sobota, 7 czerwca 2014

Rozdział 57 część 2

CZYTASZ = SKOMENTUJ


* tydzień później *

- Kochanie, byłaś świetna – Liam wsadził głowę do mojej garderoby, którą nawiasem mówiąc mi załatwił.
- Nie stój tak w drzwiach, chcę się przebrać – warknęłam wchodząc do przebieralni i zasłoniłam zasłonkę.
- Masz rację, nie chcę by ktoś cię zobaczył nago – zamknął drzwi i wcisnął głowę do przebieralni.
- Liam – jęknęłam przeciągając „a”. - Proszę cię, daj mi trochę prywatności.
- Dobrze, skarbie, ale będę tuż obok gdybyś potrzebowała mojej pomocy – uśmiechnął się.
- Okej – rzuciłam i zaczęłam ściągać z siebie bieliznę, którą miałam na sobie na pokazie i ubierać swoją.
- Rozmawiałaś z kimś w sprawie zachowania tej bielizny?
- Nie, Liam a nawet jeśli tak to nie mam zamiaru robić żadnego pokazu ani w niej chodzić dla twojego widzi mi się – burknęłam i zaczęłam ubierać kremową sukienkę.
- Masz zły humor... Co się stało? - zapytał ewidentnie zmartwiony.
- Nic, po prostu jestem zmęczona. Możesz mi zapiąć sukienkę – wystawiłam zza zasłonki głowę i posłałam mojemu chłopakowi uśmiech.
- Oczywiście – wszedł do przebieralni i odwrócił mnie do siebie tyłem.
Delikatnym ruchem zgarnął moje włosy, przy okazji dotykając skóry moich pleców, która od razu się rozpaliła i odłożył je na lewe ramię. Wrócił ręką wzdłuż moich ramion i pleców aż do suwaka na wysokości tali. Zaczął składać lekkie muśnięcia ustami na moim karku oraz bardzo powoli zasuwać suwak. Doskonale wiem co usiłuje przez to uzyskać i muszę przyznać, że mu się udaje. Przez jego działania, wszystkie mięśnie mam rozluźnione i czuję się bardzo zrelaksowana.
- Gotowe – mruknął mi do ucha i odłożył moje włosy z powrotem na plecy.
- Dziękuję – odwróciłam się do niego z uśmiechem, musnęłam jego usta i przygryzłam jego wargę co spowodowało, że chłopak jęknął i przysunął się do mnie bliżej by złączyć nasze usta na dłużej.
Całował mnie namiętnie a nasze języki nie walczyły. Pozwoliłam mu przejąć całkowitą kontrolę bez żadnej walki, za którą podziękował mi wyjątkowym pocałunkiem. Moje dłonie zatopiły się w jego włosach lekko za nie pociągając, podczas gdy dłonie Liama wędrowały po moich plecach i tali aż do bioder. Kiedy zabrakło nam powietrza, Li odsunął się lekko i musnął moje usta ostatni raz.
- Poczekam na zewnątrz – posłał mi zadziorny uśmiech i wyszedł z pomieszczenia.
Wzięłam głęboki oddech i odwróciłam się przodem do lustra znajdującego się w szatnia. Poprawiłam rozwichrzone włosy oraz sukienkę, która się gdzie nie gdzie pogniotła i założyłam buty pasujące do sukienki. Wyszłam zza zasłony wzięłam swoją torebkę oraz założyłam okulary przeciwsłoneczne na włosy i byłam gotowa. Liama nie było w garderobie, więc ją opuściłam i tak jak się spodziewałam chłopak czekał na mnie przed garderobą, tyle że nie sam. Rozmawiał z kimś, ale za bardzo nie wiem z kim, kiedy mnie dostrzegł, zakończył rozmowę i podszedł do mnie z szerokim uśmiechem.
- Ślicznie wyglądasz – objął mnie w tali i ruszyliśmy w stronę wyjścia. - Za 2 godziny mamy samolot z powrotem na Wyspy Dziewicze.
- A nie możemy zostać jeszcze jedną noc tutaj? Moglibyśmy pójść do jakiegoś klubu i pobalować tak jak to się robi w Nowym Yorku.
- Mówiłaś, że jesteś zmęczona – zatrzymał się na chwilę i spojrzał na mnie zmieszany.
- Ale... zmieniłam zdanie – przygryzłam wargę, bo doskonale wiem jak to na niego działa. - Poza tym jest szansa, że więcej taka okazja się nie nadarzy – zrobiłam oczy kota ze Shreka.
- Myślę, że jednak się przytrafi, ale skoro chcesz, to czemu nie.
- Jesteś kochany – uśmiechnęłam się i mimo że pierwsza część jego wypowiedzi mnie bardzo zaintrygowała, to postanowiłam to odłożyć na później. - Na pewno ci to nie przeszkadza, bo jeśli bardzo chcesz, to możemy wrócić...
- Nie, z chęcią pójdę z tobą do klubu, po prostu nie mogę się doczekać aż znów cię zobaczę w bikini – wyszczerzył się cwanie.
- I tak dziś już być tego nie zrobił, bo jest już późno, ale jutro jak wrócimy to będziemy mogli pójść na plażę.
- Chciałaś powiedzieć, że na pewno to zrobimy, a teraz chodź, znam taki jeden fajny klub, który jest niedaleko – złapał mnie za rękę i wyciągnął z budynku, w którym byliśmy i zatrzymał taksówkę.
Faktycznie klub, o którym mówił Liam był niedaleko, bo dojazd do niego zajął nam 15 minut. Wnętrze było urządzone bardzo stylowo i ciekawie. W pomieszczeniu przeważały ciemne kolory, mimo iż było ciemno to dało się to zauważyć, ale również były i fragmenty białe, które przez światła fluorescencyjne, prezentowały się w wielu niesamowitych kolorach, tak jak na marginesie moja sukienka. Najważniejsze miejsca, takie jak bar czy parkiet, wyróżniają się, gdyż są podświetlone na całkowicie wyróżniający się kolor.
- Od czego zaczynamy? - Liam zawołał mi do ucha, bo w klubu było bardzo głośno.
- Może zatańczymy? - zaproponowałam odwracając się od niego.
- Nah – zaprzeczył. - Najpierw idziemy tam – nim zdążyłam się zorientować o co mu chodzi, zaczął mnie ciągnąć do, jak się okazało, baru. - Musimy oblać twój pierwszy pokaz...
- To nie był mój pierwszy pokaz – przerwałam mu.
- Nie dałaś mi dokończyć – naburmuszył się, ale po chwili się uśmiechnął i zamówił nam po shotcie. - Chciałem powiedzieć, że pierwszy pokaz w bieliźnie, czemu mi to zniszczyłaś?
- Przepraszam, kochanie – zrobiłam maślane oczy.
- Okej, wybaczam, a teraz świętujemy – podniósł dwa dwukolorowe kieliszki i podał mi jednego. - Za ciebie – wyszczerzył się i stuknęliśmy się kieliszkami, a następnie paląca zawartość kieliszków znalazła się w naszych gardłach. - Kocham cię – westchnął Li i złączył nasze usta w pocałunku.
- Ja ciebie też – wyszeptałam mu w wargi kontynuując pocałunek. - Tak w ogóle, to po co zapytałeś mnie co robimy, skoro i tak zrobiliśmy coś innego? - zapytałam skonsternowana, a Liam oblizał wargi.
- Bo jestem dżentelmenem – wzruszył ramionami niby od niechcenia i mocno mnie do siebie przyciągnął. - Ale teraz możemy już iść na parkiet – znów pociągnął mnie za rękę, tyle, że tym razem w innym kierunku.
~*~
- Okej, to idziemy na plażę – Liam przygryzł dolną wargę i zrobił minę niewiniątka.
- Li – przeciągnęłam ostatnią literę – dopiero co wylądowaliśmy, daj nam chociaż dojść do pokoju, muszę się przebrać i w ogóle, a poza tym ten lot mnie strasznie wykończył – westchnęłam.
- Przecież to był krótki lot – zasmucił się. - Obiecałaś.
- Wiem, że to zrobiłam, ale wczoraj dużo piliśmy i na dodatek zorganizowałeś nam tak wczesny lot, że jestem padnięta.
- Kotek, lot mieliśmy o 10 – zauważył zdziwiony.
- No właśnie! - podłapałam. - I musiałam wstać o 8 żeby nas jeszcze spakować. Nie wiem, że to jeszcze środek nocy?
- Oj kochanie, ja naprawdę nie wiem jakim ty cudem wstajesz do szkoły, gdy masz lekcje na 8.
- Już ci kiedyś mówiłam jak to działa i nie zapominaj, że przez ostatnie miesiące to ja musiałam cię ściągać z łóżka, a nie na odwrót, więc proszę mi tu nie marudzić.
- No dobra, tylko wróćmy do hotelu, przebierzmy się i chodźmy na plażę, tam sobie odpoczniesz – uśmiechnął się seksownie.
- Okej – jęknęłam i tak jak Liam postanowił, tak zrobiliśmy.

Po kilku godzinach spędzonych na zmianę w morzu i na opalaniu oraz popijaniu drinków, bo jak to mówią, najlepiej leczyć kaca tym co go spowodowało, w końcu wróciliśmy do domu. Wzięliśmy wspólną kąpiel, jego pomysł, a teraz siedzimy przytuleni i przebrani na huśtawce na ganku naszej chatki podziwiając przepiękny zachód słońca.
- Te wakacje były mi bardzo potrzebne – zaczęłam i spojrzałam na mojego chłopaka, który również mi się przyglądał. - Dziękuję ci za to – posłałam mu lekki uśmiech.
- Dla ciebie wszystko – musnął moje wargi i przyciągnął mnie bardziej do siebie. - Mi też były potrzebne – westchnął zadowolony. - Jak ci się podobał pokaz? - posłałam mu znaczące spojrzenie, bo doskonale wiem, że świetnie się bawił.
W końcu który facet by się nie cieszył, gdyby mógł bez skrupułów przyglądać się skąpo ubranym modelkom?
- Był świetny – wyszczerzył się na swoje wspomnienia.
- Serio? - zapytałam, a w moim głosie dało się słyszeć rozczarowanie i szok.
Liczyłam, że chociaż zaprzeczy mojemu zdaniu o facetach, ale się zawiodłam.
- Żebyś wiedziała! Normalnie czułem się jak w niebie. A ta bielizna? Cudo!
- Czyli teraz będziesz częściej na nie chodził? - zapytałam z ostatkiem nadziei.
- No jasne! - no i nadzieja uleciała.
- Oh... - zatkało mnie.
Nie powiem, że nie, ale uraził moje uczucia.
- Mam nadzieję, że następnym razem, również będziesz się świetnie bawił – odsunęłam się od niego i już chciałam wstać z huśtawki, ale chłopak złapał mnie za rękę i pociągnął w swoją stronę.
Jak można się tego spodziewać, wylądowałam na jego kolanach.
- Ale tylko wtedy, kiedy ty na nich będziesz – uśmiechnął się słodko, co od razu odwzajemniłam.
- Naprawdę? - przygryzłam wargę.
Odkąd do siebie wróciliśmy, zrobiłam się bardziej nieśmiała w jego towarzystwie, ale tylko wtedy gdy był mega słodki lub mówił o moim ciele.
- Oczywiście – od razu potwierdził. - Prawdę mówiąc na początku pokaz był nudny, ale jak tylko weszłaś na wybieg, to się od razu zmieniło i nie mogłem oderwać od ciebie wzroku.
- To jednak nie posyłałeś innym morderczego spojrzenia? - przypomniałam sobie co mi powtarzał z milion razy, odkąd dowiedział się o tym pokazie.
- Nie byłem w stanie. A nawet czułem się dumny, że na ciebie patrzą, bo oni mogą sobie tylko patrzeć, a ja mogę dotykać, bo należysz do mnie – uśmiechnął się sprytnie, a ja zaśmiałam się na jego słowa.
- Jesteś niesamowity – powiedziałam przez śmiech. A co było po tym jak już poszłam? Podobało ci się?
- W sumie to nie wiem. Bardziej się martwiłem moim sporym problemem, między nogami...
- Co? - wytrzeszczyłam na niego oczy.
- No nie chciałem by paparazzi zrobili zdjęcie. Jeszcze by pomyśleli, że się podnieciłem na widok jakiejś modelki, a nie mojej cudownej dziewczyny.
- Czemu nic nie zauważyłam? Przecież widziałam, że nigdzie nie wychodziłeś.
- po kryjomu dostałem się do twojej garderoby po pokazie i szczerze liczyłem, że mi pomożesz, ale byłaś wkurzona, więc sam sobie poradziłem.
- Fuj – skrzywiłam się. - Zrobiłeś sobie dobrze w mojej garderobie, gdy się przebierałam?
- Oczywiście, że nie! Wyobraziłem coś sobie i mój kolega od razu opadł.
- Co takiego sobie wyobraziłeś?
- Nie chcesz wiedzieć – zrobił przerażoną minę, ale po chwili znów się uśmiechnął. - Kiedy nic innego nie chciało zadziałać, musiałem sięgnąć po tajną broń, która nigdy mnie nie zawodzi.
- Biedactwo – przeczesałam jego włosy ręką. - Mogłeś powiedzieć, że masz problem, pomogłabym ci.
- Opłacało się to wytrzymać, by później dostać to co dostałem.
- Ale mogłam ci to chociaż jakoś ułatwić, a tak to wszystko utrudniałam. To ocieranie się w tańcu, pomoc przy założeniu sukienki...
- Daj spokój – uciszył mnie. - Myślałem, że raczej mnie opieprzysz, anie zaoferujesz pomoc.
- Heloł! Już jest po fakcie, dlatego to robię. Gdybyś mi wcześniej powiedział to bym się wkurzyła.
- Widzę, że zawsze mogę na ciebie liczyć – zrobił obrażoną minkę.
- Sam jesteś sobie winien – zauważyłam.
- To nie moja wina, że jesteś tak seksowna.
- To nie moja wina, że jesteś taki napalony i masz zboczone myśli!
- O tobie? Zawsze – przytaknął energicznie głową. - Wiesz... muszę ci coś powiedzieć – nagle spoważniał.
- Coś się stało? - zmarszczyłam brwi.
- Nie, wszystko w porządku, a nawet lepiej – uśmiechnął się. - Planowałem ci to powiedzieć już dawno, ale bałem się twojej decyzji i chciałem mieć pewność, że jeśli spędzę z tobą tak dużo czasu jak to możliwe, na wypadek, gdyś się nie zgodziła.
- O czym ty mówisz? Zaczynam się bać...
- Nie masz czego się bać – uśmiechnął się pocieszająco.
- Chyba nie chcesz ze mną zerwać? Nigdy jeszcze żaden chłopak ze mną nie zerwał, to raczej ja to robiłam, więc nie jestem pewna...
- Chyba żartujesz! - obruszył się. - Nigdy z tobą nie zerwę, nie po to tak się napracowałem byś do mnie wróciła i z powrotem zaufała, żeby cię rzucić! Ale czekaj... serio żaden chłopak z tobą nie zerwał?
- Nie i mam nadzieję, że to się nie stanie, a teraz powiedź mi o co chodzi, bo zaraz oszaleję! Czyżbyś musiał udawać, że prowadzasz się z jakąś gwiazdką? No wiesz, ustawiony związek i te sprawy?
- Naprawdę myślisz, że bym się na to zgodził? Nie ma nawet takiej opcji. Sądziłem, że wiesz, że nigdy bym tego nie zrobił – w jego głosie dało się usłyszeć urazę.
- Ja nie sądziłam, że jesteś w stanie mnie zdradzić, ale to zrobiłeś – mruknęłam.
- Czemu znów do tego wracasz? Chyba jasno ci wyjaśniłem, że to był błąd i gdybym był świadom tego co robię, to by nigdy nie miało miejsca. Nie rozumiem czemu wciąż to wyciągasz.
- Mam wrażenie, że ciągle o tym zapominasz, a ja nie mogę... Możemy o tym nie gadać?
- Ja też nie mogę o tym zapomnieć, ale staram się robić wszystko byśmy mogli żyć dalej i to pominęli, ale ty ciągle musisz to wyciągać.
- Przepraszam, okej? Postaram się już tego nie robić, a teraz powiedź mi co chciałeś powiedzieć – poddałam się. Naprawdę nie lubię się z nim kłócić.
- Nie wiem czy ma to teraz sens. Nie chcę byś podjęła złą decyzję – westchnął i spuścił głowę.
Chwyciłam jego policzki w dłonie i uniosłam jego twarz, tak żeby nasze oczy się spotkały.
- Proszę, powiedź mi. Obiecuję, że nie podejmę pochopnej decyzji – przeczesałam mu włosy jedną ręką, a drugą wciąż trzymałam na jego policzku i uśmiechnęłam się lekko.
- Dobrze – westchnął. - Za 2 tygodnie zaczynamy trasę koncertową – wyznał.
- To fajnie – uśmiechnęłam się szczęśliwa.
Liam popatrzył na mnie znacząco i dopiero wtedy dotarło do mnie co miał na myśli. Jeśli jedzie w trasę, to oznacza, że... będziemy musieli się rozstać na kilka miesięcy...
- Oh... - westchnęłam. - Ile to potrwa?
- 10 miesięcy – odpowiedział cały czas mi się przyglądając.
- Oh... - po raz kolejny mnie zatkało.
- Tak, wiem, że to długo i wiem, że nie chcesz się ze mną rozstawać na tak długo, zresztą tak jak i ja, dlatego... mam pewną propozycję – zawahał się. - Pojedź ze mną.
- Co? - nie dotarło do mnie co przed chwilą powiedział.
- Jedź ze mną – powtórzył. - Rozmawiałem z Paulem i się zgodził. Jestem pewny, że chłopaki też nie będą mieli nic przeciwko. Musisz ze mną jechać, nie wytrzymam bez ciebie tak długo...
- A co ze szkołą? - zapytam zmieszana. Mam mętlik w głowie.
- Wszystko załatwione. Będziemy mieli wykłady przez internet, a egzaminy końcowe napiszemy jak wrócimy. Jeśli chodzi o egzaminy semestralne, to akurat wypadają kiedy mamy kilka dni wolnych, więc to żaden problem. Jedyne co musisz zrobić, to się zgodzić.
- Sama nie wiem – skrzywiłam się.
- Proszę, zgódź się. Pamiętasz jak ciężko nam było się rozstać jak wyjeżdżałaś na na tydzień na sesje? Albo jakie to przyniosło nieporozumienia? Nie chcę by historia się powtórzyła i ty też tego nie chcesz. Weź to pod uwagę i zastanów się nad tym. Masz 2 tygodnie na odpowiedź, ale chciałbym wiedzieć wcześniej by wiedzieć na co mam się przygotować.
- Już podjęłam decyzję – uśmiechnęłam się. - Jadę.
- Naprawdę? - uśmiechnął się szeroko i przypatrywał mi uważnie doszukując się jakiejś wątpliwości z mojej strony, której na pewno nie zauważy.
- Tak, jestem pewna – zaraz po moich słowach, chłopak wstał z huśtawki i przyciągnął mnie do siebie.
Zaczął mną kręcić, na co śmiałam się do oporu. Gdy tylko się zatrzymał, gwałtownie połączył nasze wargi w pocałunku pełnym radości, szczęścia i miłości.
- Tak bardzo się kocham – wymruczał między pocałunkami.
- Ja cię też kocham – pocałowałam go jeszcze raz i odsunęłam się lekko. - Nie powinieneś w to wątpić. Nie wytrzymałabym bez ciebie tak długo.
- Wiem o tym, ja też bym nie wytrzymał. Tak bardzo się cieszę, że się zgadzasz – przytulił mnie do siebie i pocałował w głowę.
- Wiesz, trochę zgłodniałam – mruknęłam po kilku minutach, które spędziliśmy na przytulaniu się.
- Okej, co powiesz na pizze? - splótł nasze dłonie i skierowaliśmy się do domku.
- Jasne – cmoknęłam go w policzek i weszliśmy do domu by zjeść kolację.

Hejka :D
Mamy drugą część rozdziału :D
Chciałabym wyjaśnić dlaczego są 2 części, bo poprzednio o tym zapomniałam. Otóż, jak planowałam plan wydarzeń przeoczyłam jeden rozdział i przez to musiałam 2 połączyć w 1. Stąd dwie części.
Mam nadzieję, że się mam spodobało i, że zostawicie KOMENTARZ, to wiele dla mnie znaczy.
Nie wiem kiedy pojawi się kolejny rozdział, ale mam nadzieję, że wkrótce.

Całuski xx

1 komentarz: