środa, 4 kwietnia 2012

Rozdział 9

Obudził mnie dźwięk budzika. Kurcze, jestem strasznie niewyspana, nic dziwnego skoro zegarek wskazuje godzinę 8.00, ale musiałam tak wcześnie wstać. W końcu umówiłyśmy się z Liamem na 10.00, dlatego też wstałam, czym prędzej z łóżka i poszłam do łazienki. Po wzięciu prysznicu poszłam się ubrać i jak zwykle nie wiedziałam, co założyć. Postawiłam na białą koszulę z ¾ rękawem, dżinsową spódniczkę i oczywiście moje nowe bikini oraz balerinki. Tym razem się nie malowała, bo i tak zmył mi by się makijaż skoro mieliśmy popływać. No może jedynie pomalowałam usta błyszczykiem, a włosy zwykle rozpuściłam. Kiedy już byłam gotowa była 8.40. Nie chciałam jeszcze budzić Martyny, bo była wczoraj bardzo zmęczona, a z resztą ona wyrobi się nawet w 10 minut, dlatego też poszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie, gdy zadzwonił mój telefon. Zdziwiłam się, bo dzwonił nieznany numer, więc czym prędzej odebrałam.
-Halo?
-Hej Paula, tu Louis – przywitał się mój kolega, ale zaraz, zaraz. Skąd on ma mój numer telefonu? Ah… Pewnie Liam mu dał, ale mniejsza o to. Zainteresowało mnie, co innego. Po co Louis do mnie dzwoni skoro mieliśmy się spotkać za ok. 1.5 godziny.
- Hej. Coś się stało?
- Nie, jest spoko – powiedział, po czym dodał. – Słuchaj mam do ciebie sprawę.
- No słucham.
- No, bo wczoraj powiedziałam ci, że chciałbym z tobą pogadać na osobności, więc co ty na to, abyśmy poszli na kawę?
- Ok, tylko wiesz ja jeszcze nie za dobrze znam Londyn…
- To żaden problem. Będę u ciebie za 20 minut, a i powiedz Martynie, że spotkacie się u nas.
- Dobrze. Będę czekać
- Do zobaczenia.
- Pa – rozłączyłam się.
Zaczęłam zastanawiać się, o czym Louis chce ze mną pogadać, ale dowiem się wszystkiego za 20 minut. Zjadłam, więc śniadanie i poszłam do salonu pooglądać telewizję. Po jakimś czasie ktoś zapukał do drzwi, więc wyłączyłam telewizor i poszła je otworzy.
- No hej – przywitał się Louis.
- Cześć – uśmiechnęłam się do niego.
- Wow. Ładnie wyglądasz.
- Dziękuję.
- To, co jedziemy?
- Jasne, tylko… poczekaj. Wejdź na chwilę – wpuściłam go, po czym pognałam do pokoju Martyny, która jeszcze spała, by zostawić jej karteczkę: „Muszę coś załatwić. Spotkamy się u chłopaków. Sorry Paula :*”. Wróciłam do siedzącego w salonie Louisa. Gdy mnie ujrzał wstał z kanapy i podszedł do mnie, a ja jak to ja, stałam przed lustrem i poprawiałam włosy. Louis stał tak obok mnie dobre 5 minut i nie mógł już tego wytrzymać, więc złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę wyjścia. Na początku trochę się buntowałam, ale w końcu uległam. Wsiedliśmy do jego samochodu i pojechaliśmy do kawiarni. Kiedy byliśmy już na miejscu, zajęliśmy stolik na uboczu i zamówiliśmy kawę - znaczy się ja kawę, a Louis herbatę. Siedzieliśmy tak w ciszy, której już nie mogłam znieść.
- Dobra. Mam tego dosyć! Powiedź mi w końcu, o, co ci chodzi?
- Tak – powiedział.- Słuchaj. Mam do ciebie sprawę, a raczej chciałbym cię prosić… o radę.
- O radę? – zapytałam zdziwiona.
- No… tak. Wiem, że nie znamy się zbyt długo, ale polubiłem cię… - zaczął się tłumaczyć, ale mu przerwałam.
- Ok. Już skończ mi się tu tłumaczyć. Postaram ci się pomóc, ale z góry cię ostrzegam, ja nie umiem być poważna.
- O, to tak jak ja – wyszczerzył się, po czym opowiedział mi, co się stało.
Okazało się, że chodzi o problemy miłosne. I jak ja niby miałam mu pomóc w tych sprawach? W końcu sama straciłam chłopaka, ale i tak postaram się mu pomóc, w końcu mi zaufał i z tego, co wiem tylko mi o tym powiedział. Chłopak miał problem związany z Eleonor. Okazało się, że to, co wczoraj mówił o swojej dziewczynie było prawdą. On ją kochał, ale pokłócili się i ona teraz jest daleko i biedak nie wie, co się z nią dzieje. Nie wiedziałam, co mu poradzić, w końcu nie znałam jego dziewczyny i nie wiem, czego ona od niego oczekuje, ale zdam się na siebie i poradzę mu, co ja bymchciała, aby zrobił w takiej sytuacji. Dlatego zadałam mu podstawowe pytanie.
- Próbowałeś z nią pogadać?
- Nie.
- Czy ty w ogóle do niej dzwoniłeś od czasu waszej kłótni?
- Nie – powiedział zmieszany, a ja zaczęłam się z niego śmiać.
- Przepraszam, ale nie mogłam wytrzymać – uspokoiłam się i dodałam. – No to, na co czekasz? Zadzwoń do niej.
- I co ja jej niby powiem?
- Jejciu… jak z dzieckiem –szepnęłam sama do siebie. – Zadzwoń do niej, wytłumacz jej wszystko i przeproś.
- A za co mam ją przeprosić?
- Po prostu powiedz jej, że ją przepraszasz za wszystko. Uwierz mi, to działa na każdą zakochaną dziewczynę – uśmiechnęłam się.
- Ok. Zaufam ci i bardzo, ale to bardzo ci dziękuję – przytulił mnie i dał buziaka w policzek.
- Zawsze do usług – uśmiechnęłam się, po czym wstaliśmy od stołu i poszliśmy do samochodu, bo była już 11.00.
Kiedy wsiedliśmy do samochodu włączyliśmy telefony, które wyłączyliśmy, aby nikt nam nie przeszkadzał. Okazało się, że miałam 10 nieodebranych połączeń i całą skrzynkę zapchaną esemesami, Louis tak samo. Wszyscy do nas wydzwaniali i martwili się czy, aby wszystko jest OK. Kiedy przeczytaliśmy wszystkie wiadomości czym prędzej ruszyliśmy do rezydencji One Direction. Na miejscu oczywiście nie obyło się bez komitetu powitalnego. Liam z Martyną byli bardzo źli i wypytywali nas o wszystko, ale na szczęście przygotowaliśmy się na każde pytanie.
- No więc gdzie byliście i w ogóle dlaczego jesteście razem? – wypytywał Liam.
- Yyy… Tak więc wstałam dziś trochę wcześniej, po chwili byłam już gotowa i zaczęłam się nudzić, a nie chciałam budzić Martyny, więc poszłam na spacer… - przerwał mi Louis.
- A ja pojechałem do sklepu po marchewki i wracając spotkałem Paule, więc zaprosiłem ją na kawę i trochę się zagadaliśmy.
- A dlaczego nie odbieraliście telefonów? – nie dawał za wygraną Liam.
- Ja chciałam pobyć trochę sama i pomyśleć, dlatego wyłączyłam telefon.
- Natomiast mój się rozładował –dodał Louis.
- No widzę, że się porządnie przygotowaliście, ale już trudno. Tym razem wam daruję – poddał się Liam.
- Liam, ty wiesz, że my jesteśmy dorośli nie? – chciałam się upewnić.
- Tak wiem to, ale… - zaczął się tłumaczyć.
- Ale jesteś nadopiekuńczy – dokończył za niego Louis.
- Może i jestem, ale się o was martwię i czuję się za was odpowiedzialny. Zależy mi na was.
- Miło z twojej strony, że się o nich martwisz, ale daj chłopakom trochę więcej swobody. Zaufaj im – poleciłam mu.
- Na was dziewczyny też mi zależy, ale zgoda. Postaram się być mniej nadopiekuńczym.
- I to się rozumie – rzucił Louis. – To co idziemy do środka? Co powiecie na grę w butelkę na prawdę i wyzwanie przed kąpielą w basenie? Owszem wolałbym na całowane, ale jest troszeczkę za mało dziewczyn, a z resztą mam dziewczynę no i rzecz jasna Liam też.
- Skończy ten temat – powiedział krótko Liam.
- Spoko, stary. To co idziemy?
- Tak! – odkrzyknęliśmy mu zgodnie, po czym weszliśmy do domu. Rozsiedliśmy się na podłodze w salonie, a Niall w tym czasie poleciał do kuchni po butelkę. Oczywiście przyniósł dodatkowo masę żarcia. Postawił wszystko na ziemi i usiadł na wolnym miejscu w kole i zaczęliśmy grać. Z początku chłopaki zadawali zwykle przeciętne pytania, ale rzecz jasna zaczęli się rozkręcać. Liam wylosował Martynę i wszyscy ubłagaliśmy ją, aby wybrała wyzwanie. Ta się zgodziła i Liam kazał jej pocałować Hazzę. Moja przyjaciółka zarumieniła się, ale wykonała polecenie i pocałowała chłopaka w policzek, na co wszyscy zaczęliśmy buczeć. Na co ona powiedziała, że Liam się nie do końca określił, więc zaczęliśmy na niego krzyczeć, że następnym razem ma dawać konkretne polecenia, ale cóż było minęło! Kiedy wypadło na mnie wybrałam jak zawsze wyzwanie. Chłopaki (oprócz Liama) nie wiedzieli na ile mogą sobie pozwolić. Dlatego też dawali mi błahe zadania i próbowali mnie namówić naprawdę, ale się nie dałam. Kiedy kręcił Zayn i wypadło na mnie, znów namawiali mnie, abym wybrała prawdę, ale ja nie chciałam. Bałam się, że padnie to konkretne pytanie, którego chciałam za wszelką cenę uniknąć. Zayn jednak nie poddał się tak łatwo.
- Prawda, czy wyzwanie.
- Wyzwanie – rzuciłam bez namysłu.
- OK. Twoim zadaniem jest odpowiedzieć mi na pytanie.
- Kurczę. Myślałam, że na to nie wpadniecie.
- No cóż, mi się udało – roześmialiśmy się. – Tak, więc… Powiedz mi czy masz chłopaka?
I właśnie to było to pytanie. Patrzyłam się zszokowana na chłopaka i nie wiedziałam co mam powiedzieć. Liam wraz z Martyną patrzyli się na mnie przerażeni i nie wiedzieli co mają zrobić, a co najważniejsze nie wiedzieli, co zrobię ja. Ale ja właśnie nie wiedziałam, co mam zrobić. Spojrzałam na wszystkich. Każdy patrzył na mnie wyczekująco. Spuściłam głowę, po czym odetchnęłam głęboko i spojrzałam na Zayna.
- Nie – powiedziałam z trudem. Kątem oka zauważyłam, że Liam wraz z Martyną odetchnęli z ulgą, a Louis spojrzał na mnie pytająco. Chyba zauważył, że coś jest nie tak, więc dałam mu znak, że wyjaśnię mu wszystko w swoim czasie. Po tym pytaniu Liam chciał zakończyć grę, ale Louis mu zakazał i obiecał, że ostatni raz zakręci butelką. Padło na Zayna. Louis wykazał się intelektem i kazał Zaynowi pocałować kogoś z koła. Chłopak wstał z miejsca, podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek. Louis oczywiście nie pozostawił tego bez komentarza.
- No wiesz co? Jak tak możesz? Zdradzasz mnie z moją przyjaciółką?
- Przepraszam bardzo, że tym razem chciałem pocałować dziewczynę, a nie ciebie. Rzecz jasna bez obrazy dla Martyny, ale jest mały powód, który sprawił, że to nie byłaś ty, ale nic więcej nie powiem.
- A ty… - zwrócił się do mnie Louis widząc, że od Zayna nic nie wyciągnie. – Kochanie czemu się na to zgodziłaś? Tak mi się odpłacasz po wczorajszym?
- Skarbie nie miałam wyboru. To było jego zadanie i jego wybór, a z resztą przecież to twój przyjaciel i to był tylko buziak w policzek – tłumaczyłam się, a w tym czasie Louis zakręcił butelką i zatrzymał na mnie.
- To teraz mam dla ciebie zadanie. Opowiedz im co między nami zaszło i co nas łączy. Wtedy może zrozumieją, że jesteś zaklepana – po tym ostatnim słowie wystawił język.
- To są dwa zadania, ale niech ci będzie, dla ciebie wszystko. Tak, więc wczoraj kiedy byliśmy sami uprawialiśmy dziki sex na łóżku Louisa i nie tylko. A jeśli chodzi o to co nas łączy to jest to sex oparty na przyjaźni i dodam, że Louis jest cudowny w łóżku – spojrzałam na niego i puściłam mu oczko. – Czy taka odpowiedź ci wystarcza?
- TAK! – krzyknął uradowany, a wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
I to było już ostatnie wyzwanie. Chłopaki krzyknęli, że teraz czas popływać i cała gromadka poleciała do ogrodu. Spojrzałyśmy na siebie z Martyną i poszłyśmy za nimi. Chłopcy już byli w basenie i bawili się w najlepsze. Kiedy znalazłyśmy się już przy basenie postanowiłyśmy zdjąć z siebie ubrania i trochę się poopalać. Gdy byłyśmy już w samych kostiumach cała ferajna spojrzała na nas i przez chwile bałyśmy się, że gały im wylecą z orbit. Zaczęli nas wychwalać jakie to jesteśmy ładne i w ogóle. Wydarłyśmy się na nich i usiadłyśmy na leżakach, a chłopcy powrócili do zabawy. Wołali nas do siebie, ale nie chciałyśmy, w końcu Martyna im uległa i poszła z nimi. Leżałam tak jeszcze jakiś czas, aż zawiał wiatr, więc z powrotem się ubrałam i uznałam, że na pewno nie wejdę do wody. Wszyscy świetnie się bawili, a ja sobie leniuchowałam na słoneczku, aż ktoś mi je zasłonił.
- Ej no. Zasłaniacie mi słońce – rzuciłam do stojących nade mną Liama i Louisa.
- Chodź z nami popływać – jęczeli.
- Nie, dziękuję wolę sobie poleżeć na słoneczku, ale wy bawcie się dalej i nie zwracajcie na mnie uwagi.
- No weź – nalegali. – Wyskakuj z ciuchów i wskakuj do wody.
- Nie – powiedziałam stanowczo.
- Sama tego chciałaś.
Po tych słowach złapali mnie za ręce i nogi i wrzucili do basenu.
- Czy wyście oszaleli?! – wydarłam się. – jestem cała mokra! I jak ja teraz wrócę do domu? – podpłynął do mnie Zayn.
- Coś ci znajdziemy – pocieszył mnie. – Jeśli chcesz możemy iść nawet teraz.
- Dobrze, ale najpierw się na nich zemszczę.
Gdy zbrodnialcy weszli do wody, zaczęliśmy się wszyscy podtapiać, chlapać, łaskotać itp. Bawiliśmy się w najlepsze przez jeszcze jakieś pół godziny, gdy zaczęło robić się chłodniej. Wyszliśmy z basenu, weszliśmy do domu i owinęliśmy się ręcznikami. Osuszyliśmy się i każdy zaczął się ubierać z wyjątkiem mnie.
- Dobra, a teraz drogi Liamku, sprawco mojej kąpieli w basenie – skombinuj mi jakieś ubrania!
- Oczywiści, tylko, że ja wszystkie swoje rzeczy mam u siebie, ale na pewno któryś z chłopaków coś ci pożyczy – powiedział Liam spoglądając na pozostałych członków One Direction.
- Ja dam jej jakieś ubrania – zgłosił się Zayn.
- OK – zgodziłam się, po czym poszliśmy na górę. Jak już weszliśmy na piętro, zaprowadził mnie do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku, a Zayn w tym czasie szukał dla mnie ubrania w szafie. Trochę przypominało mi to trochę sytuację z Liamem i na samą myśl o tym, uśmiechnęłam się sama do siebie. Siedziałam tak wspominając to wydarzenie do czasu aż Zayn podszedł do mnie i wręczył mi jakąś koszulkę oraz spodnie od dresu. Wzięłam to i poszłam do łazienki się przebrać. Zdjęłam z siebie mokre ciuchy i założyłam to co dał mi chłopak, po czym wróciłam do pokoju.
- I jak? – zapytałam.
- Jest OK, tylko… - przerwał i podszedł do mnie. Stanął tuż przede mną, wziął moje włosy w ręce i ułożył na moich ramionach.
- Tak lepiej – stwierdził nie odwracając ode mnie wzroku. Staliśmy tak jeszcze przez chwilę, która ciągnęła mi się bez końca. Zayn stał tuz przede mną z rękoma wplątanymi w moje włosy. Nagle jego wargi zatonęły w moich. Całował mnie namiętnie i jednocześnie niepewnie. Byłam w szoku. Nie wiedziałam co mam zrobić. Jego wargi były bardzo miękkie. Muszę przyznać nieźle całował, dlatego też się mu poddałam. Wyczuł to, bo od razu pocałunki stały się pewniejsze. Musiałam to przerwać. Ale jak? Kiedy już miałam go odepchnąć, do pokoju wpadł Louis.
- Paula mam do ciebie sprawę… - od razu od siebie odskoczyliśmy i spojrzeliśmy na Louisa zakłopotani. – Ale… nie będę wam przeszkadzał… - dodał.
- Louis… - jęknęłam, ale mi przerwał.
- Spoko zatrzymam do dla siebie. To nie moja sprawa – po tych słowach wyszedł z pokoju.
Wraz z Zaynem spojrzeliśmy na siebie. Żadne z nas nie było w stanie nic z siebie wykrztusić. Zapanowała niezręczna cisza. Postanowiłam odezwać się jako pierwsza:
- Zayn, ja…

- Przepraszam – przerwał mi. – Nie wiem co we mnie wstąpiło… Przeprasza…
- Nic się nie stało. Mogłam nie dawać ci takiej swobody i to przerwać. To moja wina…
- Paula! – przerwał mi. – Podobasz mi się.
- Yyy… Zayn – zatkało mnie.
- Spoko widzę, że nie odwzajemniasz tego… Nie podobam ci się – powiedział spuszczając głowę w dół.
- To nie tak – podeszłam do niego i ujęłam jego twarz w dłonie. – Po prostu… niedawno zerwałam z chłopakiem i nie jestem jeszcze gotowa na nowy związek… Nie wiem czy kiedykolwiek będę w stanie… - spuściłam głowę, bo poczułam, że łzy napływają mi do oczu. Zayn podszedł do mnie i przytulił.
- Spoko. Rozumiem… Bedziemy tylko przyjaciółmi - uśmiechnął się do mnie przyaźnie.
Staliśmy tak jeszcze przez chwilę, po czym przypomniałam sobie, że Louis coś ode mnie chciał. Odsunęłam się od Zayna, uśmiechnęłam, poprawiłam makijaż, wyszłam z pokoju i poszłam na dół.
- Gdzie jest Louis? – zapytałam całe towarzystwo.
- U siebie. Powiedział żebyś do niego wpadła – odpowiedział Liam.
- OK, dzięki – rzuciłam i pobiegłam z powrotem na piętro.
Stanęłam pod drzwiami od jego pokoju i delikatnie zapukałam. Drzwi od razu się otworzyły i pokazał się w nich uśmiech od ucha do ucha chłopak. Jak tylko zobaczył, że to ja zaczął mnie ściskać z całej siły, aż nie mogłam złapać tchu.
- Lou... Louis… nie… nie mogę… ODDYCHAĆ! –wyjąkałam. Od razu odsunął się ode mnie.
- Przepraszam, ale jestem taki szczęśliwy, a to wszystko twoja zasługa – powiedział i ucałował mnie w policzek.
- A możesz jaśniej?
- Posłuchałem twojej rady i zadzwoniłem do Eleonor…
- I jak? Pogodziliście się?
- Tak. Zadzwoniłem jak mi kazałaś i przeprosiłem za wszystko. Wybaczyła mi, trochę pogadaliśmy, powiedziała, że za mną tęskni i obiecała, że niedługo przyjedzie.
- O gratuluję!
- Nawet nie wiesz jaki jestem szczęśliwy. Naprawdę, nie wiem jak ci dziękować – powiedział i znów mnie przytulił.
- Dobra już mnie puść i nie ma za co. zawsze służę pomocą – uśmiechnęłam się do niego.
- Mam nadzieję, że się polubicie! Jesteście dla mnie ważne, choć to dziwne, bo znamy się kilka dni, ale już jesteś dla mnie jak siostra.
- Miło mi to słyszeć, ale przestań już z tym, bo się czerwienię.
- Dobra, a teraz powiedz mi, co jest między tobą, a Zaynem?
- Nic. Jesteśmy przyjaciółmi.
- Dlaczego? Myślałem, że coś do siebie czujecie, bo no wiesz…
- Tak rozumiem, ale obgadaliśmy to i uznaliśmy, że był to przypadek.
- Ale dlaczego?!
- Po pierwsze nie czuję nic do Zayna, a po drugie… niedawno zerwałam z chłopakiem i nie jestem jeszcze gotowa na nowy związek.
- Rozumiem…
- Tylko nikomu ani słowa jasne?
- Postaram się, ale nic nie obiecuję – wyszczerzył się, a ja nie wytrzymałam – wzięłam poduszkę leżącą na łóżku i nią go uderzyłam.
- Ałł… Ooo… Nie puszczę ci tego płazem – powiedziawszy to zaczął mnie łaskotać.
- Nie… hahaha… Louis proszę… hahaha… Nie… hahaha – błagałam go, ale nie przestawał. Chwyciłam, więc poduszkę i go nią walnęłam. Na chwilę przestał mnie łaskotać, a ja w tym czasie wybiegłam z pokoju. Przecz jasna Louis pobiegł za mną. Wpadłam pędem do kuchni i schowałam się za stojącym w niej Liamem.
- Proszę… Ratuj mnie! – błagałam ledwo dysząc.
- Co się stało? – zapytał Liam.
- Chodź tu! Muszę się zemścić – krzyknął Louis. – Liam przytrzymaj ją…
- Nie proszę nie! Mam już dość! – krzyknęłam i przytuliłam się do Liama.
- OK – szepnął, a następnie zwrócił się do przyjaciela. – Lou już wystarczy… Daj jej spokój!
- No weź… Ona zaczęła – jęczał zawiedziony Lou.
- Louis!
- No dobra, dobra – powiedziawszy to zwrócił się do mnie. – Ale i tak się kiedyś zemszczę… - po tych słowach wyszedł z kuchni i udał się do salonu.
- Liam dziękuję – powiedziałam i dałam mu buziaka w policzek.
- Nie ma za co – uśmiechnął się.
- Co robisz? – zmieniłam temat.
- Obiad. Chcesz pomóc?
- No jasne – po tych słowach wzięliśmy się za gotowanie. Zdecydowaliśmy, że dziś na obiad będzie Spaghetti. Dobrze nam się razem gotowało i gawędziło. Nakryliśmy do stołu i zawołaliśmy całą ferajnę. Każdy zajął swoje miejsce, a ja z Liamem podaliśmy posiłek. Harry strasznie się zdziwił kiedy zobaczył jak pomagam Liamowi.
- Co ty tam robiłaś?
- A co można robić w kuchni? – zapytałam retorycznie. – Pomagałam Liamowi, a co?
- Serio?! Przecież Liam nikomu nie pozwala przebywać w „swojej kuchni”! Ty to chyba masz dar.
Gdy to powiedział wszyscy zaczęliśmy się śmiać, a następnie wzięliśmy się za obiad. Nasze siedzenie przy stole nie obyło się bez docinek i kłótni, później przyszedł czas się już zbierać. Kiedy miałyśmy już wychodzić Louis nagle zaczął się drzeć.
- STOPP!!!
- Co się stało? – zapytałam.
- Prawie i byśmy zapomnieli! – krzyknął. – Macie jakieś plany na jutro?
- Nie wydaje mi się… - powiedziała Martyna.
- To przyjedziemy po was jutro…
- Ale po co? – przerwała mu moja przyjaciółka.
- Niespodzianka… będziemy o 9.00.
- O 9.00?! – spytałam. – To przecież jeszcze środek nocy!
- Paula nie przesadzaj – powiedziała Martyna, po czym zwróciła się do chłopaków. – Nie słuchajcie jej. Będziemy gotowe.
Spojrzałam na Martynę rozczarowana i zawiedziona. W końcu są wakacje i zamierzałam jeszcze przez jakiś czas odespać cały rok szkolny, bo tak naprawdę jestem rannym ptaszkiem, ale nie przez pierwsze 2 tygodnie wakacji. Liam stwierdził, że czas już się zbierać, więc pożegnaliśmy się i ruszyliśmy w drogę. Kiedy dojechaliśmy na miejsce od razu poszłyśmy spać, by się na jutro wyspać. Leżałam na łóżku rozmyślając o tym co się dzisiaj wydarzyło i co to może być za niespodzianka. Kiedy zasnęłam było ok. 22.00. 


No i mamy dziewiątkę. Ale się cieszę :D i z góry przepraszam, że tak długo nic nie dodawałam, ale miałam sporo nauki w szkole, no wiecie okres przed świąteczny… ale wracając do opowiadania, niezmiernie się cieszę, że ktoś czyta moje wypociny i bardzo dziękuję za komentarze, choć miło by mi było gdyby było ich więcej, ale no cóż.
Mam jeszcze 2 sprawy.
1.       Wolicie takie długie rozdziały, czy może krótsze, bo sama nie wiem jak mam to pisać.
2.       Nie wiem kiedy dodam kolejny rozdział, ale prawdopodobnie w poniedziałek.
Liczę na komentarze i odpowiedzi do puntu 1 haha :D

3 komentarze:

  1. odp. na pkt 1: Obojętnie mi czy dlugie czy krótkie ważne jest to zeby były takie zajebiste jak do tej pory !!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. hahahhaahha ;D zajebistee ;D
    dooobaa ja wole dłuzsze ale mysle ze to wiesz;D hahaha i tak ci bede kazac pisze dłuzsze wiec nie masz wyjscia;D:D hahah kurdee ja jzu chce kolejnyy rozdział ;* dodaaaj szybko<3

    OdpowiedzUsuń
  3. A no więc:
    1. dłuższe rozdziały i to z pewnością!! :))
    2. czekam na poniedziałek z niecierpliwością

    Rozdział jest rewelacyjny! Uwielbiam twojego bloga ;*****

    [http://alexx-the-future-starts-today.blogspot.com/]

    @AlexxAllleeexx

    OdpowiedzUsuń