wtorek, 5 czerwca 2012

Rozdział 15

*Liam*


- Liam, wstawaj... - szeptał ktoś nad moich uchem. - Liam... Śniadanie czeka...
Leniwie otworzyłem oczy i ujrzałem siedzącą przy poduszce Paule.
- Hej – mruknąłem.
- Hej – uśmiechnęła się do mnie promiennie, co odwzajemniłem. - Chodź śniadanie już gotowe...
- Co ty tu w ogóle robisz tak wcześnie? - zapytałem.
- Wcześnie? Jest już 9!
- Ołł... - jęknąłem.
- Nooo... Przed chwilą wstałam i poszłam na dół. Zobaczyłam, że cię nie ma i przyszłam sprawdzić, czy już wstałeś, ale widzę, że nie – zaśmiała się.
- Przepraszam... Nie mogłem dziś jakoś zasnąć – powiedziałem wstając z łóżka. Usiadłem obok niej.
- Ja tak samo... Nie jest łatwo zasnąć w nowym miejscu, samemu i mając przed oczami... - spuściła głowę, a ja próbowałem odczytać z niej jakieś emocje.
- Taa... Wiem jak to jest... Ale zmieńmy temat! Mówiłaś, że śniadanie gotowe?
- Tak. Chłopaki się wszystkim zajęli...
- Serio? - spytałem zdziwiony. - To do nich nie podobne, ale OK – oboje zaśmialiśmy się i wyszliśmy z pokoju.
Zaszliśmy razem na dół i weszliśmy do jadalni. Chłopcy siedzieli już przy stole i rozmawiali, więc podeszliśmy do wolnych miejsc. Odsunąłem Pauli krzesło, po czym usiadłem obok niej. Przez cały czas kontynuowaliśmy rozmowę, co i raz wybuchając śmiechem. Nagle zorientowałem się, że pozostali ucichli. Spojrzałem na chłopaków i zauważyłem, że przyglądają się nam zdziwieni.
- Co? Coś się stało? - zapytałem.
- Nie nic – odpowiedział Zayn.
- Jak to nic? - zapytał Harry. - Przecież widać, że coś jest na rzeczy!
- Co masz na myśli? - zapytała zdziwiona Paula.
- Już nie udawajcie! Możecie nam powiedzieć... Nikt się nie dowie!
- Stary! Powiedz o co ci chodzi, bo nie rozumiem – nie wytrzymałem.
- Dobra... Nie ważne. Powiecie jak będziecie gotowi – rzucił zrezygnowany Loczek.
- Nie mam zielonego pojęcia o co ci chodzi – odpowiedziałem.
Po moich słowach wszyscy wrócili do rozmowy. Postanowiłem więc zrobić to samo i zacząłem ponownie rozmawiać z Paulą. Kątem oka zauważyłem, że Louis przygląda się zaniepokojony Pauli.
- Wszystko w porządku? - zapytałem dziewczynę.
- Co masz na myśli? - odpowiedziała pytaniem na pytanie.
Złapałem ją delikatnie za lewą dłoń i podciągnąłem jej rękaw bluzy. Spojrzała na rękę, następnie rozejrzała się po wszystkich i zatrzymała wzrok na mnie. Prawą ręką naciągnęła z powrotem rękaw (mojej) bluzy.
- Wszystko dobrze.
- Na pewno? Nie boli, ani nic?
- Trochę boli, ale... - zawahała się. - Ale na to zasłużyłam.
- Nie mów tak. To nie prawda.
- Owszem, prawda. Gdybym naprawdę wymazała sobie Maćka z pamięci, nie doszłoby do tego.
- To nie twoja wina, że się w nim... - to słowo utknęło mi w gardle, ale jakoś zmówiłem się by je wymówić – zakochałaś.
- Nie! - krzyknęła. Wszyscy na nas spojrzeli zdziwieni, ale ją to nie obchodziło. - Nie mów tak! To nie prawda! To moja wina... - spojrzała na nasze splecione dłonie i dodała szeptem, tak bym tylko ja mógł to usłyszeć. - Gdybym była silniejsza nie doszło by do tego.
- Jesteś silna – zapewniłem ją. - Po prostu się tego nie spodziewałaś, a on wyrządził ci wielką krzywdę. Nie wiń się za to.
- Nie wiem dokładnie, o co chodzi, ale Liam ma rację – odezwał się Louis. - Nie obwiniaj się.
- Łatwo wam mówić! To nie jest takie proste wiedząc, że to jest moja wina! Zresztą nie ważne. I tak tego nie zrozumiecie! Cześć – wyrwała rękę z mojego uścisku, wstała od stołu i ruszyła w kierunku schodów.
- Paula! Poczekaj! - krzyknąłem za nią prosząco. Wstałem od stołu i, gdy miałem już ruszyć za nią, ktoś złapał mnie za ramię.
- Zostaw ją – powiedział spokojnie Lou. - Ja z nią pogadam...
- Ty nic nie rozumiesz! To ja muszę z nią pogadać...
- Uuu... Nasze gołąbeczki się pokłóciły – zakpił sobie Harry.
- Zamknij się! - krzyknąłem jednocześnie z Louisem.
- Chodź – powiedział Lou i pociągnął mnie za sobą.
- Ale dokąd? - próbowałem mu się wyrwać.
- Oj zamknij się i chodź.
Poddałem się i dałem mu się zabrać do łazienki? Tak. Wepchnął mnie do niej i zamknął za nami drzwi.
Po co tu przyszliśmy? Jeśli masz potrzebę, to mogłeś mnie tam zostawić i sam tu przyjść.
- Zdążyłbym w tym czasie już pogadać z Paulą...
- Zamknij się! Musimy pogadać... o Pauli.
- Ok, ale szybko, bo nie powinna być teraz sama.
- Dobra – zawahał się. - Ty wiesz prawda?
- Co mam wiedzieć? Ludzie, czy wy serio musicie tak wszystko komplikować? Nie można powiedzieć prosto z mostu o co chodzi? Chyba już dłużej z wami nie wytrzymam.
- Daj już spokój. Powrócimy do tego kiedy indziej. Teraz lepiej mi powiedz czy wiesz o tym, że Paula... - ściszył głos – że się pocięła?
- Skąd o tym wiesz? - zapytałem zdziwiony.
- Jak ją tu przywiozłem, to złapałem ją za rękę i... no i się dowiedziałem.
- To dlatego, była wczoraj na ciebie taka zła, no i dlatego mówiła, że sobie zasłużyła na to, że... rany ją bolą. Mogłeś to załatwić ostrożniej wiesz?! - spojrzałem na niego i zobaczyłem żal w jego oczach.- Coś ty jej powiedział?
- Nic... No, nic takie...
- Gadaj – rozkazałem.
- No, tak ogółem rzecz biorąc to... powiedziałem, że to jej wina.
- Czyś ty oszalał?! Muszę do niej iść! - chciałem już wyjść, ale zatrzymał mnie.
- Nie. Ja do niej pójdę... To moja wina!
- Tak, to twoja wina, ale lepiej żebym to ja z nią pogadał... Ty jej nie pomożesz! Nie wiesz co się stało!
- Trochę wiem, ale to bez znaczenia. Przy tobie nie mogłaby powiedzieć paru rzeczy, a mi może...
- Dlaczego mi nie może? Jestem jej najlepszym przyjacielem!
- Może i tak, ale... dobra, nie ważne. Ja z nią pogadam, bo ty jesteś nieźle wkurzony i niczym jej w tym nie pomożesz...
- A tobie niby się uda? - zapytałem z kpiną. Może byłem dla niego zbyt oschły, ale mnie wkurzył.
- Sam zobaczysz – powiedziawszy to wyszedł z łazienki i poszedł na górę.
Zrobiłem to samo, tylko zamiast pójść na górę, poszedłem do salonu, włączyłem telewizor i pogrążyłem się w rozmyślaniu.
- Wszystko Ok? - zapytał siadając obok mnie Niall
- Tak. Wszystko jest spoko - bąknąłem.
- To dobrze... Chciałbyś może o tym pogadać? - zapytał nieśmiało blondasek.
- Bez obrazy Niall, ale chciałbym zostać sam.
- Spoko. Jakbyś jednak chciał z kimś pogadać, wal śmiało – uśmiechnął się, co odwzajemniłem i zostawił mnie samego.
Będę musiał z nim pogadać... ale to później. Wyjaśnię im wszystko i będzie OK. Najpierw jednak muszę pogadać z Paulą i dowiedzieć się ile oni wiedzą i ile mogą się jeszcze dowiedzieć. W końcu to jej życie i jej decyzja. Ja nie mam tu nic do gadania.
- Liam? - znów ktoś wyrwał mnie z zamyślenia.
- Czego? - zapytałem.
- Oj, nie bądź taki wredny... Przecież ja tylko żartowałem z tymi gołąbkami.
Spojrzałem na niego. To był Harry. Chyba serio tego żałuje. Uznałem, że mogę być dla niego trochę milszy.
- Przepraszam za swoje zachowanie, ale jestem nie w humorze.
- No zauważyłem. Ale spoko. Rozumiem.
- Serio?
- Tak szczerze? To nie – zasępił się, ale po chwili już dopisywał mu humor. - Może mam zadzwonić po Danielle żeby cię pocieszyła?
Na to imię, jakby coś we mnie pękło, ale to na pewno nie było uczucie smutku, po jej stracie, a raczej złość, której musiałem się pozbyć.
- Ależ ty jesteś głupi! Jak możesz mówić takie bzdury widząc, że nie jestem w nastroju do żartów?
- Oj stary, wyluzuj. Chciałem cię tylko rozśmieszyć.
- Rozśmieszyć? To fajny sposób sobie do tego wybrałeś. Wiesz co daj sobie spokój i nie odzywaj się do mnie. Mam cie dość. W ogóle wszyscy się ode mnie odczepcie! Nie chcę mieć z wami nic do czynienia! Nie potrzebnie wróciłem, ale cóż, nic już na to nie poradzę!
- Uspokój się. Jesteś wkurzony, nie musisz się na nim wyżywać – rzucił wchodzący do salonu Zayn.
- Oj dajcie se siana... Nic nie rozumiecie! Dajcie mi spokój! Proszę. Chcę zostać sam.
- Dobra – odpowiedział Zayn, po czym wziął Nialla i Harrego i wyszli z pomieszczenia.
Zostałem sam, tak jak chciałem. Oczywiście, nie chodziło mi o obrażanie moich kumpli, ale to wszystko... To mnie przytłacza. Zwłaszcza ich niewiedza. Jednak nie mogłem im powiedzieć prawdy... To jeszcze za wcześnie... Nie chcę, żeby robili jej jakieś awantury, choć na to zasłużyła, ale nie chcę także by się na de mną litowali...
- Hej Liam! - dobiegł mnie roześmiany głos Pauli. - Słuchaj! Mam do ciebie 2 sprawy. Po pierwsze strasznie cię przepraszam, za moje zachowanie, ale... Jakoś ci to wynagrodzę, a jeśli chodzi o 2 sprawę, to... Pomóż mi – spojrzałem na nią zdziwiony i zobaczyłem ją w objęciach Louisa.
- Co wy wyprawiacie? - zapytałem zdziwiony.
- Tak jak ci mówiłem, postanowiłem rozśmieszyć Paule, a najlepiej działają na nią... ŁASKOTKI! - i zaczął ją gilgotać.
- Nie... Proszę... Mam już dość – wypowiedziała mimo śmiechu. - Liam... ratuj...
- Louis zostaw ją – rzuciłem od niechcenia.
- Nie ma takiej opcji... - znów zaczął ją łaskotać, tyle, że tym razem wyszli z salonu.


*Paula*
Zmartwiło mnie zachowanie Liama, ale nic nie mogłam poradzić, bo Louis nie chciał mnie puścić.
- Louis puść mnie. Chcę z nim pogadać...
- Najpierw pogadasz ze mną.
- Co? - zapytałam zdziwiona.
Po chwili już byliśmy w kuchni. Mieliśmy farta, że pozostali rozeszli się po swoich pokojach. Tylko pytanie dlaczego? No cóż... Później to z nich wycisnę.
- Co my tu robimy? - zapytałam zdziwiona.
- Cii... Mów szeptem. Musimy pogadać o Liamie.
- Dobra. Wiesz dlaczego się tak dziwnie zachowuje i dlaczego chłopaki siedzą w swoich pokojach? To u nich dziwne.
- Po prostu się pokłócili...
- Co?! - spytałam zbyt głośno, ale po chwili ściszyłam głos. - Ale kto? Z kim?
- Zayn, Harry i Niall z... Liamem.
- Z Liamem? O co?
- Dokładnie nie wiem, w końcu byłem z tobą, ale z tego co mówił mi Zayn to Liam dostał jakiegoś świra.
- Co masz na myśli?
- Zayn powiedział, że po tym jak poszłaś na górę... Liam poszedł do salonu i posprzeczał się z Harrym.
- A wiesz o co?
- Z tego co mi mówił, to Harry żartował sobie z Liama i gdy on poprosił go by zostawił go samego, Harry powiedział coś o Danielle, że niby może po nią zadzwonić i ona mu ''pomoże''. Potem się wkurzył i mu odbiło.
- Ołł... - wyrwało mi się. Louis od razu spojrzał na mnie zdziwiony.
- Ty coś wiesz?
- Nie, ale podejrzewam, że tu chodziło o wspomnienie o Danielle.
- Przecież to nie pierwszy raz kiedy Harry docina mu pod tym względem. Liam zawsze się z tego śmiał, albo udawał, że się focha, ale jeszcze nigdy nie zrobił takiej awantury.
- Może kiedyś i by nie zrobił takiej awantury, ale teraz...
- O czym ty mówisz? - zapytał zdziwiony i przerażony?
Przez chwilę zastanawiałam się czemu Louis jest przerażony. Podświadomość podpowiadała mi, że Louis po prostu martwi się o kumpla. Zaczęłam, więc myśleć, czy mu powiedzieć. W końcu to było życie Liama, nie moje, ale nie chciałam by tak cierpiał. Może jednak Louis coś na to poradzi? W końcu on też się o niego martwi...
- Dobra, powiem ci pod warunkiem, że jakby coś ty nic nie wiesz – w odpowiedzi kiwnął głową. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam mu wszystko opowiadać. - No więc, jak wczoraj wstałam i zeszłam na dół do kuchni, zauważyłam Liama całującego się z Danielle...
- Co w tym dziwnego? W końcu są razem – przerwał mi.
- Po pierwsze to nie jest wcale dziwne, a po drugie nie przerywaj mi – znów tylko kiwnął głową, więc kontynuowałam. - Więc jak mnie zobaczyli to przestali się całować, co trochę wkurzyło Danielle. Zaczęła się na nas wydzierać, że jestem jego kochanką, że Liam ją zdradza, że jestem dziwką i tym podobne. Liam się wkurzył i chciał ją opieprzyć, ale powiedziałam im, że nie będę im przeszkadzać i, że lepiej sobie pójdę. Poszłam do swojego pokoju, zadzwoniłam do ciebie i po chwili do pokoju wszedł Liam. Zaczął mnie przepraszać za zachowanie Danielle i powiedział, że dzięki mnie w końcu będzie mógł z nią porządnie porozmawiać. Zresztą sam pewnie zauważyłeś jego wczorajsze zachowanie. Musiało być coś na rzeczy.
- Tak. Możliwe... Wiedziałem, że to się źle skończy – mówił jakby do siebie. - Mogliśmy mu powiedzieć...
- Co? O czym ty mówisz? - zapytałam zdziwiona patrząc mu prosto w oczy.
- Chodzi o to, że... Danielle nie jest taka święta na jaką wygląda.
- Co masz przez to na myśli?
- Dobra. Powiem ci, ale obiecaj, że nie powiesz Liamowi.
- Spoko...
- Dobra. Danielle nie jest wierna Liamowi.
- Jak to?
- Teraz ty mi nie przerywaj – w odpowiedzi kiwnęłam głową, a on kontynuował. - Chodzi o to, że Danielle nie kocha Liama. Jest z nim, ale nic do niego nie czuje. Poznali się w X Faktorze. Jakiś miesiąc później zaczęli się spotykać. Wszystko było w porządku... Dopóki Danielle nie zaczęła sobie pozwalać. Po tym jak się ujawnili, Danielle dostała wiele propozycji pracy, zaczęła być bardzo wymagająca co do Liama, a on ślepo wykonywał jej polecenia. Kiedyś powiedzieliśmy mu co o tym myślimy, ale on nas olał. W końcu jednak przejrzał na oczy i się jej postawił. Nie była tym zbytnio zadowolona, ale powiedziała, że się zmieni. I się zmieniła. Na jeszcze gorsze! Zaczęła się do nas dobierać...
- Że co?! - zapytałam zdziwiona. Nie mogłam uwierzyć w jego słowa.
- No zaczęła się do nas dobierać.
- Do wszystkich? Nawet do ciebie? Przecież ty miałeś już chyba dziewczynę nie?
- Tak. To były jeszcze wstępne etapy mojego związku z Eleonor. Jednak Danielle to nie przeszkadzało. Kiedy jej się ze mną nie powiodło, próbowała z każdym następnym. Wszyscy ją odtrącali, bo w końcu była dziewczyną naszego kumpla... Najtrudniej miał Niall. Biedak nie mógł jej od siebie odpędzić. Raz był bardo załamany z tego powodu i gdy nam o tym powiedział, pomogliśmy mu. Od tamtej pory Danielle ma z nami na pieńku, ale przy Liamie udajemy, że wszystko jest OK. Nie chcieliśmy go martwic, zresztą Danielle powiedziała, że jeśli Liam czegoś się dowie to ona zniszczy zarówno nas jak i jego. Nie mogliśmy do tego dopuścić. Chcieliśmy z tym poczekać, aż nadarzy się okazja... i chyba takowa nadeszła.
- WOW. Ale z niej zdzira. Jak on mógł się w niej zakochać?
- Był młody i głupi, a ona dojrzała i chytra. Wiedziała czego chce i to zrobiła. Owinęła go sobie wokół palca. Podsycała go. Liam wiele razy się z nami kłócił, ale dojrzał i postanowił dać nam szansę i nas wysłuchać co spowodowało, że już nigdy nie posłuchał Danielle. Ostatnio poczuła, że traci grunt pod nogami. Oddalili się od siebie. Liam chciał z nią zerwać, ale gdy tylko ona podsłuchała naszą rozmowę od razu wyjechała, a Liam nie miał serca zostawić jej na lodzie, wtedy, gdy potrzebowała jego pomocy. I do wczoraj odwiedziła go może ze 2 razy.
- Biedak. Tak mi go szkoda – spojrzałam w kierunku Liama, który wciąż załamany siedział na kanapie i udawał, że ogląda telewizję (w co wątpię, bo on ogląda tylko Disney Channel, a leciał jakiś dokument historyczny). - Może powinniśmy mu powiedzieć?
- Zwariowałaś? Chcesz go jeszcze bardziej zdołować?
- Masz rację. To może... jakoś go rozruszamy?
- Dobry pomysł. Co myślisz o... pójściu na dyskotekę?
- Nie... Jeszcze się upije i będzie gorzej. Może pójdziemy do kina na jakąś komedie?
- No dobry pomysł, ale na balangę i tak pójdziemy – wyszczerzył się.
- Niech ci będzie – westchnęłam poddana. - Ale nie teraz. Jak już będzie w lepszym stanie.
- OK.
- To ty idź po chłopaków i zadzwońcie do Martyny, a ja spróbuję namówić Liama, by z nami poszedł.
- Spoko.
I już go nie było. Postanowiłam wziąć się w garść, uśmiechnąć i ruszyć do boju.
- Liam? - zapytałam. W odpowiedzi tylko mruknął. - Co powiesz na wypad do kina?
- No nie wiem... Nie mam jakoś humoru.
- Właśnie po to się wybieramy do kina, by poprawić ci humor – wyszczerzyłam się.
- Paula, naprawdę... może jutro co? Obiecuję.
- Nie – naburmuszyłam się. - Dziś i koniec kropka.
Wciąż nie wykazywał chęci więc postanowiłam go po szantażować.
- Proszeeee – jęczałam. - Bo się więcej do ciebie nie odezwę... I będę cię omijać szerokim łukiem... I będę o tobie plotkować – na to ostatnie uśmiechnęłam się. - Jesteś pewny, że tego właśnie chcesz?
- Niech ci będzie. Kto idzie?
- Wszyscy – rzuciłam uradowana.
- Czyli?
- No ja, ty, Harry, Martyna, Louis, Niall i Zayn – Liamowi trochę zrzedła mina. Uśmiechnęłam się pocieszycielsko i dodałam. - Wiem, że się pokłóciłeś z chłopakami, ale nie martw się. Louis wszystko załatwi.
- To spoko – wymusił uśmiech, po czym rozeszliśmy się do pokoi.
Po jakiejś godzinie wszyscy byli już na dole gotowi do wyjścia. Martyna też już przyszła, więc ruszyliśmy w drogę. Na miejscu Louis poszedł kupić bilety na film, a Niall i Liam poszli po popcorn (głównie dla Nialla). Jak już wrócili udaliśmy się do sali. Louis 4 kupił boczne miejsca, tak by nikt nas nie rozpoznał i 3 tak pośrodku by nikt nie siedział sam. Chłopaki nie mogli zdecydować się kto gdzie siedzi, więc ja usiadłam z Martyną, Harry z Louisem (za nami) i Harry, Liam i Niall na środkowych miejscach. Liam specjalnie chciał usiąść pośrodku, by mieć na wszystkich oko. Po 5 minutach zaczął się film. Tak jak się umówiłam z Louisem, kupił bilety na jakąś komedię. Mieliśmy farta, że sala była prawie pusta, bo chłopaki zaczęli się rzucać popcornem, a minęło dopiero 30 minut filmu.
- Paulaaa...? - jęczał mi nad uchem Niall.
- Co się stało?
- Pójdziesz po popcorn? Proszeeee...
- Niall, ja...
- Proszeeee... - przerwał mi.
- No dobra – na te słowa pisnął z radości. - Zaraz wrócę.
- Oki – wyszczerzył się.
Poddana opuściłam salę. Kupiłam popcorn, na który czekałam z 10 minut i wróciłam na salę. Oczywiście to co zobaczyłam było dziwne. Prawie każdy siedział na innych miejscach. Harry siedział z Martyną na moim miejscu i... i się CAŁOWALI. O mój Boże... Nie mogę w to uwierzyć. Jak? Oni? Razem? No co prawda widać było, że coś do siebie czują, ale żeby od razu się lizać? Tak, zdecydowanie będę musiała z nią o tym pogadać, ale może później. Uznałam, że skoro Harry siedzi z Martyną, to pewnie Louis siedzi sam, więc poszłam wyżej, ale na miejscu Harrego siedział Niall, który jak tylko mnie zobaczył, wydał okrzyk radości i zabrał mi popcorn. No cóż... Zostało mi jeszcze miejsce obok Liama i Zayna. Kiedy doszłam do ich rzędu zobaczyłam samego Liama.
- Czemu siedzisz sam? Gdzie Zayn?
- Zobaczył kogoś i poleciał się przywitać, a ty co tu robisz?
- Niall mnie poprosił żebym kupiła mu popcorn i gdy wróciłam nie miała gdzie usiąść. Mogę?
- No jasne – usiadłam obok niego. - A dlaczego nie miałaś miejsca?
- Bo Harry dosiadł się do Martyny i gdy chciałam mu coś powiedzieć zobaczyłam, że migdali się z moją przyjaciółką.
- Słucham? - zapytał zdziwiony. - Co robią?
- Całują się. Weź...
- Serio?
- No... Ale szczerze można się było się tego spodziewać, choć nie tak szybko.
- Masz rację, ale... Harry zawsze bierze wszystko w swoje ręce – uśmiechnął się do mnie porozumiewawczo i wróciliśmy do oglądania filmu.
Film był całkiem fajny. Co i raz wybuchaliśmy śmiechem. Kątem oka widziała, że przez prawie cały film Harry i Martyna lecieli w ślinkę, Niall miział się z Louisem, a Zayn rozmawiał z jakąś dziewczyną, a raczej ją podrywał. Liam natomiast chyba zaczął zapominać o zmartwieniach, bo widziałam, że uśmiech nie schodził mu z twarzy. Jak tylko film się skończył wszyscy wylecieli z sali jak wystrzeleni z procy.
- To co teraz robimy? - zapytałam zbiorowisko.
- No nie wiem... - myślał Louis.
- Jestem głodnyyy... - jęczał Niall
- To w takim razie może pójdziemy coś zjeść? Bo mój kochany Niallerek jest głody – podpowiedział Liam.
- Jupiiii – krzyknął Niall i rzucił się na Liama. - Kocham cię!
- Ja ciebie też – rzucił mu zdziwiony chłopak, na co ten dziwnie zareagował i go puścił.
- A na co macie ochotę? - zapytałam.
- Pizza, Pizza, Pizza... - zaczął śpiewać Niall. - Pizza, Pizza, Pizza...
- Dobra, to ustalone – poinformowałam wszystkich. - To idziemy...
- Yyy... Wy idźcie, a ja do was dołączę – wyjąkał Zayn.
- Spoko, tylko się pośpiesz – zaśmiał się Louis i znacząco poruszył brwiami.
- Jasne... - chyba Zayn nie wiedział o co mu chodzi. - Pa – i już go nie było.
Całą zgrają ruszyliśmy do najbliższej Pizzerii. Na miejscu zajęliśmy jeden wielki stół i zamówiliśmy Pizzę. Niall nie mógł się doczekać na danie, bo co chwilę chodził do kelnera i pytał się go kiedy dostanie swoją pizzę, a gdy ten się na niego wkurzył to zaczął męczyć nas, a głównie Liama.
- Jeśli zaraz nie dostanę ten głupiej pizzy, to... To nie wiem co zrobię – wymyślał Niall.
- Niall, ogarnij się. Patrz już idzie kelner – uspokajał go Liam.
- No nareszcie... - krzyknął i jak tylko kelner postawił Pizzę na stole Niall rzucił się na nią.
Strasznie się ucieszyłam jak Niall zaczął jeść, bo przynajmniej zapcha się jedzeniem i nie będzie mógł narzekać. Jak tak na niego spojrzałam to uznałam, że będę miała może z 10 minut ciszy? Niestety się myliłam... Bo do Pizzerii wszedł Zayn z jakąś dziewczyną.
- Hej ludzie – zaświergotał radośnie. - Chciałbym wam przedstawić moją koleżankę z dzieciństwa Carol – zwrócił się do niej. - Carol oto Liam, Paula, Martyna, Louis, Niall i Harry. - pokazała na nas po kolei.
Dopiero teraz zorientowałam się, że Martyna i Harry siedzą tak daleko od siebie i nie odzywają się ani słowem. Cóż zajmę się tym później...
- Hej. Miło mi cię poznać – powiedziałam do dziewczyny.
- Mi też miło was wszystkich poznać – uśmiechnęła się promiennie.
- No, no Zayn... Czemuś nam wcześniej nie przedstawił tak pięknej dziewczyny? - zapytał cwaniacko Harry. Jednak on się odzywa...
- Harry – warknął mulat. - Carol jest moją najlepszą przyjaciółką od piaskownicy, ale nasz kontakt się urwał, kiedy musiała wyjechać do Ameryki... - zwrócił się do dziewczyny. - Tęskniłem za tobą.
- Ja za tobą też – odpowiedziała.
- To było dziwne, ale OK. Siadajcie – powiedział Louis.
- Co potem porobimy? - zapytał
- No, nie wiem... Co powiecie na spacer? - zapytałam.
- Spoko, będziemy mogli pogadać – powiedział Zayn patrząc i szczerząc się do Carol.
Po tych słowach zapanował niezręczna cisza, którą przerwał Niall, chcąc by Liam podał mu sos do Pizzy. Kiedy wszyscy się już najedli, oczywiście oprócz Nialla, bo on ciągle jest głodny, wyszliśmy z Pizzerii i poszliśmy na spacer. Spacerowaliśmy po parku grupkami. Ja z Louisem i Martyną, Liam z Niallem i Harrym, a Zayn z Carol. Szczerze przyznam, że nie znam jej zbyt długo, ale wydaje się być w porządku i widać, że coś się pomiędzy nimi święci, bo tak na pewno nie patrzy się na zwykłą przyjaciółkę. A wracając do przyjaciółek, zdziwiło mnie to, że Martyna nie odzywa się do Harrego, ani vice versa. Starają się chodzić od siebie jak najdalej, a to trochę dziwne, bo w kinie jakoś mi się nie wydawało, że nie lubią być blisko siebie. Kiedy tak rozmyślałam i przyglądałam się co robią pozostali, zobaczyłam, że Liam jakby trochę posmutniał i oddalił się od swojego towarzystwa.
- Coś się stało? - zapytałam podchodząc do niego.
- Nie wszystko w porządku – mruknął. - Trochę się denerwuję, przed tym jutrzejszym wywiadem.
- Wywiadem? Jakim wy... - olśniło mnie. - Aaa... Już wiem... Nie masz czego się bać. Wszystko będzie dobrze.
- Taa, wszystko będzie dobrze – mruknął jakby do siebie.
- A co tak naprawdę cię martwi? - zapytałam, po chwili ciszy. - Mi możesz powiedzieć.
- Chodzi o to, że... pokłóciłem się z Danielle – wymamrotał.
- Ołł... - wymsknęło mi się. - Jeśli to przeze mnie, to mogę z nią pogadać i wszystko...
- Nie – przerwał mi. - To nie twoja wina. Nie obwiniaj się. Już od dawna przestało nam się układać. Można się było tego spodziewać.
- Ale się pogodzicie prawda? W końcu jesteście parą od dawna...
- Taa... - jęknął. - Ej, co jest z Harrym i Martyną? - ewidentnie próbował zmienić temat.
- No właśnie nie wiem – skoro nie chciał gadać o swoich sprawach, to możemy pogadać o innych. - Najpierw się całowali, a teraz?
- A teraz się unikają.
- Ej ludzie zbieramy się. Już jest po 20, a jutro mamy wywiad, więc musimy się wyspać – krzyknął do wszystkich Louis.
- Ok – odpowiedziałam mu, po czym zwróciłam się do Liama. - Może później o tym rozmawiamy.
- Spoko – odpowiedział.
Dołączyliśmy do pozostałych, bo jak się okazało szliśmy na samym końcu. Zayn zaoferował się, że odprowadzi Carol do domu i później do nas dołączy.
- No to ja już się będę zbierać – w końcu odezwała się Martyna.
- Może dziś zanocujesz z nami? - zapytałam, spoglądając na chłopaków. - Oczywiście jeśli chłopcy się zgodzą...
- Jasne, dla nas to żaden problem – rzucił pośpiesznie Liam.
- No dobrze... - odpowiedziała nieśmiało dziewczyna.
- To idziemy – zakomenderował Louis.
Ruszyliśmy za nim. Znów szłam z Liamem na końcu, ale tym razem szliśmy w ciszy. Nagle zawiał zimny wiatr. W tym momencie pożałowałam, że nie wzięłam bluzy. Przez moje ciało przeszedł dreszcz, niestety Liam to zauważył. Zdjął swoją bluzę i przykrył mnie nią.
- Liam... - mruknęłam.
- Już kiedyś o tym mówiliśmy – odpowiedział. - Zapnij się, bo się przeziębisz.
Spojrzałam na niego z politowaniem, włożyłam ręce w rękawy i, gdy chciałam ją zapiąć samoistnie zaciągnęłam się jej zapachem.
- Podoba ci się? - zapytał.
- A i owszem – odparowałam lekko zaczerwieniona.
- Tylko oddaj mi później tą bluzę, bo niedługo nie będę miał w czym chodzić – zaśmiał się.
- Spoko. Jeśli chcesz mogę oddać ci też tamtą...
- Nie – przerwał mi. - Możesz ją zatrzymać – wyszczerzył się.
Nagle Liam się zatrzymał tuż przede mną i nie spodziewając się tego wpadłam na niego. Odsunął mnie od siebie i zapiął bluzę pod samą szyję.
- Mówiłem, żebyś się zapięła.
- Och, przepraszam Daddy – zaśmiałam się.
Chłopak odwzajemnił uśmiech, po czym objął mnie ramieniem i ruszyliśmy dalej. Muszę przyznać, że było mi całkiem przyjemnie. Co chwila zerkaliśmy na siebie i się śmialiśmy, rzecz jasna z wyczynów chłopaków. Podczas swoich obrotów Louis chyba nas zauważył, bo od razu do nas podbiegł.
- Co wy robicie? - zapytał szczerząc się cwaniacko.
- Pauli było chłodno, więc ją dałem jej bluzę – zaczął Liam.
- Ale mi nie chodzi o bluzę, tylko o tą rękę – przerwał mu Lou.
- To nie twój interes Louis – dorzuciłam swoje trzy grosze.
- Nie ciebie się pytam – od pyszczył mi Lou.
- Hyy... - jęknęłam oburzona. - Czyżby twoje pytanie nie dotyczyło też mnie?
- Ależ owszem, ale nie chcę odpowiedzi od ciebie, a od Liama – pokazał mi język.
- Krowa ma dłuższy i się nie chwali.
- Dobra uspokójcie się – powiedział zrezygnowany Liam. - Paula nie prowokuj go, a ty Louis pamiętaj, że Paula też może się odzywać. Teraz się przeproście.
- Przepraszam – powiedzieliśmy równo.
- No więc? - zapytał Lou.
- Co no więc? - zapytał Liam.
- No o co chodzi z tą ręką?
- A co to już nie mogę się przytulić do Pauli? - Liam odpowiedział mu pytaniem na pytanie.
Louis widać, nie wiedział co powiedzieć, bo wrócił do wygłupiającego się Nialla i Harrego, a ja z Liamem zaczęliśmy się śmiać.
Po jakichś 10 minutach byliśmy w domu. Zayn przyszedł po nas, ale nic dziwnego, pewnie zagadał się z Carolą i jakoś tak wyszło. Zresztą mniejsza. Jestem tak strasznie zmęczona, że chyba zaraz padnę. Już nawet nie myślę! Pożegnałam się więc z wszystkimi, wzięłam Martynę i poszłyśmy do mojego pokoju. Byłyśmy same, więc miałam okazję by z nią pogadać, ale jestem zbyt zmęczona. Wzięłyśmy więc prysznic i położyłyśmy się spać.






Hej. Mam nadzieję, że rozdział się wam podoba, bo nie wiem dlaczego, ale mi niezbyt, no może parę fragmentów.
I teraz TAK WIEM, miałam dodać rozdział w niedzielę, ale jakoś nie miałam czasu i TAK WIEM, że rozdział miał być krótszy, ale jak piszę dialogi to jakoś tak, całość się przeciąga :D.
Kolejny rozdział powinnam dodać w sobotę lub niedziele, ale nic nie obiecuję.
Proszę KOMENTUJCIE, to dla mnie bardzo ważne... xx

PS. Jak pewnie zauważyliście pojawiła się nowa bohaterka. Oto jej fotka i krótki opis, a i oficjalnie dodaję ją do grona bohaterów.


Carol (19 lat, Wielka Brytania)
Miła, szczera, dla przyjaciół może zrobić wszystko, nawet poświęcić
swoje życie. Najlepsza przyjaciółka Zayna z dzieciństwa.
Potajemnie jest w nim zakochana.
Szczera, przyjacielska i otwarta, z wielkim poczuciem humoru,
ale jednocześnie skromna. 

7 komentarzy:

  1. Rozdział super :D
    i dość długo na niego czekałam...
    nastepny masz dodać szybciej

    OdpowiedzUsuń
  2. właśnie! haha zgadzam się z Martyną ... i pamiętaj bez kitu ;D - Klaudia

    OdpowiedzUsuń
  3. OoO Supeer czekam na więcej :)<3

    OdpowiedzUsuń
  4. hhahahahaahaha BEZ KITU!
    swietny rozdział NIAM yeeeey <3
    boze to juz 15 rozdział ja niemoge a pamietam jak czytałam 1 hahaha <3
    dawaj kolejny ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. ahhahahaha zaaaaaaaajebiste! kooocham cie <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Cuuuuuuddooowwwnnyy! Wspaniałe opowiadanie! Uwielbiam perspektywy Liama <3
    Czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Przepraszam ze dopiero dziś daje komentarz ale dopiero co przeczytałam wszystkie rozdziały :)

    Twój blog jest genialny będę tu często zaglądać :)
    + zapraszam do siebie <3

    OdpowiedzUsuń