niedziela, 12 sierpnia 2012

Rozdział 22

*Paula *


Kiedy się obudziłam byłam sama. Wciąż do mnie nie dociera fakt, że TO zrobiliśmy. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić jak ja mu teraz spojrzę w oczy. To co się wczoraj wydarzyło, nie powinno mieć miejsca. Jednak co się stało, to się nie odstanie. Trzeba się pogodzić z tym faktem. Jeśli zaś mi się nie uda to po prostu będę go unikać...
Wstałam z łóżka, założyłam bieliznę i wzięłam pierwszą, lepszą koszulkę, która okazała się być Liama. Nie chcąc zwlekać założyłam ją i zeszłam na dół. Miałam już wejść do kuchni, ale się zawahałam. Wiedziałam, że tam jest. Przemawiał przeze mnie strach, jednak wiedziałam, że tak czy siak kiedyś będę musiała go spotkać.
Wzięłam głęboki wdech i weszłam do pomieszczenia. Tak jak przypuszczałam, przy blacie stał Liam. Na szczęście był odwrócony do mnie tyłem i chyba mnie nie zauważył. Przyjrzałam się mu i zobaczyłam, że jest w samych bokserkach. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Wyglądał tak seksownie...
- Paula ogarnij się – skarciłam się po cichutku.
Ponownie odetchnęłam głęboko i zaczęłam się zastanawiać co teraz zrobić. Nim jednak zapadła jakakolwiek decyzja, odezwał się chłopak.
- Siadaj, zaraz podam ci śniadanie.
- Dzięki, nie jestem głodna – po części kłamałam.
Byłam pewna, że z nerwów nic nie przełknę.
- O nie. Musisz zjeść śniadanie.
- Ale ja nie jestem głodna – zaprzeczyłam.
- Na pewno jesteś... Jak się spało?
- Dobrze – odpowiedziałam szybko, martwił się o mnie?
- To dobrze – przytaknął. Moje poprzednie złudzenie prysło.
- Nie obrazisz się, że założyłam twoją koszulkę? - zapytałam.
- Ta, spoko – skwitował.
Szczerze przyznam, że nie spodziewałam się takiej wrogości z jego strony. Po tym co wczoraj zaszło?
- O czym tak myślisz? - zapytał niespodziewanie stając przede mną.
Podniosłam oczy i nasze spojrzenia się spotkały.
- O niczym – mruknęłam spuszczając głowę z powrotem w dół.
- No powiedz – nalegał.
Położył śniadanie przede mną i dotknął mojej dłoni, którą odruchowo cofnęłam.
- Co się stało? - zapytał zdziwiony moją reakcją.
- Powiedziałam już, że nic.
- Spójrz na mnie – pokiwałam przecząco głową. - Ej no – mruknął.
Chwycił mnie pod brodę i zmusił bym na niego spojrzała.
- Powiesz mi o co chodzi? - zapytał wpatrując się we mnie.
- No nic się nie stało.
- Kłamiesz! Chodzi o wczoraj?
Zamarłam. Wiedziałam, że ta chwila nadejdzie, ale nie, że aż tak szybko, dlatego starałam się odwlec odpowiedź.
- Co masz na myśli? - ale ze mnie kretynka. Mogłam zapytać o godzinę.
- Chodzi o wczorajszą noc...
- Która godzina? – przerwałam mu.
- Nie zmieniaj tematu.
- Nie zmieniam! - zaprzeczyłam. - Powiesz mi która jest?
- Zbliża się 11...
- Tak późno?
- Możemy wrócić do tematu?
- Dlaczego mnie wcześniej nie obudziłeś? - unikałam tej rozmowy.
- Uspokoisz się?! Mieliśmy pogadać.
Starałam się przeciągać jak najdłużej ciszę, jednak Liam coraz bardziej się denerwował. Odetchnęłam poddańczo i gdy już miałam się odezwać z opresji wyciągnął mnie dźwięk mojego telefonu. Bez słowa sięgnęłam po niego i już miałam odebrać, gdy Liam szepnął:
- Jeszcze wrócimy do tej rozmowy...
Spojrzałam na niego przerażona i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Halo?
- Hej Paula. Nie przeszkadzam? - rozbrzmiał w słuchawce głos Zayna.
- No jasne, że nie. Co się stało?
- Dzwonimy by dowiedzieć się co z Liamem – usłyszałam Louisa?
- Louis? Przecież gadałam z Zaynem...
- Zabrałem mu telefon – zapewne się uśmiechnął.
- Mogłam się tego spodziewać – mruknęłam.
- Witaj Paula – rozbrzmiał głos Paul' a.
- Dzień dobry – przywitałam się.
- Przepraszam, że dzwonimy tak nagle, ale chciałem się dowiedzieć jak tam Liam?
- Wszystko jest już okej.
- Jak to „już”? - zapytał zdziwiony.
- Miał w nocy lekką gorączkę, ale ją zbiłam i teraz już tylko pokasłuje.
- To bardzo dobrze. Nie trzeba wzywać lekarza?
- Nie, spokojnie. Sama dam radę. Jestem pewna, że już jutro bądź pojutrze będzie zdrowy.
- O, bardzo się cieszę, a dasz mi go na chwilę, chcę się upewnić, że jakoś cię nie okłamuje.
- Dobrze, już go daję – podałam słuchawkę Liamowi. - Paul chce z tobą pogadać.


*Liam *


Wziąłem od Pauli telefon i przyłożyłem do ucha.
- Halo?
- Liam? Jak się czujesz? - w słuchawce rozbrzmiał troskliwy głos naszego menadżera.
- Trochę lepiej – odpowiedziałem i kaszlnąłem.
- Może wezwać ci lekarza?
- Nie trzeba. Paula doskonale się mną zajmuje – uśmiechnąłem się do niej, na co się zarumieniła.
- To bardzo dobrze. Tylko mi tam nie przesadź...
- Tak, tak – mruknąłem. Paula wstała od stołu i poszła na górę.
- Potrzebujesz może czegoś? - zapytał nasz menago.
- Nie, wszystko mam.
- Okej, w razie czego dzwoń.
- Jasne, pa – pożegnałem się.
- Do usłyszenia – rozłączył się.
Wziąłem telefon i poszedłem poszukać Pauli. Znałem miejsce, w którym z pewnością jest, a mianowicie w swoim królestwie. Stanąłem przy drzwiach od jej pokoju i delikatnie zapukałem, po czym przydusiłem klamkę i wszedłem do środka. Siedziała z podkulonymi nogami na łóżku. Głowę miała opartą na kolanach. Wyglądała w tej pozycji tak bezbronnie i niewinnie. Korzystając z okazji, że mnie nie zauważyła, podszedłem do niej i przytuliłem. Przestraszona podskoczyła.
- Przestraszyłeś mnie – odezwała się.
- Przepraszam, nie chciałem...
- Po co przyszedłeś? - zapytała.
- Przyniosłem ci telefon i chciałem pogadać.
- Dzięki – uśmiechnęła się. - O czym chcesz pogadać?
- O tobie – rzuciłem siadając na łóżku. Przysunąłem się do niej, ale się odsunęła. - Wszystko okej?
- A dlaczego ma nie być?
- Bo ciągle się ode mnie albo odsuwasz, albo nie dajesz się dotknąć... O co chodzi?
- O nic, wydaje ci się.
- Paula – jęknąłem i przytuliłem ją. Drgnęła. - Widzisz? O to mi chodzi. - Odsunąłem się od niej i spojrzałem jej w oczy. - Chodzi o wczoraj... - to nie było pytanie.
- Tak. Nie. Nie wiem – zawahała się. - Mam mętlik w głowie.
- Pytaj o co chcesz – palnąłem jak głupi.
- Dlaczego to zrobiliśmy? Jesteśmy przecież przyjaciółmi, chyba... To może zepsuć to co stworzyliśmy do tej pory...
- Paula, ja czuję do ciebie coś więcej niż przyjaźń... Przepraszam, przesadziłem... Nie powinienem był cię do niczego zmuszać.
- Do niczego mnie nie zmusiłeś! To była moja decyzja – odpowiedziała gwałtownie.
- Więc, o co chodzi?
- Bo nie wiem, czego będziesz teraz ode mnie oczekiwał.
- Cokolwiek zdecydujesz, przystanę na twoją propozycję.
- Nie... Ja nie wiem... Nie mogę... Nie dam rady...
- Uspokój się – przytuliłem ją do siebie. - Jeśli zechcesz mogę zniknąć z twojego życia uczuciowego. Wystarczy, że powiesz słowo.
- Ale ja nie wiem... To dla mnie za wiele...
- Ale czego nie wiesz?
- Nie wiem co do ciebie czuję... Boję się, że popełnię błąd...
- Jaki?
- Że jeżeli się zgodzę to będę tego później żałować, z drugiej strony boję się, że jeśli się nie zgodzę, mogę później tego żałować.
- Musisz zaryzykować. Nie zmuszam cię do niczego... Jeśli mi odmówisz na pewno nie zaprzestanę walki o ciebie, jeśli zaś się zgodzisz to będę o ciebie dbał i jeśli nie będzie ci odpowiadał ten związek nie będę cię trzymał na siłę, wszystko zależy od ciebie.
- Liam... - mruknęła. - Ja to muszę przemyśleć... Związek z Maćkiem trochę mną wstrząsnął... Muszę to przemyśleć... wieczorem dam ci odpowiedź.
- Rozumiem. Nie musisz się śpieszyć. Zostawię cię samą, ale pamiętaj, że zawsze służę pomocą.
- Tak, wiem to. Pozwól mi pomyśleć...
- Jasne. Jak coś, wołaj.
- Dobrze – uśmiechnąłem się do niej, czego chyba nie zauważyła i wyszedłem zostawiając ją samą z myślami.
Schodząc na dół wciąż myślałem o Pauli. Nie mogę się już doczekać jej decyzji. Miejmy nadzieję, że będzie pozytywna. Nie mając nic do roboty usiadłem przed telewizorem i zacząłem oglądać co popadnie byleby tylko zapomnieć o tej całej sytuacji, jednak moje starania poszły na nic. Nagle mnie olśniło. Wziąłem swój telefon i zadzwoniłem do Paul' a.
- Halo? Liam? Coś się stało? - usłyszałem jego przerażony głos.
- Nie, skądże. Mam tylko małą prośbę.
- Słucham.
- Mógłbyś się pozbyć sprzed domu tych fanek i paparazzi?
- Dlaczego? Coś zrobili?
- Nie, po prostu chciałbym wyjść z domu, tak bez świadków...
- Jesteś chory! Nie powinieneś nigdzie wychodzić! Twoim miejscem jest łóżko.
- Ale już się lepiej czuję. Zresztą wezmę ze sobą Paule...
- No nie wiem...
- No weź, należy mi się coś od życia.
- A co? Aż tak ci się nudzi w domu?
- Proszę cię...
- Dobra. Spróbuję coś wymyślić. O której chcesz wyjść i na ile?
- Najwygodniej by było, gdyby przed domem nie było nikogo od południa.
- Dobrze, a o której będziecie wychodzić, bo muszę wiedzieć by...
- Nie chcemy ochrony – przerwałem mu.
- Ale fani są nieobliczalni...
- Zaufaj mi.
- Robię to tylko dlatego, że jestem daleko i wierzę, że Paula cię przypilnuje.
- Tak, tak. Poza tym, sam umiem się sobą zająć.
- Ale wolę mieć cię na oku.
- Ta, znam tę śpiewkę... Pozdrów wszystkich. Zdzwonimy się jutro.
- Dobrze, do jutra.
- Ta – rozłączyłem się.
Skoro wszystko już zostało ustalone, poszedłem zjeść coś na szybko. Kiedy się już 'najadłem' poszedłem do pokoju się trochę ogarnąć, bo przecież nie wyjdę na miasto w samych bokserkach. Gdy byłem już gotowy do wyjścia, przypomniałem sobie o Pauli (tak, zapomniałem o niej, po części). Postanowiłem pójść do niej i powiedzieć jej, że wychodzę. Bardzo liczę, że nie zapyta dokąd, bo to ma być niespodzianka. Podszedłem do jej drzwi, delikatnie zapukałem i przydusiłem klamkę. Wchodząc do pokoju zobaczyłem ją siedzącą w takiej samej, skulonej pozycji, tyle, że na podłodze przy drzwiach.
- Wszystko okej? - zapytałem niepewnie.
- Tak – mruknęła. - Coś się stało?
Nie ma to jak troska i zainteresowanie okazane tylko pytaniem, bo obojętna barwa głosu jakoś tego nie wyraża.
- Nie, skądże. Chciałem ci tylko powiedzieć, że jest już 14 i powinnaś zjeść obiad i, że wychodzę. Wrócę wieczorem.
- Okej – skomentowała.
- Tylko nie zrób nic głupiego i zostań w domu.
- Yhm... - mruknęła.
Poddany wyszedłem z pokoju, zostawiając ją samą. Opuszczając jej pokój poczułem ogromną potrzebę przytulenia jej. Z każdą chwilą, gdy o niej myślę, mam potrzebę znalezienia się obok niej. Wciąż mam nadzieję, że się zgodzi, inaczej pęknie mi serce. Ale teraz nie na to pora. Muszę coś zrobić, a mianowicie pokazać jak i powiedzieć jej co do niej czuję. Dlatego moim celem jest odwiedzenie kwiaciarni, sklepu spożywczego, winnicy i zrobienie przepysznej kolacji. Ten wieczór musi być niesamowity.



*Paula *




Nie no, nie wiem. To takie dobijające. Z jednej strony Liam jest super i jestem pewna, że czuję coś do niego, z drugiej zaś boję się ponownego zranienia. Moje rozmyślenie przerwał dźwięk telefonu. Sięgnęłam po niego na nocną półkę i spojrzałam na wyświetlacz. Liam. Odetchnęłam głęboko i odebrałam.
- Tak?
- Hej, mam do ciebie sprawę – przywitał się.
- Co się stało?
- Nic. Po prostu mnie posłuchaj i zrób co mówię.
- No dobra, ale...
- O nic nie pytaj – przerwał mi. - Wszystko później ci wyjaśnię.
- Okej.
- Pójdź do mojego pokoju.
- No jestem – rzuciłam wchodząc do jego pokoju.
- Na łóżku leży pudełko.
- No widzę – odpowiedziałam.
- Jest dla ciebie.
- Co? Jak to? Co tam jest?
- Wszystkiego się dowiesz – zapewnił. - A teraz zapamiętaj. O 20.00 bądź przy parku.
- Dobra, a po co?
- To niespodzianka, zaufaj mi.
- Okej, a mam się jakoś specjalnie ubrać? - zapytałam jak zwykle w stylu pustej blondi. Chyba zbyt dużo czasu przebywałam w takowym towarzystwie.
- Załóż to co jest w paczce. Kupiłem ją specjalnie z myślą o tobie.
- Chyba sobie ze mnie jaja robisz?
- Nie, nie robię. Do zobaczenia. Pamiętaj, 19.00, park. Pa – rozłączył się.
- No i co ja mam teraz z tym zrobić? - pytałam sama siebie.
Menda się tak szybko rozłączył, że nie zdążyłam się dowiedzieć po co to wszystko!
- Przysięgam, że się na nim zemszczę... - obiecywałam. - Nie dość, że ciołek się rozłączył to jeszcze przez niego gadam sama do siebie! To CHORE!
Jednak nie da się już nic zrobić. Liam, kretyn, nie odbiera telefonu, a czas płynie. Nie mam więc wyjścia i muszę zrobić to o co prosił. Spojrzałam na zegarek. Była 18.30, co oznacza, że za półtorej godziny mam się z nim spotkać. Obiecałam sobie, że jak tylko go zobaczę to go zabiję...
Po nieudanych 8 telefonach do Liama, poszłam wziąć prysznic i się wyszykować. Owinięta w ręcznik wyszłam z łazienki i z wielkim zawahaniem otworzyłam pakunek, który przyniosłam z jego pokoju. W pudełku znajdowała się prześliczna biała sukienka. To było niesamowite. Kiedy dopasowałam bieliznę pod kolor ubioru i odpowiednią fryzurę, a także bardzo delikatny makijaż, założyłam kreację i przejrzałam się w lustrze. Wszystko do siebie idealnie pasowało. Najciekawsze w tym wszystkim było to, że umalowana i uczesana byłam jak co dzień, a sukienka pasowała do tego idealnie. Liam mnie tak dobrze zna... I właśnie w tym momencie mnie olśniło. Już wiem co do niego czuję... Na dodatek przyrzekam sobie, że mu to powiem... Uznałam, że skoro ma to być wyjątkowy dzień, to coś w sobie zmienię. Założyłam białe balerinki, a włosy upięłam w koka, w którego wpięłam białe spinki i wsuwki. Na koniec dodałam srebrną biżuterię, wzięłam torebkę, poprawiłam usta malinowym błyszczykiem i wyszłam z domu, gdyż gonił mnie czas. Słońce już zachodziło, ale noc była ciepła. Całe szczęście, bo ze zdenerwowania zapomniałam cokolwiek na siebie zarzucić, z drugiej strony lepiej by było gdyby Liam powiedział mi dokąd idziemy. Przez całą drogę do umówionego miejsca spotkania myślałam o całej tej sytuacji i o Liamie.
- Hej. To chyba pierwszy raz jak jesteś punktualna – wyszczerzył się, a ja się przeraziłam.
- Boże, nie zauważyłam cię...
- Jestem aż tak niewidzialny?
- Nie, po prostu się zamyśliłam.
- O, a o czym tak myślałaś? - zapytał wścibsko.
- Nie twój interes, ale teraz porozmawiajmy o czymś bardziej istotnym. Po co mnie tu ściągnąłeś?
- Wszystkiego dowiesz się później...
- Nie – przerwałam mu. - Powiedz mi teraz – nalegałam.
- Chciałem pomóc ci w dokonaniu decyzji – poddał się.
- Jak to? Jakiej?
- O tym co do mnie czujesz – wyjaśnił.
- I po to wyciągałeś mnie z domu? Przecież mogłam cię poinformować co i jak na miejscu, a nie wyciągać z niego.
- Boże, nic nie rozumiesz? Miałem nadzieję, że jednak twoją decyzją będzie choćby nawet zauroczenie, dlatego chciałem by ta chwila była przez nas zapamiętana, dlatego zaprosiłem cię na taką jakby randkę.
- Nie mogłeś tak od razu?
- Bałem się, że się nie zgodzisz – mruknął spuszczając głowę w dół.
- Na pewno bym ci nie odmówiła – podniósł zdumiony głowę i spojrzał na mnie z nadzieją. Mogłam mu już wyznać prawdę, ale chciałam go jeszcze pomęczyć. - Najwyżej zaproponowałabym przyjacielskie wyjście, zamiast randki – zmarkotniał.
- Co prawda, lepsze to niż nic – uśmiechnął się cwaniacko. - Możemy już iść?
- Nie, powiedz mi jeszcze, po co mi kupiłeś sukienkę?
- Żebyś przepięknie wyglądała i jak widać wyszło – uśmiechnął się.
- Dzięki, teraz możemy już iść, tylko powiedz mi dokąd.
- To niespodzianka. Zamknij oczy, zaufaj mi.
Z wielkim zawahaniem zrobiłam to o co prosił. Kiedy zamknęłam powieki, poczułam jego silne ręce na swoich ramionach.
- Idź cały czas, poprowadzę cię – szepnął mi na ucho.
O dziwo zaufałam mu. Podążałam w kierunku, w którym mnie prowadził. Przyznam, ze trochę się niecierpliwiłam. Chciałam dotrzeć już na miejsce i powiedzieć mu o swojej decyzji.
- Daleko jeszcze? - zapytałam nie mogąc już wytrzymać.
- Nie, jesteśmy na miejscu. Możesz otworzyć oczy.
- Nareszcie – rzuciłam i pośpiesznie mojej powieki się uniosły.
To co zobaczyłam było niezwykłe. Przed nami stał most cały ozdobiony białymi świecami i płatkami białych róż. Wchodząc na mostek ujrzałam dróżkę prowadzącą wśród ozdobionych na biało drzew, altanki. Zarówno altanka, jak i dróżka, były przy zdobione tak, jak i most.
- O mój Boże... - jęknęłam.
- Wystarczy Liam – zaśmiał się.
- Bardzo śmieszne – burknęłam.
- Co, nie podoba ci się? - zapytał przerażony.
- Skądże – pośpieszyłam z wyjaśnieniami. - Jest przepięknie.
- Cieszę się, że ci się podoba... Spójrz jeszcze na swoją sukienkę.
Nie za bardzo rozumiejąc o co mu chodzi, spojrzałam w dół i nie mogłam uwierzyć. Moja sukienka w świetle świec wydawała się być jasnoniebieska.
- Jak to możliwe? - zapytałam zdziwiona.
- Specjalnie wybrałem taką sukienkę, by pasowała do scenerii i by coś ją wyróżniało. Zadowolona?
- Nigdy nie zapomnę tej randki jak i wieczoru.
- Taki był mój zamiar – uśmiechnął się cwaniacko. - A skoro mój pomysł wypalił, zapraszam cię na kolację do altanki.
Uśmiechnęłam się do niego i chwyciłam go za rękę, którą mi podał. Idąc w stronę altanki, czułam się jak jakaś księżniczka. To było dość miłe uczucie, zwłaszcza, że miałam obok siebie właśnie Liama.
Na miejscu czekał na nas stolik i kolacja. Do posiłku, Liam, nalał nam po kieliszku wina. Przyznam było przepyszne. Kiedy skończyłam już jeść danie, wstałam od stołu i podeszłam do balustrady i spojrzałam w niebo. Po chwili u mojego boku wraz z kieliszkami wina, pojawił się Liam. Podał mi moje wino i przyłączył się do oglądania gwiazd. Z każdą chwilą zbliżał się do mnie, a ja odruchowo się odsunęłam.
- Paula, muszę ci coś powiedzieć – przerwał ciszę.
Odwróciłam się do niego przodem, co okazało się być błędem. Dzieliły nas od siebie centymetry, zupełnie jak wczoraj, gdy opatrywałam mu brew. Przeraziłam się, że może się teraz stać to co wczoraj, jednak, ni jak, nie mogłam temu zapobiec. Jednak chłopak zaskoczył mnie. Odsunął się ode mnie i się zaśmiał.
- Ładną masz malinkę – zbladłam.
Myślałam, że może mi się zdawało lub że się przewidziałam, ale on jednak naprawdę to zrobił. Odwróciłam od niego zawstydzona głowę i poszłam na mostek. Liam po chwili do mnie dołączył.
- Przepraszam... Ja po prostu chciałem ci coś powiedzieć, ale gdy spojrzałem na twoją szyję, przypomniało mi się, że ci ją zrobiłem...
Pomylił fakty. Nie uciekłam od niego z przerażenia o to co mi powie, a ze zdenerwowania. Nie chciałam by widział mnie w takiej postaci.
- Kocham cię – dotarły do mnie jego słowa.
Zaskoczyło mnie to i najwyraźniej chłopak to zauważył, bo zaczął się tłumaczyć. Za bardzo nie wiem co mówił, bo starałam się wydusić coś z siebie. Każdy w końcu zebrałam się na odwagę, on wciąż paplał jak najęty. Widać, że jest równie zdenerwowany jak ja, jednak by mu w tym ulżyć, odezwałam się.
- Ja też cię kocham...
I jaka była jego reakcja, wciąż gadał.
- …ja naprawdę zrozumiem jeśli mnie odtrącisz, ale pomimo to nie zmienię swoich uczuć do ciebie...
- Oj zamknij się i mnie pocałuj – przerwała mu.
On jak na zawołanie zbliżył się do mnie i złączył nasze usta w pocałunku. Nie wiem dlaczego, ale czuję się jakbym całowała go po raz pierwszy. Motyle w brzuchu, podniecenie... wszystkie emocje związane z pierwszym pocałunkiem... Nasze języki wirowały w wspólnym, namiętnym tańcu. Chciałam by ta chwila trwała wiecznie, jednak wszystko się musi kiedyś skończyć. Z każdą chwilą nasze pocałunki stawały się głębsze. Jedną dłoń miałam wplecioną w jego włosy, a drugą jeździłam po jego klacie i plecach, natomiast Liam jeździł swoimi dłońmi po całym moim ciele. Kilka razy zahaczył o krańce mojej sukienki, co wcale mi nie przeszkadzało. Pocałunek był niesamowity, jednak musieliśmy go przerwać, gdyż zabrakło nam powietrza. Chłopak jeszcze na chwilę zjechał z pocałunkami na moją szyję, po czym się ode mnie oderwał i oboje patrzyliśmy sobie w oczy.Uśmiechnęliśmy się do siebie.
- Kocham cię – wyznał.
- Ja ciebie też.
Zbliżył się do mnie jeszcze na chwilę i delikatnie musnął moje usta. Uradowani spletliśmy nasze dłonie i poszliśmy na spacer. Przez cały czas się do siebie uśmiechaliśmy i co jakiś czas całowaliśmy. Czas płyną nieubłaganie szybko. Im było później tym robiło się chłodniej.
- Zimno ci? - zapytał.
- Może trochę – odpowiedziałam.
To były pierwsze wypowiedziane przez nas słowa odkąd powiedzieliśmy, że się kochamy. Nie to żebyśmy nie mieli o czym rozmawiać, po prostu chcieliśmy się sobą w ciszy nacieszyć.
- Choć tu do mnie – rozplątał nasze dłonie i otworzył ramiona.
Wtuliłam się w niego, po czym skierowaliśmy się w stronę domu.
Kiedy znaleźliśmy się na miejscu nie za bardzo wiedzieliśmy co robić. Uznaliśmy, że posiedzimy jeszcze trochę w salonie, jak co wieczór i na przykład pooglądamy telewizję. Usiadłam na sofie i czekałam aż Liam do mnie dołączy. Chłopak poszedł po coś do picia i wybrać film. Gdy wrócił, włączył jakiś film i usiadł obok mnie. Wtuliłam się w niego, po czym rozpoczęliśmy seans.
Przyznam, że nawet nie wiem o czym był ten film. Przez cały czas byłam zajęta moim chłopakiem. Jakoś w połowie seansu, wyłączyliśmy telewizor, gdyż uznaliśmy, że i tak nie wiem o czym jest film. Pomimo tego, że nie robiliśmy nic, wciąż siedzieliśmy w objęciach. Nagle spojrzałam na zegarek, zbliżała się północ. Uznałam, że pora już się zbierać, dlatego chciałam pozbierać kieliszki i butelkę od wina, jednak wstając z kanapy, Liam złapał mnie w pasie i posadził sobie na kolanach.
- Dokąd się wybierasz? - zapytał.
- Chciałam tu trochę ogarnąć, zresztą jest już późno i trzeba iść spać.
- Nie musimy już iść spać. Mamy cały dom dla siebie i możemy wstawać o której chcemy.
- Może i masz rację, ale Paul zapewne zadzwoni jakoś w okolicach porannych godzin by dowiedzieć się jak się czujesz.
- Co racja, to racja – zmarkotniał. - Tyle, że nie chce mi się jeszcze spać.
- A co chcesz robić?
- To – mruknął mi do ucha, po czym zaczął namiętnie całować po szyi.
- Liam... - mruknęłam. - Tylko nie zrób mi drugiej malinki – dodałam, gdy poczułam, że się do mnie przysysa.
- Ale dlaczego? - zapytał zawiedziony zaprzestając swoich pocałunków.
- Bo będę musiała zacząć chodzić w golfie, a jest środek lata.
- Prawda. Dziwnie by to wyglądało i nie miałbym tak łatwego dostępu do twojej szyi i do ciebie – wyszeptał ostatnie słowa.
- Sam widzisz – przytaknęłam.
- Ale z drugiej strony nie będziesz musiała zasłaniać szyi, jeśli nie będziemy nigdzie wychodzić, a chłopaków, ani dziewczyn nie ma, więc luz – znów chciał się zbliżyć do mojej szyi, jednak chwyciłam go za podbródek i nakierowałam jego twarz na swoją, zostawiając między nami dość sporą odległość, tak by swobodnie sobie patrzeć w oczy.
- Co z nimi zrobimy? - zapytałam.
- Cokolwiek zadecydujesz, ja się na to zgodzę. Zresztą mamy jeszcze sporo czasu – przybliżył się do mnie by mnie pocałować, jednak go zatrzymałam.
- Liam, musimy to ustalić teraz, bo nie wiadomo kiedy wrócą.
- No dobrze – poddał się. Odsunął się lekko ode mnie.
- Więc jak to będzie? Mówimy im od razu czy zaczekamy z tym kilka dni? - zapytałam.
- A jak z fanami? Im też trzeba by było powiedzieć...
- Moim zdaniem jako pierwsi powinna się dowiedzieć reszta, a potem cały świat.
- Zgadzam się. Gdyby dowiedzieli się o tym z gazet, pewnie by nas znienawidzili.
- Z pewnością.
- Czyli najpierw mówimy naszym bliskim.
- Zgadza się, tylko...
- Tylko co? - zapytał.
- Czy możemy trochę z tym poczekać?
- Jasne, czyli, że jak ma się to opierać? W sensie, że zachowujemy się jak para i mówimy im to jak zauważą, czy jak?
- Najlepiej by było udawać, że jest po staremu, czyli, że jesteśmy tylko przyjaciółmi...
-Co?! Nie! - sprzeciwiał się. - Jak ja to wytrzymam?
- Dasz radę – uśmiechnęłam się do niego pocieszająco.
- Zgoda, ale musisz mi to jakoś wynagrodzić – uśmiechnął się cwaniacko.
- Jak? - zapytałam podejrzliwie.
- A jak myślisz?
Nie zdążyłam mu odpowiedzieć, bo złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Z każdą minutą pocałunki stawały się nachalniejsze, a nasze dłonie wędrowały po ciałach towarzysza. Położyliśmy się na sofie nie odrywając się od siebie. Liamowi było bardzo wygodnie. Nic mu nie przeszkadzało w dotykaniu mnie. Sukienka, którą miałam na sobie, była bardzo cienka i zwiewna, dlatego mogło się wydawać jakbym jej nie miała. Przez myśl przebiegło mi pytanie, czy czasem Liam nie kupił tej sukienki także z innego powodu niż niesamowita zmiana barwy przy świecach. Uznałam, że pomyślę o tym później, bądź jutro, bo teraz miałam co innego na głowie. Wpiłam się mocniej w Liama i prawą ręką zjechałam do krańca koszuli chłopaka. Widać dobrze zinterpretował moje myśli, bo oderwał się ode mnie na chwilę i pomógł mi ściągnąć z niego koszulę, którą rzuciłam gdzieś w kąt. Teraz mogłam pieścić Liama po umięśnionej klacie. To co się działo było bardzo przyjemne, jednak musiałam to przerwać.
- Liam... - wyjąkałam odrywając się od niego. - Chodźmy spać, jestem już zmęczona... - spojrzał mi w oczy, po czym mi przytaknął.
- Zgoda, ale śpimy dziś razem – nalegał.
- Dobrze – zgodziłam się, po czym niespodziewanie znalazłam się w objęciach Liama, który niósł mnie na górę do swojego pokoju.
Kiedy się w nim znaleźliśmy, położył mnie na łóżku i ponownie pocałował, jednak delikatnie.
- Wiesz, trochę szkoda tej sukienki do spania – stwierdził.
- Czyżby? To w czym mam spać? - podpuszczałam go.
- Najlepiej by było nago, ale równie dobrze będzie jak będziesz w bieliźnie, wyglądasz wtedy tak seksownie...
- Widzę, że miałeś okazję mi się przyjrzeć...
- Przecież już raz spaliśmy razem w samej bieliźnie... - szepnął.
- Wiem... Wiesz ty też wyglądasz całkiem całkiem w samych bokserkach.
- Tylko tyle? - zapytał zawiedziony.
- Żartowałam. Ty też wyglądasz bardzo seksownie...
- Skoro tak uważasz, będziesz często mnie tak widywać – uśmiechnął się.
- A ja pomyślę... - droczyłam się z nim. - Dobranoc.
- Dobranoc – pocałował mnie w czoło, po czym objął ramieniem i wtuleni w siebie zasnęliśmy.



Witam ponownie :)
Nie rozpisując się... Mam nadzieję, że rozdział się wam spodobał. Liczę na komentarze.
Kolejny rozdział dodam prawdopodobnie 30 sierpnia (jest minimalna szansa, że rozdział może się ukazać przed 15 sierpnia).
Jeśli chcecie bym kogoś informowała o nowych rozdziałach, piszcie w komentarzach swoje GG, TT czy co tam jeszcze macie.
Pozdrawiam xx

2 komentarze:

  1. koocham to, ale ty to wiesz ! :)
    lubię to jak piszesz i przez to nie mogę się doczekac co będzie dalej ;d
    zajebiście że Paula i Liamek są razem ;d
    hehe xoxo.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jak każdy zajebisty ;D
    Jak możesz to poinformuj mnie jak dodasz nowy rodział 36878663- moje gg
    Pozdrawiam
    Dżela ;**

    OdpowiedzUsuń