sobota, 11 maja 2013

Rozdział 48


PRZECZYTAJ NOTATKĘ!
TO PILNE!!

- To jak, idziemy? - zapytałam schodząc na dół, jak zwykle jestem ostatnia.
- Nie idziemy dziś do szkoły – odezwał się Liam.
- Co? Dlaczego? - zapytałam zaskoczona. - Gdzie reszta?
Przez te kilka dni zaczęliśmy ze sobą rozmawiać, ale nie jakoś tak bardzo. Od mojego pobytu w szpitalu, nie rozmawialiśmy o „nas”. Ale nie to żebym zaprzepaściła moje wcześniejsze postanowienia. Wciąż staram się go prowokować i drażnić i często mi to wychodzi. Raz jest to bardziej widoczne, a raz mniej, ale wiem, że to na niego działa. Alex domyślił się, że to na Liamie chcę się zemścić i... postanowił mi pomóc. Często w towarzystwie Payne'a odstawiamy jakieś scenki, a ten aż zaczyna kipieć. Przyznam, że... świetnie się przy tym bawię. Może to nie moralne, ale tak jest.
- Masz dziś wizytę u psychologa, zapomniałaś? - zapytał. - Już pojechali.
- O boże – jęknęłam. - Serio muszę tam iść?
- Tak – odpowiedział.
- Idę się przebrać – warknęłam i zwróciłam w stronę schodów.
- Po co, wyglądasz dobrze – uśmiechnął się.
- Ale ten strój nie pasuje na taką wizytę. Muszę zrobić wrażenie, dobre – wyjaśniłam i wróciłam na górę do swojego pokoju.
Zdjęłam strój, który miałam na sobie, i zostałam w samej bieliźnie. Już chciałam podejść do szafy, gdy usłyszałam dźwięk dzwoniącego telefonu. Westchnęłam sfrustrowana i spojrzałam na wyświetlacz, Alex.
- Hej, skarbie – usiadłam na łóżku.
- Cześć śliczna. Czemu nie przyjechałaś z resztą do szkoły?
- Och, zapomniałam ci powiedzieć. Mam dziś wizytę kontrolną i nie będzie mnie w szkole. Przepraszam...
- Nie musisz kochanie. Twoje zdrowie jest najważniejsze.
- Ale to nie zmienia faktu, że powinnam była ci powiedzieć. Zresztą... sama o tym całkowicie zapomniałam. Gdyby nie Liam, pewnie bym nie poszła.
- Chociaż raz się na coś przydał – zaśmiał się. - A właśnie, gdzie on jest? Nie widziałem go z pozostałymi.
- Jest ze mną. Lekarka chciała by ktoś ze znajomych ze mną przyszedł, by mogła spojrzeć na moją sytuację z dwóch stron...
- Ale czemu akurat on?
- Doskonale wiesz, że podczas pobytu w szpitalu, to on spędzał ze mną całe dnie oraz czasami zachowywaliśmy się jak para. Z tego powodu zaproponowała, żeby to był on.
- To bez sensu. On po prostu chciał z tobą spędzić czas.
- Tylko nie rób się zazdrosny. Napomknę coś o tobie w trakcie rozmowy. Może wcześniej się odwdzięczę – Alex nie wie jak dokładnie chcę się zemścić na Liamie ani za co.
Za każdym razem gdy schodzimy na ten temat, staram się odwrócić jego uwagę...
- O niego? W życiu.
- To dobrze. A teraz muszę już kończyć, bo muszę się ubrać.
- Moment! To oznacza, że..? - nie dokończył, nie musiał.
- Jestem w samej bieliźnie – zaśmiałam się.
- I ty mi to dopiero teraz mówisz?! Byłbym już dawno u ciebie.
- Och, jaki chętny. Jestem przekonana, że nim byś tu dotarł, już bym się ubrała.
- Szkoda... Poczekaj. Masz rację, ubierz się.
- Co ci tak nagle odbiło? Jeszcze przed chwilą... Och – już wiem o co chodzi. - Boisz się, że Liam tu wejdzie?
- Ej, jesteście tam sami. Wszystko się może wydarzyć...
- Proszę cię – wywróciłam oczami. - Przesadzasz.
- Wcale nie! Nie chcę by widział to co jest moje – zapewne się wyszczerzył.
- Dwie sprawy. Nie jestem twoja i... przykro mi, ale on już widział mnie w samej bieliźnie... i bez niej zresztą też.
- Wiem co usiłujesz zrobić i... udaje ci się. I choć teoretycznie nie jesteśmy razem, to w praktyce jesteś moja.
- Niech ci będzie. Nie chcę dalej o tym dyskutować. Ej, czy nie było już czasem dzwonka?
- Może był...
- Zasuwaj na lekcje! Musisz zrobić dla mnie notatki, bo pamiętaj, że już w weekend mamy imprezę Halloweenową – zauważyłam.
- Pamiętam, a notatki weźmiemy od kogoś innego...
- Marsz na zajęcia! - rozkazałam. Mimo wszystko nie chcę by się przeze mnie opuścił w nauce.
- Dobrze, nie denerwuj się. Pamiętaj, zadzwoń do mnie po badaniach. Kocham cię.
- Dobrze, ja ciebie też – rozłączyłam się i podeszłam do szafy.
Zaczęłam szperać po półkach, gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Liam.
- Proszę – krzyknęłam nie przerywając swoich czynności.
- Hej, chciałem powiedzieć, że... - przerwał, a ja odwróciłam się do niego przodem.
- Co chciałeś powiedzieć? - podpowiedziałam mu.
- Przepraszam, nie wiedziałem, że... - machnął na mnie ręką starając się na mnie nie patrzeć. - się przebierasz.
- To żaden problem. Gdyby mi to przeszkadzało, nie pozwoliłabym ci tu wejść – wzruszyłam ramionami i przeniosłam cały ciężar na jedną nogę. - Co chciałeś?
- A tak... Niedługo wychodzimy, więc mogłabyś się pośpieszyć?
- Jestem pewna, że jeśli mi pomożesz przy wyborze, to szybciej mi pójdzie – posłałam mu proszącą minkę i z powrotem odwróciłam się do szafy.
Usłyszałam jak zamyka drzwi i siada na łóżku. Został. Przez chwilę przeglądałam wszystkie sukienki i analizowałam w czym wyglądałabym najniewinniej. Przez cały czas czułam na sobie spojrzenie Liama. Może to brzmi narcystycznie, ale moje przeczucia potwierdzało jego odbicie w lusterku. Uśmiechnęłam się pod nosem i stanęłam na palcach, wyciągając się jak najbardziej w górę, by ściągnąć wieszak z odpowiednią sukienką. Ten ruch spowodował, że Liamowi aż pociemniały oczy. Zawsze mi mówił, że mam niezły tyłek i, że lubi na niego patrzeć. A skoro teraz mam okazję, to mogę mu na to pozwolić, tylko po to by go podniecić, a potem zgasić. Odwróciłam się do niego przodem przykładając do siebie sukienkę, a jego spojrzenie momentalnie przeskoczyło z okolic mojego dołu, na twarz.
- Co myślisz o tej? - uśmiechnęłam się. Szczerze, to od początku o niej myślałam.
- Bardzo ładna – uśmiechnął się patrząc na mnie od góry do dołu i z powrotem na twarz.
- No dobra – zdjęłam ją z wieszaka i w ogóle nie patrząc na chłopaka, zaczęłam ją zakładać.
Kiedy skończyłam, spojrzałam na Liama prosząco.
- Pomożesz mi? - zapytałam odwracając się do niego tyłem i zgarniając włosy na bok.
- Jasne – rzucił i już po chwili czułam jego ręce na sobie.
Jedną ręką trzymał mnie tuż nad tyłkiem, a drugą powoli zapinał suwak. Chłopak był bardzo blisko mnie.
- Dzięki – odwróciłam się do niego przodem i spojrzałam na szafę. Na najwyższej półce leżała kopertówka, która idealnie pasowała do sukienki. - A podasz mi jeszcze tą czarną torebeczkę, bo nie dosięgam do niej.
Stając centralnie za mną, wyciągnął się i spojrzał na mnie w dół pokazując na jedną z torebek.
- Ta?
- Nie, ta z koronką – wyjaśniłam, a on jeszcze bardziej się do mnie przysunął.
Jego tors dotykał moich pleców. Wiem co usiłuje zrobić... Żeby znów obrócić to na moją stronę, lekko się pochyliłam do przodu, co spowodowało, że mój tyłek dotknął jego krocza. Ściągnął odpowiednią kopertówkę i położył dłonie na moich plecach, tak by kciukami dotykać moich pośladków.
- Proszę bardzo – pochylił się nade mną i wyszeptał do ucha. Praktycznie na mnie leżał.
- Dziękuję – wyprostowałam się, a on razem ze mną. Nie odsunął się jednak ani na krok. - Jeszcze tylko biżuteria i będę gotowa – wyminęłam go jakby nic się nie stało, podeszłam do toaletki i zaczęłam szperać w szkatułce.
Wyciągnęłam z niej 2 bransoletki oraz srebrny naszyjnik z sercem, jednak nie ten sam co dostałam od Liama. Wciąż go mam, ale... nie noszę go. Dostarcza smutne wspomnienia, dlatego zamknięty jest w małym pudełeczku i leży na dnie szufladki.
- Pomóc ci? - zapytał Liam.
Jak się okazało stał tuż obok mnie i miał na myśli naszyjnik.
- Co ja bym bez ciebie zrobiła? - podałam mu łańcuszek.
- Na pewno sporo, ale po co masz się męczyć? Zawsze mogę ci pomóc – uśmiechnął się zapinając wisiorek.
- To może następnym razem poproszę cię żebyś mnie rozebrał, wykąpał i z powrotem ubrał – zakpiłam, a chłopak położył dłonie na moich ramionach i pochylił się nad moim uchem.
- Z przyjemnością – wymruczał i pocałował za uchem.
- Co ty robisz? - zapytałam zaskoczona, gdy zaczął całować mnie po szyi i ramieniu.
- Słyszałem, że jesteś z Alexem w wolnym związku... - mruknął.
- Och, więc o to chodzi – odepchnęłam go od siebie, założyłam bransoletki i podeszłam do dużego lustra by ułożyć włosy. - Źle słyszałeś. Chodzę z Alexem i jestem z nim szczęśliwa.
- I to dlatego jeszcze się z nim nie przespałaś? - rzucił, a po jego minie zrozumiałam, że nie chciał tego powiedzieć. - Przepraszam...
- Spoko, teoretycznie jesteś moim byłym więc nie powinieneś się mieszać w moje prywatne sprawy, ale jako, że sporo nas łączyło, oświecę cię. Zgadza się, nie spałam z nim jeszcze. Ostatnio za bardzo się pośpieszyłam i... żałuję tego – wzruszyłam ramionami zakładając buty. Strój wyglądał idealnie.
- Wcale tak nie myślisz. Byłaś ze mną szczęśliwa.
- Może wtedy tak, ale teraz, żałuję, że cokolwiek nas łączyło, chociaż... W sumie to nie. Dzięki temu poznałam Alexa, no i ty też masz korzyści, poznałeś Aurore. Wydaje się, że jesteście szczęśliwą parą.
- Jesteśmy w wolnym związku, od samego początku. Nie chcę się z nią wiązać, to tylko zabawka.
- Och, jakie to głębokie – zakpiłam. - Jesteś beznadziejny.
- Bo mnie zniszczyłaś – odwrócił mnie przodem do siebie i przyznam, że zaskoczyła mnie jego stanowczość oraz użycie siły. - Ty jesteś tego powodem.
- Taa, to ja cię zdradziłam z moją ex, a nie, czekaj. Ty to zrobiłeś. Hmm... Jakiż ten świat jest pokręcony – przekrzywiłam głowę nie przerywając naszego kontaktu wzrokowego.
- Jesteś hipokrytką – pokręcił głową. - Nie zrobiłem tego specjalnie!
- Tak, wiem. To nie była twoja wina i patrz, jakimś dziwnym trafem to ja zniszczyłam ciebie, a nie na odwrót. To ja powinnam się tak czuć, ale tak nie jest. Jestem w końcu szczęśliwa! - podniosłam głos. Nie panowałam już nad sobą.
- Czemu to do ciebie nie dociera? Byłaś ze mną szczęśliwa! Kiedy byłaś ze mną, nie miałaś ani myśli, ani prób samobójczych. Jakoś miłość do Alexa cię przed tym nie powstrzymywała.
- Skąd możesz to wiedzieć? Nasz związek opierał się tylko i wyłącznie na seksie! Nie zależało ci na mnie!
- Zależało! Kochałem cię i chciałem byś zawsze była blisko mnie – uspokoił się trochę. - Może faktycznie trochę się wtedy zagalopowałem, ale... sam nie wiem. Mogłaś powiedzieć, że ci to nie pasuje.
- O, to teraz to jest moja wina? Mówiłam ci o tym! Ale ty oczywiście musiałeś mnie zahipnotyzować tymi czułymi słówkami i delikatnymi pieszczotami.
- Lubiłaś to...
- Zgadza się, ale nie w chwilach, gdy chciałam z tobą o czymś ważnym porozmawiać lub udoskonalić nasz związek. Niszczyłeś to... twoja zdrada tylko potwierdziła, że nie powinniśmy być razem.
- Znów do tego wracasz!
- Bo to nas nie ominie! Może i ci to wybaczyłam, ale nie zapomnę o tym!
- Tylko dziwne, że jakoś zapomniałaś o tych chwilach, gdy byliśmy szczęśliwi. Nie widzisz tego? Przeznaczenie pcha nas ku sobie – złapał mnie za ramiona. - Powinniśmy być razem.
- Sranie w banie. Taki kit to nie mi wciskaj. A teraz musimy iść na moją wizytę.
- To jeszcze nie koniec tej rozmowy...
- Owszem, koniec – wyminęłam go.
Westchnęłam rozdrażniona i zeszłam na dół do samochodu Liama. Chłopak podążał tuż za mną. Po 30 minutach ciszy, zajechaliśmy do kliniki, do której mnie „przenieśli”. Udaliśmy się do odpowiedniego oddziału, a mianowicie poświęconemu anoreksji i bulimii. Recepcjonistka poinstruowała nas, do którego gabinetu mamy się udać. Nie powiem, trochę się stresuję. Od tej rozmowy, zależy czy będę zamknięta na tym oddziale 24/7, czy będę mogła normalnie funkcjonować. A najbardziej martwię się tym co powie Liam. Wystarczy tylko jedno słowo i zostanę tu zamknięta lub będę musiała przychodzić na spotkania praktycznie codziennie. Nie potrzebnie chciałam by ze mną poszedł... wróć. Niepotrzebnie się na to zgodziłam. Jakbym się uparła, to może przyszedłby ze mną ktoś inny. Weszliśmy do odpowiedniej sali, w której przywitała nas psycholog Stone.
- Usiądźcie – wskazała dwa fotele skierowane w stronę jej biurka.
To, na którym usiadłam ja, było bardziej na wprost kobiety, co powodowało, że zarówno ona, jak i Liam mają na mnie dobry widok. To drugie trochę mnie ucieszyło, bo będę mogła się z nim trochę podrażnić.
- Paula, jesteś gotowa? Chciałabym zacząć od ciebie – wyrwała mnie z zamyślenia.
- Oczywiście – posłałam jej uśmiech.
- Jak się czujesz, moja droga? - zapytała chwytając długopis w rękę.
- Dużo lepiej – odpowiedziałam na luzie.
- Wszystko układa ci się dobrze?
- Tak, jestem zadowolona z tego co się dzieje – kobieta po każdej mojej wypowiedzi oraz w jej trakcie coś notowała.
- Co robisz w ciągu dnia?
- Chodzę do szkoły, spotykam się z chłopakiem – uśmiechnęłam się szerzej na te słowa. - Odrabiam lekcje i itp.
- A jak z posiłkami? Często jadasz?
- Na początku trudno mi było wrócić do wcześniejszych przyzwyczajeń, ale jadam już śniadania i obiady. Do kolacji jeszcze nie mogę się przekonać, ale się staram.
- To dobrze. Zdarza ci się coś zwracać?
- Czasami mam taką ochotę, ale staram się wtedy robić wszystko by to się nie stało. Często zajmuję się czymś innym by odwrócić swoją uwagę, jednak rzadko mi nie wychodzi.
- Kiedy ostatni raz zwymiotowałaś?
- Zdaje się, że jakiś tydzień temu? Zjadłam bardzo duży obiad i nie byłam w stanie tego przyswoić.
- Okej, a masz czasem ochotę wymusić wymioty?
- Nie.
- To bardzo dobrze. Przybrałaś na wadze?
- Ymm... - nie sądziłam, że mnie o to zapyta. Nie lubię o tym mówić. Za każdym razem gdy widzę swoją wagę, chce mi się wymiotować. - Nie lubię o tym mówić na głos... To wciąż dla mnie trudne.
- Rozumiem, ale muszę to wiedzieć. Wolisz mi powiedzieć, czy mam cię tu zważyć?
- Nie ważyłam się, ale mam wrażenie, że przybyło mi trochę ciała. Chłopaki mówią, że już nie wyglądam jak upiór.
- Dobrze, a dasz się zważyć?
- Proszę, nie. Jestem przekonana, że wszystko idzie tak jak powinno. Liam może potwierdzić – spojrzałam na chłopaka przygryzając wargę.
Popatrzył na mnie niepewnie i gdy dostrzegł w moich oczach błaganie, jego zapory puściły.
- Ma rację. Nie wygląda już tak jak kiedyś, wygląda lepiej – odpowiedział, a ja w ramach podziękowania posłałam mu uśmiech.
Jestem mu naprawdę wdzięczna za pomoc, ale to nie powoduje, że się nad nim zlituję i przestanę go drażnić.
- A jak z posiłkami? To prawda? - zapytała pani doktor, a ja „niechcący” zahaczyłam o kraniec sukienki, która prze owym ruch się podwinęła do góry.
- Tak. Wciąż z nią walczymy o jedzenie na wieczór i przyznam, że coraz częściej się nam udaje.
- Jak się zachowuje podczas posiłków? Jest swobodna? - mój palec wskazujący zaczął jeździć po gołym udzie z chwili na chwilę ukazując więcej.
- Jest wciąż trochę speszona i nie za bardzo lubi gdy się na nią patrzy jak je, ale to też się powoli zmienia – przełknął ślinę zerkając na moje poczynania.
- To wręcz rewelacyjnie – uśmiechnęła się do mnie doktor Stone. Ani na chwilę nie spuściłam z niej wzroku, no chyba, że mówił Liam. Mogłam się wtedy cieszyć z jego podniecenia. - To bardzo dobrze, że masz wsparcie w przyjaciołach i chłopaku.
- Tak, szkoda, że go tutaj ze mną nie ma – posłałam jej smutne spojrzenie.
- Rozumiem... - zmarszczyła brwi. Czy ona myślała, że Liam jest moim chłopakiem? - Może następnym razem przyjdziesz razem z nim? Chciałabym usłyszeć też jego opinię.
- Czyli nie muszę tu zostawać?
- Nie. Dobrze sobie radzisz, masz opiekę i nie spełniasz wymagań, które kazałyby mi cię tu zatrzymać. Jednak jeśli zechcesz, możesz tu zostać.
- Nie sądzę by mój chłopak był tym zadowolony... no i przyjaciele też oczywiście – uśmiechnęłam się.
- W takim razie widzimy się za 3 miesiące. Jednak w razie potrzeby pamiętaj, że możesz tu przyjść w każdej chwili.
- Dobrze – przytaknęłam i wstałam z fotela, a w moje ślady poszedł Liam.
- Jeszcze nim pójdziesz, chciałabym byś wypełniała ten kalendarzyk raz na tydzień i przyszła z nim na następną wizytę. Jeśli wszystko będzie dobrze szło, to będzie twoja ostatnia wizyta.
- Oczywiście, dziękuję i do widzenia.
- Do widzenia – posłała mi uśmiech.
Wstępnie wiedziałam, że to będzie taki jakby wywiad. Oto w tym chodziło. Lekarka miała dowiedzieć się czy sobie radzę i w razie czego dostrzec kiedy kłamię. Dlatego też przygotowałam się na to dużo wcześniej. Kiedy opuściliśmy klinikę, udaliśmy się do samochodu.
- Dzięki, że mi pomogłeś. Ostatnie czego bym chciała, to zostać tam zamkniętą – odezwałam się patrząc przez szybę.
- Wbrew wszystkiemu nie zrobiłbym ci tego. Jednak mimo to powinnaś zacząć robić to co wymienialiśmy.
- Taa... Może kiedyś zacznę jeść śniadania, ale i tak nie zamierzam przytyć. Taka się sobie podobam.
- To jest nie zdrowe – spojrzeliśmy na siebie. - Alex wie? - cały czas się mi przyglądał, gdy ja odwróciłam wzrok. Staliśmy na światłach.
- Niewiele... Wie, że byłam w szpitalu, bo się odwodniłam oraz, że trochę schudłam. Nie musi wiedzieć więcej.
- Dlaczego mu nie powiesz? Może ci pomóc.
- Nie chcę by się jeszcze bardziej o mnie martwił. Nie musi wiedzieć.
- Śladów też nie widział, nie? - ruszył patrząc na drogę
- Nie dałam mu takiej swobody... Dlatego wszystko odwlekam – mruknęłam.
- Oł – przeciągnął jakby zdał sobie z czegoś sprawę.
- A myślałeś, że dlaczego? - spojrzałam na niego. - Ze względu na ciebie?
- Trochę – przyznał niechętnie.
- Nie cały świat kręci się wokół ciebie, gwiazdorze.
- Miałaś mnie tak nie nazywać!
- Och przepraszam, gwiazdorze, zapomniałam.
- Znów się wykłócamy. Pamiętasz jak się skończyła nasza poprzednia kłótnia? Zaczęliśmy się spotykać.
- Tym razem tak nie będzie. Dlaczego aż tak bardzo chcesz bym do ciebie wróciła? Jesteś z Aurore i możesz mieć każdą, czemu akurat ja.
- Bo zależy ci na mnie...
- Och, czyli robisz to dla mnie? Muszę cię zmartwić, będąc z Alexem jest mi lepiej.
- To dlatego go oszukujesz?
- Nie oszukuję! Po prostu nie wszystko mu mówię. Poza tym to nie twój biznes. Nie jesteś nawet moim kolegą.
- To kim dla ciebie jestem?
- Moim ex, nic więcej.
- Skoro tak twierdzisz... - odparł ponuro i zaparkował przed domem.
Weszłam do środka i udałam się do swojego pokoju. Miałam zamiar zadzwonić do Alexa, bo mu to obiecałam oraz zastanowić się nad czymś...



Witam :)
Mam 2 sprawy.
Sprawa numer 1: Tydzień temu nie dodałam rozdziału, ponieważ nie było 10 komentarzy, a chyba wyraźnie się określiłam, że dodam jeśli będzie 10 komentarzy. Napisałam: 10 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ. To tak trudne do zrozumienia?
Sprawa numer 2: Słusznie, może i teraz nic ciekawego się nie dzieje (chociaż moim zdaniem tak, ale to już zależy od osoby), ale... Nie zamierzam zmieniać planu. Nie wiem czy wszyscy wiedzą, ale ja mam ten blog, tą historię zaplanowaną od początku do końca. Czasami wprowadzam jakieś tam drobne zmiany, ale staram się ścisło trzymać planu. Bardzo się nad nim napracowałam i nie chcę go zmieniać. Zaplanowałam bardzo fajne zakończenie (i nie tylko ja tak myślę, bo kilka osób, które wie co się święci, też tak twierdzi). Musicie być szczęśliwi.
A teraz coś równie ważnego.
Nie chciałam nikogo uradzić moimi słowami, to tylko moja opinia. Nie zmuszam was do czytania i jestem bardzo wdzięczna, że jednak to robicie. Na serio potrafię przyjąć krytykę tyle, że... pod tym względem nie zamierzam zmieniać historii. Dziękuję też, że informujecie mnie o tym, że przestajecie czytać mojego bloga. To pozwala mi zastanowić się jak ulepszyć następne historie, gdzie nie mam jeszcze zaplanowanej przyszłości. Blog o Vanessie, będzie całkowitym przeciwieństwem tego, więc jeśli chcecie więcej akcji czy więcej bycia „parą”, zapraszam do czytania go.
Jeśli jeszcze chodzi o dodawanie rozdziałów, jestem w 3 gimnazjum. To mój ostatni rok. Niedawno pisałam egzaminy, a teraz muszę walczyć o jak najlepsze oceny, bo od tego zależy czy przyjmą mnie do moich wymarzonych szkół. Spróbujcie postawić się na moim miejscu. I tak robię wszystko co mogę.
Trochę się rozpisałam...
Więc kolejny rozdział zapewne pojawi się za tydzień. Jedyne o co proszę to 8 komentarzy. Jesteście w stanie to zrobić?
8 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ.
Jeśli kogoś uraziłam, to jeszcze raz przepraszam.
Pozdrawiam :)


Kontakt:
TT: @Love_Paula1D
GG: 7534371

9 komentarzy:

  1. Świetne :D Czekam na nn :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę świetny rozdział;)
    Czekam na następny:D

    OdpowiedzUsuń
  3. cuuudowne to opowiadanie! Czekam na nastepny rozdział, pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Swietne, zajebiste, cudne, zajekurwabiscie super. Dawaj kolejny. :****

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny! dawaj szybko następny!
    Kocham Cię i twoje opowiadanie! <3
    Gaba***

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaki cudowny!
    Czekam z niecierpliwością na następny!
    Życzę dużo dobrej weny****
    Monia*

    OdpowiedzUsuń
  7. Super,dawaj szybko następny!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetnie. Czekam na kolejne części. XOXO Hazusiowa

    OdpowiedzUsuń
  9. O jaki zarąbisty,cudowny,genialny,ekstra,zajefajny,boski,świetny...(jest tego bardzo dużo) <3
    Zgadzam się z poprzedniczkami tam "u góry" ze tak powiem ;)
    dawaj więc szybko następny bo z niecierpliwością czekamy na ciąg dalszy. :)
    Zayniee************ :)

    OdpowiedzUsuń