sobota, 21 grudnia 2013

Rozdział 53

Dziś Wigilia. Paula, Julia i Martyna wróciły do Polski, aby spędzić święta wraz z rodzinami, tak samo jak i One Direction, które udało się do rodzinnych miejscowości. Wszyscy spędzają święta w rodzinnej, radosnej atmosferze... Prawie wszyscy. Jedynie Liam nie jest przepełniony przyjemnymi emocjami. W jego głowie wciąż siedzi Paula i jej decyzja. Od tego co zadecyduje, według Liama, zależy wszystko. Jeśli odmówi, nie będą w stanie się przyjaźnić, bo to kosztowało by bruneta zbyt wiele. Jeśli się zgodzi, będzie go czekała masa pracy, by odbudować w Pauli zaufanie do siebie, a także zrobić wszystko by nie żałowała swojej decyzji. Te całe nerwy spowodowane oczekiwaniem, nie dają mu żyć. Najbardziej jednak martwi go to, że dziewczyna obiecała zadzwonić, ale tego nie zrobiła. Praktycznie co chwilę, Liam, sięga po telefon i wybiera jej numer, jednak ani razu nie dzwoni. Obiecał brunetce, że da jej przestrzeń i to ona miała się odezwać, jako pierwsza, ale on już tego nie wytrzymuje. Chłopak lekko się poddaje, ale przed depresją chroni go jeszcze odrobina nadziei, którą zapewniła mu Paula przed wyjazdem...
~Flashback~
- Osoby lecące do Polski, zapraszam do podejścia do wejścia numer 3 – w głośnikach dało się słyszeć komunikat.
Wszyscy od razu oklapli. Każdy miał świadomość, że ta rozłąka nie potrwa długo, ale mimo to był smutny. One Direction bardzo zżyło się z dziewczynami i nie chcieli ich opuszczać choćby na chwilę, a co dopiero na kilka dni.
- Czas na nas – uśmiechnęła się Paula.
Wszyscy zaczęli się przytulać z dziewczynami i z nimi żegnać. Gdy przyszedł czas na Paule i Liama, zrobiło się trochę niezręcznie.
- Wesołych świąt – posłał dziewczynie szczery uśmiech chłopak.
- Nawzajem – oddała uśmiech i została przyciągnięta przez chłopaka do uścisku.
- Kocham cię – wyznał Liam patrząc brunetce w oczy.
- Ja ciebie też – wyszeptała spuszczając wzrok nie chcąc by chłopak to usłyszał, jednak było odwrotnie. - Zadzwonię – spojrzała mu w oczy posyłając uśmiech.
- Proszę cię, pomyśl nad wszystkim, nie chcę by to było nasze pożegnanie – spuścił wzrok.
- Dobrze – Paula wyszeptała mu do ucha i gdy spojrzeli sobie w oczy, pocałowała go w policzek. - Pa – wyswobodziła się z jego objęć i udała do wyjścia bez słowa.
~Flashback end~
Ja ciebie też” te słowa ciągle krążą mu po głowie i tylko one trzymają go przy zdrowych zmysłach.
- Liam, skarbie, wszystko okej? - do pokoju chłopaka zagląda jego matka.
- Tak mamo, wszystko w porządku – odpowiedział otrząsając się ze wspomnień.
- Kochanie, przecież widzę, że coś cię trapi... Co się stało? - kobieta weszła do środka i usiadła na łóżku obok syna.
- To... skomplikowane – westchnął poddany.
Liam doskonale wie, że jego matka łatwo nie odpuści i nie ma co próbować ukryć przed nią prawdę.
- Chodzi o tą dziewczynę, Paule? - zapytała nim chłopak zdążył jej cokolwiek wyjaśnić.
- Co? Skąd o niej wiesz? - zmarszczył brwi.
- Liam, trąbili o tym wszędzie. Ja i twoje siostry oglądamy telewizję, a także przeglądamy strony internetowe, zwłaszcza gdy chodzi o ciebie i twój zespół. Jak mogłam się więc o tym nie dowiedzieć?
- Masz rację, przepraszam. Powinienem był ci powiedzieć, ale w sumie nie było kiedy. Nasze chodzenie nie trwało zbyt długo...
- Wiem skarbie – westchnęła. - Dlatego też nie mam do ciebie pretensji, tak samo i twoje siostry. Wiemy, że jesteś zapracowany i mogłeś nie znaleźć chwili by nam to powiedzieć lub chciałeś sprawdzić czy to nie była ściema...
- To nie była ściema! - przerwał matce. - Zależy jej na mnie, tak samo jak mi na niej.
- Więc dlaczego zerwaliście? Przecież widać, że dla obojga z was było to bardzo ciężkie.
- Wciąż jest... Rozstaliśmy się, bo... bardzo ją skrzywdziłem...
- Nie możesz się obwiniać. Może wina leży pośrodku?
- Nie mamo, nie leży. To ja wszystko zepsułem. Nasz związek...ją... przeze mnie się zmieniła, na gorsze.
- Cokolwiek się stało, na pewno da się to naprawić.
- Da, jeśli tylko Paula tak postanowi – chłopak wzruszył ramionami.
- Liam, to nie zależy tylko od niej, a od was obojga..
- Nie mamo, to zależy tylko i wyłącznie od niej. Paula wie czego chcę ja, teraz musi się tylko dowiedzieć, czego pragnie ona sama.
- W takim razie... musisz dać jej czas do namysłu i być dobrej myśli. Nie możesz się tak zadręczać, bo to do niczego cię nie zaprowadzi, a jedynie zdołuje.
- Wiem... - westchnął.


Liam
~2 dni później~

Dziś 2 dzień świąt. Całą piątką udaliśmy się na lotnisko by odebrać dziewczyny. Wszyscy jesteśmy zniecierpliwieni, ale ja chyba najbardziej. Mam ogromną nadzieję, że Paula już zadecydowała... Chociaż ważniejsze jest to, że będę blisko niej i może będę miał szansę by jakoś na nią wpłynąć.
- Samolot z Polski wylądował... - usłyszałem z głośników komunikat.
Napięcie i radość wzrosły. Po kilku chwilach do sali przylotów zaczęli wchodzić ludzie. Wszyscy zaczęliśmy się rozglądać, aż w końcu dostrzegliśmy znajome twarze..
- Martyna! - krzyknął Harry i po chwili miał już dziewczynę w swoich ramionach, tak samo jak Niall swoją.
Wciąż rozglądałem się za brunetką, którą tak bardzo pragnąłem teraz ujrzeć, jednak nigdzie jej nie zauważyłem.
- Nie chcę wam przeszkadzać, ale gdzie Paula? - odezwałem się zdesperowany.
Ta niecierpliwość mnie wykończy. Dziewczyny oderwały się od chłopaków i spojrzały na siebie. Wszyscy się im przyglądaliśmy. Każdy jest ciekawy gdzie podziała się brązowooka.
- Nie przyleciała – odpowiedziała mi Julka.
- Okej... A kiedy przyleci? Dziś? Jutro? - wypytywałem.
- Liam... ona nie przyjedzie – skrzywiła się Martyna.
- Ale jak to? - zapytał Zayn.
W sumie powinienem mu podziękować za to pytanie, bo sam nie byłem w stanie się odezwać, gdy dotarły do mnie słowa Martyny.
- Paula ma dużo spraw do załatwienia w Polsce. Wiesz, nasza mama chce ją wkręcić w jakiś tam pokaz by odbudować jej karierę – Julka się skrzywiła.
- Jej mama rozmawiała z naszym szefostwem o jej karierze i wyszło na to, że jeśli się teraz postara, to uda im się wszystko naprawić.
- I Paula się na to zgodziła? - zapytał zaskoczony Harry.
- Nie zbyt, ale matka ją zmusiła – westchnęła Julka.
- Poza tym, to nie tak, że nie wróci. Załatwi co ma załatwić i przyleci. Nie zostawi szkoły i was – stwierdziła Martyna.
Przyznam, że na te słowa, trochę mi się polepszyło, ale to nie oznacza, że już jest dobrze. To całe „załatwianie spraw” może trwać dość długo. Nie dość, że przez długi czas jej nie zobaczę, to jeszcze nie wiadomo kiedy dokładnie wróci. Może nie przejmowałbym się tym tak bardzo, gdyby w końcu dała mi odpowiedź. Pewnie wtedy tylko bym za nią tęsknił lub pojechał do niej, a tak to nie wiem co robić.
- W takim razie, powinniśmy się zbierać, pewnie jesteście wykończone podróżą – stwierdził Louis, który dotychczas ani razu się nie odezwał.
- Raczej wątpię czy Niall i Harry im na to pozwolą – stwierdził Zayn. - Pewnie będą chcieli się nimi nacieszyć na osobności...
- Czyli raczej nie odpoczną – westchnął szatyn z udawaną rozpaczą.
- Po prostu już chodźmy – rzuciłem wnerwiony i ruszyłem w stronę wyjścia by udać się do czekającego na nas vana.
Reszta podążyła za mną i już po chwili jechaliśmy do domu. Przez całą podróż zastanawiałem się co teraz będzie. Martyna siedzi wtulona w Harrego, tak samo Julka w Nialla, natomiast Zayn i Louis rozprawiali na przeróżne tematy, w tym także o osobie, o której myślałem ja. Czy tak to będzie wyglądać? Oni będą szczęśliwi, a ja będę się zamartwiał co z Paulą i czy ją kiedykolwiek jeszcze zobaczę? To się nie może tak skończyć. Naprawdę nie jest nam pisany ten tak zwany Happy End? A może za bardzo panikuję? Może ona wróci i jednak będzie tak jak kiedyś? Aby się o tym przekonać, pozostaje mi tylko czekać...
- Jesteśmy – odezwał się Preston – nasz kierowca.
Przez to całe zamartwianie, nawet nie zauważyłem kiedy dojechaliśmy. Czas tak szybko mi leci na zamartwianiu się. Może powinienem przestać, by nic mi nie uciekło? Te pytania pozostaną bez odpowiedzi... oby na długo.
Kiedy już znaleźliśmy się w apartamencie, od razu udałem się do swojego pokoju. Oczywiście nie uśmiecha mi się siedzieć w nim sam na sam z myślami, ale nie chcę również zepsuć humoru pozostałym domownikom. Dlatego też pierwsze co zrobiłem, to walnąłem się na łóżko i zacząłem wpatrywać się w sufit. Może jak się zdrzemnę to wszystko będzie okej? Nikt nie będzie musiał się mną przejmować i uwolnię się od niepotrzebnych myśli... Gdy już miałem zasypiać, usłyszałem ciche pukanie do drzwi.
- Proszę – rzuciłem, żeby osoba po drugiej stronie drzwi usłyszała, ale sam się nie podniosłem.
Mam nadzieję, że osoba, która mi przeszkodziła, szybko sobie pójdzie i będę mógł odpocząć.
- Hej Liam. Nie przeszkadzam? - do pokoju zajrzała Martyna.
- Nie, wchodź – westchnąłem i usadowiłem się na łóżku tak by dziewczyna miała gdzie usiąść, a także żeby dobrze ją widzieć.
Gdyby to był któryś z chłopaków, pewnie bym go stąd wyrzucił, ale jej tego nie zrobię.
- Nie powinnaś czasem być teraz z Harrym? - zapytałem, gdy zajęła miejsce obok mnie.
- Jeszcze zdążę się nim nacieszyć... Bardziej zastanawia mnie co z tobą?
- A co ma być? - wzruszyłem ramionami.
- Liam... nie przejmuj się tak, przecież ona przyjedzie – wiedziałem, że dlatego tu przyszła.
- Słuchaj, tobie łatwo to mówić, bo to nie dotyczy ciebie. Ja mam już dosyć czekania. To mnie dobija – wyżaliłem się. - Mówiła ci coś może?
- Nic mi nie mówiła... przykro mi – na jej twarzy pojawił się grymas.
Wiem, że naprawdę jej przykro, ale to nic nie zmieni... Nagle coś sobie uświadomiłem i wiedziałem, że tylko Martyna może mi to wyjaśnić.
- Mówiłaś, że Paula musiała zostać w Polsce by załatwić sobie jakiś pokaz by odbudować swoją karierę... - zmarszczyłem brwi.
- Tak? - odpowiedziała niepewnie.
- Dlaczego musi naprawiać swoją karierę? Coś się stało? - zapytałem.
Od początku mnie to dręczyło, ale bardziej zamartwiałem się tym, że jej tu nie ma.
- Wiesz... - zmieszała się. - Były małe... komplikacje – spojrzałem na nią pytająco z uniesioną prawą brwią. - Dowiedzieli się i... chcieli z niej zrezygnować – westchnęła poddana.
- Możesz jaśniej? - zmarszczyłem brwi.
- Okej. Do sieci trafiły zdjęcia Pauli i jej poranionych nadgarstków i się zrobiła afera – patrzyłem na nią zaskoczony. Czemu ja do cholery o tym nie wiedziałem?!
- I co dalej? - zapytałem jeszcze spokojny... jeszcze.
- Szefostwo się tym zainteresowało i przy okazji odkryli dlaczego Paula traciła do szpitala. Na szczęście postanowili to utajnić żeby nic nie wyszło na jaw... jednak ludzie coś sobie ubzdurali i zaczęli snuć niestworzone historie o tym dlaczego trafiła do szpitala.
- Kiedy to się działo? Czemu nic o tym nie wiedziałem?
- Zdjęcia wyciekły jak jeszcze Paula była w Polsce, po... no wiesz, ale wszyscy zwrócili na to uwagę po jej wyjściu ze szpitala. A nie dowiedziałeś się tego, bo nikt o tym nie mówił. Tylko Paula o tym wiedziała, ja też się dowiedziałam niedawno.
- Okej... A co stało się później?
- Stwierdzili, że nikt nie będzie jej teraz chciał, a jak jej matka się o tym dowiedziała, obiecała jej, że coś na to poradzi, no i mimo że Paula miała to gdzieś, poszła na to i została w Polsce. Koniec historii.
- Czemu mi o tym nie powiedziała? Przecież bym jej z tym pomógł.
- Nie pamiętasz, że byliście na wojennej ścieżce? Poza tym Paula się poddała i nie chciała tego naprawiać. Ty najlepiej wiesz dlaczego...
Martyna ma rację, doskonale wiem dlaczego. Paula nie czuła się za dobrze ze sobą, a to, że choruje na anoreksje-bulimiczną, wcale jej nie pomagało.
~Flashback~
- Czy tylko odwodnienie było przyczyną mojego zemdlenia? - zapytała szeptem.
- Nie – odpowiedziałem zrozpaczony. - To też przez twoją... chorobę.
- Rozmawiałeś z lekarzami? - zapytała z nadzieją.
- Tak.
- I wiesz co mi jest?
- Tak.
Wciąż nie docierają do mnie słowa lekarza, ale muszę jej o tym powiedzieć... Może dowiem się prawdy.
- Jesteś chora na anoreksję bulimiczną – odpowiedziałem, a Paula zachłysnęła się powietrzem.
- To nie prawda. Nie mam problemu z odżywianiem się... - zaprzeczyła automatycznie się tłumaczyć.
- Nie musisz kłamać. Dlaczego wmawiasz sobie, że jesteś gruba? Jesteś przecież idealna, mówiłem ci to!
- Ale ci nie wystarczyłam... - wyszeptała najciszej jak się dało.
- To głupie! Kocham cię taką jaką jesteś i zawsze cię taką kochałem! - zacząłem się bronić.
- Zdradziłeś mnie... Nie wystarczałam ci...
- To nie prawda! Ja tego nie chciałem.
- Ale to zrobiłeś. Mogliśmy być razem, ale ty to zniszczyłeś!
Myśl, że to przeze mnie, mnie dobijała.
- Paula... - jęknąłem i spuściłem głowę. - Więc to przeze mnie? - spojrzałem na nią by zobaczyć jej reakcję. - Przeze mnie leżysz w szpitalu?
- Nie! - pisnęła spanikowana. - Liam... to nie twoja wina! Nawet tak nie myśl!
~Flashback end~
To wszystko jest po prostu niemożliwe... Teoretycznie, całe jej życie zostało przeze mnie zniszczone. Jej kariera... zdrowie fizyczne... i psychiczne też... Po tym wszystkim, nie dziwię się, że nie chce do mnie wrócić, ale co ja na to poradzę? Zależy mi tylko na tym by tu wróciła, niezależnie od jej decyzji. Ważne, że będę mógł ją codziennie widzieć i będę miał pewność, że nic jej nie jest, a także że jest szczęśliwa... Jestem egoistą.


__________________________________________________________________________

Hej :)
Miało być w piątek wieczorem, a jest po północy... Przepraszam za spóźnienie, ale naprawdę, siedziałam nad tym rozdziałem spory kawał czasu i się udało.

Mamy trochę zdarzeń z perspektywy Liama i trochę zamieszania co do Pauli...
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba i, że skomentujecie, bo ostatnio coś kiepsko z tymi komentarzami... naprawdę, zbliżamy się do końca opowiadania coraz większymi krokami i liczyłam, że może jednak wytrwacie do końca...
Więc PROSZĘ, KOMENTUJCIE!!
Jeśli będzie minimum 5 komentarzy, to rozdział dodam jeszcze przed Wigilią lub w Wigilie.
Całuję xx

2 komentarze:

  1. Świetny!! Chcę już następny. Proszę dodaj następny jak najszybciej, bo już nie mogę się doczekać :D
    zapraszam http://still-the-one-blog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem stałą czytelniczką! <3
    Rozdział cudo!
    Czekam na nn;*
    i zapraszam do mnie
    http://shaggingwithonedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń