze owym ruch się podwinęła do góry.
- Tak. Wciąż z nią walczymy o jedzenie na wieczór i przyznam, że coraz częściej się nam udaje.
- Jak się zachowuje podczas posiłków? Jest swobodna? - mój palec wskazujący zaczął jeździć po gołym udzie z chwili na chwilę ukazując więcej.
- Jest wciąż trochę speszona i nie za bardzo lubi gdy się na nią patrzy jak je, ale to też się powoli zmienia – przełknął ślinę zerkając na moje poczynania.
- To wręcz rewelacyjnie – uśmiechnęła się do mnie doktor Stone. Ani na chwilę nie spuściłam z niej wzroku, no chyba, że mówił Liam. Mogłam się wtedy cieszyć z jego podniecenia. - To bardzo dobrze, że masz wsparcie w przyjaciołach i chłopaku.
- Tak, szkoda, że go tutaj ze mną nie ma – posłałam jej smutne spojrzenie.
- Rozumiem... - zmarszczyła brwi. Czy ona myślała, że Liam jest moim chłopakiem? - Może następnym razem przyjdziesz razem z nim? Chciałabym usłyszeć też jego opinię.
- Czyli nie muszę tu zostawać?
- Nie. Dobrze sobie radzisz, masz opiekę i nie spełniasz wymagań, które kazałyby mi cię tu zatrzymać. Jednak jeśli zechcesz, możesz tu zostać.
- Nie sądzę by mój chłopak był tym zadowolony... no i przyjaciele też oczywiście – uśmiechnęłam się.
- W takim razie widzimy się za 3 miesiące. Jednak w razie potrzeby pamiętaj, że możesz tu przyjść w każdej chwili.
- Dobrze – przytaknęłam i wstałam z fotela, a w moje ślady poszedł Liam.
- Jeszcze nim pójdziesz, chciałabym byś wypełniała ten kalendarzyk raz na tydzień i przyszła z nim na następną wizytę. Jeśli wszystko będzie dobrze szło, to będzie twoja ostatnia wizyta.
- Oczywiście, dziękuję i do widzenia.
- Do widzenia – posłała mi uśmiech.
Wstępnie wiedziałam, że to będzie taki jakby wywiad. Oto w tym chodziło. Lekarka miała dowiedzieć się czy sobie radzę i w razie czego dostrzec kiedy kłamię. Dlatego też przygotowałam się na to dużo wcześniej. Kiedy opuściliśmy klinikę, udaliśmy się do samochodu.
- Dzięki, że mi pomogłeś. Ostatnie czego bym chciała, to zostać tam zamkniętą – odezwałam się patrząc przez szybę.
- Wbrew wszystkiemu nie zrobiłbym ci tego. Jednak mimo to powinnaś zacząć robić to co wymienialiśmy.
- Taa... Może kiedyś zacznę jeść śniadania, ale i tak nie zamierzam przytyć. Taka się sobie podobam.
- To jest nie zdrowe – spojrzeliśmy na siebie. - Alex wie? - cały czas się mi przyglądał, gdy ja odwróciłam wzrok. Staliśmy na światłach.
- Niewiele... Wie, że byłam w szpitalu, bo się odwodniłam oraz, że trochę schudłam. Nie musi wiedzieć więcej.
- Dlaczego mu nie powiesz? Może ci pomóc.
- Nie chcę by się jeszcze bardziej o mnie martwił. Nie musi wiedzieć.
- Śladów też nie widział, nie? - ruszył patrząc na drogę
- Nie dałam mu takiej swobody... Dlatego wszystko odwlekam – mruknęłam.
- Oł – przeciągnął jakby zdał sobie z czegoś sprawę.
- A myślałeś, że dlaczego? - spojrzałam na niego. - Ze względu na ciebie?
- Trochę – przyznał niechętnie.
- Nie cały świat kręci się wokół ciebie, gwiazdorze.
- Miałaś mnie tak nie nazywać!
- Och przepraszam, gwiazdorze, zapomniałam.
- Znów się wykłócamy. Pamiętasz jak się skończyła nasza poprzednia kłótnia? Zaczęliśmy się spotykać.
- Tym razem tak nie będzie. Dlaczego aż tak bardzo chcesz bym do ciebie wróciła? Jesteś z Aurore i możesz mieć każdą, czemu akurat ja.
- Bo zależy ci na mnie...
- Och, czyli robisz to dla mnie? Muszę cię zmartwić, będąc z Alexem jest mi lepiej.
- To dlatego go oszukujesz?
- Nie oszukuję! Po prostu nie wszystko mu mówię. Poza tym to nie twój biznes. Nie jesteś nawet moim kolegą.
- To kim dla ciebie jestem?
- Moim ex, nic więcej.
- Skoro tak twierdzisz... - odparł ponuro i zaparkował przed domem.
Weszłam do środka i udałam się do swojego pokoju. Miałam zamiar zadzwonić do Alexa, bo mu to obiecałam oraz zastanowić się nad czymś...



Witam :)
Mam 2 sprawy.
Sprawa numer 1: Tydzień temu nie dodałam rozdziału, ponieważ nie było 10 komentarzy, a chyba wyraźnie się określiłam, że dodam jeśli będzie 10 komentarzy. Napisałam: 10 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ. To tak trudne do zrozumienia?
Sprawa numer 2: Słusznie, może i teraz nic ciekawego się nie dzieje (chociaż moim zdaniem tak, ale to już zależy od osoby), ale... Nie zamierzam zmieniać planu. Nie wiem czy wszyscy wiedzą, ale ja mam ten blog, tą historię zaplanowaną od początku do końca. Czasami wprowadzam jakieś tam drobne zmiany, ale staram się ścisło trzymać planu. Bardzo się nad nim napracowałam i nie chcę go zmieniać. Zaplanowałam bardzo fajne zakończenie (i nie tylko ja tak myślę, bo kilka osób, które wie co się święci, też tak twierdzi). Musicie być szczęśliwi.
A teraz coś równie ważnego.
Nie chciałam nikogo uradzić moimi słowami, to tylko moja opinia. Nie zmuszam was do czytania i jestem bardzo wdzięczna, że jednak to robicie. Na serio potrafię przyjąć krytykę tyle, że... pod tym względem nie zamierzam zmieniać historii. Dziękuję też, że informujecie mnie o tym, że przestajecie czytać mojego bloga. To pozwala mi zastanowić się jak ulepszyć następne historie, gdzie nie mam jeszcze zaplanowanej przyszłości. Blog o Vanessie, będzie całkowitym przeciwieństwem tego, więc jeśli chcecie więcej akcji czy więcej bycia „parą”, zapraszam do czytania go.
Jeśli jeszcze chodzi o dodawanie rozdziałów, jestem w 3 gimnazjum. To mój ostatni rok. Niedawno pisałam egzaminy, a teraz muszę walczyć o jak najlepsze oceny, bo od tego zależy czy przyjmą mnie do moich wymarzonych szkół. Spróbujcie postawić się na moim miejscu. I tak robię wszystko co mogę.
Trochę się rozpisałam...
Więc kolejny rozdział zapewne pojawi się za tydzień. Jedyne o co proszę to 8 komentarzy. Jesteście w stanie to zrobić?
8 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ.
Jeśli kogoś uraziłam, to jeszcze raz przepraszam.
Pozdrawiam :)


Kontakt:
TT: @Love_Paula1D
GG: 7534371