* następnego dnia *
Czułam
przy sobie coś ciepłego i od razu wiedziałam kto to. Liam leżał
tuż obok mnie, przytulony do moich pleców, trzymając mnie
najbliżej siebie jak to możliwe. Myślę, że to nigdy się nie
zmieni. Zawsze, nawet przez sen, będzie starał się być jak
najbliżej mnie. To pewnie dlatego zrobił to co zrobił wczoraj. Mój
wzrok skierował się na szafkę nocną, na której leżało
pudełeczko z moim pierścionkiem zaręczynowym. Przyglądałam się
biżuterii i nie wiedziałam co mam zrobić. W mojej głowie myśli
latały na wszystkie strony i nie mogłam się na żadnej skupić.
Wzięłam głęboki oddech i delikatnie wyplątałam się z ramienia
Li'ego, który jęknął na znak protestu, ale mimo to nie obudził
się. Zgarnęłam z podłogi białą koszulę Liama oraz z komody
wzięłam świeżą bieliznę i to wszystko na siebie włożyłam.
Sięgnęłam do szuflady w szafce nocnej i wyciągnęłam z niej
niebieską paczkę LM Forward. Wzięłam z opakowania jednego
papierosa oraz znajdującą się w nim zapalniczkę i udałam się na
balkon, po drodze zabierając stojącą na parapecie popielniczkę.
Kliknęłam mentolową kulkę, znajdującą się w filtrze, i
podpaliłam papierosa, a popielniczkę postawiłam na stoliku na
balkonie. Oparłam się o barierki balkonu i zaciągnęłam się
tytoniem. Odkąd wróciłam do Liama, rzuciłam palenie i wróciłam
do sytuacji wcześniejszej, czyli że palę tylko gdy muszę oczyścić
umysł lub ze zdenerwowania. W tej właśnie chwili potrzebuję fajek
z obydwu powodów. Gdy wzięłam drugi wdech, w mojej głowie
zapanował spokój i mogłam w końcu wszystko na spokojnie
przemyśleć. Uważam, że to co zrobił wczoraj Liam, było istnym
szaleństwem, ale jednocześnie było niesamowite. Jednak jesteśmy
na to za młodzi. Bo teraz co? Czeka nas tylko ślub, a później
dzieci, a ja na pewno nie chcę się „ustatkować” w ciągu
najbliższych kilku lat. Nie jestem gotowa ani by być jego żoną, a
tym bardziej by mieć dzieci. To po prostu istne szaleństwo. Na
dodatek nie udało nam się tego nawet omówić. Chłopak nie
wspominał ani razu wcześniej, że myśli o naszej wspólnej
przyszłości. No może z raz, czy dwa napomknął, że chciałby
założyć ze mną rodzinę, ale nie sądzę by miał na myśli
najbliższą przyszłość, a tu takie coś... Sama nie wiem co mam o
tym myśleć...
Z transu
myśli wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi balkonowych. Nie
musiałam się odwracać by wiedzieć kto to, zwłaszcza, że po
chwili stał tuż obok mnie. Zrzuciłam popiół z papierosa i
wróciłam wzrokiem na widok rozpościerający się z tarasu.
- Nie
założyłaś pierścionka – zaczął nie pewnie. Czułam na sobie
jego spojrzenie. - Nie podoba ci się?
- Nie,
jest śliczny – nie kłamałam. Mimo wszystko pierścionek jest
przepiękny i gdybyśmy nie byli w takiej sytuacji jakiej jesteśmy,
na pewno nie ściągałabym go z palca.
- W
takim razie o co chodzi? - zapytał nie spuszczając mnie z oka.
Zgasiłam
papierosa w popielniczce i bez słowa weszłam do mieszkania. Po
wczorajszych wydarzeniach postanowiliśmy, że zostaniemy na noc u
mnie, by pobyć sam na sam. Szczerze, liczyłam, że może wtedy uda
nam się porozmawiać, ale jak zawsze spełzło to na niczym. Udałam
się do kuchni i zajrzałam do lodówki, by sprawdzić, czy jest w
niej coś do zjedzenia. Niestety tak jak się tego spodziewałam,
lodówka świeciła pustkami. Ruszyłam z zamiarem ubrania się do
sypialni, gdzie po drodze spotkałam Liama w samych bokserkach.
-
Porozmawiaj ze mną – spróbował złapać mnie za rękę, ale mu
się wywinęłam i weszłam do pomieszczenia, które było moim
celem.
Podeszłam
do szafy i zaczęłam szukać czegoś do ubrania w czym mogłabym
pójść do sklepu po zakupy.
-
Proszę, nie zamykaj się – jęknął chłopak podążając cały
czas za mną.
- Nie
zamykam się – warknęłam, bo szczerze, to mam już dość jak
ciągle to powtarza.
Wyciągnęłam
z szafy czarny, obcisły crop top na ramiączka i do tego
rozkloszowaną, miętową spódniczkę i ruszyłam w stronę
łazienki, ale zostałam zatrzymana.
- Co
robisz? - odwróciłam się przodem do Liama i zobaczyłam, że ma
zmarszczone brwi.
- Idę
do sklepu, bo nie ma nic do jedzenia – wyjaśniłam.
-
Dlaczego?
- Nie
kupowałam nic wcześniej, bo przecież byliśmy w trasie, a poza tym
i tak większość czasu spędzam u was – wyjaśniłam.
- Okej –
przyjął moje wytłumaczenie i puścił mnie bym mogła iść do
łazienki.
W
pomieszczeniu od razu się rozebrałam i weszłam pod prysznic.
Stanęłam pod zimną wodą, by móc się rozluźnić. Kiedy
rozkoszowałam się zimną wodą spływającą po moim ciele,
poczułam coś za sobą. Ręce Liama znalazły się na moich
biodrach, przyciągając mnie do jego klatki piersiowej.
- Liam,
nie mam humoru – westchnęłam.
-
Chciałem cię tylko umyć, nic więcej – zapewnił, więc się
poddałam i przystałam na propozycję.
Sięgnął
po owocowy szampon do włosów i zaczął wmasowywać go w skórę
mojej głowy. Dzięki jego ruchom trochę się rozluźniłam, a to
był dopiero początek. Jak tylko spłukał szampon z moich włosów,
nalał sobie na ręce czekoladowy żel pod prysznic i zaczął
nacierać nim moje ciało aż powstała piana. Dzięki takim
czynnościom jak wspólny prysznic (i nic poza tym) zawsze tracę na
chwilę poczucie teraźniejszości i zapominam o wszystkich
zmartwieniach, ciesząc się tym co się dzieje w danym momencie.
Kiedy Liam skończył mnie mydlić spłukałam pianę i nie czekając
na niego, wyszłam spod prysznica. Osuszyłam się jednym z ręczników
wiszących na uchwycie obok kabiny, podczas gdy drugi, mniejszy,
zakręciłam na włosach. Założyłam bieliznę i wcześniej
przygotowane ubranie, a następnie weszłam do sypialni i przy
toaletce zaczęłam suszyć włosy. Po ułożeniu fryzury, wzięłam
się za lekki makijaż. W międzyczasie dostrzegłam Li w lustrze,
który był tylko w ręczniku, który miał okręcony wokół bioder.
Przez jakiś czas go obserwowałam, bo co jak co, ale ciało to on ma
boskie. Podszedł do szafy i wyciągnął z niej parę bokserek oraz
białą koszulkę na grube ramiączka i szare jeansy. Pewnego dnia,
Payno stwierdził, że skoro przebywa w moim mieszkaniu dość
często, to powinien mieć tu jakieś swoje ciuchy, by nie musiał
codziennie wracać do domu i się przebierać, to samo jeśli chodzi
o mnie. Również mam swoje ubrania u niego z tym, że ja zajęłam 2
półki i kilkanaście wieszaków, a on tylko 1 półkę, ale to mały
szczegół.
Kiedy
skończyłam się malować, założyłam kolczyki i bransoletki
pasujące do stroju oraz czarne szpilki z ćwiekami na obcasie i
czarne Ray-Bany.
-
Ślicznie wyglądasz – chłopak wymruczał mi do ucha. - Ale czegoś
ci brakuje – odwróciłam się przodem do niego i zobaczyłam, że
trzyma w dłoni pierścionek.
Gdy nie
zareagowałam, chwycił mnie za rękę i wsunął go na odpowiedni
palec.
-
Porozmawiaj ze mną – spojrzałam w górę i zobaczyłam, że się
we mnie uważnie wpatruje.
- Liam –
westchnęłam.
- Wiem,
że nie chcesz gadać, ale proszę. Im wcześniej to załatwimy, tym
lepiej – pociągnął mnie w stronę już zasłanego łóżka. - O
co chodzi?
- Nie
zrozumiesz – pokręciłam głową.
- To mi
wyjaśnij – naciskał.
-
Uważam, że twoje oświadczyn były niepotrzebne.
- Auć –
skrzywił się.
- W
sensie, były urocze i romantyczne, no i po prostu idealne, ale nie
trafione w czasie. Jesteśmy za młodzi by robić taki krok.
- Więc
to o to chodzi? Kocham cię i chciałem by cały świat o tym
wiedział...
- Czyli
zrobiłeś to na pokaz? By zaznaczyć swoją własność? -
zmarszczyłam brwi.
- Nigdy!
- zaprzeczył. - Nie uważam cię za moją własność. Jesteś
osobą, którą kocham i która kocha mnie.
- Nie
wystarczało ci to, że byłam twoją dziewczyną? I tak wszyscy o
tym wiedzieli, bądź co bądź jesteś celebrytą i trochę o tobie
głośno w mediach.
-
Wystarczało mi to, ale chciałem więcej, jaki w tym problem?
- Może
taki, że ja nie jestem gotowa na ten krok? Przez te zaręczyny czuję
się ograniczona, jakbym straciła wolność...
- Czyli
nie uważasz, że w przyszłości moglibyśmy być znów razem? Skoro
chcesz wolności, to po co ci w ogóle związek? - zapytał
spokojnie, ale wiem, że się w nim gotuje.
- Nie o
to mi chodziło! - odparłam od razu. - Po prostu nie wiem jak to
określić... ale na pewno nie miałam namyśli nowego związku z
kimś innym.
- No to
co cię „ogranicza”? - zrobił cudzysłów w powietrzu przy
ostatnim słowie.
-
Uważam, że jesteśmy za młodzi na małżeństwo, a skoro się
zaręczyliśmy, niedługo nadejdzie ten krok, a potem wszyscy będą
na nas naciskać i pytać o dzieci, a sorry, ale ja nie mam zamiaru w
wieku 24 lat mieć dziecka!
- Nie
musimy brać jeszcze ślubu... - zaczął, ale od razu mu przerwałam.
- Teraz
tak uważasz, ale za miesiąc lub dwa zapragniesz małżeństwa, a
potem dzieci, których ja nie chcę! Poza tym, nawet o tym nie
rozmawialiśmy. Uważam, że coś takiego powinno się najpierw
przedyskutować. Nie znamy się aż tak strasznie długo...
- Znam
cię wystarczająco dobrze by wiedzieć, że chcę spędzić z tobą
całe swoje życie.
- Wciąż
mam przed tobą tajemnice dotyczące mojej przeszłości.
- A ja
nie chcę ich znać. Dla mnie liczy się teraźniejszości i
przyszłość. Jeśli byłoby to coś ważnego, jestem pewien, że
byś mi o tym powiedziała. Niektóre rzeczy pewnie i tak wyjdą w
przyszłości.
- Jeśli
tak uważasz... - wzruszyłam ramionami.
- Tak,
tak samo jak to, że nie śpieszno mi do małżeństwa. Też uważam,
że jesteśmy za młodzi. Chciałem jedynie zrobić krok do przodu,
następny zrobimy, gdy będziesz na to gotowa – przyciągnął mnie
do siebie i pocałował, na co się uśmiechnęłam. - Nie chcesz
dzieci? - zapytał, po chwili, niepewnie.
- Myślę,
że chcę – przyznałam. - Po prostu jeszcze nie poczułam
instynktu macierzyńskiego, to pewnie jakiegoś dnia nadejdzie... ale
na pewno nie prędko. Nie to żeby coś, ale nie chcę skończyć jak
moja matka. Przeze mnie musiała przerwać swoją karierę, co prawda
wyszło jej to na dobre, ale wiem, że chciałaby być modelką.
- To nie
twoja wina – ścisnął mnie mocniej. - Widocznie tak miało być i
jestem przekonany, że Sara nie obwinia cię o to.
- Nie
powie tego na głos, ale gdyby nie zaszła w ciążę, jeszcze przez
długi czas byłaby modelką. Mi też się to podoba i nie chcę tego
na razie tracić. Oboje robimy kariery i dziecko by nam w tym nie
pomogło.
-
Zgadzam się z tym. Ja chciałbym mieć dzieci, ale zdecydowanie nie
teraz i nie w najbliższej przyszłości. Chcę się tobą nacieszyć,
a poza tym nie jestem w stanie się tobą dzielić – cmoknął mnie
w głowę. - Oczywiście gdybyśmy wpadli, to jak najbardziej bym to
zaakceptował i zadbał bym o ciebie... Oraz postaralibyśmy się,
żebyś wróciła do zawodu.
- Ale i
tak nie mam zamiaru „wpaść”. Bo szczerze? Mimo twoich starań i
tak bym nie wróciła do bycia modelką. Stałabym się gruba...
- Nigdy
nie będziesz gruba – zaprzeczył. - A nawet jeśli to na pewno
będziesz przepiękna. A ciała zawsze da się pozbyć, nawet po
ciążowego.
- A kto
by się zajął dzieckiem? Ty byłbyś w trasie, a ja bym musiała
siedzieć w domu.
- Mamy
rodziców i znajomych, którzy by nam pomogli... dalibyśmy radę.
- Mimo
to nie chcę teraz dzieci, więc zmieńmy temat. A no i masz pilnować
swój karabin.
- Wiesz
co? Zawsze mi powtarzasz, że niszczę romantyczny klimat... ty
niszczysz za to powagę sytuacji – uśmiechnął się cwano.
- Jasne
– mruknęłam i wtuliłam się w niego mocniej. - To chyba nasza
najpoważniejsza rozmowa, jaką odbyliśmy dotychczas.
-
Zgadzam się – przytaknął mi. - Przepraszam, powinienem był
wcześniej z tobą o tym porozmawiać i wybadać teren, zanim
posunąłem się tak daleko.
- Już
jest okej – posłałam mu pocieszający uśmiech. - Chciałeś mi
zrobić niespodziankę, a ja wszystko zepsułam...
- Nic
nie zepsułaś – uciszył mnie. - Przestraszyłaś się i tyle. To
chyba naturalna reakcja. Zmieniając temat, co z tym sklepem?
- Trzeba
zrobić zakupy, bo nie ma nic do jedzenia – westchnęłam wdzięczna
na zmianę tematu.
- No to
ruszamy – chwycił mnie pod ramię i pociągnął w stronę drzwi.
- Mówiłem ci już, jak ślicznie wyglądasz? - zapytał, gdy
pomagał mi włożyć jeansową kurtkę.
- Owszem
mówiłeś – zaśmiałam się.
- W
takim razie... - zbliżył się do mnie i zassał płatek ucha. -
Wyglądasz seksownie – wymruczał mi do ucha swoim uwodzicielskim
głosem.
-
Dziękuję – zarumieniłam się, ale nie poddałam. - Ty także
wyglądasz smakowicie – przejechałam palcem wskazującym po jego
ramieniu, wpatrując mu się w oczy i przejechałam językiem po
wargach.
- Nie
rób tak więcej – jęknął rozdarty. - Wygrałaś.
- Ja
zawsze wygrywam – pchnęłam go palcem w klatę i wymijając go
podeszłam do drzwi.
- Bo ci
na to pozwalam – zauważył. - Dla mnie największą wygraną było
zdobycie ciebie.
- Ugh,
wygrałeś tą partię, ale pamiętaj, ja się tak łatwo nie poddaje
– zmarszczyłam brwi i wyszłam na korytarz.
Przywołałam
windę, która po chwili znalazła się na odpowiednim piętrze.
Wsiedliśmy do pustego pomieszczenia.
- Na
dole mogą być reporterzy – przyjemną ciszę przerwał Liam. - Na
Twitterze pojawiły się zdjęcia jak wchodzimy do twojego bloku...
- Przed
fanami nic się nie da ukryć – odpowiedziałam bez emocji.
-
Rozmawialiśmy już o tym – westchnął. - Po prostu to olej.
Staraj się żyć jakby tego nie było.
- Jest
okej. Zgodziłam się na wyjście za ciebie, więc teraz muszę się
zmierzyć ze światem – posłałam mu uspokajający uśmiech.
- To
dobrze – również się uśmiechnął. - I nie udzielaj żadnych
wywiadów, prośba od Modestu.
- Jasne
– przytaknęłam, gdy drzwi od windy się otworzyły na parterze.
Wysiedliśmy
z windy i ruszyliśmy w stronę drzwi wyjściowych. Liam objął mnie
ręką w tali, a drugą założył mi na nos moje okulary.
- W
razie, gdyby cykali zdjęcia z fleszem – wyjaśnił i sam również
włożył swoje.
Odetchnęłam
głęboko, a mój narzeczony otworzył przed nami drzwi frontowe.
Kiedy wyszliśmy na zewnątrz, tak jak się tego spodziewaliśmy,
przywitały nas błyski fleszy oraz okrzyki paparazzi.
„Paula, Liam! Co
skłoniło was do takiego kroku?”
„Paula, jesteś w
ciąży?”
„Liam, czy to jakiś
chwyt marketingowy?”
- Bez
komentarza – odpowiedział Li i wypchnął mnie z miejsca, gdzie
byliśmy „otoczeni”.
Jak
tylko oddaliliśmy się trochę od zbiorowiska, które na szczęście
za nami nie poszło – albo przynajmniej zachowało stosowną
odległość – zobaczyliśmy kawałek dalej grupkę fanek One
Direction.
- Chyba
zadzwonię po ochronę – mój towarzysz mruknął jakby do siebie.
- Ta,
powinieneś to zrobić... tak na wszelki wypadek – przytaknęłam
mu wpatrując się, w grupkę, która jeszcze nas nie rozpoznała.
- Na
wszelki wypadek – mruknął i wyciągnął z kieszeni jeansów
telefon. Zamienił kilka słów, zapewne z Paul'em i schowawszy z
powrotem telefon, splótł nasze dłonie. - Już jadę – wymruczał
mi do ucha i cmoknął w usta. - To się kiedyś zmieni.
- Wiem,
wszystko jest w porządku – posłałam mu uspokajający uśmiech.
Ruszyliśmy
w dalszą drogę i znaleźliśmy się na tyle blisko fanek, że nas
zauważyły. Zdecydowaliśmy się zatrzymać by poczekać na przyjazd
ochrony, a w tym czasie Liam rozdawał autografy i robił sobie
zdjęcia, na których pojawiałam się także ja. Przez cały czas Li
trzymał mnie blisko siebie i nie chciał puścić, co wcale mi nie
przeszkadzało. Po 15 minutach, niedaleko nas, zatrzymał się mini
van, z którego wysiedli ochroniarze, Sandy i Philippe. Pożegnaliśmy
się z fankami i podeszliśmy do nich.
- Więc
o co chodzi? - zapytał ten pierwszy.
-
Chcieliśmy jedynie zrobić zakupy, a przed hotelem napadli na nas
paparazzi – odpowiedział mu Liam, gdy wsiadaliśmy do vana.
- Wasi
managerowie to przewidzieli i dlatego mieliśmy trzymać się w
pobliżu – dopowiedział Philippe.
- To
dobrze – przytaknął Li i obejmując mnie w tali, przysunął do
swojego boku.
Po 10
minutowej podróży wozem, w końcu zatrzymaliśmy się na parkingu,
przed supermarketem. Wszyscy wysiedliśmy i udaliśmy się do sklepu.
Zrobienie zakupów nie zajęło nam dużo czasu. Gdy kupiliśmy
najpotrzebniejsze rzeczy, ruszyliśmy w drogę powrotną do domu,
tyle że na piechotę. Po drodze spotkaliśmy jeszcze trochę fanów
oraz dziennikarzy, ale tym razem nie musieliśmy się tym przejmować.
Kiedy dochodziliśmy już do mojego budynku, nasze telefony się
rozdzwoniły. Oboje odebraliśmy i po zamienieniu kilku zdań,
rozłączyliśmy się.
- Mam
dziś wywiad w Alan Carr: Chatty Man – zmarszczyłam brwi patrząc
na mojego towarzysza.
- My
również – przytaknął mi, również zbity z tropu. - Czyli... -
zaczął.
- Chodzi
o zaręczyny – dokończyłam za niego z westchnieniem.
Wieczorem,
siedzieliśmy wszyscy razem w jednej garderobie. Chłopaki się
wygłupiali, a ja siedziałam, pogrążona w myślach, na sofie.
Jasne było po co zostałam zaproszona, gdy One Direction miało
wywiad.
-
Kochanie, nie martw się – Liam usiadł obok mnie i przyciągnął
do swojego ciała.
- Nie
martwię się, tylko myślę – zaciągnęłam się jego cudownym
zapachem.
- O
czym?
- Co
powiem w wywiadzie – wzruszyłam ramionami.
- Daj
spokój, będzie jak będzie. Nie musisz mieć zaplanowanej
odpowiedzi na każde możliwe pytanie – zauważył.
- Nie
chcę zostać zaskoczona i niechcący powiedzieć coś, czego nie
powinnam – wyprostowałam się.
- Wiesz
co? - przysunął się ponownie do mnie i obrócił moją twarz w
swoją stronę. - W tych show chodzi o to by być spontanicznym, a
nie czytać ze scenariusza. Fani mają cię poznać, taką jaką
jesteś, a nie jaką chcesz by cię widzieli. Dlatego się uspokój i
przestań myśleć. Jesteś urocza i zabawna i każdy o tym wie. Nie
twórz sztucznych scenariuszy. Jeśli chodziłoby tylko o fakty, dali
by ci scenariusz z pytaniami, uwierz mi.
- Łatwo
ci mówić. To nie tak łatwo nie myśleć... chociaż ty jesteś
wyjątkiem.
- Widzę,
że humor ci dopisuje – naburmuszył się.
- To
chyba lepsze niż nie myślenie jak radzisz, bo tak to myślę o
czymś innym. A i tak w ogóle to radzę ci zacząć myśleć, bo
może ci tak zostać... nie, czekaj. Już zostało.
- Dobre
– rzucił Louis śmiejąc się.
- Będę
to znosił tylko dlatego, że cię kocham – nachylił się do mnie
i musnął moje usta.
- Jasne
– prychnęłam. - Po prostu nie wiesz co powiedzieć.
- Okej,
to siedź tu sama – chciał wstać, ale byłam szybsza i usiadłam
mu okrakiem na kolanach.
- Ja też
cię kocham – połączyłam nasze usta, na co chłopak od razu
odpowiedział.
- Wolę
jak się kłócicie – mruknął Niall.
- Nie
będziemy się już nigdy kłócić – zapewnił Li, patrząc mi w
oczy.
Oddałam
mu uśmiech, w chwili, w której zostałam zawołana na make-up.
Zajęłam wyznaczone miejsce i pozwoliłam się przygotować do
wyjścia na plan. Kiedy Lou postanowiła mnie uczesać, chłopcy
zostali wezwani. Przeniosłyśmy się z Lou tak by siedzieć przed
telewizorem i móc być na bieżąco. Alan zapowiedział chłopaków,
którzy zaczęli schodzić po schodach, podczas gromkich braw. Każdy
po kolei przybił piątkę z prowadzącym i zrobił męski uścisk, a
później usiedli na sofie. Carr zaproponował im coś do picia, jak
zwykle przy tym żartując.
- Okej,
więc co tam u was? - zapytał przechodząc do sedna.
Harry
zaczął mu opowiadać o ostatnich dniach, podczas gdy Niall i Louis
wcinali jakieś żarty, na które Alan nie został obojętny. Po
kilkuminutowych przekomarzaniach i dziwnych zadaniach, przyszła
kolej abym do nich dołączyła. Poszłam za kulisy i czekałam aby
mnie zapowiedziano.
-
Przyszedł czas aby zaprosić do nas kolejnego gościa. Przed wami
Paula Night – zawołał, a na sali rozniosły się oklaski.
To był
mój znak. Chwyciłam się poręczy i zaczęłam powoli schodzić w
dół, co nie było łatwe ze względu na moje obcasy. Kiedy byłam w
połowie schodów, podszedł do mnie Liam i chwycił pod rękę, co
nie powiem, ale ułatwiło mi schodzenie po schodach.
Gdy już
byliśmy na dole, pocałował mnie w policzek i popchnął lekko w
stronę Alana.
- Witaj
kochanieńka – przyciągnął mnie do uścisku.
- Hej
Alan – oddałam uścisk.
-
Wyglądasz zniewalająco – rzucił odsuwając mnie na odległość
prostych ramion i przyglądając mi się.
-
Znalazł się skromny – posłałam mu szeroki uśmiech. - Niezły z
ciebie przystojniak.
- Wiem –
mrugnął do mnie, a wszyscy zaczęli się śmiać. - Dołączmy do
reszty.
Jak
tylko wypowiedział te słowa, podszedł do nas Liam i splótł nasze
ręce. Poddałam się temu, bo wiedziałam, że w ten sposób chce
pokazać, że do niego należę. Kiedy znaleźliśmy się przy
kanapach, Payne usiadł i pociągnął mnie na swoje kolana..
Spojrzałam na niego zdziwiona i zsunęłam się z nich na miejsce
obok.
-
Przestań – wyszeptałam i z powrotem się uśmiechnęłam.
- Chcesz
coś do picia? - zapytał Carr.
-
Poproszę – przytaknęłam, a on wyciągnął ze swojej mini
lodówki kolorowy napój, który mi podał wraz ze szklanką i puścił
oczko.
Od razu
dłoń Liama znalazła się na moim kolanie. Westchnęłam na jego
czyny, ale pozwoliła mu zostawić rękę. Niech się czuje
dowartościowany.
- Liam,
nie musisz czuć się zagrożony – odezwał się prowadzący. -
Staram się być tylko miły – wzruszył ramionami.
- On tak
zawsze – zauważył Niall. - Chodzi za nią nawet do łazienki –
wszyscy się zaśmiali, na co się zarumieniłam, choć to nie
prawda.
- Nie
prawda – zaprzeczył Li, ale ewidentnie już mu się poprawił
humor. - Dbam tylko o nią, a do łazienki chodzi sama – zaśmiał
się tak jak reszta, a mi kamień spadł z serca, bo podirytowany
Liam jest nieprzyjemny.
- Okej –
przytaknął ze śmiechem Alan. - Paula, co tam u ciebie? Jak się
rozwija twoja kariera? Dla tych co nie wiedzą, Paula jest modelką i
projektantką ubrań.
-
Wszystko się układa. Od niecałego roku jestem modelką Victoria's
Secret i tak jak wspomniałeś projektuję własne kolekcje w firmie
mojej mamy „Sara Night” – uśmiechnęłam się.
- Liam,
pewnie jesteś z niej dumny – stwierdził prowadzący.
- Nawet
nie wiesz jak bardzo – Li wypowiadając te słowa patrzył mi
głęboko w oczy, a po planie rozeszło się „aww” (nie
wiem czy wspomniałam, ale to program na żywo z publicznością).
Zyskując
odwagę, musnęłam jego wargi i z powrotem odwróciłam się do
Alana.
-
Wyglądacie razem przeuroczo – wyszczerzył się. - Zdradźcie nam
jak wygląda wasza sytuacja? Wczoraj wydarzyło się coś bardzo
interesującego...
- Tak,
Liam mi się oświadczył – po planie rozeszły się wiwaty i
oklaski na co się zaśmiałam.
- Mogę
zobaczyć pierścionek? Jestem przekonany, że każdy z fanów chce
go zobaczyć z bliska.
- Jasne
– wyciągnęłam w jego stronę rękę z pierścionkiem.
- Oh,
jest prześliczny. Liam masz boski gust, sami zobaczcie – kamera
skierowała się na moją dłoń.
- Kiedy
szukałem odpowiedniego pierścionka, zwiedziłem chyba z 10 sklepów
z biżuterią, aż w końcu to cacko przypadło mi do gustu – Li
się pochwalił.
- Paula,
wiedziałaś wcześniej o zamiarach Liama?
- Nie
miałam zielonego pojęcia o jego zamiarach. Co w sumie dało się
zauważyć po mojej wczorajszej reakcji. Liam był tak romantyczny i
pomysłowy, że aż się popłakałam.
- Jak
wpadłeś na taki pomysł? - zwrócił się do Liasia. - To
zdecydowanie był nietuzinkowy pomysł.
- Cóż,
tak naprawdę nie zastanawiałem się nad tym za długo. Chciałem
być oryginalny, a także by Paula zapamiętała to na zawsze. Akurat
mieliśmy mieć koncert w Londynie na zakończenie trasy, więc
stwierdziłem, że to idealna okazja. Kiedy Pauli nie było w
pobliżu, zadzwoniłem do Sary i poprosiłem o rękę jej córki.
Później wszystko poszło jak z płatka. Chłopaki pomogli mi dopiąć
wszystko na ostatni guzik, a moim zadaniem było jedynie dopilnować
by nikt się wygadał i znaleźć pierścionek – przytulił mnie do
siebie, trzymając rękę na mojej tali.
- Myślę,
że ci się udało – przytaknął Carr.
- Ja to
wiem – puściłam oczko do Liama.
- Co z
dalszymi planami? Wiem, że dopiero co się zaręczyliście, ale... -
wzruszył ramionami. - Planujecie już coś? Ślub, dzieci? A może
najpierw wspólne mieszkanie?
- Tak
właściwie, to mieszkamy razem od dawna. Nie mamy jedynie własnego
gniazdka...
- Tylko
moje mieszkanie, ale nie spędzamy tam za dużo czasu. Wolimy
towarzystwo naszych przyjaciół – przerwałam mojemu chłopakowi.
- Na
razie wszystko zostanie po staremu, a co później, to zobaczymy –
chłopak musnął moje czoło wargami. - Chcemy wszystko rozegrać
powoli.
-
Jesteście bardzo zgrani. Mam nadzieję, że dostanę zaproszenie na
ślub – puścił do nas oczko, a wszyscy się zaśmiali. - A co z
resztą? Jak tam wasze związki? Zmieniło się coś ostatnio? - Alan
zwrócił swoją uwagę na pozostałych chłopaków, a ja się trochę
rozluźniłam w uścisku Liama.
Chłopak
cmoknął moją skroń i przytulił mocniej do siebie. Przez następne
kilkanaście minut, chłopaki odpowiadali na przeróżne pytania i
docinki Carr'eja. Braliśmy też udział w pojedynku na taniec, co
jest chyba rytuałem Alana, ale on się zastrzegał, że chciał
jedynie pokazać chłopakom nowe ruchy i skopać ich „seksowne
tyłki”. Kiedy program zbliżał się ku końcowi, mój brzuch
strasznie bolał od nadmiaru śmiechu.
-
Nadszedł czas na występ One Direction z piosenką „Little
White Lies” - zapowiedział występ prowadzący, a zespół
zajął miejsca na scenie.
Po
ukończeniu utworu pożegnaliśmy się z widzami i opuściliśmy
studio.
Witam
po... bardzo długiej przerwie.
Jak
zwykle przepraszam za zwłokę, ale podczas wakacji chciałam
odpocząć, a wraz z rozpoczęciem roku szkolnego zwaliła się na
mnie nauka i dodam, że blokada wcale nie pomogła.
Jest to
OSTATNI rozdział opowiadania o Piamie.
Na
epilog musicie niestety jeszcze trochę poczekać. Myślę, że może
uda mi się go dodać jakoś w przyszłym miesiącu jak znajdę
trochę czasu.
Mam
nadzieję, że rozdział (mimo, że nudny) się spodobał tak jak i
cała historia.
Do
usłyszenia przy epilogu xx
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz