Maj
2014, Londyn
Z bardzo przyjemnego snu, na jawę,
ściągnął mnie huk.
- Cholera – ktoś warknął.
Uchyliłam lekko oczy i zobaczyłam
Liama zbierającego coś z ziemi.
- Liam? - zapytałam zdziwiona, a
chłopak od razu podniósł głowę i spojrzał na mnie.
- Przepraszam, kochanie. Idź spać –
usiadł przy mnie na łóżku.
- Która godzina? Dlaczego już nie
śpisz? - zadawałam pytania wciąż półprzytomna.
- Ósma, wiem, że to środek nocy,
więc idź spać – wciąż nalegał. - Mam próbę przed koncertem
– kiedy to powiedział, dopiero zdałam sobie sprawę, że jest
całkowicie ubrany.
- Poczekaj, pójdę z tobą – już
chciałam wstać, ale chłopak mnie zatrzymał.
- Nie, kotek, jesteś zmęczona i
raczej na pewno jak wstaniesz, poczujesz skutki kaca.
- Po co wam próba, skoro to nie
pierwszy koncert?
- Bo to bardzo ważny koncert, dlatego
musisz być w bardzo dobrym stanie, więc prześpij się jeszcze.
- Nie przekonam cię? - zapytałam, a
on pokręcił głową. - No dobra, ale zadzwonisz później?
- Jak tylko będę mógł. Kocham cię
– cmoknął mnie w czoło i wstał z łóżka.
- Ja ciebie też – mruknęłam i
powróciłam do krainy snów, bo tak jak to Liam stwierdził, to nie
moja pora.
~*~
- Wciąż nie dociera do mnie, czemu
musieli tak wcześnie wyjść – westchnęłam.
Obudziłam się około jedenastej i
teraz siedzę razem z dziewczynami w kuchni jedząc śniadanie.
- Bo mają próbę, Liam ci chyba mówił
– zauważyła Martyna.
- No tak, ale o tak wczesnej porze? Jak
mieli próby w nowych miejscach to nawet wtedy szli jakoś w
południe, a teraz przecież to już kolejny koncert w tym samym
miejscu. Czy nie wydaje wam się to dziwne?
- Chyba za bardzo to analizujesz –
Carol wywróciła oczami. - Skoro poszli, to znaczy, że musieli.
- Dokładnie, nie we wszystkim jest
ukryte dno – przytaknęła jej Julka.
- Ej, wszystkie przeciwko mnie? To
trochę dziwne – zmarszczyłam brwi.
- Po prostu odpuść – pokręciła
głową Martyna i wróciła do jedzenia swoich płatek.
- Okej – westchnęłam poddana. - A
może do niego zadzwonię?
- Założę się, że gdyby tylko mieli
chwilę wolnego, Liam by do ciebie zadzwonił, nie panikuj – Carol
wywróciła oczami.
- Może myśli, że jeszcze śpię? -
zasugerowałam.
- Liam zna cię na tyle dobrze, że wie
o której wstajesz – rzuciła Julka. - Nie wiem o co ci chodzi.
- O nic mi nie chodzi, to po prostu...
dziwne. A znacie mnie doskonale i dobrze wiecie, że do tego typu
rzeczy mam szósty zmysł. Coś się święci – przytaknęłam sama
sobie.
- Chłopaki przecież wspominali, że
to jakiś ważny koncert, to pewnie dlatego – do kuchni weszła
Eleanor.
- Może masz rację... - zmarszczyłam
brwi. - Wyczuwam jakąś intrygę.
- Po prostu do niego zadzwoń i miejmy
to z głowy – westchnęła poirytowana, zapewne moim zachowaniem,
Martyna. - Wiem, że inaczej nie odpuścisz.
Przytaknęłam jej, ale postanowiłam
najpierw dokończyć moje śniadanie, w którego skład wchodzi
jogurt owocowy i czarna kawa na kaca.
Może to i racja i faktycznie za bardzo
przesadzam, ale bądźmy szczerzy, czy to nie jest dziwne? Wczoraj
wszyscy poszliśmy do klubu i jedynymi osobami, które się porządnie
zlały byłam ja, Carol i Eleanor. No okej, chłopaki mają ten
„ważny” koncert, więc musieli odpuścić... ale mimo wszystko
wiem, że coś się dzieje. Liam już od jakiegoś czasu dziwnie się
zachowuje, oczywiście nie zawsze, ale często mu się to zdarza...
To powinno chyba usprawiedliwić moją małą paranoję, jednak muszę
dodać, że ja nigdy się nie mylę... Dlatego też zaraz po
zjedzeniu mojego jogurtu, udałam się na górę do naszej wspólnej
sypialni i zaczęłam szukać mojego telefonu, który jak zwykle
gdzieś się zawieruszył. Gdy tylko go znalazłam, rozsiadłam się
na łóżku i wybrałam odpowiedni numer.
- Hej, kotek –
usłyszałam po kilku sygnałach dobrze mi znany głos.
- Hej, misiaczku.
Nie przeszkadzam? - uśmiechnęłam się sama do siebie. Uwielbiam
kiedy nazywa mnie kotkiem.
-
Skądże, ty nigdy nie przeszkadzasz. Jak się czujesz? Nie
masz kaca?
- Mam, ale
zdecydowanie był by gorszy, gdybym wstała wcześniej, a czuję się
dobrze, zwłaszcza teraz. A co u ciebie?
- Cieszę się,
że rozmowa ze mną sprawia, że czujesz się lepiej. U mnie wszystko
w porządku, tęsknię za tobą, ale niestety mamy strasznie dużo
spraw do załatwienia – westchnął.
- Jakich spraw? -
zapytałam ciekawa i usiadłam głębiej na łóżku, krzyżując
nogi.
- Jak zawsze
ciekawska – zaśmiał się. - Niestety nie mogę ci
powiedzieć. Dowiesz się wszystkiego później.
- Może jakoś
wytrzymam – westchnęłam. - Ja też za tobą tęsknię i chyba
nawet bardziej od ciebie, bo zaczynam świrować.
- Na pewno nie
tęsknisz bardziej ode mnie – drażni się ze mną. - A
jeśli chodzi o świrowanie, to jestem przekonany, że to nic
takiego. Rozluźnij się i spędź czas z przyjaciółkami. Macie w
końcu cały dom do własnej dyspozycji, aż do wieczora...
- Jak to do
wieczora? - przerwałam mu. - Nie wrócicie na obiad?
- Nie, mamy zbyt
dużo do zrobienia. Zobaczymy się dopiero na koncercie.
- Koncert zaczyna
się dopiero za 9 godzin... - marudziłam. - Nie mogę do was
przyjechać? Moglibyśmy spędzić twój wolny czas razem.
- Uwierz mi
kotek, chciałbym, ale to nie możliwe. Weź dziewczyny i idźcie do
jakiejś kosmetyczki czy coś, albo do spa. Zrelaksujecie się,
pogadacie i czas na pewno szybko wam minie.
- No nie wiem...
- Skarbie, nie
chcę byś się nudziła beze mnie w domu, a wiesz, że nie możemy
się spotkać. Ten koncert jest naprawdę bardzo ważny i nie mam aż
tak dużo czasu wolnego, który mógłbym spędzić z tobą. Dlatego
musisz sobie jakoś zapełnić czas.
- No dobrze –
westchnęłam poddana. Ma trochę racji. - Zrobię się dla ciebie na
bóstwo – uśmiechnęłam się szeroko mimo że mnie nie widzi.
- Jeśli chodzi
o robienie z siebie bóstwa, mam dla ciebie sukienkę, którą
chciałbym byś dziś założyła.
- P... - zaczęłam,
ale nie dane mi było dokończyć.
- Nie pytaj „po
co?” i „kiedy znalazłem na to czas”, po prostu to zrób.
Bardzo mi na tym zależy.
- Dla ciebie
wszystko – uśmiechnęłam się lekko.
- Cieszę się i
naprawdę nie mogę się doczekać aż ją z ciebie zdejmę... Nasza
stylistka wpadnie do ciebie jakoś pod wieczór i pomoże ci się
przygotować, a ja teraz kończę, bo Paul nas wzywa. Kocham cię
kotek.
- Ja ciebie też
kocham, misiu – chłopak zaśmiał się na moje słowa
- Do zobaczenia
na koncercie.
- Do zobaczenia –
uśmiechnęłam się i rozłączyłam połączenie.
~*~
- Przypomnij mi, że
mam podziękować Liamowi za to, że wpadł na tak genialny pomysł –
westchnęła rozanielona Martyna.
- Wszystkie musimy
mu podziękować – zauważyła Carol.
- Wiecie co?
Najlepsze podziękowanie możesz dać mu tylko ty, Paula – zwróciła
się do mnie Julka. - Porządnie go wymęcz w naszym imieniu.
Po jej słowach
wszystkie zaczęły się śmiać, a ja tylko pokręciłam głową.
Ale dziewczyny miały rację. Mój chłopak podpowiedział nam
fantastyczny pomysł na spędzenie popołudnia, a mianowicie udałyśmy
się do spa. Jesteśmy właśnie u kosmetyczek, które robią nam
manicure i pedicure, po tym jak byłyśmy na czekoladowym masażu
ciała oraz saunie. Dzięki tym zabiegom naprawdę się rozluźniłam
i całkowicie zapomniałam o mojej małej paranoi, a także dostałam
szansę na odświeżenie swojego wyglądu. Pomijając te miłe
zabiegi, wraz z dziewczynami postanowiłyśmy zrobić sobie także
depilację woskiem i serio, nie było to zbyt przyjemne, ale rezultat
jest boski. Kiedy manicurzystka skończy robić mi paznokcie, a
wyznaczyłam jej nie lada zadanie, planuję udać się jeszcze do
fryzjerki i podciąć odrobinę włosy. Mogłabym ją co prawda
poprosić także o ułożenie ich, ale stwierdziłam, że nie wiem
jaką sukienkę Liam miał na myśli oraz co będzie do niej pasować.
- Możecie być
pewne, że mu podziękuję – skwitowałam. - Może lepiej dziś
zostaniemy u mnie – myślałam na głos.
- Nie wiem czy to
dobry pomysł – pokręciła głową Eleanor.
- Dlaczego? -
zapytałam od razu, a reszta dziewczyn zamarła.
- To prawda, że
Liam zasłużył na ogromne podziękowania, ale to nie zmienia
sprawy, że na pewno będzie zmęczony po dzisiejszym koncercie, no i
mają bardzo napięty grafik. Na pewno chcesz go wymęczyć jeszcze
bardziej?
- No masz rację –
przytaknęłam jej, a reszcie spadł kamień z serca. - Przy was
będziemy musieli się opanować, poza tym mój misiaczek powiedział,
że nie może się doczekać aż zdejmie ze mnie dzisiejszą
sukienkę.
- Jaką sukienkę?
- zapytała Julka ewidentnie chcąc zmienić temat. O co chodzi?
- Rozmawiałam z Li
i powiedział, że chciałby bym założyła sukienkę, którą dla
mnie przygotował. A jako, że to nie pierwszy raz, wiem, że będzie
prześliczna.
- Tak, gust to on
ma – potwierdziła Martyna.
- Chyba raczej jego
kolega w spodniach go ma – zaśmiała się Carol.
- Nie prawda –
oburzyłam się. - Ta sukienka na naszą pierwszą randkę była
skromna.
- Bo to były
początki, on nie jest głupi. Nie zdziw się jak będzie mega
obcisła i ledwo ci zasłoni tyłek, poważnie.
- Nie pozwoliłby
mi włożyć takiej sukienki, bo byłby zazdrosny jakby jakiś facet
na mnie spojrzał, a poza tym, jak sama stwierdziłaś nie jest
głupi, a przecież na koncercie będzie dużo młodzieży i to by
było niestosowne.
- Ona ma rację –
przytaknęła mi Martyna. - Sorry Carol.
- Okej, ale na
pewno będzie to coś mega seksownego – wciąż brnęła.
- Tego mogę być
pewne – zaśmiałam się a reszta do mnie dołączyła.
~*~
Punkt 18
przyjechała Lou – stylistka One Direction – wraz z pokrowcem na
odzież, w którego środku zapewne znajdowała się kreacja
wspomniana przez Liama i kuferkiem zapewne z kosmetykami.
- Mamy
tylko godzinę, więc lepiej się pośpieszmy – rzuciła na wstępie
i zaciągnęła mnie w stronę mojej i Liama sypialni. - Widzę, że
podcięłaś włosy i zrobiłaś manicure. To dobrze, choć włosy
sama mogłam ci podciąć, ale dzięki temu zyskałyśmy jakieś 20
minut.
- Ciebie
też miło widzieć – zaśmiałam się gdy już znalazłyśmy się
pokoju.
-
Mówiłam, że nie mamy na to czasu. Chodź, najpierw zrobię coś z
twoimi włosami, a później weźmiemy się za makijaż.
- A mogę
chociaż zobaczyć sukienkę? - zapytałam gdy sadzała mnie na
krześle przy biurku.
- Jest
bardzo ładna i czarna, musisz mi uwierzyć na słowo, Liam ma
genialny gust.
- Wiem o
tym – uśmiechnęłam się do niej, gdy ta zaczęła rozkładać
swoje rzeczy, wyjęte z kuferka, na biurko.
-
Dobrze, a teraz się odwróć. Planuję związać twoje włosy w
koka. Masz lokówkę?
- Tak,
jest w łazience.
- Okej –
rzuciła i od razu ruszyła do wyznaczone miejsca, po chwili wracając
z przyrządem do kręcenia włosów.
Kiedy
podłączyła lokówkę do gniazdka i kontynuowała wyjmowanie
potrzebnych jej przedmiotów na biurko, postanowiłam wybadać
sytuację, bo nie uwierzycie, moja paranoja powróciła.
- Lou,
widziałaś się z chłopakami? - zapytałam tak na rozluźnienie.
- Tak,
musiałam ich wcześniej przyszykować, żeby zdążyć przyjechać
do ciebie.
-
Naprawdę? Nie musiałaś się tak wysilać. Mogłam się sama
wyszykować...
- To dla
mnie żaden problem, a nawet przyjemność. Dawno nie miałam okazji
malować i czesać dziewczyny, oczywiście poza mną samą.
- To
dobrze. Wiesz może o co chodzi z dzisiejszym koncertem?
-
Podobno to jakiś ważny koncert, ale szczegółów nie znam, a co? -
zapytała w ogóle nie wzruszona tym, że pytam.
- Po
prostu strasznie mnie to zastanawia, bo Liam nie mówił nic o tym
koncercie, aż do dzisiaj i myślałam, że może chociaż ty coś
wiesz i mi powiesz.
- Z tego
co słyszałam to tajemnica – chwyciła lokówkę i zaczęła
kręcić moje włosy. - Więc nawet jeśli bym wiedziała to nie
powiedziałabym ci. Chłopaki są moimi szefami, więc mimo że cię
lubię, nie mogłabym tego zrobić.
-
Rozumiem... Co planujesz zrobić z moimi włosami?
- Już
ci mówiłam, że zwiążę je w koka, ale nie takiego zwykłego. Nie
wiem jak ci to opisać, więc musisz poczekać na rezultat. Mam
nadzieję, że masz jakieś czarne szpilki?
- No
oczywiście, że mam – uśmiechnęłam się do niej i postanowiłam
jej już nie przeszkadzać.
Kiedy
Lou skończyła układać moje włosy, wzięła się za makijaż.
Postawiłyśmy na delikatny makijaż, który podkreśli moje oczy.
Jak makijaż został skończony, w końcu mogłam zobaczyć sukienkę,
która okazała się być niesamowita – czarna sięgająca do
połowy uda z wycięciem między piersiami. Z pozoru prosta, ale bardzo
seksowna. Wysłałam Lou po moje czarne skórzane szpilki od
Louboutin'iego, a sama wzięłam czarną koronkową bieliznę wraz z
sukienką i udałam się do łazienki by się ubrać. Gotowa wyszłam
z pomieszczenia wprost do pokoju, gdzie już czekała na mnie
stylistyka wraz z moimi butami. Włożyłam je i stanęłam przed
lustrem. To co zobaczyłam, odjęło mi mowę. Wyglądałam bosko
oraz seksownie. Liam zdecydowanie ma gust i jeśli ktoś temu
zaprzeczy to będę zmuszona mu przywalić. Uśmiechnęłam się do
swojego odbicia, a następnie założyłam długie, srebrne kolczyki
w kształcie skrzydeł, pozłacano-białą bransoletkę oraz
naszyjnik, który dostałam od Liama na Millenium Bridge. Do
wszystkiego dołożyłam jeszcze czarną, skórzaną kopertówkę z
pozłacanymi dodatkami, którą dostałam jakiś czas temu od mamy. Z
psikałam się jeszcze moimi ulubionymi perfumami i byłam gotowa.
-
Wyglądasz cudownie – pochwaliła Lou.
-
Dziękuję, to głównie twoja zasługa – uśmiechnęłam się do
niej szczerze.
- To
moja praca – oddała uśmiech. - Ale zdecydowanie musisz
podziękować Liamowi.
- Wiem,
ta sukienka jest fantastyczna. Nie wiem jak mu się za to odwdzięczę.
- Myślę,
że da ci jakąś podpowiedź – posłała mi tajemnicze spojrzenie.
- A teraz lepiej chodźmy, bo się spóźnimy, a muszę jeszcze
zobaczyć w jakim stanie są chłopcy i ich poprawić, bo znając
życie coś już jest nie tak.
- No
tak, niczego innego nie da się po nich spodziewać – przytaknęłam
jej i razem udałyśmy się na dół i do samochodu, który już na
nas czekał.
Czy to
dziwne, że znów mam to samo uczucie, co wcześniej? Albo to, że
jestem dziwnie podekscytowana i zdenerwowana? To oczekiwanie mnie
dobija, albo dobija mnie fakt, że jestem daleko od mojego chłopaka
przez cały dzień lub po prostu oszalałam. Pokręciłam głową by
otrząsnąć się z moich dziwnych myśli i głęboko odetchnęłam.
Po
półgodzinie byliśmy pod areną, na której ma się odbyć
dzisiejszy koncert. Weszłyśmy tylnym wyjściem i nagle tak jakby
mnie olśniło.
- Gdzie
dziewczyny? - zapytałam łapiąc Lou za rękę.
-
Pojechały jakiś czas przed nami – odpowiedziała i ruszyła z
powrotem przed siebie, a ja podążyłam za nią.
Po kilku
zakrętach oraz minięciu paru drzwi, w końcu dotarłyśmy do
głównej garderoby, gdzie byli wszyscy poza Liamem.
- Paula,
wyglądasz nieziemsko – powiedział Louis, czym zwrócił uwagę
wszystkich na mnie.
- O Boże
– pisnęły dziewczyny.
-
Wyglądasz niesamowicie – wtrącił się Niall, a reszta mu
przytaknęła.
- Liam
ma naprawdę niezły gust – przytaknęła Carol. - Ale co do
jednego się nie myliłam, jest krótka.
- Ale
jest śliczna – broniła go Martyna.
- I mimo
wszystko skromna – dodałam. - Nie wyglądam jak zdzira.
- No,
tak z klasą – również dodała swoje trzy grosze Eleanor.
- A
wracając do Liama, gdzie jest? - zapytałam marszcząc brwi.
Wszyscy
się uśmiechnęli, a ja patrzyłam na nich jak na idiotów. To już
nie są mi nawet w stanie odpowiedzieć, gdzie on jest?
- Tutaj,
skarbie – poczułam ramiona oplatające mnie w tali.
Od razu
się uśmiechnęłam i odwróciłam się, w uścisku, przodem do
niego. Gdy tylko spojrzeliśmy sobie w oczy, od razu połączyliśmy
nasze usta. Z początku delikatnie się muskaliśmy, ale przerodziło
się to w coś namiętnego. Li przygryzł moją dolną wargę, na co
westchnęłam i dałam mu możliwość wsadzenia języka do moich
ust. Chłopak przyciągnął mnie mocniej do siebie, nie przerywając
pocałunku. Od razu wplotłam palce w jego włosy, przyciągając go
do siebie mocniej. Po kilku minutach, zabrakło nam powietrza, więc
odsunęliśmy się od siebie. Liam oparł swoje czoło o moje i
wpatrywał się w moje oczy, tak samo jak ja w jego.
-
Stęskniłem się za tobą – musnął moje wargi.
- Ja za
tobą też – westchnęłam i wtuliłam się w niego bardziej.
- Wiemy,
że za sobą tęskniliście i w ogóle, ale moglibyście już
przestać – przerwał nam Zayn.
-
Poważnie wystarczy już tego migdalenia – dołączył się Tommo.
-
Zwracam honor, tym razem to nie ty zniszczyłeś moment –
uśmiechnęłam się krzywo i odsunęłam się trochę od niego, ale
tak byśmy nie stracili kontaktu fizycznego.
- Oh,
kotek – pokręcił głową przyglądając mi się. - Wyglądasz tak
gorąco – przygryzłam kokieteryjnie wargę i spojrzałam na niego
uwodzicielsko. - Chcesz bym cię tu przeleciał? Bo to zrobię jeśli
nie przestaniesz – szepnął mi do ucha i przygryzł jego płatek.
- Myślę,
że by im się to za bardzo nie spodobało – uśmiechnęłam się
niewinnie.
- A ja
myślę, że zdania byłyby podzielone – również się uśmiechnął,
a ja wybuchłam śmiechem, bo co jak co, ale rację to on miał.
- Wiesz
mimo że propozycja jest kusząca, to niestety masz zaraz koncert,
więc może później? - zaproponowałam.
- Na
pewno – przytaknął ochoczo i przyciskając mnie do swojego boku,
poprowadził mnie do kanapy, gdzie siedział Louis i Niall.
Chłopak
zajął wolne miejsce i pociągnął mnie na swoje kolana. Przez
chwilę wierciłam się na chłopaku, bo nie chciałam by sukienka mi
się pogniotła, gdy usłyszałam jęknięcie za sobą. Odwróciłam
się do tyłu i zobaczyłam Li z przymkniętymi oczami oraz
śmiejących się chłopaków.
- Co się
stało? - uśmiechnęłam się lekko do mojego chłopaka.
- Kotek,
błagam cię, nie rób tak – pokręcił głową i przygryzł wargę
w grymasie.
-
Musiałam poprawić sukienkę by się nie pogniotła. Gdybyś nie
pociągnął mnie na swoje kolana, to by się nie wydarzyło.
- Jeśli
ci nie wygodnie, to możesz wstać i usiąść gdzieś indziej –
warknął rozdrażniony.
- Wiesz,
że nie to miałam na myśli – obruszyłam się. - Ale jeśli ci to
przeszkadza, to dobrze – już chciałam wstać, ale chłopak złapał
mnie w pasie i przyciągnął do swojej klaty.
-
Przepraszam – jęknął. - Wiesz, że jak jestem sfrustrowany, to
robię się kapryśny – składał delikatne muśnięcia na moim
odkrytym ramieniu. - Nie chcę się dzisiaj z tobą kłócić, nigdy
nie chcę.
Pokiwałam
energicznie głową na i uśmiechnęłam się szczęśliwa.
- Też
nie chcę się z tobą kłócić – spojrzałam mu w oczy i
pochyliłam się lekko, gdy zobaczyłam, że misiaczek chce mnie
pocałować.
Cmoknęłam
go w usta i wtuliłam się w jego klatkę. W międzyczasie dziewczyny
siedziały na kanapie obok nas i rozmawiały o czymś wielce
podekscytowane, tak samo jak chłopaki, których w międzyczasie
poprawiała Lou.
-
Chłopaki za chwile wchodzicie – usłyszeliśmy od jakiegoś
faceta, który zajrzał do garderoby i po chwili zniknął.
-
Kochanie, muszę się zbierać – Li wydął wargi patrząc na mnie
smutno.
- Dobrze
– westchnęłam i wstałam z jego kolan.
- Mam do
ciebie prośbę – Liam stanął przede mną i potarł moje ramiona.
- Zostaniesz z dziewczynami za kulisami? Koncert jest emitowany na
żywo i nie chcę się rozpraszać tobą będącą na widowni –
uśmiechnął się gdy wypowiadał ostatnie słowa.
- No
dobrze – westchnęłam dramatycznie. - Ale w każdej przerwie
musisz mi dawać buziaka by mi to wynagrodzić – również się
uśmiechnęłam.
- Dam ci
ich tyle ile będziesz chciała, a nawet więcej – musnął moje
usta swoimi.
- W
takim razie umowa stoi – cmoknęłam go w policzek. - Znów mnie
opuszczasz – zrobiłam smutną minkę.
-
Niestety, ale tylko na dwie godzinki, potem będziesz miała mnie
całego dla siebie – połączył nasze usta, ale tym razem na
dłużej.
Jednak
nie dane nam było na długo tak pozostać.
-
Wchodzicie za minutę – znów krzyknął ten sam facet.
- Każdy
ma swój odsłuch i mikrofon? - zapytał Paul, który nie wiem kiedy
pojawił się przy nas.
Liam
westchnął i wyswobodził się z moje uścisku, a następnie założył
podany mu odsłuch i wziął mikrofon.
- Kocham
cię – wyznał i po raz kolejny mnie pocałował.
- Ja
ciebie też kocham, ale musisz iść – zaśmiałam się i
popchnęłam go w stronę wyjścia za kulisy.
Kiedy
chłopcy weszli na scenę, wraz z dziewczynami udałyśmy się za
kulisy by oglądać koncert. Dojrzałam na sali kilka dodatkowych
kamer skierowanych na scenę oraz kilka na publiczność. Zgaduję,
że to ta telewizja, o której wspominał Liam, ale dlaczego koncert
leci na żywo w telewizji? Przecież to bez sensu. Oczywiście, to
szansa dla wielu fanek, które nie mogły przyjść na koncert, aby
ich zobaczyć, ale to również niesprawiedliwe wobec tych, którzy
musieli zapłacić za bilety... To wszystko jest bardzo dziwne, ale
postanowiłam się tym nie przejmować i podziwiać mojego mężczyznę
w pracy, którą strasznie kocha.
Podczas
każdej przerwy jaka się odbyła, Li całował mnie tak jak to
obiecał, przez co, muszę przyznać, musiał się bardziej śpieszyć,
bo zabierałam mu cenny czas na przebranie się. Kiedy ostatnia
piosenka dobiegała końca, zauważyłam, że Liam gdzieś zniknął,
co mnie bardzo zdziwiło, bo powinien jeszcze zostać na scenie i
pożegnać publiczność. Patrzyłam zmieszana na wszystkich wokół
mnie, ale nikt nie wydawał się być tym jakoś wzruszony, natomiast
dziewczyny wyglądały na wielce podekscytowane. Czy tylko mi wydaje
się to dziwaczne? A może już oszalałam? Gdy piosenka się
skończyła, a publiczność zaczęła bić brawa, Louis skierował
się w stronę kulis, podczas gdy Zayn wyszedł na środek sceny.
-
Serdecznie dziękujemy wam za przybycie. To dla nas prawdziwy
zaszczyt oraz przyjemność móc występować przed tak wspaniałą
publicznością – na jego słowa w sali rozbrzmiały brawa.
- Mamy
małą prośbę, aby wszyscy zostali na swoich miejscach przez
jeszcze parę minut – dodał gdy hałas ucichł. - To bardzo ważna
chwila dla jednego z nas, więc jeśli możecie, proszę poczekajcie
jeszcze chwilę – zmarszczyłam brwi na jego słowa. O co chodzi?
Czemu nic nie wiem? - Zapraszamy na scenę Paulę Night. Paula? -
zapytał i odwrócił się w moją stronę.
Patrzyłam
na niego zaskoczona i wmurowana w podłogę, na której stałam.
Przesłyszałam się, tak? Oni żartują? Zaczęłam kręcić
przecząco głową i cofać się do tyłu, gdy poczułam Louisa
łapiącego mnie za rękę i próbującego zaciągnąć mnie na
scenę. Patrzyłam na niego skonsternowana, ale pozwoliłam się
zaprowadzić na scenę, gdzie czekał na mnie Liam w szarym garniturze i białej, rozpiętej pod szyją koszuli, trzymając
czerwoną różę. Na jego widok szczęka mi opadła. Wpatrywałam
się w niego oczarowana i nawet całkowicie zapomniałam o tym, że
nie jesteśmy tu sami. Powoli podeszłam do niego na środek sceny,
nie spuszczając z niego oka. Chłopak uśmiechnął się do mnie,
wręczył mi różę i chwycił mnie za rękę, tą w której nie
miał mikrofonu.
- O co
chodzi? - wyszeptałam pochylając się lekko do niego.
- Zaraz
się dowiesz – odszepnął i zwrócił się przodem do
publiczności.
- Witam
wszystkich – przywitał się. - Jestem bardzo szczęśliwy, że
zgodziliście się jeszcze trochę poczekać. To dla mnie wiele
znaczy i muszę przyznać, że jestem trochę podenerwowanych,
chociaż występy na scenie nie sprawiają mi aż takich nerwów, to
to tak.
- Do
rzeczy – krzyknął Louis, który wraz zresztą oraz dziewczynami
stał z tyłu.
- Tak,
okej. Zacznę od tego. Jakby ktoś nie wiedział, to jest Paula
Night, moja dziewczyna, oby nie długo – zmarszczyłam czoło na
jego słowa. Co? - Chciałbym także przywitać obecną tutaj panią
Night, mamę Pauli oraz moich rodziców, którzy zgodzili się
uczestniczyć w koncercie – spojrzałam na niego zdziwiona, a
później przeniosłam wzrok na widownię i tuż pod sceną
dostrzegłam wymienione przed chwilą, uśmiechające się do mnie
osoby.
- Paula
– Liam zwrócił się do mnie, więc od razu odwróciłam wzrok w
jego stronę. - Według tradycji najpierw powinienem pogadać o tym z
twoim ojcem, ale po ostatnim spotkaniu stwierdziłem, że to byłoby
bez sensu, więc wybrałem twoją matkę, która z wahaniem, zgodziła
się – patrzyłam na niego nierozumiejącym wzrokiem. O czym on
mówi. - Kocham cię – wypalił nagle – dużo bardziej niż się
tego spodziewałem. Nasz związek to nie była miłość od
pierwszego wejrzenia, ale od początku wiedziałem, że łączy nas
coś niesamowitego, nawet jeśli miała to być przyjaźń. Stało
się inaczej, zawładnęłaś moim sercem, ale niestety muszę cię
zmartwić. Moje serce należy nie tylko do ciebie, ale i do moich
fanek – zrobił dramatyczną minę, a po sali rozniósł się
dobroduszny śmiech.
- Mimo
wszystko zajęłaś część mojego serca, które z przyjemnością
ci oddałem. Jesteś niesamowita, piękna, mądra, urocza oraz
zadziorna, wszystko zależy od sytuacji, ale dla mnie wszystkie twoje
odsłony są piękne i równie kochane. Wiem, że jesteśmy jeszcze
młodzi, ale... jestem przekonany, że to z tobą chcę spędzić
całe moje życie – na te słowa po publiczności rozniósł się
dźwięk głębokich westchnięć.
I w tym
momencie stało się coś, czego się nie spodziewałam. Liam
przyklęknął na jedno kolano i wyciągnął z kieszeni czerwone
pudełeczko. Od razu moje dłonie zasłoniły usta, gdy patrzyłam na
niego zaskoczona. W mojej głowie panował mętlik.
- Paulo
Night, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną? -
zapytał patrząc mi głęboko w oczy.
Odłożył
mikrofon na bok i otworzył pudełeczko, w którym znajdował się
srebrny pierścionek z większym brylantem w środku i kilkoma
mniejszymi wokół niego. Zaparło mi dech w piersiach i przez chwilę
nie wiedziałam co się dzieje i co mam zrobić. Tuż przede mną
klęczał mężczyzna, który był miłością mojego życia, z
pierścionkiem zaręczynowym, prosząc mnie o rękę... Nie
wiedziałam co mam odpowiedzieć. Rozum podpowiada mi, że jesteśmy
za młodzi na taki krok i może to zniszczyć relację między nami,
natomiast serce nakazuje mi się zgodzić. Postanowiłam posłuchać
mojego serca.
- Tak –
wyszeptałam i pokiwałam głową, a z moich oczu zaczęły wypływać
łzy szczęścia – Tak – powtórzyłam głośniej i uśmiechnęłam
się przez łzy.
Liam
posłał mi uradowany uśmiech, gdy wstawał.
-
Zgodziła się – zawołał Liam by wszyscy go usłyszeli.
Złapał
moją lewą rękę między swoje dłonie i wsunął na mój palec
serdeczny pierścionek. W arenie rozbrzmiały się brawa oraz
słyszalne były pociągnięcia nosem z wzruszenia. Bez większego
zastanowienia wpadłam chłopakowi w ramiona, na co ten od razu mnie
w siebie wtulił.
- Mogę
cię pocałować? - wyszeptałam kiedy nasze spojrzenia ponownie się
spotkały.
Mój
narzeczony – czyż to nie pięknie brzmi? - w odpowiedzi połączył
nasze usta w namiętnym pocałunku. Bez zastanowienia uchyliłam
lekko wargi i dać dostęp jego językowi do wnętrza moich ust. Łzy
szczęścia wciąż kapały z moich oczu i spływały w dół mojej
twarzy i zniknąć w naszych złączonych ustach. W tym momencie
byłam tak szczęśliwa, że całkowicie zapomniałam o bożym
świecie, a także o konsekwencjach, które mnie teraz czekają.
Jestem 20 letnią dziewczyną, która właśnie zapieczętowała swój
związek z światowej sławy piosenkarzem...
Hej, hej
hej!!!!!
Jestem
tak mega podekscytowana tym rozdziałem :D
Wiem,
że dawno nic nie dodawałam, ale starałam się ze wszystkich sił
doprowadzić ten rozdział do perfekcji. Znając życie nie jest
jakoś powalający, ale jest dla mnie bardzo ważny. Odkąd zaczęłam
pisać tego bloga, nie mogłam się doczekać tego momentu. <3
A
teraz czas na smutniejszą informacje. Jest to PRZED OSTATNI
rozdział tej historii. Może niektórzy z was cieszą się z tego
powodu, ale dla mnie to trochę smutny temat, bo strasznie się
przywiązałam do historii Pauli i Liama... Ale o tym to może
jeszcze napiszę przy Epilogu.
Następny
rozdział pojawi się raczej nie prędko, ponieważ wyjeżdżam na
wakacje, ale obiecuję, że jak tylko znajdę chwilę wolnego czasu,
to postaram się coś naskrobać.
Mam
też malutką prośbę, jeśli ktoś jeszcze czyta to opowiadanie,
proszę, niech SKOMENTUJE. Chciałabym zobaczyć ile z was dotrwało
do końca.
Buziaczki
xx