- Hej Śpiąca Królewno… Czas wstawać!
- Jeszcze 5 minut – odparłam.
- Nie ma mowy. Za 5 minut to ja chcę cię widzieć w kuchni na śniadaniu.
- Oj, dobra – poległam
- Wstawaj Księżniczko i pamiętaj 5 minut – rzucił na odchodne.
No cóż nie miałam wyboru. Musiałam wstać. Spojrzałam na zegarek i okazało się, że jest 10.30. Ale Liam jest uroczy. Miałam wstać o 10.00. Zapewne, dlatego nazwał mnie Śpiącą Królewna, ale dlaczego dodał księżniczko? Przecież nie ma we mnie nic specjalnego. Jak tylko go zobaczę, to się go o to zapytam, natomiast teraz trzeba zejść do kuchni. Ubrałabym się i umalowała, ale był jeden mały problem, nie miałam, w co i czym. Tak, więc zrezygnowana przeczesałam włosy palcami i zeszłam do kuchni, gdzie krzątał się już Liam.
-Cześć – przywitałam się.
- No hej. Co chcesz na śniadanie?
- Sama sobie mogę coś zrobić.
- Usiądź tam gdzie siedzisz, a ja ci zrobię śniadanie, tylko powiedz, co chcesz.
- Niech ci będzie. Nie chce się kłócić. Mogą być płatki na mleku, a i kawa, bo musze się obudzić.
- Już się robi – rzucił dalej krzątając się w kuchni. Chyba nawet na mnie nie spojrzał. – Jak się spało?
- Dobrze, ale krótko – odpowiedziałam.
Przez cały ten czas siedziałam w jadalni i nawet nie widziałam chłopaka ani on mnie, ale nie myślałam teraz o nim. Moje myśli kręciły się wokół łóżka, bo z chęcią bym jeszcze pospała. Kiedy o tym myślałam, zaczęłam powoli przysypiać, lecz ponownie obudził mnie Liam.
- Proszę oto twoja kawa i płatki. Smacznego – powiedział stawiając przede mną kubek i miskę. Podziękowałam mu, a on w tym czasie usiadł naprzeciwko mnie. Upiłam parę łyków kawy, co mi pomogło, bo po chwili zaczęłam już normalnie kontaktować. Zauważyłam, że Liam jest ubrany tylko w spodnie od dresu. Jakoś wcześniej nie zauważyłam, że chłopak jest aż tak napakowany. Nie wygląda oczywiście jak jakiś mięśniak, po prostu ma niesamowity sześciopak, ale bez przesady. Tak naprawdę to nie powinno mnie to zdziwić w końcu wspominał, że prowadzi zdrowy tryb życia i od czasu do czasu chodzi na siłownię, ale nie spodziewałam się, aż takich efektów. Kiedy tak o tym myślałam to coś mnie zdziwiło. Jak Danielle może to odrzucać? Z dnia na dzień te pytania stawały się dla mnie nie lada zagadką. Nagle mnie olśniło.
- Liam, czemu nazwałeś mnie księżniczką? – spojrzał na mnie zdziwiony.
- Nazwałem cię Śpiącą Królewną, ponieważ bardzo ładnie wyglądasz jak śpisz, a poza tym niewiele osób sypia do południa – zarumieniłam się, gdy powiedział, że ładnie wyglądam podczas snu, ale i tak wiedziałam, że to nie była odpowiedź, o którą mi chodziło i Liam dobrze o tym wiedział.
- To nie jest odpowiedź na moje pytanie – burknęłam.
- Wiem, ale nie wiem, co mam powiedzieć – spojrzał na mnie niepewnie, więc uśmiechnęłam się do niego zachęcająco. – No dobrze. Jakiś tak mi się skojarzyło. Jesteś bardzo ładna, rozsądna, zabawna i uczciwa oraz co najważniejsze słuchasz głosu serca.
- Wow. To było miłe, ale przecież nie znasz mnie na tyle, aby to stwierdzić.
- Zgadza się, ale… Martyna wiele mi o tobie wiele opowiadała, a poza tym trochę cię znam.
- To prawda. I dziękuję za te miłe słowa, ale mam jedną prośbę – spojrzał na mnie zdziwiony, więc pośpieszyłam z wyjaśnieniami. – Proszę… nie mów, że jestem ładna, bo zaraz zacznę się rumienić – udałam oburzoną, lecz po chwili w raz z chłopakiem śmialiśmy się w najlepsze.
Kiedy skończyłam jeść śniadanie, wstałam od stołu i poszłam do kuchni odnieść naczynia. Nie całą minutę temu to samo zrobił Liam. Więc, gdy weszłam do kuchni chłopak staną jak wryty cały czas się na mnie patrząc. Zdziwiona odstawiłam naczynia do zlewu.
- Co tak stoisz? Jestem brudna czy co? – zapytałam.
- Nie, nic się nie stało. Po prostu ładnie ci w mojej koszulce –na te słowa zarumieniłam się.
- Ej no sorry, że nie założyłam nic więcej, ale pamiętaj o tym, że nie mam żadnych ciuchów przy sobie – Liam z początku trochę się śmiał, ale przestał. – No. Dziękuję, a teraz zbierajmy się do Martyny.
- OK – zgodził się. – Ale może lepiej najpierw się ogarniemy, pasi?
- Jasne.
Po tych słowach każde z nas poszło się przygotować. Poszłam do swojego pokoju, przeczesałam włosy i założyłam spodnie, które wczoraj dostałam od Liama. Wyglądałam trochę dziwnie, ale nie mogłam nic na to poradzić. Byłam gotowa po zaledwie 5 minutach. Niezły szok. Jeszcze nigdy nie byłam tak szybko gotowa, ale mniejsza o to. Uznałam, że Liam pewnie jeszcze się szykuje, więc zeszłam na dół do salonu, usiadłam na sofie i włączyłam telewizor. Nie leciało nic ciekawego, więc włączyłam MTV HITS. Siedziałam tak i oglądałam teledyski, kiedy nagle puścili „Moments” zespołu One Direction. W tym samym czasie do salonu wszedł Liam nucąc po cichu swoją zwrotkę. Byłam w szoku. On ma niesamowity głos. Kiedy skończył usiadł obok mnie i słuchaliśmy dalej piosenki. Nie obyło się bez podśpiewywań Liama, ale jakoś mi to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie. Strasznie się wzruszyłam słuchając tej piosenki. Chłopak to zauważył i objął mnie, a następnie wyłączył telewizor. Jak już się uspokoiłam to wyszliśmy z domu i poszliśmy do Martyny. Po chwili byliśmy na miejscu. Oczywiście w drzwiach przywitała nas wystrojona Martyna. Przywitaliśmy się z nią i weszliśmy do środka. Liam usiadł z moją przyjaciółką w salonie, a ja pobiegłam na górę się ogarnąć. Wzięłam prysznic, następnie wysuszyłam włosy, ubrałam się w dżinsową miniówkę, biały, luźny top na ramiączka i białe sandałki. Następnie się umalowałam i zeszłam na dół. Wszystko zajęło mi ok. 30 minut. Kiedy wchodziłam do salonu, wychodził z niego Liam i wpadliśmy na siebie. Zaczęliśmy się śmiać i odsunęliśmy się od siebie. Chłopak zlustrował mnie wzrokiem, po czym dało się dostrzec na jego twarzy szok i przy okazji wyrwało mu się ciche „WOW”. Walnęłam go w ramię i przypomniałam mu, że ma nie kontynuować, bo już o tym rozmawialiśmy. Posłuchał mnie i nic już nie powiedział. Dołączyła do nas Martyna. Wzięłyśmy torby i wyszliśmy z domu. Jak na dżentelmena przystało – Liam otworzył nam drzwi od samochodu. Martyna usiadła z tyłu, ja z przodu na miejscu pasażera, a Liam oczywiście za kółkiem, włączył radio i ruszyliśmy w drogę. Nie jechaliśmy zbyt długo. Dojazd zajął nam ok. 40 minut. Droga minęła nam dość szybko, ponieważ cały czas rozmawialiśmy, śmialiśmy się i od czasu do czasu podśpiewywaliśmy, a tak dokładnie to Liam. Kiedy dojechaliśmy ujrzałam bardzo duży dom, a raczej wille. Martyna ostrzegła mnie, że chłopaki mieszkają w dużym domu, ale nie wiedziałam, że aż tak, ale oczywiście nie dałam po sobie nic poznać. Liam zaparkował samochód, po czym z niego wysiedliśmy i skierowaliśmy się do drzwi frontowych. Chłopak wpuścił nas do środka. Z początku wydawało mi się, że nikogo nie ma, ale po chwili już było można usłyszeć czyjeś krzyki.
- Nie, oddawaj to! Jestem głodny!
- To idź sobie do kuchni i weź coś do jedzenia, a nie zabierasz moje marchewki!
- Hej chłopaki –krzyknął Liam.
- Hej – wydobyło się chóralne przywitanie z salonu.
- Ej, a może przyszlibyście z łaski swojej się przywitać? – zapytał Liam.
- Już – i po chwili w korytarzu zjawili się pozostali członkowie One Direction.
- Cześć chłopcy – przywitała się Martyna i uściskała każdego z osobna.
- Hej mała! Co tam? – zapytał brunet z marchewką w ręku.
- Jak zawsze, a u was? O co tym razem się kłóciliście? – spytała śmiejąc się.
- A o nic. Nie ważne –odpowiedział chłopak z lokami.
Chyba mnie nie zauważyli, w końcu stałam schowana za Liamem. Może tego po mnie nie widać, lecz jestem trochę nieśmiała. Stałabym tak dalej, gdyby oczywiście Liam wszystkiego nie popsuł.
-Ej! Wy tu sobie gadu, gadu, a przecież mamy gościa – mówiąc to złapał mnie za rękę i „pokazał” chłopakom.
- WOW! – stali jak wryci i tylko to udało im się powiedzieć, a ja oczywiście stałam przed nimi zaczerwieniona i próbowałam schować się za roześmianego Liama, który trzymał mnie, aby nie uciekła.
- Chłopaki, to jest Paula. Jest moją najlepszą przyjaciółką. Macie być dla niej mili– powiedziała Martyna z poważną mina.
- Hej – rzuciłam nieśmiało, zrezygnowana.
Chłopaki zaczęli się bić i przepychać. Nie wiedziałam o co chodzi. Liam z Martyną śmiali się na całego, a gdy zauważyli moją zdziwioną minę wyjaśnili mi wszystko. Chłopcy bili się o to, kto jako pierwszy się ze mną przywita. Wygrał chłopak z marchewką.
- Hej. Jestem Louis. Miło mi cię poznać – powiedział, po czym mnie wyściskał i pocałował w rękę. Trochę mnie to zdziwiło, ale Liam wspominał, ze oni są dziwni. Następny był chłopak z loczkami.
- Hej. Ja jestem Harry, ale mówią na mnie Hazza – posłał mi przyjazny uśmieszek, po czym mnie przytulił.
- Jestem Niall. Miło mi cię poznać – przywitał się niebieskooki blondyn, po czym mnie przytulił.
- A ja jestem Zayn – powiedział ostatni chłopak. Przytulił mnie i posłał mi uwodzicielski uśmieszek. Nie wiedziałam o co mu chodzi, ale nie przejmowałam się tym. Co innego mnie intrygowało. Dlaczego Liam przez cały czas trzymał mnie w tali? Czyżby mnie pilnował? Będę musiała z nim o tym pogadać, ale to może później.
- Pamiętajcie, macie się pilnować jasne? – powiedział Liam z poważną miną.
- Ma się rozumieć – odpowiedział mu uśmiechnięty od ucha do ucha Zayn.
- Dobra, a teraz chodźmy do salonu. Pewnie chcecie lepiej poznać Paule – powiedział Liam, a wszyscy mu odkrzyknęli „tak”. Jako pierwsza poszła Martyna, a za nią chłopaki. W korytarzu zostałam ja i Liam. Chłopak powiedział mi, abym poszła gdzieś usiąść, a on zaraz przyjdzie. Jak powiedział tak zrobiłam. Poszłam do salonu. Miałam zamiar gdzieś usiąść, ale nie wiedziałam gdzie. Martyna siedziała w fotelu, Zayn i Louis na kanapie, Harry na ziemi, a Niall na oparciu od kanapy. Louis i Zayn zauważyli mnie i przesunęli się tak, abym było miejsce pomiędzy nimi, po czym ręką zachęcili mnie, bym usiadła pomiędzy nimi. Kiedy zajęłam miejsce, zaczęli się do mnie przysuwać. Nagle zaczęli się kłócić, nawet nie wiedziałam o co. Kątem oka zauważyłam, że Martyna wzdycha rozczarowana i w tym czasie do pokoju wpadł Liam i dało się usłyszeć jego krzyki:
- Ej, opanujcie się! Zamęczycie ją! – wykrzyczał, a całe towarzystwo umilkło, a Liam dodał. – Dziękuję za ciszę, a teraz zrobimy mały remanent.
Wszyscy spojrzeliśmy na niego zszokowani. Nikt nie wiedział o co mu chodzi, ale po chwili wszystko się wyjaśniło. Liam podszedł do kanapy i ściągnął z niej Zayna i Louisa na ziemię, którzy przez przypadek spali na biednego, siedzącego na ziemi Harrego. Następnie poprosił mnie, abym usiadła na miejscu Zayna, po czym sam zajął moje miejscy. Niall przesunął się odrobinę w moją stronę uradowany, że Liam o nim zapomniał, ale grubo się mylił, bo mój przyjaciel zepchnął go niespodziewanie na podłogę i jak upadł było tylko słychać jego narzekanie. Liam przeprosił kolegę i pozwolił mu usiąść ze swojej lewej. I tak oto już nie siedziałam otoczona przez chłopaków. Od tamtej pory Liam nie wstał, ani na chwile z sofy. Kiedy chłopcy byli już ogarnięci, Martyna włączyła jakiś film, ale nikt go nie oglądał. Woleli zadawać mi wiele pytań, a ja z pokorą na nie odpowiadałam. Na pierwszy rzut padło pytanie jak się poznałam z Martyną. Powiedziałam, że znamy się od piaskownicy i jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami. Potem padło pytanie jak poznaliśmy się z Liamem, na które odpowiedział „ Sama do mnie przyszła”, na co Zayn powiedział „ Stary. Ty to masz farta! Najpierw Martyna teraz Paula… Ty to może ja też wrócę do siebie do domu i spotkam jakąś ładną sąsiadkę” i wszyscy tarzali się ze śmiechu. Tak samo było kiedy Louis zapytał mnie skąd jestem, a ja powiedziałam, ze z Polski, na co Zayn powiedział „ Chłopaki… Ruszamy w trasę do Polski. Tam są takie ładne dziewczyny”. Późniejsze odpowiedzi na pytania nie wywoływały aż takich śmiesznych komentarzy. Kiedy chłopaki mniej więcej wszystkiego się o mnie dowiedzieli, zaczęliśmy oglądać film, ale okazało się, że to już koniec, więc nie mieliśmy co robić. Louis zaproponował zabawę w Owocowego Ninje. Obie z Martyną byłyśmy bardzo ciekawe, co to za gra, więc się zgodziłyśmy. Ja, Martyna, Harry i Liam poszliśmy do ogrodu, a Louis, Zayn i Niall pognali do kuchni. Kiedy wrócili mieli ze sobą 2 kosze owoców i jakieś koszulki. Dali je mi i Martynie i powiedzieli, żebyśmy je założyły, aby się nie ubrudzić i w tym momencie na naszych twarzach ukazało się przerażenie. Louis to zauważył i pośpieszył z wyjaśnieniami. Zasady są proste. Należy przeciąć jak najwięcej owoców w ciągu minuty. Lou poszedł na pierwszy ogień, ale muszę przyznać, że dobrze sobie poradził. Następnie swoich sił próbował Liam, potem Harry, Niall i Zayn, ja z Martyną zostałyśmy jako ostatnie. Nawet dobrze nam poszło, bo wygrałyśmy, za co dostałyśmy karę, a mianowicie łaskotki. Uciekałyśmy przed nimi po całym ogrodzie, a później także po domu. Postanowiłyśmy z Martyną się im schować. Każda z nas weszła do innego pokoju. Ja byłam w pokoju Louisa, a moja przyjaciółka u Harrego. Siedziałam na łóżku i oglądałam zdjęcia Louisa i jego rodziny, kiedy nagle do pokoju wpadł Liam i lokator tego pokoju. Od razu się na mnie rzucili. Po chwili wszyscy leżeliśmy razem na łóżku. Ubłagałam ich, aby mi darowali, ale przyznam nie było łatwo. Kazali mi pocałować się w policzki – miały być usta, ale się zlitowali – a także musiałam im obiecać, że jutro też tu wpadnę i, że będę w kostiumie kąpielowym. Oczywiście nie miałam wyboru, bo Liam powiedział, ze mnie stąd nie wypuści, więc się zgodziłam.
Kiedy, więc zabawa się skończyła, Louis wyrzucił Liama ze swojego pokoju, mówiąc mu cytuję: „ A teraz poszedł mi stąd! To mój pokój i chcę tu chwilę pobyć sam z Paulą”. Liam oczywiście zaczął protestować, ale nie miał nic do gadania, bo Lou wypchnął go za drzwi. Liam jeszcze pod drzwiami krzyknął, że jakby coś mam krzyczeć, na co ja wybuchłam śmiechem. Bo mam nadzieję, że Lou nic mi nie zrobi, zwłaszcza kiedy reszta jest w pobliżu.
Chłopak zamknął drzwi na klucz i podszedł do biurka, wziął z niego pliczek karteczek i długopis, po czym napisał: „Słuchaj. Chciałem z tobą pogadać, ale znając życie chłopaki, a na pewno Liam, stoją pod drzwiami i podsłuchują. Dlatego też może umówimy się kiedyś w kawiarni i pogadamy. A no i żeby nie było to nie randka, bo ja mam dziewczynę”. Pokazałam mu, że się zgadzam i kiedy Louis chciał już otworzyć drzwi, zatrzymałam go i wzięłam od niego karteczkę i długopis po czym napisałam: „ Mówisz, że oni podsłuchują? To może zrobimy im psikusa. Co ty na to?”. Wręczyłam mu karteczkę i, gdy ją przeczytał dał mi do zrozumienia, że się zgadza, po czym zaczęliśmy odstawiać szopkę. Udawaliśmy, że się kochamy. Oboje jęczeliśmy, krzyczeliśmy soje imię i w pewnym momencie Louis zdjął koszulkę i podszedł do drzwi. Dał mi znak ręka, abym się schowała pod kołdrę, a on w tym czasie otworzył delikatnie drzwi i krzyknął:
- Ej, Liam! Wiem, że gdzieś tu jesteś, ale spoko nam to nie przeszkadza. Jednak mam do ciebie małą prośbę.
- No co? – powiedział Liam, chyba stał na schodach.
- Pożyczysz może gumki, bo mi się skończyły? – zapytał poważnym głosem Louis, a ja po cichutku zaczęłam się śmiać.
- Sorry stary. Nie mam zamiaru ci nic pożyczać! – krzyknął trochę zmieszany i jednocześnie podirytowany Liam.
- Jak chcesz! – zwrócił się do mnie. – Słyszysz Paula? Będziemy musieli to zrobić bez – po czym znów zwrócił się do Liama – Ale nie miej potem do mnie pretensji, że zostaniesz wujkiem!
Po tych słowach zamknął drzwi i oboje zaczęliśmy się śmiać. Z korytarza dało się słyszeć głośne protesty Liama, a następnie szepty pozostałej czwórki dobiegające zza drzwi. Dlatego też kontynuowaliśmy naszą zabawę. Pod koniec wzięłam od Louisa koszulkę, którą wcześniej miał na sobie i ją założyłam. Była dość spora, więc zakryła mi moją spódniczkę. Chłopak był z lekka zszokowany, a skoro już nie było nikogo słychać za drzwiami, szepnęłam do niego:
- Musimy odegrać jakieś pozory, że ze sobą serio spaliśmy – uśmiechnął się, a ja dodałam –To teraz idziemy do nich i z góry mówię, że możesz sobie trochę pozwolić – uśmiechnęliśmy się do siebie porozumiewawczo.
Podeszłam do lustra zobaczyć czy wszystko jest ok.
- I jak? Może być? – popatrzył na mnie i do mnie podszedł.
- Ładnie wyglądasz, ale chyba nie przypominamy wyglądem kogoś kto miał niezwykłą przygodę w łóżku – zaśmialiśmy się i postanowiliśmy nad tym popracować. Poszliśmy do łazienki, zmoczyliśmy troszeczkę twarze wodą, następnie Louis pomógł mi odrobinę rozmazać makijaż. Potem przyszedł czas na fryzury. Louis zajął się moją, a ja jego. Kiedy już skończyliśmy przejrzeliśmy się w lustrze. Efekt był perfekcyjny. Włosy Louisa były rozczochrane na wszystkie strony, tak jak i moje, tyle, ze postanowiłam to trochę podrasować, więc wzięłam grzebień Louisa i natapirowałam je troszeczkę. Teraz wszystko wyglądało idealnie. Byliśmy gotowi, więc zeszliśmy na dół. Wszyscy siedzieli w salonie. Jak tylko ich zauważyliśmy, a oni nas – Louis mnie objął.
- Chciałabyś coś do jedzenia, skarbie? – powiedział czule.
- Nie trzeba – odparłam i dałam mu delikatnego buziaka w usta. Louis zrozumiał o co chodzi z tym buziakiem i dlatego idąc do kuchni klepnął mnie w pupę i w podskokach z bananem na twarzy poszedł do kuchni, a ja stałam tak przez chwilę udając zakochaną, po czym poszłam za Louisem do kuchni. Kiedy zniknęłam już za ścianą oddzielającą salon od kuchni, z kanapy dało się słyszeć szepty, na co oczywiście zareagowaliśmy śmiechem. Mój „kochanek” wziął marchewkę, złapał mnie za rękę, po czym zaciągnął do salonu, usiadł w fotelu i posadził mnie sobie na kolanach. Udawaliśmy, że nie widzimy reszty i się bawiliśmy. Louis jadł swoją marchewkę i co jakiś czas się nią ze mną dzielił. Potem bawiliśmy się w łaskotki i przepychanki, a później smyraliśmy się nosami. Dobra zabawę przerwał Liam:
- Ekhem… Moglibyście przestać już okazywać sobie czułości?
- A co przeszkadza ci to? –odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Tak, przeszkadza. A tak poza tym Louis co na to powie Eleonor?
- A co ma powiedzieć? Nic. Nie dowie się – uśmiechnął się do niego promiennie Louis i ja także.
- To ty wiedziałaś?! I tak po prostu się z nim przespałaś? – zapytała zszokowana Martyna.
- No jasne, że tak – odpowiedziałam przyjaciółce. – I nawet tego nie żałuję. Nawet nie wiesz jaki on jest dobry w łóżku! – powiedziałam, po czym dałam Louisowi buziaka w policzek.
- Louis, a ty? Jak mogłeś zdradzić Eleonor? Przecież ją kochasz –wtrącił się Zayn.
- No jasne, że ją kocham, ale ona jest teraz daleko i nie mam zielonego pojęcia co ona tam robi, więc czemu ja też nie mogę zaszaleć? A z resztą co ja się wam będę tłumaczyć! Jesteśmy dorośli i możemy robić co chcemy – odpowiedział mu Louis, po czym zwrócił się do mnie. – Ja dobry w łóżku? To chyba ty jesteś dobra w łóżku, taka energiczna, na dodatek piękna i oczywiście masz bardzo ładny pieprzyk sama wiesz gdzie – spojrzał na mnie, a potem na zszokowana resztę.
- Wiesz co Louis? Musimy to kiedyś powtórzyć – uśmiechnęłam się do niego uwodzicielsko.
- Z tobą zawsze, choćby nawet teraz – nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać. Wszyscy popatrzyli po sobie zdziwieni, a ja z Louisem wstaliśmy z fotela i krzyknęliśmy:
- Mamy was!
- To był żart – powiedziałam zdejmując koszulkę Lou, a on ją założył. - To była kara za to, że nas podsłuchiwaliście i do niczego nie doszło. Serio uważaliście, że my się przespaliśmy? Za kogo wy nas macie? – wypytywał wkurzony Louis.
Wybuchliśmy śmiechem, po czym wszyscy się do nas przyłączyli. Kiedy już przestaliśmy zostaliśmy przez wszystkich ochrzanieni, potem poszliśmy zjeść kolację, którą Liam przygotował jak byliśmy z Louisem w jego pokoju, po tej krótkiej wymianie zdań. Po zjedzonym posiłku musiałyśmy się już zbierać. Oczywiście nam się nie chciało, ale Justyna ciągle do nas wydzwaniała. Tak, więc umówiliśmy się na jutro i poszliśmy za Liamem do auta. Po drodze ponownie dostałam ochrzan, że ten dowcip, ale jakoś się tym nie przejęłam. Drogi były puste, więc nie jechaliśmy długo. Liam wysadził nas pod domem i pojechał do siebie. My zaś z Martyną padnięte weszłyśmy do domu, umyłyśmy się, pogadałyśmy jeszcze chwilę i położyłyśmy się spać.
Hej. Mamy już 8 rozdział. Wiem, że miałam dodać rozdział wcześniej, ale nie miałam czasu.
Nie wiem kiedy będzie nowy rozdział, ale mam nadzieję, że niedługo.
Bardzo proszę KOMENTUJCIE!!! To dla mnie wiele znaczy.
Mam nadzieję, że się podoba.