CZYTASZ = SKOMENTUJ
* tydzień później *
- Kochanie, byłaś świetna
– Liam wsadził głowę do mojej garderoby, którą nawiasem mówiąc
mi załatwił.
- Nie stój tak w drzwiach,
chcę się przebrać – warknęłam wchodząc do przebieralni i
zasłoniłam zasłonkę.
- Masz rację, nie chcę by
ktoś cię zobaczył nago – zamknął drzwi i wcisnął głowę do
przebieralni.
- Liam – jęknęłam
przeciągając „a”. - Proszę cię, daj mi trochę prywatności.
- Dobrze, skarbie, ale będę
tuż obok gdybyś potrzebowała mojej pomocy – uśmiechnął się.
- Okej – rzuciłam i
zaczęłam ściągać z siebie bieliznę, którą miałam na sobie na
pokazie i ubierać swoją.
- Rozmawiałaś z kimś w
sprawie zachowania tej bielizny?
- Nie, Liam a nawet jeśli
tak to nie mam zamiaru robić żadnego pokazu ani w niej chodzić dla
twojego widzi mi się – burknęłam i zaczęłam ubierać kremową
sukienkę.
- Masz zły humor... Co się
stało? - zapytał ewidentnie zmartwiony.
- Nic, po prostu jestem
zmęczona. Możesz mi zapiąć sukienkę – wystawiłam zza zasłonki
głowę i posłałam mojemu chłopakowi uśmiech.
- Oczywiście – wszedł do
przebieralni i odwrócił mnie do siebie tyłem.
Delikatnym ruchem zgarnął
moje włosy, przy okazji dotykając skóry moich pleców, która od
razu się rozpaliła i odłożył je na lewe ramię. Wrócił ręką
wzdłuż moich ramion i pleców aż do suwaka na wysokości tali.
Zaczął składać lekkie muśnięcia ustami na moim karku oraz
bardzo powoli zasuwać suwak. Doskonale wiem co usiłuje przez to
uzyskać i muszę przyznać, że mu się udaje. Przez jego działania,
wszystkie mięśnie mam rozluźnione i czuję się bardzo
zrelaksowana.
- Gotowe – mruknął mi do
ucha i odłożył moje włosy z powrotem na plecy.
- Dziękuję – odwróciłam
się do niego z uśmiechem, musnęłam jego usta i przygryzłam jego
wargę co spowodowało, że chłopak jęknął i przysunął się do
mnie bliżej by złączyć nasze usta na dłużej.
Całował mnie namiętnie a
nasze języki nie walczyły. Pozwoliłam mu przejąć całkowitą
kontrolę bez żadnej walki, za którą podziękował mi wyjątkowym
pocałunkiem. Moje dłonie zatopiły się w jego włosach lekko za
nie pociągając, podczas gdy dłonie Liama wędrowały po moich
plecach i tali aż do bioder. Kiedy zabrakło nam powietrza, Li
odsunął się lekko i musnął moje usta ostatni raz.
- Poczekam na zewnątrz –
posłał mi zadziorny uśmiech i wyszedł z pomieszczenia.
Wzięłam głęboki oddech i
odwróciłam się przodem do lustra znajdującego się w szatnia.
Poprawiłam rozwichrzone włosy oraz sukienkę, która się gdzie nie
gdzie pogniotła i założyłam buty pasujące do sukienki. Wyszłam
zza zasłony wzięłam swoją torebkę oraz założyłam okulary
przeciwsłoneczne na włosy i byłam gotowa. Liama nie było w
garderobie, więc ją opuściłam i tak jak się spodziewałam
chłopak czekał na mnie przed garderobą, tyle że nie sam.
Rozmawiał z kimś, ale za bardzo nie wiem z kim, kiedy mnie
dostrzegł, zakończył rozmowę i podszedł do mnie z szerokim
uśmiechem.
- Ślicznie wyglądasz –
objął mnie w tali i ruszyliśmy w stronę wyjścia. - Za 2 godziny
mamy samolot z powrotem na Wyspy Dziewicze.
- A nie możemy zostać
jeszcze jedną noc tutaj? Moglibyśmy pójść do jakiegoś klubu i
pobalować tak jak to się robi w Nowym Yorku.
- Mówiłaś, że jesteś
zmęczona – zatrzymał się na chwilę i spojrzał na mnie
zmieszany.
- Ale... zmieniłam zdanie –
przygryzłam wargę, bo doskonale wiem jak to na niego działa. -
Poza tym jest szansa, że więcej taka okazja się nie nadarzy –
zrobiłam oczy kota ze Shreka.
- Myślę, że jednak się
przytrafi, ale skoro chcesz, to czemu nie.
- Jesteś kochany –
uśmiechnęłam się i mimo że pierwsza część jego wypowiedzi
mnie bardzo zaintrygowała, to postanowiłam to odłożyć na
później. - Na pewno ci to nie przeszkadza, bo jeśli bardzo chcesz,
to możemy wrócić...
- Nie, z chęcią pójdę z
tobą do klubu, po prostu nie mogę się doczekać aż znów cię
zobaczę w bikini – wyszczerzył się cwanie.
- I tak dziś już być tego
nie zrobił, bo jest już późno, ale jutro jak wrócimy to będziemy
mogli pójść na plażę.
- Chciałaś powiedzieć, że
na pewno to zrobimy, a teraz chodź, znam taki jeden fajny klub,
który jest niedaleko – złapał mnie za rękę i wyciągnął z
budynku, w którym byliśmy i zatrzymał taksówkę.
Faktycznie klub, o którym
mówił Liam był niedaleko, bo dojazd do niego zajął nam 15 minut.
Wnętrze było urządzone bardzo stylowo i ciekawie. W pomieszczeniu
przeważały ciemne kolory, mimo iż było ciemno to dało się to
zauważyć, ale również były i fragmenty białe, które przez
światła fluorescencyjne, prezentowały się w wielu niesamowitych
kolorach, tak jak na marginesie moja sukienka. Najważniejsze
miejsca, takie jak bar czy parkiet, wyróżniają się, gdyż są
podświetlone na całkowicie wyróżniający się kolor.
- Od czego zaczynamy? - Liam
zawołał mi do ucha, bo w klubu było bardzo głośno.
- Może zatańczymy? -
zaproponowałam odwracając się od niego.
- Nah – zaprzeczył. -
Najpierw idziemy tam – nim zdążyłam się zorientować o co mu
chodzi, zaczął mnie ciągnąć do, jak się okazało, baru. -
Musimy oblać twój pierwszy pokaz...
- To nie był mój pierwszy
pokaz – przerwałam mu.
- Nie dałaś mi dokończyć
– naburmuszył się, ale po chwili się uśmiechnął i zamówił
nam po shotcie. - Chciałem powiedzieć, że pierwszy pokaz w
bieliźnie, czemu mi to zniszczyłaś?
- Przepraszam, kochanie –
zrobiłam maślane oczy.
- Okej, wybaczam, a teraz
świętujemy – podniósł dwa dwukolorowe kieliszki i podał mi
jednego. - Za ciebie – wyszczerzył się i stuknęliśmy się
kieliszkami, a następnie paląca zawartość kieliszków znalazła
się w naszych gardłach. - Kocham cię – westchnął Li i złączył
nasze usta w pocałunku.
- Ja ciebie też –
wyszeptałam mu w wargi kontynuując pocałunek. - Tak w ogóle, to
po co zapytałeś mnie co robimy, skoro i tak zrobiliśmy coś
innego? - zapytałam skonsternowana, a Liam oblizał wargi.
- Bo jestem dżentelmenem –
wzruszył ramionami niby od niechcenia i mocno mnie do siebie
przyciągnął. - Ale teraz możemy już iść na parkiet – znów
pociągnął mnie za rękę, tyle, że tym razem w innym kierunku.
~*~
- Okej, to idziemy na plażę
– Liam przygryzł dolną wargę i zrobił minę niewiniątka.
- Li – przeciągnęłam
ostatnią literę – dopiero co wylądowaliśmy, daj nam chociaż
dojść do pokoju, muszę się przebrać i w ogóle, a poza tym ten
lot mnie strasznie wykończył – westchnęłam.
- Przecież to był krótki
lot – zasmucił się. - Obiecałaś.
- Wiem, że to zrobiłam,
ale wczoraj dużo piliśmy i na dodatek zorganizowałeś nam tak
wczesny lot, że jestem padnięta.
- Kotek, lot mieliśmy o 10
– zauważył zdziwiony.
- No właśnie! -
podłapałam. - I musiałam wstać o 8 żeby nas jeszcze spakować.
Nie wiem, że to jeszcze środek nocy?
- Oj kochanie, ja naprawdę
nie wiem jakim ty cudem wstajesz do szkoły, gdy masz lekcje na 8.
- Już ci kiedyś mówiłam
jak to działa i nie zapominaj, że przez ostatnie miesiące to ja
musiałam cię ściągać z łóżka, a nie na odwrót, więc proszę
mi tu nie marudzić.
- No dobra, tylko wróćmy
do hotelu, przebierzmy się i chodźmy na plażę, tam sobie
odpoczniesz – uśmiechnął się seksownie.
- Okej – jęknęłam i tak
jak Liam postanowił, tak zrobiliśmy.
Po kilku godzinach
spędzonych na zmianę w morzu i na opalaniu oraz popijaniu drinków,
bo jak to mówią, najlepiej leczyć kaca tym co go spowodowało, w
końcu wróciliśmy do domu. Wzięliśmy wspólną kąpiel, jego
pomysł, a teraz siedzimy przytuleni i przebrani na huśtawce na
ganku naszej chatki podziwiając przepiękny zachód słońca.
- Te wakacje były mi bardzo
potrzebne – zaczęłam i spojrzałam na mojego chłopaka, który
również mi się przyglądał. - Dziękuję ci za to – posłałam
mu lekki uśmiech.
- Dla ciebie wszystko –
musnął moje wargi i przyciągnął mnie bardziej do siebie. - Mi
też były potrzebne – westchnął zadowolony. - Jak ci się
podobał pokaz? - posłałam mu znaczące spojrzenie, bo doskonale
wiem, że świetnie się bawił.
W końcu który facet by się
nie cieszył, gdyby mógł bez skrupułów przyglądać się skąpo
ubranym modelkom?
- Był świetny –
wyszczerzył się na swoje wspomnienia.
- Serio? - zapytałam, a w
moim głosie dało się słyszeć rozczarowanie i szok.
Liczyłam, że chociaż
zaprzeczy mojemu zdaniu o facetach, ale się zawiodłam.
- Żebyś wiedziała!
Normalnie czułem się jak w niebie. A ta bielizna? Cudo!
- Czyli teraz będziesz
częściej na nie chodził? - zapytałam z ostatkiem nadziei.
- No jasne! - no i nadzieja
uleciała.
- Oh... - zatkało mnie.
Nie powiem, że nie, ale
uraził moje uczucia.
- Mam nadzieję, że
następnym razem, również będziesz się świetnie bawił –
odsunęłam się od niego i już chciałam wstać z huśtawki, ale
chłopak złapał mnie za rękę i pociągnął w swoją stronę.
Jak można się tego
spodziewać, wylądowałam na jego kolanach.
- Ale tylko wtedy, kiedy ty
na nich będziesz – uśmiechnął się słodko, co od razu
odwzajemniłam.
- Naprawdę? - przygryzłam
wargę.
Odkąd do siebie wróciliśmy,
zrobiłam się bardziej nieśmiała w jego towarzystwie, ale tylko
wtedy gdy był mega słodki lub mówił o moim ciele.
- Oczywiście – od razu
potwierdził. - Prawdę mówiąc na początku pokaz był nudny, ale
jak tylko weszłaś na wybieg, to się od razu zmieniło i nie mogłem
oderwać od ciebie wzroku.
- To jednak nie posyłałeś
innym morderczego spojrzenia? - przypomniałam sobie co mi powtarzał
z milion razy, odkąd dowiedział się o tym pokazie.
- Nie byłem w stanie. A
nawet czułem się dumny, że na ciebie patrzą, bo oni mogą sobie
tylko patrzeć, a ja mogę dotykać, bo należysz do mnie –
uśmiechnął się sprytnie, a ja zaśmiałam się na jego słowa.
- Jesteś niesamowity –
powiedziałam przez śmiech. A co było po tym jak już poszłam?
Podobało ci się?
- W sumie to nie wiem.
Bardziej się martwiłem moim sporym problemem, między nogami...
- Co? - wytrzeszczyłam na
niego oczy.
- No nie chciałem by
paparazzi zrobili zdjęcie. Jeszcze by pomyśleli, że się
podnieciłem na widok jakiejś modelki, a nie mojej cudownej
dziewczyny.
- Czemu nic nie zauważyłam?
Przecież widziałam, że nigdzie nie wychodziłeś.
- po kryjomu dostałem się
do twojej garderoby po pokazie i szczerze liczyłem, że mi pomożesz,
ale byłaś wkurzona, więc sam sobie poradziłem.
- Fuj – skrzywiłam się.
- Zrobiłeś sobie dobrze w mojej garderobie, gdy się przebierałam?
- Oczywiście, że nie!
Wyobraziłem coś sobie i mój kolega od razu opadł.
- Co takiego sobie
wyobraziłeś?
- Nie chcesz wiedzieć –
zrobił przerażoną minę, ale po chwili znów się uśmiechnął. -
Kiedy nic innego nie chciało zadziałać, musiałem sięgnąć po
tajną broń, która nigdy mnie nie zawodzi.
- Biedactwo – przeczesałam
jego włosy ręką. - Mogłeś powiedzieć, że masz problem,
pomogłabym ci.
- Opłacało się to
wytrzymać, by później dostać to co dostałem.
- Ale mogłam ci to chociaż
jakoś ułatwić, a tak to wszystko utrudniałam. To ocieranie się w
tańcu, pomoc przy założeniu sukienki...
- Daj spokój – uciszył
mnie. - Myślałem, że raczej mnie opieprzysz, anie zaoferujesz
pomoc.
- Heloł! Już jest po
fakcie, dlatego to robię. Gdybyś mi wcześniej powiedział to bym
się wkurzyła.
- Widzę, że zawsze mogę
na ciebie liczyć – zrobił obrażoną minkę.
- Sam jesteś sobie winien –
zauważyłam.
- To nie moja wina, że
jesteś tak seksowna.
- To nie moja wina, że
jesteś taki napalony i masz zboczone myśli!
- O tobie? Zawsze –
przytaknął energicznie głową. - Wiesz... muszę ci coś
powiedzieć – nagle spoważniał.
- Coś się stało? -
zmarszczyłam brwi.
- Nie, wszystko w porządku,
a nawet lepiej – uśmiechnął się. - Planowałem ci to powiedzieć
już dawno, ale bałem się twojej decyzji i chciałem mieć pewność,
że jeśli spędzę z tobą tak dużo czasu jak to możliwe, na
wypadek, gdyś się nie zgodziła.
- O czym ty mówisz?
Zaczynam się bać...
- Nie masz czego się bać –
uśmiechnął się pocieszająco.
- Chyba nie chcesz ze mną
zerwać? Nigdy jeszcze żaden chłopak ze mną nie zerwał, to raczej
ja to robiłam, więc nie jestem pewna...
- Chyba żartujesz! -
obruszył się. - Nigdy z tobą nie zerwę, nie po to tak się
napracowałem byś do mnie wróciła i z powrotem zaufała, żeby cię
rzucić! Ale czekaj... serio żaden chłopak z tobą nie zerwał?
- Nie i mam nadzieję, że
to się nie stanie, a teraz powiedź mi o co chodzi, bo zaraz
oszaleję! Czyżbyś musiał udawać, że prowadzasz się z jakąś
gwiazdką? No wiesz, ustawiony związek i te sprawy?
- Naprawdę myślisz, że
bym się na to zgodził? Nie ma nawet takiej opcji. Sądziłem, że
wiesz, że nigdy bym tego nie zrobił – w jego głosie dało się
usłyszeć urazę.
- Ja nie sądziłam, że
jesteś w stanie mnie zdradzić, ale to zrobiłeś – mruknęłam.
- Czemu znów do tego
wracasz? Chyba jasno ci wyjaśniłem, że to był błąd i gdybym był
świadom tego co robię, to by nigdy nie miało miejsca. Nie rozumiem
czemu wciąż to wyciągasz.
- Mam wrażenie, że ciągle
o tym zapominasz, a ja nie mogę... Możemy o tym nie gadać?
- Ja też nie mogę o tym
zapomnieć, ale staram się robić wszystko byśmy mogli żyć dalej
i to pominęli, ale ty ciągle musisz to wyciągać.
- Przepraszam, okej?
Postaram się już tego nie robić, a teraz powiedź mi co chciałeś
powiedzieć – poddałam się. Naprawdę nie lubię się z nim
kłócić.
- Nie wiem czy ma to teraz
sens. Nie chcę byś podjęła złą decyzję – westchnął i
spuścił głowę.
Chwyciłam jego policzki w
dłonie i uniosłam jego twarz, tak żeby nasze oczy się spotkały.
- Proszę, powiedź mi.
Obiecuję, że nie podejmę pochopnej decyzji – przeczesałam mu
włosy jedną ręką, a drugą wciąż trzymałam na jego policzku i
uśmiechnęłam się lekko.
- Dobrze – westchnął. -
Za 2 tygodnie zaczynamy trasę koncertową – wyznał.
- To fajnie – uśmiechnęłam
się szczęśliwa.
Liam popatrzył na mnie
znacząco i dopiero wtedy dotarło do mnie co miał na myśli. Jeśli
jedzie w trasę, to oznacza, że... będziemy musieli się rozstać
na kilka miesięcy...
- Oh... - westchnęłam. -
Ile to potrwa?
- 10 miesięcy –
odpowiedział cały czas mi się przyglądając.
- Oh... - po raz kolejny
mnie zatkało.
- Tak, wiem, że to długo i
wiem, że nie chcesz się ze mną rozstawać na tak długo, zresztą
tak jak i ja, dlatego... mam pewną propozycję – zawahał się. -
Pojedź ze mną.
- Co? - nie dotarło do mnie
co przed chwilą powiedział.
- Jedź ze mną –
powtórzył. - Rozmawiałem z Paulem i się zgodził. Jestem pewny,
że chłopaki też nie będą mieli nic przeciwko. Musisz ze mną
jechać, nie wytrzymam bez ciebie tak długo...
- A co ze szkołą? -
zapytam zmieszana. Mam mętlik w głowie.
- Wszystko załatwione.
Będziemy mieli wykłady przez internet, a egzaminy końcowe
napiszemy jak wrócimy. Jeśli chodzi o egzaminy semestralne, to
akurat wypadają kiedy mamy kilka dni wolnych, więc to żaden
problem. Jedyne co musisz zrobić, to się zgodzić.
- Sama nie wiem –
skrzywiłam się.
- Proszę, zgódź się.
Pamiętasz jak ciężko nam było się rozstać jak wyjeżdżałaś
na na tydzień na sesje? Albo jakie to przyniosło nieporozumienia?
Nie chcę by historia się powtórzyła i ty też tego nie chcesz.
Weź to pod uwagę i zastanów się nad tym. Masz 2 tygodnie na
odpowiedź, ale chciałbym wiedzieć wcześniej by wiedzieć na co
mam się przygotować.
- Już podjęłam decyzję –
uśmiechnęłam się. - Jadę.
- Naprawdę? - uśmiechnął
się szeroko i przypatrywał mi uważnie doszukując się jakiejś
wątpliwości z mojej strony, której na pewno nie zauważy.
- Tak, jestem pewna –
zaraz po moich słowach, chłopak wstał z huśtawki i przyciągnął
mnie do siebie.
Zaczął mną kręcić, na
co śmiałam się do oporu. Gdy tylko się zatrzymał, gwałtownie
połączył nasze wargi w pocałunku pełnym radości, szczęścia i
miłości.
- Tak bardzo się kocham –
wymruczał między pocałunkami.
- Ja cię też kocham –
pocałowałam go jeszcze raz i odsunęłam się lekko. - Nie
powinieneś w to wątpić. Nie wytrzymałabym bez ciebie tak długo.
- Wiem o tym, ja też bym
nie wytrzymał. Tak bardzo się cieszę, że się zgadzasz –
przytulił mnie do siebie i pocałował w głowę.
- Wiesz, trochę zgłodniałam
– mruknęłam po kilku minutach, które spędziliśmy na
przytulaniu się.
- Okej, co powiesz na pizze?
- splótł nasze dłonie i skierowaliśmy się do domku.
- Jasne – cmoknęłam go w
policzek i weszliśmy do domu by zjeść kolację.
Hejka :D
Mamy drugą część
rozdziału :D
Chciałabym wyjaśnić
dlaczego są 2 części, bo poprzednio o tym zapomniałam. Otóż,
jak planowałam plan wydarzeń przeoczyłam jeden rozdział i przez
to musiałam 2 połączyć w 1. Stąd dwie części.
Mam nadzieję, że się mam
spodobało i, że zostawicie KOMENTARZ, to wiele dla mnie znaczy.
Nie wiem kiedy pojawi się
kolejny rozdział, ale mam nadzieję, że wkrótce.
Całuski xx