Kiedy się obudziłam, bałam się
otworzyć oczy. Czułam, że ktoś jest obok mnie, ale za bardzo nie
wiedziałam kto. Z wielkim przestrachem, powoli otworzyłam oczy i
zobaczyłam Louisa. Kochany jest, został ze mną na całą noc by
mnie pocieszyć i przypilnować. Taki przyjaciel to prawdziwy
skarb...
Przyglądałam mu się gdy spał i
uświadomiłam sobie, że to nie w jego ramionach chciałabym się
teraz znajdować. Mimowolnie w moich oczach pojawiły się łzy. Nie
chciałam obudzić Louisa, więc zwinęłam się w kłębek,
schowałam twarz w poduszkę i zaczęłam płakać. Było mi
strasznie ciężko. Jeszcze wczoraj to wszystko do mnie nie dotarło.
Jedynym moim wówczas celem był wyjazd. Nie miałam ochotę go
widzieć na oczy, tak jak i zresztą teraz. Wciąż nie może to do
mnie dotrzeć. On mnie zdradził... Kochałam go... Zaufałam mu, a
on co zrobił? Zranił mnie! Wmawiał mi, że mnie kocha... Gdyby tak
było nie zdradziłby mnie, nawet jeśli ja bym to zrobiła (a w
życiu by mi to przez myśl nie przeszło). Wszyscy faceci są tacy
sami! Nie potrafią kochać! No dobra, może przesadziłam. Są
wyjątki jak na przykład Zayn, Louis, Harry i Niall. Co do tych
dwóch ostatnich to pewna nie jestem, bo nie koleguję się z nimi aż
tak bardzo, ale wydaje mi się, że tak jest. Do niedawna myślałam,
że Liam również należy do tego typu facetów, jednak się
pomyliłam... Jest zwykłym gówniarzem, dla którego liczy się
tylko kariera i zaliczanie dziewczyn nie zważając na uczucia
innych... Nie wiem czy dam radę kiedykolwiek mu przebaczyć, ale
jeśli tak to na pewno mu nie zaufam... Nie tak jak wcześniej! Wciąż
zastanawia mnie, dlaczego on mi to zrobił? Przecież ja go kocham...
wróć, kochałam! To uczucie już nigdy nie powróci... Już NIGDY
nikogo nie pokocham... Do moich oczu napłynęła zdwojona ilość
łez i tym razem nie dałam rady. Zaczęłam szlochać. Niestety mój
płacz najwyraźniej zbudził mojego kumpla, gdyż nieznacznie się
poruszył i zaczął coś mamrotać. Po chwili poczułam na plecach
jego rękę, która głaskała mnie w geście uspokajającym.- Nie płacz... Powiedz, co się stało?
- Nie wiesz? Chłopak mnie zdradził! - krzyknęłam odrywając się na chwilę od poduszki.
- Tak, wiem... Przepraszam... Zastanawiało mnie bardziej, dlaczego teraz płaczesz?
- Może, dlatego, że już nie mam chłopaka, którego kochałam? - zapytałam z ironią.
Wiem, chciał być miły, ale denerwował mnie. Miałam ochotę płakać, bez rozmowy... chciałam być sama...
- Przepraszam cię Louis, ale... chcę pobyć sama... Ty mnie nie zrozumiesz, jesteś szczęśliwy... A ja mam tego dosyć... - znów wtuliłam się w poduszkę.
- Nic się nie stało... - przytulił mnie. - Może chcesz, żeby Martyna przyszła?
Pokiwałam głową na tak. Chłopak wstał i gdy już chciał wyjść, zatrzymałam go.
- Zadzwoń po Julkę, chcę żeby przyszła – uśmiechnęłam się, co z powodu smutku wyglądało zapewne jak grymas.
Chłopak pokiwał tylko głową i wyszedł zostawiając mnie samą. Doskonale wiedziałam, że ta chwila nie będzie trwała wiecznie i zbytnio się nie pomyliłam. Chwilę po zniknięciu Louisa do pokoju wpadła moja przyjaciółka.
- Kochanie – zawołała. - Tylko już nie płacz...
Za pewne Louis wszystko jej powiedział...
Już po chwili byłam wtulona w moją przyjaciółkę i wypłakiwałam się jej w ramię. Po 10 minutach dołączyła do nas Julka.
- To prawda? - zapytała wchodząc do pokoju.
No tak, ona jeszcze nie wie... Pokiwałam twierdząco głową i znów się rozpłakałam mocniej wtulając się w przyjaciółkę.
- Niestety – odpowiedziała jej Martyna.
- Biedaku, tak mi ciebie szkoda... - rozżalała się nade mną. - Niech ja go tylko dostanę w swoje ręce! Wygarnę mu wszystko i będzie cię błagał o przebaczenie na kolanach...
- Miło, że się o mnie troszczysz... ale sama to załatwię... - wychlipałam uspokajając się na chwilę.
- Co zamierzasz zrobić? - zagadnęła moja kumpela.
Postanowiłam im powiedzieć. W końcu to moje dwie siostry. Nie zamierzałam się z nimi nie pożegnać...
- Wynoszę się stąd – odpowiedziałam już spokojnie i jednocześnie poważnie.
- Dokąd? - zapytała Martyna, a Julka jej przytaknęła.
- Wracam do Polski...
- Co?! - wydarły się równo.
Zayn
Dzień zaczął się normalnie... no prawie normalnie. Siedzieliśmy z Niallem w kuchni i jedliśmy śniadanie. Było dość wcześnie, jednak po tym co się stało wczoraj nikt nie mógł za bardzo zasnąć. Każdy martwił się o Paule... Ja chyba nie zniósł bym tego co ona teraz przechodzi. Jest to jak powtórka z rozrywki... a raczej horroru. Już nie będzie schodzić z Liamem na śniadanie, całować się z nim na blacie kuchennym, czy macać się pod stołem... Tak, ja wiem wszystko... Było to widać po ich twarzach, a zwłaszcza Liama, Paula nieźle się ukrywała, ale nie ze mną te numery... Ale wracając do teraźniejszości, zastanawiam się jak to teraz będzie? Co zrobi Paula? Będę musiał poczekać by poznać odpowiedź na te pytania, ale jedno wiem na pewno, cokolwiek postanowi pomogę jej w tym i poprę, choćby to była jakaś głupota (jeśli jednak postanowi się zabić, pociąć, naćpać, uchlać itp. to wtedy jej przeszkodzę). Moje rozmyślenia przerwała Paula wchodząca do kuchni. To było trochę dziwne, bo przed chwilą były u niej Julka i Martyna, a teraz jest sama.
- Hej, jak się trzymasz? - zapytałem.
- Jakoś leci – odpowiedziała. - Muszę z wami pogadać, wszystkimi...
- Niall? Pójdziesz po resztę? - zaproponowałem, chciałem powiedzieć Pauli co myślę.
- Jasne – uśmiechnął się i gdy chciał odejść pociągnąłem go za rękę by się zbliżył.
- Nie śpiesz się, muszę z nią pogadać – wyszeptałem.
- Spoko – rzucił i wyszedł z pomieszczenie zostawiając nas samych.
- Zayn? Mogę cię przytulić? - zapytała niepewnie.
Wstałem z krzesła, podszedłem do niej i przytuliłem ją, a ona oddała mi tym samym, a nawet mocniej. Nie wiem dlaczego, ale miałem wrażenie, że się ze mną żegna... Wiem, to niedorzeczne! Jest po prostu zmęczona i smutna...
- Dziękuję ci, że jesteś – odezwała się załamanym głosem.
- Zawsze przy tobie będę! Możesz na mnie zawsze polegać – wyszeptałem.
- Dziękuję... - odpowiedziała równie szeptem.
- Nie dziękuj, to mój obowiązek jako twojego przyjaciela...
- Najlepszego – dodała i odsunęliśmy się od siebie. - Będę tęsknić...
- Za czym? Dlaczego? - wypytywałem, nie miałem zielonego pojęcia o co jej chodzi.
- Za... - zawahała się. - Za nim... - zasmuciła się, jednak w jej oczach widać było, że coś ukrywa.
- Już są wszyscy! - wrzasnął Niall z salonu.
- Już idziemy! – odkrzyknąłem.
- Chodź – dodała.
- Poczekaj, pójdę po dziewczyny – nie czekając na jej odpowiedź poleciałem na górę, a ona za mną.
Nie powiem, zdziwiło mnie to.
- Są u ciebie? - zapytałem ją.
- Nie wchodź tam! - pisnęła.
Uznałem to za odpowiedź twierdząco i wszedłem do jej pokoju. To co zobaczyłem z lekka mnie zdziwiło. Nie wiedziałem co o tym myśleć...
- Co wy robicie? Chyba powinnyście ją rozpakowywać, a nie pakować – odezwałem się do Julki i Martyny, które pakowały walizkę i z tego co zauważyłem, była to już 2. - Co tu się dzieje?
Paula wepchnęła mnie do pokoju i zamknęła drzwi krzycząc do reszty, że zaraz przyjdziemy.
- Paula, wytłumacz mi to – odwróciłem się do dziewczyny przodem.
- Zayn, ja... ja wracam do Polski – odpowiedziała niepewnie.
- Co?! Dlaczego? - nie mogłem w to uwierzyć. Obiecałem sobie, że pomogę jej choćby w największej głupocie, a to, przewyższało wszystko!
- Ty się pytasz dlaczego? - wybuchła. - Jak ja mam mu teraz spojrzeć w oczy?! Po tym wszystkim co mi zrobił?! Ja tak nie dam rady – ściszyła głos. - Muszę... wyjechać...
- Pomożemy ci, zapomnisz o nim... - odpowiedziałem jej, po czym zwróciłem się do dziewczyn. - Pozwalacie jej na to?!
- Próbowałyśmy ją od tego odwieźć, ale się nam nie udało – odpowiedziała Martyna.
- Zresztą, jak wyjedzie na jakiś czas to będzie jej łatwiej o nim zapomnieć – dodała Julka.
- Co?! To chore! I co, zamierzałaś wyjechać nic nam nie mówiąc?! - znów zwróciłem się do Pauli.
- Ten uścisk i ta cała rozmowa, która miała zaraz się odbyć miała być takim jakby pożegnaniem... - wyznała.
- To jest nie fair wobec chłopaków, mnie... Dlaczego nie chciałaś nic nam powiedzieć?
- Bo byście mnie zatrzymali! - wrzasnęła. - A ja muszę się stąd wynieść niż ON wróci!
Westchnąłem.
- Mogłaś przynajmniej powiedzieć mi... Ufamy sobie...
- Chciałam! Ale Niall nam przerwał, a potem ty tu przyszedłeś...
- Co zresztą? - zapytałem.
- Nie powiemy im. Napiszę list pożegnalny czy coś... Wiem, obrażą się na mnie... Ale mam nadzieję, że może mnie zrozumieją i jednak wybaczą.
- Dobra – poddałem się. - O której masz samolot?
- Za godzinę – odpowiedziała.
- Zawiozę cię na lotnisko – mruknąłem. - Obiecałem sobie, że pomogę ci we wszystkim i zamierzam dotrzymać słowa...
- Dziękuję ci – pocałowała mnie w policzek. - Musimy wynieść stąd wszystko tak, by chłopcy się nie zorientowali.
- Ja się tym zajmę, a ty idź... idź się pożegnać – wyrzuciłem.
- Dziękuję – wyszeptała i wyszła z pokoju.
Louis
- Po co ona nas tu zawołała? - zapytałem już po raz setny Nialla.
- Nie wiem. Chciała z nami pogadać – odpowiedział już po raz enty blondasek i znów zapadła cisza.
Dziś nikt nie miał ochoty na żarty. W domu panowała grobowa cisza, aż dziwne... Jestem pewien, że gdy tylko ten gnój wróci do domu, to rozpęta się tu piekło!
- Już jestem – odezwała się Paula wchodząc do pokoju.
- Gdzie Zayn? - zapytał Harry.
- Yyy... Rozmawia przez telefon – odpowiedziała. - Ale zacznijmy bez niego.
- Co się stało? - zapytałem prosto z mostu.
- Chciałabym was poprosić, abyście odpuścili Liamowi...
- Co?! - wybuchnąłem. - Mam to zostawić w spokoju?! Temu idiocie należy się wpierdol, za to co zrobił!
- Nie, Louis... - westchnęła. - Zapomnijcie o tym... Stało się i nic na to nie poradzicie, ani wy ani ja. Dlatego pogódźmy się z tym...
- Jak możesz tak mówić?! On cię zranił! - wrzasnąłem.
Wiem, to trochę głupie z mojej strony tak się na niej wyżywać. Ona chce tylko jak najlepiej, ale denerwuje mnie to, że mu odpuściła!
- Ogarnij się – upomniał mnie Harry.
- Nie, on ma rację. Tak, zranił mnie, ale to tylko i wyłącznie mój problem, nie wasz. Nie chcę, aby zespół się przeze mnie rozpadł. To jest dla was ważne, a ja nie chcę być temu winna, dlatego zapomnijcie. Sama dam sobie radę.
Podszedłem do niej.
- Paula, kochanie, my się nie rozpadniemy! Nie pozwolilibyśmy na to. Ewentualnie nie odzywalibyśmy się do siebie, ale na pewno nie zawiedlibyśmy fanów.
- Może ty tak twierdzisz, ale ja go znam i wiem, że nie wytrzymałby takiego traktowania. Dlatego zachowujcie się jakby to nie miało miejsca, okej?
- Okej – wymusiłem uśmiech.
Nie zamierzałem tego tak zostawić.
- Chodźcie, przytulmy się – uśmiechnęła się.
- Tulimy – rzucił Niall i całą trójką rzuciliśmy się na Paule.
Przytulaliśmy się z całej siły i byłoby tak dalej, gdyby ktoś nam nie przerwał.
- Paula, musimy już iść – odezwała się Martyna.
- Już, już – odpowiedziała jej Paula i wyśliznęła się z naszego uścisku.
- Dokąd idziecie? - zapytał Hazza.
- Yyy... - zawahała się Paula.
- Na zakupy – rzuciła Martyna.
- Tak, one na pewno poprawią Pauli humor – dodała szybko Julka.
- Okej?
- Taa, zmusiły mnie. Pa – rzuciła Paula i wszystkie 3 wyszły z domu.
- To było dziwne – przyznałem.
- Taa, zdecydowanie – przytaknął mi Hazza.
- Ej, chłopaki, zobaczcie – odezwał się Niall pokazując nam jakąś kopertę.
- To liścik – oświecił nas Harry.
- Jakbyśmy tego nie wiedzieli – zakpił Niall.
- To od Pauli – rzuciłem zaskoczony.
Spojrzeli na mnie niepewnie. Od razu otworzyliśmy list.
Liam
Kiedy się obudziłem poczułem straszny ból głowy. Nie za bardzo wiedziałem co się wczoraj stało. Wiem tylko, że widziałem zdjęcia Pauli z jakimś facetem, wkurzyłem się i poszedłem do klubu odreagować. Trochę przesadziłem z alkoholem i tańczyłem z kilkoma całkiem niezłymi dziewczynami. Spotkałem też Danielle... tańczyłem z nią, piliśmy i... CAŁOWALIŚMY SIĘ!! A potem?.. Sam nie wiem...
Niechętnie otworzyłem oczy i porządnie się zdziwiłem. Zdecydowanie nie byłem w swoim pokoju. Przekręciłem głowę w lewo, by zorientować się gdzie jestem, gdy poczułem, że ktoś jest ze mną. Odwróciłem głowę w drugą stronę i zobaczyłem... Danielle! Jestem u niej w domu!
- Już się obudziłeś kochanie? - wy świergotała całując mnie po torsie.
- Nie mów tak do mnie – warknąłem i wstałem z łóżka. - Co ja tu robię?
- Nic nie pamiętasz? - zapytała zachwycona. - Całkiem dobre te prochy – wyszeptała, jednak i tak to usłyszałem.
- Czy my...
- Tak, spaliśmy ze sobą i było ci dobrze... Bardzo! - uśmiechnęła się z satysfakcją.
- Nie wierze... Jak ja mogłem jej to zrobić... To twoja wina! - warknąłem.
- Skądże. Sam byłeś bardzo chętny.
- Na pewno nie zdradziłbym Pauli!
- Byłeś na nią mega zły, w końcu cię zdradziła...
- Nie wiesz tego – przerwałem jej.
- Cały świat to wie. Nie możesz temu zaprzeczyć.
- Dla mnie Paula jest całym światem, reszta się nie liczy.
- Kiedyś to ja byłam całym twoim światem – uśmiechnęła się cierpko.
- Nigdy tak nie było – zauważyłem.
- Przecież ze mną chodziłeś! Kochałeś mnie!
- Myślałem, że tak jest, ale się myliłem. To nie była miłość!
- Nie wierze... - wstała z łóżka.
Spojrzałem na nią i zobaczyłem, że jest naga, zapewne tak jak i ja.
- Ubierz się – rzuciłem od niechcenia.
- Mogę twoją koszulę? - zapytała.
- Nie! Muszę stąd iść! Paula pewnie się martwi – rzuciłem zakładając bokserki i spodnie.
- Wątpię – mruknęła Danielle.
Odwróciłem się do niej przodem.
- Co masz na myśli?
- Dzwonili do ciebie. Rozmawiałeś z nią i powiedziałeś jej, że jesteś bardzo zajęty, a ja rozmawiałam z Louisem i dałam mu do zrozumienia, że nam przeszkadzają.
- Co?! - wrzasnąłem. - Jak mogłaś?! Nienawidzę cię!
- Sam jej to powiedziałeś! Pogódź się z tym!
- Co mi dałaś?
- Co? - zapytała jak głupia.
- Co mi dosypałaś do drinka?!
- Upiłeś się, tyle.
- Gdybym się upił i tak bym się z tobą nie przespał! Dosypałaś mi coś tak?
- Tak... Znaczy NIE! - wrzasnęła, a ja już wiedziałem jaka jest prawda.
- Nie wierze! Jesteś skończoną kretynką! Nie, wróć, dziwką! Puszczasz się na wszystkie strony!
- Jak śmiesz? - oburzyła się i uderzyła mnie z liścia.
- Taka jest prawda... Po cholerę przyszłaś do tego klubu? - zapytałem trzymając się za policzek.
- Chciałam się zabawić. To był przypadek, że się spotkaliśmy... Ale to całkiem dobrze – uśmiechnęła się i podeszła do mnie bliżej, a ja odruchowo zrobiłem krok w tył.
- Nie i mam nadzieję, że więcej się to nie powtórzy – sięgnąłem po mój T-shirt i skierowałem się ku wyjściu. - Zapomnij o tym i o mnie.
- Nigdy! Jeśli cię rzuci, wiesz gdzie możesz mnie znaleźć – rzuciła, a ja ze złością założyłem buty, chwyciłem kurtkę i wyszedłem z jej mieszkania.
Moim jedynym celem teraz był powrót do domu i błaganie o wybaczenie Pauli.
- Jestem! - wrzasnąłem na cały dom. - Paula?! Musimy pogadać!
Zdjąłem kurtkę i buty i nagle przede mną pojawił się Louis.
- Hej, gdzie jest Paula? - zapytałem po czym poczułem pięść mojego kumpla na twarzy.
Zachwiałem się i uderzyłem plecami o drzwi. Przyłożyłem rękę do twarzy i poczułem krew na wardze.
- Co to kurwa miało być? - zapytałem.
- I ty się mnie jeszcze pytasz? Zdradziłeś ją! Przez ciebie wyjechała, nawet się z nami nie żegnając! Ty zasrany dupku! Masz farta, że prosiła nas byśmy ci odpuścili, bo inaczej już dawno leżałbyś na ziemi dławiąc się krwią!
- Wyjechała? Dokąd? Kiedy wróci?
- Nie wiemy... Wyjeżdża do Polski – odezwał się Harry.
- Nie, nie! Muszę z nią porozmawiać! Wyjaśnić wszystko... - upierałem się.
- Może jeszcze zdążysz. Ale nie licz na przebaczenie – skomentował Niall, a już zacząłem się ubierać i pędem wypadłem z domu.
Pobiegłem do samochodu i już po chwili jechałem na lotnisko. Miałem wielką nadzieję, że zdążę na czas. Nie mogę pozwolić jej wyjechać... To może być ostatnia szansa na zobaczenie jej, a tego nie chcę. Jestem wręcz pewien, że mi nie wybaczy, ale liczę przynajmniej na to, że ją zatrzymam w Londynie. Mógłbym wtedy o nią zawalczyć, a tak to?
Kiedy dojechałem na miejsce, pędem wypadłem z samochodu i poleciałem do hali. Słyszałem kilka pisków, ale olałem to i dalej biegłem w stronę hali odlotów. Wtem ktoś mnie zatrzymał.
- Co ty tu do jasnej cholery robisz? Mało narozrabiałeś? - tak, to był Zayn.
- Muszę z nią pogadać! Gdzie ona jest? - zapytałem kumpla.
- Boże, Liam, co ci się stało? - zapytała Julka podchodząc do mnie.
- To nie istotne! Gdzie jest Paula! - wydarłem się.
Wszyscy spojrzeli w jednym kierunku. Podążyłem za ich wzrokiem i ją ujrzałem. Wyśliznąłem się z uścisku Zayna i pobiegłem do niej. Złapałem ją za ramiona i odwróciłem do siebie przodem.
- Paula, proszę... Nie rób tego... Nie wyjeżdżaj – błagałem.
- Liam? - zaszkliły jej się oczy, jednak nie chciała pokazać swojej słabość... ona cierpi...
- Proszę... Błagam... Zostań...
- Ja... ja nie mogę.
- Daj mi się wytłumaczyć...
- Z czego chcesz się tłumaczyć? - przerwała mi. - Z tego, że mnie zdradziłeś?! Ufałam ci, a ty tak po prostu wykorzystałeś moją nieobecność i przespałeś się z Danielle!
- To nie tak! - broniłem się. - Byłem pijany i ona...
- No tak – znów mi przerwała. - Najlepiej wszystko zwalić na alkohol, prawda? Gdybyś mnie kochał nie zrobiłbyś tego nawet po pijaku! W ogóle po co poszedłeś do tego zafajdanego klubu?
- To nie było tak! Myślałem, że mnie zdradziłaś i...
- I postanowiłeś mnie zdradzić! Jesteś dupkiem! Jak mogłeś sądzić, że cię zdradziłam!
- Nie wierzyłem w to! Musiałem odreagować...
- No właśnie widzę jak! Zdradzając mnie?! Serio?!
- Ty nic nie rozumiesz! Nie chciałem tego!
- Gdybyś nie chciał nie zrobiłbyś tego! Dlatego nie dziw się teraz, że wyjeżdżam! Boże – spojrzała w sufit – dlaczego mnie tak karzesz?
- Paula, ja cię kocham! Proszę zostań! Porozmawiamy, na spokojnie... Wytłumaczę ci wszystko... wyjaśnię jak to było... Daj mi szanse przynajmniej się wytłumaczyć, a potem... zrobisz co uznasz za słuszne... Ale daj mi tę szansę... - błagałem.
Wziąłem jej twarz w swoje dłonie i zmusiłem by patrzyła mi w oczy.
- Proszę... - wyszeptałem.
Czułem jak do moich oczu cisną się łzy. Ja ją naprawdę kocham! Nie chcę jej stracić! Ona jest tą jedyną...
- Liam, nie... - wyszeptała zdjęła moje ręce ze swoich policzków. - To koniec... Nie chcę cię znać...
Po tych słowach zarówno po jej jak i po moich policzkach spłynęły łzy. Dziewczyna odwróciła się do mnie tyłem, sięgnęła po walizkę i odeszła... Miejmy nadzieję, że nie na zawsze...
Więc tak, na początek was przepraszam, że rozdział jest dziś, a nie wczoraj, ale naprawdę, mam teraz tak bardzo napięty weekendowy grafik, że to może zdarzać się niestety często.
Druga sprawa... Mam nadzieję, że nie będziecie na mnie wściekli, ale musiałam tak zakończyć ten rozdział... Niestety jakiś dramacik musiał się pokazać. Jednak nie martwcie się, to jeszcze nie koniec przygody Pauli i Liama, a wręcz początek... Zresztą sami się przekonacie w swoim czasie.
Następny rozdział jak zwykle po +10 komentarzach i najprawdopodobniej za tydzień (niedziela bądź poniedziałek).
PS. Mam nadzieję, że nie
opuścicie mnie przez ten rozdział i, że wciąż będziecie śledzić
tą historię pomimo że zawodzę was z punktualnym dodawaniem
rozdziałów.
Liczę, że rozdział się
wam spodoba... Piszcie opinie i refleksje w komentarzach... A no i
prośba do anonimów, podpisujcie się xx
Kontakt:
TT: @Love_Paula1DGG: 7534371
Całuski :*
cuuuuuudo jak kazdy rozdział ! ;3
OdpowiedzUsuńGenialne mam nadzieję że się pogodzą:) A godzenie się jak wiadomo jest bardzo przyjemne :)
OdpowiedzUsuńNie ma to jak byc w połowie rozdziału,a humanistka zabiera ci fonaa. fuu.;c cudoooo! jeju taka akacja i wg.! kochaammmm cię. japierdoleee. jebieee. nie że coś ale ona z nim bedzie w ciąży.? bo inaczej to bym nie wybaczyła.
OdpowiedzUsuńDZIŚ MIAŁ BYC JESZCZE JEDEN.!
KOCHAM.
natali/ niki
Danielle nie może być z nim w ciąży !!! Niech ona wróci do Londynu... ;c
OdpowiedzUsuńJezusie, przez to opowiadanie mam zrytą psyche <3 Jest niesamowite. <3 Świetnie piszesz, nie kończ. : ) Najlepsze opowiadanie jakie czytałam EVER <3 Czekam na następy : )
OdpowiedzUsuńPisz dalej! <3/ Aga
OdpowiedzUsuńświetnyy.! dawaj dalej
OdpowiedzUsuńala
jejuu, chce nn.? jutro będzie.?!
OdpowiedzUsuńświetnyy. mam nadzieje że do juTRA.!
OdpowiedzUsuńbędziee dziś.? proszęę.!
OdpowiedzUsuńlil.