sobota, 23 czerwca 2012

Rozdział 16 część 1


*Paula *


- Paula wstawaj, proszę cię – jęczał mi nad głową zdenerwowany Liam. - Szybko masz mało czasu.
- A co pali się? - zapytałam sennie.
- Nie, ale chłopaki powiedzieli, że jeśli nie wstaniesz do 9 to oni cię obudzą, a to na pewno nie będzie miła pobudka!
- Jeszcze 5 minut – wymamrotałam i znów opadłam na poduszkę, a Liam zaczął mną potrząsać.
- Za 5 minut będzie 9! Wstawaj i to szybko.
- Nieee... - jęczałam.
- Sama tego chciałaś.
Nie wiedziałam o co mu chodzi więc wtuliłam głowę w poduszkę i już miałam zasypiać, gdy nagle boleśnie znalazłam się na podłodze.
- Co się dzieje?! - wydarłam się przytomniejąc. - Co ty robisz?! - odnalazłam wzrokiem Liama.
- No nareszcie cię obudziłem.
- A nie dało się lżej?
- Nie, nie dało. Ciesz się, że to ja cię obudziłem, a nie reszta, bo raczej wątpię, czy tak wyglądałaby twoja pobudka.
- O jejciu... - mruknęłam, wstałam z podłogi i poprawiłam moją piżamę, czyli T-shirt Liama i spodnie od dresu. - Chyba wrócę do Martyny... - mówiłam swoje myśli na głos.
- Taa, czyli wolisz dłużej spać, ale mieszkać pod jednym dachem z Maćkiem, czy krócej spać i go nie widywać?
- Hym... To trudna decyzja... pomyślmy... Maciek, czy krótkie spanie... Maciek, czy krótkie spanie... Wybieram krótkie spanie – powiedziałam poddana, a Liam się wyszczerzył. - Ale to nie zmienia faktu, że lubię długo spać i, że nienawidzę takich pobudek.
- Tak, wiem to, ale to nie zmienia faktu, że musisz teraz zejść na dół, bo inaczej chłopaki wkroczą do akcji i raczej miło nie będzie – przedrzeźniał mnie Liam.
- Po pierwsze to nie jest śmieszne jak masz rację, a po drugie muszę się najpierw ogarnąć.
- Dobrze. Masz minutę.
- No to przynajmniej się uczeszę – rzuciłam jakbym dawała sobie sama polecenie.
Podeszłam do lustra i rozczesałam włosy. Spojrzałam na Liama.
- No to możemy już iść – powiedziałam.
- OK – i wyszliśmy.
Na dole wszyscy jak zawsze siedzieli już przy stole.
- No nareszcie – powiedział Niall. - Jeszcze chwila i bym cię z łóżka wyciągnął. Jestem tak bardzo głodny, że chyba nie wytrzymam.
- Niall zjadłeś na kolacje całą dużą pizzę i ty już jesteś głodny? - zapytałam.
- Dla jasności to były 2 pizze i tak już jestem głodny, bo to było jakieś... - spojrzał na zegarek – o mój boże to było jakieś 12, 13 godzin temu – powiedział zszokowany.
- Niall, nie przesadzaj. Przecież spałeś przez jakieś 9 godzin.
- No i co z tego? Fakt to fakt...
- Dobra kończcie już tą konwersację, bo raczej nic z niej nie wyniknie. Oboje jesteście uparci. - do rozmowy dołączył się Liam.
- Ale ja tu walczę o swoją słuszność – broniłam się.
- No i masz rację, a ty Niall – spojrzał na blondaska – lepiej zapchaj się jedzeniem, a co do ciebie Paula... zapamiętaj on jest wiecznie głodny. Nie ważne czy jadł 2 godziny temu czy minutę. To u niego norma.
- Zgadza się – przytaknął mu irlandczyk. - Jak ty mnie dobrze znasz – westchnął.
Liam w odpowiedzi uśmiechnął się do niego porozumiewawczo, na co Niall się zarumienił.
- Ej, ej! Koniec tych miłosnych scenek, bo naleśniki wystygną – przerwał im Louis.
- To ty zrobiłeś naleśniki?! - spytałam zszokowana.
- Ta chciałby – mruknął niezadowolony Liam. - Ja je zrobiłem, ale to nie istotne. Lou ma rację...
- A gdzie jest Martyna? - przerwałam mu.
- Wstała, zjadła śniadanie, bo nie chcieliśmy jej bez tego wypuścić i pojechała do domu. A no i powiedziała, że przyjdzie o 15.
- Dobra, a gdzie jest Harry?
- Pojechał ją odwieźć, przecież nie puścilibyśmy jej samej.
- To dobrze. Mam nadzieję, że będą grzecz...
- Już jestem – przerwał mi krzyk Harrego.
- O wilku mowa – mruknął Louis.
- O co chodzi? O naleśniki – rzucił uradowany Harry wchodząc do jadalni.
- Coś w takim dobrym humorze? - zapytałam.
- Zawsze jestem w dobrym humorze – odpowiedział zdziwiony i zasiadł do stołu.
- No dobra, skoro nie chcesz mówić, to nie mów – mówiłam obojętnie. - Ale i tak się dowiem zagroziłam mu.
- Okej?
Wszyscy zajęli się swoim śniadaniem. Chłopcy jak zawsze rzucali się jedzeniem i śmiali. Gdy zjedliśmy śniadanie, poszliśmy do salonu pooglądać telewizję. Zostało nam w końcu z jakieś 4, może 5 godzin do przyjścia Martyny, potem musieliśmy jechać na próby i tym podobne rzeczy związane z dzisiejszym wywiadem. No i oczywiście dotarcie do samego studia będzie nie lada wyzwaniem i z pewnością zajmie nam to wszystko sporo czasu, ale na szczęście program zaczyna się dopiero o 19.
Chłopaki wybrali jakąś komedię, ale nie obyło się bez kłótni, o to co mamy oglądać. Czas leciał dość szybko. Próbowałam skupić się na filmie, co nie za bardzo mi wychodziło, bo ta banda małpiszonów musiała parodiować różne sceny i je komentować. Jednak po jakiejś godzinie filmu, a dokładnie od momentu jak główni bohaterowie zaczęli się całować, cała zgraja ucichła i siedziała wpatrzona w ekran, jakby pierwszy raz widzieli na oczy taką scenę.
- Buu... - jęczał Louis.
- Zgadzam się z tobą – dodał Harry.
- O co wam chodzi? - zapytałam.
- No myśleliśmy, że może będzie coś więcej... - powiedział rozczarowany Harry.
- Takie sceny nie dla dzieci – droczyłam się z nim.
- Oj chodź Harry – powiedział Louis i posłał Harremu porozumiewawcze spojrzenie i się do niego uśmiechnął.
Chłopak złapał Louisa za rękę i pobiegli na górę, a zaraz za nimi pobiegł Zayn. Po chwili trzaskania drzwiami i darcia się, wszyscy z powrotem znaleźli się na dole. Po minach Larrego widać było, że nie są zadowoleni, że tak to się potoczyło, Zayn natomiast szczerzył się jak nie wiem co i starał nie śmiać się ze swoich kumpli.
- Harry – odezwał się zawiedziony Louis. - Dokończymy później.
- Dobrze skarbie – odpowiedział mu Harry. - Ale do niego – pokazał na Zayna – się nie odzywamy.
- Jestem jak najbardziej za – przytaknął mu szatyn.
- Dobra koniec tego. Jest już późno... Idźcie się przygotować – odezwał się Liam.
Harry uśmiechnął się do Louisa, co on odwzajemnił i już chcieli iść na górę, ale Liam ich zatrzymał.
- Ale każdy osobno. Nie chcemy się spóźnić.
- Niech ci będzie – powiedzieli równo zawiedzeni.
- No już, już... ruchy na górę, bo zaraz idziemy – poganiał nas Liam.
- A co mam założyć? - odpowiedziałam odruchowo pytaniem, bo serio nie miałam zielonego pojęcia.
- Załóż tą błękitną sukienkę, bo wyglądasz w niej przepięknie.
- Tą jasną? - zapytałam dla jasności.
- Tak, tą co ostatnio kupiliśmy.
- To wy byliście na zakupach? - wtrącił się Harry. - Czemu nic mi nie powiedzieliście? Poszedłbym z wami...
- Ale... - zaczęłam nas tłumaczyć, ale wyprzedził mnie Liam.
- To nie było zamierzone. Po prostu spotkaliśmy się w centrum handlowym i zrobiliśmy wspólne zakupy.
- Aaa... - mruknął Harry.
- A wracając do twojego stroju – zwrócił się do mnie Zayn. - Popieram Liama. W tej sukience będziesz wyglądała idealnie, tylko pamiętaj włosy mają być rozpuszczone i jak zawsze kręcone, no i załóż te fajne białe balerinki na obcasiku, te co stoją na szafce z butami. 2 para od lewej...
Kiedy skończył gadać, wszyscy patrzyli na niego zszokowani. Nie wiedziałam co powiedzieć, ale już po chwili znalazłam potrzebne słowa.
- Skąd ty wiesz gdzie stoją moje buty i kto ci powiedział o sukience? Bo jakoś sobie nie przypominam, żeby widział ją ktoś prócz Liama...
- Noo... Przecież musiałem sprawdzić co masz w szafie, bo helołł... jak masz się ze mną pokazać to musisz przecież wyglądać nieziemsko.
- Laluś – mruknął Niall.
- I dlatego grzebałeś w mojej szafie? - olałam komentarz Nialla, choć totalnie się z nim zgadzam.
- Tak, bo uznałem, że w razie czego będę musiał zabrać cię na zakupy. Ale muszę przyznać, że gust masz cudowny, bo te ciuchy są po prostu pierwsza klasa. Dodam, że Liam – zwrócił się do chłopaka – ty też masz całkiem dobry gust, ale teraz to nie istotne...
- Miły jesteś – burknął pod nosem Payne, na co Niall, Harry i Louis się zaśmiali. - Dobra. Za 30 minut wszyscy mają być na dole, jasne? - zapytał głośnie.
- Tak – odpowiedzieliśmy chórkiem i wszyscy rozeszli się do swoich pokojach.
Jak strzała poleciałam do łazienki, wzięłam szybki prysznic i wysuszyłam mokre włosy. Wróciłam do pokoju i podeszłam do szafy. Stałam tak chwilę i patrzyłam na ciuchy. Z jednej strony zastanawiałam się co włożyć, a z drugiej obserwowałam czy widać, że Zayn grzebał na półkach i doszłam do wniosku, że wszystko jest jak było.
Spojrzałam na telefon i okazało się, że zostało mi tylko 10 minut. Wyciągnęłam z szafy to co doradził mi Zayn, ubrałam się i następnie ułożyłam włosy oraz zrobiłam delikatny makijaż, czyli maskara i bezbarwny błyszczyk. Przejrzałam się w lustrze, by zobaczyć efekt. Liam miał rację, wyglądałam bardzo ładnie, a Zayn miał rację co do butów – idealnie pasowały. Jednak... zawszy znajdzie się jakieś „ale”. Rzecz jasna chodzi o rany... Niestety nie mam wyboru i muszę założyć coś na to. Fart chciał, że nie jest za gorąco, więc to nie będzie dziwnie wyglądało jak założę długi rękaw...
Zeszłam na dół i kiedy miałam już sięgnąć po sweter ktoś złapał mnie od tyłu. Podskoczyłam przerażona i odwróciłam się.
- Czyś ty oszalał?! Chcesz żebym dostała zawału?! - moim oczom ukazał się roześmiany od ucha do ucha Liam.
- Nie – zaśmiał się. - Co tu robisz?
- Przyszłam po sweter, przecież nie pokażę się z takimi rękami – podniosłam ręce tak by ujrzał ich wewnętrzną stronę.
Chłopak olał moje ręce, ale za to obejrzał mnie od góry do dołu.
- Wyglądasz cudownie...
- Dziękuję, ale niestety muszę założyć jeszcze sweterek – dodałam niezbyt ucieszona tym faktem.
- Załóż moją bluzę – zaproponował.
- Nie mogę...
- Niby dlaczego?
- Bo jak wasze fanki mnie w niej zobaczą to raczej nie będzie mnie już na tym świecie...
- Przecież wielu chłopaków ma takie bluzy, a poza tym jest chłodno, więc mam prawo ci ją pożyczyć.
- Może i tak. Zresztą dziewczyny domyślą się, że to twoja bluza, więc plan numer jeden odpada, a jeśli chodzi o drugie wyjście to jakoś nie wierzę, żeby tak to przyjęli. A poza tym ona nie będzie pasować.
Chciałam już sięgnąć po lekko kremowy sweterek, ale Liam mnie ubiegł.
- Teraz załóż bluzę, a później założysz sweter, bo jest zimno, a on jest cienki, a nie chcę byś zachorowała.
- Zgadzam się z nim – rzucił Louis wchodząc na korytarz, a ja odruchowo schowałam ręce. - Załóż bluzę, bo jest zimno.
- No dobra, niech wam będzie – burknęłam niezadowolona.
Wzięłam od Liama bluzę (która była jego, ale mi ją dał), założyłam ją i schowałam sweter do torby.
- No to ruszamy w drogę – podsumował Daddy. - Wszyscy już są?
- Nie ma jeszcze Martyny... - zaczął Harry, ale dziewczyna przerwała mu wchodząc do domu.
- Jestem! - krzyknęła.
- No to jedziemy – zakomenderował Payne i wszyscy opuścili dom.
Wsiedliśmy do podstawionego przez Paula (menażera 1D) busa i ruszyliśmy do studia.
Jechało nam się całkiem sprawnie, ale do czasu, a dokładnie do momentu, w którym byliśmy już prawie pod studiem. Im bliżej studia tym więcej fanek One Direction. Policja eskortowała nas najdalej jak mogła. Dalej niestety musimy dojść sami, znaczy w towarzystwie ochroniarzy.
- Dobra nikt nie wyjdzie sam – odezwał się Andy (ochroniarz 1D). - Dziewczyny idą razem, Liam idzie z...
- Nie chcę definiować twoich poleceń, – odezwał się Liam – ale czy nie byłoby lepiej gdyby dziewczyny szły osobno i z każdą z nich szedł jeden z nas?
- W ten sposób fanki mogą się trochę wkurzyć i zrobić bardziej „drapieżne” - dodał Paul.
- Chcesz je puścić same? Serio? - dopytywał oburzony Liam. - Przecież fanki i tak mogą je zaatakować, a tak to się nie odważą, bo wiedzą, że my tego nie lubimy. Z nami będą bezpieczniejsze.
- Po pierwsze poszłyby z ochroną, a po drugie moim zadaniem jest doprowadzić was bezpiecznie – odpowiedział mu Andy. - To nie ja decyduję – mówiąc to pokazał głową w kierunku Paula.
- Paul... No weź... Nie bądź taki. To nasze przyjaciółki. One są dla nas ważne, a skoro tak jest to znaczy, że dla ciebie powinny być równie ważne. Nie możesz raz zaryzykować?
- Myślałam, że to Louis jest od podpuszczania ludzi, ale na pewno nie pomyślałbym, że ty...
- Ej ja wcale nie podpuszczam ludzi – obruszył się Louis, ale Paul go olał.
- Liam, to jest bardzo ważny wywiad. Pamiętaj, że fanki myślą, że Paula jest twoją dziewczyną... To, że wejdzie w twoim towarzystwie do studia wcale nie pomoże...
- Zaufaj mi. Wiem co robię... - przekonywał go Liam i... muszę przyznać, że chyba mu się udało, bo Paul westchnął i mruknął coś na ucho do Andiego.
- To w takim razie Liam i Niall idą z dziewczynami, a reszta będzie szła razem i odwracała od nich uwagę, ale jeśli zrobi się gorąco to nie miejcie do mnie pretensji – zakomenderował Andy.
- Paul dziękuję ci – zwrócił się do menadżera Liam. - Jestem twoim dłużnikiem i...
- Oj już przestań. Przecież was znam. Nigdy nie spłacacie swoich długów, ja to za was robię... A teraz lećcie już, bo w życiu się tam nie dostaniemy.
- Dzięki – mruknął mu Liam i pociągnął mnie za rękę.
Kiedy mieliśmy już wychodzić, Andy jeszcze raz wszystko nam tłumaczył.
- Nie denerwuj się wszystko będzie dobrze. Oni zawsze przesadzają – szepnął do mnie Liam.
Przyznam się, że do tej pory nawet nie zorientowałam się, że mocno ściskam rękę Liama i jak bardzo się trzęsę. Postanowiłam posłuchać kumpla. Odetchnęłam więc głęboko i się uspokoiłam.
- No dobra to ruszamy – przedarły się do mnie słowa Andiego, po czym drzwi od busa się otworzyły.




Hej. We wstępie chciałam was przeprosić, że tak długo nic nie dodawałam, ale byłam na zielonej szkole i nie miałam jak :/
Drugą sprawą jest ANKIETA. Jeśli ktoś jeszcze nie zauważył, dodałam ankietę dotyczącą scenek +18. Dla jasności. To nie będą takie typowe scenki (o ile będą) tylko taki pół na pół: +18 lub +16. I nic nie obiecuję. To tylko takie pytanie na zaś. Ale bardzo liczę się z waszym zdaniem :D
I 3 sprawa. To podzielenie 16 rozdziału na 2 części. Na dzień dzisiejszy jestem pewna, że kolejna część będzie dłuższa niż ta.
A no i na koniec proszę KOMENTUJCIE! To dla mnie wiele znaczy.
PS. Kolejna część pojawi się jutro xx

3 komentarze:

  1. Super rozdział!!!
    Dawaj kolejną część :D

    OdpowiedzUsuń
  2. hahaha kurdeee dawaj druga czesc. i przechoc juz do tych rozdziałow co chcicłas pisac 1 hahaah SZYBKO <3

    OdpowiedzUsuń
  3. cuuuuuuudowne! :D dawaj kolejną mi tu!

    OdpowiedzUsuń