środa, 25 lipca 2012

Rozdział 20 :*


*Liam *


Kolejny wolny dzień, a raczej ostatni. Już jutro wyruszamy na próby. Cieszyłbym się tym faktem gdyby nie pewne sprawy, a mianowicie: próby czy co to tam ma być, ma być w innym mieście, co powoduje, że na jakiś czas będziemy musieli się, że tak powiem wyprowadzić. Trochę szkoda... Pytacie dlaczego? Bo możemy zabrać, że sobą kogo chcemy i od razu nasuwa się pytanie „dlaczego to jest zła wiadomość?”, bo chłopaki biorą swoje dziewczyny, a ja muszę jechać sam. Rzecz jasna mogę zabrać Paule, ale tu właśnie jest ten szkopuł. Ona nie chce jechać. Nie powiedziałem jej na razie, że może pojechać ze mną, ale to nie o to chodzi. Paula powiedziała, że woli zostać sama i, że nie chce spadać nam na głowę. Próbowaliśmy ją od tego odwieźć, ale to nie możliwe. Jest uparta jak osioł.
- Serio, chłopaki, dziękuję za zaproszenie, ale nie mogę z wami pojechać... - próbowała się wymigać.
- Nie możesz czy nie chcesz? - upewnił się Louis.
- To nie tak, że nie chcę. Po prostu chciałabym pobyć trochę w samotności.
- Nie zostawimy cię samej – wyskoczył Zayn. - Jeśli chcesz mogę z tobą zostać. Zaopiekuję się tobą – poruszył znacząco brwiami, za co dostał kuksańca od Carol.
- Zayn – jęknęła litościwie. - Po pierwsze nie potrzebuję twojej 'opieki', a po drugie musisz tam jechać. To twoja praca.
- Zawsze mogę udawać chorego – wymyślił czarnowłosy.
- To całkiem dobry pomysł, ale powiedzmy sobie szczerze – odezwał się Harry. - Nędzny z ciebie aktor.
- A co? Ty niby lepszy? - zapytał z wyraźnym oburzeniem.
- Na pewno lepszy od ciebie – wystawił mu język lokowany.
- Wiecie co? Zamknijcie się – skwitował Niall. - Najlepszym aktorem jest Louis, Liam i oczywiście ja – pochwalił się.
- Ty?! - zareagował szybko Zayn. - Powodzenia. Ty nie umiesz kłamać.
- Ale grać owszem – oburzył się blondasek.
- Polemizowałbym z tym – skomentował to Harry.
- Liam, prawda, że jestem świetnym aktorem? Tak jak np. ty? - spytał z nadzieją Niall.
Olałem to, co powiedział chłopak, bo w tym momencie mnie olśniło. Ja mógłbym coś takiego zrobić. Mogłem udawać chorego. Nie musiałbym wtedy całymi dniami oglądać tego obściskiwania się naszych słodziuchnych par. Mógłbym zostać w domu i leniuchować oraz co najważniejsze przemyśleć swoje uczucia co do Pauli. Niestety uważam, że Harry ma rację... Dziwne to nie? Harry ma rację?! Chyba serio jest ze mną coś nie tak, ale wracając do moich przemyśleń – uważam, że tak, jak stwierdził to Harry, czuję coś więcej do Pauli niż tylko przyjaźń...
- Kochanie? Liam!!- machał mi przed oczami ręką Niall.
- Tak, słucham – odpowiedziałem odruchowo wyrwany z zamyślenia.
- Co ty na to? - zapytał.
- Ale na co?
- Pytałem, czy to prawda, że jestem dobrym aktorem. Czy ty mnie w ogóle słuchałeś?
- Przepraszam, zamyśliłem się, a jeśli chodzi o tego aktora, to przykro mi Niall, Zayn ma rację, nie umiesz kłamać, a jak masz coś udawać to niestety ci się nie za bardzo to udaje, ale czasami potrafisz być świetny.
- Wielkie dzięki za szczerość! A już chciałem ci powiedzieć coś miłego – oburzył się.
- Przepraszam cię, ale taka jest niestety prawda...
- Skończcie już z tym – rozgrzmiał nad nami głos Louisa. Przyznam, że to trochę dziwna sytuacja, bo to zawsze ja byłem tym, który doprowadzał ich do porządku. Czyżbym aż tak się zmienił? - Nie mamy czasu na kłótnie. Pytanie brzmiało, czy Paula pojedzie z nami, a wy od razu zamieniliście to w jakieś aktorzenie.
- W Liama żeś się zamienił? - zakpił Harry.
- Nie – podkreślił. - Liam ma ostatnio wiele na głowie, dlatego zdecydowałem, że dopóki sobie z tym nie poradzi to ja będę tym odpowiedzialnym...
Po jego słowach wszyscy zaczęli się śmiać, nawet Eleonor. Nikt nie mógł wytrzymać, z wyjątkiem mnie. Znaczy, no jasne to było śmieszne. Louis odpowiedzialny? To chyba jakieś kpiny. Jednak bardziej zainteresowało mnie to co powiedział o mnie, a mianowicie, że mam z czymś problem. Czyżby wiedział? Może Martyna powiedziała mu to co widziała, a może sam zauważył... Jedno było pewne. Mam w nim wsparcie.
- To wcale nie jest śmieszne. Ja też potrafię być poważny – obruszył się.
- Bez haha... obrazy haha... Louis haha... To haha... po prostu haha... tak dziwnie haha... zabrzmiało haha... - wyjąkała Paula.
- Ogarnijcie się już – uspokoiłem ich. - Dajcie Louisowi dokończyć.
- Dzięki stary – poklepał mnie po ramieniu.
- Spoko – uśmiechnąłem się do niego.
- No więc, Paula, powiedz nam swoją ostateczną decyzję jedziesz z nami czy nie?
- Nie – odpowiedziała.
- Jesteś tego pewna?
- Tak, jestem.
- Ej, nie możemy zostawić jej samej – oburzył się Zayn.
- Nie mamy wyboru – odezwał się spokojnie Lou. - Wszyscy musimy jechać.
- Niestety – mruknąłem dla pozorów.
- Ej, nie marudźcie. Mam pewien pomysł – Louis spojrzał na Martynę i puścił jej oczko. Co to miało niby znaczyć? Potem spojrzał z powrotem na resztę. - Co powiecie na wypad do wesołego miasteczka?
- Suuuperrr!!! - darli się chłopcy.
- To dobry pomysł – odezwała się Eleonor.
- Tak, to wręcz wyśmienity pomysł – przytaknęła jej Martyna, a Carol i Julia zaczęły energicznie machać głowami na tak. Paula obojętnie machnęła ręką dając nam do zrozumienia, że dla niej to bez różnicy.
- Co ty na to Liam? - zwrócił się do mnie szatyn.
Już chciałem poruszyć fakt, że musimy się jeszcze spakować itd., ale uznałem, że to może być pomocne w moim planie.
- To może być świetny sposób na rozluźnienie.
- No to ustalone – podsumował nowy pan odpowiedzialny. - To teraz wszyscy jazda do siebie się spakować na jutro i o 16 spotykamy się tu na dole gotowi do wyjścia. Jeśli chodzi o obiad to zjemy coś na mieście.
- Jasne – rzucili wszyscy po kolei i poznikali.
Jedynie w jadalni zostałem ja i Paula. Oboje nie mieliśmy co robić. W końcu ona nie jedzie i ja też zamierzałem nie jechać, więc bez sensu byłoby się pakować.
- A ty co? Nie idziesz się spakować? - zapytała obojętnie.
- Zaraz będę szedł – odpowiedziałem. - W przeciwieństwie do reszty umiem się wyrobić w krótkim czasie.
- Rozumiem – zachichotała. Ma uroczy śmiech... O mój boże! Chyba serio się zakochałem. Będę musiał pogadać z Louisem...
- Liaaamm?! - z piętra wydobył się krzyk Zayna. - Gdzie moje lusterkoo?!
- I mój pluszowy kotek? - krzyknął Harry.
- O przy okazji przynieś mi trochę żelekkk – wydarł się Niall.
- Weź też znajdź moje gacie w marcheweczki!! - krzyknął Lou.
- Chyba będę musiał do nich iść – powiedziałem mętnie do Pauli.
- Liammm!! - wrzasnęli równo.
- Dobra, dobra, idę – odkrzyknąłem im, a potem uśmiechnąłem się przepraszająco do Pauli i pobiegłem na górę do chłopaków.
Pakowanie zajęło aż 3 godziny. Gdy zaniosłem im to co chcieli, sam poszedłem do siebie i zacząłem się pakować jednak co chwilę ktoś do mnie po coś wpadał. Czyli normalka, zawsze tak jest. Co prawda już do tego przywykłem jednak tym razem strasznie mnie to drażniło. Może dlatego, że chciałem pójść na dół do Pauli... To teraz nie istotne. Trzeba się wyszykować, bo wychodzimy na miasto. Przecież nie wyjdę do ludzi w piżamie. Choć może paru fankom by się to spodobało, to i tak nie mogę się tak pokazać. Apropo fanek, dawno nie byłem na Twitterze... Spojrzałem na zegarek była 14, czyli mam jeszcze 2 godziny do zagospodarowania, akurat zdążę się ogarnąć i wejść na TT. Więc tak. W pierwszej kolejności... wezmę prysznic, dobry początek.
Jak powiedziałem tak zrobiłem. Kolejną rzeczą na mojej liście był ubiór. Założyłem czyste bokserki, ciemne, dżinsowe spodnie, biały T-shirt, niebieską bluzę i beżowe vansy. Następnie ułożyłem swoje włosy i odpaliłem laptopa. Miałem jeszcze z dobrą godzinę więc postanowiłem po odpisywać trochę fankom. Jednak nim cokolwiek napisałem, dając tym samym fankom znak, że jestem na forum, wszedłem na stronę główną sprawdzić o czym mniej więcej się mówi (oczywiście związanego z One Direction). Kiedy przeglądałem posty naszych fanek, a także prowadzonych przez nie stron poświęconych nam, zauważyłem, że jest coś nie tak. Wszyscy się zamartwiali... o nas. Strasznie mnie to zdziwiło, dlatego postanowiłem dowiedzieć się co dokładnie jest powodem tych zmartwieć. Po kilku minutach wszystko już było jasne. Od wywiadu, który był jakiś tydzień temu żaden z nas nie wychodził z domu. Oczywiście nie chodzi mi o takie zwykłe wyjście, bo przecież Harry był na randce z Martyną, Zayn pewnie z Carol także, Niall możliwe, że z Julą też, a Louis co i raz wychodził gdzieś z El, ale nigdy nie wyszliśmy do fanów. Ani razu w gazecie nie pojawiło się zdjęcie z jakiejś randki lub choćby wypadu na zakupy, które zazwyczaj robiłem z Paulą. Nawet na żadnym Updates'ie nie było takiego zdjęcia. Ostatnim jakie znalazłem były nasze fotki z wywiadu i nic poza tym. Dlatego fanki zaczęły się martwić. Przyznam, że zrobiło mi się ich żal. Jesteśmy w końcu jedną wielką 1DFamily! Tak być nie może! Mamy prawo mieć życie prywatne, ale nie możemy przez to zaniedbywać fanów, dlatego czas to zmienić!
Czym prędzej wszedłem na swój profil i nim przywitałem się z fanami, zerknąłem na swój ostatni tweet. Był on sprzed jakichś 10 dni... treść była nie istotna, ważna była odległość czasowa. Dlatego chciałem teraz spędzić tą godzinę z fanami.
Kiedy tylko wysłałem tweeta od razu dostałem z milion odpowiedzi. Większość z nich była podoba: „Hej @Real_Liam_Payne co u ciebie? Follow me xx”. Z wielką przyjemnością follownąbym każdą fankę bądź fana, jednak jest ich za dużo, dlatego ustaliliśmy z chłopakami, że będziemy się starać ograniczać 'obserwowanie' na tyle ile to możliwe. Dlatego też zacząłem odpisywać tak ogólnie na powtarzające się pytania.
Po godzinie siedzenia na Twitterze palce bolały mnie jak nie wiem. Pisałem o wszystkim, co dziś zamierzamy robić (nie zdradziłem im jednak zbyt wiele, bo chłopaki mieli być se swoimi pannami, a jak na razie są one tajemnicą), jakie są nasze plany na kilka następnych dni, opisałem im także co się u nas działo, a także popisałem sobie z paroma fankami, które bardzo mnie zaciekawiły. Pomimo bólu rąk, bawiłem się świetnie, niestety czas naszej 'zbiórki' zbliżał się nieubłaganie szybko. Dlatego obiecałem fanom, że postaram się wpadać częściej i, że może dam im kiedyś znać jak będziemy szli na miasto, by mogły nas zobaczyć, a także, że może zrobię twitcama. Obietnice zamierzam dotrzymać, jednak nie wiem kiedy...
Z wielkim żalem pożegnałem fanki i zszedłem na dół do salonu, w którym już wszyscy byli.
- O wilku mowa – mruknął Zayn.
- Liam, czy nie dociera do ciebie, że jak umawiamy się o 16 to ma być 16, a nie 5 po? - czepnął się mnie Louis.
- Och, przepraszam bardzo, że jako jedyny jestem na tyle rozgarnięty, żeby wejść na Twittera i odezwać się do naszych fanów, którzy nawiasem się o nas martwią... a raczej martwili.
- Co? O czym ty do cholery gadasz? - zdziwił się szatyn.
- O naszych fanach. Kojarzysz coś takiego jak One Direction? To nasz zespół! A dzięki komu on powstał? Dzięki wsparciu naszych fanów! Wypadałoby o nich pamiętać.
- Przecież pamiętamy – obruszył się Niall.
- Tak? Właśnie widać. Nie dawaliśmy jakichkolwiek oznak życia przez prawie 2 tygodnie, a wiecie jak oni się martwią? Chłopaki, wiem, że macie dziewczyny i chcecie mieć trochę prywatności, ale to nasi fani! Jesteśmy rodziną, kojarzycie 1DFamily? Wypadałoby od czasu do czasu choćby wejść na Twittera i napisać „Hej” czy coś w tym stylu.
- Skoro jesteś taki mądry to dlaczego sam wcześniej tego nie zrobiłeś? - burknął Harry.
- Jesteś pewien? Czasami zdarzało mi się wejść na forum, jednak co prawda nic nie pisałem, bo jakbyś zapomniał niedawno zerwałem z Danielle i wszystkie fanki zaczęły do mnie pisać i jednocześnie hejtować Danielle i choć mnie zraniła, nie zasłużyła na to plus obiecała się na mnie zemścić więc starałem się unikać takowych sytuacji.
- Masz rację – przytaknęła mi Paula. - Powinniście co jakiś czas dawać jakąś oznakę życia, a co najważniejsze powinniście okazywać fanom swoją wdzięczność. Wiem, że robiliście to nie raz, ale nie zmienia to faktu, że możenie przestać to robić. Fani są z wami cały czas, nie ważne czy widziały was z milion razy na żywo czy też ani razu. Są wam oddani i powinniście im udowodnić, że wam także na nich zależy.
- Dzięki Paula za tą jakże porywającą przemowę, ale my nie mamy za bardzo czasu na takie rzeczy. Mamy próby, wywiady, koncerty, a gdy mamy dzień wolny chcemy go spędzić z choćby rodziną czy swoimi dziewczynami, a nie siedząc przed komputerem i popisując sobie... - ponownie bez sensu odezwał się Harry.
Zaczynam zastanawiać się co jest powodem jego agresji. Nigdy taki nie był. Zawsze gdy tylko usłyszał, że trzeba popisać z fankami od razu leciał jak wystrzelony z procy. Ewidentnie widać, że coś się musiało stać. Trzeba będzie to jakoś załatwić... Spojrzałem na Louisa i nasze spojrzenia się spotkały. Z jego miny wyczytałem, że myśli o tym samym co ja, dlatego dałem mu sygnał, że załatwimy to kiedy indziej.
- Harry, ogarnij się – odezwała się Eleonor. - Kończymy teraz rozmawiać o fanach. Dzisiejszy dzień jest waszym ostatnim wolnym dniem, który został zaplanowany ze szczegółami przez Louisa. Dlatego idziemy teraz się bawić, a fanami zajmiemy się później,bo skoro Liam już z nimi porozmawiał to może to poczekać do jutra. Omówimy wtedy sprawę na spokojnie i jakoś wynagrodzicie to fanom, my wam pomożemy – pokazała na wszystkie dziewczęta, które w odpowiedzi przytaknęły i się uśmiechnęły.
- Moja kochana, roztropna Elcia – rzekł Louis przytulając swoją dziewczynę i dając jej buziaka w policzek. - Więc w drogę – dodał zwracając się do reszty.
Wszyscy się zebraliśmy i wyszliśmy z domu. Postanowiliśmy zrobić sobie spacer, bo wesołe miasteczko mieści się jakieś pół godziny drogi piechotą. Podczas owego spaceru każdy szedł w parze. Chłopaki ze swoimi dziewczynami, a ja i Paula razem, gdyż nie chcieliśmy im przeszkadzać.
Gdy dotarliśmy na miejsce, każda para poszła w swoją stronę. Zostałem tylko ja i Paula.
- To gdzie idziemy? - zapytała Paula.
- Że razem? - ale ja jestem inteligentny, szkoda gadać.
- Jeśli nie chcesz to spoko, zrozumiem...
- Nie no jasne, że chcę, znaczy... z chęcią. To pytanie było głupie, sorry.
- Spoko – zaśmiała się. - Więc, dokąd idziemy?
- A gdzie byś chciała?
- Hym... - zamyśliła się. - Gdzieś, gdzie będzie można pogadać...
- Pogadać? Może diabelski młyn? Nie jest to London Eye, ale dobre i to.
- Okej – uśmiechnęła się i poszliśmy w kierunku owej atrakcji.
Kiedy dotarliśmy pod diabelski młyn, kupiłem nam bilety, po czym stanęliśmy w kolejce i gdy nadeszła nasza kolej, wsiedliśmy do kapsuły.
- O czym chciałaś pogadać? - zapytałem, gdy byliśmy już sami.
- Tak naprawdę konkretnego powodu nie mam. Po prostu ostatnio przez te kłótnie nasze kontakty się trochę popsuły...
- Zgadzam się z tym. To był zdecydowanie zły pomysł.
- No właśnie, dlatego... chciałam cię przeprosić, bo to... moja wina. Nie powinnam była cię prowokować. Dlatego przepraszam...
- To nie twoja wina...
- Tylko mi nie mów, że twoja, bo to nie prawda, a skoro tak, to znaczy, że to moja wina.
- Nie. Jeśli już to oboje jesteśmy winni.
- Liam... Nie bierz nigdy wszystkiego na siebie, bo źle na tym wyjdziesz. To ja zaczęłam tę kłótnie.
- Może to i prawda, że to ty zaczęłaś, ale ja też nie jestem bez winy. Mogłem nie reagować. Ale to teraz nie istotne. Ważne, że już się nie kłócimy.
- Zgadzam się – uśmiechnęła się co odwzajemniłem.
- Jak tam twoja ręka? - spoważniałem.
- Już jest dobrze. Nie widać aż tak bardzo. Została sama blizna, która nigdy nie zniknie... - zasmuciła się.
- Ej, na pewno zniknie – objąłem ją. - Tylko, że nie tak od razu, ale zniknie.
- Może i masz rację – wtuliła się we mnie. - Zasłużyłam na to...
- Znów zaczynasz? - odsunąłem ją trochę, tak by spojrzeć jej w oczy. - Paula, słuchaj. Powiedziałaś mi, żebym nie brał wszystkiego na siebie, a sama tak robisz.
- Ale to co innego. Ja serio jestem winna, a ty nie.
- Zmieńmy temat, bo widać nie przemówię ci do rozsądku.
- Zgoda, ale wiedz, że mi nie trzeba przemawiać do rozumu – potarła się ręką po ramieniu.
- Zimno ci?
- Nie – zaprzeczyła szybko.
- Nie kłam – ostrzegłem ją.
- No ok, może troszeczkę.
- Chcesz bluzę? - zapytałem tak o i zacząłem ją już zdejmować.
- Nie, nie, nie – zatrzymała mnie. - Przeziębisz się, a mi nic nie będzie.
- To raczej mi nic nie będzie, a to ty się przeziębisz.
- Słuchaj, ty musisz być zdrowy, ja nie. Poza tym nie przeziębię się. I nie waż się ściągać bluzy, bo jej nie chce i na pewno jej nie włożę – pogroziła mi.
- Skoro tak mówisz... To pójdźmy na kompromis – uśmiechnąłem się cwaniacko.
- Kompromis? No słucham.
- Dasz mi się ogrzać.
- Ok, ale na pewno nie wezmę od ciebie bluzy i cię nie pocałuję.
- A skąd taki pomysł, żebym chciał?
- A nie chciałbyś? - przybliżyła się do mnie. Jasne, że chciałbym ją pocałować, ale przecież jej tego nie powiem.
- A ty byś chciała? - podpuszczałem ją, tak jak ona mnie i również się przybliżyłem.
- Może gdybyśmy nie byli przyjaciółmi... Mogę ci zaręczyć, że wtedy przemyślałabym to.
Akurat nasza przejażdżka dobiegła końca, jednak nie zamierzałem zakończyć tego tematu. Kiedy wysiedliśmy z atrakcji, wznowiłem naszą rozmowę.
- Miło mi to słyszeć – uśmiechnąłem się.
- A ty? Nie odpowiedziałeś.
- Też bym się nad tym zastanowił.
- Serio? A może zdradzisz mi, co spowodowałoby, że chciałbyś mnie pocałować?
- A ty zdradzisz mi, co spowodowałoby to u ciebie?
- Sprytne. Unikanie odpowiedzi...
- Ty też unikasz odpowiedzi – zaśmialiśmy się.
Zobaczyłem, że Pauli serio jest zimno. Podszedłem do niej bliżej, ale zatrzymała mnie ręką.
- Co ty usiłujesz zrobić? - zapytała zdziwiona.
- Chciałem cię objąć, by było ci choć trochę cieplej, a co myślałaś?
- Nic...
- Więc mogę? – chciałem się upewnić.
- Możesz.
Zrobiłem więc to co zamierzałem. Objąłem ją i poszliśmy dalej. Chodziliśmy po parku rozrywki bez większego celu... Doszliśmy do budek z nagrodami.
- Choć zagramy – zagadnąłem.
- Okej – uśmiechnęła się.
Wybraliśmy grę polegającą na napełnieniu balonika wodą, a by to zrobić trzeba trafić pistoletem na wodę w cel. Na początku nam obojgu szło kiepsko, ale z czasem to się zmieniło. Kiedy Paula zauważyła, że wygrywam, skierowała pistolet na mnie.
- Ej no – upomniałem ją. - Serio tego chcesz? - w odpowiedzi uśmiechnęła się zawadiacko. - No to mamy rewanż – uśmiechnąłem się cwaniacko, po czym skierowałem pistolet na nią.
Oblewaliśmy się tak przez chwilę, ciągle się śmiejąc. Nagle dostrzegłem, że Paula zaczyna się lekko trząść. Przerwałem więc oblewanie jej, a ona zdziwiona zrobiła to samo.
- Dlaczego przerwałeś? Co zmiękłeś? - zapytała drwiąco.
- Nie. Po prostu widzę, że zmarzłaś.
- Wcale nie – obruszyła się.
- Oj już nie udawaj. Znam cię. Chodź, znajdziemy resztę i pójdziemy do domu.
To był bardzo dobry pomysł. Obojgu nam zrobiło się zimno, a przyznam, że tak naprawdę to nie chcę się przeziębić. Zabawa była fajna, ale temperatura na to nie pozwala. Już dawno zaszło słońce i zrobiło się chłodniej.
Obeszliśmy cały lunapark i znaleźliśmy wszystkich. Trochę się zdziwili naszym wyglądem, ale postanowili się w to nie mieszać i zgodzili się na powrót. W drodze powrotnej do domu, wstąpiliśmy do spożywczaka po jakiś alkohol. Louis powiedział, że to jeszcze nie koniec na dzisiaj i, że się nam to przyda. Po zakupieniu dość sporej ilości napojów, wróciliśmy do domu. Pierwsze co zrobiłem na miejscu, to kazałem Pauli pójść się przebrać w coś suchego, po czym sam zrobiłem to samo. Do salonu wróciliśmy w tym samym czasie. Louis poustawiał cały asortyment na stole, po czym kazał nam się rozsiąść na podłodze.
- Zagramy w prawdę, czy wyzwanie, ale to nie będzie taka typowa butelka. Zasady będą troszeczkę zmienione. Będzie to pijańska butelka. Czy wszyscy się zgadzają? Zresztą nie macie innego wyjścia.
- To po co pytasz? - zapytała Paula.
- Sprawdzam czy mnie słuchacie i... żeby was podrażnić – wystawił jej język.
- Wyjaśnij zasady skarbie – zwrócił się do Louisa Harry.
- Dobrze, kocie. Tak więc, jako, że wszyscy, z 2 wyjątkami, - spojrzał na mnie i Paule – mają dziewczynę lub chłopaka mają prawo nie zgodzić się na udzielenie odpowiedzi lub wykonanie zadania.
- Ale to nie fair – oburzyła się Paula. - Dlaczego my – pokazała na mnie i na siebie – mamy robić wszystkie zadania, a reszta nie musi? To jakaś kara, że nie mamy pary?
- Daj mi dokończyć – upomniał ją organizator. - Jeśli te osoby skorzystają ze swojego przywileju muszą ponieść karę. Jeśli odmówią odpowiedzi na pytanie – piją jeden kieliszek, jeśli odmówią wykonanie zadania – osoba zadająca decyduje o ilości wypicia. Jakieś pytania?
- Tak. A czy my mamy prawo odmówić? - zapytałem. Mówiąc my miałem na myśli siebie i Paule.
- Nie, wy nie.
- To nie fair, ale niech będzie – skwitowała Paula.
- Ale to nie oznacza, że wy też nie pijecie. Sorry Paula, ale trochę cię znam i wiem, że będziesz unikała wyzwań, dlatego za każdym razem, gdy wybierzesz prawdę musisz dodatkowo wypić kielicha.
- Ej no, to już jest szczyt chamstwa – oburzyła się.
- Niestety nie masz tu nic do gadania – uśmiechnął się Zayn.
Paula zrobiła urażoną minę i już nie chciała się kłócić. Louis przed rozpoczęciem gry poszedł do kuchni po piwo. Skorzystałem z okazji i poszedłem za nim.
- Louis, mam do ciebie prośbę.
- Nie, nie będzie żadnej taryfy ulgowej. Wiem, że nie za dobrze się czujesz, ale to nie zmienia faktu, że jak dostaniesz za zadanie napić się to będziesz musiał to zrobić.
- To nie o to chodzi.
- Więc o co?
- Obiecaj mi, że jeśli zrobię coś dziwnego lub mnie poniesie, to mnie z tego jakoś wyciągniesz. W sensie, żeby reszta towarzystwa zapomniała o tym.
- No spoko, a powiesz mi co knujesz?
- Nic nie knuję. Chcę mieć pewność, że w razie czego mnie wesprzesz.
- No jasne, że cię wesprę – objął mnie ramieniem. - Choć nie gwarantuję, że będę trzeźwy, to i tak ci pomogę.
- Dzięki stary. Wiedziałem, ze można na ciebie liczyć.
- Spoko, a teraz bierz piwa i idziemy.
Kiwnąłem potakująco głową i zrobiłem o co prosił. Kiedy wróciliśmy do salonu wszystkie rozmowy ucichły.
- No to macie po piwku i jedziemy – zarządził Lou.
Każdy zajął swoje miejsce i gra ruszyła. Jak to zawsze bywa wszyscy na początek wybierali pytania. Po wielu namawiań Pauli i moich, Louis w końcu zmiękł i na jakiś czas zdjął karę z dziewczyny. Z początku pytania były dość proste i przyjemne, jednak po chwili to się zmieniło. Louis trochę przesadził z alkoholem. Uznał, że gra jest za sztywna, więc otworzył wódkę. Tak, więc każdy jest z lekka nawalony, a co za tym idzie śmielszy. Jedynymi osobami, które nie są pijane jest stowarzyszenie samotników. Taa... beznadziejna nazwa. Louis ją wymyślił. Ale to nie istotne. Wspominałem, że Louis zwrócił Pauli kare? Taa, jednak ma ona farta. Odkąd to się stało nie została ani razu wylosowana, co dziwne ja też. Przyznam, że trochę mi ulżyło. Nie chciałem za bardzo brać udział w tej grze. Jeszcze by im coś odbiło... Teraz przyszła kolej kręcenia Elki. Kiedy zakręciła wypadło na mnie.
- Chyba wykrakałem - mruknąłem cicho. Na szczęście wszyscy byli tak wstawieni, że nic nie usłyszeli.
Jedyną osobą, która mogłaby to usłyszeć była Paula, ale siedziała za daleko.
- O, Liam. Boże, dawno nikt cię nie wylosował... Prawda czy wyzwanie? Co wybierasz?
- Wyzwanie, wyzwanie - skandowali wszyscy.
- No dobra. Wyzwanie - poddałem się.
- Hym... Co by ci tu dać... - zastanawiała się. Spojrzała na Paule. - Już wiem. Przeliż się z Paulą.
- Co? - zareagowaliśmy równo.
- Dobrze słyszeliście. Macie się przelizać i ma to trwać co najmniej minutę. Louis będzie mierzył czas.
- Musicie to zrobić. Wy nie macie taryfy ulgowej - odezwał się Lou.
- No dalej, to tylko zabawa - włączył się do rozmowy Zayn.
- No dobra - poddałem się.
Podszedłem do Pauli i spojrzałem jej w oczy.
- Gotowa? - zapytałem. Zbliżyła się do mnie i położyła mi rękę na policzku.
- Dawaj.
Gdy tylko wypowiedziała te słowa, nasze usta się złączyły. Jej wargi były niesamowicie miękkie i smakowały jak maliny. To było bardzo dziwne uczucie. Nigdy nie czułem tego co czuję w tej chwili. Nie zdarzyło mi się to z żadną dziewczyną. Nagle coś mnie napadło. Zacząłem ją całować nachalniej, a Paula o dziwo odwzajemniła moje pocałunki. Nasze języki wirowały w czułym i namiętnym pocałunku. Czułem jak w moim brzuchu lata milion motyli. Ni stąd ni zowąd zapragnąłem mieć dziewczynę bliżej siebie. Nie przerywając pocałunku, złapałem ją w tali, a Paula odczytując moje intencje naparła na mnie. Zacząłem głaskać ją po plecach, a ona wplotła swoją prawą dłoń w moje włosy, a lewą głaskała mnie po policzku. Nasz pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny. Nasze języki już nie tańczyły, a toczyły walkę. Ten jakże cudowny pocałunek przerwał dźwięk nastawionego przez Louisa zegarka. Z wielką niechęcią oderwaliśmy się. Przyznam, że gdy zobaczyłem miny zgromadzonych, nieźle się przeraziłem. Wszyscy wpatrywali się w naszą dwójkę z wybałuszonymi oczami. Właśnie takiej sytuacji chciałem uniknąć, dlatego poprosiłem Louisa o przysługę, o której na szczęście chyba sobie przypomniał.
- To teraz ja kręcę – zawołał łapiąc butelkę i zakręcając nią.
Zatrzymał ją ręką, tak by wskazała na Harrego.
- Harry, choć tu na chwilę – zawołał w stronę chłopaka, na co ten zareagował od razu.
Podszedł szybko do Louisa i usiadł obok niego, a Louis bez względnych ceregieli przyssał się do ust Harrego, a ten odwzajemnił pieszczotę. Zatonęli w namiętnym pocałunku. Tak naprawdę, to nie spodziewałem się tego i widząc twarze zgromadzonych, oni też się tego nie spodziewali. Dziewczyny były w mega szoku, każda, natomiast Zayn i Niall chichotali jak jakieś małe dziewczynki przyłapane przez ojca na całowaniu się z chłopakiem. Mnie też to nieźle zszokowało, ale w głębi duszy odetchnąłem z ulgi. Kiedy Larry (tak nazywają Harrego i Louisa fani) leciał w ślinkę uświadomiłem sobie, że mam u Lou ogromny dług wdzięczności.

Po namiętnej scence naszych kumpli, skończyliśmy grać w butelkę. Wszyscy byli tak bardzo tym wstrząśnięci, że chyba zapomnieli o moim wyskoku z Paulą. Było już grubo po północy. Martyna i Eleonor poczuły się bardzo senne, więc poszły do pokojów swoich chłopaków spać. Po chwili poszła również Carol, z pretekstem, że musi być jutro trzeźwa, bo ma coś do załatwienia. Jeśli chodzi o Julkę, to nieźle się upiła, prawie tak jak chłopaki. Paula próbowała ją namówić, by poszła spać, ale ta uparcie trwała przy swoim. Zupełnie jak siostra.
- Nie, nigdzie nie idę – buntowała się.
- Proszę cię, idź spać. Zobacz, skończył się alkohol, zaraz wszyscy pójdą do swoich pokoi – chciałem pomóc Pauli.
- Liam ma rację – przytaknęła mi jasna brunetka. - Chodź. Zaprowadzimy cię do pokoju.
- Sama dam radę iść. Nie rób ze mnie takiej pijaczki.
- Dobrze, dobrze. Idź.
Julka z wielką niechęcią wstała z podłogi i chwiejnym krokiem poszła na gorę. Kiedy usłyszeliśmy trzaśnięcie drzwi, Louis wyciągną kolejną flaszkę.

- Skoro młoda poszła, możesz się napić – powiedział podsuwając Pauli napój.
- Louis na dziś już wystarczy tego picia – odezwała się spokojnie.
- Ale ja nie będę pił. To dla ciebie. Skoro Julka już poszła, nie musisz udawać opiekuńczej starszej siostrzyczki i możesz się napić.
- Tyle, że ja nie nie piłam z powodu Julki. Po prostu jakoś tak nie mam ochoty się dziś upić.
- Louis, odpuść jej – odezwałem się. - Idź spać, a jeśli chodzi o Paule, to może kiedy indziej się razem napijecie, jeśli będzie chciała.
- No jasne. Louis, obiecuję ci, że następnym razem będę z tobą piła na równi, dobrze? - zapytała.
- Dobrze – przytaknął.
- A teraz chodźcie, zaprowadzimy was do pokoi – podsumowałem spoglądając na kolegów.
Razem z Paulą odprowadziliśmy wszystkich do ich pokoi. Jedynym problemem, było zakwaterowanie Nialla. Paula upierała się, aby spał gdzie indziej, gdyż nie chce ona by spal z jej siostrą.

- To może Niall będzie spał w moim pokoju, a ja z tobą u ciebie. Co ty na to? - zaproponowałem.
- Zgoda – odarła. - Ale może lepiej by było, by spał u mnie, bo twój pokój sąsiaduje z pokojem Nialla, a mój jest nieco dalej.
- Jak wolisz.
Zaprowadziliśmy więc Nialla do pokoju Pauli i gdy poszła ona do mojego pokoju, ja wróciłem na dół po telefon i przy okazji zgarnąłem wódkę. Zapukałem delikatnie w drzwi od swojej sypialni. Paula od razu otworzyła drzwi.
- Wchodź – mruknęła. - Po co ci to? - zapytała widząc flaszkę w mojej ręce.
- Uznałem, że może razem się trochę napijemy, tak na rozluźnienie – uśmiechnąłem się.
- Dobry pomysł – przytaknęła mi. - Przyznam, że sama też chciałam po to pójść, ale ty mnie uprzedziłeś – usiadła na łóżku i poklepała miejsce obok siebie. - Chodź.
Posłusznie usiadłem obok niej. Przesiedzieliśmy tak jeszcze z dobrą godzinę. Przez cały czas rozmawialiśmy i śmialiśmy się, popijając wódkę. Kiedy alkohol się skończył, postanowiliśmy pójść spać. Paula uznała, że będzie nam się nie wygodnie spało w ubraniach, więc nie zważając na mnie, zaczęła się rozbierać. Kiedy już była w samej bieliźnie, podeszła do mnie, delikatnie musnęła moje usta, po czym zaczęła mnie rozbierać. Gdy zostałem w samych bokserkach, uśmiechnęła się do mnie, po czym podeszła do szafy i zaczęła w niej czegoś szukać. Przez cały czas się jej przyglądałem. Ona jest idealna. Pomimo iż jestem mocno pijany, zdałem sobie sprawę, że Paula zachowuje się tak, tylko dlatego, że również jest nieźle pijana. Jednak, nie odrzucało mnie to. Przyglądałem się jej, a właściwie pożerałem ją wzrokiem. Nagle zapragnąłem by była moja, tylko moja. Po chwili szukania czegoś w mojej szafie, Paula odwróciła się do mnie.
- Chcesz coś założyć? - zapytała.
- Nie, nie trzeba.
- Okej – uśmiechnęła się podchodząc do łóżka. - Wzięłam sobie twoją koszulkę, okej?
- Spoko.
Z uśmiechem na twarzy założyła mój T-shirt, po czym położyła się obok mnie na łóżku i zasnęła, a ja poszedłem w jej ślady.





Bardzo, ale to bardzo przepraszam. Wiem, że miałam dodać rozdział w poniedziałek, ale no wiecie było nasze święto i przeżyłam z lekka załamanie nerwowe, ale to nie istotne. Wczoraj strasznie źle się poczułam z tego powodu, że was zawiodłam i postanowiłam się zawziąć i napisać ten rozdział.
A teraz wracając do rozdziału. Mi się on nie za bardzo podoba, no, ale cóż. Czekam na wasze opinie.
+ Komentujcie i dołączajcie się do witryny, to wiele dla mnie znaczy, a was nic to nie kosztuje.
Jeśli chodzi o następny rozdział to jeśli nie dodam go do soboty do południa, to dodam go dopiero po 11.08.
W razie pytań to mój Twitter: @Love_Paula1D
Całuski <3

5 komentarzy:

  1. Mmm.. świetny! Długi i treściwy - to najważniejsze :) Czekam niecierpliwie na następny ;****

    OdpowiedzUsuń
  2. Co ty pleciesz za bzdury, rozdział jest superrr!
    Och... Pierwszy pocałunek Liama i Pauli <3
    Z zniecierpliwieniem czekam na kolejny rozdział.
    Mam nadzieję, że uda ci się dodać rozdział do soboty
    Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział.
    Larry haha :D, pierwszy pocałunek Pauli i Liama i jeszcze rozdział oczami Liama, ohhh KOCHAM CIĘ!
    Czekam na następny rozdział xx

    OdpowiedzUsuń
  4. ZAAAAAAAAAAJEBISTY ROZDZIAAAAAŁ MORDO! <3
    chyba najlepszy do tej pory hehehsik

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział! Czekam na nexta xx

    OdpowiedzUsuń