niedziela, 11 listopada 2012

Rozdział 34

10 komentarzy = nowy rozdział :*
 
Paula

Dziś wtorek, 2 dzień szkoły. Od dziś trzeba się wziąć za naukę i poukładanie swojego życia... Które się odrobinę pokićkało...
Liam
 
- Liam, kotek, wstawaj – od około 5 minut Niall próbował mnie ściągnąć z łóżka.
Prawdę mówiąc nie tylko on...
- Ej, wstawaj, nooo! - mruczał Zayn. - Wczoraj narzekałeś, że to ja się szykuję godzinę, a dziś to przez ciebie możemy się spóźnić!
- Idźcie beze mnie – odparłem już chyba setny raz i wtuliłem twarz w poduszkę.
Od wczorajszej rozmowy z Paulą jestem zdołowany. Wiem. Obiecywałem wczoraj, że jeśli powie mi, że mnie nie kocha, to odpuszczę, ale ja... Ja tak nie mogę! Kocham ją i nie chcę jej stracić... Wróć, już ją straciłem. Jednak nie mogę im powiedzieć... Tak, nikomu o tej 'rozmowie' nie powiedziałem. Nie chcę żeby się nade mną użalali. Muszę ją odzyskać... bądź się odkochać.
- No weź! - potrząsnął mną najprawdopodobniej Louis. - Musisz iść do szkoły! Nikt ci tego nie usprawiedliwi, a Paul będzie wkurzony.
- Mam to gdzieś – warknąłem w poduszkę, po czym już spokojniejszy odwróciłem się przodem do ludzi znajdujących się w moim pokoju. Byli tu wszyscy... z wyjątkiem osoby, którą chciałbym widzieć. - Powiedzcie, że jestem chory lub musiałem gdzieś wyjechać, a jeśli chodzi o Paul'a, to coś się wymyśli.
- Nie ma mowy! Nie będziemy kłamać – odezwał się Zayn.
- I kto to mówi? Największy łgarz z całego zgromadzenia – rzuciłem. Nie chciałem się z nim kłócić, ale... Samo jakoś tak wyszło.
- O czym ty mówisz? - zapytał i gdy już chciałem mu coś odpowiedzieć, przerwała mi Martyna.
- Możecie chociaż dziś się nie kłócić? Liam, z wyra, JUŻ! - to ostatnie wykrzyczała mi prosto do ucha.
- Musiałaś? - podniosłem lekko głos i wstałem z łóżka. - Wynocha wszyscy z mojego pokoju!
- Ale wstaniesz już tak, misiek? - odezwał się przestraszony Niall. Nie potrafię bym dla niego nie miły.
- Tak, pysiu. Już wstaję. Wiesz, że nie umiem ci odmówić – uśmiechnąłem się do niego.
- Niall! Nie mogłeś tak od razu?! - wydarł się na niego Harry.
- Odczep się od niego, on jest M-Ó-J! MÓJ! - przeliterowałem mu. - Wszyscy wynocha! - spojrzałem na Niallerka i dodałem – Ty możesz zostać.
Uśmiechnął się, a ja wyrzuciłem wszystkich z pomieszczenia.
- Powiesz mi o co chodzi? - zapytał kiedy zostaliśmy już sami.
- O nic – wymusiłem uśmiech. - Nie lubię tak wcześnie wstawać plus jeszcze ta nauka... brrr... porażka.
- Nie kłam, znam cię i to aż za dobrze... - niestety miał rację. Czasem żałuję, że wie o mnie tak wiele, z drugiej strony on jako jedyny jest moim oparciem i kocham go za to. Tak, bitch! Niam is REAL! Hahaha... Kocham jak fani nas tak nazywają. - Chodzi o Paule, czy o Aurore?
- Muszę ogłosić, że znów jestem singlem – mruknąłem niezadowolony. Mój chwilowy entuzjazm wyparował.
- Czyli to już pewne? - upewniał się.
- Na to wygląda... - mruknąłem niezadowolony.
- E, nie poddawaj się. Musisz o nią walczyć. Ewidentnie widać, że wciąż cię kocha.
- I stwierdzasz to po jednym dniu?
- Stary, przecież widać jak reaguje na Aurore.
- Sam nie wiem... - zasępiłem się.
- Spróbuj z nią porozmawiać. Przeproś, powiedz, że ją kochasz...
- Już z nią rozmawiałem.
- I co? Co jej powiedziałeś i co ona na to?
- Jak wyszliśmy z hali to złapałem ją przy szafce i poprosiłem o rozmowę. Nie była zbyt zadowolona, ale nie dałem jej innego wyjścia. Powiedziałem jej, że ją kocham.
- Co ona na to?
- Powiedziała, że ją zraniłem...
- To nie oznacza, że cię nie kocha. Nie poddawaj się... - przerwał mi.
- Ale to jeszcze nie koniec! Daj mi dokończyć.
- Dobra dawaj – poddał się.
- No więc powiedziałem jej, że jeśli powie mi prosto w oczy, że mnie nie kocha to zostawię ją w spokoju, no i ją pocałowałem...
- W sensie, że w usta? I co ona na to? Oddała pocałunek.
- Z języczkiem i oddała.
- Czyli masz szanse – ucieszył się Niall. Zapewne mają mnie już dosyć.
- Nie, bo po pocałunku powiedziała, że nic do mnie nie czuje, że mnie nie kocha... Rozumiesz? Powiedziała mi to PROSTO w oczy! Na końcu dodała, że z nami koniec i odeszła... Jak gdyby nigdy nic. Nawet w jej oczach nie widziałem nic, ZERO! Żadnych uczuć. Zero smutku, radości, ulgi... nic, pustka. Nie odzyskam jej.
- Z takim podejściem na pewno! - potrząsnął mną. - Nie wolno ci się poddawać! Na razie wstrzymaj się z ogłaszaniem, że zerwaliście. Poczekaj aż sama cię o to poprosi.
- Już to zrobiła! Nie rozumiesz? Ona nie chce ze mną być... Nie kocha mnie... Zastanawiam się czy kiedykolwiek mnie kochała. Może fanki miały rację i leciała tylko na sławę?
- Nie mów tak! - uderzył mnie. Niallerek za bardzo sobie pozwala... - Ona cię kochała i na pewno wciąż cię kocha! Nie wolno ci nawet myśleć, że jest inaczej. Czuje się zraniona i dopóki nie wyjaśnicie sobie wszystkiego nie ma szans, że ci wybaczy.
- Tak, pocieszaj mnie dalej. W ten sposób prędzej wpędzisz mnie do grobu niż pocieszysz.
- Przynajmniej w grobie będziesz spokojny. A teraz tak na serio. Daj jej czas i na pewno nie mów, że zerwaliście, dopóki nie będzie siedziała ci na głowie i zmuszała do tego.
- Mam jej dać czas?! Nie dość już czekałem?! Nie było jej prawie miesiąc! Przez ten czas mogła swobodnie myśleć.
- Ale nie widziała ciebie no i przyczepił się do niej Alex. Na pewno nie miała zbyt dużo czasu, skoro on cały czas miał ją na oku. A teraz jesteś ty i możesz o nią zabiegać. Na pewno zmieni zdanie, bo tobie nie da się odmówić! Jesteś zbyt uroczy...
- Niall, przestań. To nie jest śmieszne – odpowiedziałem poważnie. Lubię te nasz wygłupy, ale nie w takich chwilach.
- Ale ja mówię poważnie – upierał się. - Gdybym był dziewczyną, nie odpuściłbym cię na krok! Zresztą nawet jako facet cię nie opuszczam. Z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że gdybym był gejem to w tej chwili leżałbyś już pode mną i bylibyśmy całkowicie nadzy.
- Niall... Aleś ty głupi. Na pewno poleciałbyś na Zayna lub Hazze – zachichotałem.
- Nie! - zaprzeczył. - Hazza jest Louisa, a Zayn... to Zayn. Nie wytrzymałbym z nim. A ty jesteś słodki i bardzo przystojny.
- A ty jesteś idiotą – przytuliłem go.
- Też cię kocham – pokazał mi język i oddał przytulasa.
Na moich ustach pojawił się uśmiech. Szczerze cieszę się, że jednak go mam. Niech Julka uważa, bo jeśli nie odzyskam Pauli, to zabiorę jej Niallerka. Nie jestem gejem czy bi, ale dla niego zrobię wyjątek. Cicho zachichotałem i gdy blondasek chciał mnie już zapytać z czego się tak śmieje, drzwi od pokoju się otworzyły i do pokoju wszedł Harry.
- Niam moment!! - wrzasnął i rzucił się na nas.
Po chwili do pokoju wpadła pozostała 2.
- Teletubis! - wydarł się Lou.
- Tulimyyy!! - wydzierał się Zayn i razem się na nas rzucili.
I tak z naszego 'Niam Hug' wyszedł grupowy przytulas. Po chwili zaczęliśmy się śmiać z byle powodu. Tym razem naszą chwilę przerwała Martyna.
- No proszę was! Będziecie mogli się przytulać w samochodzie i w szkole, a teraz zbierajcie się!
- Już – mruknęliśmy i niechętnie wszyscy się ode mnie oderwali.
Po jakże ckliwych momentach, każdy rozszedł się do swojego pokoju by dokończyć szykowanie się do szkoły. Ja zrobiłem to samo. Po 30 minutach stałem już na dole ubrany, umyty i gotowy do wyjścia. Zaraz po mnie dołączyła do mnie Martyna, a po niej cała reszta. Na szczęście nie musieliśmy zbyt długo czekać na kierowce i po chwili jechaliśmy już do szkoły. Tak, jeździmy do szkoły prywatnym samochodem, bo oczywiście Paul uznał, że skoro nie kończymy w tym samym czasie, to kierowca będzie po nas jeździł byśmy nie szli sami do domu, bo ktoś mógłby nas napaść. Oczywiście miał na myśli fanki. Szczerze przyznam, że moim zdaniem przesadza. Ludzie mają też swoje życie, a nie tylko żyją nami. Ale co poradzić? Paul, to Paul. Nic się na niego nie poradzi. Jadąc do szkoły podjechaliśmy też po Julkę i podrzuciliśmy ją do szkoły. Dziewczyna pytała o swoją siostrę, ale jakoś specjalnie dużo do powiedzenia jej nie mieliśmy. Julka jeszcze nie widziała się z siostrą, więc szczególnych nowości się nie dowiedziałem.
Kiedy dojechaliśmy na miejsce, każde rozeszło się do swoich szafek i do klas. Pierwszą lekcją jak na co dzień* jest Angielski. Nie to żebym miał coś przeciwko tej lekcji, ale niestety chodzi na nią nie tylko Paula (co by mnie cieszyło), ale również Alex. Nie lubię go. Może jestem zazdrosny, nie wiem. Wiem tyle, że na pewno go nie polubię. Lekcja na szczęście zleciała szybko, tak jak i pozostałe. Zarówno przez Biologię, jak i Chemię Paula się do mnie nie odezwała ani słowem, o ile nie było to konieczne. W końcu na wszystkich lekcjach poza Angielskim siedzimy blisko siebie. Na WF-ie też się do mnie nie odezwała, za to podeszła do mnie Aurore i nie powiem, miło było poflirtować z nią na oczach Pauli.
- Kotek, widziałeś jaka była zazdrosna? - zapytał mnie Niall, gdy wchodziliśmy do szatni.
- Ale kto? - serio, nie miałem pojęcia.
- No Paula! Nie udawaj idioty. Widać, że ciągle na nią zerkasz.
- Przesadzasz.
- Nie, nie przesadzam i serio była zazdrosna. Normalnie kipiała z zazdrości.
- Niall... nie rób mi nadziei, proszę cię. Przynajmniej ty...
- Ty ślepy jesteś, czy tylko udajesz? Następnym razem jak będziesz gadał z Aurore to spójrz na Paule i sam się przekonasz. Ja ci mówię, tylko jako obserwator, a nie jako kumpel, że się na was z zazdrością. Możesz zapytać kogo chcesz...
- Dobra, niech ci będzie. Załóżmy, że wierzę – mruknąłem nieprzekonany, a tak naprawdę pękałem z radości.
Doskonale widziałem jak Paula na nas patrzy, ale uznałem, że to tylko mój wymysł, dlatego gdy Niall to potwierdził do mojego życia znów powróciła nadzieja. Tak bardzo chciałbym żeby do mnie wróciła. Nie spuściłbym jej wtedy z oka. Jeździłaby z nami w trasę, chodziła na wywiady, byłaby na każdym koncercie i co najważniejsze sprowadziłaby się do mnie lub kupilibyśmy sobie jakieś mieszkanko lub domek. To by już zależało od niej. Po takim rozstaniu z pewnością nie pozwoliłbym jej nigdzie beze mnie wyjechać, lecz aby się tak stało, muszę o nią zawalczyć...
Kiedy już byliśmy gotowi udaliśmy się do stołówki do 'naszego' stolika. Siedzieli już przy nim Harry, Louis, Zayn i Martyna. Dosiedliśmy się do nich i po chwili dołączyła do nas Paula wraz z Alexem. Jakby mogło być inaczej.
- Hejka ludzie – uśmiechnęła się. - Co tam u was?
- Cudownie – odpowiedziała jej Martyna.
- Wy tak na serio? - zapytał Zayn. - Bo ja tej szkoły mam już dosyć.
- My też – przytaknął mu Harry, Louis i Niall.
- A ty nie masz zdania Liam? - zapytała Martyna. - Może powiecie nam jak tam u was na lekcjach – spoglądała to na mnie to na Paule, a my patrzyliśmy sobie w oczy i próbowaliśmy wyczytać z nich jakieś uczucia.
- Okej? Czyli mam rozumieć, że ze sobą nie gadacie? - zapytała po chwili. Nie otrzymała odpowiedzi. - Dobra, to się robi nudne. Pogadajcie ze sobą na osobności, wyjaśnijcie wszystko i zachowujcie się normalnie.
- Już rozmawialiśmy – odpowiedziała jej Paula.
- To dobrze i co ustaliliście? Co was teraz łączy?
- Przyjaźń – rzuciłem nie odwracając spojrzenia od Pauli.
- No to się tak zachowujcie, a nie mordujecie się spojrzeniami.
- My się wcale nie mordujemy – rzuciła brunetka.
- Poddaje się. Nic tu najwyraźniej nie zdziałam.
- Muszą sami się z tym uporać – rzucił Harry i objął swoją dziewczynę.
- Nie jesz nic? - zapytał zaskoczony Niall Paule.
Spuściła wzrok w dół, a ja podążyłem za jej spojrzeniem.
- No przecież mam jabłko – broniła się.
- Jabłko? Serio? Co to za jedzenie – wypytywał Niall, no tak, dla niego cały bufet to dopiero jedzenie.
- Tak, wiesz dla weganów to normalka. Warzywa i owoce to też jedzenie.
- Jesteś weganką? - zapytał Alex. Nie powiem zdziwiło mnie to. W końcu kolegują się odkąd Paula wyjechała do Polski, a on nie wie, że nie je mięsa? Coś tu zdecydowanie jest nie tak.
- Tak, jestem – odpowiedziała i spojrzała na swojego kumpla.
- Od kiedy? - zapytała Martyna. - Czemu mi nie powiedziałaś?
- No właśnie, od kiedy? - przytaknął jej Alex. - Jakoś do tej pory tego nie zauważyłem.
- Dajcie spokój – ewidentnie była zdenerwowana. - Nie mówiłam, bo po co? To aż tak istotne?
- Przy tym, że schudłaś 3 kg w tydzień, tak – odpowiedział jej brunet, a mnie jak i resztę zamurowało. Prawda, z daleka widać, że schudła i, że się zmieniła, ale nie w tak krótkim czasie...
- Słucham?! - zawołała Martyna.
- Miałeś nikomu nie mówić, głąbie – upomniała Alexa. Nie patrzyła na żadne z nas. Bała się...
- Paula, powiedz, czy ty się odchudzasz? A może masz problem? - dopytywał Zayn podchodząc do niej i klękając przy niej.
- Nie, nie mam żadnego problemu – odpowiedziała spoglądając mu w oczy. - Samo tak wyszło, to nie moja wina.
- Wiele osób mówi, że nie ma problemu, a prawda jest inna, może tak samo jest z nią? - odezwał się Harry, tak jakby jej z nami nie było.
- Sama nie wiem – odezwała się Martyna. - Nie wydaje mi się żeby zachorowała... Jest zbyt twarda.
- Ale niedawno zerwali – odezwał się Louis. Przeniosłem swoje spojrzenie z Pauli na pasiastego. Co, teraz zaczęli udawać, że nie ma nas obojga? - Może to było dla niej zbyt trudne i się załamała. W końcu go kochała.
- Nie mam żadnego problemu! - wydarła się. - No i co z tego, że zerwaliśmy? To nic nie oznacza!
- Paula, my się tylko o ciebie martwimy – odpowiedział jej Zayn.
- Ale nie musicie mówić, tak jakby mnie tu nie było – odpowiedziała już spokojniej. Zayn zawsze działał na nią uspokajająco. Sam nie wiem dlaczego, ale tak było. Dogadywali się. - Muszę zapalić – rzuciła patrząc mu w oczy.
- Ty palisz? - zapytała Martyna. - Mówiłaś, że rzuciłaś.
- Bo tak jest, ale pali tylko gdy jest zdenerwowana lub z jakiegoś innego powodu – odpowiedział za nią Zayn.
- Tak naprawdę to znów pale – odpowiedziała Zaynowi. - Alex, idziesz? - zwróciła się do chłopaka.
- No jasne, tyle, że niedawno paliliśmy, nie przesadzasz? - chciał się upewnić.
- Jesteście beznadziejni. Sama sobie poradzę, bez waszej pomocy - wstała od stołu, wyciągnęła z kieszeni Alexa paczkę fajek i wyszła.
- Co jej jest? - zapytała Martyna.
- Jeszcze się ze wszystkim nie pogodziła – odpowiedział zerkając na mnie.
- Ej, to nie moja wina! Powiedziała, że nic do mnie nie czuje – odezwałem się i wstałem od stołu.
Chłopaki już chcieli do mnie podejść, ale ich zatrzymałem.
- Chce być sam. Nie idźcie za mną – rzuciłem i nie patrząc na nich poszedłem w kierunku, w którym przed chwilą zniknęła Paula.
Nie miałem ochoty tego wszystkiego słuchać. O wszystko obwiniają mnie. Może i racja – zdradziłem ją, ale sama mi powiedziała, że już mnie nie kocha. W sumie mogła kłamać, ale w jej oczach nie było widać nic, a tak się nie da. W głębi duszy chciałbym, aby to było kłamstwo, nawet jeśli znaczyłoby to, że to przeze mnie stała się taka. Mam tylko nadzieję, że nie zrobiła sobie krzywdy... Muszę to sprawdzić, dlatego udałem się za nią. Poszedłem do tylnych drzwi i tak jak myślałem, była tam. Zayn często mówił, że uwielbia tu przychodzić, by zapalić, bo nie ma tu czujników i nauczyciele tu nie przychodzą. Delikatnie otworzyłem drzwi, po czym usiadłem obok Pauli na schodku. Spojrzała na mnie niepewnie, po czym zaciągnęła się.
- Po co przyszedłeś? - zapytała wypuszczając dym z ust.
- Miałem ich dosyć, no i chciałem z tobą na spokojnie pogadać.
- Myślałam, że przynajmniej ty nie będziesz mnie dręczył, ale jak widzę, myliłam się.
- Jeśli nie chcesz o tym gadać, to nie musimy. Tak naprawdę chciałem sprawdzić czy wszystko ok.
- W tłumaczeniu: chciałeś sprawdzić, czy poza tym, że zaczęłam palić i schudłam, nie pocięłam się tak? Bo masz wyrzuty sumienia?
- Tak i nie. Martwię się o ciebie, tyle.
- No tak, zapomniałam – wciąż mnie kochasz... Ale niech ci będzie. Nie pocięłam się i to nie jest twoja wina.
- Przecież nie powiedziałem, że się o to obwiniam...
- Ale na pewno cię to zastanawia, bo zapewne Alex powiedział, że to przez ciebie.
- Skąd wiesz? - zapytałem zaskoczony.
- Znam go... i ciebie też. Nie oszukacie mnie...
- Dlaczego... - przerwałem jej. Miałem dosyć tego jej zmieniania tematu. Musiałem się dowiedzieć prawdy.
- Pytasz dlaczego cię znam? Chodziliśmy...
- Nie to miałem na myśli – przerwałem jej. - Dlaczego się tak zmieniłaś? Byłaś idealna.
Zgasiła papierosa i spojrzała mi prosto w oczy. Widziałem w nich smutek i żal.
- Widać nie na tyle by ci wystarczyć.
- To nie prawda. Nawet niech ci to przez myśl nie przechodzi.
- To dlaczego mnie zdradziłeś? Widać, że ci nie zależało, więc przynajmniej nie kłam.
- Zależało i wciąż zależy. Nie chciałem tego...
- Ale to zrobiłeś! Zresztą nie mówmy o tym. Mam już tego dość.
- Skoro chcesz... Chociaż wolałbym ci to wszystko wyjaśnić...
- I co? Myślisz, że powiesz mi, że byłeś pijany i, że to nic dla ciebie nie znaczyło, a ja ci wybaczę i znów będziemy razem? Grubo się mylisz.
- Nie dowiemy się tego póki nie spróbujemy – pojawiła się we mnie nadzieja.
- Nie mam teraz ochoty na taką rozmowę. Nie jestem jeszcze gotowa...
- To kiedy będziesz? Ile mam jeszcze czekać? Aż ktoś ci się spodoba i stracę cię na zawsze? - nie wytrzymałem.
- Już straciłeś! - wrzasnęła.
Patrzyłem na nią zaskoczony. Wiedziałem, że ją straciłem, ale nie spodziewałem się tego co ujrzałem w jej oczach. Była w nich gorycz i smutek. Ewidentnie żałowała tego co się stało, tak jak i ja. Nie wiedziałem co mam powiedzieć. Dziewczyna spuściła głowę i wyciągnęła kolejnego papierosa z paczki.
- Nie przesadzasz? Ile już wypaliłaś? - przerwałem ciszę, która pomiędzy nami zapadła.
- Sama nie wiem. To będzie chyba 3...
- Pomóc ci? - zapytałem, widząc jak próbuje zapalić fajkę.
W odpowiedzi pokiwała twierdząco głową i podała mi zapalniczkę. Włożyła papierosa do ust i przysunęła się do mnie bliżej. Może to dziwnie zabrzmi, ale chciałbym być tym blantem... móc dotykać jej ust... Zdecydowanie mi odbija. Otrząsnąłem się i podpaliłem jej fajkę, po czym oddałem zapalniczkę.
- Dzięki – uśmiechnęła się i schowała paczkę w torbie.
- Obiecaj, że to ostatni, przynajmniej dzisiaj.
- No, przynajmniej ty nie chcesz mnie zmusić do rzucenia.
- Mogę jedynie poprosić cię byś ograniczyła palenie, ale nie martw się, Martyna się jeszcze z tobą policzy – zaśmialiśmy się.
- Tak, wiem... Może zrozumie – uśmiechnęła się z nadzieją.
- Powiesz mi dlaczego to robisz?
- Nie wiem, czy chcę z tobą o tym rozmawiać – spuściła głowę.
- No weź. Przynajmniej ze względu na to co nas łączyło. Naprawdę się martwię...
- Dobrze – podniosła głowę i spojrzała mi w oczy. - Jeśli chodzi o to – pokazała mi papierosa. - to zaczęłam palić, by odstresować się po naszym... rozstaniu. Tak jak Zayn mówił, wcześniej paliłam z powodu różnych stresów, czy smutków, a jak zerwaliśmy zdarzało mi się to często i znów się uzależniłam. Jeśli chodzi o odchudzanie to... no wiesz, jestem modelką. Muszę trzymać figurę.
Nie wiem dlaczego, ale gdy mówiła o odchudzaniu się w jej ochach zapaliło się światełko, które na pewno nie potwierdzało jej słów. Jednak uznałem, że nie będę w to wnikać. Jeśli nie chce, niech nie mówi. Jestem pewien, że Martyna dowie się wszystkiego.
- Ok, wyjaśnij mi jedną rzecz. Wiem, że jesteś modelką, ale po co się odchudzasz? Twoja figura była idealna, uwierz, w końcu widziałem cię w samej bieliźnie i bez niej też.
- Nie schlebiaj sobie, a poza tym byłam za gruba – skrzywiła się.
- O czym ty w ogóle mówisz? Nie pamiętasz reakcji chłopaków, gdy cię zobaczyli po raz pierwszy?
- Byli podekscytowani tym, że mają w domu dziewczynę. Pamiętaj, że to idioci.
- Gdyby tak było to Zayn nie pocałowałby cię, a reszta nie patrzyłaby na ciebie pożądliwym spojrzeniem gdy chodziłaś w mojej koszulce.
- Nie wiem jak wyjaśnić sprawę z Zaynem, ale co do tego drugiego to chyba sobie jaja robisz.
- A pamiętasz jak zaczęliśmy się spotykać co wtedy chłopcy przyjechali?
- No pamiętam – przytaknęła mi.
- Byłaś ubrana tylko w moją koszulkę, no i bieliznę. Kiedy wchodziłaś po schodach, po tym jak kazałem ci iść na górę, chłopaki zbiegli się pod schodami i zaczęli cię podglądać.
- Nie gadaj! - zachichotała. - Serio? - otworzyła buzię z niedowierzania. - Czemu mi wcześniej o tym nie powiedziałeś? Chyba, że kłamiesz...
- Serio uważasz, że kłamię? Byłem tak cholernie zazdrosny. Prawie się wygadałem, że jesteśmy parą.
- To dlaczego wcześniej mi o tym nie powiedziałeś?
- Bo nie chciałem żebyś wiedziała, że jestem o ciebie cholernie zazdrosny – zaśmiałem się.
- Chyba chciałeś powiedzieć 'byłem' – dziewczyna nagle spoważniała.
- Nie, dobrze powiedziałem. Byłem i zawsze będę o ciebie zazdrosny – również spoważniałem.
- To nic nie da. Musisz o mnie zapomnieć...
- To jest niemożliwe. Zobacz, nawet ciebie cieszą wspomnienia z czasów kiedy jeszcze byliśmy razem.
- Bo to były fajne momenty, ale się skończyły. Nie jestem w stanie ci na nowo zaufać.
- Chociaż spróbuj... - błagałem.
Westchnęła i zgasiła papierosa.
- Mogę spróbować, ale tylko wtedy jeśli ograniczymy nasze kontakty.
- Słucham? - zapytałem zaskoczony.
- Liam, posłuchaj – złapała mnie za ramiona i spojrzała głęboko w oczy. - Kiedy na ciebie patrzę, przypominają mi się nasze wszystkie wspólne chwile, a to boli. Żeby dać ci kolejną szansę lub przynajmniej wybaczyć, muszę pogodzić się z tym wszystkim, a ty mi tego nie ułatwiasz. Może spróbujmy ograniczyć kontakt ze sobą na tyle na ile jest to konieczne, to będzie najlepsze wyjście.
- Naprawdę tak myślisz? Nie wiem, czy zniosę coś takiego.
- Dasz radę. Udawajmy, że się nie znamy.
Nie powiem, zabolało. Chciałem to wszystko naprawić, a nie jeszcze bardziej popsuć. Wiedziałem, że mam szansę, w końcu może jej zależy...
- Skoro tak uważasz. Mam tylko 2 sprawy. Po pierwsze przytulisz mnie? Tak na koniec.
- Jasne – uśmiechnęła się po czym objąłem ją przyciskając z całej siły do siebie. Po kilku chwilach odsunęliśmy się od siebie. - A 2 sprawa?
- Nie będziesz miała nic przeciwko jeśli się z kimś umówię?
- Masz na myśli tą pomponiare? - upewniła się. Mam nadzieję, że mi się nie wydawało, ale zobaczyłem w jej oku nutkę zazdrości.
- Ma na imię Aurore. Jeśli się nie zgodzisz, to spoko, chcę tylko wiedzieć.
- No jasne, że możesz się z nią umówić. Nie jesteśmy już parą...
Naszą rozmowę przerwał dzwonek.
- Zbierajmy się. Mamy teraz Matematykę.
- Jasne – odpowiedziałem jej i oboje wstaliśmy ze schodów i skierowaliśmy się do sali, w której miała odbyć się następna lekcja.


Hej :)
Na reszcie udało mi się coś napisać. Nawet nie wiecie jakie to szczęście. Męczyłam się nad tym rozdziałem 2 tygodnie!! i dochodzę do wniosku, że rozdział jest taki jakiś, nijaki. Nic się w nim nie dzieje. Wiem, że wasze zdanie może być inne, ale ja z reguły nie jestem zadowolona z tego co piszę, oczywiście zdarzają się wyjątki :)
A teraz może coś innego. Dziękuję za komentarze i liczne wejścia na bloga. Już niedługo będzie 10 000 wejść!!! Jejjjj!!! Cieszę się z tego powodu niezmiernie. Dobra, a teraz, do rzeczy. Kolejny rozdział dodam za tydzień, o ile dam radę coś wymyślić, bo nie wiem, czy wiecie, ale jestem w 3 gimnazjum i wtorek, środa, czwartek mam egzaminy próbne. Mam nadzieję, że dobrze mi pójdzie. Tak więc życzę wszystkim piszącym próbne egzaminy, połamania długopisów.
Kolejny rozdział dodam jak będzie +10 komentarzy
Całuski xxx

A no i nie zapomnijcie, że we wtorek oficjalna premiera płytki 'Take Me Home'. Już się nie mogę doczekać. xxx

11 komentarzy:

  1. niech oni do siebie wrócą, no błagam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu, co ty ze mną robisz ? Matko, oni muszę być razem. :D Opowiadanie świetne, najlepszy blog jaki czytałam. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Co tu dużo mówić??
    Po prostu zajebisty rozdział!! <3
    Mam nadzieję że pójdzie tak dalej,trzymam kciuki za kolejne rozdziały!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny !
    Czekam na nowy rodział.

    OdpowiedzUsuń
  5. dalej proszę : *

    OdpowiedzUsuń
  6. jest meegaaaaa <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Proszę następny. : ) Opowiadanie - cudo. <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Dalej, dalej, dalej ! Kocham to *_*

    OdpowiedzUsuń
  10. Trafiłam już trochę czasu temu na tego bloga i nie ukrywam, że bardzo mi się spodobała historia Liama i Pauli. Tak bardzo uwielbiam te parę, że gdy czytam jakieś inne opowiadania o Liamie to łącze je z Twoim :) Mam nadzieję, że wrócą do siebie, bo się załamię. :C
    A tak po za tym, to zostałaś nominowana u mnie na blogu do Liebster Awards :) Zapraszam: www.niezwykla-codziennosc-1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń