- Będę za tobą tęsknił – wyszeptał mi do ucha.
- Ja za tobą też – odpowiedziałam patrząc mu w oczy i się uśmiechając.
Następną ofiarą była Julka. O dziwo sama mnie przytuliła, oczywiście odwzajemniłam jej uścisk.
- Jak tylko wylądujesz masz zadzwonić.
- Jasne siora. Nie wierzę, że to mówię, ale masz się ich pilnować!
- Miłe to, to nie było – oburzył się Zayn.
- Cicho bądź – odpowiedziałam mu i zwróciłam się do siostry. - Tylko nie przesadzaj. Oni są dziwni i nienormalni. Masz być grzeczna.
- Nie przesadzasz? - zapytał Liam.
Machnęłam na niego ręką i oderwawszy się od Julki, podeszłam do Nialla i go przytuliłam.
- Głodomorku – odezwałam się pierwsza.
- Gaduło – zaśmiał się i przyciągnął mnie do siebie mocniej.
Miałam ochotę mu się odszczeknąć, ale ugryzłam się w język. Nie chciałam psuć takiej chwili.
- Będę za tobą tęsknić, a zwłaszcza za twoim porannym marudzeniem, że się nie wyspałeś lub co minutowe z powodu głodu.
- A ja będę tęsknić za twoim ględzeniem w ciągu dnia, bo za tymi nocnymi dźwiękami tęsknić na pewno nie będę – szturchnęłam go w ramię. - Chodź są i tego plusy – odsunął mnie na długość ramion. - Można było popatrzeć z rana na to i owo – zaśmiał się.
- Idiota! - hurgotnęłam go w ramię, tym razem mocniej.
- Podglądałeś moją dziewczynę?! - zapytał Liam i od razu znalazł się przy nas.
- Nie podsłuchuj! - odpowiedzieliśmy mu równo.
- Opiekuj się Julką – wyszeptałam mu na ucho, by nikt poza nim nie usłyszał, a zwłaszcza Julka. - Pamiętaj, ufam ci, ale jej nie za bardzo, dlatego będzie mieszkać u Justyny, jasne?
- Oczywiście – odszepnął i wypuścił z uścisku.
Kolejną moją ofiarą był Louis, który już się do mnie szczerzył.
- Mała – uśmiechnął się jeszcze bardziej (o ile to było możliwe) i rozłożył ręce w moją stronę.
- Boo Bear – uśmiechnęłam się i wpadłam w jego objęcia.
Ściskał mnie z całej siły, ledwo mogłam oddychać. Coś mi to przypominało, a mianowicie jak dziękował mi po tym jak mu pomogłam z jego dziewczyną... To było tuż po pocałunku z Zaynem... Ale o tym możemy nie wspominać.
- Louis, dusisz ją – odezwał się z lekko uniesionym głosem Liam, a chłopak od razu go posłuchał i chciał mnie od siebie oderwać, jednak mu na to nie pozwoliłam.
- Wcale nie – oburzyłam się. - Może i ściska mnie mocno, to nie oznacza to, że ja tego nie chcę... Idź na drzewo Liam! - warknęłam na niego.
- Nie denerwuj się – odezwał się Louis, kiedy prawdopodobnie Liam od nas odszedł. - On się tylko o ciebie troszczy, pamiętaj, że dla niego to również trudny moment.
- Wiem, ale nie musi przesadzać! - odpowiedziałam mu.
Nakierował moją twarz na swoją. Patrzyliśmy sobie w oczy. Louis próbował mi chyba coś w ten sposób przekazać, ale najwyraźniej po widoku mojej miny, zrezygnował z tego.
Westchnął poddany i postanowił mi to wyjaśnić:
- On się boi...
- Ale czego?
- Tego, że cię straci! Słuchaj, mu naprawdę na tobie zależy. Nie jest to to samo co z Danielle...
- On mnie nie straci, przecież wrócę za przeszło tydzień – upierałam się. - Moje uczucia do niego nie zmienią się, choćbyśmy nie widzieli się nawet rok!
- Nie przeczę temu...
- Też będę za nim tęsknić – przerwałam mu. - Nawet bardzo. Staram się to ukryć by było mu łatwiej, nie chcę by się martwił lub cokolwiek.
- To mu to powiedz! Wydaje mu się, że masz go już dosyć i, że chcesz się go pozbyć, on to tak odbiera – dodał najwyraźniej widząc moją zdziwioną minę.
Wzięłam do siebie jego słowa i głęboko odetchnęłam.
- Wiesz, cieszę się, że cię mam... Za tobą będę tęsknić najbardziej – odezwałam się i przycisnęła go do siebie.
- Tu to już pojechałaś – fuknął Zayn.
Louis odwzajemnił mój uścisk, olewając kumpla.
- Też będę bardzo tęsknił... Ale teraz idź do swojego kochasia – odsunął mnie od siebie, posłał promienny uśmieszek. - Liam, łap – rzucił i popchnął w stronę Liama.
Na szczęście chłopak ma dobry refleks, bo inaczej leżałabym na podłodze, a tak to znalazłam się w objęciach mojego chłopaka.
- Louis! - oburzyłam się. - Mogłam upaść! - wrzasnęłam stając o własnych siłach na nogi.
- Wiedziałem, że Romeo złapie swoją Julię – uśmiechnął się cwaniacko.
- Ha ha, bardzo śmieszne - wystawiłam mu język.
Chłopak poszerzył uśmiech i puścił mi oczko. Spojrzałam na Liasia i zobaczyłam jak szczerzy się jak mysz do sera. Zrobiłam minę mówiącą: „nie wierzę”, pokręciłam jeszcze drwiąco głową w stronę Louisa i odwróciłam się przodem do Liama.
- Chcę z tobą pogadać na osobności – powiedziałam z poważną miną.
Chłopak się zdenerwował. Próbował to ukryć, ale znam go zbyt dobrze, by tego nie zobaczyć.
- Poczekaj chwilę – zatrzymałam go, gdy chciał odejść. - Przeproszę jeszcze tylko Zayna i możemy iść – uśmiechnęłam się.
Strasznie się cieszyłam, że przyjechaliśmy na lotnisko wcześniej, mogłam się z każdym pożegnać bez obawy, że spóźnię się na samolot.
Podeszłam do Zayna i uśmiechnęłam się do niego. Zrobił minkę obrażonego dziecka i odwrócił ode mnie wzrok. Miałam ochotę go przytulić, ale nie chciałam bardziej denerwować Liama, którego spojrzenie czułam na plecach.
- Nie obrażaj się – zachichotałam. - Za tobą też będę bardzo tęsknić.
- I co? Nawet nie przytulisz mnie na przeprosiny?
- Z chęcią, ale Liam będzie zły...
- Jego problem – rzucił przerywając mi i przyciągając do siebie.
- Co, zazdrosny jest? – wyszeptał po chwili.
Z całych sił starałam się nie odwzajemnić uścisku. Czułam na nas wrogie spojrzenie mojego chłopaka, nie chciałam go bardziej denerwować.
- Chyba nie boi się, że go wygryzę? - zapytał dziwnie wesoły.
- Nie – fuknęłam. - Ma do ciebie żal o ten pocałunek...
- Aaa... - przeciągnął. - A do ciebie nie ma?
- Wynagrodziłam mu to – odsunęłam go od siebie i wystawiłam język.
- Coś mi się widzi, że teraz ci tak łatwo nie wybaczy, bo ciska w nas piorunami – zaśmiał się.
- Nie żartuj sobie z mojego chłopaka – dałam mu kuksańca w ramię. - Na mnie nie będzie zły, jedynie na ciebie.
- A to dlaczego?
- Bo to ty mnie przytuliłeś, a nie ja ciebie, a poza tym jestem jego dziewczyną i mnie kocha.
- Natomiast ja jestem jego kumplem i łączy nas miłość braterska...
- To za mało – wystawiłam mu język (znów).
- Zobaczymy – odpowiedział mi tym samym.
Spojrzałam na niego nienawistnie i odwróciłam się tyłem. Chciałam już odejść, ale poczułam jak ktoś obejmuje mnie w tali, odwróciłam delikatnie głowę i zobaczyłam Zayna, który wpatrywał się we mnie z dziwnym uśmieszkiem.
- Mogę? - zapytał.
Założę się, że moja twarz przypominała znak zapytania lub coś w tym stylu. Chłopak nie czekając na moją odpowiedź musnął moje usta swoimi. Zaskoczona, odepchnęłam go od siebie i spojrzałam na Liama, który ledwo był w stanie spokojnie stać w miejscu. Widziałam jak go korciło by do nas podejść.
- Co ty robisz?! - uniosłam się lekko.
- Zobaczymy czy to też ci wybaczy – uśmiechnął się cwaniacko.
- Ćwok – grzmotnęłam go i skierowałam się w stronę stojącego kawałek od nas Liama.
Przez głowę przemykało mi sporo myśli. Zaczęłam się zastanawiać jakby zareagowała na to Carol. Kolegujemy się i ona wie o tamtym pocałunku... Nie była nawet na nas zła i nie przeszkadzała jej moja znajomość z Zaynem tak jak Liamowi, ale ciekawe czy zaakceptowałaby to.
Podeszłam do Liama i gdy chciałam coś powiedzieć przerwał mi.
- Zabiję tego idiotę.
- Liam, nie pozwolę byście się przeze mnie kłócili, zresztą on to zrobił tylko po to by cię zdenerwować.
- Udało mu się – mruknął niechętnie.
- Nie daj mu się prowokować. Obejmij mnie, uśmiechnij się i udawaj, że nic cię to nie obchodzi i chodźmy.
Zrobił jak powiedziałam, a nawet więcej. Uśmiechnął się, przyciągnął mnie do siebie, spojrzał za moje plecy (najprawdopodobniej na Zayna, który za pewne nas obserwował), po czym namiętnie mnie pocałował. Przyznam, że chyba spodoba mi się ta zazdrość Liama. Całował mnie strasznie zachłannie. Serio mi się to podobało. Nagle Liam zjechał dłońmi po moich plecach i złapał mnie za pośladki. Zdziwiło mnie to zachowanie, bo w końcu byliśmy w miejscu publicznym i ktoś mógłby nas zobaczyć (nie żeby sam pocałunek był dobry, po prostu to co zrobił teraz mogło zostać dziwnie odebrane przez młodsze fanki 1D). Z zamyślenia wyrwał mnie śmiech Louisa, a mój chłopak uśmiechnął się przez pocałunek, po czym przejechał językiem po moim podniebieniu, przygryzł moją wargę i odsunął nasze twarze od siebie, nie wypuszczając mnie z objęć, za co byłam mu wdzięczna, gdyż moje nogi zaczęły uginać się pode mną z rozkoszy. Kiedy się ocknęłam spojrzałam na Liama, który cwaniacko się uśmiechał. Przeniosłam wzrok na Louisa, a następnie na Zayna. Ten pierwszy prawie tarzał się ze śmiechu, a ten drugi miał naburmuszoną minę. Więc zrobił to specjalnie... - przemknęło mi przez myśl. Postanowiłam nie pokazać Zaynowi mojego zaskoczenia, zdziwienia oraz bulwersu. Uśmiechnęłam się do niego z satysfakcją, po czym złapałam Liama za pośladek. Chłopak spojrzał na mnie zaskoczony.
- Jesteś okropny wiesz? - zapytałam.
- O co ci chodzi? - zapytał wciąż uśmiechnięty.
Skierowaliśmy się gdzieś na ubocze, tak by nikt nas nie widział. Zatrzymaliśmy się w wąskim korytarzu przez który nikt nie przechodził.
- Na prawdę musiałeś? - zagaiłam. Po jego minie zorientowałam się, że nie wie o co chodzi. - Chodzi mi o ten pocałunek.
- To już nawet nie mogę cię pocałować?
- Możesz, ale nie tak i nie w miejscach publicznych, ktoś mógł nam zrobić zdjęcie.
- Wszyscy już przecież wiedzą, że jesteśmy razem... Nie podobało ci się? - zapytał z jakąś taką dziwną miną.
- Jasne, że mi się podobało – przysunęłam się do niego bliżej. - Ale nie musiałeś przesadzać. Mówiłam ci, że Zayn się tylko wygłupiał.
- A co ma do tego Zayn?
- To, że zrobiłeś to specjalnie – uśmiechnął się cwaniacko.
- No dobra, masz rację, przepraszam – musnął moje usta swoimi. - Wynagrodzę ci to – wyszczerzył się.
- Jak? - zapytałam podejrzliwie.
- Tak... - rzucił i złączył nasze usta w pocałunku.
Z początku był delikatny, jednak z każdą chwilą przybierał na sile. Chłopak oparł mnie o ścianę i przylgnął do mnie całym ciałem. Jego ręce wędrowały po całym moim ciele.
- Ktoś może nas zobaczyć – wysapałam, gdy Liam przeniósł się na moją szyję.
- Zaraz temu zaradzimy – odszepnął przenosząc się z powrotem na usta.
Wpił się w nie bardzo brutalnie, nie żeby mi to nie pasowało. Kocham kiedy jest brutalny. Tocząc się po ścianie doszliśmy do jakichś drzwi. Chłopak otworzył je i z impetem weszliśmy do środka, wpadając na różnego rodzaju przedmioty. Oderwałam się od Liama i zaczęłam się śmiać. Mój chłopak zamknął drzwi i wrócił do całowania mnie. Przez cały czas na coś wpadaliśmy. Miałam ogromną ochotę się roześmiać, ale Liam mi na to nie pozwalał. Całował coraz głębiej. Jego ręce błądziły po calusieńkim moim ciele, zresztą tak jak i moje. Oboje bardzo siebie pragnęliśmy i nie byliśmy w stanie się powstrzymać. Nie wiem jak to będzie przez ten tydzień...
Znalazłam czuły punkt. Mimowolnie po moim policzku spłynęła łza. Na moje nieszczęście Liam trzymał mnie właśnie za policzek i łza skapnęła na jego dłoń. Od razu zaprzestał całowania. Jego obie ręce znalazły się na mojej twarzy. Pocierał kciukiem mój policzek, po którym przez chwilą spłynęła łzy.
- Co się stało? Jeśli nie chcesz, nie będę tego robił – odezwał się zaniepokojony.
Nie wytrzymałam. Moja ściana pękła. Spuściłam głowę w dół i zaczęłam płakać.
*Liam
*
Jestem skołowany. Całowaliśmy się i nagle poczułem łzę na swojej dłoni. Kiedy się do niej odezwałem, spuściła głowę i zaczęła płakać. Nie wiem dlaczego... Zacząłem zastanawiać się czy zrobiłem coś źle, a może nie chciała... stąd moje słowa. Przyglądałem się jej uważnie. Pokiwała głową na nie i rozpłakała się bardziej. Podniosłem delikatnie jej twarz tak by nasze oczy się spotkały. Spojrzała na mnie cała zapłakana i zaczęła jeszcze bardziej płakać wtulając się we mnie. Przycisnąłem ją do siebie z całej siły i nie miałem zamiaru jej puścić, jednak musiałem dowiedzieć się co się stało. Dlatego pozwoliłem jej się wypłakać.
Kiedy skończyły jej się najprawdopodobniej łzy, postanowiłem zadziałać. Odsunąłem ją delikatnie od siebie, tak by móc jej spojrzeć w oczy.
- Powiesz mi co się stało? Mam dziwne wrażenie, że to przeze mnie – odezwałem się jako pierwszy.
- Kocham cię – wyszeptała lekko ochrypłym głosem od płaczu.
- Też cię kocham – odpowiedziałem. - Dlatego płakałaś?
- Czuję się źle. Starałam się być twarda i nie pokazać ci jak cierpię, bo nie chciałam żebyś ty też cierpiał...
- O czym ty mówisz? - przerwałem jej.
- Daj mi powiedzieć. Proszę, nie przerywaj mi – przytaknąłem jej. - Jest mi strasznie ciężko się z tobą pożegnać. Bardzo mi na tobie zależy i... nie wiem czy to wytrzymam... Rozmawiałam z Louisem i on mi powiedział, że boisz się, że mnie stracisz... ja też się tego boje... Liam, ja nie chcę jechać – zrobiła zbolałą minę. Przyciągnąłem ją do siebie mocno.
- Musisz jechać. To może być twoja jedyna szansa, w co wątpię, bo jesteś niesamowita, jednak wielu okazji do wybicia się mieć nie będziesz, poza tym to tylko tydzień. Będziemy codziennie pisać, dzwonić, możemy też rozmawiać przez Skype'a... Jakoś przez to przejdziemy.
- Wiem, że nie powinnam się tak bardzo tym przejmować, ale... Nie jesteśmy razem aż tak długo i nasz związek nie jest jeszcze aż tak stabilny... Nie powinnam jechać, nie teraz.
- Jechać, jedziesz na pewno, a nasz związek jest tak stabilny, że nawet sobie tego nie wyobrażasz. Pamiętaj, że byliśmy wcześniej przyjaciółmi, to spowodowało, że zachowujemy się jakbyśmy chodzi co najmniej z rok – uśmiechnąłem się.
- Będę za tobą bardzo, a to bardzo tęsknić – wtuliła się we mnie.
- Ja za tobą też – pocałowałem ją w głowę.
*Paula
*
Staliśmy tak jeszcze przez jakiś czas. Kiedy nieubłagana godzina zaczęła się zbliżać uznaliśmy, że czas już wrócić do reszty. Liam objął mnie ramieniem i ruszyliśmy do hali odlotów. Po drodze wstąpiliśmy do łazienki, przecież nie mogłam się tak pokazać reszcie, miałam być silna i choć nie udało mi się utrzymać tej maski przy Liamie, zamierzam trzymać ją przy reszcie.
Objęci, dołączyliśmy do naszych przyjaciół.
- Coś długo was nie było – uśmiechnął się Zayn. - Płakałaś?
- Skądże – ubiegł mnie z odpowiedzią Liam.
- To co tak długo robiliście? - drążył temat Zayn.
- Musieliśmy się pożegnać – wystawiłam mu język i wtuliłam się w Liasia.
- Taa... My już znamy te wasze pożegnania – mruknęła Julka.
- Zostaw ich – bronił nas Niall, trochę mnie to zdziwiło, bo zazwyczaj siedział cicho.
- Dzięki Niall – uśmiechnęłam się do niego i posłałam buziaka.
- Samolot do Los Angeles odlatuje za 10 minut, zapraszam wszystkich podróżnych do odprawy... - usłyszeliśmy głos z głośników.
Z lekka zadrżałam. Liam wyczuł to, bo przytulił mnie jeszcze mocniej i pocałował w głowę.
- Wszystko będzie dobrze – wyszeptał mi w usta. - Zadzwoń jak wylądujesz – pocałował mnie.
- Dobrze – odpowiedziałam po pocałunku. - Czas się zbierać – odezwałam się smutno do reszty.
Spojrzałam na przyjaciółkę, widać było, że tego nie chce, tak jak i ja, ale udawała twardą. Doskonale wiedziałam, że kiedy tylko wsiądziemy do samolotu obie się rozkleimy. Spojrzała na mnie i przytaknęła, jakby czytała mi w myślach.
Po raz ostatni uścisnęłyśmy się z każdym i ruszyłyśmy z walizkami do wyznaczonego punktu odpraw. Po wykonaniu całej procedury, pomachałyśmy jeszcze pozostałym i ruszyłyśmy do samolotu. Kiedy zajęłyśmy swoje miejsca, tak jak się tego spodziewałam, rozkleiłyśmy się.
~*~
LA jest cudowne. Ci wszyscy ludzie, ta pogoda... Nie jest to to samo co w Anglii, czy Polsce. Pomimo tęsknoty za przyjaciółmi, całkiem dobrze się bawiłam. Pokaz się udał, sesje również. Szefowa była nami zadowolona, dzięki czemu zabierała nas na imprezy. Bawiłyśmy się świetnie, jednak uważałyśmy na siebie. Nie było takiej sytuacji żebyśmy były pijane.
Kiedy miałyśmy czas wolny wychodziłyśmy na miasto, plażę lub zakupy. Kilka razy fanki chłopaków, poprosiły nas o zdjęcie. Trochę nas to dziwiło, ale rzecz jasna nie odmówiłyśmy.
Wracając do chłopaków. Strasznie za nimi tęskniłyśmy. No, bo jak można nie tęsknić za zrzędzeniem Nialla, docinkami Hazzy, bijatyką z Zaynem o lustro, Louisem, który ciągle lata i obwinia wszystkich o zjedzenie jego marchewek (które oczywiście, zawsze sam zjadał) i za NIM... Tak, strasznie tęsknie za Liamem. Nie ma chwili był o nim nie myślała. Zasypiam wtulona w jego bluzę, która wciąż nim pachnie, często zdarza mi się płakać, gdy się do niej przytulam. Tęsknie też za jego głosem... Tak, nie jest tak jak sobie obiecaliśmy. Mieliśmy codziennie do siebie dzwonić, jednak z powodu różnicy czasu, piszemy do siebie jedynie kilka esemesów dziennie lub wieczorami, bo różni nas prawie cały dzień. Marzę o jutrzejszym dniu. Od wczoraj jestem spakowana i tylko czekam aż nadejdzie jutro. Już jutro, będę mogła się do niego przytulić, pocałować, powiedzieć mu jak bardzo go kocham...
Jak obiecałam, jest rozdział. Chciałabym wam bardzo, ale to bardzo podziękować za komentarze. Czytając je odnoszę wrażenie, że serio wam się podoba ta historia i chciałabym uściślić, jak na razie nie zamierzam skończyć tego opowiadania, więc się nie martwcie.
A teraz, krótka moja wypowiedź, która może wytłumaczy dlaczego ten rozdział jest taki krótki, bezsensowny i w ogóle niezbyt zadowalający.
Otóż, jak zapewne wiecie, Liam i Danielle zerwali (tak na 90%). Nigdy nie przepadałam za Danielle, ale ją tolerowałam. Uznałam, że jeśli Liam jest z nią szczęśliwy, to ja też jestem szczęśliwa. Dlatego strasznie trudno jest mi się pogodzić z faktem, że Liaś jest zraniony. Jest mi go tak strasznie szkoda i martwię się o niego. Mam ogromną ochotę pojechać tam do niego, przytulić go i ogólnie pocieszyć... Dziś prawie cały wieczór prze ryczałam (nie wiem, czy wiecie, ale najlepsze pomysły mam w nocy, w okolicach północy :)) dlatego też rozdział jest niezbyt zadowalający, wiem, że się powtarzam, ale nie wiem jak to inaczej określić.
Tak, więc BARDZO was PRZEPRASZAM, za tak słaby rozdział i przysięgam, że kolejny postaram się napisać lepszy.
Następny rozdział powinien się pojawić za tydzień, jednak mogę mieć kilkudniowe opóźnienie, gdyż jestem w 3 gimnazjum i mam masę nauki, no wiecie, egzaminy, ale postaram się go dodać, dlatego spodziewajcie się rozdziału pod wieczór lub nawet w nocy :)
Jeśli chcecie być informowani o rozdziałach, to mój:
nr GG: 7534371
TT: @Love_Paula1D
Pozdrawiam, całuski xx