piątek, 27 lipca 2012

Rozdział 21


Małe ostrzeżenie. W tym rozdziale mogą się pojawić sceny +18.


*Liam *

- Auć... - jęknąłem, wstając z łóżka. - Chyba wczoraj trochę przesadziliśmy.
Z wielkim bólem podniosłem się z łózka i zszedłem na dół do kuchni, w której ku mojemu zaskoczeniu była Paula.
- Hej, Liam – uśmiechnęła się. - Jak się czujesz?
- Hej – mruknąłem z grymasem na twarzy. - Nie najlepiej. Głowa mnie strasznie boli.
- Taa, wiem jak to jest – mówiąc to złapała się za głowę. - Ale mniejsza o to. Masz – podała mi szklankę. - Napij się wody i połknij te tabletki.
Zrobiłem jak poprosiła. Przyznam, że tabletki szybko podziałały. Jednak muszę udawać chorego, by zostać. Tak, po wczorajszym pocałunku zyskałem 100% pewności. Zakochałem się. Aczkolwiek nie powiem jej tego, na razie nie...
- I co, lepiej? - zapytała wyrywając mnie z rozmyśleń.
- Trochę lepiej – uśmiechnąłem się z grymasem. - Chyba się lekko przeziębiłem.
- Nie, to na pewno wina kaca. Nie powinniśmy byli wczoraj pić – podsumowała z wyrzutem.
- Nie, to nie wina kaca. Już wcześniej czułem się trochę niewyraźny. Gdzie reszta? - chciałem zmienić temat.
- Jeszcze śpią. Jest dopiero 9. Mogą jeszcze pospać, samochód przyjedzie dopiero o 14.
- Racja, niech wytrzeźwieją. O, widzę, że wciąż jesteś w mojej koszulce – uśmiechnąłem się. Ona wygląda w niej tak pięknie... stary otrząśnij się, skarciłem się w myślach.
- No – przytaknęła. - Chciałam się przebrać, ale nie chciałam obudzić Nialla.
- On ma w miarę twardy sen, na pewno się nie obudzi.
- Nie jestem tego taka pewna. Kiedy weszłam do pokoju zaczął coś marudzić i jestem pewna, że jeszcze chwila i by się obudził.
- O – mruknąłem. - To w takim razie możesz się ogarnąć u mnie, jeśli chcesz.
- Dzięki, kochany jesteś – odeszła do mnie i dała mi buziaka w policzek.
- To żaden problem i ostrożnie z tymi buziakami, bo się przeziębisz – nie chciałem tego powiedzieć, ale musiałem. Przynajmniej dla pozorów.
- Spokojnie, nic mi nie będzie – uśmiechnęła się. - Wiesz, co? Dobrze ci zrobi ciepły prysznic, zarówno na kaca, jak i na przeziębienie.
- No to chodźmy – chwyciłem ją za rękę i poszliśmy do mojego pokoju.
- To może idź pierwszy, a ja w tym czasie zakradnę się do swojego pokoju, po jakieś ciuchy.
- Okej, ale po co? Tak ładnie ci w tej koszulce.
- O, to aż tak mnie dobrze obejrzałeś?
- Nie umiesz przyjmować komplementów.
- A ty nie umiesz żartować – zaśmiała się. - Dzięki, ale wypadałoby żebym ubrała się w coś... normalnego.
- To koszulka nie jest normalna?
- Jest, ale ona jest normalna dla ciebie – mówiąc to podeszła do drzwi i chciała już wychodzić, ale ją zatrzymałem.
- Proszę cię, zostań tak.
- Mam rozumieć, że inaczej mnie nie wypuścisz? - pokiwałem głową na tak. - No to pójdziemy na kompromis. Zostanę w koszulce, pod warunkiem, że wypuścisz mnie z pokoju, bym mogła pójść po czystą bieliznę i spodnie.
- Pod warunkiem, że to będą krótkie spodenki.
- Zgoda, a teraz mnie wypuść i wskakuj pod prysznic.
- Okej, tylko pamiętaj, że jeśli mnie oszukasz, to nic mnie nie powstrzyma.
- Nigdy bym cię nie oszukała – spojrzałem na nią z powątpiewaniem. - No dobra, zdarzało mi się, ale tym razem tak nie będzie.
- Mam taką nadzieję – uśmiechnąłem się i wypuściłem ją.
Kiedy tylko Paula zniknęła za drzwiami, poszedłem do łazienki wziąć ciepły prysznic, tak jak mi poleciła. Tak naprawdę nie był mi on potrzebny, ale trzeba odgrywać pozory. Gdy woda spływała po mojej umięśnionej klacie, analizowałem zachowanie moje i Pauli z punkt widzenia osoby trzeciej. Każdy kto byłby teraz z nami uznałby, że jesteśmy razem... Czy to nie dobrze? Z wielką chęcią bym ją znów całował, dotykał i sprawiał radość, ale czy ona tego chce? Będę musiał to sprawdzić, ale nie tak wprost, a dyskretnie. Aby jednak mieć taką możliwość muszę zostać z nią sam. Dlatego trzeba będzie odegrać scenkę.
Obmyśliwszy plan, wyszedłem spod prysznica i uświadomiłem sobie, że nie zabrałem ciuchów, zbieg okoliczności? Może... Owinąłem więc w pasie ręcznik i wyszedłem z łazienki. W pokoju na łóżku zastałem siedząca Paule. Obczaiła mnie od góry do dołu. Przyznam było to miłe, zwłaszcza, gdy oczy zaczęły jej błyszczeć.
- No, no. Wyglądasz całkiem apetycznie.
- Możesz powtórzyć, bo chyba się przesłyszałem?
- Powodzenia. Wiesz zdecydowałam. Gdybyśmy nie byli przyjaciółmi mogłabym się z tobą umówić.
- A skąd taka zmiana zdania?
- Bo jesteś niezłym ciachem – spojrzała na mnie z cwaniackim uśmiechem – i jesteś cudownym przyjacielem.
- O, czyli aż tak dobrze się mi przyjrzałaś? - próbowałem obrócić to w żart. Tak naprawdę bardzo się ucieszyłem słysząc jej komentarz.
- Nie przedrzeźniaj mnie – oburzyła się.
- Nie przedrzeźniam.
- Nie wcale – odpowiedziała z ironią. - Nie stój tak, tylko się ubierz i właź do łóżka. Musisz wyzdrowieć.
- Miło mi, że się o mnie martwisz.
- Tak, tak – rzuciła. - Teraz ja – krzyknęła i wleciała do łazienki.
- Osz ty – krzyknąłem za nią, ale w odpowiedzi usłyszałem tylko dźwięk lecącej wody.
Postanowiłem sobie na razie odpuścić. Podszedłem do szafy i wyciągnąłem czyste bokserki. Założyłem je, a następnie włożyłem piżamę i usiadłem na łóżku, w miejscu, w którym poprzednio siedziała Paula. Po kilku minutach Paula wyszła z łazienki. Tak jak obiecała była w mojej koszulce.
- No i to się rozumie – uśmiechnąłem się.
- Miałeś leżeć w łóżku.
- Najpierw chodźmy na śniadanie.
- Przecież przyniosłabym ci je do łóżka. Masz leżeć – rozzłościła się.
- Ta, tylko, że najpierw trzeba je zrobić, a sama nie dasz sobie rady.
- Ale ty jesteś chory! - wrzasnęła.
- Nic mi nie będzie. Nie mam gorączki. Zresztą chyba wytrzymam chwilę.
- Niech ci będzie – mruknęła.
Wyszliśmy z pokoju i poszliśmy na dół, gdzie o dziwo byli już wszyscy i wpatrywali się w nas z szokiem w oczach.
- Co się tak patrzycie? - zapytałem.
- Co wyście robili? - zapytał Zayn.
- Byliśmy u mnie, a co? - zapytałem zdziwiony.
- Paula, gdzie spałaś, bo Niall spał w twoim pokoju? - dopytywał się Louis.
- U Liama. Nie mogłam pozwolić, by Julka spała z Niallem, zwłaszcza gdy jest pijana.
- Dobra, widzę, że nie powiecie nam, więc zapytam inaczej – odezwał się ponownie Zayn. - Dlaczego Paula jesteś w koszulce Liama i dlaczego ty jesteś w samych spodniach?
- Wiecie co? To jest trochę wkurzające. Podejrzewacie nas o nie wiadomo co. My jesteśmy PRZYJACIÓŁMI! Ale żeby mieć spokój zaspokoję waszą ciekawość. Liam dał mi swoją koszulkę, bo nie chcieliśmy obudzić Nialla, a Liam jest w piżamie, bo jest chory – wyjaśniła Paula. Słowo przyjaciele, trochę mnie zabolało, ale no cóż. Taka jest prawda.
- Jesteś chory? - zapytał zdziwiony i równocześnie przerażony Louis.
- Przeziębiony – odpowiedziałem.
- Ale jak? Gdzie? Kiedy?! Ty nie możesz być chory! - wrzeszczał Lou. - Dziś wyjeżdżamy w trasę promować płytę, nie możesz być chory!
- Sorry, to nie moja wina, że się przeziębiłem – teatralnie kichnąłem.
- Kazałam mu leżeć w łóżku, ale pan uparty postanowił zrobić wam śniadanie – wtrąciła się Paula.
- Trzeba zadzwonić do Paula i mu powiedzieć – odezwał się Niall.
- Blondasek ma rację. Poczekajcie, zaraz do niego zadzwonię – przytaknął mu Louis, wyciągając telefon i wybierając odpowiedni numer.
- Hej Paul, tu Louis. Muszę ci coś powiedzieć – słuchał odpowiedzi. - Tak jakby, chodzi o Liama... Jest chory... No, przecież wiem... - podszedł do mnie i dotknął mojego czoła i policzka. - Nie, nie ma gorączki, ale za to kicha – teatralnie kaszlnąłem – i ma kaszel... Nie wiem... Tak... Na to wygląda... Okej, już ci go daję – podał mi telefon.
- Liam? Jak się czujesz?
- Źle. Przepraszam...
- Nie przepraszaj, to nie twoja wina. Mam do ciebie pytanie.
- Słucham?
- Czy Paula zostaje?
- Tak, a co?
- Daj mi ją na chwilkę.
- No okej – podałem Pauli telefon. - Chce z tobą rozmawiać.
- Dzień dobry... Okej, okej... Dobrze... Tak... Tak... No jasne, że tak. Nie zostawię go samego... Dobrze... Na pewno... Dobrze, w razie czego dam znać... Tak... Tak... Okej, przekaże. Cześć – rozłączyła się.
- No i co?
- Trasa nie jest odwołana i musicie jechać. Natomiast Liam zostaje i ma leżeć w łóżku i się kurować – oznajmiła Paula. Specjalnie kaszlnąłem.
- To znaczy, że będziemy promować płytę, bez Liama? Tak nie można – oburzył się Niall. - Skarbie, jak jak ja bez ciebie wytrzymam?
- Nie martw się, masz Julkę – powiedział Lou. - I wygląda na to, że jedziemy w 4.
- Też będę za tobą tęsknił kochanie – rzuciłem do Nialla, po czym kichnąłem.
- Dobra. Paul przekazał mi instrukcję. Liam do łóżka, bez gadania, a reszta ma wytrzeźwieć i zacząć się szykować. Samochód przyjedzie jednak o 13, a jest już grubo po 11, a no i obudźcie mi Julkę, ja idę z Liamem. Mam go nie spuszczać z oka.
- Dam sobie radę... - zaprzeczyłem.
- Zamknij się! Masz mnie słuchać i koniec, kropka. - przerwała mi.
- No dobra – poddałem się i pomaszerowałem do pokoju.
Posłusznie położyłem się w łóżku i zacząłem grać na telefonie. Po jakichś 10 minutach przyszła Paula.
- Proszę – podała mi tacę. - To twoje śniadanie.
- Nie musiałaś.
- Uwierz, musiałam. Paul powiedział, że mam cię pilnować – usiadła na łóżku.
- Odkąd to się słuchasz innych?
- Słucham tylko wtedy, kiedy mi na danej osobie zależy.
- A zależy ci na mnie? – przybliżyłem się do niej.
- Jesteśmy w końcu przyjaciółmi. To oczywiste, że mi na tobie zależy – uśmiechnęła się, co odwzajemniłem.
- To prawda, to było głupie pytanie.
- Zgadzam się – zaśmiała się. - A teraz wybacz, ale muszę sprawdzić co tam u reszty. Jak już wybędą z domu to do ciebie przyjdę.
- Dobrze – uśmiechnąłem się.
- W razie czego wołaj lub dzwoń – odwzajemniła uśmiech i wyszła.
Zostałem sam. Nie za bardzo wiedziałem jak zabić czas, więc wsadziłem w uczy słuchawki i zacząłem słuchać muzyki z iPoda. Dla rozluźnienia zamknąłem oczy i zasnąłem.
- Liam... Liam obudź się! - ktoś mną potrząsnął.
- Co się stało? - zapytałem odruchowo.
- Nic się nie stało. Zasnąłeś – tłumaczyła mi Paula.
- Serio? - zapytałem zdziwiony. - To możliwe – dodałem po namyśle – w końcu nie spaliśmy zbyt długo.
- Ale jeśli będziesz spal teraz, to w nocy nie uśniesz.
- Dam radę – uśmiechnąłem się.
- Jak się czujesz? - zapytała zmieniając temat.
- Dobrze.
- Okej, a sam zadzwonisz do Paula, czy ja mam to zrobić?
- Co?! - zaskoczyła mnie. - Po co?
- Powiedzieć mu, że wcale nie jesteś chory – odpowiedziała swobodnie.
- Co? - powtórzyłem pytanie i kaszlnąłem.
- Oj już nie udawaj, wiem, że jesteś zdrowy. Przyznaj, że udajesz.
- Ja wcale nie udaję.
- Powiedz mi dlaczego udajesz i kłamiesz? Jeśli mi powiesz, to obiecuję, że nie zadzwonię ani do Paula, ani do chłopaków, po prostu do nikogo, chyba, że mi pozwolisz, a teraz gadaj!
- Niech ci będzie – poddałem się. - Nie jestem chory, ani nie byłem, zadowolona?
- Po części. Dlaczego udawałeś chorobę?
- Bo nie chciałem jechać. Reszta chłopaków będzie ze swoimi dziewczynami, a ja zostanę sam, dlatego wolałem udawać i zostać z tobą w domu.
- To było idiotyczne – skomentowała. - Wystawić fanów tylko dlatego, że nie chce się być samym? To jest samolubstwo. Trzeba zadzwonić do Paula by przysłał po ciebie samochód.
- Nie, proszę cię nie dzwoń. Wynagrodzę ci to.
- Jak?
- Co powiesz na kolację i wieczorny maraton filmów, które wybierzesz?
- Kolacja może być, a co do tego maratonu to jesteś pewien? Chcesz przez kilka godzin oglądać filmy które ja wybiorę? Dobrze wiesz jakiego rodzaju filmy lubię...
- Wiem i jestem gotów się poświęcić. Zgadzasz się?
- Tak.
- Więc nie zadzwonisz do chłopaków lub Paula i nie powiesz prawdy?
- Nie.
- Jesteś cudowna – uśmiechnąłem się.
- Tak, wiem, a teraz lepiej rusz dupę z łóżka i maszeruj do kuchni robić tą kolację.
- To która jest godzina?
- Coś około 17, ale dziś zjemy wcześniejszą kolację, bo czeka nas długi maraton – uśmiechnęła się.
- Spoko – przytaknąłem i wstałem z łóżka.
Wyminąłem Paule, poszedłem do kuchni i wziąłem się za przyrządzanie kolacji. Postanowiłem się bardzo postarać, bo w końcu wiszę jej przysługę.
- Pomóc ci? – zapytała zaglądając i przez ramię.
Była tak niesamowicie blisko... Dałbym wszystko by móc ją znów pocałować... Wiem, że się powtarzam, ale tak jest...
- Liam?! - wyrwała mnie z zamyśleń.
- Jeśli chcesz to możesz nakryć do stołu.
- Spoko – uśmiechnęła się.
- Tylko nie zapomnij wybrać filmów.
- Na pewno nie zapomnę – zaśmiała się.
Kiedy Paula poszła zając się nakrywaniem do stołu, ja kontynuowałem gotowanie. Postawiłem na włoskie żarcie, a mianowicie spaghetti. Gdy już prawie wszystko było gotowe, jak na zawołanie ktoś zapukał do drzwi.
- Otworze! - krzyknąłem i poszedłem di drzwi.
Otworzyłem je i mnie zamurowało.
- Co ty tu robisz? - zapytałem prosto z mostu.
- Ty zapewne jesteś Liam? - zapytał stojący w drzwiach Maciek. - Ja jestem Maciek.
- Tak i wiem kim jesteś, a teraz powiedz mi co tu robisz? - powtórzyłem.
- Dowiedziałem się, że znajdę tu swoją dziewczynę.
- Swoją dziewczynę? - powtórzyłem zdziwiony.
- Tak, Paule.
- Ona nie jest twoją dziewczyną.
- A co może jest twoją?
- Nie, nie jest. Idź stąd – chciałem zamknąć drzwi, ale je przyblokował.
- To tak to się traktuje gości? Na dodatek nie swoich?
- Czego od niej chcesz?
- Pogadać.
- Ale ona nie chce cię widzieć na oczy.
- A może sam ją o to zapytam?
- Ona nie chce mieć z tobą nic do czynienia. Nie dociera to do ciebie?
- Liam, kto przyszedł? - krzyknęła Paula z salonu.
- Nikt – odkrzyknąłem, i zwróciłem się naszego gościa. - Idź stąd.
- Hej Paula – krzyknął i chciał mnie wyminąć, ale mu nie pozwoliłem.
- Powiedziałem coś. Jeśli sam stąd nie pójdziesz to ci pomogę – zagroziłem mu.
- Pójdę jak pogadam z moją dziewczyną – upierał się.
- Ona nie jest...
- Liam - przerwała mi Paula. - Tylko nie mów mi, że to... - przerwała widząc Maćka. - Maciek.
- Hej, mała. Powiesz swojemu chłoptasiowi żeby mnie przepuścił?
- Co ty tu robisz? - zapytała olewając jego wypowiedź.


*Paula *



Wpatrywałam się w niego zdziwiona. Gdyby nie stojący obok Liam, pewnie zaczęłabym panikować.
- Chciałem zamienić z tobą kilka słów.
- Mówiłem ci, że ona tego nie chce, idź stąd – Liam chciał mu już zamknąć drzwi przed nosem.
- Porozmawiam z nim – powiedziałam do chłopaka. - Dam radę. Idź dokończ kolację, zaraz do ciebie przyjdę.
- Paula – jęknął. Odetchnął głęboko i szepnął mi na ucho. - W razie czego będę obok.
- Dobrze – odpowiedziałam i jak tylko Liam zniknął odezwała się do Maćka. - Czego chcesz?
- Porozmawiać. Wpuścisz mnie?
- O czym? - zapytałam olewając jego pytanie.
- No dobrze, możemy pogadać tutaj...
- Pośpiesz się.
- Wróć do mnie – zaskoczył mnie tym. Nim zdążyłam jakkolwiek zareagować, objął mnie w tali i przysunął się do mnie wchodząc do domu. - Zacznijmy od nowa, tak wiele nas kiedyś łączyło.
- Dobrze, że powiedziałeś 'kiedyś' – skomentowałam, odwracając od niego twarz.
- Posłuchaj – chwycił mnie wolną ręką za brodę, tak bym na niego spojrzała. - Kocham cię i wiem, że ty mnie też. Wróć do mnie.
- Maciek, ja nie...
- Tylko mi nie mów, że wybrałaś jego – przerwał mi.
- Nie, on...
- Ta rozumiem. Znalazłaś sobie nowe trofeum – mruknął.
- Nie mów tak – chciałam mu się wyrwać, ale zbyt mocno mnie trzymał.
- Bo co? Trafiłem w punkt?
Nic nie odpowiedziałam. A on przyjął to za potwierdzenie.
- Więc teraz on jest twoim chłopakiem?
- Nie – pisnęłam.
- Czyli podkochujesz się w nim?
- Nie twój interes – mruknęłam, wciąż mu się wyrywając.
- Skoro tak, to wróć do mnie – prosił.
- Nie wrócę do ciebie.
- Dlaczego?
- Bo zależy mi na kimś innym – skłamałam, chyba.
- Czyli jednak? Słuchaj to nadęta gwiazdka, ja jestem lepszy.
- Liam nie jest nadętą gwiazdką.
- Czyli to on?
- Nawet jeśli to nie powinno cię to obchodzić.
- Słuchaj to jakiś frajer, możesz mieć mnie – przysunął mnie bliżej siebie.
- Puść mnie – próbowałam się mu wyrwać.
- Najpierw pokażę ci dlaczego powinnaś wybrać mnie – zaczął się do mnie jeszcze bardziej zbliżać.
- Nie – krzyknęłam i wciąż się mu się wyrywałam.
- To całkiem dobry pomysł. Jak ten twój kochać zobaczy, że cię ze mną uzna, że się puszczasz i sama do mnie wrócisz.
- Nigdy – syknęłam, ale nie zdążyłam nic więcej zrobić, bo mnie pocałował.
Cały czas biłam go, by mnie puścił i gdy chciałam go od siebie odepchnąć, ktoś go gwałtownie ode mnie odciągnął. Liam.
- Zostaw ją! - warknął i wymierzył cios.
Założę się, że będzie ślad. Liam w końcu kiedyś ćwiczył boks. Jednak to teraz nie istotne. Chłopak próbował mnie odciągnąć od Maćka, lecz ten go zatrzymał i uderzył.
- Stop! - krzyknęłam stając między nimi. - Maciek idź stąd i nigdy nie wracaj.
- Jeszcze się policzymy – warknął do Liama i nim ten jakkolwiek zareagował zamknęłam drzwi.
Spojrzałam na Liama.
- Idź do swojego pokoju, a ja pójdę po apteczkę.
- Nic mi nie jest – zaprzeczał.
- Liam ty krwawisz!
- Trochę krwi mi nie zaszkodzi.
- Wiem, że kiedyś ćwiczyłeś boks i to pewnie żadna nowość, że masz jakąś ranę, ale pamiętaj, że jesteś osobą publiczną! Jak ty się pokarzesz fanom?! - spanikowałam.
- Paula, uspokój się. Chodź zjemy kolacje, obejrzymy filmy i zapomnimy o tym zdarzeniu.
- Jak mam o tym zapomnieć?! Przed chwilą oberwałeś od mojego byłego! To niedopuszczalne!
- Jeśli dam ci się opatrzyć, to się uspokoisz?
- Nie masz wyboru, musisz dać mi się opatrzyć!
- Uspokój się - złapał mnie za ramiona, a ja lekko drgnęłam. - Wszystko okej?
- No jasne, że nie! Jesteś ranny! - wrzeszczałam.
- Ale czy z tobą jest okej?
Zdziwił mnie tym pytaniem, ale postanowiłam spróbować rozpoznać, czy jest spoko, czy nie. Targało mną wiele emocji. Odróżniłam z nich strach, smutek i troskę. Nagle poczułam niekontrolowaną chęć przytulenia się do kogoś. Spojrzałam na Liama i pokiwałam przecząco głową. Przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił. Zaczęłam drżeć, ale nie płakałam, nie czułam takiej potrzeby. Poczułam zaś chęć większego zbliżenia. Nie umiem tego wyjaśnić. Najprościej byłby rzec, że chciałam pocałować Liama. Mentalnie uderzyłam się w twarz, co automatycznie mnie ocuciło. Oderwałam się od Liama.
- Idź do pokoju, zaraz do ciebie przyjdę.
- Już jest okej? - zapytał dla pewności.
- Idź! - zarządziłam.
Liam mnie posłuchał i poszedł do pokoju, a ja jeszcze skołowana poszłam do kuchni. Napiłam się wody i odetchnęłam głęboko. Kiedy już się opanowałam, poszłam po apteczkę. Podeszłam pod drzwi od pokoju Liama i się zawahałam. Chciałam już krzyknąć mu, żeby sam się opatrzył, bo ja nie dam rady, ale uderzyło mnie poczucie winy. W końcu to przeze mnie się pobili... Wzięłam więc głęboki wdech i przydusiłam klamkę.
Weszłam do pokoju Liama i zobaczyłam go siedzącego na łóżku. Patrzył na mnie. Zawstydziło mnie to. Spuściłam głowę i podeszłam do niego. Usiadłam obok na łóżku.
- Pokaż to - powiedziałam, a on podniósł głowę i przysunął się bliżej mnie.
Dotknęłam dłonią jego policzek i ułożyłam odpowiednio głowę tak by zobaczyć jego rozciętą brew. Wzięłam wacik i zamoczyłam go w spirytusie.
- Trzeba to przeczyścić - rzuciłam. - Może zaboleć.
Delikatnie przyłożyłam wacik do rany. Liam delikatnie zasyczał. Odruchowo przybliżyłam swoje usta do jego brwi i podmuchałam by przestało go szczypać.
- Już jest ok - szepnął, a ja spuściłam głowę w dół, tak, by spojrzeć mu w oczy i odkryć co tak naprawdę czuje.
Utonęłam w jego brązowych oczach. Przejechał dłonią po moim policzku i odruchowo zbliżyliśmy się do siebie. Poczułam jego oddech na swoich ustach, po czym delikatnie musnął je. Nagle zatonęliśmy w namiętnym pocałunku, miał takie delikatne wargi. Nasze języki zaczęły wirować w namiętnym tańcu. Całowaliśmy się z większym zaangażowaniem i pasją niż podczas gry. Z każdym pocałunkiem zbliżaliśmy się do siebie.
Nagle nasze pocałunki zmieniły się w krótkie i płytkie.
Wydawało mi się, że Liam w pewnym momencie pragnął sprawdzić czy jestem pewna tego co robimy, ale kiedy chciał się ode mnie oderwać nie wytrzymałam i przywarłam do niego całym ciałem dając mu tym samym znak, że jestem w stu procentach pewna, po czym znowu zatonęliśmy w pocałunku. Żeby mocniej do niego przywrzeć wplotłam mu ręce we włosy, a on natomiast jeździł jedną ręką od kolana aż po pośladek, a drugą po plecach. Prawą dłonią zjechał na sam kraniec mojej koszulki. Momentalnie oderwaliśmy się od siebie i Liam ściągnął ze mnie owe ubranie po czym rzucił je gdzieś w kąt pokoju. Nasze usta ponownie się złączyły. Swoją rękę miałam nadal wplecioną w jego miękkie włosy, a drugą jeździłam po jego delikatnie wyrzeźbionej klacie. Liam w tym momencie podniósł mnie trzymając za pupę i ułożył na łóżku.
Przez ten cały czas nie oderwaliśmy od siebie swoich ust i nie przestaliśmy się pieścić nawzajem. Liam zaczął zsuwać mi łapczywie ramiączka od stanika, który zaczął mu przeszkadzać. Oboje byliśmy żądni siebie i napaleni, dlatego odwróciłam się do niego plecami, a on jednym energicznym ruchem rozpiął mi go i rzucił w kąt pokoju.
- Widzę, że masz w tym wprawę- wyszeptałam mu do ucha, przygryzając je delikatnie po czym ponownie utonęłam w barwie jego oczu i nasze usta znowu się złączyły w tak samo namiętnym pocałunku, jak poprzednio. Liam zignorował moje słowa i zaczął masować moje piersi. Schylił się i zębami przygryzał moje sutki i lizał je.
Nasze usta nie oderwały się od siebie ani na sekundkę. Szatyn jeździł swoimi dłońmi po całym moim ciele, jakby uczył się mnie na pamięć. Jego dotyk przysparzał mnie o dreszcze. Czułam się jak w raju. Oderwałam się od niego na chwilę by złapać powietrze, a on przeniósł się na szyję. Obdarowywał ją czułymi pocałunkami,ssał ją i przygryzał. Mogę się założyć, że będę jutro miała malinkę, ale w tej chwili to nie było dla mnie ważne.
Ustami schodził coraz niżej. Zaczął ponownie całować moje piersi, a potem brzuch. Kiedy dotarł do pępka, zaczął go delikatnie pieścić językiem, a następnie ponowił swój spacer w dół. Dotarł do spodenek, które zdjął razem z majtkami. Gdy to zrobił przygryzłam wargę, jemu jednak to nie wystarczyło-zaczął schodzić jeszcze niżej co mnie ucieszyło. Całował wewnętrzną stronę ud, następnie kolana, przy których się na chwilę zatrzymał i zaczął wędrować w górę. Całą drogę oznaczał małymi i słodkimi pocałunkami.
- Ohhh, Liam- jęknęłam kiedy dotarł do mojej kobiecości wplatając ponownie swoje palce w jego włosy. Przejechał językiem po mojej waginie i zaczął delikatnie przygryzać łechtaczkę. Zaczęłam niekontrolowanie jęczeć na te czynności. Po chwili włożył do mojej pochwy jeden palec i zaczął nim delikatnie poruszać w moim środku, zwiększając co chwilę tempo. W pewnym momencie nie wytrzymałam. Pragnęłam poczuć go w całości, teraz, tutaj, w tej chwili. Zaczęłam ciągnąć go za włosy, dając mu do zrozumienia, że chcę mieć go w sobie. Jednak on zinterpretował to inaczej i nasilił swoje ruchy.
- Liam... Proszę... Pragnę Cię.
Liam po moich słowach oderwał się jakbym go zachęciła i spojrzał na mnie. Przejechał językiem po wargach i kiwnął potakująco głową. Zdjął szybko swoje spodnie od razu z bokserkami. Jego męskość ukazała mi się w całej okazałości. Był już w erekcji. Zagryzłam wargę na widok jego nagiego ciała. Wygięłam się w łuk dając mu do siebie dostęp. Zbliżył się do mnie, musnął namiętnie moje usta. Dałam mu znak głową żeby już to zrobił. Liam włożył delikatnie swojego członka do mojej pochwy. Najpierw poruszał się powoli, ale z każdą sekundą jego ruchy, we mnie były coraz mocniejsze i przyjemniejsze. Jego jądra obijały się o moje pośladki, a jego członek ocierał się o mój punkt G. Oboje zaczęliśmy jęczeć. Liam ponownie złączył nasze usta w pocałunku. Złapał mnie za piersi i poruszał się mocniej. Nasz seks był pełen żądzy i namiętności, oboje pragnęliśmy siebie nawzajem. Postanowiliśmy zmienić pozycję. Liam położył się, a ja skakałam na nim. Zaczął od dołu poruszać gwałtownie swoimi pośladkami, dając nam tym więcej rozkoszy. Trzymał mnie za pupę i kontrolował szybkość. Jęczałam niekontrolowanie, nie mogłam tego opanować. Zerknęłam na Liama, który miał zamknięte powieki i posapywał. Po ciele przeszedł mi dreszcz nie do opisania. Liam tak cudownie wyglądał kiedy posapywał. W pokoju panowała cudowna atmosfera. Nasze ciała ocierały się o siebie. Kiedy poczułam, że za chwilę dojdziemy, Liam wziął mnie za pośladki i posadził na sobie nie przerywając stosunku. Z moich ust wydobyły się ogromne krzyki, tak jak i z jego. Wykonał kilka ostatnich pchnięć i wyszedł ze mnie. Spojrzał mi w oczy i przejechał kciukiem po moim policzku odchylając wargę. Przysunął się do mnie, tak, że stykaliśmy się nosami i patrzyliśmy na siebie. Odebrało mi wdech w piersi na te jego cudne oczy, co nie jest dziwne. Zbliżył swoje usta do moich i subtelnie je pocałował. Nie przerywając pocałunku, który z subtelnego przemienił się w namiętny, położyliśmy się na łóżku i wtuleni pogrążyliśmy się w sen.




Hej :D Mam nadzieję, że rozdział się spodobał i, że nie stracę czytelników.
Mam bardzo ważną prośbę! Skomentujcie ten rozdział, to bardzo ważne! Tak się stresuję tym rozdziałem i chciałabym usłyszeć waszą opinię.
Kolejny rozdział postaram się dodać po 11. Jeśli nie uda mi się go dodać do 15, to niestety będziecie musieli czekać aż do 27 sierpnia.
Pozdrawiam i do zobaczenia, mam nadzieję za 2 tygodnie.
Całuski xx

7 komentarzy:

  1. Dziewczyno..zajebisty rozdział :D
    Nie znałam jeszcze Liama z tej strony :D
    Hahaha :D

    OdpowiedzUsuń
  2. koooooooocham to! <3
    cieszę się, że mogłam pomóc eheheh :)

    OdpowiedzUsuń
  3. hahahahha jebłam ale rozdział świetny <3 ~ Klaudia

    OdpowiedzUsuń
  4. Jedna z lepszych scen +18, nie wulgarna, taka wysmakowana :) Gratuluje.... Uwielbiam Twój blog,a tym rozdziałem udowodniłaś swoją klasę.... Pozdrawiam i czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. hehehhe mowiłąm ze przezytam to przewczytałam ;D ahahaha zajebisty rozdział hahahaha ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten rozdział jest po prostu zajebisty, ale z reszta jak każdy inny xd. mam nadzieje ze sie nie gniewasz ze nie komentowalam wszystkich rodzałów l dopiero nie awno znalazłam tego bloga i zaczełam czytac go wczoraj i jak widac dzis skonczyłam Szkoda ze tak dlugo moze bede czekac za rozdzialem, chodź wydaje mi sie ze bedzie warto ale rozumiem kazdy a wakacje i chce z nih skożysac.
    pzdrawiam i życzę udanych wakacji ;D
    Dżela ;**

    OdpowiedzUsuń