niedziela, 16 września 2012

Rozdział 28

Wstaliśmy dziś trochę później niż zawsze, pomimo iż obudziliśmy się tak jak zwykle. Pragnęliśmy spędzić ze sobą jak najwięcej czasu. Jako iż było już po 10 i trochę zgłodnieliśmy, uznaliśmy, że pójdziemy do kuchni. Ja, założyłam jak zwykle bieliznę i koszulę Liama, natomiast on, bokserki. Schodząc po schodach, cały czas się przytulaliśmy. Kiedy znaleźliśmy się w holu, Liam się zatrzymał. Spojrzałam na niego zdziwiona, a on podszedł do mnie i szepnął:
- Kocham cię.
- Ja ciebie też kocham - odpowiedziałam mu równie szeptem.
Chłopak zbliżył się do mnie jeszcze bardziej i złączył nasze usta w pocałunku, który z każdą chwilą stawał się coraz namiętniejszy. Nie przestając się całować, skierowaliśmy się do kuchni, a raczej chcieliśmy. Nie myślcie sobie, że to było łatwe. Oboje byliśmy pochłonięci pocałunkiem, przez co wpadaliśmy na wszystko co nam stało na drodze. Nie przejmowaliśmy się za bardzo spadającymi rzeczami (a trochę ich było). O dziwo w domu panowała cisza (nie licząc hałasu, który robiliśmy). Zdziwiona oderwałam się od Liama i rozejrzałam po domu.

- Co się stało? - zapytał Liam.
- Słyszysz? - zapytałam zdziwiona.
- Przecież nic nie słychać – zdziwił się.
- No właśnie! To nienormalne! Jesteśmy sami? - zapytałam.
Liam w odpowiedzi się tylko cwaniacko uśmiechną, przyciągnął mnie do siebie i namiętnie pocałował. Jego ręce krążyły po całym moim ciele. W pewnym momencie moja koszula zaczęła mu przeszkadzać, więc ją rozpiął. Westchnęłam mu w usta, gdy tylko jego dłonie dotknęły mojej skóry. Kochałam to. Chłopak uśmiechnął się przez pocałunek zadowolony z siebie i przywarł do mnie mocniej.
- Uwielbiam jak mnie dotykasz – wyszeptałam mu w usta.
- A ja uwielbiam cię dotykać – zaśmiał się i powrócił do całowania.
Nie przestając całowania, znów skierowaliśmy się do kuchni. Kiedy w końcu do niej dotarliśmy (a zrozumieliśmy to gdy trafiliśmy na blat) Liam chwycił mnie za pośladki i posadził na szafkach. Kiedy zrobiła się między nami przerwa, przyciągnęłam go do siebie i by się więcej ode mnie nie oddalał, objęłam go nogami w pasie. Uśmiechnął się i nasilił pocałunki. Objęłam go za szyję, a on jedną rękę wplątał w moje włos, a drugą błądził po moich plecach pod koszulą lub po wewnętrznej i zewnętrznej stronie mojego uda. Pod jego dotykiem się rozpływałam. Niestety tę cudowną chwilę ktoś nam przerwał.
- Serio? Musicie? – odezwał się Zayn.
- Ja tu jem! - wrzasnął Niall i prawdopodobnie wybył z pomieszczenia.
- Idźcie lepiej do siebie – dodał Louis.
Uśmiechnęliśmy się przez pocałunek, lecz pomimo uwag, nie przerwaliśmy go, jednak pohamowaliśmy swoje czułości, gdyż nie byliśmy sami. Kiedy się od siebie oderwaliśmy, zeskoczyłam z szafki i zaczęłam zapinać koszulę.
- Poczekaj, pomogę ci – zaoferował się Liam i zaczął zapinać guziki zaczynając od góry.
Za każdym razem gdy schodził w dół „niechcący” dotykał mnie tu i ówdzie. Rozpływałam się pod jego dotykiem jak i spojrzeniem. Przez cały czas patrzył mi się w oczy i gdy poczułam, że miękną mi nogi i złapałam się blatu, chłopak uśmiechał się zadowolony z siebie, a w jego oczach pojawiały się iskierki. Kiedy w końcu skończył, podeszłam do lodówki i wyciągnęłam składniki potrzebna na kanapki, a Liam w tym czasie robił herbatę.

- Jak tam było w nocy? - zapytał siedzący przy stole Zayn. - Bo słyszałem, że nieźle.
Spłonęłam rumieńcem i zmieszana spojrzałam na swojego chłopaka. On również był z lekka czerwony. Nagle podszedł do mnie Louis i objął w tali. Spojrzałam na niego zdziwiona i z tego co zauważyłam, Liam też tak zareagował. Podszedł do mnie z drugiej strony i bacznie obserwował poczynania swojego kumpla.
- A teraz, powiedz prawdę – zdziwił mnie tym, jednak dałam mu dokończyć. - Kto jest lepszy? Ja czy Liam? - pokazał na mojego chłopaka.
- Yyy... - zatkało mnie.
- Śmiało, Liam się z pewnością nie obrazi – dodał klepiąc chłopaka po ramieniu.
Czułam się jakby moja głowa przypominała znak zapytania. Spojrzałam, więc na Liama i zobaczyłam, że próbuje ukryć śmiech.
- Hymm... - zamyśliłam się. - Zdecydowanie ty, Louis – odpowiedziałam mu i gdy zobaczyłam zdziwienie wymalowane na twarzy Liama, puściłam mu oczko.
Louis wyszczerzył się i przeniósł swoją rękę z mojej tali na ramię Liama.
- Widzisz? Musisz się lepiej postarać. Weź przykład ze mnie – pokazał na siebie.
Mój chłopak, wyswobodził się z objęcia kumpla i objął mnie. Spojrzał przez ramię na przyjaciela i skwitował:

- Zaraz się za to zabiorę – uśmiechnęliśmy się do siebie i gdy już chcieliśmy się pocałować, do kuchni wpadł Niall z buzią pełną jedzenia.
- NIEEEEE!!! Dajcie mi się dziś WYSPAĆ – wydarł się plując na wszystkich jedzeniem.
Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Kiedy się opanowaliśmy, Liam spojrzał mi w oczy i zaczął namiętnie całować.
- Jeśli chcesz pokazać klasę, zajmij się tym w sypialni, a nie przy innych – przerwał nam Boo Bear.
Przestaliśmy się całować i wzięliśmy się za kończenie śniadania. Po zjedzonym śniadaniu, poszliśmy się ubrać. Weszłam do swojego pokoju, wzięłam ciuchy i poszłam do łazienki, do której również wszedł Liam.
- Kochanie, chcę się ubrać – spróbowałam go wypchnąć za drzwi, ale mi nie wyszło.
- Nie krępuj się – rzucił zamykając drzwi, oczywiście nie wyszedł z łazienki.
- Chciałabym też wziąć prysznic – myślałam, że może zrozumie, jednak się myliłam.
- Możemy go wziąć razem – uśmiechnął się i przysunął do mnie bliżej.
- Skarbie, widzę, że nie zrozumiałeś. Chciałam cię miło stąd wyprosić.
- Ale ja nie chcę stąd wychodzić! Chcę spędzić z tobą każdą sekundę – objął mnie w tali i przycisnął do siebie.
- Liam wyjdź – poprosiłam, nie posłuchał. - Won! - wrzasnęłam.
Tym razem do niego dotarło.
- Skoro mnie nie chcesz to wyjdę – zasmucił się. - Będę czekał u siebie w pokoju. Obiecaj, że jak tylko się wyszykujesz to od razu do mnie przyjdziesz.
- Okej – przytaknęłam i wypchnęłam go za drzwi.
Kiedy wyszedł zamknęłam się na klucz, rozebrałam się i weszłam pod prysznic.
Po kąpieli, umalowałam się i założyłam dżinsowe rurki, biały top bez ramiączek z brązową kokardą pod biustem, białe balerinki oraz czarne Ray Bany. Włosy jak zwykle rozpuściłam i gdy już byłam gotowa wyszłam z łazienki.
- WOW. Wyglądasz prześlicznie – usłyszałam Liama siedzącego na moim łóżku. - Co spowodowało, że się tak odstawiłaś?
- Mój drogi, nie będziemy siedzieć cały dzień w domu – pokręciłam głową.
- Mówisz poważnie?
- No tak! Skąd taka wątpliwość?
- Bo po raz pierwszy wyjdziemy oficjalnie jako para – uśmiechnął się i podszedł do mnie.
- Masz rację – przytaknęłam mu. - Jednak żeby tak się stało, musisz się jakoś przyzwoicie ubrać, bo jeszcze fani pomyślą, że cię wykorzystuję i, że przeze mnie chodzisz w dresie
- Nie pomyślą tak – dał mi buziaka w usta. - Już lecę. Daj mi 10 minut, a będę gotowy.
- Czekam na dole – krzyknęłam za nim i zeszłam do salonu w którym zastałam Martynę i Harrego. Z pewnością również chcieli się nacieszyć ostatnimi chwilami przed rozłąką. Nie chcąc im przeszkadzać zaczęłam wycofywać się do kuchni, jednak Martyna mnie zatrzymała.
- Nie krępuj się, podejdź – rzuciła przez ramię.
- Nie chcę wam przeszkadzać – odpowiedziałam.
- Nie przeszkadzasz – odezwał się Harrym. - Siadaj – skiną ręką bym do nich dołączyła.
Usiadłam naprzeciwko nich na fotelu. Spojrzeli na mnie od góry do dołu.
- Wychodzicie gdzieś? - zapytała Martyna.
- Wystroiłaś się – uśmiechnął się Hazza.
- Tak. Uznaliśmy, a raczej ja uznałam, że musimy coś porobić, bo chyba oszaleję. Ile można siedzieć w domu? - olałam wypowiedź Harrego.
- No nie dziwię ci się. Znam to uczucie, nie jest fajnie – skomentował.
- WOW, po raz pierwszy powiedziałeś coś co ma sens! - zaśmiałam się.
- To nie jest pierwszy raz – naburmuszył się.
- A co drugi? - zadrwiłam, a Martyna wybuchła śmiechem. Harry spojrzał na nią wilkiem.
- Przepraszam kochanie, ale to było śmieszne. Nie gniewaj się – pogłaskała go po włosach, na co loczek zamruczał.
- Ty jesteś chłopakiem, czy kotem? - zapytałam rozbawiona.
- Jestem seksownym bogiem. Każda fanka o mnie marzy – odpowiedział.
- Pewny siebie jak zawsze – doszedł nas głos Liama. Automatycznie odwróciłam się w jego stronę i uśmiechnęłam.
- A co zazdrościsz? - zapytał Hazza.
- Skądże, mi wystarczy Paula. Reszta dziewczyn mnie nie interesuje – Mój chłopak podszedł do mnie i objął od tyłu opierając się o fotel.
- Awww – mruknęłyśmy równo z Martyną.
- Ale z ciebie romantyk – rzuciła Martyna do Liama, po czym zwróciła się do mnie. - Tylko ci można pozazdrościć.
- Dobra, dobra, koniec tego wszystkiego – odezwał się Harry pokazując na wszystko ręką. - Nie mieliście czasem wychodzić.
- Miły jesteś – rzuciłam z sarkazmem, po czym dodałam poważniej. - Ale masz rację, idziemy.
- Nie czekajcie na nas – rzucił Liam i wyciągnął mnie z pomieszczenia.

Kiedy znaleźliśmy się na holu chłopak sięgnął po moją i swoją kurtkę.
- Po co nam kurtki? Jest przecież ciepło, a idziemy tylko na spacer – zauważyłam.
- A co powiesz na ala randkę? - zapytał.
- I gdzie pójdziemy?
- Na spacer lecz po Londynie. Weź więc kurtkę, bo nie wiadomo o której wrócimy.
- Nie będę nosić kurtki gdy jest taka pogoda. Spokojnie, nic mi nie będzie.
- No dobra, to ja wezmę bluzę i w razie czego ci ją dam.
- Będziesz ją nosił? - upewniłam się.
- No jasne.
- Niech ci będzie, a jak się dostaniemy do Londynu? Jedziemy twoim autem czy taksówką?
- A może limuzyną?
-Nie, bo fani cię namierzą.
- W takim razie jedziemy moim autem, bo nie wiadomo na jakiego taksówkarza trafimy.
- Okej – uśmiechnęłam się i trzymając się za ręce wyszliśmy z domu.
Wsiedliśmy do auta Liama i ruszyliśmy do Londynu.
- Mówiłem ci, że przepięknie wyglądasz? - zaczął jeździć ręką po moim kolanie.
- Owszem, mówiłeś, ale ja ci nie mówiłam, że wyglądasz seksownie – uśmiechnęłam się i również zaczęłam błądzić po jego kolanie.
*Liam *
Przez połowę drogi, Paula, trzymała rękę na moim kolanie. Na światłach, spojrzałem na nią i zobaczyłem, że przygryza wargę. Znów spojrzałem na drogę i zobaczyłem kontem oka, że co i raz na mnie zerka. W pewnym momencie jej ręka zaczęłam wędrować po wewnętrznej stronie moich ud. Uśmiechnąłem się, a ona zaczęła niebezpiecznie zbliżać się do mojego krocza. Zadrżałem z podniecenia, jednak musiałem się ogarnąć, w końcu prowadziłem.
- Paula, prowadzę – skarciłem ją.
Spojrzałem na nią i zobaczyłem, że z lekka mina jej zrzedła i zabrała rękę. Uśmiechnąłem się pod nosem i skupiłem na drodze.
Po 10 minutach byliśmy w Londynie. Zaparkowałem na jakimś parkingu i z Paulą pod ręką ruszyliśmy na spacer. Naszym pierwszym przystankiem było London Eye. Jako, że był to środek dnia, były tłumy. Stanęliśmy jak każdy w kolejce i czekaliśmy na swoją kolej. Nie obyło się bez kilku zdjęć. Taa... spotkaliśmy fanki.
- O boże, o boże – wydzierała się brunetka.
- Wystarczy Liam – odpowiedziałem.
- To on – dodała blondynka.
- Zrobisz sobie z nami zdjęcie? - zapytała brunetka.
- No nie wiem – spojrzałem na Paule. - Mieliśmy ten czas spędzić sami.
- Przecież i tak stoimy w kolejce. Kilka zdjęć nas nie zbawi – uśmiechnęła się.
- No dobrze – przytaknąłem do dziewczyn.
Zrobiłem sobie kilka zdjęć z fankami i gdy przyszła moja i Pauli kolej, weszliśmy do kapsuły.
- Pięknie tu – zauważyła Paula.
- Może i tak, ale ja podziwiam piękniejsze widoki – uśmiechnąłem się do niej i objąłem od tyłu.
- Przestań, bo się rumienię – zaśmiała się i trzepnęła mnie w ramię.
Kiedy przejażdżka dobiegła końca, skierowaliśmy się do Milkshake City. Idąc do baru mlecznego, spostrzegłem jubilera i mnie olśniło. Paula nie miała jeszcze żadnej pamiątki, nic co by jej mnie przypominało. Zatrzymałem się gwałtownie, co dziwiło moją dziewczynę.
- Co się stało?
- Poczekaj tu okej? Muszę coś załatwić.
- Dobrze, ale... - nie wiem co powiedziała dalej, bo wpadłem do sklepu z biżuterią.
Spojrzałem przez ramię na Paule i ujrzałem zaskoczenie na jej twarzy.

*Paula *
To było dziwne. Zostawił mnie na środku chodnika i wszedł do jubilera. Nie powiem, ale to zdziwiło mnie jeszcze bardziej. Patrzyłam na drzwi za którymi zniknął z niedowierzaniem. Kiedy już chciałam wejść do budynku, on z niego wyszedł. Miał coś w ręce, lecz potem schował to do kieszeni. To było bardzo podejrzane.
- Po co poszedłeś do jubilera?
- Chciałem coś zobaczyć – odpowiedział obojętnie.
- I co znalazłeś to czego szukałeś?
- Nie – pokręcił przecząco głową. - Chodź już lepiej.
Pokiwałam tylko twierdząco głową i objęci ruszyliśmy do Milkshake City. Na miejscu oczywiście spotkaliśmy fanki, jednak Liam odmówił im zrobienia sobie z nimi zdjęć, gdyż poniekąd byliśmy na randce. Nie żebym chciała, żeby tak zrobił, z jednej strony szkoda mi było tych fanek, z drugiej chciałam mieć Liama przy sobie.
- Mogłeś się zgodzić na kilka zdjęć – szepnęłam gdy zasmucone dziewczyny odeszły.
- Na dziś wystarczy. Chcę ten dzień spędzić tylko z tobą – pogładził mnie po policzku.
Uśmiechnęłam się do niego, jednak po chwili spoważniałam.
- Ale ja mam ciebie na co dzień, a fanki widują cię rzadko...
- Teraz będzie odwrotnie. Fanki będą mnie widywać codziennie, a ciebie zobaczę dopiero za tydzień.
- Ale będziemy się wtedy znów codziennie widywać. Mogłeś zrobić sobie po jednym zdjęciu z nimi.
- Będą je mieli, ale naszej dwójki – kiwnął głową w stronę jednego ze stolików.
Spojrzałam tam dyskretnie i zobaczyłam grupkę dziewcząt robiących nam po kryjomu zdjęcia.
- Dobra – zaśmiałam się. - Powiedz mi lepiej po co poszedłeś do tego jubilera – nalegałam.
- Przecież ci mówiłem, że po nic...
- Kłamiesz. Widziałam jak chowasz coś w kieszeni. Możesz mi powiedzieć...
- Dobrze powiem ci, ale nie tutaj. Chodźmy się przejść.
- Okej, ale najpierw dopijmy szejki. Ale serio nie powiesz mi teraz? - zarobiłam proszącą minkę.
- Nie, ale zamiast tego mogę dać ci to... - zbliżył się do mnie jednak go zatrzymałam.
Spojrzał na mnie zaskoczony.
- Fani – mruknęłam.
- Widzisz? Właśnie dlatego powiem ci gdzie indziej.
Już więcej się nie odezwałam. Dopiliśmy swoje szejki i objęci wyszliśmy z budynku. Nie wiedziałam dokąd Liam mnie prowadzi, zwłaszcza, że nie chciał nic powiedzieć. Powoli się z ciemniało. Miałam ochotę zaciągnąć bruneta do parku i poprzytulać się do niego lub zaciągnąć go do domu, jednak strasznie korciło mnie by się dowiedzieć co takiego Liam kupił u jubilera.
Szliśmy przez dość długi czas. Ludzi było już trochę mniej. W pewnym momencie doszliśmy do Millennium Bridge. Jest to cudowny most dla pieszych nad Tamizą. Wiele razy o nim słyszałam i chciałam się nim przejść i właśnie teraz nadarzyła się taka okazja.
- WOW. Zawsze chciałam się przejść tym mostem. To niesamowite.
- Widzisz, zawsze będę spełniał twoje marzenia i zachcianki
- Wszystkie? - zapytałam podejrzliwie.
- Wszystkie – uśmiechnął się cwaniacko. - Nawet te o których teraz myślisz.
- Skąd wiesz o czym myślę?
- Nie trudno się domyślić – uśmiechnął się i namiętnie mnie pocałował.
Nie powiem, że o tym nie myślałam, bo myślałam. To zaczyna robić się przerażające. On mnie zna na wylot! Z niechęcią przerwałam pocałunek. Byłam stuprocentowo pewna, że chłopak chce odwrócić moją uwagę.
- Powiedz mi co kupiłeś u jubilera. Teraz! Tu nie ma fanów, możesz mi powiedzieć.
- No dobrze – rzucił i zaczął grzebać w kieszeni. - Chciałem żebyś miała jakąś pamiątkę, która będzie ci o mnie przypominała, gdy wyjedziesz.
- Przecież nigdy o tobie nie zapomnę – zauważyłam.
- Wiem, ale chciałem żebyś coś ode mnie miała – rzucił podając mi pudełeczko.
Otworzyłam je i mnie zatkało. W środku znajdował się naszyjnik z prześlicznym sercem wysadzanym niebieskimi diamentami? Nie mogłam w to uwierzyć. Wpatrywałam się w Liama z niedowierzaniem.
- Podoba ci się? - zapytał niepewnie.
- No jasne, jest prześliczny – odpowiedziałam wciąż zaszokowana.
- Specjalnie wybrałem srebrny, gdyż uznałem, że będzie ci do wszystkiego pasował.
- Boże, nie musiałeś.
- Ale chciałem. Spójrz na napis.
- Jaki napis? - zapytałam i przyjrzałam się dokładnie zawieszce. W środku serca pisało „My heart is yours Liam”.
Nie umiałam wyrazić swoich uczuć słowami. Zamknęłam pudełeczko i rzuciłam się na Liama. Przytuliłam go do siebie najmocniej jak umiałam. Odsunęłam się potem lekko od niego i namiętnie pocałowałam.
- Moje serce również należy do ciebie – wyszeptałam.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też kocham – i znów się pocałowaliśmy.
- Chodź, założę ci go – uśmiechnął się.
Wyjął z pudełeczka naszyjnik i zapiął mi go na szyi.
- Wiedziałem, że będzie ci pasował.
- Jest niesamowity – pogłaskałam zawieszkę.
- Ty jesteś niesamowita – nie wytrzymałam. Znów go pocałowałam.
Poprzytulaliśmy się jeszcze przez chwilę i skierowaliśmy się w stronę parku. Przez cały czas przytulałam się do Liama. Nie mogłam sobie wyobrazić choćby chwili bez jego dotyku. Strasznie wzruszył mnie tym prezentem.
Spacerowaliśmy po parku, aż doszliśmy do jego centrum, gdzie znajdował się ogromny plac. Ludzi było już niewielu, gdyż było już trochę ciemno, lecz na szczęście nie zimno. Zatrzymaliśmy się przed placem. Chciałam pociągnąć Liama dalej, lecz nie chciał. Wyplątałam się z jego uścisku, z wielką niechęcią i udałam się na samiuteńki środek placu. W tym samym czasie, w którym chciałam zawołać Liama, z ziemi zaczęła lecieć woda. Tak, to była fontanna.
- Kochanie, chodź tu do mnie, bo będziesz cała mokra i się przeziębisz – błagał mój chłopak.
- Nie! Musisz mnie sam stąd zabrać – odkrzyknęłam mu i zaczęłam tańczyć, skakać i ogółem się wygłupiać.
Zauważyłam, że Liam się waha, czy do mnie podejść, czy nie. Jednak po chwili poczułam, jak coś mnie obejmuje od tyłu.
- Mam cię, a teraz chodź – wymruczał mi w szyję.
Odwróciłam się w jego uścisku tak, że nasze twarze dzieliły centymetry.
- Skoro już tu jesteś, może spełnisz moje marzenie? - zapytałam.
- Na czym ono polega?
- Zawsze chciałam całować się w deszczu. Co prawda, to nie deszcz, ale dużo nie brakuje.
- W takim razie, spełnię to marzenie dziś i gdy będzie padało.
Po tych słowach złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Całowaliśmy się przez dość długi czas. Kiedy się w końcu od siebie oderwaliśmy, wciąż staliśmy na samym środku placu i się przytulaliśmy. Po pewnym czasie wyszliśmy z fontanny i zobaczyliśmy kilku przechodniów, którzy nam się przyglądali z uśmiechem na twarzach.
- Wiesz, że nie mamy jeszcze żadnego wspólnego zdjęcia? - zagadnął Liam.
- To prawda – przytaknęłam mu.
Chłopak wyśliznął się z mojego uścisku i podszedł do pani, która nam się przyglądała. Stał do mnie plecami, ale jestem pewna, że się uśmiechał i coś do niej mówił. Kobieta pokiwała głową i podeszli do mnie. Spojrzałam pytająco na Liama.
- Chodź, zrobimy sobie wspólne zdjęcie.
Uśmiechnęłam się do niego. Przytuliliśmy się do siebie i za pozowaliśmy do zdjęcia.
- A teraz się pocałujcie – odezwała się kobieta. Spojrzeliśmy na nią zdziwieni. - Z miłością – uśmiechnęła się do nas.
Odpowiedzieliśmy jej tym samym i złączyliśmy nasze usta w pocałunku.
Liam podszedł do kobiety, podziękował jej i wziął swój telefon.
- A teraz za pozuj dla mnie – odezwał się do mnie. - Chcę mieć po tobie jakąś pamiątkę, plus muszę zmienić tapetę w telefonie – wyszczerzył się.
Zgodziłam się. Zrobiłam kilka głupich min i kilka takich na poważnie. Kiedy skończył podeszłam do niego i zabrałam mu telefon.
- Teraz moja kolej.
- Jeśli chcesz jakieś moje zdjęcie to znajdziesz ich multum w internecie...
- Chcę mieć takie zdjęcie jakiego nikt inny nie ma – uśmiechnęłam się do niego i zrobiłam mu zdjęcie.
Następnie porobiliśmy sobie kilka sweet foć z rąsi i szczęśliwi ruszyliśmy do auta. W domu byliśmy po 20 minutach. Gdy tylko weszliśmy do środka napadła na nas grupa naszych przyjaciół, na czele z Martyną i Louisem.
- Zaręczyliście się?! - wypaliła prosto z mostu Martyna.
- Co?! Nie! - zaprzeczyłam.
- W internecie aż od tego huczy! Jesteście nawet w trendsach! - zauważył Louis.
- Fani wysyłają wam gratulacje i tym podobne – dodała Martyna.
- Ale my się nie zaręczyliśmy! - upierałam się.
- W internecie jest sporo zdjęć jak Liam wchodzi do jubilera, a potem jak daje ci coś na Millennium Bridge, a potem się całujecie.
- No, bo tak było, ale my się nie zaręczyliśmy – odezwał się Liam.
- Dlaczego dowiadujemy się ostatni? Mogłeś nas uprzedzić, że chcesz się jej oświadczyć – wypalił Zayn.
- Ludzie! Myśmy się nie zaręczyli! - krzyknęłam. - Dotarło?!
- To w takim razie co dostałaś od Liama?
- To – pokazałam jej naszyjnik.
Moja przyjaciółka wpatrywała się w niego z niedowierzaniem. Jestem pewna, że gdy go zobaczyłam po raz pierwszy to też tak wyglądałam.
 
Kiedy już wszystko wszystkim wyjaśniliśmy, udaliśmy się do swojego pokoju (Liama). Chłopaki obiecali, że zajmą się tymi plotkami o zaręczynach, więc mieliśmy czas dla siebie. Leżeliśmy objęci na łóżku. Głowę położyłam na torsie Liama i wsłuchiwałam się w bicie jego serca. Na samą myśl, że to nasza ostatnia wspólna noc, łzy zbierały mi się w oczach. Starałam się je ukryć, jednak jedna niechcący mi się wymsknęła i spłynęłam na tors chłopaka. Ten od razu się poderwał i przytulił mnie do siebie mocniej.
- Co się stało, skarbie? - zapytał z troską spoglądając mi w twarz.
- Kiedy nasuwa mi się myśl, że to nasze ostatnie wspólne chwile... - zaszlochałam.
- Cii... Nie płacz. Nie będziemy się widzieć tylko przez tydzień.
- Chyba aż tydzień... Ja nie chcę wyjeżdżać, Los Angeles jest tak daleko...
- Kochanie, nawet tyle kilometrów nas nie rozdzieli...
- Zadzwonię do agencji i powiem im, że nie mogę jechać, najwyżej mnie z niej wywalą.
- Nie ma mowy! - zaprzeczył. - Musisz jechać. Masz wielką szansę rozpocząć karierę... Ja będę tu na ciebie czekał.
- Ale ja nie wiem czy dam radę...
- Musisz. Obiecuję ci, że będę codziennie do ciebie dzwonił, pisał... cały czas będziemy w kontakcie, ale teraz już o tym nie myśl. Wykorzystajmy te ostatnie chwile razem.
- Dobrze. Kocham cię.
- Ja ciebie też – przytulił mnie mocno do siebie.
Leżeliśmy tak przez jakiś czas, aż w końcu zmorzył nas sen.

 
Hej.
Tak, wiem. Zakończenie jest denne, ale mama mnie poganiała, więc musiałam to szybko zakończyć i bardzo was przepraszam, że tak późno, ale miałam blokadę, która na szczęście się przełamała.
Następny rozdział dodam za 2 tygodnie w niedzielę. Tym razem liczę na +10 komentarzy. Jestem pewna, że dacie radę.
PS. Niedługo zacznie się coś dziać :)
W razie pytań, pisać do mnie na TT: @Love_Paula1D
Tak wygląda naszyjnik, który Paula dostała od Liama.
Niestety jest bez napisu, ale możecie to sobie wyobrazić :)

12 komentarzy:

  1. Cudowne *___* Tylko trochę mało o Martynie i Julce

    OdpowiedzUsuń
  2. SUPER JAK ZAWSZE ♥ Twój blog jest zajebisty ♥♥♥♥ Pisz dalej !! Klaudia ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. cuuuuudowny! dawaj następny już ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. cudowny. dawaj nastęonyyy.! szybko.<3333333333333333333333333333333

    OdpowiedzUsuń
  5. kiedy nn.? kocham cię za te rozdziały, ale tak ogólnie też cie kocham.<3
    iwonka

    OdpowiedzUsuń
  6. love love lovee u are Wanderers and this is wanderful blog.

    OdpowiedzUsuń
  7. jprd. jebłam. kocham to.!

    OdpowiedzUsuń
  8. świetnie.!! ja che nn. dziś .!

    OdpowiedzUsuń
  9. wiesz ile sparawiasz radości takimi rozdziałami.!? tym blogiem kochamy to.! i nie kończ tego!

    OdpowiedzUsuń
  10. masz gg.? chciałabym byc inf. o nn.<3 a rozdział zajebistyyyy

    khm.
    Natali.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, mój nr gg to: 7534371. Napisz do mnie że chcesz być informowana o blogu, to będę ci pisać o nowych rozdziałach :) xx

      Usuń
  11. bozee za ilee.!?! za ile.?!!!!!!!!!!!!!
    Natali.

    OdpowiedzUsuń