Nie wiem dlaczego, ale takie imprezy
jak ta, która się odbędzie dziś, są moimi ulubionymi. Może to
dlatego, że można się przebrać za kogo się chce? A może
dlatego, że nikt nie zauważy dziwnego zachowania? Zawsze można
wszystkim wmówić, że to na potrzeby przebrania, a nie na serio.
Tak, więc sumując to wszystko, jestem bardzo szczęśliwa, że
chłopaki zgodzili się mnie puścić na tą imprezę Halloweenową.
W tym roku, udało mi się zachować w tajemnicy za co, a raczej kogo
się przebiorę. Zawsze w Polsce Julka zakradała się do mojego
pokoju, gdy mnie nie było i rozpowiadała wszystkim co
przygotowałam. Nie było to za fajne, zważywszy na to, że zawsze
miała to być niespodzianka. Teraz jest inaczej. Z domu praktycznie
nie wychodzę, no chyba, że do szkoły, a Julka tu nie mieszka, więc
nie muszę się o nic martwić. Do imprezy zostały 2 godziny, więc
czas najwyższy się już szykować. Na początku wzięłam prysznic
i umyłam włosy. Kolejnym krokiem, jest ubranie bielizny, która
składa się z obcisłego
gorsetu z bladoróżowej satyny, pasa do podwiązek, koronkowych
majteczek i białych jedwabnych pończoch. Kiedy już byłam ubrana,
podeszłam do toaletki i wzięłam z niej specjalny krem, który na
dziś kupiłam. Jest on zmieszany z białą farbą, co powoduje, że
gdy się go naniesie na ciało, robi się ona blada, prawie biała.
Kiedy posmarowałam część odsłoniętą nóg, zorientowałam się,
że ktoś musi my pomóc w pomalowaniu karku. Podeszłam więc do
drzwi i lekko je uchyliłam. Akurat w tym samym momencie po korytarzu
przechodził Liam. Czy to jakiś zbieg okoliczności? Nie, to raczej
szansa na zemstę...
-
Liam? Mógłbyś mi pomóc? - pytał z miną proszącego szczeniaka.
-
Czemu akurat ja mam ci pomóc? - popatrzył na mnie. Nie dostrzegł
nic, bo zza drzwi wystaje tylko moja głowa.
-
Bo jak widzisz, jesteś pod ręką, a poza tym, tylko ty widziałeś
mnie w samej bieliźnie...
-
Niech ci będzie – udawał niechętnego. Najwyraźniej moje
ostatnie słowa zmieniły jego nastawienie.
Otworzyłam
szerzej drzwi, wciąż stojąc za nimi. Chłopak wszedł do pokoju, a
ja zamknęłam drzwi, podeszłam do toaletki, wzięłam balsam i
usiadłam na krańcu łóżka.
-
Posmaruj mi tym kark i ramiona. Sama nie dosięgam – spojrzałam na
niego. Przez cały czas mnie obserwował.
-
Ja... jasne – zająknął się.
Podałam
mu krem i szybko upięłam włosy w koka, by mu nie przeszkadzały.
Liam usiadł tuż za mną i po chwili poczułam jego zimne ręce na
swoim karku.
-
Po co ci to? - zapytał. Ewidentnie chciał odwrócić swoją uwagę
od tego co robi, bądź jak wyglądam.
-
Dzięki temu będę blada, a to potrzebne do kostiumu.
-
Za co się przebierasz?
-
W sumie... To miała być niespodzianka, ale skoro i tak tu jesteś...
Będę straszną panną młodą.
-
Ciekawy pomysł – uśmiechnął się. - A jest jakiś konkretny
powód dlaczego taki strój?
-
Raczej nie – wzruszyłam ramionami. - Przepraszam.
-
Nic się nie stało – zapewne się uśmiechnął. - Przód też?
-
Poproszę – odwróciłam się do niego przodem i przenieśliśmy
się na środek łóżka. - A ty za kogo się przebierasz? -
spojrzałam mu w oczy, gdy ten wyciskał krem na ręce.
-
Miałem być Batman'em, ale postanowiłem, że przebiorę się za
zombiaka. Podnieść brodę – mruknął, a ja wykonałam jego
polecenie. Po chwili jego ręce znalazły się na mojej szyi.
-
Dlaczego zmieniłeś zdanie? - wymruczałam.
To,
że dotykał mojej szyi, powodowało, że się pod nim rozpływałam.
Nie przewidziałam tego, że może się ta sytuacja obrócić
przeciwko mnie.
-
Uznałem, że tak będzie lepiej – uśmiechnął się widząc jak
na mnie działa. - Zobacz, oboje będziemy zombi. Czy to nie
przeznaczenie? - jego ręce znalazły się na moim dekolcie.
-
Raczej zbieg okoliczności – mruknęłam opuszczając głowę, tak,
że patrzyliśmy sobie prosto w oczy.
-
Czemu się tak przed tym opierasz? Oboje wiemy, że coś do mnie
czujesz...
-
Skąd taka pewność? – wyszeptałam, bo jego dłonie znalazły się
na górnej części moim piersi, które są opięte przez materiał.
-
Bo widzę jak na ciebie działam... Na przykład teraz...
-
To nie moja wina, że dawno nikt mnie nie dotykał – mruknęłam
otwierając oczy. Nawet nie wiedziałam, że je zamknęłam. - Wiesz,
że z Alexem muszę być ostrożna, bo nie chcę by coś zauważył...
-
To czemu ja wiem o wszystkim?
-
Ponieważ mieszkamy pod jednym dachem i niechcący się dowiedziałeś
podczas urodzin Nialla, nie pamiętasz? - teraz kiedy jego dłonie
przeniosły się na moje ręce, mogę się w końcu skupić.
-
Czemu mu nie powiesz?
-
Bo mi na nim zależy i nie chcę by się martwił...
-
To dlaczego pozwalasz mi się dotykać? Myślisz, że przez to nie
zranisz go?
-
Nie, bo dla mnie to nic nie znaczy. Wie, że go kocham. Ufa mi.
-
Ja na jego miejscu byłbym zazdrosny. Chłopak dotykający swoją ex,
a moją obecną dziewczynę?Robiący to, na co ona mi nie pozwoliła?
- pokręcił głową i przeniósł się na drugą rękę.
-
Skoro wiesz, co on mógłby czuć, to dlaczego się na to godzisz?
Mogłeś powiedzieć bym zadzwoniła po Alexa lub zawołała,
któregoś z chłopaków.
-
Zgodziłem się, bo tak wypada, poza tym, nie powiedziałem, że mi
to jakoś przeszkadza...
-
Jesteś egoistą.
-
Nie zamieniajmy tej rozmowy w kłótnie. Nie chcę się z tobą
wiecznie kłócić – odpowiedział spokojnie.
-
A to dlaczego? Jakoś wcześniej ci to nie przeszkadzało, gwiazdorze
– przekrzywiłam lekko głowę.
-
To nie moja wina, – naśladował mnie – że jedyne na co mam
ochotę to zedrzeć z ciebie to co masz na sobie...
-
To możesz sobie pomarzyć – warknęłam i wstałam z łóżka.
-
Czemu taka jesteś? Alex nie musi wiedzieć... w końcu i tak już
masz przed nim sekrety. Jeden więcej, to żadna różnica –
również wstał.
-
Wiem co usiłujesz zrobić i uwierz, nie uda ci się – usiadłam
przy toaletce by pomalować twarz.
-
Niby co takiego?
-
Chcesz wzbudzić we mnie poczucie winy, bym poleciała w twoje
ramiona. Jesteś zbyt przewidywalny.
-
Ja? Przewidywalny? Może mi nie o to chodziło? A, sorry, na pewno.
Gdybym chciał cię mieć, zrobiłbym to samo co na balu. Pamiętasz?
Zdradziłaś wtedy swojego chłopaka...
-
Nie sil się, on o tym wie. Powiedziałam mu.
-
I mimo to wciąż z tobą jest? On ma nie po kolei w głowie?
-
Jak widać na szczęście nie jest taki jak ty. Wie, że się upiłam
i dałam ponieść chwili – wzruszyłam ramionami.
-
Czyli, że tak mała ilość alkoholu, pozwoliła ci to zrobić? Już
samo to nie trzyma się kupy, bo jakoś z Alexem jeszcze nie spałaś,
a chodzisz z nim na imprezy.
-
Bo Alex wie, że tego nie chcę i trzyma ręce przy sobie. A no i
wtedy to nie była wina alkoholu, tylko ekstazy.
-
Brałaś? - zaskoczyłam go tym. - Ja nie...
-
Wiem, że nie wiedziałeś. Wzięłam 2 porcje, dlatego moje zapory
puściły. Przestań myśleć, że to przez ciebie – wywróciłam
oczami i wróciłam do malowania.
-
Czyli, że... Na serio nic do mnie nie czujesz? - zapytał z
nadzieją, że zaprzeczę.
-
Może i czuję, ale to nic nie zmienia.
-
To ja już pójdę – odezwał się po kilku minutowej ciszy.
Zdążyłam
się w międzyczasie umalować, uczesać i włożyć sukienkę.
-
Poczekaj jeszcze chwilę – zatrzymałam go gdy już wychodził. -
Zapniesz mi suwak?
Odwróciłam
się do niego plecami.
-
Okej – mruknął i podszedł do mnie.
-
Liam... nie mów Alexowi o naszej rozmowie... ani o tym, że biorę.
On myśli, że to było jednorazowe...
-
Dobrze – westchnął. - Ale robię to tylko dla ciebie.
-
Dziękuję – dałam mu buziaka w policzek, a chłopak wyszedł.
Nie
wiem czy zrobiłam dobrze, że go okłamałam. Podczas tego balu
byłam całkowicie świadoma swoich czynów, a odrobina alkoholu,
pomogła mi jedynie odpuścić i poddać się uczuciu... Od dnia, w
którym Liam i Zayn dowiedzieli się, że biorę, nie miałam
kontaktu z żadnym narkotykiem. Co prawda mam mini zapasik na czarną
godzinę, ale jak na razie taka nie nadeszła...
Podeszłam
do dużego lustra stojącego niedaleko szafy i zaczęłam „poprawiać”
włosy. Nie wiem czy można to tak nazwać, skoro są całe
natapirowane i sterczą na wszystkie strony, ale właśnie o to
chodzi. Kiedy je utrwaliłam lakierem do włosów, Wpięłam w nie
podarty welon. Oczywiście taki był zamiar. Zarówno welon, jak i
moja sukienka, która jest poobdzierana tak, że z przodu nie sięga
nawet połowy ud, a z tyłu miejscami długa aż do kostek, są
miejscami szare, a nawet czarne i dodatkowo pokryte „krwią”.
Wszystko powoduje, że wyglądam upiornie, ale jednocześnie bardzo
seksownie. Jeśli chodzi o makijaż, to mam niesamowicie wielkie
worki pod oczami, krwiście czerwone usta oraz namalowaną krew
spływającą od kącika ust aż na dekolt. Moja szyja również jest
„pocięta” i miejscami „leje” się z ran krew. Efekt jest
idealny, a zwłaszcza fakt, że jestem niesamowicie blada.
Gdy
już byłam gotowa, zeszłam na dół, gdzie już zbierali się
chłopaki.
-
Niezły strój – obczaił mnie od góry do dołu Zayn.
-
Twój także – uśmiechnęłam się. - Jesteś wampirem?
-
No co ty – prychnął. - Jestem najprzystojniejszym wampirem
jakiego świat kiedykolwiek widział.
-
Spierałbym się z tym. Edwarda nigdy nie pokonasz – z salonu
wyszedł Louis. - Jesteś panną młodą? - zwrócił się do mnie.
-
Straszną panną młodą – poprawiłam go.
-
Raczej upiorną – przysunął się do mnie Zayn. - Te worki pod
oczami są straszne!
-
Taki był cel – uśmiechnęłam się.
-
Idziemy? - ze schodów zszedł Liam. - Martyna i Julka już czekają.
-
Jasne – odpowiedzieli chłopcy i już po chwili jechaliśmy całą
8 do szkoły, gdzie miała się odbyć impreza.
Dyrektor
definitywnie zabronił alkoholu na imprezie, więc zapowiada się
trochę nudy. Na szczęście Alex obiecał załatwić trochę
procentów plus zabrałam z domu małą saszetkę z białym
proszkiem...
Kiedy
dojechaliśmy na miejsce, od razu ruszyłam w poszukiwaniu Alexa.
Umówiliśmy się przy wejściu na salę i jak się okazało już tam
na mnie czekał w stroju anioła ciemności, oczywiście pozbawionego
skrzydeł, co mnie strasznie ucieszyło.
-
Witaj aniołku – mruknęłam zadziornie.
-
Witaj straszna – musnął mój policzek. - Wyglądasz upiornie.
-
Ty również – zaśmialiśmy się. - Masz to na co się
umawialiśmy?
-
No jasne, że tak – uśmiechnął się. - Ale to trochę później.
Na razie sprawdzają.
-
Szkoda – skrzywiłam się. - Mam do ciebie sprawę.
-
Jaką?
-
Liam przegiął i nawymyślał sobie parę rzeczy, dlatego chcę
żebyś pomógł mi się na nim odgryźć.
-
Jak? - zapytał zainteresowany. Dobrze wie, że będzie to dla niego
korzystne.
-
Wystarczy, że trochę się przy nim będziemy całować i... po
dotykasz gdzie nie gdzie...
-
Wiesz, że to się robi trochę dziwne? Nie to żebym miał coś
przeciwko.
-
Zrozum, Liam powiedział, że robił to czego ty nie możesz...
Rozumiesz?
-
Okej – uśmiechnął się i ugryzł mnie w ucho. - Czasami takie
sytuacje mi się podobają.
-
Mi także – uśmiechnęłam się i go pocałowałam.
Liam
To
zaczyna się robić strasznie dziwne. Mam wrażenie, że jestem
jakimś bohaterem opery mydlanej. Raz się dogadujemy, a po chwili
już nie. A najbardziej wkurzające jest to, że pozwala mi się do
siebie zbliżyć i nawet sama to prowokuje, a zaraz po, obściskuje
się z tym swoim Alexem, tak jak teraz. Może nie miałem racji
mówiąc, że na mało mu pozwala? Przecież oni prawie uprawiają
seks na parkiecie!
-
Przydałoby się im załatwić jakieś ustronne gniazdko – zaśmiał
się Harry.
-
To i tak by nic nie dało. Dalej nie zajdą – mruknąłem.
-
Jesteś pewien? Widać mu pozwoliła... - wzruszył ramionami i
ruszył z Martyną w stronę parkietu.
Po
2 godzinach, postanowiliśmy przenieść się do nas. Impreza bez
alkoholu, czasami jest bardzo nudna, a zwłaszcza w szkole. No okej,
mieliśmy alkohol i prawie zostaliśmy przyłapani, dlatego się
przenieśliśmy. Tym razem zabraliśmy ze sobą kilka innych osób by
rozkręcić się trochę. Jak to zwykle bywa zaczęliśmy grać w
butelkę, ale to zdecydowanie było zbyt dziecinne. Postanowiliśmy
więc zagrać w „Neva eva”.
-
Więc tak – zaczął Louis. - Gra polega na tym, że po kolei ktoś
mówi czego nigdy nie robił. Jeśli jest osoba, która to robiła,
musi wypić kolejkę.
-
A żeby dodać pikanterii, jeśli ktoś będzie pił 2 kolejki z
rzędu, musi pocałować osobę wybraną przez pozostałych –
wyszczerzył się Harry.
-
A jeśli ktoś się na to nie zgadza? - odezwała się Paula.
-
Ty się nigdy nie zgadzasz – zaśmiał się Zayn.
-
To wtedy musisz zdjąć fanta – odpowiedział jej Lou.
-
Dobra – westchnęła. - Idę po wódkę i kieliszki – wstała z
podłogi i udała się do kuchni.
Natomiast
my wszyscy usadowiliśmy się w kółku i na nią czekaliśmy.
-
Pomogę jej – rzuciłem i ruszyłem do kuchni.
Kiedy
wszedłem do pomieszczenia, zobaczyłem Paule pochylającą się nad
stołem.
-
Co robisz?
Podniosła
głowę i wytarła nos dłonią.
-
Nic – mruknęła. - Dam sobie radę.
Podszedłem
do niej i spojrzałem na blat stołu, gdzie leżał rozsypany biały
proszek.
-
To są narkotyki?! - zapytałem zaskoczony.
-
Nie, mąka – wywróciła oczami. - Daj spokój...
-
Jak mam dać spokój? Bierzesz narkotyki i to u nas w domu! Chyba już
ci mówiłem co o tym myślimy!
-
Sorry – westchnęła. To nie było nawet odrobinę prawdziwe. -
Chcesz trochę?
-
Nie! Oczywiście, że nie! Ty też nie powinnaś.
-
Dobra, więcej nie wezmę – chwyciła przezroczystą torebkę i
wsypała do niej to co znajdowało się na stole.
Nim
jednak ją zamknęła, oblizała palec i wsadziła go do środka, po
czym potarła sobie dziąsła, a torebkę wsadziła między piersi.
-
Dlaczego to robisz?
-
Dlaczego wzięłam? Bo chcę się rozluźnić. Znając życie będą
nam kazali się całować.
-
Skąd taki pomysł? Może ja nie robiłem aż tak dużo rzeczy...
-
Ale ja robiłam, to wystarczy – chwyciła wódkę i zaczęła iść
w stronę drzwi. - Weź kieliszki.
Zrobiłem
jak poprosiła i udałem się za nią do salonu. Zdecydowanie nie
zostawię tak tego.
Kiedy
zajęliśmy swoje miejsca i napełniliśmy każdemu po kielichu, Zayn
postanowił zacząć.
-
To na początek coś łatwego. Nigdy nie całowałem się z osobą
tej samej płci.
Spojrzałem
na koło i zobaczyłem, że swoje kolejki pije Harry, Louis i Paula.
Jeśli chodzi o pocałunek Larrego, to wszyscy go doskonale
pamiętamy, ale Paula?
-
Serio? - zapytał Zayn patrząc na nią. - Nic nie mówiłaś.
-
Jestem pewna, że wam wspominałam... Poza tym na pewno się tego
spodziewaliście.
-
Coś czuję, że ty pierwsza będziesz musiała wykonać zadanie –
droczył się z nią.
-
Zobaczymy – zaśmiała się, a Louis uzupełnił ich kieliszki.
-
Teraz ja – uśmiechnął się Hazza. - Sorry Paula, ale nic innego
nie przychodzi mi do głowy. Nigdy nikomu nie obciągałem.
Na
twarzach wszystkich chłopaków, włącznie ze mną, pokazał się
uśmiech, gdy co druga dziewczyna wypiła kolejkę. Oczywiście wśród
nich była też Paula.
-
Czemu mi to robicie? - skrzywiła się. - I w ogóle skąd ta
pewność, że to robiłam?
-
Strzelałem – wystawił mi język loczek.
-
To nie nasza wina – wzruszył ramionami Zayn, a Paula wywróciła
oczami.
-
Moja kolej – uśmiechnął się Louis. - Nigdy nikt mi nie zrobił
minetki.
Wszyscy
popatrzyliśmy na niego niepewnie, a dziewczyny znów pociągnęły
kielicha, poza Paulą.
-
To jest nie fair! Jesteś facetem. To logiczne, że nie miałeś
minetki, poza tym gra polega na tym, że mówisz czego ty nie
robiłeś, a nie ktoś – oburzyła się.
-
Jak zwykle szukasz drugiego dnia. Po prostu wypij kielicha i przyjmij
to na klatę – wywrócił oczami.
-
Jesteś niewiarygodny! Nie dość, że zrobiłeś to specjalnie, to
jeszcze wbrew zasadom.
-
Oj daruj. Jakoś innym to nie przeszkadza – mruknął Zayn.
-
Psujesz zabawę – pokręcił głową Harry.
-
Niech wam będzie – rzuciła poddana i wypiła kielicha. - Ale nie
to co zawsze, to już się robi nudne.
-
Całowanie się jest twoim zdaniem nudne? - odezwał się zaskoczony
Niall.
-
Nie. Raczej to, że na siłę chcecie bym do niego wróciła –
pokazała na mnie.
-
W sumie i tak planowaliśmy coś innego... - rzucił podejrzliwie
Lou. - Zdejmij sukienkę, jako fant.
-
Co? - zaśmiała się. - Oszalałeś? W życiu.
-
Według zasad, fant to jedna część ubrania, a akurat sukienka, to
jedna część – zauważył Zayn.
-
To już wolę przelizać się z każdym obecnym tutaj chłopakiem –
zakpiła, a niektórzy chłopacy poprawili się na miejscach
ewidentnie zainteresowani. Co za bałwany? Po co my ich w ogóle
zapraszaliśmy?
-
Dzięki, nie skorzystamy, mamy dziewczyny – rzucił Lou.
-
A ja chłopaka, więc odpuść.
-
Okej, niech ci będzie – jęknął. - Powiedź o sobie jaką
prawdę, którą można potwierdzić.
-
Jestem dziewczyną – uśmiechnęła się triumfalnie. - To też
muszę udowodnić?
-
Z przyjemnością, to potwierdzimy – wyszczerzył się cwaniacko. -
Jednak wracamy do rozbierania?
-
Nie, jest pewien ktoś, który może to potwierdzić – wskazała na
Alexa.
-
Jemu nie wierzymy – wystawił język Zayn.
-
Hym.... - zamyśliła się.
-
Jest dziewczyną, darujcie i gramy dalej – nie wytrzymałem.
-
Swojemu koledze chyba wierzycie? - podłapała.
-
Ta... - mruknęli niezadowoleni.
-
Liczyliśmy, że się jednak rozbierzesz... - mruknął rozczarowany
Zayn.
-
Może innym razem... - zastanowiła się. - Abo raczej nie liczcie –
uśmiechnęła się zadziornie. - No i teraz moja kolej. Nigdy nie
uprawiałam stosunku analnego.
Wszyscy
na nią popatrzyliśmy, a ta podniosła kieliszek i go wypiła.
-
To tak można? - zapytał zaskoczony Niall.
-
A ktoś mówił, że nie? - odpowiedziała pytaniem i zdecydowaliśmy
zostawić to w spokoju.
Po
jakimś czasie gra się nam znudziła, więc postanowiliśmy trochę
potańczyć. Przez cały czas po głowie latały mi dziwne myśli.
Wszystkie wokół Pauli... Kiedy połączyłem wszystko w całość
zdałem sobie sprawę, że mnie oszukała. Wszystko co mi
powiedziała, było kłamstwem. Miałem ochotę z nią to wszystko
wyjaśnić, ale to zdecydowanie nie jest rozmowa możliwa do
przeprowadzenia na forum. Dlatego, gdy tylko wyszła na taras, od
razu poszedłem za nią.
-
Hej, co tam? - przywitałem się jakby nic się nie stało.
-
Dobrze – uśmiechnęła się i wypuściła dym papierosowy z ust. -
Właśnie, zapomniałam. Dzięki za pomoc, jak Louis się uchleje
jest nie do zniesienia...
-
Spoko – przysiadłem obok niej na leżaku stojącym nad basenem. -
Dlaczego mnie okłamałaś?
-
Co masz przez to na myśli?
-
A na przykład to, że wtedy na balu zrobiłaś to pod wpływem
narkotyków.
-
A skąd wiesz, że to nie była prawda?
-
Bo dziś jakoś ani na chwilę nie upuściłaś gardy, no i nie
wzięłabyś 2 tabletek.
-
To były inne narkotyki, i może racja, może wzięłam jedną... -
zaczęła się łamać.
-
Poszperałem trochę w necie i dowiedziałem się, że narkotyki nie
odciągają cię od świadomości, jako takiej. Nie powodują tego,
że robisz coś czego byś nie chciała gdybyś ich nie wzięła.
-
No i co? Teraz liczysz, że ci przytaknę, ekspercie?
-
Nie musisz – pochyliłem się w jej stronę. - Wiem, że tak jest
i... wiem, że wciąż mnie pragniesz – pochyliłem się jeszcze
bliżej. Nasze usta dzieliły centymetry.
-
Dziwne... To bardziej wygląda jakbyś to ty mnie pragnął. Ciągle
wmawiasz mi moje kłamstwa – przysunęła się bliżej, tak, że
nasze usta prawie się stykały.
-
Skoro ty twierdzisz, że ja pragnę ciebie, a ja, że ty mnie, to
może to jakoś rozstrzygniemy?
-
Co proponujesz? - przez cały czas wpatrywaliśmy się sobie w oczy.
-
Pocałunek, nic więcej. To które jako pierwsze dotknie drugiego,
pokazuje, że to pierwsze miało rację, stoi?
-
Okej, a co jeśli jedno się podda?
-
Jeśli nie będziemy chcieli tego kontynuować to możemy przerwać
lub nie.
-
Pasuje – uśmiechnęła się zadziornie.
Przybliżyliśmy
się do siebie i złączyliśmy nasze usta. Paula wiedziała, że ma
być fair, więc lekko uchyliła usta dając mi dostęp do środka.
Toczyliśmy niesamowity bój, zarówno językami, jak i z naszymi
ciałami by się nie poddać. Mimo iż naprawdę jej pragnę, nie
mogę tego tak zostawić. Jeśli bym ją dotknął, odsunęłaby się
triumfująco i nie dowiedziałbym się co do mnie czuje.
Postanowiłem, więc zagrać nieczysto. Przejechałem językiem po
jej podniebieniu, a ta jęknęła w moje usta, to dobry początek.
Natarłem, więc na nią intensywniej i przygryzłem jej dolną
wargę. Chyba zauważyła, że coś kombinuję, bo również zaczęła
mnie prowokować. W pewnym momencie, oboje pomyśleliśmy o tym samym
i zaczęliśmy się od siebie odsuwać, co spowodowało, że
przestaliśmy się całować. Nasze spojrzenia się spotkały i jakby
nam ktoś rozkazał, przyciągnęliśmy siebie nawzajem do pocałunku.
Każde z nas się poddało, w tym samym czasie. Paula wplątała
swoje palce w moje włosy, a ja przyciągnąłem ją za biodra, do
siebie tak, że stykaliśmy się całymi ciałami. Z każdą chwilą
całowaliśmy się coraz bardziej, przekazując sobie nawzajem
namiętność oraz tęsknotę.
-
Co tak długo tutaj sied... - usłyszeliśmy czyjś głos i od razu
się od siebie oderwaliśmy.
Przed
nami stał Zayn. Spojrzeliśmy na siebie, a potem na chłopaka.
-
To nie tak jak myślisz – powiedzieliśmy równo, co wywołało u
niego salwę śmiechu.
-
Nie ważne – odpowiedział wciąż się śmiejąc. - Wasze drugie
połówki nie muszą się o tym dowiedzieć. Spoko, więc nie
przeszkadzajcie sobie. Dopilnuję by nikt wam więcej nie przerwał –
rzucił nie dając nam nic powiedzieć i wrócił do wnętrza domu.
Zapadła
pomiędzy nami cisza. Żadne z nas nie wiedziało co ma powiedzieć...
-
Miałam rację, pragniesz mnie – rzuciła w pewnym momencie Paula.
-
A ty pragniesz mnie – odpowiedziałem z uśmieszkiem. - Poddaliśmy
się w tym samym momencie...
-
Ale to się więcej nie powtórzy – oburzyła się. - I masz
dopilnować by Zayn nikomu nic nie powiedział.
-
Dlaczego miałbym to zrobić? Jeśli Alex się dowie, to cię rzuci i
będę mógł cię zdobyć.
-
Nie, bo wtedy cię znienawidzę – warknęła i weszła do wnętrza
posiadłości, a ja zaraz za nią...
Hej,
hej, hej :D
Na
początek chciałam was przeprosić, że nie dodałam rozdziału
tydzień temu, ale złapała mnie taka jakby blokada i w ogóle ten
rozdzialik nie chciał się jakoś tak ani napisać, ani skleić w
całość. Ale się udało!!
Kolejny
rozdzialik nie wiem kiedy się pojawi, może za tydzień... Albo
później.
A
no i 10 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ
Jeśli
chodzi o moje drugiego bloga, to nie wiem kiedy dodam, ale mam
szczerą nadzieję, że w tym tygodniu.
Liczę,
że rozdział się wam spodobał i, że go skomentujecie. To dla mnie
bardzo ważne!!
A
tak na marginesie...
Tak
sobie wyobrażam suknię Pauli w tym rozdziale:
(to
mój własnoręczny rysunek, więc proszę się nie czepiać
szczegółów, nie umiem rysować postaci)