piątek, 5 kwietnia 2013

Rozdział 45

Mam już dosyć tego szpitala, bo ile można? To już tydzień. Tydzień męczarni. Po pierwsze, nie mogę wyjść z sali sama oraz powiadomienia pielęgniarki, że wychodzę. Po drugie nie pozwalają mi palić, chociaż i tak to robię gdy tylko Zayn przychodzi... no dobra, raz nie wypaliło, wtedy ubłagałam Liama, by załatwił mi fajki oraz poszedł ze mną. Nie był za bardzo skłonny się zgodzić, bo nie lubi jak palę, ale uległ. I tak powinien się cieszyć, bo muszę ograniczać, co mnie strasznie denerwuje. Kolejnym przekleństwem jest to, że muszę jeść jakieś dupne, bogate w coś tam posiłki i to przy nadzorze. Przez pierwsze 2 dni był to psycholog, ale udało mi się namówić lekarzy, że jest on zbyteczny i teraz Liam mnie pilnuje. Uznałam, że to bez sensu, no i jem te posiłki. Często zdarza mi się, że mam ochotę to wszystko zwymiotować, ale mi nie pozwalają. Dodatkowo co jakiś czas podłączają mi kroplówki, które mają mnie nawadniać oraz dokarmiać. Lekarze twierdzą, że mogliby mnie trzymać tylko na kroplówkach gdybym nie chciała jeść, ale są zmuszeni nauczyć mnie od nowa jeść. Ja nie wiem po co to wszystko. Mogliby mnie wypuścić do domu i miałabym święty spokój, albo przynajmniej określić się kiedy mnie wypuszczą, a nie, nic mi nie mówią. Jedynie Liam coś tam się trochę orientuje, ale nie chce mi powiedzieć, a próbowałam już chyba wszystkiego. Starałam się wpłynąć na jego miłość do mnie, a nawet na jego krocze, ale nawet to nie działa. Dlatego też muszę się zachowywać dobrze, ale nie zawsze tak jest. Odkąd wygoniłam Liama z mojej sali na noc, mogę wtedy się pozbywać ciążących mi posiłków. Trudno jest mi się przerzucić z jednego posiłku lub ich braku, na 3 posiłki dziennie. To przesada! Mam tego wszystkiego po dziurki w nosie. Jest tu tak niesamowicie nudno, że pewnie gdyby nie towarzystwo Liama, pewnie bym umarła z nudów.
Liam... Odkąd trafiłam do szpitala, nie opuszcza mnie na krok. Siedzi ze mną całymi dniami, a czasami gdy nie uda mi się go wyrzucić, to też nocami. Za każdym razem próbuję go namówić by poszedł do szkoły i zostawił mnie samą lub zamienił się z kimś, ale on jest niewyobrażanie uparty. Rozmawiał nawet z Paul'em i załatwił sobie zwolnienie z zajęć na tak długo jak tu będę. Liam z jednej strony jest cudowny, ale z drugiej uciążliwy. Chodzi za mną wszędzie, pilnuje mnie oraz na nic mi nie pozwala. Moją jedyną rozrywką w jego towarzystwie jest rozmawianie z nim lub całowanie się. Żeby nie było, nie narzekam, podoba mi się to, a zwłaszcza to drugie. Mam ochotę mu powiedzieć, że chcę dać mu tą drugą szansę, ale on upiera się, że mam zadecydować dopiero po powrocie do domu. Trochę mi z tym ciężko, ale przynajmniej pozwala mi da drobne zbliżenia... Ale koniec już o nim. Moją inną rozrywką w szpitalu, poza Liamem, są odwiedziny pozostałej ferajny. Przyjeżdżają codziennie po szkole i siedzą z nami godzinkę lub dwie... Czasami udaje nam się wtedy namówić Liama by jechał do domu, ale ciężko go złamać... W sumie także ze względu na niego mam ochotę wrócić do domu. Będzie mógł się wtedy porządnie wyspać, odpocząć oraz będę mogła mu powiedzieć co postanowiłam.
- O czym tak intensywnie myślisz? - zapytał gładząc mnie po policzku.
- Szczerze? O tym, że chcę już wrócić do domu. Mam dosyć tego miejsca... - westchnęłam.
- Wiem, ale nic na to nie poradzisz. Lekarze decydują o twoim wypisie – uśmiechnął się pocieszająco.
- Taa, chyba dzisiaj sobie z nimi porozmawiam jak przyjdą na wieczorny obchód. Powinni mnie wypuścić. Czuję się lepiej, jestem grzeczna, jem co chcą i nawet tego nie zwracam aż tak często. Czuję się mocno nawodniona oraz mam ochotę się napić czegoś mocniejszego, ale tego im nie powiem.
- A sądzisz, że jak wrócisz do domu to ci na to pozwolimy? Pamiętaj, że będziesz z nami mieszkać. Nie będzie tak łatwo...
- Oj no weź. Mogę pić alkohol! Poza tym wisicie mi urodzinowe przyjęcie, a nie wyobrażam go sobie bez procentów.
- Zmieniłaś się – szepnął cicho patrząc mi w oczy.
- Zawsze taka byłam, ale nie było ci dane mnie takiej poznać... Rozmawiałeś o tym z Martyną? - zapytałam niepewnie. Nie chcę by wiedział...
- Próbowałem, ale nie chciała mi nic powiedzieć. Ona nie twierdzi, że kiedyś taka byłaś...
- Byłam, ale ona też mnie takiej nie widziała... Wtedy się nie widywałyśmy.
- Kiedy się to wszystko działo?
- To było przed Maćkiem, a jak wiesz od Julki, chodziłam z nim 3 lata...
- Czyli... miałaś wtedy 16 lat?
- Raczej 14, może 15. To trwało z... jakiś czas...
- Czemu udzielasz tak skąpych oraz niedokładnych informacji?
- Liam, mówiłam ci, to zamknięty temat. Razem z Martyną uznałyśmy, że nie będziemy do tego wracać. Ona wie o prawie wszystkim i ci nie powie, tak jak i ja. Nie naciskaj.
- Kiedy ja chcę wiedzieć!
- Odpuść... Może ci kiedyś powiem, ale nic nie obiecuję... - spojrzałam mu głęboko w oczy i zobaczyłam iskierkę, która oznacza, że ma pomysł, mnie nie przechytrzy. - Nawet jeśli mnie upijesz, to ci nie powiem – pokręciłam rozdrażniona głową.
- Skąd wiedziałaś, że o tym myślałem – uniósł jedną brew do góry.
- Bo cię znam oraz ubiegając twoje pytanie, jestem pewne, że ci tego nie powiem, nie ma bata. Nie ma nic czym mógłbyś mnie nafaszerować bym ci powiedziała, a doskonale wiem, że nie śmiesz się posunąć aż tak daleko. Sorki. Albo powiem ci to w pełni świadoma, albo się nie dowiesz.
- Dobra jesteś – uśmiechnął się i zaczął całować wewnętrzną stronę mojej dłoni.
- Liam... nie złamiesz mnie. Choćbyś mi zrobił najlepszą minetkę na świecie lub doprowadził do najlepszego orgazmu jaki ktokolwiek mógłby mieć, to i tak ci nie powiem. Nie ma szans.
- Dlaczego uważasz, że właśnie do tego dążę?
- Już ci mówiłam, znam cię, ale jeśli chcesz spróbować mnie zmusić pod tym kątem, to masz ode mnie zielone światło – uśmiechnęłam się. - Skorzystam na tym, ale ty niestety nic nie dostaniesz w zamian... No może poza dobrym seksem.
- Jesteś taka otwarta... - wymruczał. - Mam ochotę zabrać cię do domu i dowiedzieć się co postanowiłaś.
- To czemu nie pozwalasz mi teraz zadecydować? - zapytałam z nadzieją.
- Ponieważ kiedy się obudziłaś, poprosiłaś mnie o cierpliwość oraz o czas...
- No i dostałam dużo czasu!
- Tak, ale powiedziałaś też, że nie możesz tu myśleć i dopiero w domu dasz mi odpowiedź... Zamierzam dotrzymać słowa.
- Jesteś wredny wiesz? A co jeśli teraz jestem za, a przez twoje zachowanie zmienię zdanie?
- Cóż, to będzie oznaczało, że gdybyś się od razu zgodziła, to by nam nie wyszło.
- A jeśli teraz jestem na nie i to co robisz, czyli to pieszczenie mi przeszkadza?
- Zawsze możesz odmówić, do niczego cię nie zmuszam – wzruszył ramionami i przestał pieścić moją rękę.
- Nie mówiłam, że chcę żebyś przestał – wymruczałam.
- A ja nie mówiłem, że chcę kontynuować – przygryzł wargę.
- Drażnisz się ze mną. Jeśli chodzi ci o tamto, to ci nie powiem, choćbyś nie wiem jak, a raczej wiem, mnie torturował.
- O, czemu tym razem nie wymieniasz tych tortur?
- Bo nie chcę ci podpowiadać... Niektóre są okrutne...
- Skąd ty masz takie doświadczenie w tych sprawach?
- Dział zamknięty – wzruszyłam ramionami.
- Dlaczego nie chcesz mi nic powiedzieć?
- Nie sądzę byś był na to gotowy. Tobie się może wydawać, że za bardzo wyolbrzymiam, ale to naprawdę nie są dobre wspomnienia. Zawdzięczam wszystko swojej przeszłości i tamtym wydarzeniom, ale miałam bardzo poważne trudności by o tym zapomnieć. Jednym z uszczerbków na mojej psychice jest moja zmienność nastrojów oraz wyolbrzymianie smutku, bólu i innych tego typu emocji.
- Kocham twoją zmienność nastrojów – zaczął mnie głaskać po ręce.
- Okej, tak ci się wydaje. Czasami może i jest to fajne, jak ze smutnej zamieniam się w wesołą albo z poważnej w mega rozkojarzoną, ale... Może inaczej. Podoba ci się to jak z zrozpaczonej, na przykład po zerwaniu, zamieniam się w agresywną lub beznamiętną, taką bez emocji?
- Nie – szepnął.
- No właśnie. Wszystko ma drugie dno, Liam... Zawsze trzeba rozpatrywać wszystkie opcje.
- Jak tak o tym mówisz, to ma to sens. Nie myślałem o tych zmianach nastroju. Przepraszam...
- Nic się nie stało. Nie rozmawiajmy o tym okej? - w odpowiedzi przytaknął. - A pocałujesz mnie chociaż na przeprosiny? - zapytałam uśmiechając się cwaniacko. Podłapałam to od niego.
- Skoro sobie tego życzysz – uśmiechnął się, po czym mnie pocałował.
Starałam się pogłębić pocałunek, ale nie było mi to dane. Od razu się ode mnie odsunął przygryzając wargę.
- Czemu mi to robisz? - skrzywiłam się.
- Bo jesteś podłączona do kroplówki i w każdej chwili może przyjść pielęgniarka i sprawdzić czy dawka jest okej.
- A jeśli bym chciała iść do toalety?
- Zmuszony byłbym zawołać pielęgniarkę. Wiesz, że lekarz tak sobie zażyczył...
- Okej, a jeśli chciałabym się przejść?
- Nie wypuszczą cię z kroplówką na dwór!
- A korytarz? Lub do... restauracji? - ledwo to wydusiłam.
- Jesteś głodna? - zapytał z zaskoczeniem i nadzieją.
- Gdybym powiedziała, że jestem, to by mnie puścili?
- Na pewno przyszedłby lekarz i sam zdecydował. Więc jesteś głodna, czy nie?
- Nie – spuściłam głowę. - Chcę iść do łazienki... - zmieniłam temat.
- Poczekaj, zawołam siostrę – już chciał wstać, ale go zatrzymałam.
- Ale nie po to... Mam inne zamiary... - zaczęłam palcem jeździć po jego ręce.
- Jakie? - zapytał niepewnie.
- No wiesz... Takie związane z... tobą... - posłałam mu pełne pożądania spojrzenie.
- Nie ma mowy – zaśmiał się. - Dopóki masz podłączoną kroplówkę, nie tknę cię.
- Czyli jeśli już nie będę miała kroplówki to... pójdziesz, że mną do łazienki? - zapytałam z nadzieją.
- Paula, nie będziemy TEGO robić w szpitalu! - oburzył się.
- Dobra, ale możemy się popieścić...
- Co cię naszło?
- To całe rozmawianie o tym jak mógłbyś ze mnie wyciągnąć informacje, a raczej próbować oraz twoje drobne pieszczoty i wracanie wspomnieniami do tamtych czasów, spowodowało, że mam na ciebie ochotę.
- No nie wiem...
- Możemy się tylko po obściskiwać. Działasz na mnie negatywnie – burknęłam.
- Och, tak. Zmiana taktyki. Chcesz mnie wziąć pod włos, na litość. Myślałem, że przestałaś już prób dotarcia do mnie poprzez emocje.
- Bo to prawda. Tyle, że twoja niechęć powoduje, że nie mam już na nic ochoty. No poza papieroskiem...
- To jak przyjdzie Zayn, nie lubię gdy palisz.
- Wiem i to mnie drażni. Nie rozmawiam z tobą.
- Zobaczymy jak długo wytrzymasz... - stwierdził uśmiechając się.
- Wkurzasz mnie – skrzywiłam się.
- No, wytrzymałaś aż 5 sekund. Nie chciałem cię zdenerwować...
- Jesteś wredny. Wyjdź stąd i nie wracaj!
- Oj daj spokój. Jutro cię wypiszą i nie będziesz zmuszona do spędzania czasu tylko ze mną.
Uśmiechnęłam się szeroko i dopiero po chwili Liam zorientował się, że się wygadał.
- Kurde. Ty mała, podstępna, ale również seksowna diablico. Wpłynęłaś na mnie!
- To mój sprawdzony sposób. Na początku próbowałam na ciebie wpłynąć za pomocą emocji, ale nie wyszło. Potem wpływałam na ciebie od krocza, też nie wyszło, a teraz gdy to połączyłam, czyli najpierw cię zaciekawiłam, potem podnieciłam, a na końcu wprowadziłam cię w tryb opiekuńczego i troskliwego. To musiało zadziałać.
- Skąd pomysł, że się podnieciłem?
- Było widać w twoich oczach i gdybym tylko cię dotknęła, to byśmy nawet nie zdążyli dojść do łazienki. Co ja gadam. Nawet byś nie próbował. Zrobilibyśmy to tu.
- Jesteś tego pewna?
- Tak. Gdybym dalej ciągnęła rozmowę upierając się, że masz wyjść, zacząłbyś mnie całować, a dalej samo by poszło.
Patrzył na mnie z zamyśloną miną. Po chwili w jego oczach dostrzegłam iskierki. Coś kombinuje.
- Jak ty mnie dobrze znasz – wymruczał przygryzając wargę i jeżdżąc palcem wzdłuż mojej ręki.
- Ta taktyka na mnie nie zadziała. Sama ją wymyśliłam. Nie złamiesz mnie – powiedziałam obojętnie. - Ale jak mówiłam, możesz próbować wszystkiego.
- Nie lubię kiedy masz rację... - skrzywił się.
- Och, zawsze ją mam. Jestem geniuszem zła.
- Tak i boginią seksu – uśmiechnął się lubieżnie.
- Ach, czyli taką obrałeś taktykę. Chcesz wpłynąć na moją psychikę... Wiesz... Nie masz szans. Gdybyś chodź trochę pomyślał, to do tych słów dodałbyś jakieś podniecające muśnięcia mojej skóry, albo zacząłbyś dotykać siebie.
- Uważasz, że gdy facet się dotyka to jest to podniecające? - zapytał ewidentnie zaciekawiony.
- A czy gdybym ja się dotykała, to by cię to podnieciło? - odpowiedziałam pytaniem.
- No wiesz... raczej sam wolałbym cię dotykać... Chociaż to też pewnie by mi sprawiło przyjemność.
- Może kiedyś to sprawdzimy – uśmiechnęłam się.
- Już się nie mogę doczekać – oddał uśmiech, po czym się pochylił i mnie pocałował.
- Uważasz, że jestem seksowną diablicą? - zapytałam gdy się od siebie odsunęliśmy.
- Tak jakoś mi się powiedziało – wzruszył niby obojętnie ramionami.
- Tak samo jak to, że jestem boginią seksu?
- No wiesz... Jesteś modelką i jesteś bardzo pociągająca...
- Taa... A gdybym nie była modelką?
- Proszę cię. Twoja uroda oraz figura... to bombowa mieszanka – uśmiechnął się uwodzicielsko.
- Wow, ale jesteś płytki... - pokręciłam rozczarowana głową. Oczywiście tak nie uważam.
- Ej, bez takich. Pytałaś o wygląd. Masz również cudowną osobowość, choć skomplikowaną.
- Dobrze wiedzieć – uśmiechnęłam się. - Ciebie chyba nie muszę dowartościowywać, nie?
- Z chęcią posłucham co o mnie myślisz...
- Okej. Jesteś brzydki jak nie wiem co. W końcu tylko brzydcy ludzie mają tyle fanów – rzuciłam z ironią. - A twoja osobowość jest jeszcze gorsza. Jesteś niesamowicie wkurzający, oschły, nieczuły oraz bardzo obleśny.
- Ależ ci dzisiaj humor dopisuje – zaśmiał się. - To prawdziwy cud, że mimo tego, że jestem tak okropny, ty, ideał, zakochałaś się we mnie.
- Taa... Jak widać mam bardzo niskie wymagania – zaśmiałam się. - Ty jesteś idealny, nie ja – pokręciłam rozbawiona głową.
- Dla mnie jesteś idealna – skradł kolejny pocałunek z moich ust.
Kiedy się odsunął, skrzywiłam się, ale nie dlatego, że to zrobił, a dlatego, że zaczął mnie boleć brzuch.
- Coś się stało? - zapytał niepewnie Liam.
- Brzuch mnie boli. Która godzina? - zapytałam. Coś mi nie pasowało...
- Zbliża się szósta. Wezwać lekarza?
- Nie, zaraz będzie obchód.
- Okej. Bardzo boli? - zapytał z troską.
- Nie. Chyba jestem głodna...
- To dobrze – uśmiechnął się.
- Dlaczego nie podawali kolacji? - zapytałam.
Nie zdążył mi odpowiedzieć, bo do sali weszła dr. Blue. Spojrzałam na Liama, a w jego oczach świeciły się iskierki radości. Spodobała mu się czy jak?
- Witam, jak się dziś czujesz? - zapytała patrząc na moją kartę.
- Całkiem dobrze – posłałam jej uśmiech, nie spuszczając wzroku z Liama.
O co mu chodzi? Skąd ta radość?
- Brzuch ją boli? - posłał lekarce uśmiech w ogóle nie zwracając na mnie uwagi.
- Tak? - zapytała zaintrygowana. O co chodzi?
- Chyba jestem... głodna? - odpowiedziałam niepewnie.
Nie lubię o tym mówić. Czuję się wtedy grubo...
- I chciałabyś coś zjeść? - zapytała z nadzieją i wówczas Liam się do mnie odwrócił.
Od razu zorientował się, że się mu przygląda. Zmarszczył brwi i przechylił lekko głowę na bok. Zawstydzona spuściłam głowę i zaczęłam bawić się palcami, na których po chwili znalazła się ręka Liama. Spojrzałam na niego, a on się promiennie uśmiechał. Westchnęłam głęboko i spojrzałam na doktor Blue
- Tak – przytaknęłam.
- To bardzo dobrze. Zaraz przyślę pielęgniarkę z twoją kolacją. Liam, miałeś rację, że to zadziała – uśmiechnęła się do chłopaka.
- Czyli..? - zapytał uśmiechając się.
- Tak. Paula, jutro rano cię wypiszemy – posłała mi szczery uśmiech. - Chociaż... jeśli chcesz to mogę to zrobić nawet teraz. Oczywiście po tym jak zjesz.
- Jasne, że zjem kolacje. Bardzo chciałabym spać dziś w swoim łóżku.
- Dobrze. Załatwię wszystkie papierki, a ty jedź. Powinniście zorganizować sobie jakiś transport.
- Oczywiście – Liam uśmiechnął się szeroko nie spuszczając mnie z oka.
Doktor Blue opuściła moją salę ewidentnie zdając sobie sprawę z tego, że jest tu już zbyteczna.
- Czyli to był test? - zapytałam unosząc jedną brew do góry.
- Tak. Chcieli cię tu trzymać jeszcze z co najmniej tydzień. Od kilku dni strasznie narzekałaś, że chcesz już wrócić do domu, więc... Dogadałem się z doktor Blue. Nie chcę byś się tu męczyła.
- Jesteś słodki. Dziękuję – dałam mu buziaka w policzek.
Po chwili do sali weszła pielęgniarka z moim posiłkiem. Zajęłam się jedzeniem go, a w tym czasie Liam zaczął z kimś rozmawiać przez telefon.
Kiedy skończyłam jeść, Liam się do mnie przysiadł. Wie, że nie lubię gdy się patrzy jak jem. Podał mi moje ubrania, które nawiasem mówiąc Martyna mi przywiozła, kiedy się już obudziłam. W sumie to ją o to poprosiłam. Szpitalna piżama... nie jest za ładna ani wygodna, a sporo miałam tu spędzić nie wiadomo ile i to jeszcze z Liamem, to się zbuntowałam. Wzięłam od chłopaka strój, który dla mnie wybrał i udałam się do łazienki. Zanim zaczęłam jeść pielęgniarka odłączyła kroplówkę oraz wyjęła wenflon, dzięki czemu mogłam to zrobić bez problemów. Przebrałam się jak się okazało w czarne podarte rurki, czerwoną koszulę w czarną kratę oraz czarną koronkową bieliznę. Wyszłam z łazienki z rozpiętą naumyślnie koszulą, sięgnęłam po czerwone Conversy i wróciłam do łóżka. Usiadłam na nim, oparłam nogi o kolana siedzącego obok łóżka Liama i zaczęłam zakładać buty oraz wiązać sznurowadła, specjalnie się przy tym pochylając do przodu. Brunet nie odezwał się ani słowem, a zamiast tego bacznie przyglądał się mi i moim piersiom.
Kiedy skończyłam, wyprostowałam się, po czym zaczęłam zapinać koszulę od dołu, patrząc na Liama.
- Dlaczego mi to robisz? - zapytał patrząc mi w oczy.
- Bo nie wykorzystałeś okazji, a także dlatego, że spartaczyłeś i mnie straciłeś w przeszłości.
- Wiesz, że żałuję. Myślałem, że już o tym rozmawialiśmy. O tym i o tym – mruknął.
- Tak, tak. Idziemy? Mam już dość tego miejsca...
W odpowiedzi przytaknął, wstając z krzesła, wziął moją torbę i udaliśmy się do wyjścia z sali. Kiedy znaleźliśmy się w windzie, podał mi moją fioletową bluzę z kapturem.
- Załóż kaptur. Paul czeka z ochroną przy wyjściu – sam też zaczął zakładać swoją szarą bluzę.
- Po pierwsze bluza nie pasuje do tego stroju, a po drugie, po co ochrona?
- To nie ważne. Zapnij ją i nie będzie nic widać. Przed szpitalem od kilku dni czatują fani i nie wiadomo jak dużo ich teraz będzie, a jesteś jeszcze osłabiona.
- Po co one tu czatują? Przecież ty praktycznie stąd nie wychodzisz, więc nie wiadomo czy tu jesteś czy nie.
- One są tu dla ciebie – odpowiedział, a ja wybałuszyłam oczy, gdy wychodziliśmy z windy. - Nie wiem skąd, ale nasi fani, dowiedzieli się, że tu jesteś i chcieli się życzyć ci szybkiego powrotu do zdrowia.
- I nie powiedziałeś mi o tym wcześnie, bo?
- Bo oni... chcą żebyśmy do siebie wrócili... No wiesz, Piam...
- Czyli są tu dla ciebie – westchnęłam. - Kamień z serca. Nie chcę mieć fanów. Niczym sobie na to nie zasłużyłam.
Nic nie powiedział. Wiem, że nie wie co powiedzieć. Nie może mi ani przytaknąć, ani zaprzeczyć... Szanuję to. Posłusznie założyłam kaptur i ruszyliśmy w kierunku drzwi. Brunet złapał mnie za rękę i wyszliśmy przed szpital od razu ruszając ku samochodowi. Faktycznie było całkiem sporo osób przed szpitalem, a wszyscy to fani One Direction, z transparentami typu: „Szybkiego powrotu do zdrowia, Paula” czy „Kochamy cię, zdrowiej”. Nie powiem, miło mi się zrobiło na zdjęciu. Słyszałam, że czasami fanki nie lubią wybranek lub przyjaciółek chłopaków i je hejtują, a tu taka miła niespodzianka. Pouśmiechałam się do kilku fanek, które piszczały i krzyczały „Piam” i tym podobne, oraz chciały się do nas dostać, ale ochrona nas pilnowała. Kiedy znaleźliśmy się już w busie, od razu ruszyliśmy do domu chłopców, który miał znów być również moim domem... na jakiś czas. Na miejscu byliśmy całkiem szybko. Na wejściu wszyscy, najwidoczniej uprzedzeni przez Liama, rzucili się na mnie.
- Nareszcie w domu – westchnęłam, gdy przestali mnie przytulać.
- Wszystko okej? - zapytał Liam bacznie mi się przyglądając. - Dobrze się czujesz?
- Tak, nie panikuj. Przeszłam tyle co z mojej sali do auta i z auta tutaj. Resztę trasy siedziałam. To mnie na pewno nie zmęczy.
- Martwię się po prostu – wzruszył ramionami i uśmiechnął się lekko.
- Nie musisz. Coś takiego mnie nie zmęczy, zwłaszcza, że w poniedziałek zamierzam iść do szkoły... I nim mi zaprzeczysz, doktor Blue się zgodziła.
- Nie chcę się z tobą kłócić – mruknął zdeprymowany.
- I słusznie – uśmiechnęłam się. - A kiedy... no wiesz... - rzuciłam okiem na towarzystwo i ściszyłam głos. - Kiedy porozmawiamy?
- Na pewno nie dzisiaj. Może jutro... albo pojutrze... zobaczymy.
- Jutro wieczorem i nie przyjmuję odmowy. Chcę ci w końcu zdradzić moją decyzję. Mam już tego dość...
- Okej – uśmiechnął się, po czym ruszył w stronę mojego pokoju zanieść moje rzeczy.
Kiedy wrócił, wszyscy udaliśmy się do salonu i tam zaczęliśmy rozmawiać oraz w późniejszym czasie oglądać jakiś film. Po około godzince, zostałam wyrzucona przez Liama do łóżka i przyznam, że faktycznie byłam strasznie zmęczona, dlatego gdy się już wykąpałam, od razu zmorzył mnie sen.



Hejka :D
Ten rozdzialik, udał się napisać trochę wcześniej hehe :D Jednak muszę powiedzieć, że mi się strasznie nie podoba. Mam takie wrażenie, że coś jest w nim nie tak i, że nie ma najmniejszego sensu. Wiem, że wasze zdanie może być odmienne, bo z reguły tak jest, ale i tak chciałabym was przeprosić za to gówno.
Bardzo dziękuję za te komentarze pod poprzednim postem. Widzicie? Jak chcecie to potraficie. Wystarczy was jedynie trochę zdopingować. Tak, więc kolejny rozdział za tydzień, jeśli będzie 10 KOMENTARZY.
Jeśli chodzi o bloga o Vanessie, to rozdział dodam jutro lub pojutrze.

10 KOMENTARZY=NOWY ROZDZIAŁ (tutaj)
Czekam na waszą opinię i życzę miłego (miejmy nadzieję) czytania i zastanawiania się co dalej.
Całuski xx

PS. Jeśli jest tu jakiś szóstoklasista, to jak się czuje po testach? - śmiało piszcie :)

Kontakt:
Twitter: @Love_Paula1D
Gadu-Gadu: 7534371


SPROSTOWANIE!!
Paula nie miała łatwego życia, nim poznała Maćka i Liama, i sporo przeszła. Nie chce o tym mówić i tylko Martyna wie jak to wszystko było. Julka nie wie prawie nic. To wszystko będzie opisane, gdy Paula w końcu odważy się wyjawić Liamowi prawdę, lecz nie wiem kiedy to będzie i czy w ogóle będzie.
Sprawa numer 2. Liam nie chciał by Paula wiedziała kiedy będzie mogła wyjść, bo nie chciał robić jej nadziei lub ją zdołować. Chciał żeby wyzdrowiała tak naprawdę, a nie byleby się uwolnić ze szpitala. A jako, że ją kocha, wymyślił ten mały teścik. Miał on wykazać, czy odczuwa głód.
Piam to fanowskie połączenie imion Liama i Pauli - tak dla jasności :D

Jeśli chcecie bym coś jeszcze objaśniła, piszcie xx

11 komentarzy:

  1. Super <3 czekam na nn :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Swietny rozdział !!!
    KOCHAM TEGO BLOGA !!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Awwwww dziewczyno <3 Nie mogę się doczekać następnego rozdziału : )) /Oliwia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Super, czekam na następny<3
    + PIAM RZĄDZI. XD

    OdpowiedzUsuń
  5. Chcem nexta !!! :D I <3 IT
    Zapraszam na: http://onedirection11111.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. PIAM FEVER <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo się ciesze, że prowadzisz tego bloga :')

    OdpowiedzUsuń
  8. Z niecierpliwością czekam na nowy : *

    OdpowiedzUsuń
  9. Nowy błagam. ... : ***** swag

    OdpowiedzUsuń
  10. eewieowbewo ciekawe co mu powie, co postanowiła.... OMG <3

    OdpowiedzUsuń