Edit: 2 część rozdziału została dodana.
Zapraszam :)
Zapraszam :)
Martyna
Dzisiejszy dzień zaczął
się jak każdy inny. Obudziłam się w objęciach mojego ukochanego
i seksownego chłopaka, co nigdy mi się nie znudzi. Muszę przyznać,
że uzależniłam się od tego i gdyby coś uniemożliwiło mi to,
załamałabym się... Może dlatego rozumiem co odczuwa Paula i Liam?
Niby nie byli ze sobą tak długo jak ja z Harrym, ale byli do siebie
bardzo przywiązani.
Z moich rozmyśleń wyrwał
mnie jakiś ruch obok mnie, który był spowodowany nie przez kogo
innego niż Harry.
- Cześć słońce –
wymruczał mi do ucha, okrywając moją szyję ciepłym oddechem.
- Cześć śpiochu –
odwróciłam się w jego stronę i złożyłam pocałunek na jego
miękki malinowych ustach.
- Ja śpiochem? Zazwyczaj to
ja budzę się pierwszy, coś się stało? - zapytał zmartwionym
głosem.
- Wszystko w porządku, po
prostu... martwię się o nich – przyznałam dobrze wiedząc, że
będzie wiedział kogo mam na myśli.
Złapał moją brodę między
palec wskazujący i kciuk, i obrócił moją głowę tak, że
patrzyliśmy sobie w oczy.
- Nie zadręczaj się, kotuś
– pogłaskał mnie po policzku, podpierając się na łokciu
drugiej ręki, żeby mieć na mnie lepszy widok. - Wszystko będzie
dobrze. Dziś jest sylwester. Może nowy rok będzie dla nich nowym
początkiem...
- Obyś miał rację –
uśmiechnęłam się do niego, na co Harry przyłożył swoje usta do
moich składając na nich pocałunek pełen miłości.
Wtuliłam się w pierś
chłopaka dziękując Bogu za to, że trafiłam na tak cudownego
mężczyznę jakim jest Harry i mimo że nie życzę tego innym,
cieszę się, że to co przytrafiło się Pauli i Liamowi, nie
przytrafiło się nam.
- Zastanawia mnie... -
przerwałam ciszę, która wcale nie była niezręczna, a wręcz
przeciwnie, przyjemna. - Co by było gdybyśmy byli na ich miejscu?
Harry wzmocnił uścisk, w
którym mnie trzymał, jakby się bał, że mogę odejść. Może on
też się nad tym zastanawiał?
- Nigdy bym do tego nie
dopuścił. Za bardzo cię kocham, by cię stracić.
- Wiem, ale... Oni też tego
nie chcieli... Co gdyby to były zdjęcia ze mną, a nie Paulą? Co
gdybyś zrobił to co Liam? Gdybyśmy zerwali?
- Walczył bym do ostatniej
chwili by cię odzyskać, chociaż pewnie nie musiałbym tego robić
ponieważ nigdy cię nie zdradzę, nawet jeśli ty zrobisz to mi –
zapewnił.
Podniosłam głowę i
przyjrzałam się dokładnie jego twarzy, aż moje oczy natrafiły na
zielone tęczówki.
- Ja też nigdy ci tego nie
zrobię... Jesteś wszystkim czego pragnę – posłałam mu
spojrzenie pełne miłości.
- Taa, nikt się ze mną nie
równa. Jestem zajebisty w łóżku – zaśmiał się.
- Ty to zawsze potrafisz
zniszczyć taki moment – skrzywiłam się.
- Zrobiłem to dla
rozluźnienia atmosfery – wywrócił oczami i zaczął mnie głaskać
uspokajająco po plecach. - Mamy szczęście, że to nie przytrafiło
się nam i jestem przekonany, że gdyby teraz spotkało nas coś
podobnego, bylibyśmy bardziej obiektywni co do wydarzeń i dalibyśmy
radę jakoś to wszystko powstrzymać.
- Kocham Cię – ponownie
spojrzałam w jego przepiękne tęczówki, w których się wręcz
topiłam. - Jesteś moim ideałem.
- Ja też cię kocham –
złożył namiętny pocałunek na moich ustach, a gdy się od siebie
odsunęliśmy, zachichotał. - Bo czego można chcieć więcej? -
nawiązał do moich wcześniejszych słów.
- No nie wiem... Może
śniadania? - zapytałam i mimo protestów kędzierzawego wstałam z
łóżka i poszłam do łazienki wziąć prysznic.
- Jeśli uważasz, że
śniadanie jest lepsze ode mnie, to się grubo mylisz – usłyszałam
jego słowa zza drzwi, na które zachichotałam.
- Nie jestem tego pewna –
odkrzyknęłam, odkręcając wodę pod prysznicem.
- Mogę cię do tego
przekonać – wyszeptał mi wprost i przygryzł mój płatek ucha.
Zapomniałam zamknąć
drzwi... ale nie żałuję tego.
Reszta dnia zleciała wręcz
spokojnie. Pomijając oczywiście zawzięte przygotowania do
powitania Nowego Roku. Chłopaki kilkakrotnie próbowali mnie
przekonać byśmy zamówili ekipę, która to dla nas zorganizuje,
ale wybiłam im ten pomysł z głowy, bo nie ma nic fajniejszego niż
spędzanie razem czasu na dekorowaniu domu. Po cichu miałam również
nadzieję, że pozwoli to oderwać się Liamowi od jego myśli, które
cały czas krążą mu po głowie.
- O czym znów myślisz? -
Harry położył mi głowę na ramieniu i przyciągnął do swojej
klatki piersiowej obejmując mnie w tali.
- A jak myślisz? -
westchnęłam i splotłam moje palce z palcami Hazzy, które leżą
na moim brzuchu. - Dziś jest gorzej niż dotychczas. Nawet gdy się
dowiedział, że nie przyleciała, nie wyglądał tak.
- Może za bardzo to
analizujesz? Wiesz, że jest przygnębiony...
- Tak, wiem – przerwałam
mu, obracając się twarzą do niego. - Ale tylko mu się przyjrzyj.
Nie widzisz tego? Coś jest nie tak.
- I co zamierzasz z tym
zrobić?
- Planuję zadzwonić do
Pauli i z nią pogadać, ale najpierw pogadam z nim – posłałam
mojemu ukochanemu uśmiech.
- Jeśli to pozwoli ci się
rozluźnić, to dobrze. W razie czego będę na tarasie – musnął
moje usta.
- Dobrze – oddałam
pocałunek i wyswobodziłam się z jego uścisku.
Poczekałam aż Harry się
oddali i podeszłam do siedzącego na kanapie Liama.
- Jak tam? - zapytałam.
- O, hej – spojrzał na
mnie i wymusił uśmiech. - Jak zawsze, a u ciebie?
- Liam... Dobrze wiesz, że
nie jest „jak zawsze”.
- Wydaje
ci się...
- Nie,
nie wydaje mi się – przerwałam mu. - Nie jestem ślepa. Dziś
jest dużo gorzej, a ja nie wiem dlaczego i to mnie dobija!
- Nie
musisz się mną przejmować...
-
Owszem, muszę. Jesteś moim przyjacielem i to, że widzę cię w
takim stanie, nie jest fajne... Po prostu powiedz o co chodzi.
- A o co
może chodzić? - westchnął poddany. - Wiadomo, że o Paule...
- Tego
się domyśliłam od razu. Wiem, że jesteś smutny, bo jej tu nie
ma, ale przecież ma wrócić pojutrze. Jestem pewna, że wtedy da ci
wszystkie odpowiedzi na twoje pytania.
- Ty nic
nie rozumiesz... Ona miała mi dać odpowiedź do końca tego roku.
- Może
i tak, ale sytuacja się zmieniła. Ona też ma życie, Liam. Poza
tym dobrze wiesz, że to nie zależne od niej.
- Wiem,
ale... ja tak dłużej nie mogę. Zresztą i tak już postanowiłem,
że jeśli nie powie mi co z nami do końca roku, to... wszystko się
zmieni.
- Jesteś
przewrażliwiony. Nie ma jej tu i już nie zdąży przylecieć.
Wszystko będzie dobrze, tylko musisz poczekać... - starałam się
mu to jakoś jasno zobrazować, ale... chyba się nie da.
- Nie! -
Liam podniósł głos. - Jeśli do północy nie da mi odpowiedzi, z
nami koniec... na zawsze – uciął i wyszedł z salonu zapewne
udając się do swojego pokoju.
Przez
chwilę rozmyślałam co miał na myśli mówiąc, że to już będzie
koniec, aż to do mnie dotarło. Szybko zaczęłam szukać telefonu,
lecz nigdzie nie mogłam go znaleźć. Pobiegłam na taras, gdzie
powinien być Harry. W tej chwili liczy się każda minuta, a nawet
sekunda.
- Harry!
- krzyknęłam. - Widziałeś mój telefon? - panikowałam.
- Chyba
jest w naszym pokoju, coś się stało? - zapytał zmieszany.
Nie
odpowiedziałam mu, tylko pobiegłam na górę do naszego pokoju.
Czemu wcześniej o tym nie pomyślałam? Kiedy znalazłam się w
pokoju zaczęłam się wszędzie rozglądać za białym urządzeniem
oraz przekopywać się przez stosy rzeczy, aż w końcu znalazłam go
na stoliku nocnym. Szybko wybrałam numer Pauli i czekałam aż
odbierze. Pierwszy sygnał... Drugi... Trzeci... Czwarty... Poczta
głosowa. Rozłączyłam się i ponownie wybrałam jej numer.
Pierwszy sygnał... drugi... trzeci... i gdy już miałam się
rozłączyć, ktoś odebrał połączenie.
Paula
To mój
żywioł. Jestem w centrum uwagi, na przyjęciu, w pięknej czarnej
sukience, w której prezentuję się naprawdę ślicznie... no
przynajmniej ja tak myślę. Sukienka idealnie podkreśla moją
figurę, która w tym wydaniu, o dziwo, wygląda szczupło, dodatkowo
moje włosy miękko opadają falami na moje ramiona. Ale koniec o
ubraniach i moim wyglądzie. Mimo że tak jak mówiłam to mój
żywioł, nie czuję się tak. Chciałabym być teraz w Londynie ze
znajomymi, ale nie mogę nic zrobić. Moja mama strasznie się
napracowała by ściągnąć tu tych wszystkich projektantów oraz by
to zorganizować. Wiszę więc jej przynajmniej to.
-
Kochanie, jak ci się podoba? - zagadnęła mnie mama. W końcu
oderwała się od jakiś ludzi, z którymi rozmawiała.
- Jest
cudownie, dziękuję, że to dla mnie zorganizowałaś –
przytuliłam ją lekko oraz ucałowałam jej policzek.
Przyznam,
że trochę za nią tęskniłam podczas mojego pobytu w Anglii. Tak w
sumie, to jest to nasza pierwsza rozmowa odkąd Julka wróciła do
Londynu. Mama przez cały czas pracowała nad tym przyjęciem i
praktycznie jej nie widywałam, więc to, że jej teraz dziękuję
jest chyba całkowicie jasne.
- Och
skarbie, dla ciebie wszystko – oddała uścisk. - Wiesz,
rozmawiałam z pewnym znanym projektantem i bardzo mu się
spodobałaś, ale na razie nie powiem ci kto to. Prezentujesz się
bardzo dobrze, więc rób tak dalej.
-
Oczywiście mamo – uśmiechnęłam się. - Dlaczego nie możesz mi
powiedzieć, kto to jest?
- Nie
chcę ci robić nadziei... Chociaż to raczej pewne, że da ci
kontrakt. To będzie niespodzianka – posłała mi uśmiech.
- No
dobrze – westchnęłam.
Poczułam,
że mój telefon dzwoni. Dyskretnie zerknęłam do torebki i gdy
zobaczyłam, że to Martyna, chciałam odebrać, ale matka mnie
zatrzymała.
- Nie
odbieraj. Na pewno to nic ważnego i może poczekać. Jesteś teraz
zajęta.
- Ale...
-
Żadnego „ale” - przerwała mi mama.
Westchnęłam
rozdrażniona i poczułam, że telefon przestał dzwonić. Po chwili
znów się rozdzwonił i już wiedziałam, że Martyna tak łatwo nie
odpuści.
- To
pilne, muszę odebrać – posłałam jej poirytowane spojrzenie.
-
Dobrze, ale idź gdzieś żeby cię nikt nie widział. Pośpiesz się.
Szybko
jej podziękowałam i udałam do holu, którym można dotrzeć do
toalet. Pośpiesznie wyciągnęłam telefon i w ostatniej chwili
odebrałam.
- Halo?
Martyna?
- Paula!
Całe szczęście, że odebrałaś – westchnęła z ulgą.
-
Martyna? Coś się stało? Nie bardzo mogę rozmawiać, bo jestem już
na przyjęciu, więc...
- Wiem,
że jesteś zajęta, ale to bardzo ważne – przerwała mi.
- W
takim razie, o co chodzi? - zmieszałam się lekko.
-
Chodzi o Liama i o... - zaczęła, ale jej przerwałam. Nie chcę
o nim znów słuchać.
-
Martyna, proszę cię, przynajmniej nie ty... Wiem, że Liam jest w
kiepskim stanie, bo chłopaki prawie cały czas do mnie wydzwaniają,
ale nic teraz na to nie poradzę. Po prostu... możemy porozmawiać o
tym jutro? Jestem trochę... zajęta.
- To
nie to o czym myślisz – westchnęła rozdrażniona. -
Posłuchaj mnie do końca, okej? - zapytała zniecierpliwiona.
-
Dobrze, tylko szybko – jęknęłam. Może jakoś uda mi się to
wytrzymać.
-
Rozmawiałam z Liamem, bo jest dziś wyjątkowo w kiepskim humorze
i... powiedział, że jeżeli do północy nie dasz mu odpowiedzi na
pytanie, co z wami dalej... to będzie koniec.
-
Czekaj. Jak to do północy, przecież nie mogę tam się teraz
pojawić...
- To
akurat twój najmniejszy problem! - znów mi przerwała. - Jeśli
nie dasz mu tej odpowiedzi do północy, możesz się pożegnać z
nim na zawsze.
- Mówił
mi coś o tym, ale... - w tej chwili to do mnie dotarło. - O mój
Boże! Li faktycznie coś wspominał o końcu roku... Ale przecież...
Co ja mam teraz zrobić?! - zaczęłam panikować.
- Nie
mam pojęcia! Zadzwoń do niego i powiedź mu co zadecydowa...
- Ale ja
jeszcze nic nie postanowiłam! - tym razem ja jej przerwałam. - Tyle
się działo, że nawet nie miałam szansy tego przemyśleć... Ja...
nie chcę go stracić... - przynajmniej nie na zawsze, a właśnie to
miał na myśli.
- Więc
daj wam szansę! Masz jeszcze niecałe 4 godziny, by się nad tym
zastanowić i zadzwonić do niego – czy ona oszalała? To nie
jest rozmowa na telefon!
- Nie mogę mu tego powiedzieć
przez telefon! Powinniśmy to obgadać twarzą w twarz, ale nie uda
mi się teraz przylecieć... - i już wiedziałam co mam zrobić. -
Martyna, muszę kończyć.
- Dobrze... ale proszę cię,
zrób z tym coś. Od tego zależy wasza znajomość...
- Tak, wiem. Mam pewien pomysł.
Trzymaj kciuki, że się uda i... może niedługo się zobaczymy.
Tylko nic...
- Mam mu nic nie mówić,
jasne – wpadła mi w słowo, doskonale wiedząc co mam na
myśli.
- Dziękuję. Jeśli mi się
nie uda... przekonaj go by poczekał.
- Oczywiście. Powodzenia –
pożegnała się, a ja się rozłączyłam.
Od razu wybrałam numer na
infolinie. Nie mogę tego tak zostawić, mimo że nawet nie wiem jaka
jest moja decyzja.
- Tu infolinia, w czym mogę
pomóc?
- Proszę mnie połączyć z
lotniskiem w Warszawie.
- Już łączę, proszę
poczekać – usłyszałam w tym samym czasie, w którym podeszła
do mnie matka.
- Co tak długo? Zbladłaś,
wszystko w porządku? - dopytywała.
Zakryłam ręką głośnik i
przytaknęłam.
- Wszystko dobrze. Muszę teraz
lecieć do Londynu.
- Co?! Nie możesz! Polecisz
jutro...
- Nie! Muszę teraz,
przepraszam. Dziękuję, że to dla mnie zorganizowałaś, ale
naprawdę muszę iść. Zadzwonię później – odeszłam od niej w
tym samym czasie, w którym usłyszałam przywitanie po drugiej
stronie słuchawki.
- Proszę o zabukowanie biletu
na najbliższy lot do Anglii...
Północ zbliżała się
nieubłaganie. Kiedy taksówka zatrzymała się pod willą One
Direction, zostały 2 minuty. Zostawiłam należność taksówkarzowi
z wysokim napiwkiem za pośpiech i wybiegłam z taksówki. Szybko
udałam się do domu. Całe szczęście, że drzwi były otwarte, to
oznacza, że są w domu. Weszłam na korytarz i zrzuciłam z siebie
płaszcz, nie interesując się butami i weszłam go salonu, który
okazał się pusty. Jako kolejny cel obrałam kuchnię oraz jadalnię.
Gdy nikogo nie znalazłam w domu, dotarło do mnie, że mogą być na
tarasie. Do północy zostało 10 sekund, więc ruszyłam biegiem w
stronę szklanych drzwi prowadzących na taras.
Liam
Kiedy zostały 2 minuty do
północy, straciłem wszelkie nadzieje. Paula ani nie przyjechała,
ani nie zadzwoniła. Chociaż druga opcja jest wykluczona, ponieważ
odkąd wróciłem ze świąt do domu, mój telefon leżał wyłączony
w szufladzie w szafce nocnej. Mogłem go włączyć ze względu na
Nią, ale stwierdziłem, że raczej będzie chciała o tym
porozmawiać twarzą w twarz.
Zaczęło się odliczanie do
północy. Przez dosłownie chwilę zacząłem rozważać czy by może
nie poczekać jeszcze jednego dnia, lecz moje myśli rozproszyły się
gdy gdy usłyszałem trzaśnięcie drzwiami.
- Liam! - usłyszałem
najcudowniejszy głos na świecie.
Bez wahania, odwróciłem się
w stronę domu, a czas zwolnił. Ujrzałem mojego aniołka, który
podążał w moją stronę, ubrany w prześliczną czarną sukienkę,
która idealnie opinała jej talię oraz podkreślającą jej
wszystkie atuty, a włosy opadały na ramiona delikatnymi falami. Ale
to teraz nie istotne. Ważne, że tu jest. Dziewczyna szybko ruszyła
w moją stronę podczas gdy nasi znajomi kończyli odliczanie do
północy jakby jej nie zauważyli. Nie wiedziałem co mam zrobić,
więc czekałem aż brunetka zrobi pierwszy ruch. W chwili, w której
wybiła równo północ, Paula połączyła swoje usta z moimi. Bez
wahania oddałem jej pocałunek, który był pełen
niewypowiedzianych uczuć oraz przepełniony tęsknotą. Dziewczyna
zarzuciła mi ręce na szyję, splatając je na karku, na co ja
odpowiedziałem obejmując ją w tali i przyciągając jeszcze
bardziej do siebie. Brunetka wplotła swoje palce w moje włosy, a ja
korzystając z okazji, pogłębiłem pocałunek jeszcze bardziej. Po
kilku chwilach odsunęliśmy się od siebie z powodu braku powietrza.
Spojrzeliśmy sobie w oczy, a na naszych twarzach pojawiły się
uśmiechy. Paula przygryzła dolną wargę, co pokazywało, że jest
zdenerwowana, więc postanowiłem przejąć stery.
- Czy to oznacza, że dasz nam
jeszcze jedną szansę? - zapytałem z nadzieją, której nawet nie
próbowałem ukryć.
- Wyrwałam się z przyjęcia
zrobionego specjalnie dla mnie, przyleciałam tu aż z Polski, a ty
się jeszcze pytasz, czy do ciebie wrócę? - zapytała zaskoczona.
Spojrzałem na nią zdezorientowany, na co tylko się zaśmiała i
chwyciła moje policzki w swoje dłonie. - Jasne, że tak.
Gdy tylko te słowa wyszły z
jej ust, również objąłem jej policzki dłońmi i tym razem to ja
połączyłem nasze wargi w pocałunku. W tym momencie byłem tak
szczęśliwy, że aż całkowicie zapomniałem, że nie jesteśmy tu
sami i pogłębiłem pocałunek najbardziej jak się dało. Paula od
razu oddała pocałunek z identyczną pasją. Gdyby to było możliwe,
już nigdy byśmy nie przerwali, ale... niestety tak nie jest.
- Tak bardzo za tobą tęskniłem
– westchnąłem opierając czoło o jej.
- Ja także tęskniłam –
musnęła lekko moje usta.
- Przepraszam, że musiałaś
przeze mnie urywać się z tego przyjęcia... - skrzywiłem się
odsuwając się lekko.
- Nic się nie stało –
posłała mi pocieszający uśmiech. - Moja mama mówiła, że i tak
mam już załatwiony jakiś kontrakt, więc to, że bym tam została,
nic by nie zmieniło.
- Kamień z serca – również
się uśmiechnąłem. - Ale i tak przepraszam, że musiałaś tłuc
się tutaj samolotem...
- Już przestań – przyłożyła
mi palec wskazujący do ust, by mnie uciszyć. - Ciesze się, że to
zrobiłam. W sumie, to pewnie gdybym nie pędziła tu, nie podjęłabym
decyzji... chociaż podjęłam ją z chwilą gdy cię zobaczyłam.
- Myślę, że nawet gdybyś
się nie zgodziła, to i tak bym cię sobie nie odpuścił, nie
wytrzymałbym.
- Czyli co? Jeszcze mogę
zmienić zdanie?
- Nie! - zaprzeczyłem
gwałtownie, mimo że wiedziałem, że tylko żartowała.
- Okej, okej – uniosła ręce
w geście poddania. - Ale wiesz, że i tak będziemy musieli obgadać
wszystko? Nie chcę znów cierpieć...
- Przysięgam, że nie
będziesz, a już na pewno nie przeze mnie – przyciągnąłem ją
do siebie i mocno przytuliłem.
Paula wtuliła się w moją
klatę i również mnie objęła. Zmieniam zdanie. To w TEJ chwili
jestem najszczęśliwszy. Trzymam w rękach najważniejszy dla mnie
skarb na całym świecie i nigdy, ale to nigdy nie mam zamiaru go
wypuścić.
- Nie chcemy przerywać
momentu, ale my też się stęskniliśmy za Paulą – wtrącił się
Niall, na co posłałem mu wrogie spojrzenie. Paula dopiero co
wróciła i na dodatek znów jest moja po tak długim czasie
czekania, a oni chcą już mi ją odebrać? Nie. Ma. Mowy.
- No dobra, chcieliśmy wam
przerwać i wciąż chcemy – odezwał się Louis całkowicie
rozbawiony. - Podziel się nią z nami. Nacieszysz się nią w nocy.
Paula zachichotała w moją
klatkę i delikatnie zaczęła się ode mnie odsuwać. Jęknąłem
niezadowolony, ale również ją wypuściłem z uścisku. Nie chcę
być zaborczy czy coś... ale naprawdę za nią tęskniłem, więc by
mieć z nią jakikolwiek kontakt, objąłem ją w tali ramieniem.
- Naprawdę się za mną
stęskniliście? - zapytała zmieszana.
- No jasne, że tak! Nie
widzieliśmy cię od tygodnia – stwierdził Zayn.
- Zdążyliśmy się już do
ciebie przyzwyczaić – dodał Harry.
- No ja cię nie widziałam
przez 3 dni, ale niech będzie – westchnęła Julka. - Co tam u
mamy?
- Oj, założę się, że jest
teraz na mnie nieźle wkurzona. W końcu wybiegłam od tak z
przyjęcia. Pewnie wymyśla jakieś powody mojej nieobecności lub
załatwia mi kontrakt.
- Przepraszam – wyszeptałem
jej do ucha, za co zostałem zdzielony w ramię.
- Mówiłam ci coś o tym –
posłała mi groźne spojrzenie.
- Już sobie nagrabiłeś? -
zakpił Zayn.
- Stary, dopiero co
przyleciała, daj jej odpocząć. Później będziesz mógł się z
nią zabawić – roześmiał się Louis, na co tylko pokręciłem
głową, a chłopak dostał kuksańca w bok od Eleanor oraz po
ramieniu od Pauli.
- To wcale nie jest śmieszne –
warknęła Paula. - Nie o to chodzi. Liam jest po prostu idiotą.
- Nie jestem – mocniej ją do
siebie przyciągnąłem. - Mówię prawdę, a ty mi nie wierzysz.
- Już się kłócicie? -
wtrąciła się Martyna. - O co chodzi?
- To nie istotne. Musimy o tym
pogadać – stwierdziła moja ukochana brunetka.
- Więc... jesteście razem? -
zapytała Julka z nadzieją?
- Tak – przytaknąłem.
- Nie – zaprzeczyła w tym
samym czasie Paula.
Jak tylko dotarły do mnie jej
słowa, spojrzałem na nią skonsternowany.
- Jak to „nie”? -
podkreśliłem ostatnie słowo. - Myślałem, że...
- Liam, mówiłam ci, że
musimy jeszcze o tym pogadać – skrzywiła się.
- No tak, ale myślałem, że
to, że jesteśmy już razem jest jasne – oburzyłem się.
Paula jedynie jęknęła i
odciągnęła mnie z dala od naszych znajomych.
- To nie tak jak myślisz... -
zaczęła, ale jej przerwałem.
- A jak? Znów robisz mi
nadzieję, a później wszystko niszczysz – spojrzałem na nią
niezadowolony.
- Nie! - zaprzeczyła
gwałtownie i chwyciła mnie za rękę. - Chce znów z tobą być,
ale oficjalnie nie możemy być teraz razem...
- Dlaczego? - zmarszczyłem
brwi. Nie rozumiem z tego ani słowa.
- Słuchaj, ty masz dziewczynę,
a ja chłopaka. Dopóki z nimi nie zerwiemy, nie możemy być
oficjalnie razem, nie jestem taka.
- Masz rację, tyle, że Aurore
nie jest moją dziewczyną. Nigdy nie była – wzruszyłem
ramionami, a ulga rozlała się po moim całym ciele.
- Ona chyba myśli inaczej... -
skrzywiła się, a ja się zaśmiałem.
- Okej, daj mi na chwilę
telefon – dziewczyna zawahała się, ale podała mi urządzenie. -
Masz numer Aurore?
- Tak, ale co ty... - uciszyłem
ją wybierając numer Aurore.
- Halo? Paula?
- Hej Aurore, tu Liam, słuchaj,
myślę, że musimy zakończyć naszą znajomość.
- Zrywasz ze mną? -
zapytała zaskoczona, no proszę was.
- Nawet nie byliśmy razem. Po
prostu kocham kogoś innego, sorki.
- Jesteś okropny –
rzuciła i się rozłączyła.
- Sprawa załatwiona –
stwierdziłem i zacząłem przeglądać kontakty brązowookiej w
poszukiwaniu pewnej osoby.
- To było trochę chamskie.
- Przeżyje. Zostało jeszcze
tylko jedno – wcisnąłem numer do odpowiedniej osoby, która od
razu odebrała.
- Paula? - usłyszałem
głos Alexa.
- Nie, Liam. Słuchaj Paula
chce z tobą ze... - nie zdążyłem odebrać, dziewczyna zabrała mi
telefon i posłała groźne spojrzenie. Założę się, że gdyby
spojrzenie mogło zabić, już bym nie żył.
- Alex? Hej – Paula odwróciła
się do mnie plecami i kontynuowała rozmowę z chłopakiem. -
Przepraszam za Liama, jest pijany – serio? Pijany? Nic lepszego nie
mogła wymyślić? - Tak... Możemy się jutro spotkać? Musimy
porozmawiać... Okej, to jutro w Starbucksie o 16?.. Tak, tam gdzie
zawsze... Okej, pa – rozłączyła się. - Co to było? - odwróciła
się do mnie.
- A to, to co? Miałaś z nim
zerwać, a nie umówić! - podniosłem głos.
- Zerwę z nim, jutro. Alex
zasłużył na coś więcej niż zerwanie przez telefon. Byliśmy
wcześniej przyjaciółmi...
- Niech ci będzie, nie chcę
się kłócić, ale masz to jutro załatwić – objąłem ją w tali
i przyciągnąłem do siebie.
- Dobrze – uśmiechnęła
się.
- Ale to, że oficjalnie nie
jesteśmy razem, nie oznacza, że nie mogę cię całować, przytulać
i tak dalej? - zapytałem z cwaniackim uśmieszkiem.
- Tak, możesz to robić –
wywróciła oczami i uroczo zachichotała.
- Kocham cię – musnąłem
jej wargi swoimi.
- Ja też cię kocham –
wtuliła się we mnie, a ja już wiedziałem, że będzie dobrze.
Hej :)
No i mamy już cały 54
rozdział. Chciałam wam powiedzieć, że to jeszcze nie koniec
opowiadania, ale zbliżamy się do niego coraz większymi krokami.
Mam nadzieję, że dotrwacie do końca tej historii.
UWAGA! Pod postem pojawiło się
coś takiego jak „Reakcja: Czytam”. Bardzo was proszę, żebyście
to zaznaczyli, nawet jeśli nie skomentujecie bloga. W ten sposób
będę mogła stwierdzić ile osób wciąż tu jest.
Proszę też o KOMENTARZE i...
do zobaczenia mam nadzieję niedługo.
Całuski xx
PS. Zaznaczcie przynajmniej, że
czytacie, to dla mnie bardzo ważne. Sorki za błędy jeśli jakieś
są.
Świetne jak zawsze :D już się nie mogę doczekać nexta :* Pls dodaj szybko :P
OdpowiedzUsuńZapraszam http://still-the-one-blog.blogspot.com
windykacja faktur rzeszow
OdpowiedzUsuń