niedziela, 5 października 2014

Rozdział 59

* następnego dnia *

Czułam przy sobie coś ciepłego i od razu wiedziałam kto to. Liam leżał tuż obok mnie, przytulony do moich pleców, trzymając mnie najbliżej siebie jak to możliwe. Myślę, że to nigdy się nie zmieni. Zawsze, nawet przez sen, będzie starał się być jak najbliżej mnie. To pewnie dlatego zrobił to co zrobił wczoraj. Mój wzrok skierował się na szafkę nocną, na której leżało pudełeczko z moim pierścionkiem zaręczynowym. Przyglądałam się biżuterii i nie wiedziałam co mam zrobić. W mojej głowie myśli latały na wszystkie strony i nie mogłam się na żadnej skupić. Wzięłam głęboki oddech i delikatnie wyplątałam się z ramienia Li'ego, który jęknął na znak protestu, ale mimo to nie obudził się. Zgarnęłam z podłogi białą koszulę Liama oraz z komody wzięłam świeżą bieliznę i to wszystko na siebie włożyłam. Sięgnęłam do szuflady w szafce nocnej i wyciągnęłam z niej niebieską paczkę LM Forward. Wzięłam z opakowania jednego papierosa oraz znajdującą się w nim zapalniczkę i udałam się na balkon, po drodze zabierając stojącą na parapecie popielniczkę. Kliknęłam mentolową kulkę, znajdującą się w filtrze, i podpaliłam papierosa, a popielniczkę postawiłam na stoliku na balkonie. Oparłam się o barierki balkonu i zaciągnęłam się tytoniem. Odkąd wróciłam do Liama, rzuciłam palenie i wróciłam do sytuacji wcześniejszej, czyli że palę tylko gdy muszę oczyścić umysł lub ze zdenerwowania. W tej właśnie chwili potrzebuję fajek z obydwu powodów. Gdy wzięłam drugi wdech, w mojej głowie zapanował spokój i mogłam w końcu wszystko na spokojnie przemyśleć. Uważam, że to co zrobił wczoraj Liam, było istnym szaleństwem, ale jednocześnie było niesamowite. Jednak jesteśmy na to za młodzi. Bo teraz co? Czeka nas tylko ślub, a później dzieci, a ja na pewno nie chcę się „ustatkować” w ciągu najbliższych kilku lat. Nie jestem gotowa ani by być jego żoną, a tym bardziej by mieć dzieci. To po prostu istne szaleństwo. Na dodatek nie udało nam się tego nawet omówić. Chłopak nie wspominał ani razu wcześniej, że myśli o naszej wspólnej przyszłości. No może z raz, czy dwa napomknął, że chciałby założyć ze mną rodzinę, ale nie sądzę by miał na myśli najbliższą przyszłość, a tu takie coś... Sama nie wiem co mam o tym myśleć...
Z transu myśli wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi balkonowych. Nie musiałam się odwracać by wiedzieć kto to, zwłaszcza, że po chwili stał tuż obok mnie. Zrzuciłam popiół z papierosa i wróciłam wzrokiem na widok rozpościerający się z tarasu.
- Nie założyłaś pierścionka – zaczął nie pewnie. Czułam na sobie jego spojrzenie. - Nie podoba ci się?
- Nie, jest śliczny – nie kłamałam. Mimo wszystko pierścionek jest przepiękny i gdybyśmy nie byli w takiej sytuacji jakiej jesteśmy, na pewno nie ściągałabym go z palca.
- W takim razie o co chodzi? - zapytał nie spuszczając mnie z oka.
Zgasiłam papierosa w popielniczce i bez słowa weszłam do mieszkania. Po wczorajszych wydarzeniach postanowiliśmy, że zostaniemy na noc u mnie, by pobyć sam na sam. Szczerze, liczyłam, że może wtedy uda nam się porozmawiać, ale jak zawsze spełzło to na niczym. Udałam się do kuchni i zajrzałam do lodówki, by sprawdzić, czy jest w niej coś do zjedzenia. Niestety tak jak się tego spodziewałam, lodówka świeciła pustkami. Ruszyłam z zamiarem ubrania się do sypialni, gdzie po drodze spotkałam Liama w samych bokserkach.
- Porozmawiaj ze mną – spróbował złapać mnie za rękę, ale mu się wywinęłam i weszłam do pomieszczenia, które było moim celem.
Podeszłam do szafy i zaczęłam szukać czegoś do ubrania w czym mogłabym pójść do sklepu po zakupy.
- Proszę, nie zamykaj się – jęknął chłopak podążając cały czas za mną.
- Nie zamykam się – warknęłam, bo szczerze, to mam już dość jak ciągle to powtarza.
Wyciągnęłam z szafy czarny, obcisły crop top na ramiączka i do tego rozkloszowaną, miętową spódniczkę i ruszyłam w stronę łazienki, ale zostałam zatrzymana.
- Co robisz? - odwróciłam się przodem do Liama i zobaczyłam, że ma zmarszczone brwi.
- Idę do sklepu, bo nie ma nic do jedzenia – wyjaśniłam.
- Dlaczego?
- Nie kupowałam nic wcześniej, bo przecież byliśmy w trasie, a poza tym i tak większość czasu spędzam u was – wyjaśniłam.
- Okej – przyjął moje wytłumaczenie i puścił mnie bym mogła iść do łazienki.
W pomieszczeniu od razu się rozebrałam i weszłam pod prysznic. Stanęłam pod zimną wodą, by móc się rozluźnić. Kiedy rozkoszowałam się zimną wodą spływającą po moim ciele, poczułam coś za sobą. Ręce Liama znalazły się na moich biodrach, przyciągając mnie do jego klatki piersiowej.
- Liam, nie mam humoru – westchnęłam.
- Chciałem cię tylko umyć, nic więcej – zapewnił, więc się poddałam i przystałam na propozycję.
Sięgnął po owocowy szampon do włosów i zaczął wmasowywać go w skórę mojej głowy. Dzięki jego ruchom trochę się rozluźniłam, a to był dopiero początek. Jak tylko spłukał szampon z moich włosów, nalał sobie na ręce czekoladowy żel pod prysznic i zaczął nacierać nim moje ciało aż powstała piana. Dzięki takim czynnościom jak wspólny prysznic (i nic poza tym) zawsze tracę na chwilę poczucie teraźniejszości i zapominam o wszystkich zmartwieniach, ciesząc się tym co się dzieje w danym momencie. Kiedy Liam skończył mnie mydlić spłukałam pianę i nie czekając na niego, wyszłam spod prysznica. Osuszyłam się jednym z ręczników wiszących na uchwycie obok kabiny, podczas gdy drugi, mniejszy, zakręciłam na włosach. Założyłam bieliznę i wcześniej przygotowane ubranie, a następnie weszłam do sypialni i przy toaletce zaczęłam suszyć włosy. Po ułożeniu fryzury, wzięłam się za lekki makijaż. W międzyczasie dostrzegłam Li w lustrze, który był tylko w ręczniku, który miał okręcony wokół bioder. Przez jakiś czas go obserwowałam, bo co jak co, ale ciało to on ma boskie. Podszedł do szafy i wyciągnął z niej parę bokserek oraz białą koszulkę na grube ramiączka i szare jeansy. Pewnego dnia, Payno stwierdził, że skoro przebywa w moim mieszkaniu dość często, to powinien mieć tu jakieś swoje ciuchy, by nie musiał codziennie wracać do domu i się przebierać, to samo jeśli chodzi o mnie. Również mam swoje ubrania u niego z tym, że ja zajęłam 2 półki i kilkanaście wieszaków, a on tylko 1 półkę, ale to mały szczegół.
Kiedy skończyłam się malować, założyłam kolczyki i bransoletki pasujące do stroju oraz czarne szpilki z ćwiekami na obcasie i czarne Ray-Bany.
- Ślicznie wyglądasz – chłopak wymruczał mi do ucha. - Ale czegoś ci brakuje – odwróciłam się przodem do niego i zobaczyłam, że trzyma w dłoni pierścionek.
Gdy nie zareagowałam, chwycił mnie za rękę i wsunął go na odpowiedni palec.
- Porozmawiaj ze mną – spojrzałam w górę i zobaczyłam, że się we mnie uważnie wpatruje.
- Liam – westchnęłam.
- Wiem, że nie chcesz gadać, ale proszę. Im wcześniej to załatwimy, tym lepiej – pociągnął mnie w stronę już zasłanego łóżka. - O co chodzi?
- Nie zrozumiesz – pokręciłam głową.
- To mi wyjaśnij – naciskał.
- Uważam, że twoje oświadczyn były niepotrzebne.
- Auć – skrzywił się.
- W sensie, były urocze i romantyczne, no i po prostu idealne, ale nie trafione w czasie. Jesteśmy za młodzi by robić taki krok.
- Więc to o to chodzi? Kocham cię i chciałem by cały świat o tym wiedział...
- Czyli zrobiłeś to na pokaz? By zaznaczyć swoją własność? - zmarszczyłam brwi.
- Nigdy! - zaprzeczył. - Nie uważam cię za moją własność. Jesteś osobą, którą kocham i która kocha mnie.
- Nie wystarczało ci to, że byłam twoją dziewczyną? I tak wszyscy o tym wiedzieli, bądź co bądź jesteś celebrytą i trochę o tobie głośno w mediach.
- Wystarczało mi to, ale chciałem więcej, jaki w tym problem?
- Może taki, że ja nie jestem gotowa na ten krok? Przez te zaręczyny czuję się ograniczona, jakbym straciła wolność...
- Czyli nie uważasz, że w przyszłości moglibyśmy być znów razem? Skoro chcesz wolności, to po co ci w ogóle związek? - zapytał spokojnie, ale wiem, że się w nim gotuje.
- Nie o to mi chodziło! - odparłam od razu. - Po prostu nie wiem jak to określić... ale na pewno nie miałam namyśli nowego związku z kimś innym.
- No to co cię „ogranicza”? - zrobił cudzysłów w powietrzu przy ostatnim słowie.
- Uważam, że jesteśmy za młodzi na małżeństwo, a skoro się zaręczyliśmy, niedługo nadejdzie ten krok, a potem wszyscy będą na nas naciskać i pytać o dzieci, a sorry, ale ja nie mam zamiaru w wieku 24 lat mieć dziecka!
- Nie musimy brać jeszcze ślubu... - zaczął, ale od razu mu przerwałam.
- Teraz tak uważasz, ale za miesiąc lub dwa zapragniesz małżeństwa, a potem dzieci, których ja nie chcę! Poza tym, nawet o tym nie rozmawialiśmy. Uważam, że coś takiego powinno się najpierw przedyskutować. Nie znamy się aż tak strasznie długo...
- Znam cię wystarczająco dobrze by wiedzieć, że chcę spędzić z tobą całe swoje życie.
- Wciąż mam przed tobą tajemnice dotyczące mojej przeszłości.
- A ja nie chcę ich znać. Dla mnie liczy się teraźniejszości i przyszłość. Jeśli byłoby to coś ważnego, jestem pewien, że byś mi o tym powiedziała. Niektóre rzeczy pewnie i tak wyjdą w przyszłości.
- Jeśli tak uważasz... - wzruszyłam ramionami.
- Tak, tak samo jak to, że nie śpieszno mi do małżeństwa. Też uważam, że jesteśmy za młodzi. Chciałem jedynie zrobić krok do przodu, następny zrobimy, gdy będziesz na to gotowa – przyciągnął mnie do siebie i pocałował, na co się uśmiechnęłam. - Nie chcesz dzieci? - zapytał, po chwili, niepewnie.
- Myślę, że chcę – przyznałam. - Po prostu jeszcze nie poczułam instynktu macierzyńskiego, to pewnie jakiegoś dnia nadejdzie... ale na pewno nie prędko. Nie to żeby coś, ale nie chcę skończyć jak moja matka. Przeze mnie musiała przerwać swoją karierę, co prawda wyszło jej to na dobre, ale wiem, że chciałaby być modelką.
- To nie twoja wina – ścisnął mnie mocniej. - Widocznie tak miało być i jestem przekonany, że Sara nie obwinia cię o to.
- Nie powie tego na głos, ale gdyby nie zaszła w ciążę, jeszcze przez długi czas byłaby modelką. Mi też się to podoba i nie chcę tego na razie tracić. Oboje robimy kariery i dziecko by nam w tym nie pomogło.
- Zgadzam się z tym. Ja chciałbym mieć dzieci, ale zdecydowanie nie teraz i nie w najbliższej przyszłości. Chcę się tobą nacieszyć, a poza tym nie jestem w stanie się tobą dzielić – cmoknął mnie w głowę. - Oczywiście gdybyśmy wpadli, to jak najbardziej bym to zaakceptował i zadbał bym o ciebie... Oraz postaralibyśmy się, żebyś wróciła do zawodu.
- Ale i tak nie mam zamiaru „wpaść”. Bo szczerze? Mimo twoich starań i tak bym nie wróciła do bycia modelką. Stałabym się gruba...
- Nigdy nie będziesz gruba – zaprzeczył. - A nawet jeśli to na pewno będziesz przepiękna. A ciała zawsze da się pozbyć, nawet po ciążowego.
- A kto by się zajął dzieckiem? Ty byłbyś w trasie, a ja bym musiała siedzieć w domu.
- Mamy rodziców i znajomych, którzy by nam pomogli... dalibyśmy radę.
- Mimo to nie chcę teraz dzieci, więc zmieńmy temat. A no i masz pilnować swój karabin.
- Wiesz co? Zawsze mi powtarzasz, że niszczę romantyczny klimat... ty niszczysz za to powagę sytuacji – uśmiechnął się cwano.
- Jasne – mruknęłam i wtuliłam się w niego mocniej. - To chyba nasza najpoważniejsza rozmowa, jaką odbyliśmy dotychczas.
- Zgadzam się – przytaknął mi. - Przepraszam, powinienem był wcześniej z tobą o tym porozmawiać i wybadać teren, zanim posunąłem się tak daleko.
- Już jest okej – posłałam mu pocieszający uśmiech. - Chciałeś mi zrobić niespodziankę, a ja wszystko zepsułam...
- Nic nie zepsułaś – uciszył mnie. - Przestraszyłaś się i tyle. To chyba naturalna reakcja. Zmieniając temat, co z tym sklepem?
- Trzeba zrobić zakupy, bo nie ma nic do jedzenia – westchnęłam wdzięczna na zmianę tematu.
- No to ruszamy – chwycił mnie pod ramię i pociągnął w stronę drzwi. - Mówiłem ci już, jak ślicznie wyglądasz? - zapytał, gdy pomagał mi włożyć jeansową kurtkę.
- Owszem mówiłeś – zaśmiałam się.
- W takim razie... - zbliżył się do mnie i zassał płatek ucha. - Wyglądasz seksownie – wymruczał mi do ucha swoim uwodzicielskim głosem.
- Dziękuję – zarumieniłam się, ale nie poddałam. - Ty także wyglądasz smakowicie – przejechałam palcem wskazującym po jego ramieniu, wpatrując mu się w oczy i przejechałam językiem po wargach.
- Nie rób tak więcej – jęknął rozdarty. - Wygrałaś.
- Ja zawsze wygrywam – pchnęłam go palcem w klatę i wymijając go podeszłam do drzwi.
- Bo ci na to pozwalam – zauważył. - Dla mnie największą wygraną było zdobycie ciebie.
- Ugh, wygrałeś tą partię, ale pamiętaj, ja się tak łatwo nie poddaje – zmarszczyłam brwi i wyszłam na korytarz.
Przywołałam windę, która po chwili znalazła się na odpowiednim piętrze. Wsiedliśmy do pustego pomieszczenia.
- Na dole mogą być reporterzy – przyjemną ciszę przerwał Liam. - Na Twitterze pojawiły się zdjęcia jak wchodzimy do twojego bloku...
- Przed fanami nic się nie da ukryć – odpowiedziałam bez emocji.
- Rozmawialiśmy już o tym – westchnął. - Po prostu to olej. Staraj się żyć jakby tego nie było.
- Jest okej. Zgodziłam się na wyjście za ciebie, więc teraz muszę się zmierzyć ze światem – posłałam mu uspokajający uśmiech.
- To dobrze – również się uśmiechnął. - I nie udzielaj żadnych wywiadów, prośba od Modestu.
- Jasne – przytaknęłam, gdy drzwi od windy się otworzyły na parterze.
Wysiedliśmy z windy i ruszyliśmy w stronę drzwi wyjściowych. Liam objął mnie ręką w tali, a drugą założył mi na nos moje okulary.
- W razie, gdyby cykali zdjęcia z fleszem – wyjaśnił i sam również włożył swoje.
Odetchnęłam głęboko, a mój narzeczony otworzył przed nami drzwi frontowe. Kiedy wyszliśmy na zewnątrz, tak jak się tego spodziewaliśmy, przywitały nas błyski fleszy oraz okrzyki paparazzi.
Paula, Liam! Co skłoniło was do takiego kroku?”
Paula, jesteś w ciąży?”
Liam, czy to jakiś chwyt marketingowy?”
- Bez komentarza – odpowiedział Li i wypchnął mnie z miejsca, gdzie byliśmy „otoczeni”.
Jak tylko oddaliliśmy się trochę od zbiorowiska, które na szczęście za nami nie poszło – albo przynajmniej zachowało stosowną odległość – zobaczyliśmy kawałek dalej grupkę fanek One Direction.
- Chyba zadzwonię po ochronę – mój towarzysz mruknął jakby do siebie.
- Ta, powinieneś to zrobić... tak na wszelki wypadek – przytaknęłam mu wpatrując się, w grupkę, która jeszcze nas nie rozpoznała.
- Na wszelki wypadek – mruknął i wyciągnął z kieszeni jeansów telefon. Zamienił kilka słów, zapewne z Paul'em i schowawszy z powrotem telefon, splótł nasze dłonie. - Już jadę – wymruczał mi do ucha i cmoknął w usta. - To się kiedyś zmieni.
- Wiem, wszystko jest w porządku – posłałam mu uspokajający uśmiech.
Ruszyliśmy w dalszą drogę i znaleźliśmy się na tyle blisko fanek, że nas zauważyły. Zdecydowaliśmy się zatrzymać by poczekać na przyjazd ochrony, a w tym czasie Liam rozdawał autografy i robił sobie zdjęcia, na których pojawiałam się także ja. Przez cały czas Li trzymał mnie blisko siebie i nie chciał puścić, co wcale mi nie przeszkadzało. Po 15 minutach, niedaleko nas, zatrzymał się mini van, z którego wysiedli ochroniarze, Sandy i Philippe. Pożegnaliśmy się z fankami i podeszliśmy do nich.
- Więc o co chodzi? - zapytał ten pierwszy.
- Chcieliśmy jedynie zrobić zakupy, a przed hotelem napadli na nas paparazzi – odpowiedział mu Liam, gdy wsiadaliśmy do vana.
- Wasi managerowie to przewidzieli i dlatego mieliśmy trzymać się w pobliżu – dopowiedział Philippe.
- To dobrze – przytaknął Li i obejmując mnie w tali, przysunął do swojego boku.
Po 10 minutowej podróży wozem, w końcu zatrzymaliśmy się na parkingu, przed supermarketem. Wszyscy wysiedliśmy i udaliśmy się do sklepu. Zrobienie zakupów nie zajęło nam dużo czasu. Gdy kupiliśmy najpotrzebniejsze rzeczy, ruszyliśmy w drogę powrotną do domu, tyle że na piechotę. Po drodze spotkaliśmy jeszcze trochę fanów oraz dziennikarzy, ale tym razem nie musieliśmy się tym przejmować. Kiedy dochodziliśmy już do mojego budynku, nasze telefony się rozdzwoniły. Oboje odebraliśmy i po zamienieniu kilku zdań, rozłączyliśmy się.
- Mam dziś wywiad w Alan Carr: Chatty Man – zmarszczyłam brwi patrząc na mojego towarzysza.
- My również – przytaknął mi, również zbity z tropu. - Czyli... - zaczął.
- Chodzi o zaręczyny – dokończyłam za niego z westchnieniem.

Wieczorem, siedzieliśmy wszyscy razem w jednej garderobie. Chłopaki się wygłupiali, a ja siedziałam, pogrążona w myślach, na sofie. Jasne było po co zostałam zaproszona, gdy One Direction miało wywiad.
- Kochanie, nie martw się – Liam usiadł obok mnie i przyciągnął do swojego ciała.
- Nie martwię się, tylko myślę – zaciągnęłam się jego cudownym zapachem.
- O czym?
- Co powiem w wywiadzie – wzruszyłam ramionami.
- Daj spokój, będzie jak będzie. Nie musisz mieć zaplanowanej odpowiedzi na każde możliwe pytanie – zauważył.
- Nie chcę zostać zaskoczona i niechcący powiedzieć coś, czego nie powinnam – wyprostowałam się.
- Wiesz co? - przysunął się ponownie do mnie i obrócił moją twarz w swoją stronę. - W tych show chodzi o to by być spontanicznym, a nie czytać ze scenariusza. Fani mają cię poznać, taką jaką jesteś, a nie jaką chcesz by cię widzieli. Dlatego się uspokój i przestań myśleć. Jesteś urocza i zabawna i każdy o tym wie. Nie twórz sztucznych scenariuszy. Jeśli chodziłoby tylko o fakty, dali by ci scenariusz z pytaniami, uwierz mi.
- Łatwo ci mówić. To nie tak łatwo nie myśleć... chociaż ty jesteś wyjątkiem.
- Widzę, że humor ci dopisuje – naburmuszył się.
- To chyba lepsze niż nie myślenie jak radzisz, bo tak to myślę o czymś innym. A i tak w ogóle to radzę ci zacząć myśleć, bo może ci tak zostać... nie, czekaj. Już zostało.
- Dobre – rzucił Louis śmiejąc się.
- Będę to znosił tylko dlatego, że cię kocham – nachylił się do mnie i musnął moje usta.
- Jasne – prychnęłam. - Po prostu nie wiesz co powiedzieć.
- Okej, to siedź tu sama – chciał wstać, ale byłam szybsza i usiadłam mu okrakiem na kolanach.
- Ja też cię kocham – połączyłam nasze usta, na co chłopak od razu odpowiedział.
- Wolę jak się kłócicie – mruknął Niall.
- Nie będziemy się już nigdy kłócić – zapewnił Li, patrząc mi w oczy.
Oddałam mu uśmiech, w chwili, w której zostałam zawołana na make-up. Zajęłam wyznaczone miejsce i pozwoliłam się przygotować do wyjścia na plan. Kiedy Lou postanowiła mnie uczesać, chłopcy zostali wezwani. Przeniosłyśmy się z Lou tak by siedzieć przed telewizorem i móc być na bieżąco. Alan zapowiedział chłopaków, którzy zaczęli schodzić po schodach, podczas gromkich braw. Każdy po kolei przybił piątkę z prowadzącym i zrobił męski uścisk, a później usiedli na sofie. Carr zaproponował im coś do picia, jak zwykle przy tym żartując.
- Okej, więc co tam u was? - zapytał przechodząc do sedna.
Harry zaczął mu opowiadać o ostatnich dniach, podczas gdy Niall i Louis wcinali jakieś żarty, na które Alan nie został obojętny. Po kilkuminutowych przekomarzaniach i dziwnych zadaniach, przyszła kolej abym do nich dołączyła. Poszłam za kulisy i czekałam aby mnie zapowiedziano.
- Przyszedł czas aby zaprosić do nas kolejnego gościa. Przed wami Paula Night – zawołał, a na sali rozniosły się oklaski.
To był mój znak. Chwyciłam się poręczy i zaczęłam powoli schodzić w dół, co nie było łatwe ze względu na moje obcasy. Kiedy byłam w połowie schodów, podszedł do mnie Liam i chwycił pod rękę, co nie powiem, ale ułatwiło mi schodzenie po schodach.
Gdy już byliśmy na dole, pocałował mnie w policzek i popchnął lekko w stronę Alana.
- Witaj kochanieńka – przyciągnął mnie do uścisku.
- Hej Alan – oddałam uścisk.
- Wyglądasz zniewalająco – rzucił odsuwając mnie na odległość prostych ramion i przyglądając mi się.
- Znalazł się skromny – posłałam mu szeroki uśmiech. - Niezły z ciebie przystojniak.
- Wiem – mrugnął do mnie, a wszyscy zaczęli się śmiać. - Dołączmy do reszty.
Jak tylko wypowiedział te słowa, podszedł do nas Liam i splótł nasze ręce. Poddałam się temu, bo wiedziałam, że w ten sposób chce pokazać, że do niego należę. Kiedy znaleźliśmy się przy kanapach, Payne usiadł i pociągnął mnie na swoje kolana.. Spojrzałam na niego zdziwiona i zsunęłam się z nich na miejsce obok.
- Przestań – wyszeptałam i z powrotem się uśmiechnęłam.
- Chcesz coś do picia? - zapytał Carr.
- Poproszę – przytaknęłam, a on wyciągnął ze swojej mini lodówki kolorowy napój, który mi podał wraz ze szklanką i puścił oczko.
Od razu dłoń Liama znalazła się na moim kolanie. Westchnęłam na jego czyny, ale pozwoliła mu zostawić rękę. Niech się czuje dowartościowany.
- Liam, nie musisz czuć się zagrożony – odezwał się prowadzący. - Staram się być tylko miły – wzruszył ramionami.
- On tak zawsze – zauważył Niall. - Chodzi za nią nawet do łazienki – wszyscy się zaśmiali, na co się zarumieniłam, choć to nie prawda.
- Nie prawda – zaprzeczył Li, ale ewidentnie już mu się poprawił humor. - Dbam tylko o nią, a do łazienki chodzi sama – zaśmiał się tak jak reszta, a mi kamień spadł z serca, bo podirytowany Liam jest nieprzyjemny.
- Okej – przytaknął ze śmiechem Alan. - Paula, co tam u ciebie? Jak się rozwija twoja kariera? Dla tych co nie wiedzą, Paula jest modelką i projektantką ubrań.
- Wszystko się układa. Od niecałego roku jestem modelką Victoria's Secret i tak jak wspomniałeś projektuję własne kolekcje w firmie mojej mamy „Sara Night” – uśmiechnęłam się.
- Liam, pewnie jesteś z niej dumny – stwierdził prowadzący.
- Nawet nie wiesz jak bardzo – Li wypowiadając te słowa patrzył mi głęboko w oczy, a po planie rozeszło się „aww” (nie wiem czy wspomniałam, ale to program na żywo z publicznością).
Zyskując odwagę, musnęłam jego wargi i z powrotem odwróciłam się do Alana.
- Wyglądacie razem przeuroczo – wyszczerzył się. - Zdradźcie nam jak wygląda wasza sytuacja? Wczoraj wydarzyło się coś bardzo interesującego...
- Tak, Liam mi się oświadczył – po planie rozeszły się wiwaty i oklaski na co się zaśmiałam.
- Mogę zobaczyć pierścionek? Jestem przekonany, że każdy z fanów chce go zobaczyć z bliska.
- Jasne – wyciągnęłam w jego stronę rękę z pierścionkiem.
- Oh, jest prześliczny. Liam masz boski gust, sami zobaczcie – kamera skierowała się na moją dłoń.
- Kiedy szukałem odpowiedniego pierścionka, zwiedziłem chyba z 10 sklepów z biżuterią, aż w końcu to cacko przypadło mi do gustu – Li się pochwalił.
- Paula, wiedziałaś wcześniej o zamiarach Liama?
- Nie miałam zielonego pojęcia o jego zamiarach. Co w sumie dało się zauważyć po mojej wczorajszej reakcji. Liam był tak romantyczny i pomysłowy, że aż się popłakałam.
- Jak wpadłeś na taki pomysł? - zwrócił się do Liasia. - To zdecydowanie był nietuzinkowy pomysł.
- Cóż, tak naprawdę nie zastanawiałem się nad tym za długo. Chciałem być oryginalny, a także by Paula zapamiętała to na zawsze. Akurat mieliśmy mieć koncert w Londynie na zakończenie trasy, więc stwierdziłem, że to idealna okazja. Kiedy Pauli nie było w pobliżu, zadzwoniłem do Sary i poprosiłem o rękę jej córki. Później wszystko poszło jak z płatka. Chłopaki pomogli mi dopiąć wszystko na ostatni guzik, a moim zadaniem było jedynie dopilnować by nikt się wygadał i znaleźć pierścionek – przytulił mnie do siebie, trzymając rękę na mojej tali.
- Myślę, że ci się udało – przytaknął Carr.
- Ja to wiem – puściłam oczko do Liama.
- Co z dalszymi planami? Wiem, że dopiero co się zaręczyliście, ale... - wzruszył ramionami. - Planujecie już coś? Ślub, dzieci? A może najpierw wspólne mieszkanie?
- Tak właściwie, to mieszkamy razem od dawna. Nie mamy jedynie własnego gniazdka...
- Tylko moje mieszkanie, ale nie spędzamy tam za dużo czasu. Wolimy towarzystwo naszych przyjaciół – przerwałam mojemu chłopakowi.
- Na razie wszystko zostanie po staremu, a co później, to zobaczymy – chłopak musnął moje czoło wargami. - Chcemy wszystko rozegrać powoli.
- Jesteście bardzo zgrani. Mam nadzieję, że dostanę zaproszenie na ślub – puścił do nas oczko, a wszyscy się zaśmiali. - A co z resztą? Jak tam wasze związki? Zmieniło się coś ostatnio? - Alan zwrócił swoją uwagę na pozostałych chłopaków, a ja się trochę rozluźniłam w uścisku Liama.
Chłopak cmoknął moją skroń i przytulił mocniej do siebie. Przez następne kilkanaście minut, chłopaki odpowiadali na przeróżne pytania i docinki Carr'eja. Braliśmy też udział w pojedynku na taniec, co jest chyba rytuałem Alana, ale on się zastrzegał, że chciał jedynie pokazać chłopakom nowe ruchy i skopać ich „seksowne tyłki”. Kiedy program zbliżał się ku końcowi, mój brzuch strasznie bolał od nadmiaru śmiechu.
- Nadszedł czas na występ One Direction z piosenką „Little White Lies” - zapowiedział występ prowadzący, a zespół zajął miejsca na scenie.
Po ukończeniu utworu pożegnaliśmy się z widzami i opuściliśmy studio.


Witam po... bardzo długiej przerwie.
Jak zwykle przepraszam za zwłokę, ale podczas wakacji chciałam odpocząć, a wraz z rozpoczęciem roku szkolnego zwaliła się na mnie nauka i dodam, że blokada wcale nie pomogła.
Jest to OSTATNI rozdział opowiadania o Piamie.
Na epilog musicie niestety jeszcze trochę poczekać. Myślę, że może uda mi się go dodać jakoś w przyszłym miesiącu jak znajdę trochę czasu.
Mam nadzieję, że rozdział (mimo, że nudny) się spodobał tak jak i cała historia.

Do usłyszenia przy epilogu xx