czwartek, 19 lipca 2012

Rozdział 19

*Paula *


Przez te trzy dni nie działo się nic ciekawego. No może z paroma wyjątkami. Eleonor przyjechała do Louisa, Harry jest oficjalnie z Martyną (oczywiście fani jeszcze nic nie wiedzą). Powstały 2 nowe pary, a mianowicie Zayn zszedł się z Carol oraz Niall z Julią (co mnie wcale nie cieszy). Jeśli chodzi o 5 członka zespołu – Liama – nie znalazł sobie jeszcze nowego nabytku, bo to niby za wcześnie, ale z pewnością pogodził się po zerwaniu z Danielle.
A jeśli chodzi o mnie to w moim życiu nie pojawiła się żadna nowa miłość i szczerze przyznam, jak na razie jest mi tak dobrze. Choć patrząc na te wszystkie pary w naszym domu, zaczynam pragnąć mieć kogoś obok siebie. Ale zawsze pocieszam się faktem, że mam Liama. Choć nie zawsze. Ostatnio ciągle się kłócimy. Tia... Nic się nie zmieniło. Wciąż się kłócimy o jakieś bzdety.
Od wczorajszego wieczora nie odzywamy się do siebie. Kolejna głupio zaczęła kłótnia, która przerodziła się w poniżanie. Czyli norma. Czasami nie chce mi się nawet widzieć go na oczy, tak jak np. teraz. Jednak nie mam wyboru. Jestem na niego skazana. A to wszystko przez NIEGO.
A jak do tego doszło? Wspólnie oglądaliśmy TV i oczywiście Liam wyskoczył z jakimś tekstem to ja mu odpowiedziałam i rozpętało się piekło. Kłóciliśmy się dosłownie o wszystko, a zaczęło się od filmu, a skończyło na wyciąganiu zdarzeń z przeszłości. Pewnie trwałoby to nawet teraz, ale chłopcy nam przerwali.
Każde z nas rozeszło się do swojego pokoju i aż do dnia dzisiejszego się nie widzieliśmy. I jak to my od razu zaczęliśmy się kłócić.

- Dobra, dość!- wstrząsnęła Martyna. - Czy wy musicie cały czas się kłócić? To już jest wkurzające!
I co? Znów kłótnia, a my przecież dopiero co spotkaliśmy się w salonie. Taa, kolejna kłótnia o telewizor... Dobrze, że przyjaciele pomagają się nam dogadać.
- To może pójdziemy na jakiś spacer? - zapytała Eleonor.
- To całkiem dobry pomysł, ale myślicie, że się ogarną, serio? - zapytał z powątpiewaniem Louis obejmując swoją dziewczynę.
Zachowywali się tak jakby nas tu nie było.
- To idziemy na spacer - zakomenderował Niall, po czym zwrócił się do naszej dwójki - a wy za kare zostajecie i robicie kolację.
- Nieeeeee... - jęknęliśmy równo.
- O teraz nagle się ze sobą zgadzacie? - zakpił Harry.
- Niall ma rację. Macie tu zostać - odezwał się Zayn.
- A mamy wybór? - zapytałam
- Właśnie? - dodał Liam.
- Nie - podsumował Niall.
- No niech wam będzie, ale nie obiecuje, że dogadam się z tym gburem – skwitowałam.
- Ja też nie wiem, czy uda mi się dogadać z taką zołzą - dodał jak zwykle swoje 3 grosze Liam.
- Nie jestem zołzą! - wrzasnęłam.
- A ja nie jestem gburem! - odpowiedział mi również krzykiem Liam.
- I znów zaczynacie? - przerwała nam Jula.
- Ty się nie wtrącaj młoda – powiedziałam.
- Zostaw ją - wstawił się za nią Niall.
- Cieszę się, że ją bronisz, ale pamiętaj to moja MŁODSZA siostra i jest pod moją opieką.
- To może czas to zmienić? Niall jest w końcu moim chłopakiem i jest pełnoletni.
- Mam to gdzieś!! Jesteś moją siostrą, a poza tym wiesz, że nie jestem zadowolona z waszego związku...
- Mam cię dość!! Czy ty zawsze musisz kontrolować moje życie?!
- Dobra, wystarczy - krzyknął Louis. - Paula, nie wszczynaj kłótni...
- Ja wcale... - przerwałam mu, ale zatrzymał mnie ręką.
- Cicho, słuchaj. Przez te kłótnie z Liamem robisz się strasznie drażliwa...
- No tak, najlepiej zwalić wszystko na mnie - skomentował Liam, ale Louis to olał.
- Dlatego też ZOSTANIECIE oboje w domu i macie wspólnie zrobić kolację. Macie się POGODZIĆ!
- Ale... - jęknęłam.
- Żadnego ale. Zostajecie i koniec, kropka.
- Nie kłóć się z nim, bo i tak nie wygrasz - szepnął Zayn.
- Dobra, zrobimy tą kolację, ale na cudy nie liczcie - odezwał się Liam.
- To fajnie - uśmiechnęła się Elka. - Idziemy.
- A ja nie mam tu nic do powiedzenia? - zapytałam.
- Nie! - odpowiedzieli chórem, po czym wyszli zostawiając mnie i Liama samych.
- To co robimy? - zapytał Liam.
- No trzeba coś ugotować - mruknęłam nie chętnie.
- To co pichcimy?
- Coś prostego...
- Co powiesz na pizzę?
- OK - odpowiedziałam obojętnie i wzięliśmy się do roboty.
Każde zajęło się czym innym, tak by nie wchodzić sobie nawzajem w drogę. Nie odzywaliśmy się do siebie, no chyba, że było to konieczne, ale jeśli nie było, to w kuchni panowała cisza. Liam zajął się robieniem ciasta, a ja szykowaniem składników. Byłam w trakcie krojenia ananasa, gdy nagle ten kretyn się odezwał.
- Ciasto gotowe – tak się przeraziłam, że aż podskoczyłam, gdyż chłopak znajdował się tuż za mną.
- Posrało cię! - wrzasnęłam. - Chcesz żebym sobie palce poucinała? Równie dobrze mogłam zrobić krzywdę tobie... - przerwałam, po czym dodałam zadziornie. - Co nie jest takim złym pomysłem...
- Jesteś masochistką czy co? Po prostu się odezwałem i tyle
- Ale mogło się to źle skończyć. Mogłam się skaleczyć, imbecylu.
- Nie byłby to twój pierwszy raz – rzucił, lecz chyba po chwili zaczął tego żałować. - Sorry Paula. Nie chciałem tego powiedzieć.
- Ale powiedziałeś! - krzyknęłam ledwo opanowując łzy cisnące mi się z oczu. - Idę stąd. Dokończ sam... - dodałam i gdy już miałam wychodzić z kuchni, chłopak złapał mnie w tali zatrzymując mnie tym gestem i obracając przodem do siebie.
- Przepraszam... po prostu się wkurzyłem...
- Puść mnie – przerwałam mu wyrywając się z jego objęcia.
Zdezorientowany puścił mnie, a ja oddaliłam się o krok od niego i spojrzałam na swoje ubranie.
- Głąbie! Ubrudziłeś mnie całą mąką – warknęłam.
Chciałam w ten sposób odwrócić zarówno jego jak i swoją uwagę, od tego co powiedział, gdyż wiedziałam, że mogę się rozpłakać. Nie chcę by znał mój czuły punkt. Chcę być twarda, a najlepszym sposobem na odciągnięcie kogoś (zwłaszcza chłopaka) od czegoś jest przemiana w bezmózgą idiotkę, która przejmuje się tylko wyglądem. Oczywiście kocham przejmować się swoim wyglądem, ale tylko w odpowiednich momentach.
- Serio?! I to spowodowało twój napad złości? - zapytał z powątpiewaniem
- To nie jest żaden napad złości! To moja ulubiona bluzka, a ty ją ubrudziłeś!
- To jest twoja ulubiona bluzka? Myślałem, że była nią ta, którą Zayn przez przypadek podpalił.
- Większość moich bluzek jest moimi ulubionymi! Jesteś beznadziejny!
- Aha, a te spodnie też są twoimi ulubionymi?
- Może trochę, a co? - zapytałam nieświadoma niczego.
- Bo... - przeciągnął sięgając ręką do miski, którą potem skierował w moją stronę i otworzył pięść z której wysypała się mąka. - UPS, ubrudziły się – uśmiechnął się cwaniacko.
- Jeszcze raz ubrudzisz mnie mąką, a pożałujesz – warknęłam.
- Masz na myśli czegoś takiego? - zapytał ponownie sięgając do miski i sypiąc mi mąką prosto we włosy.
- Przesadziłeś – warknęłam po czym sama sięgnęłam po mąkę i sypnęłam mu nią prosto w twarz. - Chciałeś wojny? Masz ją.
Po moich słowach rozpętało się piekło. Zaczęliśmy się rzucać mąką, która po chwili była już wszędzie. Niestety nasza broń się skończyła, akurat na ataku Liama. Chłopak myślał, że to już koniec, dlatego uśmiechnął się cwaniacko i triumfalnie, ale grubo się mylił. Nie mogłam mu odpuścić, dlatego sięgnęłam po jajko i rozbiłam je mu na głowie.
- Czyś ty oszalała? - zapytał rozzłoszczony próbując mnie złapać, ale mu się nie dałam i zaczęłam uciekać.
Gonił mnie wokół blatu w kuchni, aż w końcu mnie złapał.
- Mam cię – mruknął triumfalnie - a teraz będzie zemsta.
Na moje nieszczęście stałam do niego tyłem i gdy zaczął mnie łaskotać, jedyne co mogłam robić, to próbować się wyrwać.
- Liam haha... proszę haha... przestań haha... mam dość haha... - wykrztusiłam przez śmiech.
- A co za to będę miał? - zapytał obracając mnie do siebie przodem, jednak cały czas nie przestając łaskotać.
- Nie wiem haha.., co zechcesz haha...
- No dobra – rzucił przestając mnie łaskotać, jednak nie wypuścił mnie z uścisku.
Patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Hipnotyzował mnie swoim orzechowym spojrzeniem, z którego nie mogłam się uwolnić.
- Przepraszam za to co powiedziałem. Naprawdę nie chciałem tego mówić – powiedział przerywając ciszę.
- Liam, ja... - spuściłam głowę. Nie chciałam by ponownie zobaczył moje łzy. Nie w takiej sytuacji.
- Jeszcze nie skończyłem – przełożył swoje dłonie z mojej tali na policzki, delikatnie podnosząc moją twarz, tak by nasze spojrzenia znów się złączyły. - Chciałem cię przeprosić za wszystko, co cię obraziło. Za wszystko, co kiedykolwiek powiedziałem, za każdą kłótnię, za wszystko... Zależy mi na tobie i nie chcę zepsuć naszej przyjaźni.
- Mi też na tobie zależy – wyszeptałam.
Niespodziewanie zbliżyliśmy się do siebie. Nasze usta dzieliły centymetry. Wciąż wpatrzeni w swoje oczy przybliżaliśmy się do siebie. W końcu nasze usta prawie się stykały, gdy nagle...



*Martyna *

- Dobra, plan jest taki. Wchodzimy do domu i od razu idziemy do kuchni. Sprawdzamy jak się mają sprawy. Jeśli wszystko jest OK, to po cichu się wycofujemy, jeśli natomiast będzie się tam działo coś niepokojącego przerywamy to i każde z nas bierze jedno z nich na bok i wypytujemy ich co i jak.
- Kocie, nie jestem takim kretynem. Wiem co mam robić – przerwał mi Harry.
Właśnie staliśmy na ganku jego domu. Postanowiliśmy urwać się ze wspólnego spaceru, by zobaczyć co się działo u pozostawionych domu Pauli i Liama. Nie wiem jak reszta, ale ja się bardzo o nich bałam. Co jeśli zabili się nawzajem?! Nie chcę mieć ich na sumieniu! Dlatego też zaciągnęłam Harrego do domu.
- Skarbie, wiem, że wiesz, ale... po prostu się o nich martwię...
- Wiem o tym – przytulił mnie do siebie. - Nie martw się, z pewnością są cali. Przecież nie mają 10 lat.
- Racja – odetchnęłam głęboko. - Dobra, miejmy to już za sobą.
Harry położył rękę na klamce i gdy już miał ją nacisnąć zatrzymałam go.
- Pamiętaj zapytać się Liama co czuje do Pauli – przypomniałam. - Może to przypomni im o ich przyjaźni.
- Jasne – pocałował mnie delikatnie w usta, po czym nacisną klamkę i wtuleni weszliśmy do domu.
W budynku zastała nas niepokojąca cisza. Przerażenie brało nade mną górę. Co jeśli serio się pozabijali? Czyżbym się spóźniła?
Harry wyczuł moje zdenerwowanie, więc czym prędzej, nie dbając o to, czy nas usłyszą czy nie, pociągnął mnie w stronę kuchni. Gdy wyjrzałam zza ściany, zaparło mi dech w piersiach. Przyznam nie spodziewałam się tego.
Na samym środku kuchni, w której na marginesie był niesamowity bałagan, stał Liam obejmujący Paulę. Byli tak blisko siebie, jakby mieli się zaraz pocałować. Czyżbym coś przegapiła? Wirowało mi to pytanie w głowie. Stałam tak wpatrzona w nich i nie wiedziałam co mam zrobić. Przerwać to, czy może po cichu się wycofać? Chciałam zrobić to drugie, ale Harry czując to złapał mnie mocniej w tali i głośno odchrząknął.
Para odskoczyła od siebie niczym poparzeni. Spojrzeli na nas przerażeni po czym każde poszło w inny kąt blatu i udawało, że go sprząta.
- Too... - przerwała ciszę Paula. - Idę nakryć do stołu – rzuciła szybko i wyszła w stronę jadalni.
Spojrzałam na Harrego, który wpatrywał się w zmywającego Liam.
- Pójdę jej pomóc – rzuciłam.
Nie czekając na niczyją odpowiedź poszłam w kierunku, w którym przed chwilą poszła moja przyjaciółka.



*Harry *



- Co to było? - zapytałem zdziwiony kumpla, gdy tylko Martyna zniknęła z pola widzenia.
- Co was tak wcześnie sprowadza? - próbował przekierować rozmowę na inny tor. - Kolacja jeszcze nie gotowa.
- Przyszliśmy sprawdzić, czy żyjecie i z tego co widzę to tak.
- Nie wiem o czym mówisz – odpowiedział udając zdziwionego.
- Nie udawaj. Widziałem jak obejmowałeś Paulę i jak prawie się pocałowaliście.
- Wydawało ci się. Po prostu wpadło jej coś do oka i starałem się jej to wyjąć.
- Sranie w banie. Gadaj prawdę.
- Tyle, że to jest prawda.
Był uparty, dlatego postanowiłem odpuścić.
- Niech ci będzie. Powiedz mi lepiej czy udało się wam już dogadać.
- Myślę, że tak.
- Jak to myślisz? Jeśli ci na niej zależy to powinieneś się o to postarać – wygarnąłem mu.
- Zależy – przytaknął.
- A jak bardzo?
- Jak na... - przełknął głośno ślinę. - Jak na przyjaciółce.
- Jesteś pewien? Może czujesz do niej coś więcej?
- Na pewno – warknął. - Paula jest jest tylko moją przyjaciółką – mówił jakby sam chciał wyprzeć swoje uczucia.
- No dobra. Skoro jesteś taki pewny... Too... Co dziś na kolacje?
- Pizza – odpowiedział szybko.



*Martyna *


- Hej, przyszłam ci pomóc – zwróciłam się do stojącej przy stole Pauli.
- Spoko, rozłóż sztućce, choć szczerze nie wiem czy się nam przydadzą...
- Możemy pogadać? - zapytałam.
- Jasne, a o czym?
- O tobie.
- O mnie? - zapytała zdziwiona.
- Tak, o tobie i... Liamie.
- Spoko, nie mam nic do ukrycia. Jesteśmy tylko przyjaciółmi.
- A jesteś tego pewna? Znaczy... czy to właśnie do niego czujesz?
- Co to za pytania? Przecież dobrze wiesz, że jesteśmy tylko PRZYJACIÓŁMI – podkreśliła.
- Wiem, że tak jest, ale może chciałabyś żeby było coś więcej?
- Ej, czy ty się dobrze czujesz?! Zależy mi na Liamie, ale jak na przyjacielu i nic więcej.
- I jesteś tego pewna? - zapytałam podejrzliwie.
- W 100%. zresztą nawet gdybym coś do niego czuła, to starałabym się to tłumić, bo nie chcę stracić jego przyjaźni.
- A co jeśli zależałoby mu na tobie bardziej niż jak na przyjaciółkę przystało?
- Nie wiem, co bym wtedy zrobiła. Na szczęście nie ma żadnej z takich sytuacji. Chyba, że ty o czymś wiesz?
- Nie, nic nie wiem. Po prostu tak jakoś pomyślałam... No wiesz widziałam was w dwu znacznej sytuacji...
- Co masz na myśli? - zapytała obojętnie.
- To, że przytulaliście się na środku kuchni. No i dało się zauważyć, że gdyby Harry wam nie przeszkodził, pocałowalibyście się.
- Że co? - udawała zdziwioną. - Przewidziało ci się! Liamowi wpadło coś do oka i chciałam mu to wyjąć, tyle. Serio, chyba zaczynasz mieć już urojenia.
- Skoro tak twierdzisz... - mruknęłam. - To powiedz mi czy się pogodziliście? Bo ten syf w kuchni nie zapowiada dobrych wieści.
- Sądzę, że tak. A jeśli chodzi o tą mąkę w całej kuchni, to Liam zaczął. Posypał mnie mąką, a ja mu oddałam.
- A jajko rozbite na jego głowie?
- No, bo mąka się skończyła, a musiałam mu się jakoś zrewanżować.
- Taa... Wiesz co może lepiej ja dokończę nakrywanie do stołu, a ty idź pomóż Liamowi posprzątać ten burdel.
- Dobrze – odpowiedziała obojętnie i gdy już miała wejść do kuchni, zatrzymałam ją.
- Zawołaj mi tu Harrego.
- Dobrze – odpowiedziała, po czym zniknęła za ścianą.
Po chwili dołączył do mnie mój ukochany.
- No i jak? Czego się dowiedziałeś? - zapytałam na wejściu, gdy tylko objął mnie od tylu w pasie.
- Liam powiedział, że chyba sobie wybaczyli...
- To tak jak Paula – przerwałam mu.
- Powiedział też, że Paula jest tylko przyjaciółką.
- Paula powiedziała to samo o nim – skomentowałam. - A pytałeś go o tą sytuację w jakiej ich zastaliśmy?
- No jasne. Liam powiedział, że Pauli wpadło coś do oka i chciał jej to wyjąć.
- Dziwne. Ona powiedziała, że to jemu wpadło coś do oka...
- Czyli...
- Czyli jednak kłamią.
- Ołł – jęknął. - Co z tym zrobimy? Oni sobie nie zdają sprawy ze swoich uczuć.
- Racja. Trzeba dać im jakąś szansę, by dowiedzieli się co naprawdę czują.
- Zgadzam się.
- Jak tylko wszyscy wrócą, pogadam z Lou. Może on coś wymyśli.
- Dobrze, słońce, a teraz powiedz mi co będziemy robić przez ten czas – mruknął mi do ucha.
- Pójdziemy do kuchni i pomożemy naszej parce sprzątać – zgasiłam go.
- Niech ci będzie – odpowiedział.
Zrobiliśmy tak jak powiedziałam. Poszliśmy do kuchni i pomogliśmy naszej parce sprzątać. Zauważyłam, że za każdym razem, gdy się spotykali od razu odskakiwali od siebie i szli sprzątać w miejsca najbardziej od siebie oddalone. Przynajmniej tak było na początku. Gdy zobaczyli moje zdziwienie, zaczęli zachowywać się tak jak przed tymi kłótniami, czyli wygłupy, żarciki itp. Zdecydowanie widać, że coś ukrywają.
Gdy już wszystko było posprzątane do domu wrócili spacerowicze. Ci to mają wyczucie... Od razu zasiedliśmy do stołu, bo wszyscy byli mega głodni. Przyznam, że posiłek przygotowany przez naszych słodziaków był pyszny. Kiedy wszyscy już zjedli standardowo przenieśliśmy się do salonu. W drodze do pomieszczenia, złapałam Louisa i zaciągnęłam na bok, tak by nikt nas nie usłyszał.
- Słuchaj, trzeba coś zrobić by Paula i Liam dowiedzieli się co ich tak naprawdę łączy – rzuciłam prosto z mostu.
- Czy coś mnie ominęło?
- Dobra, powiem ci, ale obiecaj, że nie zaczniesz się drzeć ok?
- Mów – nalegał.
- Widziałam ich jak prawie się pocałowali.
- Coo?! - wydarł się.
- Kretynie! - wrzasnęłam. - Miałeś być cicho.
- Sorry. Nie spodziewałem się tego. Więc, co pocałowali się?
- Nie, bo im przerwaliśmy, a potem zaprzeczali wszystkiemu.
- To skąd masz pewność, że to co oni mówią to nie jest prawda?
- Bo ich historyjki zaprzeczają sobie nawzajem.
- Aaa... No to faktycznie trzeba coś zrobić... - zamyślił się. - Mam pomysł – wypalił nagle.
- Jaki? Gadaj – nalegałam.
- Dowiesz się jutro. Zaufaj mi.
- Nie mam innego wyboru – mruknęłam i wróciliśmy do reszty.
Jak co dzień oglądaliśmy jakiś film w telewizji, po czym każdy poszedł do swojego pokoju, a jako, że Louis miał na jutro jakiś plan, wszyscy zostali tu na noc. Ja z Harrym, Julka z Niallem, Carol z Zaynem, Louis z Eleonor, a Paula i Liam w swoich pokojach. Przyznam, że ciężko było mi zasnąć, bo wciąż myślałam o tym pomyśle Louisa, ale gdy tylko wtuliłam się w mojego chłopaka, zasnęłam.



Hej, hej, hej. Witam z powrotem po 2 tygodniowej przerwie :)
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał i dodatkowo powiem, że kolejny rozdział powinien pojawić się wkrótce. Dokładnie nie wiem kiedy, ale na pewno już do poniedziałku powinnam go dodać.
A no i tak jak zdecydowaliście, będzie scenka +18 bądź +16 :D

+ Proszę komentujcie i dołączajcie się do witryny - to wiele dla mnie znaczy.
Do usłyszenia xx

5 komentarzy:

  1. cuuuuuudowne! hehee
    szkoda że się nie pocałowali, w takim momencie looolll! :)
    muah muah kochanieńka hahahah ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże, kobieto twój blog jest cudowny
    Już się nie mogę doczekać następnego rozdziału
    Czytam ten blog od przeszło 3 dni i już się od niego uzależniłam
    Nie mogę się doczekać jak Paula będzie z Liamem
    Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział, jak i cały blog oraz historia
    Czekam na następny rozdział
    Całuski xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Ooo.! Zaje.bisty rozdział! ;*****
    Szybko następny, proszę <3
    Kocham Cię dziewczyno!

    OdpowiedzUsuń
  5. huyhyhy zajebisty ;D dawaj kolejny
    pewnie go przeczytam jak wroce ale co tam dodawaaaj szybciej;D

    OdpowiedzUsuń